Łączna liczba wyświetleń

sobota, 22 grudnia 2018

Hipokryzja nauczycieli

Nauczyciele rozpoczęli strajk typu L4 – polegający na masowym korzystaniu ze zwolnień lekarskich – skutecznie przetestowany przez policjantów. Powodem strajku miałyby być niskie wynagrodzenia. Dla mnie to jest przejaw hipokryzji. Wynagrodzenia nauczycieli są rzeczywiście żenująco niskie, dlatego nikt normalny nie podejmuje pracy w tym zawodzie. Nie jest tajemnicą, że motywacją kariery pedagogicznej mogą być skłonności sadystyczne, pedofilia, albo w niewielkim procencie altruizm i samobójcze poświęcenie dla społeczeństwa. Dlatego celem walki o podwyżkę jest zamaskowanie tej rzeczywistej motywacji, która nie ma nic wspólnego z wynagrodzeniem. Wyjątkową perfidią środowiska nauczycielskiego jest przy tym atakowanie minister Zalewskiej. Powszechnie wiadomo, że kolejni ministrowie edukacji są na ogół byłymi nauczycielami i do tego debilami. Każdy kolejny minister wymyśla i wdraża jakieś wyjątkowe kretyństwo – np. operacjonalizacja celów, ewaluacja – które co do istoty jest bezsensowną biurokratyczną masakrą. Akurat na tym tle minister Zalewska nie wyróżnia się negatywnie. Przynajmniej zlikwidowała gimnazja, które były ośrodkami deprawacji młodzieży. Zaczynało się od staromodnej zabawy gimnazjalistów w słoneczko:

Zabawa była dosyć prosta. Dziewczęta rozbierały się do naga i kładły na plecach rozwierając nogi. Wszyscy wiemy jak wygląda słońce z dziecięcy obrazków prawda? Osoby bardziej wrażliwe musiały wypić sporo alkoholu lub używać innych używek. Zabawa zaczynała się gdy chłopcy stawali przed dziewczynami i uprawiali z nimi seks zmieniając partnerki co pół minuty. Orgia grupowa kończyła się wraz z orgazmem ostatniego z chłopaków.

Z czasem wprowadzono urozmaicenia np. wymiękam:

Na początku losowane są pary. Później jedna z osób rozbiera się do bielizny lub do naga (są dwie wersje gry). Wylosowany lub wylosowana dotykają poszczególnych partii ciała partnera. Zaczyna się niewinnie od górnych części ciała np. głowy, twarzy, rąk. Za każdym razem dotykający pyta, „wymiękasz?”. Jeżeli partner nie wymięka , dotykający posuwa się coraz dalej i dalej aż do krocza.
W momencie gdy osoba powie „wymiękam” to przegrywa i kończy zabawę.

https://www.o2.pl/galeria/nowe-seks-zabawy-w-gimnazjach-gorsze-niz-sloneczko-5911209806488193g/4

Jakże kontrastuje z tą deprawacją nauczycieli i ich wychowanków postawa młodzieży katolickiej. Właśnie w tych dniach około świątecznych liczne pary wyjeżdżają do Zuzeli, miejsca urodzin Prymasa Tysiąclecia. I w tym świętym miejscu uroczyście zaręczają się. To oni będą stanowić przyszłość narodu.




poniedziałek, 3 grudnia 2018

Ostrzeżenie Mosbacherowej


Ambasador Mosbcherowa w słynnym liście słusznie ostrzegła premiera przed rozpoczynaniem wojny o media. Niestety skończyłoby się to identycznie jak z pamiętną ustawą o IPN, która miała zakneblować oszczerców. Poruszony przez panią ambasador przykład piętnowania neonazizmu przypomniał mi moją własną akcję demaskowania faszystów, którą przeprowadziłem na Dolnym Śląsku.

Miasteczko było zaniedbane.



Jednak w wyżej położonych częściach, gdzie nie chciało się fatygować łupieżcom z Armii Czerwonej przetrwali autochtoni wraz ze swoimi rezydencjami. Przeprowadzona przeze mnie inspekcja wykazała jedynie masową obecność zakwaterowanych tam turystów z Niemiec, jednak żadnych śladów nazizmu.




Zrezygnowany chciałem już wracać, wszakże dostrzegłem grupę młodzieży, która mogła być faszystami. Śledziłem ich.



W końcu już nie byłem pewien, czy te panie były nazistkami, ale doprowadziły mnie w okolice kościoła.



Na zabytkowych drzwiach świątyni dostrzegłem coś wydrapanego.



Powiększenie rozwiało wszelkie wątpliwości. Dolnośląski faszyzm zdemaskowany. Nieprzypadkowo przed 1939 witali Adolfa aż mdlejąc z euforii.


niedziela, 18 listopada 2018

Rewolucja islamska w Polsce?


Rządzące w państwach Zachodu lewicowe elity wspierają napływ imigrantów i postępującą islamizację uzasadniając to swoim humanitaryzmem, wrażliwością społeczną, równością kultur. Faktycznie celem jest zachowanie władzy poprzez stałe powiększanie grupy wyborców uzależnionych od socjalu. Przedstawiciele lewicowych elit publicznie głoszą hasła otwartości, ale sami mieszkają na ogół w zamożnych dzielnicach, gdzie procent imigrantów i związanych z nimi niedogodności jest minimalny. Klasa polityczna Zachodu zainteresowana utrzymaniem władzy i wpływów na kolejną kadencję, nie chce dostrzec długofalowych konsekwencji takiej polityki.

Takie długofalowe konsekwencje można zilustrować na przykładzie Iranu. Przed rewolucją islamską był to normalny kraj przypominający Europę. Zachęcam do obejrzenia poniższych dwóch filmików. Iranki można zaliczyć do najpiękniejszych kobiet.





Zaś po rewolucji:

Już miesiąc po powrocie do kraju Chomeini zwolnił wszystkie kobiety-sędziów i wprowadził obowiązek noszenia hidżabu, czyli  tradycyjnego nakrycia głowy zakrywającego włosy. Dopuszczalny wiek zawierania małżeństw przez kobiety – właściwie dziewczynki – obniżono do 13 lat.
Był to dopiero początek zmian. Już w lipcu 1979 roku kobiety były publicznie chłostane za przekroczenie norm obyczajowych i nieprzestrzeganie zasad ubioru. Wkrótce przywrócono też karę śmierci za prostytucję i „degradację moralną”. Jak zauważa Haleh Afshar, badający sytuację kobiet w Iranie, zwyczaju tego nie praktykowano w tym kraju co najmniej od początku dwudziestego wieku.
Po rewolucji przywrócono też tradycyjną metodę egzekucji, jaką jest kamienowanie. Grozi ono kobietom przyłapanym na cudzołóstwie i „plamiącym honor rodziny”


Sytuacja w Europie Zachodniej zmierza do modelu irańskiego, na razie ewolucyjnie. Zachęcam do obejrzenia filmiku o urokach Paryża.




Jeśli ktoś pociesza się, że w Polsce na razie problem jest minimalny – to jest to po pierwsze postawa nacjonalistyczna – dbanie tylko o swój kraj i nie przejmowanie się sąsiadami. Po drugie – Polska jest zbyt małym państwem aby długofalowo obronić się przed procesami narastającymi w Unii Europejskiej, a także niestety w Rosji.

wtorek, 6 listopada 2018

Pyrrusowe zwycięstwo opozycji w II turze


Opozycja napawa się „zwycięstwem” nad PiS w drugiej turze wyborów samorządowych, ale faktycznie przypieczętowana została klęska pozostałych partii politycznych i organizacji samorządowych. Prosta analiza wyników wyborów ukazuje przewagę opozycji wyłącznie w miastach większych i średnich. A przez kogo zamieszkane są miasta? Wiadomo – przez lemingów ogłupionych. Nie poparli PiS-u z powodu swojej złośliwej małostkowości – a to, że odebrano im ulubiony sposób spędzania weekendu – niedziele handlowe. A to – że podwyższono im podatek dochodowy i składki zus, aby innym obficie rozdawać socjal. A to – że rząd bezceremonialnie zmierza do likwidacji trójpodziału, a docelowo i czwórpodziału władzy. A to – że programy informacyjne TVP i PR wydają im się chamską propagandą. A to – że przedstawiciele władzy wydają im się co najmniej równie nadęci i bufonowaci, jak w poprzedniej ekipie. A to - że wywoływane są bezsensowne i skazane na porażkę zadymy międzynarodowe. Nie ma co się nad tym rozwodzić, lemingi pozostaną lemingami.

Ale większość stanowi Polska prowincjonalna. To prawdziwa Polska i prawdziwi Polacy, nie pozwolą się ogłupić przez kodowców. PiS odniósł definitywne zwycięstwo w sejmikach. Dlatego ze spokojem może oczekiwać wyborów do Sejmu. Polska zwycięży.

niedziela, 28 października 2018

Wydarzenia w Ostródzie


Ostróda to jeden z mazurskich kurortów konkurujący z Mikołajkami, Giżyckiem czy Mrągowem. Wyróżnia się ponurą, deszczową pogodą. Mimo wszystko wywiera jednak pozytywne wrażenie.





Nad jeziorem Drwęckim odrestaurowano posągi dawnych bogiń tzw. bab pruskich. Nikt już nie pamięta ich imion, ale są piękne.




Pieczołowicie odbudowano stare miasto.




Pogrążyłem się w aktywności turystycznej, nic nie zapowiadało nadchodzącego dramatu. Właściwie był jeden moment, który mógł stać się ostrzeżeniem, ale zlekceważyłem go. W knajpie nad jeziorem zauważyłem, że siedząca przy stoliku obok liczna rodzina rozmawiała na przemian po polsku i po niemiecku, płynnie zmieniając jeden język na drugi. Pomyślałem, że do Ostródzian przyjechała rodzina z Niemiec, ale nie zastanawiałem się nad tym więcej.

W końcu znużyło mnie przebywanie w tłumie turystów i wybrałem się poza miasto. Widok pól, łąk i lasów ukoił mnie. Szedłem dosyć długo. W pewnym momencie natrafiłem na ciekawe miejsce. Wzgórze otoczone było kolistym wzniesieniem, jakby usypanym ręką człowieka.



W końcu jednak zachciało mi się lać. Teren był bezludny, więc stanąłem pod jakąś tablicą i z ulgą zaspokoiłem potrzebę fizjologiczną.



Właśnie skończyłem, kiedy w odległości kilkunastu metrów jakby spod ziemi zaczęły wydobywać się dziwne postacie. Wyglądaliby właściwie komicznie – czarne krótkie spodenki, grube pasy z prostokątną klamrą, brązowe koszule z czarnym krawacikiem i czerwoną przepaską na ramieniu – gdyby nie kominiarki na twarzach i małe sztyleciki w dłoniach. Do tego gniewnie ryczeli coś po niemiecku – zrozumiałem tylko: TANNENBERG DENKMAL, SCHANDE, WERWOLF, HALT. Nie trzeba mi było dwa razy powtarzać. Rzuciłem się do ucieczki. To było koszmar. Zaciekle gonili mnie aż do Ostródy, co gorsza trafiłem nie do centrum, tylko na przedmieście, przed którym w hotelu surowo mnie ostrzegano. Dzielnica cygańska. Chyba słusznie ostrzegano, bo na narożnym budynku dużymi literami napisano: WCHODZISZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. Dalej kłębiło się mnóstwo Cyganów. Nie miałem wyboru, dyszałem już resztką sił. Wbiegłem. Za mną oprawcy, jednak zaraz zatrzymali się, bo drogę zastąpiła im grupa Romów. Prześladowcy wydali z siebie przeraźliwy skowyt i ku mojej uldze wycofali się. Ulga była chwilowa, bo dwóch rosłych Cyganów chwyciło mnie za ramiona informując, że mam udać się z nimi. Po drodze rozglądałem się. Dzielnica była zaniedbana, ale malownicza. Uroczy był widok młodej Romki, która w kwiecistym szlafroku i papuciach z czarnym futerkiem udawała się do sklepiku spożywczego. Za chwilę, jednak przyszła myśl, że prowadzą mnie chyba do jakieś izby tortur. Doprowadzili mnie do starszego cygańskiego, to znaczy starszego rangą, bo wiekowo wyglądał około czterdziestki. Brunet z wąsami, cechował się nienaganną elegancją, pomimo upału ubrany był w czerwoną koszulę, czarne długie spodnie i czerwone pantofle w odcieniu koszuli, do tego obfity złoty łańcuch na szyi. W konfrontacji z nim czułem się głupio – w T-shircie, krótkich spodniach, do tego cały umorusany. Zapytał, co się wydarzyło. Uznałem, że ściemnianie nic nie da i szczerze opowiedziałem o incydencie. Kiedy skończyłem, ku mojemu zaskoczeniu zareagował rubasznym śmiechem.

- Kto jest wrogiem nacjonalistów niemieckich, jest naszym przyjacielem. Niemcy strasznie prześladowali nas w czasie wojny, Polacy nas tylko dyskryminują. Zapraszam na poczęstunek.

Udaliśmy się w kierunku jego rezydencji. Spodobało mi się, że mijane Romki patrzyły prosto w oczy i uśmiechały się. Jaka to różnica w porównaniu z niedostępnymi i wyniosłymi mazurskimi blondynkami w centrum Ostródy. Poczęstunek odbył się w stojącym w ogrodzie wozie cygańskim.



- W ten sposób kultywujemy nasze tradycje – wyjaśnił Starszy.

Podano pieczonego kurczaka na zimno i wino. Ale ważniejsza była rozmowa. Starszy wyjaśnił mi genezę incydentu.

- Wkroczyłeś na teren mauzoleum Hindenburga. Niemcy przed wojną wybudowali tam pomnik w kształcie zamku krzyżackiego z ośmioma wieżami aby uczcić zwycięstwo armii niemieckiej nad rosyjską na początku pierwszej wojny światowej. Nazwali ten kompleks Tannenberg-Denkmal. Następnie pochowano tam byłego dowódcę zwycięskiej armii i byłego prezydenta Niemiec von Hindenburga. W okresie rządów Hitlera kompleks był najważniejszym pomnikiem niemieckiego militaryzmu, symbolizującym zwycięstwo i wyższość nad Słowianami. Po II wojnie obiekt został zniszczony.

- Ale skąd znaleźli się tam moi prześladowcy?

- Obiekt został zniszczony, ale pozostały podziemia, w których współcześnie kryjówkę urządzili sobie niemieccy nacjonaliści. A ty odlałeś się na ich największą świętość! - znowu zaśmiał się rubasznie.

Sprawa wyjaśniła się, ale spróbowałem uzyskać odpowiedź na jeszcze jedno pytanie.

- Widzę, że jesteście kulturalni i zaradni. Dlaczego wasza dzielnica jest tak zaniedbana?

- Nie tylko tutaj niestety władze miejskie dyskryminują Romów. Ale jest i drugie dno. Geneza sytuacji sięga do czasów drugiej wojny światowej. Ostróda połączona jest kanałem żeglugowym z Elblągiem.

Zaskoczyła mnie ta informacja.

- Widziałem jakieś statki na jeziorze, ale pływają aż do Elbląga?

- Niemcy wybudowali ten kanał w okresie zaboru pruskiego. Jest poważne podejrzenie że pod koniec drugiej wojny światowej wykorzystano ten kanał do przewiezienia Bursztynowej Komnaty z Królewca przez Elbląg do Ostródy.

- Do Ostródy? Gdzie tutaj można by ją ukryć?

- Nasza dzielnica rozciąga się wokół góry na której znajduje się stary cmentarz. Wprawdzie góra nazywa się Polska Górka i znajdują się na niej zabytkowe groby świadczące o polskości tych ziem, na przykład grób polskiego patrioty pastora Gustawa Gizewiusza, jednak cmentarz jest totalnie zapuszczony, porośnięty dziką roślinnością. Zaniedbanie cmentarza i zaniedbanie naszej dzielnicy jest naszym zdaniem celowe. W podziemiach cmentarza ukryto Bursztynową Komnatę i do czasu jej odnalezienia przez wtajemniczone osoby widok okolicy ma odstraszać intruzów. Mało kto odważa się tu zapuścić.

Zaszokowała mnie ta mroczna tajemnica, a także szczerość i gościnność Cyganów. Serdecznie pożegnałem się z gospodarzem, odeskortowany do granicy dzielnicy romskiej szczęśliwie wróciłem do hotelu.

Kiedy kolejnego dnia błądziłem po Ostródzie natrafiłem na gmach Mniejszości Niemieckiej. Stowarzyszenie nosiło nazwę Tannen. Tannen – Tannenberg. Alles klar.






czwartek, 18 października 2018

XIX Dzielnica Jakiego


Na konwencję wyborczą Patryka Jakiego przy ul. Złotej przyszły tłumy ludzi. Kandydat na prezydenta Warszawy zaprezentował wizję nowej dzielnicy. „Będzie to obszar największych innowacji i najniższych podatków” – powiedział polityk.

Polityk wymieniał, że chce, by nowe tereny pełniłyby funkcje rekreacyjną z basenami i aquaparkami, funkcje sportową, turystyczną, czy wreszcie biurową, usługową i mieszkaniową.
Podkreślił, że ma zamiar stworzyć tam największy w Europie citylab, który będzie płucami Warszawy.
W nowej dzielnicy miałby być też wprowadzony elektroniczny system zarządzania ruchem, taksówki wodne i lepszy transport publiczny.
Rozwój dzielnic Warszawy nad Wisłą odbywał się do tej pory ewolucyjnie. W latach 2001-2003 za prezydentury Pawła Piskorskiego i Lecha Kaczyńskiego zbudowano tunel Wisłostrady. Pozwoliło to przybliżyć miasto do brzegu Wisły odciętej dotąd ruchliwą arterią. HGW oprócz wchodzenia w d... LGBT i cyklistom nie zablokowała przynajmniej paru nadwiślanych inwestycji – Centrum Nauki Kopernik oddane w 2010, Park Fontann na Podzamczu – 2011, początek przebudowy Bulwarów Wiślanych – 2013.
Natomiast Jaki postuluje rewolucję. Kojarzy mi się to z komunistycznym przedsięwzięciem – budową monstrualnej strzykawy – pałacu kultury i nauki im Józefa Stalina, kosztem wyburzenia centrum Warszawy (wiele kamienic w tym obszarze nadawało się do odbudowy). Do tej pory architekci nie mają pomysłu co zrobić z tym smutnym pustkowiem w środku miasta. 

Konkurencyjnym pomysłem był plan przebudowy Berlina na stolicę świata – miasto Germania. Tego na szczęście dla Berlińczyków nie udało się zrealizować.


Proponuję Jakiemu, aby wybrał się na spacer po mieście. Już kilka kilometrów od centrum Warszawiacy mieszkają w takich budynkach:

zaniedbana drewniana kamienica z XIX wieku

dom z balkonami bez podłóg
Nie potrzeba citylab z XIX dzielnicy aby ujawnić totalitarne zapędy niektórych polityków.


czwartek, 11 października 2018

Zlikwidować pisuary


Niedawno przebywałem na szkoleniu odbywającym się w jednym z warszawskich wieżowców. Wreszcie nadeszła przerwa – czas na zaopatrzenie się w herbatę, kawę i jakieś przekąski. Ale najpierw udałem się do toalety. Błądzenie po meandrach korytarzy biurowych jest zazwyczaj nieco kłopotliwe, jednak w miarę szybko udało mi się odnaleźć odpowiednie drzwi. Energicznie wkroczyłem do środka... i osłupiałem. Ujrzałem kolejkę kilku pań. Niezwłocznie opuściłem lokal i spojrzałem na naklejkę na drzwiach:

- męska

Wszedłem ponownie, już nieco nieśmiało. Panie spojrzały na mnie z satysfakcją.

- Kolejka! - poinformowała mnie jedna.


- Jak pan chce bez kolejki, można skorzystać z pisuaru – druga z pań pogardliwie wskazała urządzenia pod ścianą.

Wydało mi się to zbyt krępujące i posłusznie zająłem miejsce w kolejce.

Incydent ten przekonał mnie, że kultura gender, którą do tej pory krytykowałem teoretycznie, brutalnie wkroczyła w moje życie. Zgodnie z regułami gender panie mogą bez skrępowania korzystać z męskiej toalety, ale gdybym ośmielił się wejść do toalety damskiej niewątpliwie zostałbym oskarżony o molestowanie. Zapewne także o próbę gwałtu, a może i gwałt sensu stricto.

Dlatego uważam, że z punktu widzenia interesów mężczyzn należy wprowadzić toalety ogólne, do wykorzystania przez obie płcie, czy też nawet kilka czy kilkanaście płci dodatkowych, wynikających z ideologii gender. Jednak w tej sytuacji pisuary stają się zbędne.

czwartek, 12 kwietnia 2018

Lotnisko czy pomnik dla Warszawy?


Zgodnie z decyzją rządu Lotnisko Chopina zostanie za około 10 lat zamknięte i zastąpione przez CPK w Baranowie. Podróżni zamiast prawie z centrum Warszawy będą wylatywać z miejscowości odległej o ok. 40 km.

Rolę pomocniczego lotniska dla Warszawy pełni Modlin odległy również o ok. 40 km. Lotnisko to znalazło się jednak w niełasce jednego z udziałowców PP „Porty Lotnicze”, które blokuje plany rozbudowy.

Raport firmy Arup, który powstał na zlecenie PP "Porty Lotnicze", rekomenduje przeniesienie części ruchu z Lotniska Chopina do Radomia.

Na konferencji prasowej 4 kwietnia PP "Porty Lotnicze" i Arup zaprezentowały dane i wnioski z przygotowanej analizy. Zdaniem spółki wynika z nich, że najlepszym kandydatem na lotnisko komplementarne dla Lotniska Chopina jest port lotniczy Radom-Sadków.
Miałoby o tym świadczyć 425 mln zł potrzebne na rozbudowę infrastruktury lotniska do poziomu 3 mln pasażerów rocznie, wydłużenie drogi startowej do 2,5 km i 20 miesięcy na przeniesienie ruchu z Lotniska Chopina. Osiągnięcie przepustowości na poziomie 7-9 mln pasażerów rocznie w II fazie rozbudowy miałoby zapewnić 467 mln zł.
Modlin już teraz dysponuje drogą startową o długości 2,5 km i maksymalną przepustowością na poziomie 3-3,5 mln pasażerów rocznie. Pierwsza faza rozbudowy wyceniana na 1,045 mld zł pozwoliłaby na wydłużenie pasa startowego do 2,8 km i zwiększenie przepustowości do poziomu 8-10 mln pasażerów rocznie. Arup oszacowała czas potrzebny do przeniesienia ruchu na 45 miesięcy. II faza rozbudowy Modlina, która pozwoliłaby na wzrost przepustowości do 13-15 mln pasażerów rocznie (czyli niewiele mniej niż w 2017 r. obsłużyło Lotnisko Chopina) wyceniona została na 202 mln zł.


W sumie z raportu wynika koszt rozbudowy lotniska w Radomiu 892 mln, zaś koszt rozbudowy lotniska w Modlinie do nieco wyższego poziomu przepustowości 1,045 mld zł. Nie tylko moje wątpliwości budzą przesłanki decyzji o wyborze Radomia. Lotnisko w Radomiu zbudowane aby zaspokoić lokalne aspiracji obecnie stoi całkowicie nie wykorzystywane. Lotnisko w Modlinie działa na pełnych obrotach. Nic w tym dziwnego. Większość pasażerów to mieszkańcy aglomeracji warszawskiej. Odległość z centrum do Modlina – ok. 40 km, zaś do Radomia – ponad 100 km. Niektórzy jako przyczynę tej decyzji uważają wpływ wybitnych polityków PiS reprezentujących okręg radomski – np. Marka Suskiego i Adama Bielana. Ja uważam, że przesłanką polityczną jest przede wszystkim chęć ukarania mieszkańców Warszawy za niechęć wobec PiS, którą wykazują w wyborach i sondażach.

Na lotnisko główne będą jechać 40 km zamiast kilku minut jazdy (bez korków) na warszawskie Okęcie, na lotnisko pomocnicze będą jechać 100 km zamiast 40 km do Modlina.

Najeźdźcy, aby zaznaczyć swoją dominację nad niepokorną Warszawą wznosili okazałe obiekty architektoniczne. Na przykład władze carskie w 1912 roku zakończyły budowę Soboru św. Aleksandra Newskiego na placu Saskim, obecnie Piłsudskiego. Był jednym z najbardziej okazałych budynków w Warszawie.




Władze PiS po odebraniu władzom Warszawy praw do tego terenu wznoszą na placu Piłsudskiego kompleks pomników smoleńskich. Istniejący pomnik katastrofy smoleńskiej „trap” ma być połączony czerwonym granitowym chodnikiem z pomnikiem prezydenta Lecha Kaczyńskiego, dorównującym wysokością pobliskiemu pomnikowi Piłsudskiego. Ma to wyglądać tak, jakby prezydent miał zejść z pomnika i udać się chodnikiem w stronę „trapu”, prowadzącego do nieba.

Sobór na placu Piłsudskiego został rozebrany w latach dwudziestych. Zastanawiam się, jakie będą losy kompleksu smoleńskiego, czy stanie się on katalizatorem pojednania narodowego?


sobota, 24 marca 2018

Zwiedzanie Białowieży


Czasy świetności Białowieży to okres międzywojenny, kiedy Puszcza nie była przegrodzona stalinowską granicą. Ale przede wszystkim okres przed pierwszą wojną światową, gdy miejscowość ta była rezydencją carską. Niestety władze PRL-u z godną pożałowania zawziętością niszczyły wszelkie porozbiorowe pamiątki. Z pałacu cara pozostała tylko brama:



Oraz park:





Współcześnie udało się odrestaurować zabytkową stację kolejową:





Ludność Białowieży jest w większości prawosławna, o czym świadczy zadbana cerkiew:





Natomiast kościół katolicki jest zaniedbany i wygląda na opuszczony:




Skoro stwierdziłem większość prawosławną, zaciekawiła mnie kwestia narodowości Białowieżan. Przysłuchując się rozmowom miejscowych stwierdziłem, że niewątpliwie odbywają się w języku polskim. Natomiast radia słuchają białoruskiego, bo serwuje obficie lokalną muzykę ludową. Przyznam, że sam na ogół nie mam ochoty słuchać muzyki z polskich stacji radiowych, bo dominuje pop i rock. Dziennikarze muzyczni traktują muzykę pop jako rodzaj religii, której są kapłanami, a wykonawcy bogami. Audycja muzyczna przypomina liturgię. Niedawno w Trójce usłyszałem na przykład surową klątwę Manna, który przypomniał, że Trójkę stworzono dla „dobrej” muzyki, a nie jakichś Zenków czy Sławomirów.

Polska utraciła wschód także z powodu hermetyczności naszej szlacheckiej kultury nie obejmującej całego społeczeństwa. Jako mieszkaniec wsi nie mam problemu z akceptacją disco-polo. Utwory te poruszają nieraz ważne problemy społeczne, na przykład małżeństwa wymuszonego przez rodzinę.



sobota, 3 marca 2018

Ta ostatnia niedziela


4 marca to ostatnia bezwarunkowa niedziela handlowa w Polsce. Totalitarne państwo pozbawia Polaków wolności dokonywania zakupów, kiedy chcą i spędzania wolnego czasu, tak jak chcą. Jedną z przyczyn jest dążenie PiS do przypodobania się związkom zawodowym. Warto zauważyć, że:

Członkostwo w związkach zawodowych deklaruje zaledwie co dwudziesty Polak (5%), czyli mniej więcej co dziesiąty pracownik najemny (11%).


Zaś zakupy robią wszyscy.

Główną przyczyną moim zdaniem jest jednak dążenie tej partii do eliminacji klasy średniej. Od tego roku zostaniemy pozbawieni możliwości wydawania zarobionych pieniędzy poprzez zakaz handlu w niedziele, od przyszłego roku zostaniemy zaś pozbawieni pieniędzy poprzez drastyczne podwyższenie podatków. Rdzeń ideologii PiS-u to nienawiść zakompleksionego małomiasteczkowego pospólstwa do „elit”. Niestety zamiast oczyszczenia Polski z oszustów i złodziei z PO następuje brutalna likwidacja zalążków całej klasy średniej – jednostek zdolnych i pracowitych, poprzez równanie w dół.

Klasa średnia w Polsce jednak sama na to zasłużyła. Klasa ludowa wykazuje racjonalność polityczną, głosując na partię, która realizuje jej interesy poprzez wzmożone transfery socjalne: 500 +, mieszkanie plus + itd. Klasa średnia wykazuje kompletny kretynizm polityczny dzieląc swoje głosy na partie, które ją cynicznie oszukują np. PO lub są wobec niej jawnie wrogie np. PiS. Wysoki poziom inteligencji w innych sferach nie idzie w parze z inteligencją polityczną. Wyborcy nie kierują się zdrowym rozsądkiem i swoimi interesami, lecz podniecają się ideologiczną papką serwowaną przez specjalistów od marketingu politycznego.




poniedziałek, 19 lutego 2018

Złowrogie tajemnice Bukowiny Tatrzańskiej


Architektura Bukowiny Tatrzańskiej przypomina o skomplikowanej historii tych ziem. Domy w stylu góralskim obfitują w polskie flagi, ale na drewnianych ścianach można znaleźć wyrzeźbione swastyki.



7 listopada 1939 r. – czarny, odkryty mercedes sunie ulicami Krakowa, które toną w morzu flag ze swastykami. Limuzyną podróżuje generalny gubernator Hans Frank. Na Wawelu witają go niemieccy oficerowie i urzędnicy, ale uwagę Franka zwraca przede wszystkim... delegacja podhalańskich górali, która na tle jednolicie ubranych Niemców wyróżnia się wielobarwnymi strojami. Mężczyźni zarzucili na ramię haftowane cuchy, w rękach trzymają kapelusze z muszelkami i ciupagi; kobiety założyły wielobarwne gorsety i spódnice z tybetu. Pięcioosobowej grupie przewodzi przedstawiciel znanego góralskiego rodu. Górale są uśmiechnięci, a ich obecność podczas powitania Hansa Franka i odświętne stroje nie są przypadkowe. Zjawili się tu z własnej woli w celu przypieczętowania zawartego nieco wcześniej sojuszu góralsko-niemieckiego. Krzeptowski wyciąga kartkę i nieco niepewnym głosem odczytuje po niemiecku peany na cześć gubernatora. Na koniec wręcza mu w prezencie złotą ciupagę.


Wprawdzie ponury czas okupacji dawno minął, ale reżim pisowskiej dobrej zmiany sprawia, że obecnie też nie jest łatwo. Po przyjeździe do Bukowiny postanowiłem umówić się na spotkanie z miejscowym kołem naturystów. Znalazłem konspiracyjny kontakt w necie, ale wyjaśniono mi, przykro im, ale nie ufają mi, to może być prowokacja. Musiałem najpierw spotkać się osobiście z ich agentem, miałem zapukać pod pewien adres pod warunkiem, że w oknie nie będzie kwiatka. Nie było kwiatka, otworzył brodacz (imię zmienione) Juliusz. Opowiedział mi, że od czasu przejęcia władzy przez PiS są brutalnie ścigani przez policję. Już nie mogą spotykać się na takich otwartych łąkach:





Tylko w zamaskowanych lokalach takich jak te:




Moja szczera twarz wzbudziła zaufanie, bo zaprosił mnie na wieczorne spotkanie koła naturystów w jednym z tych lokali (nie mogę zdradzić w którym). Miałem przynieść zapas piwa. Zaopatrzyłem się sześciopak Żywca i po zmroku zacząłem przedzierać się przez zamaskowany otwór w piwnicy. Za to w środku było nastrojowo, zapalone świece, przywitałem się z Juliuszem, zauważyłem nawet obiecujące panie naturystki. Czym prędzej przebrałem się, czy też raczej rozebrałem w strój organizacyjny. Już miałem przystąpić do ceremoniału powitania kiedy w głębi budynku rozległ się głuchy hałas. W parę osób chwyciliśmy świeczki i ruszyliśmy na piętro, aby sprawdzić. Nagle z przeciwka pojawiły się światła latarek, rozległ się krzyk:

- To policja, uciekamy!

Wybuchła ogólna panika, wszyscy zaczęli uciekać w różne strony. Zgubiłem świeczkę, po ciemku schroniłem się w jakimś pomieszczeniu. Wpadłem na coś, to chyba był stół. Namacałem na nim jakieś spore kwadratowe przedmioty, wziąłem jeden na wszelki wypadek, bo brakowało mi ubrania. Po chwili do pokoju wpadła jakaś postać z latarką, ale światło momentalnie zgasło i zapadła cisza. Na zewnątrz przez jakiś czas trwał tupot ucieczki, ale wszystko ucichło. Ale w pokoju w ciemnościach ktoś był. Zdecydowałem się, że już mi wszystko jedno. Zasłoniłem się kwadratowym przedmiotem i odezwałem się:

- Zapal tę lampkę.

To chyba nie był policjant, bo krzyknął z przerażenia. Ale po chwili zapalił. Okazało się, że intruzem był wystraszony chuderlawy młodzieniec w ciemnym stroju. Spojrzał na mnie zaszokowany, okazało się, że zasłaniam się waflem.

- Nie jesteś z policji? - zapytał.

- Chyba nie wyglądam.

- Faktycznie, może chcesz jakieś ubranie?

- Podaj, ale zgaś na chwilę.

W ciemności szybko ubrałem się. Kiedy znowu zapalił latarkę, z zaskoczeniem stwierdziłem, że jestem w mundurze SS. Tym niemniej przedstawiliśmy się. Max (imię zmienione) wyjaśnił, że należy do lokalnej grupy SS, która kontynuuje tradycje Goralenvolku. Okazało się, że przypadkowo tajne spotkanie koła naturystów i koła SS nastąpiło w tym samym zamaskowanym lokalu, co spowodowało obustronną panikę. Skoro tylko my dwaj pozostaliśmy na imprezie, odszukaliśmy zapas piwa i niespiesznie spożyliśmy. Pod koniec przyszło mi na myśl zapytać:

- A po co wam ten zapas wafli na spotkanie organizacyjne?

- To proste. Chrześcijanie spożywają opłatek, a nasz germański bóg Thor jest o wiele potężniejszy, dlatego, aby go uczcić spożywamy wafle...

I tak skończył się mój pierwszy wieczór w Bukowinie Tatrzańskiej. Zamiast integracji w gronie naturystów wypiłem piwo w mundurze SS, zagryzając waflem.

niedziela, 21 stycznia 2018

#MeeToo - robotyzacja seksu

Postanowiłem poświęcić parę słów akcji #MeToo dotyczącej wynurzeń celebrytek po seks skandalu Harveya Weinsteina. Genezą problemu są sprzeczności związane z naturalnym dla naszego gatunku modelem zachowań seksualnych. Kobiety starają się wyglądać i zachowywać atrakcyjnie, aby znaleźć partnerów lub dowartościować się podziwem otoczenia. Zachęceni tym mężczyźni podejmują próby zbliżenia. Jednak kobiety nie są zainteresowane byle jakim partnerem, ich atrakcyjność ma służyć wyborowi odpowiadającego im partnera, a zbliżenie tolerowane jest tylko w zakresie, jaki im na danym etapie i z daną osobą odpowiada. Ten model generalnie sprawdza się służąc optymalizacji doboru naturalnego, jednak powoduje nieprzyjemne skutki uboczne. Dla mężczyzn – uczucie poniżenia, kiedy atrakcyjna kobieta z pogardą odrzuca jego starania. Dla kobiet – odrażające przypadki molestowania, kiedy mężczyźni nie wycofują się pomimo odmowy. Uważam, że w cywilizacji zachodniej problem molestowania powinien być rozwiązywany na drodze prawnej. Zgłoszone przypadki wyjaśniane i w razie udowodnienia winy zastosowana adekwatna kara.

Nieprzyjemne skutki uboczne interakcji seksualnej stały się genezą wielkiej religii – islamu. Centralną częścią nauk Koranu jest publiczna deseksualizacja i ubezwłasnowolnienie kobiet. Pozbawienie kobiet prawa do atrakcyjnego wyglądu i interakcji seksualnej, zakucie ich w wory raz na zawsze rozwiązało ten problem w cywilizacji muzułmańskiej. Uzupełnieniem jest moda na hodowanie kóz.

Przeciwstawne rozwiązanie w cywilizacji zachodniej forsują feministki – to psychiczna kastracja mężczyzn. Takie ich wytresowanie, że kobiety mogą chodzić publicznie choćby gołe, a mężczyźni, wbrew naturalnemu instynktowi nie mogą ich dotknąć, odezwać się do nich, skomentować, ani nawet spojrzeć. W awangardzie akcji #MeeToo znalazły się podstarzałe celebrytki. Niestety nie wzbudzają już takiego zainteresowania swoimi wdziękami, więc tym natrętniej publicznie przypominają traumatyczne doświadczenia z przeszłości, kiedy ktoś spojrzał im w dekolt, dotknął pupy, wyraził chęć seksu albo przespał się z nimi. Wydarzenia te w swoim czasie jakoś nie były na tyle dotkliwe, aby zostały zgłoszone jako przestępstwo seksualne. Mamy więc do czynienia z nową modą promocji celebrytek. Samo w sobie to ma nawet pewien urok. Niestety, kampania #MeeToo została wykorzystana przez feministki jako doskonałe narzędzie w prowadzonej przez nie od wielu lat kampanii psychicznej kastracji mężczyzn. W krajach skandynawskich dochodzimy już do rozwiązań prawnych, w których do odbycia nawet stosunku wewnątrz małżeństwa niezbędny jest pakiet badań lekarskich i zgoda potwierdzona notarialnie, w przeciwnym przypadku nieuchronnie grozi oskarżenie o gwałt.

Czym może się to wszystko skończyć?

Największe firmy specjalizujące się w inteligentnych seks robotach, czyli Synthea Amatus, Realbotix i True Companion prześcigają się w spełnianiu fantazji seksualnych swoich klientów. To właśnie ta ostatnia marka odpowiedzialna jest za stworzenie Samanthy, czyli robota potrafiącego nie tylko zaspokoić seksualnie swojego właściciela, ale także porozmawiać z nim o pogodzie i pożartować.

Dr Jordi Vallverdú, specjalista od AI (sztucznej inteligencji) przekonuje, że po świętach rynek seks robotów wart będzie najwięcej w historii, bo aż 30 miliardów dolarów. Poza tym doktor przewiduje, że w 2018 roku nastąpi prawdziwy rozkwit sprzedaży robotów do seksu.

https://kobieta.wp.pl/w-swieta-wzrosnie-sprzedaz-seks-robotow-staly-sie-czescia-naszego-zycia-6201523111175809a