Ostatnio jaskrawym przejawem
ukochania Izraela przez naszą klasę polityczną była słynna
konferencja bliskowschodnia w Warszawie. Umożliwiła premierowi
Izraela umocnienie współpracy z państwami arabskimi przeciwko
wspólnemu wrogowi Iranowi, wykorzystując zaoferowane przez Polskę
neutralne miejsce spotkania.
Jednak politycy i
dziennikarze naszych sojuszników USA i Izraela nie byliby sobą,
gdyby nie wykorzystali konferencji do przypomnienia, że po pierwsze:
gospodarze konferencji Polacy są mordercami i po drugie: majątek
narodowy mamy przekazać w ręce organizacji żydowskich. Nikt nie
neguje, że w okupowanej Polsce tak jak i w innych okupowanych
krajach część ludności uczestniczyła w prześladowaniach. Jednak
ci propagandyści twierdzą ni mniej ni więcej, że podczas drugiej
wojny światowej Polska byłem reżimem nazistowskim i wiernym
sojusznikiem Trzeciej Rzeszy. Takie sytuacje mogą powodować u
poddawanych tresurze Polaków dysonans poznawczy – nadal wybierać
filosemityzm, czy może jednak antysemityzm. Przykładem jest reakcja
Rafała Ziemkiewicza:
Igor
Lendorf poczuł się obrażony słowami Rafała Ziemkiewicza, który
napisał:
„Najgorsze
w tym wszystkim, że człowiek nawet nie może w odpowiedzi
znienawidzić Żydów, bo przecież wie, że tym sk**synom właśnie
o to chodzi”.
Lendorf za ten wpis zagroził
znanemu pisarzowi, publicyście i współzałożycielowi
stowarzyszenia Endecja Rafałowi Ziemkiewiczowi procesem.
Wydaje
się jednak, że panowie telefonicznie wyjaśnili sobie swoje racje.
Ten
incydent niesie według mnie istotne przesłanie. Przyznam się, że
sam wpadłem w pułapkę filosemityzmu. Interesuje mnie kultura i
obyczajowość żydowska, lubię muzykę klezmerską, znajomi wiedzą,
że jak jestem w Warszawie to najłatwiej znaleźć mnie w knajpie
żydowskiej.
Z
drugiej strony z punktu widzenia środowisk żydowskich zostałbym
uznany za antysemitę - bo nie uważam, że Polacy są mordercami,
nie zgadzam się, aby oddać choćby grosz z naszego majątku
narodowego ich organizacjom i wkurwia mnie samo wysuwanie takich tez.
Ale
od obcych Żydów niczego dobrego nie oczekujmy...