Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Zakaz zabijania zwierząt w Polsce - kontrowersje

W lewackim radiu RDC wysłuchałem rozmowy z sympatycznym kierownikiem schroniska dla zwierząt w Celestynowie Łukaszem Balcerem. Pod rządami jego poprzedniczki obiekt nie cieszył się najlepszą sławą:

Już  w 2011 roku schronisku groziło zamknięcie, Biuro Ochrony Zwierząt przy fundacji Argos w grudniu 2010 roku złożyło doniesienie do prokuratury o niedopełnieniu obowiązków przez Powiatowego Lekarza Weterynarii w Otwocku oraz o przestępstwie znęcania się nad zwierzętami przez dyrektorkę schroniska, p. Izabelę Działak. Na początku lutego w Prokuraturze Rejonowej w Otwocku znowu znalazło się doniesienie o przestępstwie znęcania się nad zwierzętami przez Dyrektorkę.

(...) w schronisku nie ma stałego weterynarza, mimo, że Pani Dyrektor ma taki nakaz. Lekarze dojeżdżają przede wszystkim na sterylizacje, odbywające  się w warunkach, które budzą poważne zastrzeżenia opowiadającej. Psy i suki po operacji nie przebywają w odpowiednim pomieszczeniu tylko po wybudzeniu trafiają prosto do boksu, gdzie warunki higieniczne na pewno nie są odpowiednie dla zwierzęcia ze świeżą raną pooperacyjną. Dalej opowieść brzmi jeszcze dramatyczniej: „Zaniedbań jest wiele- mówi wolontariuszka- może wymienię kilka z nich. Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Celestynowie- opłakany stan kociarni. Masowa umieralność kotów na panleukopenię, koci karat. Nie ma oddzielnych klatek zapewniających odizolowanie kotów chorych. Na terenie schroniska widać biegające sfory psów. Psy, które są zwykle w boksach, są wypuszczane na teren schroniska co doprowadza do częstych pogryzień lub zagryzień.”  Okazuje się, że również praca wolontariuszy jest utrudniana przez osobliwe zwyczaje panujące w schronisku. Ta sama wolontariuszka opowiada: „często na prośbę pani dyrektor kiedy my wyprowadzamy psy, są otwierane boksy… Jest czasami bardzo ciężko wyprowadzić psa, kiedy lata cała sfora luzem… Najgorzej jest od strony kuchni, tam są psy agresywne … puszczane luzem. Kiedy idziemy z jakimś psem również agresywnym do innych psów to modlimy się, żeby nas nie ugryzły te puszczone luzem…


Okazuje się, że zaangażowanie i dobra wola mogą wiele zmienić:

Nasze schronisko jest schroniskiem społecznym. Utrzymujemy się wyłącznie z datków osób prywatnych i darowizn osób prawnych, oraz środków finansowych Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce. Wspólnymi siłami ratujemy bezdomne zwierzęta.

W ciągu pierwszych 8 miesięcy udało się nam:

Kupić 57 nowych ocieplanych bud za kwotę 26.580 zł.

Wybudować 36 kojców z wybiegami w tym 10 kojców kwarantannowych i leczniczych za kwotę 126.000 zł.

Pozostałe wybiegi wyremontowano i ułożono kostkę za kwotę 15.000 zł.

Wymienić wyposażenie kociarni. Wstawiono nowe drapaki, kuwety, legowiska, poidełka itd. 

Pomalowano budki, wymieniono piasek na wybiegach. Wysterylizowano, zachipowano i zaszczepiono koty.

Rozpocząć socjalizację 120 psów i kotów, przy współpracy z wolontariatem.

Oddać do adopcji 113 zwierząt.

Podpisać 245 porozumień o wolontariacie i zachęcić nowych wolontariuszy do pomocy naszym podopiecznym.

Zebrać ponad 20 ton karmy suchej i mokrej oraz 4 tony żwirku dla kotów o wartości 140.000 zł.

Pozyskać około 850 zabawek, klatek, drapaków, kontenerów, obroży, smyczy itd.

Zbudować blaszak na karmę. Zabezpieczyć szczelność schroniska i wykonać kilkaset drobnych napraw poprawiających bezpieczeństwo zwierząt np. zakładanie siatki, łatanie ogrodzenia, spawanie furtek itd.

Zbudować ekologiczną oczyszczalnię ścieków za kwotę 45.000 zł.

Zbudować odwodnienie budynku głównego w którym mieści się gabinet weterynaryjny za kwotę 19.000 zł. Teren schroniska jest podmokły i piwnica była systematyczne zalewana wodą, co groziło zawaleniem się budynku.

Wprowadzić strefy bez zwierząt, poprzez umieszczenie około 100 psów biegających luzem po obiekcie w nowych boksach. To umożliwiło bezpieczne wyprowadzanie psów na spacer i zwiększyło bezpieczeństwo oraz dostępność psów dla potencjalnych adoptujących, gości i wolontariuszy.

Wprowadzić witaminy i suplementy do podstawowego żywienia.

Przeprowadzić deratyzację obiektu i ustawić karmniki deratyzacyjne.

Pomimo ogromnego przepełnienia udało nam się przyjąć kolejne 48 zwierząt. Podopieczni po przejściach. Zwierzaki bite, głodzone, więzione, ranne, kalekie, chore, wycofane, wypchnięte z jadącego samochodu, przywiązane w lesie lub porzucone przy schronisku.


Obecny Celestynów to pozytywny przykład schroniska, utrzymywanego z datków społecznych, którego podstawowym celem jest dobro zwierząt. Nieufne lub agresywne zwierzęta poddawane są wychowaniu, aby umożliwić adopcję. W sobotę zwierzęta są wyprowadzane przez wolontariuszy na spacer i cały tydzień czekają na to swoje święto.

Pan Balcer narzekał jednak, że gminy, mające obowiązek opieki nad zwierzętami, zawierają umowy ze schroniskami o charakterze biznesowym. Są to wielkie schroniska, położone na odludziu, do których wstęp osobom niezatrudnionym jest wzbroniony. Warunki są tam ciężkie i są to właściwie umieralnie dla zwierząt. Zaznaczył, że takiej sytuacji nie ma w USA lub w Wielkiej Brytanii – tam, jeśli schronisko ma np. 20 miejsc, wszystkie są zajęte, to dwudzieste pierwsze zwierzę jest poddawane usypianiu. W Polsce nie jest to możliwe, dzięki postępowej ustawie o ochronie zwierząt:

Art.6.1.Zabrania się zabijania zwierząt, z wyjątkiem:

1)uboju i uśmiercania zwierząt gospodarskich oraz uśmiercania dzikich ptaków i ssaków utrzymywanych przez człowieka w celu pozyskania mięsa i skór,

2)połowu ryb zgodnie z przepisami o rybołówstwie i rybactwie śródlądowym,

3)konieczności bezzwłocznego uśmiercenia,

4)działań niezbędnych do usunięcia poważnego zagrożenia sanitarnego ludzi lub zwierząt,

5)usuwania osobników bezpośrednio zagrażających ludziom lub innym zwierzętom, jeżeli nie jest możliwy inny sposób usunięcia zagrożenia,

6)polowań, odstrzałów i ograniczania populacji zwierząt łownych,

7)usypiania ślepych miotów,

8)czynności podlegających zakazom w stosunku do gatunków chronionych, określonym w ustawie z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (Dz. U. z 2013 r. poz. 627, 628 i 842) wykonywanych na podstawie właściwych zezwoleń,

9)uśmiercania zwierząt gatunków obcych zagrażających gatunkom rodzimym lub siedliskom przyrodniczym w rozumieniu ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody

Art.35.1.Kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów art. 6 ust. 1, art. 33 lub art. 34 ust. 1-4
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

1a.Tej samej karze podlega ten, kto znęca się nad zwierzęciem.

2.Jeżeli sprawca czynu określonego w ust. 1 lub 1a działa ze szczególnym okrucieństwem
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.


Nie sposób nie czuć sympatii do pasjonatów opiekujących się zwierzętami, jednak moim zdaniem pozytywne przykłady schronisk są wyjątkiem. Nawet bogatszych krajów nie stać na zapewnienie opieki wszystkim bezdomnym zwierzętom. Nie stać nas nawet na zapewnienie skutecznej opieki medycznej dla ludzi. Postępowe prawo ochrony zwierząt w Polsce tworzy fikcję i moim zdaniem powinno być zmienione, dopuszczając humanitarne usypianie bezdomnych zwierząt. Można to zrobić przy okazji legalizacji uboju rytualnego orzeczonego przez Trybunał Konstytucyjny.

niedziela, 21 grudnia 2014

Dziwne spotkanie z Mikołajem

Centrum handlowe, jak to przed świętami, roiło się od natrętnych Mikołajów i Mikołajek. Rzygać mi się chciało od ich widoku i wymuszonego nastroju. Kulminacyjne spotkanie z jednym z nich miałem jednak dopiero wyjeżdżając z podziemnego parkingu. Wyskoczył mi nagle przed samochód, w ostatniej chwili zahamowałem. Stanął, rozłożył ręce, coś bełkotał. Otworzyłem drzwi, żeby usłyszeć.

- Kolego ratuj, podwieziesz mnie kawałek? Sprawa życia i śmierci.

- Dobra, wsiadaj.

Wsiadł na tylne siedzenie. Ruszyłem. Ku swojemu zaskoczeniu ujrzałem zastęp kolejnych Mikołajów rozbiegających się po hali parkingu. Wyglądali na wyjątkowo rosłych i napakowanych, pod kudłami u jednego z nich dostrzegłem słuchawkę, jak u ochroniarza. Mój Mikołaj momentalnie położył się i wcisnął w podłogę za moimi plecami.

- Jedź kolego, nie zatrzymuj się, oni mnie zabiją.

Szczęśliwie wyjechałem z centrum, wystraszony Mikołaj dopiero po dłuższej chwili usiadł normalnie i rozejrzał nerwowo. Zainteresowała mnie ta historia.

- Mikuś, wywiozłem cię, ale w zamian opowiedz mi, co się dzieje.

- Kolego, dzięki. Opowiem ci nie tylko z wdzięczności, ale żeby cię przestrzec. Zaczęło się normalnie. Chciałem dorobić przed świętami. Agencja marketingowa szukała chętnych do roli Mikołajów. Miałem chodzić, rozmawiać z dziećmi i rozdawać słodycze. Stawkę oferowali atrakcyjną, praca wydawała się lekka i przyjemna. Zwłaszcza, że jestem nauczycielem i mam podejście do młodzieży. Zaprowadzili mnie do pomieszczenia socjalnego w piwnicy, dostałem szafkę, przebrałem się w strój służbowy rozmiar M. Wezwano mnie do pakamery szefa. I wtedy się zaczęło. Na dzień dobry dostałem od jednego z przydupasów pięścią w brzuch, aż się skuliłem. Wyjaśnili - Nic do ciebie nie mamy, to po to, żebyś uważniej słuchał. Gorzej dostało się drugiemu Mikołajowi, zmasakrowali mu twarz, a potem skopali. Broda z białej zrobiła mu się czerwona. Wynieśli go gdzieś. Szef powiedział, że jak nie będę współpracował, to spotka mnie to samo. Albo gorzej. Praca dla agencji marketingowej to przykrywka. Prawdziwym biznesem to on zarządza. Musiałem wybrać w tej chwili do której gildii przystąpię. Jako początkujący mogłem wybrać gildię dilerów, złodziei – albo - i tu się szef obleśnie uśmiechnął – prostytutek. Wybrałem złodziei. Skierowali mnie do marketu elektronicznego. Co miałem robić – nie jestem złodziejem. Kupiłem te fanty, wydałem kilkaset złotych, przyniosłem, że niby ukradłem. Pozwolili mi chwilę odpocząć w socjalnym. Przyjrzałem się uważnie temu towarzystwu. Było przed południem, a większość Mikołajów było najebanych. Niektóre Mikołajki chodziły bez majtek, jedna zsikała się. Wezwanie do szefa. Wystraszyłem się. Ale powiedział – dobrze się spisałeś nowy, dostaniesz nagrodę. Zawołał Mikołajkę Jolę. Poszliśmy razem do pakamery. Rozpięła płaszcz Mikołajki, była goła pod spodem. Twarz miała bezczelną, ale takiego pięknego ciała jeszcze na żywo nie widziałem. -  No na co czekasz – zapytała. Na co czekałem? Mam żonę, dzieci, jestem pedagogiem, powinienem być wzorem dla młodzieży, nie robię takich rzeczy. – Jak mnie nie bzykniesz, to powiem szefowi. Pomyśli, że jesteś gejem i da cię do gildii prostytutek...  Stanęło na tym, że zapłaciłem Joli dwieście złotych, żeby powiedziała, że wszystko było OK i skonsumowałem nagrodę, to znaczy ją. Wszystko było dobrze, ale dostałem kolejne zadanie. Tym razem zegarek od jubilera za kilka tysięcy złotych. Nie mam tyle pieniędzy. Uciekłem na parking. Dalej już wiesz...

Przejeżdżaliśmy akurat koło Cmentarza Bródnowskiego.

- Kolego, zatrzymaj. Tu wysiądę.

Zatrzymałem się na moment. Dłużej nie byłoby bezpiecznie, bo miałem w tej okolicy parę razy incydenty z blokersami. Mikuś wyskoczył z auta  i rzucił na siedzenie jakąś paczuszkę.

- Dzięki wielkie jeszcze raz. To dla ciebie kolego nagroda.

Wbiegł w otwartą bramę cmentarza i zniknął między nagrobkami.  Ruszyłem. Obejrzałem paczuszkę – niewielkie opakowanie z przezroczystej folii z zamknięciem strunowym, w środku jakieś zioło. Nic już nie rozumiałem – miał być w gildii złodziei... Przestraszyłem się, nie wiedziałem, co z tym zielem zrobić. - Zawiozę na policję, to będę musiał się tłumaczyć, będą mnie podejrzewać – pomyślałem. Przywiozłem do domu i zakopałem w ogrodzie. Jak zakopywałem, to pies podszedł i dziwnie się na mnie patrzył. Dobrze, że to nie Wigilia.

niedziela, 14 grudnia 2014

Dlaczego Cyganka nie może sprzątać kibla?

W lewackim radiu RDC wysłuchałem opowiadania pełnomocniczki do spraw Romów. Opowiadała, że żyją głównie z zasiłków. Są problemy ze znalezieniem dla nich pracy z powodu bariery kulturowej. Na przykład Cyganka mogłaby zostać sprzątaczką, ale pod warunkiem, że z zakresu jej obowiązków wyłączono by sprzątanie toalet. Natomiast Cygan nie może pracować jako ochroniarz, ponieważ zawód ten sprzeciwia się ich standardom moralnym. Zaciekawiło mnie to zagadnienie. W Polsce z powodu względnie niewielkiej liczby Cyganów problemy nie są poważne, natomiast inaczej jest na przykład na Słowacji i w Bułgarii.

W Michalovcach na Słowacji, tuż przy ukraińskiej granicy, na jednym z osiedli wyrósł mur. Ma ponad 2 metry wysokości. Odgradza Słowaków od taboru cygańskiego. Pani Milena (50 lat), na spacerze z pudelkiem: „Dobrze, że wybudowano ten mur. Cyganie robili z klatek schodowych toalety. Wszystko było zabazgrane, zasikane. Wieczorami strach było wyjść z domu. Sąsiadkę napadli. Wywracali śmietniki, brali to, co było przydatne, i zostawiali cały ten burdel między blokami”.

Pod Bardejowem władze miasta, chcąc zlikwidować rudery, w których mieszkali Romowie, wybudowały im nowe bloki, coś w rodzaju naszych TBS-ów. Problem? Cyganie nie chcą się tam przeprowadzić. W Preszowie widzieliśmy nowy romski blok. Odrapane tynki, spalone klatki schodowe, garaże z powyrywanymi drzwiami.

W miasteczku Bełozem ludzie wychodzą z kościoła. Na oczach wiernych 10-letni Cygan podbiega do roweru jednej z kobiecin i odjeżdża w siną dal. Ta z płaczem rzuca się za nim. Bezskutecznie. Chłopak jest szybszy. Następnego dnia kradnie spod kościoła inny rower. Tym razem refleksem wykazuje się pracujący w parafii polski kapucyn. Ojciec Krzysztof Orzadowicz łapie chłopaka za rękę. Ten rzucając „mięsem”, pluje kapłanowi w twarz i ucieka. — Co robi w takich przypadkach tutejsza policja? — pytam mieszkańców Bełozem. — Jedzie do taboru i raz w miesiącu spuszcza mieszkańcom profilaktyczny łomot — opowiadają. To jedyne, co może zrobić. Nie mamy z nimi kontaktu. To inny świat.


Przyczyną nieporozumień jest nasza nieznajomość kultury cygańskiej.

Czystość dla Cyganów to nie tylko kwestia komfortu, ale standardów moralnych. Dokonują wyraźnego podziału pomiędzy wnętrzem i zewnętrzem karawany, tak jak pomiędzy wnętrzem i zewnętrzem ciała. Przywiązują wielką wagę do czystości w domu. Kobiety i dziewczęta poświęcają znaczną część dnia na pranie i sprzątanie, dopóki wszystko nie lśni czystością. W przeciwieństwie do samochodu kempingowego pojazd cygański nie posiada toalety chemicznej. Posiadanie toalety w tym samym miejscu, w którym przygotowywane jest jedzenie, uważane jest za odrażające i zagrażające zdrowiu. Do codziennego jedzenia i picia używane są naczynia z dobrej jakości porcelany. Każde pęknięte lub zarysowane naczynie jest wyrzucane, ponieważ uznawane jest za rytualnie nieczyste. Za nieczyste uważane jest także używanie do mycia się lub prania ubrań miski, która używana jest do mycia naczyń i ścierek kuchennych.

Cyganie za czyste uważają wnętrze ciała i zewnętrzną część ciała powyżej pasa. Część poniżej pasa uważana jest za nieczystą.

Nie-Cygan uważany jest za nieczystego, ponieważ nie podziela ich wierzeń, a nasze standardy higieny uznawane są za mniej rygorystyczne niż w społeczności cygańskiej. Na przykład Cyganka nigdy nie upierze ścierki kuchennej razem z ubraniem.  Do mycia się używana jest osobna miska. Żywność i naczynia kuchenne MUSZĄ być myte osobno od wszystkiego innego. Kostka mydła uważana jest za szczególnie brudną i nigdy nie może trafić w pobliże zlewu kuchennego.

Za nieczyste uważane są zwierzęta jedzące mięso. Jeśli takie zwierzę lub inny element zanieczyszczający dotknie talerza, staje się on „mochadi” – nieczysty. Uznaje się, że żadne mycie już nie pomoże, i nieważne jak cenny – talerz musi zostać wyrzucony.

Cygan może pić z tego samego naczynia, którego używa jego koń, ale nigdy z naczynia używanego przez kota lub psa. Ponieważ te zwierzęta uważane są za „mochadi” i nie mogą przebywać w domu. Dlatego Cyganie zazwyczaj nie mają kotów. Koty i psy uważane są za nieczyste, ponieważ mogą lizać się po całym ciele, a koń uznawany za czystego, ponieważ nie może tego dokonać.


Nawet to krótkie wyjaśnienie przekonuje, że programy socjalne i edukacyjne przeznaczone dla Cyganów nie mogą być prostym przymuszaniem ich do naszych standardów. Nieodzownym warunkiem jest uwzględnienie istotnych elementów ich przekonań, wierzeń, bogatej i skomplikowanej tradycji. 

niedziela, 7 grudnia 2014

Sharia 4 Poland

W mediach roztrząsano ostatnio incydent - transparent , jaki pojawił się na marszu islamistów w Niemczech o treści „sharia 4 Poland”, czyli szariat dla Polski. Czy naszemu krajowi grozi islamizacja? Model islamizacji przetestowano skutecznie w Europie Zachodniej; sprowadzenie niewielkiej grupy imigrantów, stworzenie sieci meczetów finansowanych przez islamistycznych sponsorów z zagranicy, utrzymywanie się imigrantów z zasiłków społecznych, gwałtowny przyrost liczby muzułmanów poprzez przyrost naturalny, sprowadzanie rodzin, konwersje, odrzucenie praw i cywilizacji goszczącego ich państwa i agresywne wprowadzanie swoich, rozpoczęcie dżihadu – zamieszek, przestępstw, terroru. W Warszawie władze z PO zgodziły się na budowę meczetu na miejscu historycznej reduty Ordona, obrażając pamięć patriotów polskich z Powstania Listopadowego. Znamienne, że będzie to sponsorowany przez darczyńców znad Zatoki Perskiej meczet islamistycznej Ligi Muzułmańskiej, a nie Muzułmańskiego Związku Religijnego zrzeszającego między innymi polskich Tatarów. Obiekt zawierać będzie salę modlitwy, sale wykładowe i dydaktyczne, sale wystawowe, sportowe, internetowe, bibliotekę i przedszkole muzułmańskie.


Lewacy z Gazety Wyborczej już się cieszą:

Wysiłki skrajnej prawicy na szczęście nie przyniosły efektu i po czterech latach budowa Centrum, choć opóźniona, zbliża się do finału. Oficjalne otwarcie ma nastąpić jeszcze przed rozpoczynającym się pod koniec czerwca ramadanem. Nie łudzę się, że zakończy to kontrowersje wokół obecności wyznawców islamu w przestrzeni publicznej, tym bardziej że w ostatnich latach nacjonaliści urośli w Polsce w siłę. Wierzę jednak w rozsądek władz, które powinny otoczyć to miejsce szczególną opieką, a także w społeczność islamską i jej zdolność do dialogu. Ośrodek, w którym obok meczetu mają znaleźć się sale wykładowe i wystawiennicze, daje szansę na przedstawienia innego wizerunku islamu niż ten serwowany przez wojenną propagandę. Może wzbogacić kulturową mozaikę Warszawy o jeszcze jedną barwę. Najgorsza byłaby izolacja. Ja mam ochotę na ten meczet.


Wprawdzie lewacy byliby pierwsi wyrżnięci przez islamistów, ale pomimo tej oczekiwanej drobnej satysfakcji, prawica powinna jednak zaangażować się w obronę narodu i państwa. Przykre to, ale moim zdaniem raczej nie możemy liczyć na wsparcie Kościoła. Współczesne chrześcijaństwo kierowane przez struktury biurokratyczne wybrało oficjalnie nurt miłości i dialogu, a nieoficjalnie nurt koncentrowania się na dobrostanie kleru. Chrześcijanie są masowo mordowani na Bliskim Wschodzie, a struktury chrześcijańskie w Europie zamiast organizować i wysyłać ochotników do walki, zajmują się codziennym religijnym biznesem. Padają jedynie puste słowa o sprzeciwie wobec przemocy i współczuciu dla ofiar. Ten kierunek współczesnego chrześcijaństwa to odejście od prawdziwej wiary. Wrogowie muszą być zniszczeni i starci z powierzchni ziemi.  Jezus nie poddał się do końca.



Nie możemy liczyć na oficjalny Kościół, ale są w Polsce obrońcy naszej cywilizacji. Jeśli islamiści będą próbowali narzucić nam swoje porządki, gotowi są zgotować islamistom dżihad.