W
lewackim radiu RDC wysłuchałem rozmowy z sympatycznym kierownikiem schroniska
dla zwierząt w Celestynowie Łukaszem Balcerem. Pod rządami jego poprzedniczki
obiekt nie cieszył się najlepszą sławą:
Już w 2011 roku schronisku groziło zamknięcie,
Biuro Ochrony Zwierząt przy fundacji Argos w grudniu 2010 roku złożyło
doniesienie do prokuratury o niedopełnieniu obowiązków przez Powiatowego
Lekarza Weterynarii w Otwocku oraz o przestępstwie znęcania się nad zwierzętami
przez dyrektorkę schroniska, p. Izabelę Działak. Na początku lutego w
Prokuraturze Rejonowej w Otwocku znowu znalazło się doniesienie o przestępstwie
znęcania się nad zwierzętami przez Dyrektorkę.
(...) w
schronisku nie ma stałego weterynarza, mimo, że Pani Dyrektor ma taki nakaz.
Lekarze dojeżdżają przede wszystkim na sterylizacje, odbywające się w warunkach, które budzą poważne
zastrzeżenia opowiadającej. Psy i suki po operacji nie przebywają w odpowiednim
pomieszczeniu tylko po wybudzeniu trafiają prosto do boksu, gdzie warunki
higieniczne na pewno nie są odpowiednie dla zwierzęcia ze świeżą raną
pooperacyjną. Dalej opowieść brzmi jeszcze dramatyczniej: „Zaniedbań jest
wiele- mówi wolontariuszka- może wymienię kilka z nich. Schronisko dla
Bezdomnych Zwierząt w Celestynowie- opłakany stan kociarni. Masowa umieralność
kotów na panleukopenię, koci karat. Nie ma oddzielnych klatek zapewniających
odizolowanie kotów chorych. Na terenie schroniska widać biegające sfory psów.
Psy, które są zwykle w boksach, są wypuszczane na teren schroniska co
doprowadza do częstych pogryzień lub zagryzień.” Okazuje się, że również praca wolontariuszy
jest utrudniana przez osobliwe zwyczaje panujące w schronisku. Ta sama
wolontariuszka opowiada: „często na prośbę pani dyrektor kiedy my wyprowadzamy
psy, są otwierane boksy… Jest czasami bardzo ciężko wyprowadzić psa, kiedy lata
cała sfora luzem… Najgorzej jest od strony kuchni, tam są psy agresywne …
puszczane luzem. Kiedy idziemy z jakimś psem również agresywnym do innych psów
to modlimy się, żeby nas nie ugryzły te puszczone luzem…
Okazuje
się, że zaangażowanie i dobra wola mogą wiele zmienić:
Nasze
schronisko jest schroniskiem społecznym. Utrzymujemy się wyłącznie z datków
osób prywatnych i darowizn osób prawnych, oraz środków finansowych Towarzystwa
Opieki nad Zwierzętami w Polsce. Wspólnymi siłami ratujemy bezdomne zwierzęta.
W
ciągu pierwszych 8 miesięcy udało się nam:
Kupić
57 nowych ocieplanych bud za kwotę 26.580 zł.
Wybudować
36 kojców z wybiegami w tym 10 kojców kwarantannowych i leczniczych za kwotę
126.000 zł.
Pozostałe
wybiegi wyremontowano i ułożono kostkę za kwotę 15.000 zł.
Wymienić
wyposażenie kociarni. Wstawiono nowe drapaki, kuwety, legowiska, poidełka itd.
Pomalowano budki, wymieniono piasek na wybiegach. Wysterylizowano, zachipowano
i zaszczepiono koty.
Rozpocząć
socjalizację 120 psów i kotów, przy współpracy z wolontariatem.
Oddać
do adopcji 113 zwierząt.
Podpisać
245 porozumień o wolontariacie i zachęcić nowych wolontariuszy do pomocy naszym
podopiecznym.
Zebrać
ponad 20 ton karmy suchej i mokrej oraz 4 tony żwirku dla kotów o wartości
140.000 zł.
Pozyskać
około 850 zabawek, klatek, drapaków, kontenerów, obroży, smyczy itd.
Zbudować
blaszak na karmę. Zabezpieczyć szczelność schroniska i wykonać kilkaset
drobnych napraw poprawiających bezpieczeństwo zwierząt np. zakładanie siatki,
łatanie ogrodzenia, spawanie furtek itd.
Zbudować
ekologiczną oczyszczalnię ścieków za kwotę 45.000 zł.
Zbudować
odwodnienie budynku głównego w którym mieści się gabinet weterynaryjny za kwotę
19.000 zł. Teren schroniska jest podmokły i piwnica była systematyczne zalewana
wodą, co groziło zawaleniem się budynku.
Wprowadzić
strefy bez zwierząt, poprzez umieszczenie około 100 psów biegających luzem po
obiekcie w nowych boksach. To umożliwiło bezpieczne wyprowadzanie psów na
spacer i zwiększyło bezpieczeństwo oraz dostępność psów dla potencjalnych
adoptujących, gości i wolontariuszy.
Wprowadzić
witaminy i suplementy do podstawowego żywienia.
Przeprowadzić
deratyzację obiektu i ustawić karmniki deratyzacyjne.
Pomimo
ogromnego przepełnienia udało nam się przyjąć kolejne 48 zwierząt. Podopieczni po
przejściach. Zwierzaki bite, głodzone, więzione, ranne, kalekie, chore,
wycofane, wypchnięte z jadącego samochodu, przywiązane w lesie lub porzucone
przy schronisku.
Obecny
Celestynów to pozytywny przykład schroniska, utrzymywanego z datków społecznych,
którego podstawowym celem jest dobro zwierząt. Nieufne lub agresywne zwierzęta
poddawane są wychowaniu, aby umożliwić adopcję. W sobotę zwierzęta są
wyprowadzane przez wolontariuszy na spacer i cały tydzień czekają na to swoje
święto.
Pan Balcer narzekał jednak, że gminy, mające obowiązek opieki nad zwierzętami, zawierają umowy ze schroniskami o charakterze biznesowym. Są to wielkie schroniska, położone na odludziu, do których wstęp osobom niezatrudnionym jest wzbroniony. Warunki są tam ciężkie i są to właściwie umieralnie dla zwierząt. Zaznaczył, że takiej sytuacji nie ma w USA lub w Wielkiej Brytanii – tam, jeśli schronisko ma np. 20 miejsc, wszystkie są zajęte, to dwudzieste pierwsze zwierzę jest poddawane usypianiu. W Polsce nie jest to możliwe, dzięki postępowej ustawie o ochronie zwierząt:
Art.6.1.Zabrania
się zabijania zwierząt, z wyjątkiem:
1)uboju
i uśmiercania zwierząt gospodarskich oraz uśmiercania dzikich ptaków i ssaków
utrzymywanych przez człowieka w celu pozyskania mięsa i skór,
2)połowu
ryb zgodnie z przepisami o rybołówstwie i rybactwie śródlądowym,
3)konieczności
bezzwłocznego uśmiercenia,
4)działań
niezbędnych do usunięcia poważnego zagrożenia sanitarnego ludzi lub zwierząt,
5)usuwania
osobników bezpośrednio zagrażających ludziom lub innym zwierzętom, jeżeli nie
jest możliwy inny sposób usunięcia zagrożenia,
6)polowań,
odstrzałów i ograniczania populacji zwierząt łownych,
7)usypiania
ślepych miotów,
8)czynności
podlegających zakazom w stosunku do gatunków chronionych, określonym w ustawie
z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (Dz. U. z 2013 r. poz. 627, 628
i 842) wykonywanych na podstawie właściwych zezwoleń,
9)uśmiercania
zwierząt gatunków obcych zagrażających gatunkom rodzimym lub siedliskom
przyrodniczym w rozumieniu ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie
przyrody
Art.35.1.Kto
zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów
art. 6 ust. 1, art. 33 lub art. 34 ust. 1-4
podlega
grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
1a.Tej
samej karze podlega ten, kto znęca się nad zwierzęciem.
2.Jeżeli
sprawca czynu określonego w ust. 1 lub 1a działa ze szczególnym okrucieństwem
podlega
karze pozbawienia wolności do lat 3.
Nie
sposób nie czuć sympatii do pasjonatów opiekujących się zwierzętami, jednak
moim zdaniem pozytywne przykłady schronisk są wyjątkiem. Nawet bogatszych
krajów nie stać na zapewnienie opieki wszystkim bezdomnym zwierzętom. Nie stać
nas nawet na zapewnienie skutecznej opieki medycznej dla ludzi. Postępowe prawo
ochrony zwierząt w Polsce tworzy fikcję i moim zdaniem powinno być zmienione,
dopuszczając humanitarne usypianie bezdomnych zwierząt. Można to zrobić przy
okazji legalizacji uboju rytualnego orzeczonego przez Trybunał Konstytucyjny.
OdpowiedzUsuńTutaj potrzebny jest rozsądny kompromis. Ani masowe zbieranie podopiecznych, ani minimalna ilość miejsc nie są dobre.
A wszystko to byłoby niepotrzebne, gdyby ludzie nie zachowywali się jak bydło (za przeproszeniem szlachetnej rogacizny, którą bardzo lubię) i pamiętali o tym, że należy dbać o to, by zwierzę nie rozmnażało się bezmyślnie i że nie wolno go wyrzucać na starość. Na szczęście nawet dzika Polska powolutku się pod tym względem cywilizuje.
Legalizacja uboju rytualnego to - moim jak zwykle skromnym zdaniem - kretyństwo. Może kiedyś był to postęp w stosunku do tego, jak wcześniej zabijano zwierzęta, ale TERAZ byłby to regres.
Nie zakażemy na całym świecie muzułmanom i żydom respektowania ich religijnych nakazów żywieniowych. Jeśli zakażemy uboju rytualnego w Polsce to stracą nasi rolnicy i nasza gospodarka, a ubój i tak się odbędzie, tylko za granicą. Uważam, że wywyższanie metody uboju z ogłuszaniem jest w dużej mierze mydleniem oczu. Wielokrotnie prezentowano relacje z okrucieństwa w naszych rzekomo humanitarnych rzeźniach. I pozostaje sam zasadniczy fakt zabicia zwierzęcia.
UsuńDla mnie drogą łączącą różne religie i współczucie dla zwierząt powinno być dążenie do wegetarianizmu. W barze wietnamskim wybieram np. sajgonki wegetariańskie, często odwiedzam żydowską restaurację wegetariańską.
@ Dibelius
Usuń"Humanitarność" uboju przemysłowego też pozostawia wiele do życzenia. Ale to nie znaczy, że należy się zniżać do jeszcze większego świństwa.
Z całym szacunkiem, ale "zysk za wszelką cenę" to nie jest moja dewiza.
Zgadzam się z Kirą, należy przede wszystkim zadbać o to, by zwierzęta nie rozmnażały się bezmyślnie! Winni są opiekunowie, to jest bardzo widoczne na wsiach, gdzie każda suczka, kotka ma potomstwo dwa razy w roku!!! Obowiązkowa sterylizacja, bądź bardzo wysoki podatek za posiadanie suczki, kotki zdolnej do rozrodu. Oczywiście - tego typu przepisy winny być wprowadzane stopniowo, by nie doprowadzić do rzezi zwierząt przez ich właścicieli. Niestety, wciąż ogromna część naszego społeczeństwa wykazuje się kompletnym brakiem odpowiedzialności względem swoich zwierząt domowych. Obserwuję swoją miejscowość - tak, zmienia się nastawienie społeczności do zwierząt, jednak ciągle jest źle, niestety... Przykład niedrastyczny - ktoś deklaruje swoją miłość do psów, mimo to nie dba o to, ze biegają one po chodnikach, jezdni - lekkomyślność czy brak przewidywania?
OdpowiedzUsuńLegalizacji uboju rytualnego mówię kategorycznie NIE. Masz rację, Kiro - to byłby regres.
Zgadzam się wprowadzeniem obowiązkowej sterylizacji lub wysokiego podatku za zwierzę zdolne do rozrodu. Przyczyniłoby się to do dostosowania populacji bezdomnych zwierząt do pojemności schronisk.
Usuń@ Marzena
UsuńA ja uważam, że nie należy wprowadzać żadnego podatku za posiadanie niewykastrowanego zwierzęcia. Przecież w ten sposób pójdziemy w drugą skrajność...
W większości osiedli taki podatek już i tak funkcjonuje. Niezależnie od tego, czy zwierzę jest wykastrowane, czy nie. Przynajmniej w moim mieście tak jest od wielu lat. Istnieją nawet ewidencje psów w poszczególnych dzielnicach. Oprócz problemu niekontrolowanego rozmnażania, dochodzi jeszcze problem zapaskudzonych trawników, gdyż większość właścicieli po swoich pupilach nie sprząta. Przypomina mi się scena z filmu "Dzień Świra", gdzie główny bohater porusza się slalomem po zapfekaliowanym chodniku.
UsuńDziewczyny napisały wszystko, pod czym i ja się podpisuję. Dodam od siebie, że nie rozumiem postawy ckliwych miłośników zwierząt, którzy uważają, że sterylizacja zwierząt to robienie im krzywdy. Tak, jakby oślepli na skutki...
OdpowiedzUsuńSąsiadka pożyczyła kotkę od sąsiadki, bo miała bezdomne kociaki do wykarmienia. Po czym kotkę oddała, ale uprzednio, w ramach rekompensaty ją wysterylizowała. I wszyscy są zadowoleni, a ta kotka chętnie bawi się z moim psem.
UsuńMoje zwierzęta były sterylizowane, tzn samce, bo to naprawdę prosty zabieg. U samic jednak wiąże się z otwarciem jamy brzusznej , ponadto przy odrobinie odpowiedzialności można w okresie rui upilnować. Wbrew obiegowym opiniom żadne z moich zwierząt nie było otyłe, wręcz przeciwnie - zachwycały świetną sylwetką do starości. Sadzę zresztą, że to też kwestia odpowiedzialności - nie tuczenie zwierzęcia.
Usuń"Postępowe prawo ochrony zwierząt w Polsce tworzy fikcję i moim zdaniem powinno być zmienione, dopuszczając humanitarne usypianie bezdomnych zwierząt."
OdpowiedzUsuńSzanowny Dibeliusie.
Z całą pewnością ten problem należy rozwiązać,bo teraz dochodzi do absurdów.Bezdomni ludzie będą zamarzali na ulicach bo nie ma dla nich miejsc w noclegowni,a dla wałęsających się psów miejsce musi się znaleźć.
Wniosek oczywisty.
Psy mają większe prawa niż ludzie.
Psy,koty i inne zwierzęta domowe mają właścicieli i oni za nie odpowiadają.
Jakie jest rozwiązanie od ręki na wałęsające się psy?
Hycel.
Jak było stosunkowo niedawno,czyli w normalnych latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku.
Hycel jeździł swoim wózkiem zaprzężonym w jednego konia. Na tym wózku była duża skrzynia z półokrągłym dachem. Z tyłu wozu były drzwiczki zrobione z siatki drucianej za którymi w środku były szczekające i czasem gryzące się psy.Hycel miał dwa rodzaje arknów przy pomocy których łapał wałęsające się zwierzęta. Jeden na długiej żerdzi, przy pomocy której zakładał psu na szyję pętlę, a drugi przypominający kowbojskie lasso. Hycel i jego wózek zniknęli z ulic mojego miasta we wczesnych latach sześćdziesiątych. Wraz z nim ubył także jeden niezawodny straszak na niegrzeczne dzieci. Powiedzenie małemu urwisowi, który widział wózek ze szczekającymi i gryzącymi się psami, że „jak będziesz niegrzeczny, to ten pan cię zabierze” robiło piorunujące wrażenie. Niepedagogiczne to było, ale skuteczne. Podobnie jak z hyclem: funkcja niehumanitarna, ale skuteczna. Wałęsających się psów w mieście praktycznie nie było, a te które miały właścicieli nie wałęsały się samopas i bez kagańców po mieście jak dzisiaj.
I co istotne.Pensja hycla z całą pewnością nie była porównywalna do kosztów utrzymania schroniska.
Pozdrawiam i Szczęśliwego Nowego Roku 2015 życzę.
Szanowny Józefie,
UsuńSłuszna wydaje mi się propozycja Marzeny przymusowej sterylizacji domowych psów i kotów lub wysokiego podatku. Do tego sieć luksusowych schronisk utrzymywanych z darowizn. Jeśli jednak mimo to nie starczy miejsca w schroniskach pozostaje usypianie. Koncepcja HYCLA wydaje się zbyt brutalna, ale gdyby nazwać instytucję Patrolem Ochrony Zwierząt, wyposażyć w eleganckie mundury...
Szczęśliwego Nowego Roku!
Szanowny Dibeliusie.
Usuń"Sieć luksusowych schronisk utrzymywanych z darowizn."
Za swoje pieniądze mogę utrzymywać kogo(co) zechcę.
Oczywiście jestem za taką propozycja schronisk dla zwierząt pod warunkiem,że nie są zlokalizowane bliżej niż 1 km.od mojej posesji.
Co do przymusowej sterylizacji.
Nie bardzo wiem jak ten przymus wyegzekwujesz.
Mój pies,60 kg.żywej wagi,wiek 6 lat,jeszcze sobie nie podupczył i alimentów nie musi płacić.Gdybyś mu zaproponował te "rozwiązanie",nie ręczę za twoje dalsze samopoczucie..
Co do "brutalności",albo jak rozumiem sama nazwa hycel źle ci się kojarzy.Coby się porobiło gdybym napisał np.rakarz,bo i tacy byli?
Np.komornik jest organem egzekucyjnym.Ale oczywiście można nazwę zmienić np.na "organ windykacyjny".
Więc jak zwał tak zwał,coby robota była solidnie wykonana.
I jeżeli mogę.Jeżeli koncepcja hycla jest wg.ciebie zbyt brutalna,to jak byś potraktował kogoś,kto ci zaproponuje koncepcję przymusowego wycięcia jajców?Humanitarną?
Pyta się ktokolwiek psa czy kota czy zgadza się na takie humanitarne potraktowanie?
Pozdrawiam serdecznie.
Ps.
Wydaje mi się,ze ten patrol powinien mieć nazwę "Patrol Ochrony Ludzi".Eleganckie mundury to i owszem.
Wystarczyłoby samice sterylizować. Kto miał sukę, wie czego wolałby uniknąć - stada psów przedzierających się na wszystkie sposoby. Jeden zawiesił się na płocie, bo łapy mu sie zaklinowały.
UsuńEwentualnie popieram.Suka to suka,jak nie da,pies nie weźmie.....
UsuńPozdrawiam serdecznie.
jako przedstawicielka rodzaju żeńskiego, PROTESTUJĘ!
Usuńsuka czy nie suka, jak pies nie chce mieć kłopotów, to niech sobie jajca wytnie.
A jak chce być psem, to suka też ma prawo pozostać suką.
Łatwo się rozporządza cudzym życiem, szkoda, że zasady są inne niż dla siebie samego.
Regulowanie poczęcia przez człowieka, to błędna droga.
Załatwiliśmy siebie, teraz chcemy załatwić zwierzęta.
Zwierzęta mają prawo się rozmnażać, a my niekoniecznie musimy mieć zwierzątko w bloku na czwartym piętrze, i nasze dzieci też nie muszą mieć żywej zabawki, króliczka w klatce, ani rybek w akwarium, ani też pieska na poduszce.
Wtedy może zaczniemy cieszyć się z przyjścia na świat nowego życia a nie szukać sposobów jak je zabić lub kogo okaleczyć w trosce o własne niechciane. To już chyba lepiej zjeść mięsny obiad niż udawać obrońcę życia wcinając sałatę.
Prawda jest taka, że trzymamy zwierzątka dla zabawy, własnej lub naszych dzieci, i to uważam za niehumanitarne ich traktowanie. Samo zabijanie dla zdobycia wyżywienia jest wpisane w prawa natury, takie same dla wszystkich stworzeń żywych, i to jak to się odbywa czy rytualnie czy nie, to już nie ma tak dużego znaczenia. Ważne, w jakim celu to robimy, a to w jaki sposób, świadczy tylko o kulturze.
Schroniska powinniśmy utrzymywać bo to nasze dzieło, że są przepełnione niechcianymi pupilkami.
Regulacji bym szukała w warunkach zamieszkiwania ludzi i być może zakaz trzymania zwierząt w osiedlach mieszkaniowych zredukowałby ich ilość i wpłynął na utrzymanie czystości zieleni.
Zwierzęta odzyskały by swoją godność, a ludzie podstawy naturalnej egzystencji, w świecie, którego nie są panami tylko uczestnikami.
Życzę spełnienia wszystkich marzeń w nadchodzącym Nowym Roku!
Ja chyba znalazłam swoje nowe postanowienia :)
p.s.
żeby nie było, że jestem taka święta, to sama wysterylizowałam kotkę, żeby nie mieć kłopotów z młodymi, i nie mogę się poszczycić wysoką kulturą człowieczeństwa, ale nie wiem czy nie zaoszczędziłam jej kocich gwałtów i niechcianych ciąż, tak sobie przynajmniej próbuję wytłumaczyć ten "szczytny" czyn.
Sukę też wysterylizowałam bo musiałam dla zachowania jej życia. Klacz dostała prawo decydowania o sobie.
Wiem co bym powiedziała facetowi gdyby znalazł dla mnie dobrą radę :)
@ Makowa
UsuńA czy niewysterylizowanemu zwierzęciu pozwoliłabyś na beztroską kopulację? Bo skoro zwierzęta "mają prawo" się rozmnażać, to chyba i seksu nie należy im odmawiać?
Ja uważam, że o rozmnażaniu zwierząt powinni decydować ludzie. Zwierzęta uwielbiam i skopałabym ryj ich prześladowcom, ale nie stawiam ich na równi z człowiekiem (nie mylić z wartością czyjegoś życia, bo menele, chuligani czy ludzie zwyczajnie podli nie mogą być z kolei stawiane na równi nawet z żabą) ani nie uważam, że wszystko im wolno.
Zakaz trzymania zwierząt w osiedlach mieszkaniowych? Bardzo kontrowersyjne, jak dla mnie...
Szanowna Makowa.
UsuńTo Dibelius zaczął,a ja tylko tak,ewentualnie,ugodowo,ale nie do końca jestem przekonany.Uważam,że co Bozia dała,to nie należy zabierać.
I nie ukrywam.Te jajca mnie ostatecznie przekonały.Strach nawet pomyśleć...
Pozdrawiam serdecznie i szczęśliwego Nowego Roku 2015 życzę.
I żeby wszyscy na swoim miejscu co mają żeby nadal mieli.
@Makowa,
UsuńUjmujące są przykłady międzygatunkowej solidarności samic, albo samców :)
Twoją wizję "trzymania zwierząt nie dla zabawy" szanuję, ale jest ona nierealna. A skoro zwierzęta nam towarzyszą, musimy być za nie odpowiedzialni i je kontrolować, także w zakresie rozmnażania.
Szczęśliwego Nowego Roku!
nie twierdzę Kiro, że musisz się ze mną zgadzać, ale i ja nie muszę dążyć Twoją drogą myślenia, co najwyżej mogę coś wziąć pod uwagę.
UsuńPrzepraszam ale szykuje się na bal a zgodnie z moimi nowymi postanowieniami w Nowym roku mam zamiar odpoczywać, od netu najbardziej, to odpowiem Ci tylko retorycznym pytaniem:
a czy Ty masz prawo zabronić mi seksu?
to Twoja nagroda, czy kara?
można unikać prowokacji, ale jeżeli się stanie to trudno, albo biorę do swojego domu zwierzę, z pełnymi tego konsekwencjami, albo jest zabawką
masz rację nie ma równości człowieka ze zwierzętami , często się od nich uczę, głównie pokory przyjmowania losu.
Pozdrawiam serdecznie i Szczęścia w Nowym Roku, jak najwięcej!
tak zrozumiałam Józefie, ale chciałam podkreślić ten temat
UsuńPozdrawiam i równie Szczęśliwego, życzę Tobie.
musimy, nie musimy Dibeliusie, jedno jest pewne, nic nie zmienimy dokąd nie zaczniemy od siebie.
UsuńMoja wizja jest wbrew pozorom realna, a być może bardzo prosta do wprowadzenia, wystarczy tylko spojrzeć z innej strony na świat, i to co chcemy od niego dostać, a nie dopasować.
Pozdrawiam i odwzajemniam życzenia.
p.s. Ciekawie prowadzisz bloga. Miło się go czyta.
@ Makowa
UsuńNie, zwierzę nie jest zabawką. Kastrowanie go nie czyni z niego zabawki.
Skoro my się zabezpieczamy przed niechcianą ciążą, to nie znaczy, że unikamy konsekwencji seksu.
To ja dorzucę jeszcze taki przykład: dziecko z normalnej rodziny, idzie samo do szkoły /ma powyżej 10 lat!/, zostaje zaatakowane przez wałęsającego się psa, a reakcje medialne oczywiście, nie mówię o ludziach obdarzonych zdrowym rozsądkiem, są takie:
OdpowiedzUsuńGdzie byli rodzice! - nie zapewnili dziecku bezpieczeństwa!
Gdzie są nauczyciele! - nie uczą bezpiecznych zachowań w drodze do i ze szkoły!
A ewentualnie na końcu, po cichutku:
A gdzie jest właściciel psa?... A jeśli okaże się , że nie ma no to zaraz jest "o, biedny bezpański piesek, na pewno nie on jest winny..."
Dziecku już niewielu współczuje, główny nurt medialny płynie szeroką falą współczucia dla pieska...
Znacie to?
Znamy...
I jeszcze jedna luźna myśl: kto to powiedział, że kiedy zaczniemy traktować zwierzęta jak ludzi, to ludzie będą traktowani jak zwierzęta?
To tak a propos słówka "adpocja" używanego już radośnie przez prawie wszystkich - w tym wpisie zresztą też. A nie "przygarnęłąm / kupiłam /mam psa.
Kiedy go kupię będę o niego dbać. Ale adoptować to mogę DZIECKO. Człowieka. A pies czy kot ma być traktowany z szacunkiem należnym każdemu stworzeniu - ale jak zwierzę.
A kiedy jest nieuleczalnie chory, kiedy stwarza realne zagrożenie - nie usypiać????
Nie rozumiem. Może dlatego, że choć dziś piszę może nieco nieskładnie, refleksyjnie dzieląc sie przepływającymi myślami, a nie rzeczowo - jestem normalna.
I jeszcze jedna myśl Wyobraźmy sobie, że ci tzw miłośnicy zwierząt, animalsi i inne nieroby, które żyje ze wzbudzania społecznej litości, nagle muszą ZAPRACOWAĆ samodzielnie na utrzymanie siebie i "biednych zwierzątek"... bez 1% kasy z podatków, bez zbiórek żywności i zabawek w szkołach, bez dotacji, ew mogą pozyskiwać sobie całkowicie prywatnych sponsorów, którzy nie mają z tych datków żadnej korzyści... tylko czysta miłość do zwierzątek...
No i? Nie sterylizujemy? Nie usypiamy?
Pozdrowienia i życzenia szczęśliwego Nowego Roku od - M.
@M
UsuńDoskonały komentarz, który oddaje sedno całego problemu. Niektórym ludziom pomieszało się we łbach do tego stopnia, że zaczynają traktować zwierzęta na równi z ludźmi. To taka charakterystyczna grupa osób, które leją rzewne łzy nad losem bezpańskich piesków, ale zabicie nienarodzonego dziecka, to dla nich niemal wyciśnięcie pryszcza. Na ogół te same osoby nie mają nic przeciwko oddawaniu "na wychowanie" cudzych dzieci dwóm zboczeńcom, ale co tam, ważniejszy jest los zwierzątek - to przecież istoty czujące. A dziecko to dla nich bakteria, lub jak powiedziała kiedyś pewna wywalona stąd zdzira o ksywie "Julianne" - "ciało obce" lub "Obcy". Kiedy mam do czynienia z jakimiś krzykliwymi i samozwańczymi miłośnikami zwierząt, to natychmiast zapala mi sie lampka ostrzegawcza, bowiem większość tych ludzi ma zaburzone procesy empatyczne i dla ludzi wiele dobra już w nich nie ma.
A tak na marginesie, to każdy policjant czy strażnik miejski powinien mieć prawo zastrzelić wałęsającego się psa z automatu. A właściciel psa, który zaatakował kogoś na ulicy, powinien odpowiadać jak za próbę zabójstwa.
To samo powinno obowiązywać w przypadku beztroskich właścicieli czworonogów puszczających swoich pupilków bez kagańca samopas w miejscach publicznych pełnych dzieciaków - ot choćby w miejskich parkach. I do tego zawsze to kretyńskie tłumaczenie, że pies nie gryzie. Jasne, zupełnie jak niemrawy Labrador moich znajomych, który nawet nie pierdnął od 10 lat, aż tu nagle mu się coś odwidziało i siostrzenicy właścicielki rozpruł twarz, oszpecając ją na całe życie. Ciekawe czy na to miłośnicy zwierząt mają jakieś sprawdzone sposoby?
@M
UsuńIntencją mojego wpisu nie było przeciwstawianie sobie dwóch wrogich frontów - "obrońców zwierząt" i "obrońców ludzi", tylko zaproponowanie kompromisu, który mogłyby zaakceptować rozsądne osoby z obu stron. Łatwo można przedstawić przykłady znęcania się ludzi nad zwierzętami, ale także nieszczęść i cierpienia spowodowanego przez niekontrolowane zwierzęta.
Ale jak słusznie zuważył TF - w przypadku niektórych miłośników zwierząt zapala się lampka ostrzegawcza: im bardziej je kochają, tym bardziej są skłonni do zabijania dzieci nienarodzonych...
Pozdrawiam i życzę Szczęśliwego Nowego Roku!
@ TF
UsuńPoza jednym wyjątkiem, zgadzam się z Twoim komentarzem.
Bowiem niektóre szczególnie ohydne twory człekokształtne stoją jednak niżej od zwierząt. Porównaj macierzyńską troskę kotki czy suczki z postawą wspomnianej przez Ciebie odrażającej szmaty, od której towarzystwa Dibelius szczęśliwie nas uwolnił
Bo pod resztą Twojego komentarza podpisuję się oburącz.
Pozdrawiam serdecznie.
Padł tutaj wcześniej skądinąd słuszny postulat, aby kontrolować rozmnażanie się zwierząt. Sęk w tym, że ludzie nie zawsze potrafią kontrolować swoje własne rozmnażanie /stąd późniejsze aborcje albo noworodki znalezione pośród śmieci/, a co dopiero mówić o zwierzętach. Niemniej próbować należy, tylko póki co, mało kto o to zabiega, stąd te przepełnione schroniska.
OdpowiedzUsuńPomimo tego, usypianie zwierząt to dla mnie ostateczność. Prędzej wprowadziłbym bezpłatne obowiązkowe wizyty u weterynarzy połączone z antykoncepcją wśród zwierząt /takie wizyty + plus częściowe pokrywanie kosztów antykoncepcji powinny pokrywać gminy, które i tak prowadzą ewidencję z uwagi na wyciąganie pieniędzy od właścicieli zwierząt/. Per saldo gminom powinno się to opłacać, bo niejako automatycznie zmaleje pogłowie bezpańskich zwierząt i problemy z tym związane/. Tak bym widział rozwiązanie problemu przepełnionych schronisk, a więc nie przez usypianie zwierząt - wszak schroniska to nie mordownie/.
Co do uboju rytualnego.
Dla mnie zarzynanie zwierzaka "na żywca" to barbarzyństwo, ale jestem w stanie zrozumieć przesłanki religijne ludzi, którzy chcą kultywować ten zwyczaj. Zresztą, powiedzmy sobie szczerze - corrida też jest równie barbarzyńskim zwyczajem, a jednak w wielu regionach Hiszpanii ta tradycja nadal trwa.
Próbowałbym jakoś wyjść z tego impasu poprzez wcześniejsze podawanie tym zarzynanym zwierzętom środków odurzających/znieczulających. Mam nadzieję, że tradycje ubojów rytualnych dopuszczą to /niewielkie w sumie/ odstępstwo od wcześniej praktykowanej tradycji /powiedzmy, że byłoby to kompromisowe rozwiązanie/.
I to chyba byłoby na tyle.
Szczęśliwego Nowego Roku Dibeliusie :)
Chętnie podpiszę się pod Twoim komentarzem z małym tylko ale :)
Usuńale tym gminom to daj już spokój, mają niezły śmietnik, antykoncepcją zajmijmy się sami.
Szczęśliwego Nowego!
@Smurff,
UsuńW pewnym sensie zgodzę się z Twoją tezą - ludzie nie panują nad własną antykoncepcją. Ale tym bardziej nie zapanowaliby nad antykoncepcją zwierząt. Natomiast sterylizacja to jednorazowa mobilizacja.
Ciekawy pomysł ze środakami odurzającymi/znieczulającymi przy uboju - gdyby udało przekonać się imamów i rabinów...
Na pewno jednak islamisci zarzynający ludzi nie podaliby tego swoim ofiarom.
Szczęśliwego Nowego Roku!
Brak słów.. Zaznaczam 'antykoncepcją' a nie sterylizacją! Jak zwierze może czuć się naturalnie po takich zbiegach? Nie można ze zwierząt robić przedmiotów 'bo chce pieska, takiego żeby się nim za dużo nie zajmować'. Uderzcie się w czoło
OdpowiedzUsuń