Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 30 marca 2014

Czy islamiści zrobią porządek ze zboczeńcami?

Aby dodać albo przeczytać nowy komentarz kliknij na dole "wczytaj więcej"

Stosunek prawicy do islamu jest ambiwalentny. Z jednej strony to wróg podstępnie opanowujący kraje cywilizacji zachodniej. Z drugiej strony z ukrywanym podziwem i zazdrością postrzegamy jego siłę i skuteczność. Wiele osób o przekonaniach prawicowych marzy o fundamentalistycznym chrześcijaństwie na wzór islamu. Znajoma katoliczka tłumaczyła mi, że jej zdaniem nie ma nic złego w nakazie zasłaniania twarzy przez muzułmanki. Powoływała się na przykład starożytnego Rzymu – kobiety z wyższych sfer zasłaniały twarze, aby plebs nie mógł na nie spoglądać, a z obnażonymi twarzami chodziły niewolnice. Konserwatyści zaczynają dostrzegać nieuchronność zwycięstwa islamu, konsekwentnie wspieranego przez rządzących w państwach zachodnich lewaków, poprzez politykę imigracyjną, zasiłków socjalnych, multi-kulti oraz wypieranie z przestrzeni społecznej chrześcijaństwa. Prawica pociesza się tym, że lewacy sami ściągają na siebie zemstę i zagładę, że islamiści po przejęciu władzy zrobią ze zboczeńcami porządek, w formie na przykład masowych publicznych egzekucji.

Faktycznie – Koran jednoznacznie potępia homoseksualizm:

[Koran 7: 80-81] {I Lota! Kiedy powiedział on do swego ludu: „Czy będziecie popełniać bezecne czyny, jakich nie popełnił przed wami żaden ze światów? Oto przychodzicie przez namiętność do mężczyzn zamiast do kobiet. Tak, jesteście ludem występnym!”}

[Koran 26:165-166] {Czy będziecie obcować z mężczyznami ze wszystkich światów, pozostawiać wasze żony, które stworzył wasz Pan dla was? Tak, jesteście ludem występnym!}

Efektem nie zaniechania homoseksualizmu, było zniszczenie całych miast. Allah mówi (interpretacja znaczenia):

[Koran 11:82-83] {A kiedy przyszedł Nasz rozkaz, wywróciliśmy miasto z góry na dół; i spuściliśmy na nie deszcz kamieni z gliny palonej, warstwami, oznakowanej u twojego Pana. I ono nie jest daleko od niesprawiedliwych}


Czy lewacy mogą być jednak aż tak zdezorientowani? Ich przywódcy są jednak osobami inteligentnymi. A może „ciągnie swój do swego”?

W poniższym filmiku duchowny kuwejcki zamieszkały w Londynie omawia problem homoseksualizmu biernego, podając przykłady dotkniętych tą przypadłością prominentnych muzułmanów. Przyczynę homoseksualizmu wyjaśnia w następujący sposób: przy narodzinach dziecka obecny jest diabeł. Jeśli włoży swój palec wskazujący w odbytnicę noworodka płci męskiej, kiedy chłopiec dorośnie, stanie się homoseksualistą biernym. Jeśli diabeł włoży swój palec wskazujący w pochwę noworodka płci żeńskiej, kiedy dziewczynka dorośnie, stanie się prostytutką. Wolni od tego zagrożenia zdaniem szyickiego imama są jedynie szyci.


W kolejnym filmiku analizowana jest nauka hadisu na temat konieczności zachowania higieny przez muzułmanów. W przypadku mężczyzn po stosunku z wykorzystaniem odbytu kobiety, lub mężczyzny, lub pochwy lub odbytu zwierzęcia, żywych lub martwych, mężczyzna przed modlitwą zobowiązany jest umyć penis. Natomiast w przypadku kobiet po stosunku ze zwierzęciem, lub odciętym penisem są dwie szkoły - według jednej z nich kobieta zobowiązana jest umyć pochwę.


Czyli na zewnątrz pełna świątobliwość, a w praktyce kultowy dla naszych lewaków homoseksualizm ulega rozszerzeniu o pedofilię, zoofilię i nekrofilię. Niewykluczone więc, że po nastaniu islamu Grodzka i Biedroń z zachwytem założą hidżaby.

A na koniec przykład, że istnieje w islamie także zdrowy, heteroseksualny nurt – naturalnie w Afryce.


Wierzę wszakże, że większość muzułmanów to ludzie rozsądni, uczciwi i bogobojni.

niedziela, 23 marca 2014

Walka z reliktami wierzeń pogańskich

Jednym z przejawów początku wiosny jest powrót bocianów. Oprócz okupacji Sejmu przez rodziny dzieci niepełnosprawnych temat bocianów dominuje w mediach. Rozanieleni rodacy opowiadają jak się cieszą z powrotu  ptasich rodzin, które znają i przyjaźnią się z nimi od pokoleń. Wybaczają im nawet zanieczyszczanie dachu.




Niestety nie zdajemy sobie sprawy, że sympatia do bocianów to nie tylko wyraz świadomości ekologicznej, ale także naganny i uporczywy relikt wierzeń slowiańskich. Słowianie kojarzyli bociany  z odradzaniem się przyrody, odnową życia, rozpoczęciem wegetacji roślin, miłością, małżeństwem, rodzicielstwem. Wypiekano pieczywo obrzędowe w kształcie nóg ptaka – busłowe (bocianie) łapy. Gdy nad gospodarstwem pojawiał się pierwszy bocian, domownicy w euforii wybiegali na podwórko z uniesionymi wysoko busłowymi łapami zachęcając go do założenia gniazda. Ptaki te miały znaczenie wróżebne. Pierwszy ptak dostrzeżony w powietrzu oznaczał powodzenie i szczęście, dostrzeżony stojący na ziemi lub w gnieździe – że pomyślność w tym roku do nas nie dotrze. Analogicznie w kwestiach matrymonialnych – dla panny spostrzeżenie lecącego ptaka oznaczało małżeństwo. Wierzono też, że samo gniazdo bociana przynosi szczęście i jest w miejscu, gdzie nie uderzą pioruny.




Najbardziej istotne było jednak duchowe znaczenie bocianów. Zabicie ptaka uważano za grzech śmiertelny. Niedopuszczalne było także dokuczanie bocianom, okaleczanie ich, niszczenie gniazd, zakłócanie im spokoju. Uważano bowiem iż bociany jako istoty duchowe uczestniczyły w procesie reinkarnacji przynosząc dusze mających się narodzić dzieci. Kraina, z której w sensie duchowym przybywały, zwała się Wyrajem i znajdowała na końcu Drogi Mlecznej zwanej też Ptasią lub Żurawią.

Pierwsze przykazanie naszej monoteistycznej religii mówi jednak wyraźnie: Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną. Kult bocianów jest złem i prowadzi w stronę szatana. W odróżnieniu od Polaków poważnie swoją religię traktują mieszkańcy Libanu – tamtejsi sunnici, szyici, druzowie, maronici i chrześcijanie. Za swoją misję uznali strzelanie do ptaków przelatujących nad ich krajem i likwidują je w ilościach masowych.


Naturalnie z powodów ekologicznych powinniśmy potępić zabijanie bocianów i przeciwstawić się temu. Nasi żołnierze zamiast toczyć bezproduktywne walki w Afganistanie mogliby oczyścić Liban. Izrael zapewniłby nam wsparcie powietrzne i logistyczne. Czym innym jednak jest ekologiczne zaangażowanie w ochronie zagrożonego gatunku, a czym innym szatański kult będący reliktem wierzeń pogańskich. Duchową misję bocianów oceniam  zresztą negatywnie – w świetle wspomnianego na wstępie protestu w Sejmie. Dlaczego przynoszą dusze dzieci niepełnosprawnych? Może jeśli zrobimy porządek w Libanie, będą nam bardziej przychylne?

niedziela, 16 marca 2014

Krymski gambit

Wydaje się, że zamiary Rosji wobec Ukrainy są uczciwe. Gdyby planowano aneksję ziem wschodnich i południowych, lub opanowanie całej Ukrainy nastąpiłby zaskakujący, nagły, totalny atak. Rosjanie natomiast zajęli sam Krym powodując swoiste przebudzenie się i mobilizację społeczeństwa i armii ukraińskiej, oraz światowej opinii publicznej. W tej sytuacji dalsza agresja byłaby trudniejsza i bardziej kosztowna. Celem operacji było więc przyłączenie wyłącznie Krymu do Rosji oraz odzyskanie twarzy przez prezydenta Putina po prestiżowej porażce - utracie kontroli nad Ukrainą.

Po rozpadzie ZSRR Rosji pozostał szczątkowy dostęp do Morza Czarnego – pomiędzy ukraińskim Krymem a Gruzją. Putin osobiście zaangażował się w odwrócenie tego stanu rzeczy. W 2008 roku Rosja uznała niepodległość Abchazji – Gruzja utraciła ponad połowę swojego czarnomorskiego wybrzeża, natomiast Abchazja stała się de facto protektoratem Rosji. Kolejnym krokiem była organizacja najdroższej w historii zimowej olimpiady w Soczi, aby promować najpiękniejsze rosyjskie uzdrowisko położone nad morzem i jednocześnie u stóp majestatycznego Kaukazu. Przyłączenie perły Morza Czarnego – Krymu – zwieńczy historyczny proces odbudowy należnej Rosji pozycji w tym obszarze.

W polityce trudno stosować kryteria moralne – ale Krym włączony został do Rosji przez Katarzynę II Wielką w 1783 roku po pokonaniu Tatarów od kilkuset lat napadających i grabiących sąsiednie ziemie słowiańskie, zaś przekazany Ukrainie w 1954 decyzją pierwszego sekretarza Chruszczowa. Większość mieszkańców to Rosjanie, pragnący powrotu do Rosji. Czy gdyby na Ziemi Lwowskiej większość mieszkańców stanowili Polacy domagający się powrotu do Polski i do tego Polska miała przytłaczającą przewagę militarną, to nic byśmy nie zrobili? Współczesne terytorium Ukrainy składa się w dużej części z obszarów decyzją Stalina odebranych sąsiednim krajom – Polsce, Słowacji, Rumunii. Podobne odczucia mają Rosjanie odnośnie Krymu oraz ziem wschodnich i południowych Ukrainy.

Większość współczesnych Polaków zaakceptowała jednak nieuchronność utraty wschodnich ziem piastowskich. Z Ukrainą nie chcemy już konfliktów, tylko współpracy, pomimo problemów ze znacznymi wpływami nacjonalistów ukraińskich odwołujących się do tradycji UPA i Bandery.

Strategicznym sojusznikiem Polski wydają się być Niemcy. Nie można budować sojuszy politycznych w oderwaniu od gospodarki, zaś Niemcy są naszym najważniejszym partnerem gospodarczym.

2012 najważniejsi partnerzy handlowi Polski:

eksport  Niemcy 25,1%, Wielka Brytania 6,8%, Czechy 6,3%
import  Niemcy 21,3%, Rosja 14,0%, Chiny 8,9%


2013 ranking najważniejszych partnerów handlowych Niemiec:

eksport: miejsce 9 Polska 42,3 mld EUR, miejsce 11 Rosja 36,1 mld EUR, miejsce 13 Czechy 31,3 mld EUR
import: miejsce 7 Rosja 40,4 mld EUR, miejsce 11 Polska 35,8 mld EUR, miejsce 12 Czechy 33,1 mld EUR


Dla Niemiec natomiast handel z Polską i Czechami w sumie zdecydowanie przewyższa obroty z Rosją. Agresywne odebranie Krymu skłoni Ukraińców do polityki związania się z sąsiadami zachodnimi. Zagrożenie rosyjskie powinno też zwiększyć akceptację społeczną dla niezbędnych, ale trudnych i uciążliwych reform ekonomicznych. Jeśli te reformy się powiodą i Ukraina pozostanie naszym wschodnim sojusznikiem, pojawi się szansa odbudowy potęgi Europy Środkowej – nawiązanie do tradycji Jagiellonów, Habsburgów, Hohenzollernów. Na razie ten obszar ciągle jest geopolitycznym buforem pomiędzy Rosją, a Europą Zachodnią, traktowanym  z nienawiścią lub w najlepszym przypadku z pełną wyższości pogardą. Może utrata Krymu okaże się strategicznym gambitem, który w dalekiej perspektywie przyniesie sukces.



sobota, 8 marca 2014

Przekleństwo wysp południowych

Parę lat temu byłem na weselu u rodziny we wsi kurpiowskiej. Uwagę gości przykuł ksiądz udzielający ślubu – sympatyczny, ciepły, charyzmatyczny. Okazało się, że należał do rodziny, był zakonnikiem i uczestniczył w przyjęciu. Przyjęcie weselne jak zwykle udane – zespół disco polo, główną atrakcją kulinarną pieczeń z dzika. Trochę mniej tolerowałem polecenia wodzireja, który nakazywał chwytanie się za ręce, kiwanie w różne strony, machanie rękami itp. Wreszcie znużony zgiełkiem zabawy udałem się do parku przy pałacu weselnym. W jednej z altan dostrzegłem grupkę gości, okazało się, że zbliżyłem się w odpowiednim momencie. W centrum był zakonnik, właśnie spokojnym, sugestywnym tonem rozpoczynał opowieść:

Młody, utalentowany dziennikarz Rochwicz z impetem pokonywał kolejne szczeble kariery: publikacje w portalach internetowych, tygodnikach, dotarł wreszcie na poziom najwyższy – telewizji śniadaniowej. Niewątpliwie pomogły mu w tym prestiżowe studia gender u prof. Magdaleny Środy, oraz wygląd – był wysoki, przystojny, z długą grzywą blond włosów. Przyszedł moment przesycenia sukcesem, postanowił zrobić sobie przerwę, w postaci reportażu o życiu na wyspach południowych. Był singlem, więc nie miał zobowiązań rodzinnych. Wybrał najbardziej odległą wyspę na Pacyfiku – Pitacairn. Ponad 40 godzin lotu z Warszawy do Papeete na Tahiti przez Amsterdam i Los Angeles. Dalej małym samolotem do Rikitea i statkiem na Pitcairn. Ponieważ na miejscu nie ma portu, tylko mała przystań, końcowa faza podróży odbywa się szalupą. Malownicza wyspa o powierzchni  kilku kilometrów kwadratowych, otoczona jest rafą koralową, górzysta, porośnięta lasem tropikalnym, wybrzeża strome i skaliste, pozbawione piaszczystych plaż, kilkudziesięciu mieszkańców. Stolica Adamstown, przy centralnym placu  kościół, budynek rady, poczta i bank.


Description  
English: St. Pauls Point, Pitcairn Island
Date   November 2000
Source           Own work
Author          Makemake at de.wikipedia

http://en.wikipedia.org/wiki/File:Stpaulspoint.jpg

Najistotniejsza jednak jest legendarna historia Pitcairn, przedstawiona w kilku filmach fabularnych. W 1787 roku król Anglii wysłał okręt „Bounty” po sadzonki drzewa chlebowego, planowano posadzić je na Karaibach, aby lepiej wyżywić rzesze czarnych niewolników. Po wielomiesięcznej, ciężkiej podróży statek przypłynął na Tahiti. Ta polinezyjska wyspa okazała się rajem dla angielskich żeglarzy. Przez pół roku przygotowywano sadzonki, a w tym czasie wielu marynarzy zawarło znajomość z pięknymi i gościnnymi Tahitankami. Konieczność rozstania była przykra, tym większym szokiem powrót do despotycznych i sadystycznych poczynań kapitana Bligha. Doszło do buntu. Kapitana i wiernych mu marynarzy wysadzono do szalupy. Sadysta okazał się jednak dzielnym żeglarzem – po kilku miesiącach szalupa dopłynęła do Indonezji. Natomiast buntownicy pod wodzą Fletchera Christiana wrócili na Tahiti po kobiety. Zdawali sobie jednak sprawę, że nie mogą tam zostać – groziła im kara śmierci. Po długim błąkaniu się po oceanie odkryli bezludną wyspę – Pitcairn właśnie, zaletą jej było błędne umiejscowienie na mapach morskich. Przeniesiono sprzęt na ląd, a okręt spalono. Współcześni mieszkańcy wyspy są potomkami zbuntowanych angielskich żeglarzy i Polinezyjek. Oficjalnie odkryci zostali dopiero w XIX wieku.



English: The mutineers turning Lt Bligh and part of the officers and crew adrift from HMAV Bounty, 29 April 1789, published by B B Evans
Date   2 October 1790
Source           National Maritime Museum, B1337
Author          Artist and engraver: Robert Dodd (1748–1816)

Pomimo dosyć wygórowanej opłaty za noclegi Rochwicz przyjęty został na wyspie bardzo życzliwie. Mieszkańcy zajmują się rolnictwem – uprawą ziemniaków, pomarańczy, ananasów, bananów, kokosów oraz rybołówstwem i pszczelarstwem. Dla nielicznych turystów są sklepiki z pamiątkami. Gubernatorem wyspy jest brytyjski ambasador w Nowej Zelandii, na miejscu władzę sprawuje burmistrz. Rochwicz rozpoczął zwiedzanie. Zastanawiał się nad tematyką reportażu – malownicza przyroda wyspy, miejscowa specjalność – miód z Pitcairn, czy może filatelistyka – znaczna część dochodu wyspiarzy pochodziła z prawa do drukowania znaczków pocztowych. Rozmawiał z tubylcami, z niektórymi się nawet zaprzyjaźnił, zwłaszcza z Sandy - szczupłą dziewiętnastolatką o śniadej cerze, lekko skośnych, piwnych, uśmiechniętych oczach, długich ciemnych włosach. Zaczęła oprowadzać go po wyspie. Tropikalna pogoda powodowała, że mieszkanki wyspy nie nosiły zbyt wiele odzieży – na ogół spódniczkę, T-shirt, sandałki. Podążając za Sandy po górskich, krętych ścieżkach nie mógł powstrzymać się od wpatrywania w jej sylwetkę. Była niewysoka, ale idealnie zgrabna – szczupłe nogi i pupa, która wydawała się tańczyć przy każdym kroku. Dobrze im się rozmawiało ze sobą. Dziewczyna też była singielką, skończyła college na Nowej Zelandii i marzyła o wyższych studiach, ale rodziny nie było stać na czesne. Krótka wprawdzie, ale intensywna znajomość powinna prowadzić do pewnej zażyłości, przypadkowego, przyjacielskiego dotknięcia ręki, ramienia, biodra. Rochwicz zauważył jednak, że coś było nie tak. Rozmawiali przyjaźnie, uśmiechała się czarująco ukazując równe, olśniewająco białe zęby, ale kiedy próbował ją dotknąć, uśmiech znikał, posmutniała, odsuwała się. Jego genderystyczne studia zaowocowały egzystencjalną wrażliwością na prawa i problemy kobiet. Wyczuł jakąś ponurą tajemnicę. Wieczorem poszperał w internecie:

W 2004 roku siedmiu mężczyzn z Pitcairn, wliczając w to Steve’a Christiana, burmistrza wyspy, zostało skazanych na więzienie za  wielokrotne gwałty na kobietach i dziewczynkach z wyspy. Problem gwałtów zaczął się prawdopodobnie zaraz po zasiedleniu wyspy przez buntowników z Bounty. Ówcześni marynarze byli osobami brutalnymi, skłonnymi do przemocy. Z kolei XVIII – wieczne Polinezyjki rozpoczynały współżycie seksualne w wieku jedenastu lat. Rozpoczęła się tradycja gwałtów, przekazywana z pokolenia na pokolenie. Chłopcy widzieli, jak ich dziadkowie i ojcowie dokonywali gwałtów, dziewczynki widziały, jaki ich matki i siostry były gwałcone. Gwałt dla wyspiarzy stał się formą zaspokajania potrzeby fizjologicznej, tak jak jedzenie formą zaspokajania głodu. Wreszcie jedna z kobiet wniosła oskarżenie, kilku winnych skazano – nie zmieniła się jednak mentalność mieszkańców Pitcairn. Oskarżenie o gwałty uważają za wymysł Brytyjczyków i ingerowanie w ich kulturę.

Rochwicz zaczął domyślać się bolesnej prawdy. Następnego dnia, kiedy znaleźli się na osobności, opowiedział Sandy o tym, czego się dowiedział. I wprost zapytał, czy ona też nie została skrzywdzona. Rozpłakała się. Ten płacz był odpowiedzią. Wpojone mu zasady gender spowodowały, że nie mógł zostać obojętny, czuł, że musi pomóc dziewczynie. Uznał, że na początek najlepszą terapią będzie, jeśli zwierzy się zaufanej osobie z zewnątrz, czyli jemu,  jeśli wyrzuci z siebie ten ból, wstyd  i upokorzenie. Co wieczór spotykali się w ustronnym miejscu, na niewielkiej łące nad urwiskiem skalnym, z widokiem na morze. I co wieczór opowiadała mu o jednym gwałcie. Była gwałcona od dwunastego roku życia, przez starszych i młodszych wyspiarzy, także przez członków bliskiej rodziny. Opowiadała powoli, dokładnie, z drastycznymi szczegółami. Jak on ich nienawidził. Im bardziej nienawidził, tym bardziej szkoda mu było tej pięknej i niewinnej dziewczyny, zbrukanej ich samczą, szowinistyczną chucią i okrucieństwem. Im bardziej było mu jej szkoda, tym bardziej czuł się do niej przywiązany, pragnął ją pocieszyć, objąć, przytulić, pocałować. Ale zawsze kończyło się tak samo – w odpowiedzi na próbę dotknięcia odsuwała się, albo odpychała go. Im bardziej go odpychała, tym bardziej o niej marzył. Zdał sobie sprawę, że się zakochał i to na poważnie.




Jeden z wieczorów był wyjątkowo piękny, na niebie malowniczy zachód słońca, oszałamiający śpiew ptaków przypominający Rochwiczowi kumkanie żab zmieszane z trelami słowików, intensywny, duszący zapach tropikalnych kwiatów. Siedzieli obok siebie i patrzyli na morze. Opowiadała o kolejnym gwałcie. Nagle nad morzem ujrzeli błysk pioruna, potem przeszywający grzmot. Zamilkła, spojrzała mu w oczy. Delikatnie objęła za szyję i przytuliła się. Poczuł na sobie ciężar jej piersi. Chyba nie miała stanika.

- Wreszcie – pomyślał.

- Sandy kochanie. Kocham Cię kochanie. Kocham Cię i chcę się z Tobą ożenić. Czy wyjdziesz za mnie? – wyznał swoją miłość i nie czekając na odpowiedź pocałował jej ukochane, gorące, spragnione usta.

Jej usta odpowiedziały na pocałunek, poczuł rozkosz. Nagle odepchnęła go i wymierzyła ostry policzek. Równocześnie oślepił go blask kilku następujących po sobie piorunów. Zdarł z niej T-shirta. Po wymierzeniu policzka przestała się bronić, siedziała jak sparaliżowana. Była bezwładna jak lalka. Rzeczywiście nie miała stanika. Już nie mógł się zatrzymać, to było silniejsze od niego. Ściągnął jej po kolei sandałki, spódniczkę i majtki. Położyła się na trawie wśród białych kwiatów. Była piękna. Nagle zaczęła się histerycznie śmiać. Spojrzał na jej twarz. Śmiała się, ale w oczach miała łzy.

I w tym momencie przypomniał sobie słowa przyrzeczeń z Pierwszej Komunii Świętej:

K- Czy wyrzekacie się wszystkiego, co prowadzi do zła, aby
was grzech nie opanował?
D – Wyrzekamy się!
K – Czy wyrzekacie się szatana, który jest głównym sprawcą grzechu?
D – Wyrzekamy się!

Przeprosił dziewczynę, pomógł się ubrać. Za swoje oszczędności opłacił jej czesne za wymarzone studia na Nowej Zelandii. Po powrocie do kraju zrezygnował z pracy dziennikarskiej i wstąpił do zakonu, poświęcając swoje życie służbie Bogu.