Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 21 grudnia 2014

Dziwne spotkanie z Mikołajem

Centrum handlowe, jak to przed świętami, roiło się od natrętnych Mikołajów i Mikołajek. Rzygać mi się chciało od ich widoku i wymuszonego nastroju. Kulminacyjne spotkanie z jednym z nich miałem jednak dopiero wyjeżdżając z podziemnego parkingu. Wyskoczył mi nagle przed samochód, w ostatniej chwili zahamowałem. Stanął, rozłożył ręce, coś bełkotał. Otworzyłem drzwi, żeby usłyszeć.

- Kolego ratuj, podwieziesz mnie kawałek? Sprawa życia i śmierci.

- Dobra, wsiadaj.

Wsiadł na tylne siedzenie. Ruszyłem. Ku swojemu zaskoczeniu ujrzałem zastęp kolejnych Mikołajów rozbiegających się po hali parkingu. Wyglądali na wyjątkowo rosłych i napakowanych, pod kudłami u jednego z nich dostrzegłem słuchawkę, jak u ochroniarza. Mój Mikołaj momentalnie położył się i wcisnął w podłogę za moimi plecami.

- Jedź kolego, nie zatrzymuj się, oni mnie zabiją.

Szczęśliwie wyjechałem z centrum, wystraszony Mikołaj dopiero po dłuższej chwili usiadł normalnie i rozejrzał nerwowo. Zainteresowała mnie ta historia.

- Mikuś, wywiozłem cię, ale w zamian opowiedz mi, co się dzieje.

- Kolego, dzięki. Opowiem ci nie tylko z wdzięczności, ale żeby cię przestrzec. Zaczęło się normalnie. Chciałem dorobić przed świętami. Agencja marketingowa szukała chętnych do roli Mikołajów. Miałem chodzić, rozmawiać z dziećmi i rozdawać słodycze. Stawkę oferowali atrakcyjną, praca wydawała się lekka i przyjemna. Zwłaszcza, że jestem nauczycielem i mam podejście do młodzieży. Zaprowadzili mnie do pomieszczenia socjalnego w piwnicy, dostałem szafkę, przebrałem się w strój służbowy rozmiar M. Wezwano mnie do pakamery szefa. I wtedy się zaczęło. Na dzień dobry dostałem od jednego z przydupasów pięścią w brzuch, aż się skuliłem. Wyjaśnili - Nic do ciebie nie mamy, to po to, żebyś uważniej słuchał. Gorzej dostało się drugiemu Mikołajowi, zmasakrowali mu twarz, a potem skopali. Broda z białej zrobiła mu się czerwona. Wynieśli go gdzieś. Szef powiedział, że jak nie będę współpracował, to spotka mnie to samo. Albo gorzej. Praca dla agencji marketingowej to przykrywka. Prawdziwym biznesem to on zarządza. Musiałem wybrać w tej chwili do której gildii przystąpię. Jako początkujący mogłem wybrać gildię dilerów, złodziei – albo - i tu się szef obleśnie uśmiechnął – prostytutek. Wybrałem złodziei. Skierowali mnie do marketu elektronicznego. Co miałem robić – nie jestem złodziejem. Kupiłem te fanty, wydałem kilkaset złotych, przyniosłem, że niby ukradłem. Pozwolili mi chwilę odpocząć w socjalnym. Przyjrzałem się uważnie temu towarzystwu. Było przed południem, a większość Mikołajów było najebanych. Niektóre Mikołajki chodziły bez majtek, jedna zsikała się. Wezwanie do szefa. Wystraszyłem się. Ale powiedział – dobrze się spisałeś nowy, dostaniesz nagrodę. Zawołał Mikołajkę Jolę. Poszliśmy razem do pakamery. Rozpięła płaszcz Mikołajki, była goła pod spodem. Twarz miała bezczelną, ale takiego pięknego ciała jeszcze na żywo nie widziałem. -  No na co czekasz – zapytała. Na co czekałem? Mam żonę, dzieci, jestem pedagogiem, powinienem być wzorem dla młodzieży, nie robię takich rzeczy. – Jak mnie nie bzykniesz, to powiem szefowi. Pomyśli, że jesteś gejem i da cię do gildii prostytutek...  Stanęło na tym, że zapłaciłem Joli dwieście złotych, żeby powiedziała, że wszystko było OK i skonsumowałem nagrodę, to znaczy ją. Wszystko było dobrze, ale dostałem kolejne zadanie. Tym razem zegarek od jubilera za kilka tysięcy złotych. Nie mam tyle pieniędzy. Uciekłem na parking. Dalej już wiesz...

Przejeżdżaliśmy akurat koło Cmentarza Bródnowskiego.

- Kolego, zatrzymaj. Tu wysiądę.

Zatrzymałem się na moment. Dłużej nie byłoby bezpiecznie, bo miałem w tej okolicy parę razy incydenty z blokersami. Mikuś wyskoczył z auta  i rzucił na siedzenie jakąś paczuszkę.

- Dzięki wielkie jeszcze raz. To dla ciebie kolego nagroda.

Wbiegł w otwartą bramę cmentarza i zniknął między nagrobkami.  Ruszyłem. Obejrzałem paczuszkę – niewielkie opakowanie z przezroczystej folii z zamknięciem strunowym, w środku jakieś zioło. Nic już nie rozumiałem – miał być w gildii złodziei... Przestraszyłem się, nie wiedziałem, co z tym zielem zrobić. - Zawiozę na policję, to będę musiał się tłumaczyć, będą mnie podejrzewać – pomyślałem. Przywiozłem do domu i zakopałem w ogrodzie. Jak zakopywałem, to pies podszedł i dziwnie się na mnie patrzył. Dobrze, że to nie Wigilia.

8 komentarzy:

  1. Ponieważ będę miała okazję odezwać się dopiero po Nowym Roku, już teraz życzę Ci, Dibeliusie, wszystkiego, co najlepsze!

    PS Przede wszystkim tego, by nie odwiedził cię taki "Mikołaj" ;))

    http://www.wiocha.pl/1032026,Mikolaj-vs-gender-Mikolaj

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Flavio,
      Dzięki za ostrzeżenie ;)
      Pozdrawiam świątecznie i noworocznie!

      Usuń
  2. Czcigodny Dibeliusie
    Biorąc pod uwagę, co zapewne zakopywałeś. nie dziwię się twojemu psu. Psy to bardzo mądre zwierzęta, na pewno inteligentniejsze od wolnościowego czy laveyańskiego gówna. Bo wiedzące czym jest "green shit". A sądząc po tej reakcji, gdyby jakieś konopne bydlę zbliżyło się do Twojego domu, nie będziesz nawet musiał poszczuć go psami. One sama wiedzą, co robić.
    Niech Nowonarodzony pamięta o Tobie i Twoich bliskich. Aby ten rok 2015 dał się przeżyć, jak mawiają w wojsku, bez strat w ludziach i sprzęcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
      Faktycznie instynkt zwierzęcy w niektórych wypadkach przewyższa ludzki umysł, zmącony samobójczymi przywarami i narkotycznymi halucynacjami, umęczony szatańskim szałem.

      Życzę Spokojnych Świąt i 2015 roku niegorszego od poprzednika!

      Usuń
  3. ciekawa historia z tymi nagrobkami za zamkniętą bramą...
    to chyba zbyt natrętne podsłuchiwać zwierzęta w Wigilię :)
    i jak to w bajkach bywa, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło...
    a ja ciągle mam chęć na tą sympatyczną roślinkę :) ciekawe, czy by się u mnie przyjęła:)


    Spokojnych Świąt Dibeliusie!

    i Radości ich przeżywania dla Wszystkich Twoich Gości!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Apetyt na roślinkę - masz temat w sam raz do spowiedzi :)

      Spokojnych i radosnych Świąt!

      Usuń
  4. Zabawna historyjka. Ciężko być w dzisiejszych czasach uczciwym człowiekiem...

    Wesołych Świąt, Dibeliusie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historyjka zabawna, ale dla mnie także trochę mroczna.

      Wesołych Świąt!

      Usuń