W
odpowiedzi na tragedię w Paryżu pojawiło się hasło „Je suis Charlie”. Zadałem
sobie pytanie, czy ja też jestem Charlie?
"Charlie
Hebdo" tworzyła grupa ateistów, stawiająca sobie za cel obronę laicyzmu.
Lewicowe poglądy wyrażała, nie tylko komentując sprawy światopoglądowe, ale też
kładąc nacisk na sprawy socjalne. Najczęściej obrywało się kultom religijnym
(we wszystkich postaciach, od islamu, przez judaizm, aż do chrześcijaństwa) i
środowiskom prawicowym.
Z
ciekawością słucham bełkotu lewaków, tradycyjnych miłośników multi-kulti,
próbujących komentować sytuację:
-
przyczyną ekstremizmu jest ubóstwo i brak możliwości awansu młodzieży
pochodzenia imigranckiego; niewidzialne, szklane sufity na które napotykają w
społeczeństwie francuskim
-
Francja ponosi konsekwencje kolonialnej przeszłości, imigranci muszą odreagować
tę traumę
-
religię katolicką można krytykować i wyśmiewać, ale krytyka Mahometa jest
jednak niewłaściwa i posunęli się za daleko
-
efektem aktu terroru dokonanego przez ekstremistów będą prześladowania i cierpienie
niewinnych muzułmanów w Europie
-
wielkim zagrożeniem może być wykorzystanie sytuacji przez ruchy prawicowe i
narodowe dla swoich celów politycznych
Zgadzam
się z tylko z ostatnim punktem, uznając go jednak nie za zagrożenie, ale
szansę, którą prawica musi wykorzystać. Ruchy narodowe są już silne w Wielkiej
Brytanii i Francji. W Niemczech jeszcze przed atakiem na paryską redakcję
odbywały się marsze przeciwko islamizacji. Niemieckie władze, media, elity zgodnie
uznały te marsze organizowane przez Grupę PEGIDA za przejaw rasizmu i faszyzmu.
Podział
jest wyraźny, bo na pierwsze protesty media i politycy zgodnym chórem odpowiedzieli:
populizm, rasizm i ksenofobia. Minister sprawiedliwości z ramienia SPD wzywał
do jedności wszystkich partii wobec populizmu PEGIDA. Fakty przestały mieć
znaczenie.
W
mediach odmalowywano ruch jako przeciwników uchodźców. Nieważne, że w oficjalnym
stanowisku PEGIDA przyjmowanie ofiar wojny figuruje jako punkt numer jeden.
Zmiany, jakie postulują aktywiści, to ponoszenie kosztów imigracji centralnie
przez Unię Europejską i wydalanie tych, którzy popełniają przestępstwa. Do tego
dochodzi sprzeciw wobec imigracji ekonomicznej, kaznodziei nienawiści,
radykalnych ruchów islamskich. Czy to rasizm?
Znamienne
też jest to, że brak prawie polemiki z postulatami PEGIDA. Żadne poważne media
tych postulatów nie opublikowały. Słychać tylko ostrzeżenia i wezwania do
uciszenia tego ruchu, rzekomo rasistowskiego. I przemówienia pochodzącego z
Turcji niemieckiego pisarza Akifa Pirinçci, który popiera PEGIDA, nie wpływają
na to postrzeganie.
Wpływy
PEGIDA najsilniejsze są w Dreźnie. Jako Polacy możemy być dumni, bo Saksonia to
byłe ziemie słowiańskie, zamieszkałe przez potomków Słowian; w XVIII wieku
związana z Polską unią.
Prawica
i ruchy narodowe powinny wykorzystać akty terroru, których nieuchronnie będą
dokonywać ekstremiści islamscy, do przejęcia władzy w państwach Europy. Program
PEGIDA jest dobrym punktem wyjścia, ale niezbędne będzie dokonanie paru kroków
dalej:
-
natychmiastowe powstrzymanie niepożądanej imigracji poprzez zabezpieczenie
granic lądowych i morskich
-
natychmiastowe odesłanie wszystkich niepożądanych imigrantów
-
wprowadzenie nadzoru państw europejskich nad religią muzułmańską: imamowie
tylko wykształceni na europejskich uczelniach państwowych zatwierdzani przez
państwo, zatwierdzanie doktryny wyznaniowej wspólnot muzułmańskich przez
państwo i zakaz ich finansowania przez zagranicę
-
wprowadzenie do Kodeksu Karnego państw europejskich kary dożywotniej deportacji
za przynależność do ruchów ekstremistycznych o charakterze religijnym
Ten
ostatni punkt byłby dogodnym narzędziem do rozwiązywania problemów społecznych.
USA przetestowały to rozwiązanie osadzając grupkę islamistów w Guantanamo. Na
przykładzie ostatniego aktu terroru: sprawcy znajdowali się we wszelkich
możliwych bazach ekstremistów islamskich, mieli zakaz wstępu na samoloty USA.
Gdyby ich w porę deportować...
Dla
celów deportacji ekstremistów z Europy będziemy potrzebować jednak Mega
Guantanamo – aby pomieścić kilka lub kilkadziesiąt milionów. Najlepszy byłaby
zakup lub zdobycie wyspy w ciepłym klimacie, zapewniającej odpowiedni zasób
wody pitnej. Deportowanym dostarczano by żywności, leków, ubrań i innego
wyposażenia. Koszty byłyby jednak wielokrotnie niższe od obecnie ponoszonych
kosztów: socjalu i zapewnienia bezpieczeństwa. Bunt lub próba ucieczki karane
byłyby śmiercią.
Nie
jestem przeciwnikiem muzułmanów. Niezależnie od tego, co zawierają święte
księgi poszczególnych religii natura ludzka jest podobna. Niestety większość to
konformiści, którzy chcą mieć spokój. Skoro w Europie panoszą się ekstremiści
islamscy, a rządy to tolerują, większość muzułmanów nie wychyla się i
dostosowuje do ekstremistów. Muzułmanie
doprowadzeni do ostateczności potrafią jednak stawić opór islamistom. W Iraku i
Syrii toczą prawdziwą walkę, gdy Europejczycy dopiero zaczęli nieśmiało maszerować.