Łączna liczba wyświetleń

sobota, 28 grudnia 2013

Paradoksy postępu - aborcja

Co z tego, że jest możliwość oddania dziecka do adopcji?... niby dlaczego kobieta ma donosić ciążę, przeżywać poród, skoro tego sobie nie życzy?... to jej ciało, jej brzuch... więc dopóki to jeszcze nie jest dziecko, niech ma możliwość prawną pozbycia się kłopotu...

Istotą problemu jest możliwość pozbycia się kłopotu. Lepsza surowa szczerość, niż humanistyczne teorie o „walce o wolność”, albo o tym, że płód nie jest człowiekiem.

Sięgnijmy do najbardziej dostępnej definicji:

W życiu człowieka wyróżnia się następujące okresy rozwojowe:
okres zarodkowy, okres płodowy, okres noworodkowy, okres niemowlęcy, okres poniemowlęcy, okres dzieciństwa, okres dojrzewania, okres dojrzałości, wiek średni, okres starości.


Dzięki rozwojowi medycyny coraz młodszy płód jest zdolny do przeżycia poza organizmem matki (jako wcześniak):

Szanse wcześniaka na przeżycie

Ukończony tydzień ciąży   Szanse na przeżycie
23 tydzień ciąży       53 %
24 tydzień ciąży       67 %
25 tydzień ciąży       82 %
26 tydzień ciąży       85 %
27 tydzień ciąży       95 %
28 tydzień ciąży       96 %
29 tydzień ciąży       96 %
30 tydzień ciąży       97 %
31 tydzień ciąży       97 %
32 tydzień ciąży       98 %


Skoro nie budzi wątpliwości, że niezależnie od formy rozwojowej mamy do czynienia z człowiekiem, to legalna aborcja  jest przykładem relacji osoby uprzywilejowanej – matki i osoby podległej – płodu, w której osoba uprzywilejowana ma prawo zabić osobę jej podległą.

Konserwatyści przeciwstawiają się legalizacji aborcji na życzenie, motywując to między innymi walką o ocalenie cywilizacji łacińskiej. Sprawdźmy, jak wyglądały te sprawy w Imperium Rzymskim:

Rodzina rzymska
Sercem rodziny rzymskiej był jej ojciec, zwany paterfamilias. Posiadał on patria potestas – władzę ojcowską nad swoimi dziećmi, niezależnie od ich wieku. Władza ta powodowała, iż był także właścicielem wszelkiej własności nabytej przez swoich synów. Można wyobrazić sobie, jakie problemy mogło to spowodować. Ciężko pracujący syn mógł dorobić się majątku, ale majątek ten nie należał do niego, tylko do ojca. Choć zazwyczaj oboje rodzice umierali zanim dziecko osiągnęło trzydziestkę, w przypadku długowiecznego ojca konflikt i narastająca niechęć mogła doprowadzić nawet do ojcobójstwa. Zgodnie z prawem paterfamilias mógł zabić żonę w przypadku stwierdzenia cudzołóstwa. Natomiast dzieci mógł nie tylko sprzedawać jako niewolników, ale także zabić je. Wiadomo także, że Rzymianie praktykowali zabijanie niemowląt.


Jednym z aspektów społeczeństwa rzymskiego (i nie tylko rzymskiego, ale także wielu innych, z wyłączeniem starożytnych Żydów i Etrusków) wywołującym współcześnie odczucie zgrozy, była praktyka porzucania niemowląt. Praktyka określana jest jako wystawianie (exposure), ponieważ niemowlę wystawiane było na działanie żywiołów. Nie wszystkie porzucane dzieci umierały. Niektóre zabierane były przez rodziny potrzebujące niewolników.

Praktyczne przyczyny porzucania niemowląt w państwie rzymskim - wprawdzie porzucone niemowlęta Romulus i Remus wykarmione przez wilczycę stały się legendarnymi założycielami Rzymu, jednak wystawianie miało bardziej praktyczne powody:




  • Wystawianie pozwalało biednym ludziom pozbyć się dodatkowych osób, które trzeba by było żywić, a zwłaszcza dziewczynek, z którymi wiązała się konieczność wypłacenia posagu.
  • Porzucano dzieci niepełnosprawne, zgodnie zresztą z zaleceniem Dwunastu Tablic prawa rzymskiego.
  • Poprzez wystawianie pozbywano się dzieci, których ojcostwo było niepewne lub niepożądane. Jednak porzucanie nie było jedyną używaną metodą. Rzymianki stosowały także antykoncepcję i aborcję.
  • Natomiast paterfamilias miał prawo pozbycia się każdego niemowlęcia pozostającego pod jego władzą.

Porzucania niemowląt zaprzestano po przyjęciu chrześcijaństwa. Pierwszy chrześcijański cesarz Konstantyn w roku 313 zezwolił na sprzedaż niemowląt. Jeśli nawet wydaje się to dziś okrutne, alternatywą była śmierć lub niewolnictwo. To zezwolenie nie zahamowało całkowicie wystawiania niemowląt, więc w roku 374 zostało prawnie zakazane.


Warto wspomnieć, że niezależnie od zmieniających się wraz z postępem nauki teorii o tym, od kiedy płód jest człowiekiem, chrześcijanie konsekwentnie potępiali aborcję w sensie moralnym. Prawo rzymskie w zasadzie nie zabraniało jednak aborcji.

Porzucanie dzieci przez Rzymian jest potwierdzone przez badania:

Archeologowie odkryli, że dzieci rzymskich prostytutek były regularnie mordowane. Na polu farmera w Hambleden, Buckinghamshire odkryto mroczną tajemnicę – grób 97 niemowląt, zmarłych w tym samym wieku.


W starożytnym Rzymie innym przykładem relacji, w której osoba uprzywilejowana mogła zgodnie z prawem zabić osobę podległą było niewolnictwo:

Odkąd Cesarz Konstantyn nawrócił się na chrześcijaństwo życie niewolników uległo nieznacznej poprawie. Na przykład w roku 319 wprowadzono prawo zakazujące zabijania niewolników. Właścicielom zakazano także oznaczania niewolników na twarzy, mogli natomiast umieszczać swoje znaki na ich rękach i nogach.

Chrześcijaństwo nie spowodowało jednak zakończenia niewolnictwa. Wysuwano argument, że Jezus nigdy nie przeciwstawił się temu w swoich kazaniach. Chrześcijanie nie tylko powstrzymywali się od atakowania systemu niewolnictwa, ale sami używali dużych ilości niewolników do pracy na polach klasztornych.


I kolejny przykład relacji z prawem do zabijania osoby podległej – nasza polska tradycja Rzeczypospolitej Obojga Narodów:

W tej mierze bardzo ważne były uchwały sejmu z 1768 r., które odebrały szlachcie prawo skazywania poddanych na śmierć i wprowadziły karę śmierci dla pana za zabicie poddanego.


Etyczny rozwój cywilizacji nie przebiega liniowo. W pierwszej połowie XX wieku komunistyczne i narodowo-socjalistyczne reżimy dokonały wielomilionowych rzezi mężczyzn, kobiet i dzieci. Także obecnie dokonuje się takich rzezi w mniejszej skali. Jednak w skali tysiącleci można dostrzec w naszej cywilizacji tendencję do zwiększania ochrony praw człowieka – wyeliminowano niewolnictwo, pańszczyznę, zakazano zabijania niemowląt i dzieci, ograniczono prawo do aborcji. W Polsce aborcja została zakazana już przez kodeksy prawne państw zaborczych, całkowitą swobodę aborcji dla Polek wprowadził jedynie okupant hitlerowski. Współcześnie obejmuje się częściową ochroną prawną nawet zwierzęta.

W świetle powyższych rozważań, w odniesieniu do kwestii legalizacji aborcji na życzenie, odkrywamy paradoksalną prawdę. To konserwatyści okazują się postępowi. Natomiast zwolennicy legalizacji okazują się konserwatywni. Czyż kobieta podejmująca decyzję o uśmierceniu płodu - „jej ciało, jej brzuch” - nie jest współczesnym odpowiednikiem „paterfamilias” swobodnie decydującym niegdyś o zabiciu swojej własności – niemowlęcia, dziecka, niewolnika? - „moja własność, moja decyzja”. Awangarda elity intelektualnej lewaków domaga się zresztą przywrócenia legalnego zabijania niemowląt, określanego nowocześnie jako „post-birth abortion” – aborcja po urodzeniu.


Etyczny rozwój cywilizacji nie przebiega liniowo – ale mam nadzieję, że porzucone niemowlęta nie będą musiały zakładać nowego Rzymu.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wesołych Świąt!

Jak podaje stacja Fox News, masowe prześladowanie chrześcijan w krajach islamskich osiąga swoje apogeum. Wyznawcy Chrystusa mogą całkowicie zniknąć z Iraku, Afganistanu i Egiptu. Najgorsza sytuacja panuje w krajach, gdzie siłą obalane są „reżimy”, które niegdyś potrafiły utrzymać porządek.

Po ataku USA na Irak, wyznawcy islamu zaczęli masowo wypędzać i mordować chrześcijan. W 2003 roku populacja irackich chrześcijan liczyła około milion osób. Dzisiaj jest ich poniżej 400 tysięcy. Wierni najczęściej ginęli w zamachach; wielu z nich poniosło także śmierć męczeńską, np. poprzez ukrzyżowanie. Duża liczba chrześcijan została zmuszona opuścić kraj.

Nie inaczej jest w Syrii, w której obecnie również próbuje się obalić „dyktaturę”. Rebelianci niszczą miasta od wieków zamieszkiwane przez chrześcijan. W październiku 2012 roku w mieście Homes, liczącym kiedyś 80 tyś. chrześcijan, islamiści zamordowali ostatniego chrześcijanina.

W Egipcie, podczas trwania tzw. Arabskiej Wiosny Ludów, uciekło ponad 100 tys. Koptów (tamtejszych rdzennych chrześcijan). Muzułmanie związani z Al-Kaidą zaatakowali i przesiedlili wszystkich chrześcijan z Półwyspu Synaj.


Dawniej chrześcijanie potrafili skutecznie radzić z agresywnymi wrogami. Dzisiaj czekamy, kiedy to nas przyjdą wykończyć. Swój strach zagłuszamy zakupami i żarciem.


Wesołych Świąt!


xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Post scriptum

Przymiotnik „wesołych” miał wyrażać ironię. Chrześcijańskie święta nie mogą być „wesołe” gdy na świecie masowo mordowane są nasze siostry i bracia, gdy na świecie szerzy się nienawiść. Ale dyskusja pod wpisem pokazała, że nienawiść jest i w nas. Ta dyskusja stała się ponurą parodią życzeń świątecznych.

Dla mnie tradycja powinna łączyć,  a nie dzielić. Tradycja zaczyna się od delikatnych korzeni wspólnoty. Nie dam się przekonać, że różnica poglądów politycznych ludzi, którzy normalnie mieszkają, pracują, płacą podatki  musi prowadzić do wojny totalnej, przynajmniej na słowa.  
Z satysfakcją stwierdzam, że komentarzach pojawiły się też głosy umiarkowania i pojednania.

Koncepcja bloga miał być schemat: artykuł plus swobodna dyskusja. Chciałem dobrze, wyszło jak zawsze: artykuł plus ustawka słowna zwalczających się grup. Niektóre z tych osób zablokowały sobie nawzajem możliwość komentowania na swoich blogach i potrzebowały areny do walki. Część dyskutantów z przeciwnych stron potrafiła zawrzeć swoiste pakty o nieagresji, ale pojawiła się druga fala agresji, której w mojej ocenie nie da się już powstrzymać w dotychczasowej formule bloga. Dlatego podjąłem decyzję o rozpoczęciu cenzurowania według kryteriów zamieszczonych w „Uwadze”, kryteriów subiektywnych, bo nie mam czasu na dywagacje i analizy dotyczące prawa i etykiety blogowej.

sobota, 21 grudnia 2013

Na czym polega gwałt lesbijski?

Za ogólny wniosek z burzliwej dyskusji pod poprzednim tekstem można uznać stwierdzenie, że genderyzm to obszerny i niejednoznaczny nurt. Z uwagi na rangę i znaczenie we współczesnej cywilizacji zasługuje moim zdaniem na przyrostek, czyli sufiks „-izm”.

Dyskusja i jej podsumowania nasunęły mi bardziej ogólną refleksję na temat dzisiejszego podejścia do kobiecości – owo spektrum poglądów i ich realizacji przedstawię w kilku punktach.

1. Skrajny konserwatyzm – współcześnie islamizm. Naturalne popędy kobiet – seksualny i agresji uznane są za główne zagrożenie dla cywilizacji i surowo tłumione. Zewnętrznym tego przejawem jest przymusowe ubranie kobiet w wory – burki lub nikaby. Nie zapobiega to jednak okrutnemu dyscyplinowaniu – chłosta, obcinanie uszu lub nosa, kąpiel w kwasie siarkowym, kamieniowanie itp.

2. Umiarkowany konserwatyzm – np. w Polsce. Gniewne oburzenie genderystek wywołują tradycyjne gesty szacunku np. całowanie w rękę, przepuszczanie jako pierwszej w drzwiach. Jeszcze większe oburzenie wywołuje surowe upomnienie kobiety zachowującej się jak dziwka. Ja osobiście przyznam się, że z repertuaru zachowań umiarkowanie konserwatywnych stosuję jedynie przepuszczanie kobiety jako pierwszej podczas wchodzenia po schodach.

3. Droga środka – realistyczne dostosowanie relacji damsko-męskich do obecnego etapu cywilizacji.

4. Liberalizm obyczajowy. Wykorzystanie i eskalacja naturalnych popędów kobiet – seksualnego i agresji dla celów marketingowych i politycznych. Albo też jak w  „podsumowaniu” – lirycznym komentarzu pod poprzednim tekstem. Pełen demonicznego uroku lord protektor obejmuje swoją opieką kobiety, które realizują swoje potrzeby walki i miłości. Śmiało i skutecznie zwalczają wrogów, ale też zaspokajają potrzeby lorda, albo wskazanych przez niego mężczyzn – udziela im wtedy satanistycznego ślubu. W nagrodę mogą swobodnie stosować aborcję. W innym tekście spotkałem się z opinią, że skrobanka bywa odczuwana przez kobiety jako wielokrotny orgazm.

5. Skrajny liberalizm obyczajowy. Na przykład kobiety heteroseksualne traktowane są przez skrajny odłam lesb jako bezwartościowe szmaty, które należy gwałcić. Koleżanka opowiadała mi mityngu pewnego stowarzyszenia, w którym brała udział. W sali bankietowej były same kobiety, jedyni mężczyźni to kelnerzy. W miarę spożytego alkoholu atmosfera stawała się coraz bardziej gorąca. W pewnym momencie kierująca imprezą wezwała kelnerów i kazała im wypierdalać. Następnie padło hasło, aby rozbawione uczestniczki rozebrały się do topless. Impreza skończyła się tym, że „nowe”, które nie wiedziały o co chodzi, zostały rozebrane do goła i zgwałcone. Koleżanka niestety nie chciała mi wyjaśnić, na czym polega lesbijski gwałt.

Warto zaznaczyć, że skrajności w praktyce i ideowo zbliżają się do siebie. W „-izmach” chodzi o to aby należeć do silnej, agresywnej grupy, która ma przewagę, która z satysfakcją poniża, prześladuje lub morduje umiarkowaną część społeczeństwa, która narzuca system totalitarnej kontroli. Patrząc na tłum zakapturzonych, napieprzających się lewaków, islamistów lub nazistów nasuwa się refleksja, że niewiele im trzeba, aby przejść z jednej grupy do drugiej. Taką labilność potwierdzają historyczne dane np. o masowym przechodzeniu niemieckich komunistów do ruchu faszystowskiego, a po przegranej wojnie odwrotnie.

Jako chrześcijanin wybieram drogę środka. Jezus symbolicznie ofiarował nam chleb i wino. Chleb interpretowałbym jako pracę i odpowiedzialność, a wino jako rozrywkę i wyluzowanie się. Zaznaczam, że jest to moja luźna impresja, a nie interpretacja teologiczna. Jako katolik powierzchowny w sensie poziomu wiedzy teologicznej jestem tylko nędznym robakiem. Ta osobista refleksja o chlebie i winie utwierdza mnie jednak w wierze chrześcijańskiej.

piątek, 13 grudnia 2013

Genderyzm jako religia

Genderyści swoją ideologię próbują wdrażać już w przedszkolu. W ramach programów genderowych chłopcom zakazuje się sikać na stojąco, gdyż jest to oznaka męskiej dominacji. Dzieci segreguje się według płci: chłopcom daje się do zabawy lalki, a dziewczynkom figurki żołnierzy. Efekt jest niestety taki, że dziewczynki ubierają żołnierzy w ładne stroje, głaszczą ich i tulą. Chłopcy zaś organizują ze swoich lalek wrogie armie, toczące brutalne walki. Żenujące eksperymenty zostają z hukiem przerwane, ale genderyści nie ustają w namolnych próbach.

Odróżnijmy genderyzm od rzeczywistego równouprawnienia. Role kobiet i mężczyzn są funkcją sytuacji społeczno-ekonomicznej. Współcześnie dla większości zawodów płeć nie ma znaczenia. Skoro mężczyźni i kobiety dzielą sie pracą zawodową, dzielą się także pracą w domu. Znajduje to odzwierciedlenie w naturalnych – a nie wymuszonych przez genderystów – zachowaniach przedszkolaków. Na przykład dziewczynki chętnie bawią się samochodami, bo ich mamy używają samochodów, a chłopcy jeżdżą z wózkiem – bo ich ojcowie opiekują się młodszym rodzeństwem.

Rzeczywiste równouprawnienie nie ma jednak żadnego znaczenia dla genderystów. Oni potrzebują wroga, realizują się poprzez walkę dobra ze złem. Tworzą własne obiekty kultu, na przykład warszawska tęcza.





Opis   
Polski: ”Tęcza” ma warszawskim placu Zbawiciela, dzień po spaleniu podczas Marszu Niepodległości 2013
Data   12 listopada 2013, 23:20:02
Źródło           Praca własna
Autor Mateusz Opasiński
http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:T%C4%99cza_na_pl._Zbawiciela_w_Warszawie_(po_%C5%9Awi%C4%99cie_Niepodleg%C5%82o%C5%9Bci)_02.jpg

Spalenie tęczy to symbol cierpienia uciśnionej społeczności o dobro i wolność której walczą genderyści. Zbiorowym wrogiem są biali, heteroseksualni, chrześcijańscy mężczyźni i stworzona przez nich kultura. Złowieszczym jądrem tej kultury jest tradycyjna rodzina realizująca się w przemocy wobec dzieci i kobiet, nierównej, niższej społecznej roli kobiet, nienawiści wobec mniejszości seksualnych oraz innych ras, narzucaniu ról społecznych zdefiniowanych przez płeć biologiczną. Tradycyjną rodzinę należy zniszczyć przy pomocy opanowanego aparatu państwowego, a role społeczno-postępowo-seksualne kreować w całkowitym oderwaniu  od płci biologicznej. Na obiekcie kultu składa się ofiary w postaci kwiatów.

Kapłanki genderyzmu nie przyznają się wprost do realizowanej misji, przyswoiły sobie z islamu technikę takiya – ukrywanie rzeczywistych celów własnej religii, dopóki nie osiągnie się przytłaczającej przewagi. Dlatego profesor Środa publicznie określa genderyzm jako naukę, a nie ideologię:

To one stoją w obliczu pewnego konfliktu, bo zajmują się prawami kobiet, walczą z przemocą, troszczą się o równość, o partnerstwo w rodzinie i nagle okazuje się, że te wartosci powiązane są z jakąś ideologią gender - powiedziała prof. Środa. Wyjaśniła, że studia gender, które są uznane na całym świecie, a które łączą socjologię, antropologię i nauki społeczne to dziedzina badająca "wzorce kulturowe związane z płcią".


Większość katolików to katolicy powierzchowni. Religię swoją traktują z dystansem, jako świadczącą odpłatne usługi biurokratyczną instytucję. Jakże kontrastuje z tym zapał i żarliwość genderystów. Do młodzieży przemawiają hasła wolności, równości, miłości do wszystkich w aspekcie także seksualnym. Odradza się kult dionizyjski, w którym seks staje się liturgią. Pozwolę sobie zacytować dobitny tekst genderowej wojowniczki:

Ja niecierpliwa jestem i to bardzo. Nie lubię czekać zwłaszcza na przyjemne rzeczy...Sex zawsze był dobry, no wiecie naprawdę dobry jest dotykanie każdego centymetra męskiego lub kobiecego ciała, uczucie całości drugą osoba poruszanie, naciskanie, pchanie ,pocieranie potem docierasz do tego słodkiego miejsca i …Czy muszę dalej pisać?;-)

A dla religijnych osób tym bardzie jest on ważny. Sex według bogini Afrodyty ma charakter sakralny, więc obowiązkiem osoby wierzącej jest udawać się jak najczęściej do świątyni rozkoszy …a wszak najważniejsza jest praktyka tylko praktyka. ;-)

Czymże jest więc genderyzm? Nauką – badaniem ról społecznych kobiet i mężczyzn? Ideologią polityczną – narzędziem do zdobycia władzy politycznej pod pozorem walki o nową klasę uciśnioną? Czy przede wszystkim nową religią z wizją walki dobra ze złem, własnymi kapłankami, liturgią, pełnymi zapału i poświęcenia wyznawcami?



czwartek, 5 grudnia 2013

Fiksacja seksualno-religijna

Odtwarzanie koncepcji i form z przeszłości, choćby było perfekcyjne i choćby cieszyło się popytem i powodzeniem u publiczności, jest tylko rzemiosłem. Prawdziwi artyści muszą kroczyć naprzód. Różnicę tę doskonale ilustruje sytuacja we współczesnej kontynuacji muzyki klasycznej. Jasno wysłuchać możemy przepaść dzielącą wirtuozerię i bogactwo dźwięków dzieł Pendereckiego od rzemieślniczej chałtury twórców muzyki filmowej, np. Hansa Zimmera, czy Michała Lorenca. Posłuchajmy tego ostatniego:




Także w dziedzinie sztuk plastycznych artyści odrzucają zużyte, skompromitowane formy wyrazu i ogniskują swój kunszt w jego najwyższych formach.





Pogoń za nowatorstwem może okazać się w pewnym momencie nużąca i beznadziejna. Ale zawsze artyście pozostaje niezawodne, twórcze i postępowe wyjście – prezentowanie piękna ludzkiego ciała, najlepiej własnych genitaliów. Zwiedzających w razie potrzeby wyposażamy w odpowiednie lupy i dilda, aby zapewnić ich aktywny udział.





Niekończące się eksponowanie genitaliów może jednak znudzić się nawet postępowej publiczności. Doskonałą formą ekspresji artystycznej jest wtedy skonfrontowanie genitaliów z symbolami religijnymi. Oczywiście chrześcijańskimi, a nie muzułmańskimi – artyści nie posuwają się w swoim performance do samobójstwa. Ten nurt doskonale się rozwija – na przykład piosenkarka Madonna zawieszająca się na krzyżu. Ale i polscy artyści nie pozostają w tyle:

Środowiska katolickie protestują przeciwko wystawie w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie. Na wystawie wyświetlany jest film, w którym nagi mężczyzna ociera się genitaliami o figurę Jezusa przybitego do krzyża. Katolicki Klub im. Św. Wojciecha w Łodzi napisał w wydanym oświadczeniu, że "ta bluźniercza i popełniona z pełnym rozmysłem profanacja Krucyfiksu jest dla wszystkich wierzących w Jezusa Chrystusa i Jego Zbawczą Mękę – odrażającą obelgą i zniewagą".

Twórcą kontrowersyjnego filmu jest artysta Jacek Markiewicz. Markiewicz nagi tuli się, liże i ociera genitaliami o figurę ukrzyżowanego Jezusa Chrystusa. Jest to średniowieczny krucyfiks wypożyczony ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie. Choć od pierwszego pokazu filmu minęło już 20 lat, to przypomniało o nim Centrum Sztuki Współczesnej prezentując go na trwającej wystawie.


Ten nurt artystyczny jest już tak ugruntowany, że można zaproponować nazwę: fiksacja seksualno-religijna. Przytrafia się nie tylko artystom. Stanowi jakby antytezę katolickiej fiksacji religijno-seksualnej, opisanej w poprzednim tekście.

Czy musimy ulegać tym fiksacjom?