Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 27 września 2015

Uchodźcy - brzemię odpowiedzialności za kolonializm

Prawicowi politycy z Europy Środkowej przeciwstawiając się przymusowemu przydzielaniu kwot uchodźców posługują się często argumentem kolonialnym:

Państwa Europy Zachodniej są odpowiedzialne za kolonializm, który stał się przyczyną problemu uchodźców. A więc one powinny zmierzyć się z tym problemem, a nie przerzucać go na państwa Europy Środkowej, które takiej odpowiedzialności nie ponoszą.

Postanowiłem zbadać zasadność tego argumentu. Wyszukałem statystykę państw pochodzenia imigrantów, którzy złożyli największą ilość wniosków azylowych do UE w ciągu ostatnich 12 miesięcy:

Syria              154.210
Kosowo         88.495
Afganistan    63.990
Erytrea          34.515
Albania          33.835
Irak                31.185


Aby sprawdzić korelację z kolonializmem, sprawdziłem, przez ile lat te kraje podlegały kolonizacji przez państwa europejskie:

Syria   1916-1941 kolonia francuska - 25 lat

Kosowo         1913-1941 część Serbii (Jugosławii); po 1945 faktyczna autonomia; 1999 – faktyczna niezależność; okres „kolonizacji” można więc przyjąć jako 28 lat

Afganistan – ten dumny kraj w historii nowożytnej nigdy nie został podbity przez Europejczyków, więc 0 lat kolonizacji

Erytrea   1890-1941 kolonia włoska – 51 lat

Albania   1939-1944 kolonia włoska – 5 lat

Irak  1918-1932 kolonia brytyjska – 14 lat

Dla porównania okres kolonizacji państw zbliżonych położeniem geograficznym do wyżej wymienionych, ale o większej stabilności ekonomiczno-politycznej i mniejszej liczbie uchodźców:

Tunezja  1881-1956 kolonia francuska – 75 lat

Algieria 1830-1962 kolonia francuska – 132 lata

Maroko 1912-1956 kolonia francuska – 44 lata

Indie ok. 1820 –1947 kolonia brytyjska – 127 lat

Egipt 1881- ok.1937 kolonia brytyjska – 56 lat

Jordania  ok.1918-1946 kolonia brytyjska – 28 lat

Średnia ilość lat kolonizacji wyżej wymienionych krajów o największej liczbie uchodźców:  21 lat

Średnia ilość lat kolonizacji wyżej wymienionych państw bardziej stabilnych: 77 lat

Wniosek: Im dłuższy był okres kolonizacji europejskiej, tym bardziej stabilne państwo, tym mniej generuje uchodźców. Państwom Europy Zachodniej można zarzucić więc zaniedbanie w postaci zbyt krótkiego okresu kolonizacji!

Na tle ogólnej tendencji zwraca uwagę wyjątek: Syria, Irak, Jordania – trzy kraje o stosunkowo krótkim okresie kolonizacji, z których ostatni jest jednak stabilny. Działa tu niewątpliwie inny czynnik – sensowność granic narzuconych przez kolonizatorów.

Jordania to państwo ze zdecydowaną większością sunnicką, konflikt pomiędzy Beduinami i Palestyńczykami został skutecznie rozstrzygnięty. Przyczynił się do tego początkowo wróg Izrael – który spacyfikował własnych Palestyńczyków.

Syria – sztuczny twór. Na wschodzie szyiccy Alawici, na północy Kurdowie, pozostała część to sunniccy Arabowie.

Irak – sztuczny twór. Na południu szyici, na północy Kurdowie, na środku sunnicccy Arabowie.

Dla odmiany w procesie dekolonizacji Brytyjczycy z Indii wydzielili muzułmański Pakistan. Dzięki temu Indie rozwijają się ekonomicznie i stały się regionalnym mocarstwem, natomiast Pakistańczycy mordują się i wysadzają we własnym zakresie.

Wniosek: Winą byłych mocarstw kolonialnych było narzucenie sztucznych, absurdalnych granic niektórym krajom postkolonialnym.

Narzucanie sztucznych granic nie tylko było ale i jest uporczywym błędem Zachodu. Z kretyńskim uporem wspiera się nieistniejące de facto Irak i Syrię realizując interesy Turcji zamiast europejskich. Uporczywie pomija się narodowe aspiracje Kurdów, którzy w obronie przeciwko ISIS udowodnili swój patriotyzm i waleczność. Na siłę usiłuje się scalić śmiertelnie nienawidzących się nawzajem sunnitów i szyitów. USA z maniakalnym uporem szkolą bojowników mitycznej Wolnej Armii Syrii, których kolejne oddziały przechodzą wraz z wyposażeniem na stronę islamistów.

Na tle zidiociałych oszołomów z Zachodu rozwagę i dalekowzroczność wykazuje prezydent Rosji Władimir Władimirowicz Putin. Planowana interwencja w Syrii przyczyni się do umocnienia państewka Alawitów prezydenta Assada. Kurdom zostanie przyznana autonomia, a po spacyfikowaniu ISIS autonomię przyzna się także sunnitom. Autonomia z czasem zamieni się na suwerenność. Rozgromienie ISIS i uzyskanie wiernych sojuszników w Syrii będzie śmiertelnym ciosem w plecy zadanym hordom islamskich ekstremistów usiłujących atakować południową Rosję.

Gdyby tchórzliwi, zgenderyzowani przywódcy UE mieli choć mały procent stanowczości i odpowiedzialności prezydenta Putina, powinni trwale rozwiązać problem Libii – upadłego państwa stanowiącego dla islamistów i imigrantów otwartą bramę do Europy. W zgodzie z prawem międzynarodowym, za zgodą legalnego rządu i parlamentu Libii powinno zostać zawarte porozumienie o objęciu tego kraju protektoratem UE na okres 150 lat. Lokalni terroryści powinni zostać bezwzględnie zlikwidowani przy przestrzeganiu zasady minimalizacji strat własnych. Rekolonizacja Libii zwiększy bezpieczeństwo energetyczne UE, na terenie tego kraju można też będzie ulokować obozy dla imigrantów. Politykę imigracyjną oprzeć na wzorze australijskim – nielegalnych imigrantów wyłapywać i osadzać w obozach, poddawać sumiennej, wieloletniej procedurze weryfikacji.

Reasumując: kolonializm to nie jest zabawa, kolonializm to jest brzemię odpowiedzialności.

niedziela, 20 września 2015

Czy Jezus był ćpunem?

Czy alkohol to narkotyk? Sporu na gruncie ideologicznym nie da się rozstrzygnąć. Zaślepienie jest tak duże, że niektórzy zwolennicy narkotyków używają określenia „ćpanie alkoholu”. Jeśli tak, to Jezus byłby ćpunem.

Pokrętnej odpowiedzi udziela wikipedia:

Według leksykonu Światowej Organizacji Zdrowia narkotykami można określić wszystkie substancje mające wpływ na świadomość, w tym poza powyższymi także kofeinę, nikotynę oraz alkohol etylowy.

Istnieje szereg substancji przyjmowanych przez ludzi, które wywołują zaburzenia percepcji lub uzależnienie, jednak za przyzwoleniem społecznym nie są one uważane za narkotyki. W różnych kulturach podział ten wygląda odmiennie. Polska należy do kręgu kulturowego, w którym narkotykami nie są nazywane następujące substancje (pomimo udowodnionej szkodliwości i potencjału uzależniającego znacznie przewyższających wiele nielegalnych substancji – dotyczy to zwłaszcza nikotyny i alkoholu


Może do odpowiedzi przybliży nas analiza oddziaływania narkotyków:

Wszystkie narkotyki wpływają na pracę mózgu – mogą to jednak robić w różny sposób:

narkotyki uspokajające, przeciwbólowe i nasenne (wszystkie opioidy) – spowalniają reakcje, zmniejszają nawet bardzo silny ból;

stymulanty (np. amfetamina, metamfetamina, ecstasy) – silnie pobudzają, wywołują przypływ energii i mocy;

halucynogeny (np. grzyby halucynogenne, LSD, a w większych ilościach także marihuana i ecstasy) – ich działanie zależy od stanu osoby je zażywającej; zwykle wywołują omamy, w niektórych przypadkach powodują poczucie paniki.

Najczęściej po działaniu narkotycznym pojawia się uczucie smutku i chęć sięgnięcia po kolejną dawkę. Tak w uproszczeniu wyglądają uzależnienia od narkotyków. Czas przeżywany bez działania narkotyków jest dla narkomana czasem straconym – dąży on do jak najszybszego zażycia kolejnej dawki narkotyku. Najpierw uzależnia się jego umysł (uzależnienie psychiczne), później także ciało (uzależnienie fizyczne).


Alkohol wydaje się bardziej uniwersalny, bo w zależności od osoby może oddziaływać na każdy z trzech wymienionych sposobów, może też doprowadzić do nałogu.

Według mnie kluczowe znaczenie ma przystosowanie genetyczne danej społeczności. Opisuje to na przykład teoria atawizmu metabolicznego.

Kiedy konkwistadorzy pojawili sie w Nowym Swiecie, alkohol, który ze soba przywiezli, spowodowal spustoszenie w miejscowych spolecznosciach. Podczas gdy Europejczyk byl w stanie jako tako funkcjonowac nawet po spozyciu litra wódki, Indianin po jednej szklance padal bez przytomnosci. Przecietny, wspólczesny Rosjanin nie ma wiekszego problemu ze skoncentrowaniem sie na wykonywanej czynnosci po wypiciu calej butelki mocnego alkoholu. Najprostsze wytlumaczenie tego fenomenu brzmi: „Rosjanie sa przyzwyczajeni do picia”. Istnieje jednak takze inne, bardziej naukowe wyjasnienie takiej reakcji. Indianie po spozyciu niewielkiej ilosci alkoholu nie tylko szybko sie upijali, ale tez ciezko chorowali. Dzialo sie tak dlatego, ze ich organizm nie wytworzyl specyficznego zestawu enzymów potrzebnych do rozkladu etanolu, który dla nich byl prawdziwa trucizna.

Wsród Rosjan tradycja picia siega kilkunastu stuleci, co sprawilo, ze posiadaja oni odpowiednie mechanizmy metaboliczne, zdolne rozlozyc znaczna ilosc alkoholu w dawce nietolerowanej przez wiekszosc mieszkanców Europy. Jest to zjawisko alkoholowego atawizmu metabolicznego. Mozna sie zastanawiac, czemu Europejki toleruja znacznie (przecietnie 2 razy) mniejsze ilosci etanolu w porównaniu z mezczyznami. Mozna wyjasnic to naukowo obecnoscia mniejszej ilosci enzymów, co prawdopodobnie jest spowodowane tym, ze kobiety znacznie pózniej od mezczyzn zaczely pic.


Także dla Eskimosów alkohol jest więc śmiertelnie niebezpieczny:

Wśród Inuitów, dawniej zwanych Eskimosami, szaleje epidemia samobójstw. Zwłaszcza młodzi ludzie dobrowolnie odchodzą na spotkanie śmierci. Pewien nastoletni uczeń w eskimoskiej osadzie Qikiqtarjuaq przyszedł do szkoły z czerwoną pręgą na szyi. Zakłopotany wyjaśnił: \”Muszę trochę schudnąć – zrywają się wszystkie sznurówki\”. Chłopcy i dziewczęta w Qikiqtarjuaq wieszają się na paskach, biustonoszach, najchętniej jednak na sznurówkach, ukryci w szafach na ubrania. Wśród tych, którzy wybrali śmierć z własnej ręki, jest córka burmistrza. Pewna nastoletnia matka założyła sobie pętlę na szyję, gdy dziecko bawiło się u jej stóp. Inni odchodzą w samotności. Zwłoki odnajdywane są po kilku dniach w szopach czy starych garażach, niekiedy już rozszarpane przez zdziczałe psy.


Natomiast Indianom południowoamerykańskim nie szkodzi spożywanie koki:

Już ponad 3000 lat p.n.e andyjscy Indianie żuli liście koki z wapnem lub popiołem roślinnym. Koka pomagała im pokonać głód i zmęczenie podczas ciężkiej pracy na dużych wysokościach. Indianie używali jej też podczas dalekich wypraw morskich (koka, dzięki zawartości kokainy umożliwia picie wody morskiej). Koka wykorzystywana też była w celach leczniczych: stosowano ją przy bólach głowy, zębów, żołądka i przy gorączce, a także jako napój poprawiający trawienie. Koka przeciwdziałała też chorobie wysokościowej – rzecz ogromnej wagi w górskich krainach Ameryki Południowej; zapobiegała też chorobom zębów i dziąseł, schorzeniom reumatycznym i wielu innym. Żucie liści koki było oczywiście ważnym elementem ceremonii religijnych Inków.

Wg współczesnych Indian, żucie liści koki zgodnie z indiańską tradycją nie stwarza szczególnych zagrożeń. „Święta” koka stanowi podstawę ich kultury na równi z rodzimym językiem. Od ponad 3000 lat pomaga im przetrwać w specyficznych, surowych warunkach górskich, stanowiąc nie tylko środek pobudzający, ale też leczniczy i odżywczy. Ludowi lekarze twierdzą, że np. 100 gramów koki równoważne jest 100 gramom mięsa lub jednemu i pół jajka. Z przeprowadzonych badań wynika, że osoby spożywające dziennie 100 gramów koki dostarczają tym samym organizmowi wymagane dawki wapnia, fosforu oraz witaminy A, B2 i C. Koka zawiera więcej wapnia niż mleko. Wpływa też na przyswajanie innych, ciężkostrawnych pokarmów, przez pobudzanie wytwarzania śliny i soku żołądkowego oraz wzmacnianie mięśni przewodu pokarmowego.


Hindusom nie szkodzi spożywanie marihuany:

Powszechne spożywanie marihuany w kolonialnych Indiach skłoniło Brytyjczyków do przeprowadzenia badań na dużą skalę w latach 1890 (Iverson, 2008). Brytyjczycy obawiali się, że nadużywanie marihuany  zagraża zdrowiu fizycznemu i psychicznemu tubylców. Brytyjski rząd zwrócił się do rządu Indii, aby powołać komisję do zbadania zagadnień uprawy konopii, przygotowywania preparatu, handlu, efektów społecznych i moralnych zażywania i ewentualnego wprowadzenia prohibicji. Brytyjscy i hinduscy eksperci medyczni przeprowadzili ponad 1000 standaryzowanych wywiadów. Badania były systematyczne i dokładne. Objęły dużą i zróżnicowaną grupę osób, w różnych sytuacjach, od rolników do psychiatrów szpitalnych. Po latach badań Komisja opublikowała 6 tomów z danymi i wnioskami. Autorzy byli szczególnie zainteresowani tym czy marihuana powoduje psychozy. Komisja stwierdziła, że wprowadzenie zakazu spożycia preparatu z konopii (bhang) byłoby całkowicie nieuzasadnione. Podkreślono, że spożycie ma długą tradycję, jest zakorzenione w religii Hindusów i przy zachowaniu umiaru jest nieszkodliwe. Więcej szkód przynosi spożycie alkoholu. Co więcej, ewentualny zakaz trudno byłoby wprowadzić w życie, spowodowałby sprzeciw w kręgach religijnych i zwiększyłby spożycie groźniejszych narkotyków. Wyniki badań Komisji opublikowanych w 1894 są zaskakująco aktualne. Marihuana pozostała dostępna w Indiach w XX i XXI wieku.


Natomiast na przykład w Polsce spożycie marihuany okazuje się przyczyną ohydnych morderstw:

Brutalnie zabił córkę w parku. "Był pod wpływem marihuany"


Daniel C., który w 2012 r. prowadząc samochód pod wpływem marihuany przejechał nastolatkę i poważnie zranił dwie inne, spędzi 15 lat w więzieniu za zabójstwo i jego usiłowanie.





Konkludując – określenie substancji jako narkotyku, jej legalne stosowanie albo zakaz faktycznie zależy od kultury danej cywilizacji, ale ma podstawy genetyczne determinujące ewentualną szkodliwość. W tym kontekście w Europie i obszarze wokół Morza Śródziemnego alkohol niewątpliwie narkotykiem nie jest. Dla chrześcijan ma też zakorzenienie religijne. Dlatego walkę koneserów alkoholu ze zwolennikami narkotyków można określić jako walkę dobra ze złem.

sobota, 12 września 2015

Współczesny kulturkampf w Poznaniu

Ezoteryczny Poznań
Miastem rządzi mafia
Przy placu obok Dwóch Krzyży
Pędzą szemrane auta

Wizyta w Poznaniu przekonała mnie, że piosenka zespołu Pidżama Porno przedstawia stuprocentową prawdę. Na Starym Mieście natrafiłem aż na dwa sklepy z artykułami magicznymi, w jednym atrakcyjna pani wróżyła z kart tarota. Natomiast Ostrów Tumski – dawne centrum państwa Mieszka I i Bolesława sprawia przygnębiające wrażenie. Oprócz kościołów i siedziby arcybiskupa okolica przypomina skansen wiejski ze starymi chałupami otoczonymi ogródkami.

Na budynku hotelu, w którym mieszkałem znalazłem informację, że czasie okupacji mieściła się tam siedziba Gestapo, w której torturowano Polaków. Na osłodę – przez lobby przedefilowały uczestniczki wieczoru panieńskiego, w króciutkich spódniczkach.

Nastroju nie poprawiła ekspozycja w pobliskiej Nowej Gazowni – „Finlandia Festival”. Zaprezentowano dzieło naszej słynnej artystki Nieznalskiej obnażające „prawdę” o marszałku Mannereheimie, zarzucające mu stosowanie okrutnej przemocy w czasie wojny domowej. Postępowi Finowie u siebie nie odważyli się pokazać tego dzieła, uznając je za zbyt kontrowersyjne.

W poznańskim radiu Merkury naturalnie wywiad z Nieznalską. Lewacka dziennikarka gratuluje jej dokonania przełomu w walce o wolność sztuki nowoczesnej – poprzez wygranie procesu o instalację „Pasja” na którą składał się krzyż przyozdobiony męskimi genitaliami. Artystka przyznała, że to satysfakcjonujące, ale nadal odczuwa dyskomfort, gdyż nadal postępowe działa sztuki nie spotykają się z akceptacją i pozytywnym odbiorem szerokich mas społecznych.

Faktycznie. Akceptację taką władze potrafiły skutecznie wymusić w okresie komuny, obecnie nadzór nad świadomością społeczną nie jest tak totalny i niestety niektóre zagubione jednostki przejawiają poglądy i gusty wsteczne, ciemne i reakcyjne. Radio Merkury napiętnowało taką postawę nawet wśród artystów. Wystawę „Strategie buntu” w Galerii miejskiej „Arsenał” oskarża się o propagowanie nienawiści i ksenofobii, o niski poziom artystyczny.

Niezwłocznie udałem się do „Arsenału”.



W środku spotykamy wielką świnię pokrytą kwiatami w kolorach tęczy (praca Jacka Adamsa) – odczytałem to jako nawiązanie do nieodżałowanej warszawskiej tęczy, ku rozpaczy LGBT i HGW zdemontowanej przed wyborami. Świnia spogląda na interesujące plakaty Wojciecha Korkucia o treści np.: Jeszcze Polska nie zginęła... ale rząd nad tym pracuje",  "Jesteś wredna, brzydka i leniwa - zostań feministką", albo "Jesteś homo - ok, ale nie spedalaj nieletnich".




Na wystawie znajduje się odniesienie do słynnej artystki Nieznalskiej – jej projektu KULT PAMIĘCI! TANNENBERG-DENKMAL, w którym polskiej zaściankowości i ksenofobii przypisywała zniszczenie na Mazurach pomnika gloryfikującego niemieckie zwycięstwo w I wojnie światowej i niemieckie panowanie nad Prusami Wschodnimi, otaczanego czcią przez samego Adolfa Hitlera. Artysta z grupy „Strategie buntu” przypałętał się w miejsce realizacji postępowego projektu i rozdawał instrukcję SS dotycząca utylizacji więźniów, z której wynikało, że KOBIETY PALĄ SIĘ LEPIEJ.

Z pryncypialną krytyką dyrektora galerii wystąpiła Gazeta Wyborcza:

Na utrzymanie Arsenału pieniądze łoży Urząd Miasta. Niech więc urzędnicy odpowiedzą sobie na pytanie, czy to, co robi teraz w galerii Bernatowicz, jest realizacją obietnicy "większej otwartości". I niech na takie pytanie odpowie sobie prezydent Jacek Jaśkowiak, który co rusz mówi o "europejskim Poznaniu".

Bernatowicz dzięki swojej wystawie zostanie na pewno bohaterem prawicowych środowisk. Już zresztą święcił triumfy w Telewizji Republika, gdzie chwalił się rosnącą frekwencją w Arsenale. Smutne, że jednocześnie chce pielęgnować stereotypy i fobie. Żydokomuna, "lewactwo" w Unii Europejskiej, gnijąca III RP, głupie feministki, dyktat tolerancji i rozpasanych gejów. Hasła jak z notatnika Antoniego Macierewicza. Stać pana na więcej, dyrektorze.


A więc nie cała kultura wpadła w łapy lewactwa. Warto walczyć o dokonanie wyłomu w lewackim froncie uzurpującym sobie prawo monopolu w tej dziedzinie. I nieprzypadkowo w Poznaniu odbywa się taki kulturkampf.