Łączna liczba wyświetleń

piątek, 26 października 2012

Nihilizm moralny ateistów

Miałem wykazać iż ateiści stoją moralnie niżej od zwierząt. Zaszokował mnie jednak film o słoniach. Samce zaatakowały przy wodopoju słoniątko. Chwytały trąbą malucha i rzucały pod wodę, następnie próbowały zadeptać. W ostatniej chwili pojawiła się samica i odpędziła agresorów. Okazuje się, że po osiągnięciu odpowiedniego wieku młode samce są zbyt duże, aby mogły być kontrolowane przez samice i są wyganiane z macierzystego  stada. Chodzą agresywne, naładowane testosteronem i szukają zemsty. Kolejny film ukazywał dramat samic nosorożca napastowanych seksualnie przez młode, niewyżyte słonie. Niestety próby gwałtu kończą się często tragicznie, bo kręgosłup nosorożca nie wytrzymuje ciężaru słonia. Jak widać, społeczności zwierząt też mają swoje problemy.

Możliwe są różne definicje / teorie moralności. Podsumowując rozważania z poprzedniego wpisu przyjmuję następującą:

·         moralność to system norm determinujących  które działania są dobre, a które złe;

·         wytworzony w społeczności ludzkiej lub zwierzęcej w wyniku ewolucji, kierujący zachowaniami jednostek w celu zapewnienia grupie spójności i trwałości;

·         w przypadku ludzi skłaniający do dokonywania wewnętrznej oceny moralnej czynów, motywów, intencji działania;

·         system ten może być sformalizowany przez religię, filozofię lub inny autorytet

Istotnym faktem jest przyrodnicze pochodzenie moralności. Podstawowe zasady moralności są analogiczne nawet w społecznościach zwierząt. Dlatego próby sformalizowania norm moralnych odbiegające od zasad naturalnych i uniwersalnych skazane są na niepowodzenie. Przykładem jest stosunkowo krótki okres trwania i ostateczna klęska reżimów totalitarnych jak faszyzm i komunizm, zastępujących tradycyjną moralność etyką wyższości określonych ras lub klas społecznych, bezlitosnej walki i niszczenia wrogów.

Podstawowe przesłanie moralności uniwersalnej to:

·         Nie czyń drugiemu zła (czego nie chciałbyś, aby tobie uczyniono)

·         Dobrowolnie pomagaj

W sensie psychologicznym dla realizacji moralności uniwersalnej konieczna jest empatia.

Społecznie użyteczne i sensowne są sformalizowane systemy moralne zgodne z moralnością naturalną. I takie właśnie systemy moralne zostały przyjęte przez wielkie religie światowe: chrześcijaństwo, hinduizm i buddyzm. Uniwersalizm moralny jest ich siłą.

Na przykład w buddyzmie:

Tę ścieżkę powszechnie nazywa się "szlachetną, ośmioraką ścieżką", ponieważ dzieli się ona na: 1) właściwy pogląd, 2) właściwą intencję, 3) właściwa mowę, 4) właściwe działanie, 5) właściwy sposób życia, 6) właściwy wysiłek, 7) właściwą uważność, 8) właściwe medytacyjne wchłonięcie.

Dla mnichów i mniszek właściwe działanie jest przestrzeganiem reguł klasztornej dyscypliny, a dla osób świeckich istnieją analogiczne reguły świeckich ślubowań zabraniające zabijania, kradzieży, kłamstwa, złego prowadzenia się pod względem seksualnym oraz odurzania się.


Albo katolicka wersja Dekalogu w tłumaczeniu prof. Michała Wojciechowskiego:

I. Nie będziesz stawiał innych bogów obok Mnie.
II. Nie nadużywaj imienia Pana, twego Boga.
III. Pamiętaj o dniu odpoczynku, aby go uświęcić.
IV. Czcij swego ojca i swoją matkę.
V. Nie morduj.
VI. Nie popełniaj zdrady małżeńskiej.
VII. Nie kradnij.
VIII. Nie składaj przeciw drugiemu fałszywego zeznania.
IX. Nie dąż do zdobycia cudzej żony.
X. Ani żadnej rzeczy, która należy do innego.

Pomijając stricte religijne trzy pierwsze przykazania obowiązujące chrześcijan, pozostałe mają charakter ogólny. Pomimo upływu tysięcy lat pozostają ważne i sensowne. Na obecnym etapie rozwoju cywilizacji system moralny wynikający z Dekalogu można by rozszerzyć o nakaz szacunku dla przyrody i zwierząt.

Współcześni chrześcijanie troszczą się o przyrodę. Widać to na przykład w parafii św. Krzysztofa w Podkowie Leśnej k. Warszawy, gdzie kościół jest otwarty na ogród, stanowiący integralną część świątyni. Ozdobą ogrodu są spacerujące pawie. Szokiem dla parafian było zamordowanie jednego z tych pięknych ptaków.

W dyskusjach wielokrotnie pytałem ateistów – skoro odrzucacie Boga, to czy jest jakieś źródło waszej moralności? Nigdy nie uzyskałem odpowiedzi na to pytanie. Może nie chcieli odpowiadać, aby ukryć prawdę. Może w swojej nienawiści do Kościoła kierują się właśnie Przykazaniami, ale na odwrót.

Bo jak inaczej wytłumaczyć powszechną w środowiskach postępowych niechęć i pogardę dla cywilizacji europejskiej, tradycji, rodziny, patriotyzmu, afirmację  mordowania płodów (aborcja) i osób starszych – pod pozorem eutanazji, destrukcyjną swobodę obyczajową, poparcie dla systemu instytucjonalnej kradzieży – socjalizmu, podważanie naturalnej orientacji seksualnej i heteroseksualnego małżeństwa. Jak inaczej wytłumaczyć promowanie egoizmu zamiast społecznej współpracy i (dobrowolnego) altruizmu?

Dominacja tych postaw w społeczeństwach europejskich powoduje zniszczenie fundamentów naszej cywilizacji. Dekadencja moralna owocuje upadkiem politycznym, ekonomicznym, demograficznym, edukacyjnym i kulturowym. Działania tych ateistów można porównać do szaleństwa młodych samców słoni, opisanego w pierwszym akapicie.

Nikt nie ma jednak monopolu na moralność. Moralność uniwersalna powinna być jednym z filarów religii, ale niektóre osoby wierzące zastępują ją wywyższaniem się, pychą, walką o władzę i pieniądze. Interesująca jest prowadzona obecnie akcja plakatowa jednego ze środowisk ateistów:

„Nie zabijam, nie kradnę, nie wierzę”


Jeśli uczciwie i szczerze afirmują akceptację moralności naturalnej, to zamiast potępiać – powiedziałbym im: Witajcie w rodzinie!

 

niedziela, 21 października 2012

Moralność zwierząt

Teoria moralności Kohlberga propagowana przez Kirę zainspirowała mnie do przedstawienia własnego stanowiska na temat moralności. W kolejnych wpisach wykażę, że ateiści są pozbawieni moralności i obalę teorię Kohlberga, poniższy artykuł ma charakter koniecznego wstępu i odniesie się do moralności zwierząt.

Podzielam pogląd, że źródła moralności mają charakter przyrodniczy i wynikają ze społecznej ewolucji gatunku. To logiczny wniosek z odkryć socjobiologii wykazującej, że celem instynktownych zachowań człowieka , także altruistycznych jest maksymalizacja rozprzestrzeniania się własnych genów w populacji. Człowiek żyje w grupie i proces ewolucji utrwalił zachowania zachowania prospołeczne. Jednostki aspołeczne były eliminowane i ich geny nie rozprzestrzeniły się. Podstawowe normy moralne mają więc charakter przyrodniczy i naturalny, a nie humanistyczny i transcendentalny – nie pojawiły się w momencie otrzymania Dekalogu przez Mojżesza, zostały tylko potwierdzone. Normy moralne nie pojawiły się też dopiero w efekcie Rewolucji Francuskiej, ani nie wynikły z dzieł Marksa, Lenina lub Biedronia.

Jeśli źródła moralności mają charakter przyrodniczy, to można założyć, ze nasz gatunek nie jest pod tym względem wyjątkowy i występują analogie wśród społecznych gatunków zwierząt.
Obserwowałem na przykład swoje nieznośne psy. Położyłem dwie porcje przysmaków – dla psa A i psa B.  A akurat nie było. B chwycił swój przysmak i zaniósł sobie do budy. Wrócił się, uważnie rozejrzał i chwycił przysmak A. Ale nie zaczął go spożywać, lecz chyłkiem ukrył się w zaroślach. B nie zachował się moralnie, ale widać było wyraźnie, że zdaje sobie sprawę z niesprawiedliwości swojego uczynku.

Inne przykłady:

Ekipa japońskiej telewizji filmowała wczoraj zrujnowaną panoramę jednego z osiedli w prefekturze Ibaraki na północ od Tokio. Nagle spomiędzy szczątków i gruzu wybiegł im na spotkanie umorusany spaniel. Jak się wnet okazało, szukał pomocy dla przyjaciela - innego psa.
No proszę, pies narażał swoje życie dla innego psa. Mógł przecież uciec i zostawić kolegę na pastwę losu. A jednak zdecydował się być przy nim i wezwać pomoc. Czyż nie jest to zachowanie, które my określilibyśmy jako moralne?

 
Teorie etyczne ze względu na motywacje zachowań dzielimy na: systemy motywistyczne, które zakładają, że o moralnej ocenie danego czynu decyduje przede wszystkim motyw, efektywistyczne – o moralnej ocenie danego czynu decyduje wyłącznie jego efekt i wreszcie nominalistyczne, które abstrahują zarówno od motywu jak i efektu. Zgodnie z ta ostatnią, dobre w obrębie danego systemu moralnego jest po prostu to, co jest zgodne z nakazami tego systemu (np. przykazanie „nie zabijaj”).

Zwierzęta podzielają z ludźmi te zachowania, które dążą do utrzymania spoistości i trwałości grupy. Świadczy to o tym, że występują wśród nich zachowania zgodne z normami efektywistycznymi, które ukierunkowane są na cel (np. trwanie zwartej społeczności) oraz  nominalistyczne, czyli ukonkretnione zasady, które powinny być przestrzegane w danej zbiorowości (np. norma „nie zabijaj” ograniczająca możliwości konfliktu wewnątrz grupy).  Biorąc pod uwagę tak zdefiniowaną moralność, dobrymi i dozwolonymi zachowaniami są te,  które sprzyjają umacnianiu trwałości grupy.

Przykładem na powyższą tezę jest zachowanie. afrykańskich koczkodanów tumbili, które reagują na wołanie o pomoc swojego pobratymca tylko wtedy, kiedy ten ostatni pomógł im wcześniej w analogicznej sytuacji. Podobnie u ryb cierników. Są one bardziej tolerancyjne w stosunku do tych „nielojalnych” (czyli działających na niekorzyść zbiorowości) przedstawicieli swojego gatunku, którzy w przeszłości systematycznie współpracowali z grupą. Natomiast te ryby, które permanentnie oszukują społeczność, odsuwane są na margines zbiorowości (ostracyzm grupowy)

 
Filarami moralności według badacza zachowań zwierząt, profesora Fransa de Waala są Wzajemność i Empatia. W poniższym wykładzie przedstawił wyniki swoich ciekawych badań, z których wynika, że zachowania zgodne z tymi zasadami występują także w społecznościach zwierząt
 
 
W kolejnym wpisie postaram się wykazać, że pod względem moralnym ateiści stoją niżej od zwierząt.

 

niedziela, 14 października 2012

Zdradziłem Polskę

Zaczęło się od tego, że musieliśmy kupić prezent na 10-lecie ślubu. Rozpoczęło się poszukiwanie sklepu. Intensywny marsz ulicami centrum Warszawy ukazał ponurą prawdę – nie ma już sklepów zapamiętanych z PRL-u, ale nie ma także sklepów zapamiętanych sprzed paru lat. Niekiedy pozostały ponure pustostany z resztkami nazw i reklam, z naklejkami Visa i MasterCard na zakurzonych, odrapanych drzwiach. Handel przeniósł się do centrów handlowych – a tam tylko tandeta i kicz. Dominowały punkty gastronomiczne. Definitywnie zgłodnieliśmy na Poznańskiej koło Wilczej i tam natknęliśmy się na restaurację Tel Aviv. I wtedy właśnie dokonałem zdrady narodu - po raz pierwszy w życiu wchodząc do lokalu żydowskiego. Jasno dowodziły tego zawieszone na ścianach flagi izraelskie oraz obiekty kultu w postaci dziwnych labiryntów. Wyróżniała się kapliczka z Leninem. Od dziecka uczony byłem strachu przed Żydami, dlatego jako żywo obawiałem się, że z piwnicy wylezie tajemniczy Golem i dokona masakry, albo wstąpi we mnie dybuk i opęta. Nic takiego nie nastąpiło. Menu okazało się wegetariańskie. Smaczny humus w cenie 20 zł, do tego herbata marokańska 8 zł – duży kubek lub dzbanek – 14 zł. Sympatyczna obsługa. Z niepokojem spoglądałem też na gości, podejrzewając ich żydowskie pochodzenie i złowrogie zamiary. Goście – w postaci licznych rodzin, albo par - także jednak okazali się wyjątkowo spokojni i mili. Nie wiem już, co o tym wszystkim myśleć – czy nadal jestem antysemitą - może te labirynty zdobiące ściany pomogły nam odnaleźć właściwy sklep. Tuż przed zamknięciem na Chmielnej odkryliśmy sklep z ikonami. Od razu urzekła mnie ikona z Jezusem – silnym, zadowolonym z siebie, dominującym. Z takim spojrzeniem mógłby zostać przywódcą gangu motocyklowego. To było to – świetny prezent.

Zdradziłem Polskę, ale jeszcze gorszej zdrady wobec PO dokonała grupa Gowina popierając w głosowaniu kontynuację prac nad projektem ograniczającym aborcję. Pomimo sympatii dla Gowina,  akurat poparcie dla obowiązującego kompromisu aborcyjnego uważam za sensowne w polityce PO. Jest to dobry moment dla poparcia projektu reformy naszej władzy ustawodawczej.
 
Współcześnie de facto rządzą partie polityczne. Pomimo wyjątków funkcjonuje dyscyplina partyjna, a posłowie lub senatorowie służą do naciskania przycisków do głosowania, popierając projekty przygotowane przez ekspertów pracujących dla partii politycznych. Większe polityczne znaczenie mają wybory władz w poszczególnych partiach. Jednocześnie roczne koszty utrzymywania Sejmu i Senatu przekraczają 500 milionów złotych. W mojej ocenie nie ma najmniejszego sensu wydawanie tak ogromnych środków na utrzymywanie pań i panów naciskających guziki.

Zdecydowanie popieram program wirtualizacji Parlamentu. Wyborcy głosują na partie polityczne wybierając wirtualnych kandydatów wykreowanych przez służby informatyczne partii. Po wybraniu na posłów kandydaci ci w głosowaniach automatycznie oddają głosy zgodnie z decyzją władz danej partii. Znika problem frekwencji, dyscypliny klubowej, korupcji, innych przypadków łamania prawa przez posłów. Oceniam, że wirtualny parlament można utrzymać za kilka milionów złotych rocznie. Służby informatyczne Sejmu i Senatu pracowałyby nad modelowaniem wyglądu, życia i osobowości wirtualnych posłanek i posłów, z którymi obywatele komunikowaliby się za pośrednictwem netu. Za wniesieniem odpowiedniej opłaty można by umówić się np. na osobiste wirtualne spotkanie z przystojnym posłem lub uroczą posłanką. Śledzilibyśmy ich wirtualne życie, problemy, konflikty i chwile przyjemności. Natomiast Państwowa Komisja Wyborcza objęłaby swoim nadzorem statuty i przebieg wyborów wewnątrz partii politycznych – mających zasadnicze znaczenie w systemie współczesnej demokracji.

niedziela, 7 października 2012

Patriotyzm i młodzież

Jako moher w rozmowie z młodszą koleżanką sugerowałem jej, że powinna mieć dzieci. Współcześnie urodzenie i wychowanie dzieci jest aktem patriotyzmu. Nasi przodkowie walczyli, cierpieli i poświęcali życie dla ojczyzny, a dzisiaj wystarczy poświęcić się wychowując kosztowne, na ogół nieznośne, wredne, leniwe, niezdyscyplinowane i o pasożytniczo-konsumpcyjnym nastawieniu potomstwo. Jednak bez tegoż potomstwa naród skazany będzie na stopniową zagładę – kolonizację przez ludy islamistyczno-afrykańskie, jak to już dzieje się w Europie Zachodniej.

Koleżanka zgodziła się z argumentami demograficznymi, jednak stwierdziła, że mój błąd tkwi w założeniu, iż młodzież będzie kierować się patriotyzmem. Oni olewają patriotyzm. W trakcie dyskusji w swoim gronie doszli do wniosku, że w przypadku zbrojnego ataku na Polskę nie mieliby najmniejszego zamiaru uczestniczyć w obronie ojczyzny. Niezwłocznie wyjechaliby za granicę. Podobne stanowisko jest także często przedstawiane w dyskusjach blogowych.

Niewątpliwie nastąpiła radykalna zmiana stosunku do patriotyzmu młodzieży III RP, w porównaniu do II RP. II RP utrwaliła kulturowy i edukacyjny model patriotyzmu romantyczno-patriotycznego. Przegrane powstania, cierpienia  i masowe ofiary nie poszły na marne, bo po I wojnie światowej odzyskaliśmy niepodległość. Odparliśmy najazd Rosji Sowieckiej. Świeże i pozytywne doświadczenia historyczne umocniły zapał patriotyczny, czego przykładem było bohaterskie zaangażowanie młodzieży w walkę przeciwko niemieckiemu i sowieckiemu okupantowi.

II wojna światowa przyniosła wielomilionowe straty, zniszczenie kraju, straty terytorialne, klęskę w 1939, a potem de facto w 1945 – kiedy staliśmy się protektoratem ZSRR i narzucono nam komunizm. Ukoronowaniem romantyczno-patriotycznego zaangażowania było powstanie warszawskie – ok. 200.000 zabitych i zniszczenie większości miasta, realną polityczną korzyść odnieśli jedynie Sowieci. Faktyczna klęska patriotyzmu romantyczno-martyrologicznego nie wpłynęła jednak na podważenie dominacji tej idei w sferze propagandowej, edukacyjnej i w mediach. Zarówno PRL, jak i III RP kontynuują ten kurs. Młodzież jest na tyle inteligentna, aby zrozumieć, że poddawana jest manipulacji. Mają wielbić i realizować ideę, która przyniosła w praktyce klęski i ofiary. Wydaje się, że wbrew wysiłkom propagandystów i edukatorów nastąpiła zmiana świadomości narodowej. Zmiana podobna do przemiany mentalności Czechów po stratach poniesionych w wojnach husyckich w XV wieku, oraz podczas wojny trzydziestoletniej w XVII wieku (utrata połowy ludności). Może dlatego spośród naszych sąsiadów zaczęliśmy najbardziej lubić Czechów.

Młodzież odrzuca patriotyzm romantyczno-martyrologiczny, ale nie potrafi dostrzec, że istnieje inny model patriotyzmu – pozytywistyczno-pragmatyczny. Przykładem dominacji takiego modelu patriotyzmu są kraje anglosaskie.

Przedstawię poniżej kilka cech patriotyzmu pragmatycznego:

·         jestem patriotą dlatego, że mi się to opłaca. Pomagam krajowi, kraj skutecznie zaspokaja moje potrzeby – np. bezpieczeństwa, sprawiedliwości, infrastruktury, dobrobytu ekonomicznego, ochrony zdrowia, edukacji, kultury. Zaspokaja poprzez wybór skutecznego środka - aktywności państwa lub wolnego rynku.

·         preferowanym rozwiązaniem jest praca, a nie walka. Jeśli walka – to w skutecznym sojuszu zapewniającym zwycięstwo, przy minimalizowaniu strat własnych i maksymalizowaniu zysków z wygranej. Istotne są zyski ekonomiczne i polityczne ze zwycięstwa, a nie dywagacje moralne o tym, kto ma rację.

·         obchody rocznic patriotycznych są radosne i spontaniczne. Cieszymy się ze zwycięstw. O klęskach pamiętamy – ale po to, aby się nie powtórzyły, a nie po to – aby je czcić bez końca.

Wydaje mi się, że zmiana modelu patriotyzmu jest nieuchronna. Niechęć do PiS wśród młodzieży wynika nie tylko z tego, że „młodzi wykształceni z wielkich miast” to lemingi poddane praniu mózgów. W odróżnieniu od kosmopolitycznej PO - PiS to partia niewątpliwie patriotyczna, ale z anachronicznym modelem patriotyzmu, w dodatku z odchyleniem smoleńskim.  Im szybciej zmienimy propagowany model patriotyzmu na pragmatyczny – tym lepiej.