Podróżując
przez rondo Radosława w Warszawie stałem się świadkiem
skandalicznego wydarzenia. Siepacze prezydenta Trzaskowskiego
roztrzaskiwali kultowy hotel Czarny Kot. Ten historyczny budynek
przetrwał okres komunizmu, przetrwał podstępne reformy premiera
Buzka, przetrwał bufonadę rządów Gronkiewicz-Waltz. Swoją
funkcją hotelowo-rozrywkową nawiązywał do historii starych
Powązek. Przed założeniem cmentarza pod koniec XVIII wieku mieścił
się tam park rozrywki. Czarny Kot rozbudowywał się nieustannie
pomimo braku własności działki i zezwolenia na budowę, dochodząc
do 7 kondygnacji. Do tej chwili na budynku wisi błękitny baner o
treści "Czarny Kot zostaje"...
Na
początku nie wiedziałem co się dzieje. Ludzie na przystanku
tramwajowym stali, patrzyli w jedną stronę i płakali. Po chwili
ogarnęła mnie zgroza - zrozumiałem. Bogacze głosujący na
Trzaskowskiego z pogardą odnosili się do Czarnego Kota, oni bawią
się w Marriotach i Sheratonach. Ale dla tych biednych ludzi to było
jedyne miejsce, które mogli wynająć na chrzciny, komunię, wesele,
zabawę noworoczną i pogrzeb. Wspomnienia ich całego życia
rozpadały się w tej chwili. Powązki już nigdy nie będą takie
jak pamiętaliśmy.