Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Zakaz zabijania zwierząt w Polsce - kontrowersje

W lewackim radiu RDC wysłuchałem rozmowy z sympatycznym kierownikiem schroniska dla zwierząt w Celestynowie Łukaszem Balcerem. Pod rządami jego poprzedniczki obiekt nie cieszył się najlepszą sławą:

Już  w 2011 roku schronisku groziło zamknięcie, Biuro Ochrony Zwierząt przy fundacji Argos w grudniu 2010 roku złożyło doniesienie do prokuratury o niedopełnieniu obowiązków przez Powiatowego Lekarza Weterynarii w Otwocku oraz o przestępstwie znęcania się nad zwierzętami przez dyrektorkę schroniska, p. Izabelę Działak. Na początku lutego w Prokuraturze Rejonowej w Otwocku znowu znalazło się doniesienie o przestępstwie znęcania się nad zwierzętami przez Dyrektorkę.

(...) w schronisku nie ma stałego weterynarza, mimo, że Pani Dyrektor ma taki nakaz. Lekarze dojeżdżają przede wszystkim na sterylizacje, odbywające  się w warunkach, które budzą poważne zastrzeżenia opowiadającej. Psy i suki po operacji nie przebywają w odpowiednim pomieszczeniu tylko po wybudzeniu trafiają prosto do boksu, gdzie warunki higieniczne na pewno nie są odpowiednie dla zwierzęcia ze świeżą raną pooperacyjną. Dalej opowieść brzmi jeszcze dramatyczniej: „Zaniedbań jest wiele- mówi wolontariuszka- może wymienię kilka z nich. Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Celestynowie- opłakany stan kociarni. Masowa umieralność kotów na panleukopenię, koci karat. Nie ma oddzielnych klatek zapewniających odizolowanie kotów chorych. Na terenie schroniska widać biegające sfory psów. Psy, które są zwykle w boksach, są wypuszczane na teren schroniska co doprowadza do częstych pogryzień lub zagryzień.”  Okazuje się, że również praca wolontariuszy jest utrudniana przez osobliwe zwyczaje panujące w schronisku. Ta sama wolontariuszka opowiada: „często na prośbę pani dyrektor kiedy my wyprowadzamy psy, są otwierane boksy… Jest czasami bardzo ciężko wyprowadzić psa, kiedy lata cała sfora luzem… Najgorzej jest od strony kuchni, tam są psy agresywne … puszczane luzem. Kiedy idziemy z jakimś psem również agresywnym do innych psów to modlimy się, żeby nas nie ugryzły te puszczone luzem…


Okazuje się, że zaangażowanie i dobra wola mogą wiele zmienić:

Nasze schronisko jest schroniskiem społecznym. Utrzymujemy się wyłącznie z datków osób prywatnych i darowizn osób prawnych, oraz środków finansowych Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce. Wspólnymi siłami ratujemy bezdomne zwierzęta.

W ciągu pierwszych 8 miesięcy udało się nam:

Kupić 57 nowych ocieplanych bud za kwotę 26.580 zł.

Wybudować 36 kojców z wybiegami w tym 10 kojców kwarantannowych i leczniczych za kwotę 126.000 zł.

Pozostałe wybiegi wyremontowano i ułożono kostkę za kwotę 15.000 zł.

Wymienić wyposażenie kociarni. Wstawiono nowe drapaki, kuwety, legowiska, poidełka itd. 

Pomalowano budki, wymieniono piasek na wybiegach. Wysterylizowano, zachipowano i zaszczepiono koty.

Rozpocząć socjalizację 120 psów i kotów, przy współpracy z wolontariatem.

Oddać do adopcji 113 zwierząt.

Podpisać 245 porozumień o wolontariacie i zachęcić nowych wolontariuszy do pomocy naszym podopiecznym.

Zebrać ponad 20 ton karmy suchej i mokrej oraz 4 tony żwirku dla kotów o wartości 140.000 zł.

Pozyskać około 850 zabawek, klatek, drapaków, kontenerów, obroży, smyczy itd.

Zbudować blaszak na karmę. Zabezpieczyć szczelność schroniska i wykonać kilkaset drobnych napraw poprawiających bezpieczeństwo zwierząt np. zakładanie siatki, łatanie ogrodzenia, spawanie furtek itd.

Zbudować ekologiczną oczyszczalnię ścieków za kwotę 45.000 zł.

Zbudować odwodnienie budynku głównego w którym mieści się gabinet weterynaryjny za kwotę 19.000 zł. Teren schroniska jest podmokły i piwnica była systematyczne zalewana wodą, co groziło zawaleniem się budynku.

Wprowadzić strefy bez zwierząt, poprzez umieszczenie około 100 psów biegających luzem po obiekcie w nowych boksach. To umożliwiło bezpieczne wyprowadzanie psów na spacer i zwiększyło bezpieczeństwo oraz dostępność psów dla potencjalnych adoptujących, gości i wolontariuszy.

Wprowadzić witaminy i suplementy do podstawowego żywienia.

Przeprowadzić deratyzację obiektu i ustawić karmniki deratyzacyjne.

Pomimo ogromnego przepełnienia udało nam się przyjąć kolejne 48 zwierząt. Podopieczni po przejściach. Zwierzaki bite, głodzone, więzione, ranne, kalekie, chore, wycofane, wypchnięte z jadącego samochodu, przywiązane w lesie lub porzucone przy schronisku.


Obecny Celestynów to pozytywny przykład schroniska, utrzymywanego z datków społecznych, którego podstawowym celem jest dobro zwierząt. Nieufne lub agresywne zwierzęta poddawane są wychowaniu, aby umożliwić adopcję. W sobotę zwierzęta są wyprowadzane przez wolontariuszy na spacer i cały tydzień czekają na to swoje święto.

Pan Balcer narzekał jednak, że gminy, mające obowiązek opieki nad zwierzętami, zawierają umowy ze schroniskami o charakterze biznesowym. Są to wielkie schroniska, położone na odludziu, do których wstęp osobom niezatrudnionym jest wzbroniony. Warunki są tam ciężkie i są to właściwie umieralnie dla zwierząt. Zaznaczył, że takiej sytuacji nie ma w USA lub w Wielkiej Brytanii – tam, jeśli schronisko ma np. 20 miejsc, wszystkie są zajęte, to dwudzieste pierwsze zwierzę jest poddawane usypianiu. W Polsce nie jest to możliwe, dzięki postępowej ustawie o ochronie zwierząt:

Art.6.1.Zabrania się zabijania zwierząt, z wyjątkiem:

1)uboju i uśmiercania zwierząt gospodarskich oraz uśmiercania dzikich ptaków i ssaków utrzymywanych przez człowieka w celu pozyskania mięsa i skór,

2)połowu ryb zgodnie z przepisami o rybołówstwie i rybactwie śródlądowym,

3)konieczności bezzwłocznego uśmiercenia,

4)działań niezbędnych do usunięcia poważnego zagrożenia sanitarnego ludzi lub zwierząt,

5)usuwania osobników bezpośrednio zagrażających ludziom lub innym zwierzętom, jeżeli nie jest możliwy inny sposób usunięcia zagrożenia,

6)polowań, odstrzałów i ograniczania populacji zwierząt łownych,

7)usypiania ślepych miotów,

8)czynności podlegających zakazom w stosunku do gatunków chronionych, określonym w ustawie z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (Dz. U. z 2013 r. poz. 627, 628 i 842) wykonywanych na podstawie właściwych zezwoleń,

9)uśmiercania zwierząt gatunków obcych zagrażających gatunkom rodzimym lub siedliskom przyrodniczym w rozumieniu ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody

Art.35.1.Kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów art. 6 ust. 1, art. 33 lub art. 34 ust. 1-4
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

1a.Tej samej karze podlega ten, kto znęca się nad zwierzęciem.

2.Jeżeli sprawca czynu określonego w ust. 1 lub 1a działa ze szczególnym okrucieństwem
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.


Nie sposób nie czuć sympatii do pasjonatów opiekujących się zwierzętami, jednak moim zdaniem pozytywne przykłady schronisk są wyjątkiem. Nawet bogatszych krajów nie stać na zapewnienie opieki wszystkim bezdomnym zwierzętom. Nie stać nas nawet na zapewnienie skutecznej opieki medycznej dla ludzi. Postępowe prawo ochrony zwierząt w Polsce tworzy fikcję i moim zdaniem powinno być zmienione, dopuszczając humanitarne usypianie bezdomnych zwierząt. Można to zrobić przy okazji legalizacji uboju rytualnego orzeczonego przez Trybunał Konstytucyjny.

niedziela, 21 grudnia 2014

Dziwne spotkanie z Mikołajem

Centrum handlowe, jak to przed świętami, roiło się od natrętnych Mikołajów i Mikołajek. Rzygać mi się chciało od ich widoku i wymuszonego nastroju. Kulminacyjne spotkanie z jednym z nich miałem jednak dopiero wyjeżdżając z podziemnego parkingu. Wyskoczył mi nagle przed samochód, w ostatniej chwili zahamowałem. Stanął, rozłożył ręce, coś bełkotał. Otworzyłem drzwi, żeby usłyszeć.

- Kolego ratuj, podwieziesz mnie kawałek? Sprawa życia i śmierci.

- Dobra, wsiadaj.

Wsiadł na tylne siedzenie. Ruszyłem. Ku swojemu zaskoczeniu ujrzałem zastęp kolejnych Mikołajów rozbiegających się po hali parkingu. Wyglądali na wyjątkowo rosłych i napakowanych, pod kudłami u jednego z nich dostrzegłem słuchawkę, jak u ochroniarza. Mój Mikołaj momentalnie położył się i wcisnął w podłogę za moimi plecami.

- Jedź kolego, nie zatrzymuj się, oni mnie zabiją.

Szczęśliwie wyjechałem z centrum, wystraszony Mikołaj dopiero po dłuższej chwili usiadł normalnie i rozejrzał nerwowo. Zainteresowała mnie ta historia.

- Mikuś, wywiozłem cię, ale w zamian opowiedz mi, co się dzieje.

- Kolego, dzięki. Opowiem ci nie tylko z wdzięczności, ale żeby cię przestrzec. Zaczęło się normalnie. Chciałem dorobić przed świętami. Agencja marketingowa szukała chętnych do roli Mikołajów. Miałem chodzić, rozmawiać z dziećmi i rozdawać słodycze. Stawkę oferowali atrakcyjną, praca wydawała się lekka i przyjemna. Zwłaszcza, że jestem nauczycielem i mam podejście do młodzieży. Zaprowadzili mnie do pomieszczenia socjalnego w piwnicy, dostałem szafkę, przebrałem się w strój służbowy rozmiar M. Wezwano mnie do pakamery szefa. I wtedy się zaczęło. Na dzień dobry dostałem od jednego z przydupasów pięścią w brzuch, aż się skuliłem. Wyjaśnili - Nic do ciebie nie mamy, to po to, żebyś uważniej słuchał. Gorzej dostało się drugiemu Mikołajowi, zmasakrowali mu twarz, a potem skopali. Broda z białej zrobiła mu się czerwona. Wynieśli go gdzieś. Szef powiedział, że jak nie będę współpracował, to spotka mnie to samo. Albo gorzej. Praca dla agencji marketingowej to przykrywka. Prawdziwym biznesem to on zarządza. Musiałem wybrać w tej chwili do której gildii przystąpię. Jako początkujący mogłem wybrać gildię dilerów, złodziei – albo - i tu się szef obleśnie uśmiechnął – prostytutek. Wybrałem złodziei. Skierowali mnie do marketu elektronicznego. Co miałem robić – nie jestem złodziejem. Kupiłem te fanty, wydałem kilkaset złotych, przyniosłem, że niby ukradłem. Pozwolili mi chwilę odpocząć w socjalnym. Przyjrzałem się uważnie temu towarzystwu. Było przed południem, a większość Mikołajów było najebanych. Niektóre Mikołajki chodziły bez majtek, jedna zsikała się. Wezwanie do szefa. Wystraszyłem się. Ale powiedział – dobrze się spisałeś nowy, dostaniesz nagrodę. Zawołał Mikołajkę Jolę. Poszliśmy razem do pakamery. Rozpięła płaszcz Mikołajki, była goła pod spodem. Twarz miała bezczelną, ale takiego pięknego ciała jeszcze na żywo nie widziałem. -  No na co czekasz – zapytała. Na co czekałem? Mam żonę, dzieci, jestem pedagogiem, powinienem być wzorem dla młodzieży, nie robię takich rzeczy. – Jak mnie nie bzykniesz, to powiem szefowi. Pomyśli, że jesteś gejem i da cię do gildii prostytutek...  Stanęło na tym, że zapłaciłem Joli dwieście złotych, żeby powiedziała, że wszystko było OK i skonsumowałem nagrodę, to znaczy ją. Wszystko było dobrze, ale dostałem kolejne zadanie. Tym razem zegarek od jubilera za kilka tysięcy złotych. Nie mam tyle pieniędzy. Uciekłem na parking. Dalej już wiesz...

Przejeżdżaliśmy akurat koło Cmentarza Bródnowskiego.

- Kolego, zatrzymaj. Tu wysiądę.

Zatrzymałem się na moment. Dłużej nie byłoby bezpiecznie, bo miałem w tej okolicy parę razy incydenty z blokersami. Mikuś wyskoczył z auta  i rzucił na siedzenie jakąś paczuszkę.

- Dzięki wielkie jeszcze raz. To dla ciebie kolego nagroda.

Wbiegł w otwartą bramę cmentarza i zniknął między nagrobkami.  Ruszyłem. Obejrzałem paczuszkę – niewielkie opakowanie z przezroczystej folii z zamknięciem strunowym, w środku jakieś zioło. Nic już nie rozumiałem – miał być w gildii złodziei... Przestraszyłem się, nie wiedziałem, co z tym zielem zrobić. - Zawiozę na policję, to będę musiał się tłumaczyć, będą mnie podejrzewać – pomyślałem. Przywiozłem do domu i zakopałem w ogrodzie. Jak zakopywałem, to pies podszedł i dziwnie się na mnie patrzył. Dobrze, że to nie Wigilia.

niedziela, 14 grudnia 2014

Dlaczego Cyganka nie może sprzątać kibla?

W lewackim radiu RDC wysłuchałem opowiadania pełnomocniczki do spraw Romów. Opowiadała, że żyją głównie z zasiłków. Są problemy ze znalezieniem dla nich pracy z powodu bariery kulturowej. Na przykład Cyganka mogłaby zostać sprzątaczką, ale pod warunkiem, że z zakresu jej obowiązków wyłączono by sprzątanie toalet. Natomiast Cygan nie może pracować jako ochroniarz, ponieważ zawód ten sprzeciwia się ich standardom moralnym. Zaciekawiło mnie to zagadnienie. W Polsce z powodu względnie niewielkiej liczby Cyganów problemy nie są poważne, natomiast inaczej jest na przykład na Słowacji i w Bułgarii.

W Michalovcach na Słowacji, tuż przy ukraińskiej granicy, na jednym z osiedli wyrósł mur. Ma ponad 2 metry wysokości. Odgradza Słowaków od taboru cygańskiego. Pani Milena (50 lat), na spacerze z pudelkiem: „Dobrze, że wybudowano ten mur. Cyganie robili z klatek schodowych toalety. Wszystko było zabazgrane, zasikane. Wieczorami strach było wyjść z domu. Sąsiadkę napadli. Wywracali śmietniki, brali to, co było przydatne, i zostawiali cały ten burdel między blokami”.

Pod Bardejowem władze miasta, chcąc zlikwidować rudery, w których mieszkali Romowie, wybudowały im nowe bloki, coś w rodzaju naszych TBS-ów. Problem? Cyganie nie chcą się tam przeprowadzić. W Preszowie widzieliśmy nowy romski blok. Odrapane tynki, spalone klatki schodowe, garaże z powyrywanymi drzwiami.

W miasteczku Bełozem ludzie wychodzą z kościoła. Na oczach wiernych 10-letni Cygan podbiega do roweru jednej z kobiecin i odjeżdża w siną dal. Ta z płaczem rzuca się za nim. Bezskutecznie. Chłopak jest szybszy. Następnego dnia kradnie spod kościoła inny rower. Tym razem refleksem wykazuje się pracujący w parafii polski kapucyn. Ojciec Krzysztof Orzadowicz łapie chłopaka za rękę. Ten rzucając „mięsem”, pluje kapłanowi w twarz i ucieka. — Co robi w takich przypadkach tutejsza policja? — pytam mieszkańców Bełozem. — Jedzie do taboru i raz w miesiącu spuszcza mieszkańcom profilaktyczny łomot — opowiadają. To jedyne, co może zrobić. Nie mamy z nimi kontaktu. To inny świat.


Przyczyną nieporozumień jest nasza nieznajomość kultury cygańskiej.

Czystość dla Cyganów to nie tylko kwestia komfortu, ale standardów moralnych. Dokonują wyraźnego podziału pomiędzy wnętrzem i zewnętrzem karawany, tak jak pomiędzy wnętrzem i zewnętrzem ciała. Przywiązują wielką wagę do czystości w domu. Kobiety i dziewczęta poświęcają znaczną część dnia na pranie i sprzątanie, dopóki wszystko nie lśni czystością. W przeciwieństwie do samochodu kempingowego pojazd cygański nie posiada toalety chemicznej. Posiadanie toalety w tym samym miejscu, w którym przygotowywane jest jedzenie, uważane jest za odrażające i zagrażające zdrowiu. Do codziennego jedzenia i picia używane są naczynia z dobrej jakości porcelany. Każde pęknięte lub zarysowane naczynie jest wyrzucane, ponieważ uznawane jest za rytualnie nieczyste. Za nieczyste uważane jest także używanie do mycia się lub prania ubrań miski, która używana jest do mycia naczyń i ścierek kuchennych.

Cyganie za czyste uważają wnętrze ciała i zewnętrzną część ciała powyżej pasa. Część poniżej pasa uważana jest za nieczystą.

Nie-Cygan uważany jest za nieczystego, ponieważ nie podziela ich wierzeń, a nasze standardy higieny uznawane są za mniej rygorystyczne niż w społeczności cygańskiej. Na przykład Cyganka nigdy nie upierze ścierki kuchennej razem z ubraniem.  Do mycia się używana jest osobna miska. Żywność i naczynia kuchenne MUSZĄ być myte osobno od wszystkiego innego. Kostka mydła uważana jest za szczególnie brudną i nigdy nie może trafić w pobliże zlewu kuchennego.

Za nieczyste uważane są zwierzęta jedzące mięso. Jeśli takie zwierzę lub inny element zanieczyszczający dotknie talerza, staje się on „mochadi” – nieczysty. Uznaje się, że żadne mycie już nie pomoże, i nieważne jak cenny – talerz musi zostać wyrzucony.

Cygan może pić z tego samego naczynia, którego używa jego koń, ale nigdy z naczynia używanego przez kota lub psa. Ponieważ te zwierzęta uważane są za „mochadi” i nie mogą przebywać w domu. Dlatego Cyganie zazwyczaj nie mają kotów. Koty i psy uważane są za nieczyste, ponieważ mogą lizać się po całym ciele, a koń uznawany za czystego, ponieważ nie może tego dokonać.


Nawet to krótkie wyjaśnienie przekonuje, że programy socjalne i edukacyjne przeznaczone dla Cyganów nie mogą być prostym przymuszaniem ich do naszych standardów. Nieodzownym warunkiem jest uwzględnienie istotnych elementów ich przekonań, wierzeń, bogatej i skomplikowanej tradycji. 

niedziela, 7 grudnia 2014

Sharia 4 Poland

W mediach roztrząsano ostatnio incydent - transparent , jaki pojawił się na marszu islamistów w Niemczech o treści „sharia 4 Poland”, czyli szariat dla Polski. Czy naszemu krajowi grozi islamizacja? Model islamizacji przetestowano skutecznie w Europie Zachodniej; sprowadzenie niewielkiej grupy imigrantów, stworzenie sieci meczetów finansowanych przez islamistycznych sponsorów z zagranicy, utrzymywanie się imigrantów z zasiłków społecznych, gwałtowny przyrost liczby muzułmanów poprzez przyrost naturalny, sprowadzanie rodzin, konwersje, odrzucenie praw i cywilizacji goszczącego ich państwa i agresywne wprowadzanie swoich, rozpoczęcie dżihadu – zamieszek, przestępstw, terroru. W Warszawie władze z PO zgodziły się na budowę meczetu na miejscu historycznej reduty Ordona, obrażając pamięć patriotów polskich z Powstania Listopadowego. Znamienne, że będzie to sponsorowany przez darczyńców znad Zatoki Perskiej meczet islamistycznej Ligi Muzułmańskiej, a nie Muzułmańskiego Związku Religijnego zrzeszającego między innymi polskich Tatarów. Obiekt zawierać będzie salę modlitwy, sale wykładowe i dydaktyczne, sale wystawowe, sportowe, internetowe, bibliotekę i przedszkole muzułmańskie.


Lewacy z Gazety Wyborczej już się cieszą:

Wysiłki skrajnej prawicy na szczęście nie przyniosły efektu i po czterech latach budowa Centrum, choć opóźniona, zbliża się do finału. Oficjalne otwarcie ma nastąpić jeszcze przed rozpoczynającym się pod koniec czerwca ramadanem. Nie łudzę się, że zakończy to kontrowersje wokół obecności wyznawców islamu w przestrzeni publicznej, tym bardziej że w ostatnich latach nacjonaliści urośli w Polsce w siłę. Wierzę jednak w rozsądek władz, które powinny otoczyć to miejsce szczególną opieką, a także w społeczność islamską i jej zdolność do dialogu. Ośrodek, w którym obok meczetu mają znaleźć się sale wykładowe i wystawiennicze, daje szansę na przedstawienia innego wizerunku islamu niż ten serwowany przez wojenną propagandę. Może wzbogacić kulturową mozaikę Warszawy o jeszcze jedną barwę. Najgorsza byłaby izolacja. Ja mam ochotę na ten meczet.


Wprawdzie lewacy byliby pierwsi wyrżnięci przez islamistów, ale pomimo tej oczekiwanej drobnej satysfakcji, prawica powinna jednak zaangażować się w obronę narodu i państwa. Przykre to, ale moim zdaniem raczej nie możemy liczyć na wsparcie Kościoła. Współczesne chrześcijaństwo kierowane przez struktury biurokratyczne wybrało oficjalnie nurt miłości i dialogu, a nieoficjalnie nurt koncentrowania się na dobrostanie kleru. Chrześcijanie są masowo mordowani na Bliskim Wschodzie, a struktury chrześcijańskie w Europie zamiast organizować i wysyłać ochotników do walki, zajmują się codziennym religijnym biznesem. Padają jedynie puste słowa o sprzeciwie wobec przemocy i współczuciu dla ofiar. Ten kierunek współczesnego chrześcijaństwa to odejście od prawdziwej wiary. Wrogowie muszą być zniszczeni i starci z powierzchni ziemi.  Jezus nie poddał się do końca.



Nie możemy liczyć na oficjalny Kościół, ale są w Polsce obrońcy naszej cywilizacji. Jeśli islamiści będą próbowali narzucić nam swoje porządki, gotowi są zgotować islamistom dżihad.


sobota, 29 listopada 2014

Białostockie yin i yang

Wreszcie odwiedziłem stolicę sąsiedniego województwa. Białystok różni się zdecydowanie mroźniejszym klimatem, lodowaty wiatr przenikał mój mazowiecki dres na wskroś. Zapewne dlatego mieszkańcy nie obnosili się z modnymi strojami, wybrali praktyczne, zimowe okrycia. Kontakty z ludnością miałem ograniczone, ale odniosłem wrażenie, że są bardziej bezpośredni i szczerzy, niż silący się na uprzejmość Warszawiacy. Nie zauważyłem objawów gwary podlaskiej, wyrażali się normalną polszczyzną. Może ta gwara występuje na podlaskiej prowincji? Przedstawiciele odłamów chrześcijaństwa żyją w pełnej symbiozie, różni ich tylko uczęszczanie do świątyni katolickiej:



lub prawosławnej:


Gdyby nie zbrodnia rozbiorów Polski ta symbioza i harmonia sięgałyby aż do Smoleńska.

Wiele Białostoczanek to urodziwe blondynki. Mogłem tylko wyobrażać sobie jak wyglądają pod zimowymi kurtkami. Ze zgrozą myślałem jednak o losie ich potencjalnych mężów lub partnerów. W zamieszkałych w mojej wsi rodzinach pochodzących z Podlasia panuje brutalny matriarchat. Żona w eleganckich ciuchach, fryzurze i manicure siedzi z koleżankami przy kawie. Mąż w gumofilcach przychodzi zmęczony z pracy w polu, nie ma prawa wejść do salonu, może najwyżej ogrzać się i posilić w kuchni. Dobrze, jak jajcarz nie dostanie w mordę. Nigdy nie zapomnę scenki, w której inny znajomy dostał od małżonki w twarz, aż mu gumofilce spadły.

Historyczną przyczyną dominacji kobiet jest ukaz carski z 1841 roku. W imponującej magnackiej rezydencji – pałacu Branickich ulokowano Instytut Dobrze Urodzonych Panien. Serce Białegostoku opanował feminizm. Proces ten kontynuowany jest po drugiej wojnie światowej. W odbudowanym pałacu mieści Uniwersytet Medyczny w Białymstoku – a większość studentów medycyny to kobiety.






Po mieszczącym się w oficynie Muzeum Historii Medycyny i Farmacji oprowadzały nas sympatyczne asystentki. Uwagę moją zwróciły preparaty anatomiczne, a zwłaszcza mózg palacza marihuany. Przerażający widok...

Opór przeciwko feministycznej dominacji narodził się dopiero na początku XX wieku. Przy prowadzącej od Instytutu Dobrze Urodzonych Panien ulicy Instytuckiej, obecnie Pałacowej wybudowano hotel Ritz, który stał się chlubą Białegostoku: luksusowe pokoje, marmurowe, schody, windy, bank, kawiarnia, restauracja, perfekcyjna obsługa. Sławnym gościem hotelu był pułkownik armii carskiej Mikołaj Kawelin, znany z sumiastych wąsów, nieprawdopodobnej brzydoty i legendarnego bogactwa. W okresie międzywojennym został działaczem sportowym, prezesem Jagiellonii Białystok, lubił otaczać się wianuszkiem młodych i atrakcyjnych kobiet. Do dziś wspomina się jego wyczyny – na przykład wjazd do wnętrza restauracji w Ritzu na koniu, gdzie on i jego rumak uraczyli się whisky.

Dziś nie ma już śladu po hotelu Ritz, zniszczonym, tak jak i cały Białystok przez wycofujące się wojska niemieckie. Jednak w parku w pobliżu Uniwersytetu Medycznego odbudowano rzeźbę psa Kawelina. To symbol odradzającej się męskości.



niedziela, 23 listopada 2014

Zdzierają z kobiet ubranie, aby je upokorzyć

W Kenii zdarzają się ostatnio przypadki atakowania kobiet przez tłum mężczyzn pod pretekstem nieodpowiedniego ubioru. Nieodpowiedni ubiór to na przykład spódniczka mini. Atak polega na zrywaniu z ofiar ubrania. Jeden z ostatnich incydentów został nagrany i umieszczony w sieci. Upublicznienie sprawy wywołało społeczne oburzenie i zainicjowało akcję „ My dress, my choice” – moje ubranie, mój wybór. W Nairobi odbył się marsz protestacyjny. Uczestnicy domagali się sprawiedliwości dla ofiar,  sprawniejszej pracy policji, ale przede wszystkim zaprzestania przemocy seksualnej, przemocy zdeterminowanej przez płeć (gender based violence). Głównym przesłaniem ruchu „My dress, my choice” jest prawo kobiet do noszenia tego co chcą, wszędzie tam gdzie chcą.



Europejska Agencja Kosmiczna odniosła ostatnio sukces. Lądownik Philae zgodnie z planem wylądował na komecie Rosetta. Nie było to łatwe – kometa ma słabe pole grawitacyjne, a do tego niejednorodne, ponieważ okazało się, że ma kształt rozczłapanego buta. Jednym z czołowych naukowców zaangażowanych w program jest doktor Matt Taylor. Został nagle wywołany z domu w celu udzielenia entuzjastycznego wywiadu. Niestety wyszedł do wywiadu ubrany w nieodpowiednią, seksistowską koszulę z wizerunkami skąpo odzianych pań. Wybuchł skandal, oburzenie środowisk lewicowych i feministycznych.  Doktor Taylor publicznie przeprosił za swój wielki błąd. W trakcie przeprosin nawet się popłakał.

(poniżej filmik z Taylorem)


Można odnieść wrażenie uderzającej sprzeczności postulatów feministek w tych dwóch przykładach. W Kenii walka o prawo kobiet do swobody publicznego roznegliżowania, w Wielkiej Brytanii o zakaz prezentowania wizerunku roznegliżowanych kobiet. Moim zdaniem nie ma sprzeczności. W idealnym świecie feministek kobieta ma prawo chodzić nawet nago, ale mężczyzna  nie ma prawa dotknąć jej, odezwać się do niej, ani nawet spojrzeć. Postulat ten zawarty jest także w naszym Kodeksie Pracy, będącym skarbnicą lewicowo-lewacko-genderowych mądrości:

Art. 18 3a § 6. Dyskryminowaniem ze względu na płeć jest także każde niepożądane zachowanie o charakterze seksualnym lub odnoszące się do płci pracownika, którego celem lub skutkiem jest naruszenie godności pracownika, w szczególności stworzenie wobec niego zastraszającej, wrogiej, poniżającej, upokarzającej lub uwłaczającej atmosfery; na zachowanie to mogą się składać fizyczne, werbalne lub pozawerbalne elementy (molestowanie seksualne).

Atrakcyjne kobiety budzą zainteresowanie mężczyzn, to instynktowne. Zakazanie im tego byłoby psychiczną kastracją mężczyzn. Co jest rzeczywistym i niewątpliwym celem naszych genderystek.

W normalnym społeczeństwie nie można zakazać mężczyznom zainteresowania kobietami i prób podejmowania erotycznej interakcji, jednak powinny być granice tej śmiałości. Nie można ich sztywno określić, wynikają z kontekstu konkretnych sytuacji. Niewątpliwie niektórzy mężczyźni mają z tym problem. Piękna kobieta kusi – chciałoby się jej dotknąć, rozebrać... Ci czarni chuligani w Kenii byli napaleni seksualnie, pod pozorem walki o moralność chcieli się wyżyć, napatrzeć na nagą, upokorzoną kobietę, która normalnie byłaby dla nich niedostępna. Głoszony przez nich i szerzej – przez islamistów program obyczajowy zmierza jednak do psychicznej kastracji kobiet. Skoro mężczyźni nie radzą sobie ze swoim popędem to nakażmy kobietom ubrać się w wory, stłumić swoją seksualność. W skrajnym przypadku przybiera to formę obrzezania kobiet. W murzyńskich wioskach starsze panie wycinają dziewczynkom wargi sromowe bez znieczulenia przy pomocy żyletki, nożyczek lub kawałka szkła.

Trywialna myśl – odrzucić oba ekstremizmy, odrzucić programy kastracyjne męskich szowinistów i genderystek. Ale wydaje się, że te ekstremizmy triumfują, a normalny świat gdzieś znika.

niedziela, 16 listopada 2014

Bezwstyd w Krakowie

Kraków, poprzednia stolica Polski, znalazł się w stanie degrengolady moralnej, pożera go rak zła i nieczystości. Kraków pierwszy upadł, ale może pierwszy się podniesie. Znaleźli się katolicy, którzy rozpoczęli walkę o czystość.

"W Krakowie aż roi się od nocnych klubów, w których cielesność, szczególnie kobiet, jest wykorzystywana w sposób wręcz profanacyjny. Co wieczór i co noc w obrębie samego centrum rozdawane są tysiące zaproszeń, a młodzi nieraz natarczywie nakłaniani są do skorzystania z tej oferty" - napisał metropolita krakowski.

"Kraków, stolica Miłosierdzia Bożego i miasto tylu świętych coraz bardziej staje się symbolem wyuzdania" - uważa kard. Dziwisz. W liście odczytywanym w niedzielę w kościołach wezwał wiernych do obrony: godności ludzkiego ciała, świętości małżeńskiej miłości i formacji młodych sumień, wezwał do modlitwy w intencji moralnej odnowy.


Jaki to kontrast z innym zasłużonym dla historii Polski miastem – Toruniem. Na głównej ulicy wzniesiono konstrukcję, której iluminacja miała symbolizować jedność gejów polskich i norweskich. czyli służyć propagowaniu idei pangeizmu.




A oto wystawa sklepu w centrum miasta – sklepu, w którym jak widać sprzedaje się ... kobiety.



W specyficzny sposób do idei odnowy moralnej podeszli separatyści w Doniecku – odczytali rozporządzenie, w którym ostrzegli, że będą rozstrzeliwać kobiety, które jako gości znajdą w restauracjach i kawiarniach. Kobiety w ich rozumieniu mają być strażniczkami ogniska domowego, a nie oddawać pustym zabawom lub prostytuować.

Rozporządzenie oczywiście absurdalne – chyba chcą przelicytować islamistów. Nam chrześcijanom, pozostaje pokorna i cierpliwa modlitwa.

sobota, 8 listopada 2014

Moda islamu

Moda islamu jest określona przez Koran:

24:31  Powiedz wierzącym kobietom, żeby spuszczały skromnie swoje spojrzenia i strzegły swojej czystości; i żeby pokazywały jedynie te ozdoby, które są widoczne na zewnątrz; i żeby narzucały zasłony na piersi, i pokazywały swoje ozdoby jedynie swoim mężom lub ojcom, albo ojcom swoich mężów, albo swoim synom lub synom swoich mężów, albo swoim braciom, albo synom braci, lub synom swoich sióstr; lub ich żonom, lub tym, którymi zawładnęły ich prawice; albo swoim służącym spośród mężczyzn, którzy nie są owładnięci pożądaniem cielesnym; albo też chłopcom, którzy nie poznali nagości kobiet. I niech one nie stąpają tak, aby było wiadomo, jakie ukrywają ozdoby. Nawracajcie się wszyscy do Boga, o wy, wierzący! Być może, będziecie szczęśliwi!

Młoda Angielka Stacey odwiedza rodzinne miasto Luton, obecnie zamieszkałe przez muzułmanów. Trafia na ich demonstrację – wznoszą okrzyki  – „Wielka Brytania – do piekła!” -  „Do diabła z brytyjską policją!”. Muzułmanki ubrane są w czarne burki, szczelnie zasłaniające całe ciało z wyjątkiem wycięcia na oczy. Zwracają uwagę ubranej w skromną czerwoną sukienkę Angielce, że wygląda na ulicy jak nago, pytają, kogo próbuje uwieść. Imam tłumaczy jej, że muzułmanie nie będą przestrzegać brytyjskiego prawa, dopóki nie zapanuje islam, a wszyscy niemuzułmanie trafią do piekła.




Części muzułmanek, aby zaspokoić wymogi religii, wystarcza hidżab – składający się na ogół z chusty na głowę i krótkiego płaszczyka. Muzułmanki w Europie – w państwach, które tego zabraniają – walczą o prawo noszenia burek, a w Wielkiej Brytanii dumnie je noszą. Plasują się w ten sposób w szpicy postępu cywilizacji islamu, na równi na przykład z Afgankami.
Jeśli taki poziom ortodoksji muzułmańskiej osiągnęliśmy w Europie, to zaciekawiło mnie, jak wygląda moda w jądrze islamskiej rewolucji – Iranie.




W krajobrazie Iranu mamy naturalnie obfitość burek, ale jak widać na przedstawionych zdjęciach dziewczęta chętnie noszą hidżaby. Irańczycy należą, jak Europejczycy do rasy aryjskiej – a młodzież obu płci jest przystojna i urodziwa. Dziewczyny są dumne ze swojej urody, chustę zakładają luzacko, tak aby bardziej intrygowała i prowokowała, niż zakrywała.

Zainteresowanie modą doprowadziło mnie do odkrycia uderzającej sprzeczności:

- serce cywilizacji europejskiej – Wielka Brytania – burki – przykład skrajnych fanatyków islamskich

- jądro rewolucji islamskiej – Iran – luzackie hidżaby – przykład muzułmanów umiarkowanych

Ta sprzeczność podważa tezę niektórych publicystów prawicowych, że islam to pociąg do którego – z powodów demograficznych – nieuchronnie wsiądziemy i który zawiezie nas tylko w jedną stronę – do Średniowiecza. Jak widać młodzi Irańczycy jednak nie chcą do Średniowiecza. To nie tylko kwestia mody. Okresowo wybuchają tam masowe protesty uliczne.  A może działa mechanizm psychologiczny – „trawa sąsiada jest bardziej zielona” . W połączeniu z pokoleniową tendencją do buntu daje to paradoksalny efekt: w państwie demokratycznym walka młodzieży o islamizację, w państwie islamistycznym walka młodzieży o demokratyzację.

Niektórzy komentatorzy prawicowi jednoznacznie potępiają Arabską Wiosnę – uznając ją za bezsensowny i tragiczny w skutkach spisek USA, Izraela, Europy. Zaangażowanie Zachodu w obalanie lub próby obalania dyktatorów okazało się niewątpliwie bolesnym błędem. Jednak rzeczywistymi przyczynami wybuchu rewolucji były stagnacja ekonomiczna, bieda, sprzeczności religijne (sunnici – szyici), sprzeczności narodowe lub plemienne, narastająca niechęć do wieloletnich dyktatorów. Arabska Wiosna to dla mnie przykład, że model państwa muzułmańskiego jest nieefektywny we współczesnej cywilizacji. Niestety obdarowani demokracją Arabowie zażądali czego? Naturalnie więcej islamizacji. Ten etap dokładnie potwierdził pesymistyczne prognozy naszych prawicowych komentatorów. Jednak co dzieje się dalej – w Egipcie narastające protesty społeczne przy współdziałaniu armii obaliły rządy Bractwa Muzułmańskiego, w Tunezji w ostatnich wyborach zwyciężyła świecka partia Nidaa Tounes (Wezwanie Tunezji). Okazuje się, że niektóre narody, społeczeństwa mają ukształtowaną przez wieki tożsamość, spójność – której nie zdołają zmienić nawet rewolucje.

Pytanie – czy państwa europejskie mają jeszcze tożsamość i spójność? Czy pozostaniemy bezradną ofiarą zhańbioną przez islamistyczną dzicz?

niedziela, 2 listopada 2014

Rasizm w Afryce - pozytywny przełom?

Proces Oscara Pistoriusa rozpoczął się od medialnej nagonki i uznania go a priori za winnego. Pomimo iż sędzią była czarna feministka Thokozile Matilda Masipa, po dokładnym sprawdzeniu wszystkich dowodów, wyrok okazał się zgodny z linią obrony.

Do zdarzenia doszło w nocy z 13 na 14 lutego 2013 roku. W niejasnych okolicznościach pięciokrotny mistrz paraolimpijski zastrzelił pracującą jako modelkę swoją partnerkę. Steenkamp zginęła zamknięta w toalecie, a Pistorius oddał cztery strzały przez drzwi.
Prokurator oskarżył go o morderstwo z premedytacją. Sportowiec utrzymywał, że śmierć Steenkamp to efekt nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, gdyż pomylił ją z włamywaczem.

W ubiegłym tygodniu niepełnosprawny lekkoatleta został skazany na pięć lat pozbawienia wolności za nieumyślne spowodowanie śmierci Reevy Steenkamp. Prokuratura w RPA zapowiedziała w poniedziałek, że złoży odwołanie od wyroku w sprawie Oscara Pistoriusa.

"Odwołanie będzie dotyczyło zarówno uniewinnienia od zarzutu morderstwa, jak i wysokości kary" - oświadczył za pośrednictwem Twittera rzecznik prokuratury Nathi Mncube.


Z komentarzy wynika, że celem prokuratury nie będzie podważenie tego, że intencją Pistoriusa była obrona przed włamywaczem, ale to, że strzelał, aby zabić. A więc morderstwo z premedytacją. Włamywacze są na ogół czarni – mielibyśmy więc do czynienia z przejawem rasizmu. Dobitnym komentarzem do politycznie poprawnych dywagacji prokuratury stał się – w kilka dni po wyroku – kolejny incydent.

Przemoc kolejny raz dała o sobie znać w Republice Południowej Afryki. Kraj jest w szoku po zabójstwie kapitana reprezentacji Senzo Meyiwy, którego w niedzielę wieczorem zastrzelili włamywacze. Meyiwa został postrzelony w klatkę piersiową, kiedy doszło do konfrontacji ze złodziejami w domu jego dziewczyny piosenkarki i aktorki Kelly Khumalo. Meyiwa zmarł po przewiezieniu do szpitala. 

Przestępczość w RPA (...) wciąż ma jeden z najwyższych współczynników na świecie. W ubiegłym roku policja zarejestrowała 17 tysięcy morderstw lub innymi słowy 31 zabójstw na 100 tysięcy mieszkańców. To siedem razy więcej niż w Stanach Zjednoczonych.


Ten dramatyczny incydent przekonuje, że mieszkając w RPA nie powinniśmy się ani chwili wahać przed użyciem broni w konfrontacji z włamywaczami.

Południowoafrykańskie mocarstwo boryka się z problemami po odsunięciu białych od władzy. Trzeba jasno powiedzieć, że mamy do czynienia z rasizmem. Wielu białych w tym kraju jest bez pracy i mieszka w slumsach. Zaskakującą zmianą jest sytuacja w niedalekiej Zambii. Po raz pierwszy od 20 lat afrykańskie państwo będzie miało białego prezydenta. Jest nim dotychczasowy wiceprezydent, potomek brytyjskich osadników z dawnej Rodezji – Guy Scott. Może to pozytywny przełom? Kraje cywilizacji zachodniej dawno odeszły od rasizmu, teraz czas na Afrykę. Harmonijna współpraca czarnych i białych byłaby dla tego kontynentu szansą na rozwój i dobrobyt.



niedziela, 26 października 2014

Synod o rodzinie - weto dla zboczeńców

W Watykanie odbył się Synod Biskupów o rodzinie. Synod jest instytucją doradczą. Nie podejmuje decyzji, ale uchwala wnioski większością kwalifikowaną dwóch trzecich.

Dokument posynodalny - Relatio Synodi - którego treść ogłoszono 18 października, przyjęto nie całościowo, ale głosując oddzielnie nad każdym z 62 jego punktów.

Najwięcej zastrzeżeń obecnych wywołały punkty 52-56, dotyczące stanowiska Kościoła wobec rozwiedzionych i homoseksualistów. Stosunkowo najniższą aprobatę zyskał punkt 52., mówiący o możliwości dopuszczenia do Eucharystii rozwodników, którzy powtórnie zawarli związki małżeńskie: poparło go 104 ojców synodalnych, podczas gdy przeciw było 74. Dyskusyjny okazał się też następny punkt, nawiązujący do tej samej tematyki, za którym głosowało 112, a przeciw było 64, podobnie jak punkt 55 (o opiece duszpasterskiej nad homoseksualistami): 118 do 62.

Komentując wyniki głosowania i sam dokument dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej ks. Federico Lombardi SI zwrócił uwagę, że wspomniane wyżej trzy punkty z najniższą aprobatą uzyskały większość nie kwalifikowaną, ale względną.


Zablokowanie liberalizacji wobec rozwodników i homoseksualistów jest sukcesem konserwatywnego nurtu Kościoła, którego przedstawicielem jest nasz arcybiskup Gądecki:

Relacjonując obrady synodalne, abp Gądecki zwrócił szczególną uwagę na konieczność poszanowania tradycji i wcześniejszego nauczania Kościoła na temat rodziny i małżeństwa. 

– Nauczanie o małżeństwie i rodzinie nie zrodziło się na tym synodzie, tylko trwa tak długo, jak trwa Kościół

- Naszym głównym zadaniem duszpasterskim jest wsparcie rodziny, a nie uderzanie w nią – mówił metropolita poznański (...)


Papież Franciszek wezwał do rozsądku i umiarkowania, ostrzegając zarówno skrajnych konserwatystów, jak i liberałów:

- Pokusa, przemienienia kamieni w chleb, aby przerwać długi, ciążący i bolesny (por. Łk 4,1-4), a także przemienienia chleb w kamień, by rzucić nim na grzeszników, słabych i chorych (por. J 8,7), to znaczy, aby przekształcić go „w ciężary nie do uniesienia” (Łk 11, 46).

- Pokusa, aby zejść z krzyża, aby zadowolić ludzi, a trwania na nim, żeby wypełnić wolę Ojca; pochylenia się przed duchem tego świata, zamiast go oczyścić i nagiąć do Ducha Bożego.


Religie potrafią bardzo silnie ingerować w kwestie obyczajowe, czego współczesnym przykładem jest islam. Głównym przesłaniem tej religii stała się kontrola obyczajowa. Muzułmanie mogą cieszyć się takimi atrakcjami jak na przykład chłostanie kobiet za nieodpowiedni strój, kamienowanie kobiet za flirt, wieszanie homoseksualistów.

Obyczajowość to nie moralność. Zasada moralności: nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe ma charakter uniwersalny. Obyczajowość zmienia się w czasie i jest inna w różnych kulturach, ma charakter umowny. 100 lat temu w Europie dziecko pozamałżeńskie było hańbą dla kobiety, obecnie taka sytuacja jest akceptowana. Nasz konserwatywny podróżnik Cejrowski zaproszony przez Indian na wieczorne spotkanie nie wahał się założyć obowiązkowego tam stroju – brak ubrania, oprócz owinięcia penisa liściem i podwiązania lianą.

Współczesny świat jest tak wypełniony przez naukę, technikę, media, że mogłoby się wydawać, że nie potrzebuje religii. Wiele osób czuje się jednak zagubionych w tym matriksie i potrzebuje wsparcia. Konwersje na totalitarny obyczajowo islam są jednak wyjątkami. Praktyka religijna we współczesnej Europie powinna skoncentrować się na kwestiach wiary, moralności, wsparcia psychologicznego, doskonalenia duchowego, a nie na teologii oraz kontroli obyczajowości.

Wzorzec obyczajowości wymagany przez Kościół Katolicki był w Europie społecznym standardem do połowy poprzedniego wieku. Współczesne społeczeństwo funkcjonuje pomimo powszechności antykoncepcji, współżycia pozamałżeńskiego, rozwodów, konkubinatów, tolerowania homoseksualistów. Kontrast teorii głoszonej przez Kościół i społecznej praktyki jest tak drastyczny i szokujący, iż powoduje w społecznej świadomości ograniczenie funkcji, roli i misji religii do kilku zakazów obyczajowych, które wypierają kwestie wiary i moralności. Chrześcijaństwo staje się w tym sensie łagodniejszą formą islamu. Większość wiernych nie mając wpływu na zmiany interpretacji doktryny żyje jakby coraz bardziej obok oficjalnej praktyki Kościoła. Nie buntują się, pełni pokory próbują w swoim sumieniu pogodzić sprzeczności, albo też nie poświęcają kwestiom religijnym uwagi.

Z drugiej strony konserwatywna fiksacja obyczajowa Kościoła fascynuje i przyciąga zboczeńców, którzy z rozkoszą pokonaliby ten bastion. Marzą o ślubach pedalskich, zakonnicach z krzyżami w zadku. Nieustannie krytykują przypadki pedofilii kleru, ale tak obleśnie i namolnie, że jawnie przeziera z tego ekscytacja i zazdrość. Trudno sobie wyobrazić, jakie jeszcze robactwo może wypełznąć z ich lewackich mózgów.

Kolejny synod za rok powróci do kwestii rodziny. Mam nadzieję, że Duch Święty wskaże naszym biskupom rozsądne rozwiązanie tych problemów.

sobota, 18 października 2014

Genderyzm a islamizm

Dzisiaj w lewackim radiu RDC wysłuchałem rozmowy z genderystką profesorką Moniką Płatek. Wiodącym tematem była krytyka mody na młodość. Zadano pytanie: dlaczego kobieta, aby czuć się wartościowa, musi wyglądać młodo i atrakcyjnie. Dlaczego kobieta, która nie jest już młoda i piękna, czuje się bezwartościowa? Dlaczego kobieta w wieku na przykład 36 albo 61 lat, która przytyła, przekroczyła rozmiar 36-38, która ma zmarszczki, nie może być pewna i zadowolona z siebie, nie może siebie zaakceptować? Naturalnie profesorka Płatek i prowadząca rozmowę lewacka dziennikarka akceptowały siebie pomimo całkowitego nie spełniania wymogów młodości i urody. Ale dlaczego większość kobiet ulega temu imperatywowi? Wiedza gender daje oczywistą odpowiedź: Winni są mężczyźni. To oni dla swoich korzyści stworzyli mechanizmy kulturowe, które manipulują kobietami już od najmłodszego wieku. Czytają kolorowe czasopisma  i zamiast prawniczkami, naukowczyniami, ministerkami pragną zostać modelkami, celebrytkami, obiektami adoracji i pożądania seksualnego. Dla mężczyzn przydatność kobiet ogranicza się do roli seksualnej i służebnej i tak mają zostać wychowane.

Naturalnie akceptuję tezę, że o wartości człowieka nie przesądza młodość i uroda i powinniśmy do niedostatków w tym zakresie odnosić się z dystansem i zdrowym rozsądkiem. Jednak przypisanie przez gender „winy” za ten społeczny imperatyw spiskowi mężczyzn jest oczywistym absurdem. Dążenie kobiet do atrakcyjności seksualnej jest naturalnym socjobiologicznym instynktem. Kobiety które potrafiły skutecznie zadbać o swoją atrakcyjność łatwiej znajdowały wartościowych partnerów, miały więcej dzieci. Cecha „dążenia do atrakcyjności” przenoszona przez geny utrwalała się w kolejnych pokoleniach. Wystarczy wybrać się z kobietami do marketu. W większości przypadków niezmordowanie buszują po sklepach z odzieżą i kosmetykami, pomimo apeli znudzonych towarzyszących im mężczyzn. Kobiety upiększają się nie tylko dla mężczyzn, ale także same dla siebie, co można zaobserwować w grupach towarzyskich, czy zawodowych, w których dominują. Promowanie młodości i urody przez media to nie efekt spisku, ale faktu, że się to dobrze sprzedaje, bo jest na to zapotrzebowanie społeczne. Taka jest po prostu natura kobiet – pragną czuć się młodo, być piękne, dobrze ubrane, pragną seksu z odpowiadającymi im partnerami. Dlatego genderystki, które próbują uświadomić kobietom, że są zmanipulowane, które próbują rozpocząć walkę o wyzwolenie kobiet skazane są na pozostanie żałosną sektą. Ich lewackim poprzednikom – komunistom – udało się wyzwolić klasę robotniczą. Efekt znamy – gdyby ci robotnicy mogli, masowo uciekliby do państw kapitalistycznego wyzysku, narastający bunt, terror, bankructwo. Próby praktycznego wdrożenia ideologii niezgodnych z naturą ludzką skazane są na upadek.

Feministyczna ideologia gender definiuje więc  ideał kobiety zdefeminizowanej: rozczochranej, siwej, bez makijażu, pomarszczonej, otyłej, ubranej w workowate stroje. W założeniu ma się ten ideał przeciwstawiać spiskowi mężczyzn, ale w praktyce przeciwstawia się naturze kobiet.

Uderzyła mnie zbieżność głównego przedmiotu zainteresowań genderyzmu i islamizmu – kwestii kontroli nad kobietami.Istotą islamizmu jest utrwalenie panowania mężczyzn nad kobietami poprzez zmuszenie ich do odejścia od naturalnych zachowań. Kobiety w islamizmie nie mają prawa być piękne, kuszące, pewne siebie, pragnące seksu. Islamistyczny ideał kobiety to aseksualny potwór ukryty pod worem. Zadziwiające podobieństwo do opisanego wyżej ideału urody gender. Różnica obu ideologii polega na tym, iż celem islamistów jest zniewolenie kobiet przez mężczyzn, zaś celem genderystek wyzwolenie kobiet z niewoli mężczyzn. Cele przeciwstawne, ale metoda ta sama – zmuszanie kobiet do odejścia od naturalnych zachowań w imię ideologii.

Genderyzm w naszej cywilizacji pozostanie żałosną modą grupki lewackich kretynów, ale islamizm jest realnym zagrożeniem. Z satysfakcją śledzę doniesienia z frontu walki przeciwko islamistom w Iraku i Syrii. Kurdyjskie dziewczyny nie chciały stać się seksualnym łupem dżihadystów. Wstąpiły w szeregi kurdyjskich wojowników. Są nie tylko energiczne i wojownicze, ale starają się wyglądać atrakcyjnie. Niech natura zwycięży.



niedziela, 12 października 2014

Dyskryminacja Cyganów w Polsce

Październikowa letnia pogoda zachęciła mnie do odwiedzenia Ciechocinka, w XIX wieku największego uzdrowiska na terenie rozbioru rosyjskiego (Królestwa Polskiego). W związku z dogodną komunikacją kolejową miasteczko to nazywano „przedmieściem Warszawy”. Także obecnie jest przyjemny dojazd autostradą A1. Do wizyty zachęcił mnie entuzjastyczny opis największego w Europie basenu solankowego w Dzienniku Toruńskim Nowości:

Ciechociński basen został otwarty w 1932 roku przez prezydenta Ignacego Mościckiego. W tym czasie dzieło architektów Romualda Gutta i Aleksandra Szniolisa było jedynym takim obiektem w Europie. Przez dziesięciolecia basen był wizytówką uzdrowiska niemal tak sławną, jak tężnie. 

Pomyślałem, że z rozkoszą zanurzyłbym się w leczniczej słonej wodzie i powdychał ożywczego powietrza z okalających basen tężni.



Najpierw zobaczyłem tężnie. Wstęp na kilkukilometrową ścieżkę za symboliczną opłatą.



Z słona góry konstrukcji spływa słona woda. Rzeczywiście czułem, jak z każdym krokiem słony powiew mnie uzdrawia.



Kilkukilometrowa konstrukcja służy w istocie do produkcji soli, która zbiera się w drewnianym korycie na dole. Wreszcie doszedłem do basenu.



Słabo widać przez te krzaki, ale są to niestety tylko ruiny basenu.


Fragmenty ruin ozdobione interesującymi malowidłami.

Nurtowało mnie pytanie, dlaczego to najważniejsze w XIX wieku polskie uzdrowisko, znakomicie rozwinięte w okresie międzywojennym, znajduje się obecnie w stanie bliskim ruiny. Wyjaśnił mi to sympatyczny starszy pan, z którym nawiązaliśmy rozmowę w kawiarni. Ciechocinek to także centrum kultury cygańskiej. Tutaj mieszka legendarny piosenkarz i kompozytor Don Wasyl, twórca zespołu Don Wasyl i Cygańskie Gwiazdy. W Ciechocinku odbywa się Międzynarodowy Festiwal Piosenki i Kultury Romów – największy cygański festiwal w Europie organizowany w Polsce od 1997.



Według rozmówcy z kawiarni rząd w Warszawie dyskryminuje Ciechocinek właśnie dlatego, że stał się nieoficjalną stolicą i centrum kultury polskich Cyganów. Zrobiło mi się przykro. Myślę, że nasz rząd powinien zaprzestać rasistowskiej polityki.