Przedwiośnie
skłania mnie do myśli ponurych. Dlatego wybrałem się na cmentarz, aby samotnie
odwiedzić groby i pogrążyć się w spokojnej, melancholijnej atmosferze. Spokój
ten zakłócony został jednak zakłócony przez niecodzienne spotkanie. Odwiedziłem
także grób byłej koleżanki z pracy. Wiał łagodny wiatr, zachodzące słońce
przeświecało przez gołe gałęzie drzew. Wpatrywałem się w napis na pomniku. Zapamiętałem
ją jako młodą dziewczynę. Wysoką, zgrabną blondynkę o długich nogach i miłym uśmiechu. Niespodziewanie
podszedł starszy mężczyzna i stanął obok. Jego wygląd budził szacunek i
zaufanie. Szczera, pokryta zmarszczkami twarz, siwa, przystrzyżona bródka.
Długi płaszcz, na głowie kapelusz. Przywitał się. Pomyślałem, że może jest
ojcem koleżanki i zapytałem:
-
Jest pan z rodziny M.?
Na
jego dostojnej twarzy pojawił się wyraz skrępowania i bólu.
-
Powiem panu szczerze – odpowiedział – byłem jej dilerem.
Wiedzieliśmy,
że M. brała. Wychodziła z torebką do toalety, a kiedy wracała, była w euforii.
Kręciła się po całym biurze, robiła dziwne rzeczy np. niepotrzebnie otwierała
albo zamykała okna, bez przerwy mówiła, ale nie zwracała uwagi na udzielane jej
odpowiedzi. Kiedy zaczęły zdarzać się dnie, kiedy nie pojawiała się w pracy,
dostała wypowiedzenie. Mimo wszystko bardzo żałowaliśmy tej pięknej i miłej
dziewczyny.
Odpowiedź
mężczyzny zaszokowała mnie.
-
Skoro był pan dilerem, to jest pan odpowiedzialny jej śmierci. Czemu pan tu
przychodzi – wyrzuty sumienia? – zapytałem gniewnie.
-
To nie wyrzuty sumienia. Gdyby nie kupowała ode mnie, brałaby od innych. A ja
dostarczam przynajmniej uczciwy, wysokiej jakości towar. Niektórzy producenci
dodają np. do kokainy lek weterynaryjny przeciwko nicieniom dla bydła, owiec i
kóz. Daje to 70% oszczędności i wzmocnienie „kopa”, ale skutek uboczny w
postaci zapalenia, a nawet martwicy naskórka. Do ecstasy dodają ketaminę i
efedrynę, co powoduje zapaści, a w przypadku odwodnienia na imprezie i
zaburzenia równowagi elektrolitowej może spowodować zgon.
-
Jeśli nie czuje pan wyrzutów sumienia, to czemu pan przyszedł?
-
Myśli pan, że diler kieruje się tylko chciwością? Dla mnie to misja. Narkomania
to ich wybór, a nie mój. Nigdy nie spróbowałem nawet narkotyku. Skoro wybrali
taką drogę, mogę im tylko pomóc, dostarczając uczciwy towar. Przywiązuję się do
swoich klientów, cieszę się ich radościami i smucą mnie ich niepowodzenia.
Najbardziej bolesne jest to, że aktywny narkoman żyje tylko kilka – kilkanaście
lat.
-
To pewnie coraz więcej swoich ulubieńców odwiedza pan na cmentarzu?
-
Dokładnie. Oprócz M. odwiedziłem dziś groby J., Ani, Marzeny, Małgosi. Kochałem
ich wszystkich.
Wracając
z cmentarza wstępuję zawsze do knajpki konsolacyjnej, okazało się, że diler ma
ten sam zwyczaj. Spożyliśmy po szklaneczce whisky kontynuując rozmowę. I wtedy
właśnie przedstawił swój dylemat:
-
Po powrocie z wycieczki do Ameryki Południowej poddaję się rutynowemu badaniu
USG, aby sprawdzić czy jakieś opakowanie z towarem nie pozostało w przewodzie
pokarmowym. Pod tym względem było jak zwykle OK, ale badanie wykryło
stłuszczenie wątroby. Lekarz surowo zabronił mi spożywania alkoholu, bo może to
doprowadzić do zapalenia wątroby, marskości, a nawet zgonu. Zacząłem się
zastanawiać, czy nie zamienić alkoholu na narkotyki. Ale widzę te wszystkie groby... Może pan mi
doradzi, co mam wybrać.
Nie
potrafiłem mu doradzić.