Łączna liczba wyświetleń

piątek, 30 października 2015

Synod biskupów o rodzinie - dokument końcowy

24 października Synod o rodzinie czyli XIV Synod Biskupów zatwierdził dokument końcowy. Odnośnie osób żyjących w związkach partnerskich podkreślono, że do ich sytuacji należy podchodzić w sposób konstruktywny. Najwięcej kontrowersji wywołały punkty 84-86, przyjęte minimalną wymaganą większością (ponad 2/3 głosujących). Punkty te dotyczyły osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach:

84. Osoby ochrzczone, które się rozwiodły i ponowie zawarły związek cywilny powinny być bardziej włączane we wspólnoty chrześcijańskie (...) trzeba zatem rozpoznać, które z różnych form wykluczenia obecnie praktykowanych w obrębie liturgii, duszpasterstwa, edukacji oraz w dziedzinie instytucjonalnej można przezwyciężyć. (...) Ta integracja jest też potrzebna ze względu na troskę i chrześcijańskie wychowanie ich dzieci, które muszą być uznane za najważniejsze.

85. (...) Zachodzi bowiem różnica pomiędzy tymi, którzy szczerze usiłowali ocalić pierwsze małżeństwo i zostali całkiem niesprawiedliwie porzuceni, a tymi, którzy z własnej, ciężkiej winy zniszczyli ważne kanonicznie małżeństwo. Są wreszcie tacy, którzy zawarli nowy związek ze względu na wychowanie dzieci, często w sumieniu subiektywnie pewni, że poprzednie małżeństwo, zniszczone w sposób nieodwracalny, nigdy nie było ważne. (...) Co więcej, nie można zaprzeczyć, że w pewnych okolicznościach „poczytalność i odpowiedzialność za działanie mogą zostać zmniejszone, a nawet zniesione” (KKK, 1735) ze względu na różne uwarunkowania. (...)

86. (...) Rozmowa z księdzem, na forum wewnętrznym, przyczynia się do tworzenia prawidłowej oceny, tego co utrudnia możliwość pełniejszego uczestnictwa w życiu Kościoła oraz kroków mogących jemu sprzyjać i je rozwijać. (...)


Problemy religijne rozpatruję w ujęciu socjologicznym i teologicznym. Kiedy obie te metody dadzą podobny wynik, jestem całkowicie przekonany. Spójrzmy na sakrament małżeństwa z punktu widzenia socjologii religii. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa w nauce Kościoła nie funkcjonowało pojęcie sakramentu małżeństwa, kapłani nie uczestniczyli w zawieraniu małżeństwa, małżeństwa zawierano według lokalnych zwyczajów. Wzrost potęgi Kościoła w średniowieczu, dążenie do sprawowania pełnej kontroli nad życiem społeczeństwa zrodziło potrzebę instytucjonalizacji tej władzy poprzez system sakramentów, obejmujących kluczowe aspekty i momenty życia każdego człowieka. Dotychczas za sakramenty – znaki łaski Bożej – uznawano chrzest, bierzmowanie i eucharystię. Dodano małżeństwo, kapłaństwo, spowiedź i namaszczenie chorych. Od tej pory łaska Boża nie mogła już spływać bezpośrednio na wiernego, lecz tylko przy asyście instytucjonalnego pośrednika – kapłana, poprzez sformalizowaną liturgicznie procedurę sakramentu. Sakrament małżeństwa jako narzędzie kontroli Kościoła nad wiernymi sprawdzał się znakomicie od średniowiecza, aż do XX wieku. Rewolucja obyczajowa, która rozpoczęła się wtedy przyniosła fatalne skutki. Jedną z jej przyczyn mogło być faktyczne równouprawnienie kobiet i mężczyzn. Niezależność ekonomiczna kobiet spowodowała, że mniej obawiają się skutków rozwodu i współżycia przedmałżeńskiego. Do tego doszedł szerzący się hedonizm, lekkomyślność i niedojrzałość emocjonalna młodzieży. Seks stał się formą aktywności towarzyskiej śmiało przekraczając dawniej dozwolone granice: małżeństwo lub dom publiczny, Rozwody i ponowne małżeństwa stały się powszechne, a same małżeństwa zastępowane coraz częściej przez konkubinaty. Nauka Kościoła w kwestii seksu i małżeństwa głoszona według rytu średniowiecznego znalazła się w sprzeczności z praktyką życiową większości lub dużej części katolików. Władze Kościoła w tej sytuacji mogą: ignorować problem; przyjąć twardą linię – odsunąć wiernych nie stosujących w 100% do nauki, choćby nawet pozostałaby mniejszość; albo dostosować naukę do realiów epoki – w dużej mierze wracając na pozycje doktrynalne z pierwszych wieków chrześcijaństwa.

Dokument końcowy świadczy, że wybrano to ostatnie rozwiązanie. Na razie nieśmiało. Sakrament małżeństwa pozostaje, ale wskazana jest droga, jak go obejść.

Z punktu widzenia teologii małżeństwo jest świętością i było świętością, zanim ujęto je w formę sakramentu.

Rdz 2, 23-24
Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem.
Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu.

Dlatego Kościół zawsze będzie wspierał małżeństwo.


Natomiast w kwestii gejów. W sensie socjologicznym – zawsze stanowili marginalną mniejszość społeczeństwa. Obecnie stanowią hałaśliwą mniejszość. Niewątpliwie stanowią też wpływową mniejszość w hierarchii. Balonem próbnym był coming out księdza Charamsy. Ale na szczęście w tej kwestii synod nic nie uchwalił. Nie będzie żadnej zmiany. Bo w porównaniu do standardów średniowiecznych zmiana już nastąpiła. Wtedy karą za sodomię było spalenie na stosie. Obecnie Kościół homoseksualizm potępia, ale homoseksualistów toleruje, w konserwatywnym sensie tego słowa. Zresztą palenie na stosie zwiększyłoby szkodliwą emisję dwutlenku węgla. A pedalskiego Kościoła nie potrzebujemy.

9 komentarzy:

  1. Szanowny Dibeliusie,

    Wszystkie te synodalne postanowienia są tylko rodzajem poprawek do generalnego spustoszenia jakie poczynił sobór watykański II. W ramach soborowego wietrzenia, nieopatrznie wpuszczono do kościoła swąd szatana. Jak już pisałem wcześniej, uważam że odpowiedzi na wszystkie rozterki zawarte są w słowach naszego Pana, którego mądrość nie potrzebowała naukowych sympozjów.
    Załączam ciekawy materiał, którego fragmenty mogą być przydatne na potrzeby dalszej dyskusji.

    Serdecznie pozdrawiam, TF.

    https://www.youtube.com/watch?v=HC0E3rgoCVc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Tie-Fighterze,
      Nie jestem religijnym konserwatystą i uwazam, że odpowienie zmiany w odpowiednim czasie powinny być wprowadzane. Ale sobór watykański II wprowadził korektę w kierunku dokładnie odwrotnym, niż należało. Był ważnym krokiem w desakralizacji Kościoła. Mamy roztańczony, rock-and-rollowy Kościół, którego głównym i zasadniczym tematem pozostała reglamentacja seksu, walka z antykoncepcją itp.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
    2. @ Dibelius
      Z oczywistych powodów nie we wszystkich kwestiach zgadzałem się z wypowiedziami polskich biskupów katolickich "przedsoborowych". Ale wszyscy oni byli ludźmi godnymi szacunku, w przypadku księdza prymasa Stefana Wyszyńskigo czy księdza arcybiskupa Ignacego Tokarczuka nie waham się mówić o ich majestacie. A dzisiaj? Z nazwisk powszechnie znanych wielce szanuję jedynie księdza Tadeusza Isakowicza - Zaleskiego. Ale już bredzący o uwodzeniu księży przez dzieci arcybiskup Michalik tylko śmieszy. A sekujący księdza Isakowicza - Zaleskiego "kamerdynał" Dziwisz budzi tylko moje obrzydzenie.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. @Stary Niedźwiedź
      Dla mnie pozytywnym wzorem jest biskup Hoser, który skutecznie masakruje lewaków.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  2. Czcigodny Dibeliusie
    Zacytowane przez Ciebie słowa:
    (...) trzeba zatem rozpoznać, które z różnych form wykluczenia obecnie praktykowanych w obrębie liturgii, duszpasterstwa, edukacji oraz w dziedzinie instytucjonalnej można przezwyciężyć. (...)
    to klasyczna mowa - trawa, utrzymana w stylu informacji, iż rząd dba o wszechstronny rozwój ludu pracującego miast i wsi. Nie wierzę, aby doprowadziły do jakichkolwiek konkretów.
    Sakramenty ustanowione w Piśmie Świętym mają się dobrze, te wynalezione głupie tysiąc kilkaset lat po Zbawicielu już znacznie gorzej. No cóż, jeśli autorem kierowała głównie megalomania, to i dzieło okazało się godne autora.
    Jak wiesz, w kościołach ewangelickich nie ma "kościelnych rozwodów". Uznaliśmy, że skoro małżeństwo ustało de facto, a sąd państwowy potwierdził to formalnie, nie ma sensu udawać Greka. A tym bardziej bawić się w procedury rodzące jedynie korupcję i zgorszenie. Ale osoba rozwiedziona, chcąca powtórnie zawrzeć ślub kościelny, musi na to uzyskać zgodę naszego biskupa "krajowego" (struktur decyzyjnych ponadnarodowych nie mamy). Właśnie po to, aby odróżnić winnego rozpadu małżeństwa od osoby pokrzywdzonej. A dodatkowego karania tej ostatniej (twoje sakramenckie małżeństwo trwa nadal, więc żyj w "czystości") z powodów dyplomatycznych nie nazwę po imieniu.
    Ale nie wierzę, by na takie rozwiązanie KRK zdobył się za naszego życia. Przynajmniej tak długo, jak długo do sądów biskupich będą zgłaszać się interesanci po zaświadczenia o "uznaniu małżeństwa za niebyłe". Kto by zamykał kopalnię, w której jeszcze jest złoto?
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
      Faktycznie cytowne punkty dokumentu synodu sprawiają wrażenie stylu dyplomatycznego, aby zdobyły poparcie 2/3. Ale otwierają drogę dla decyzji papieża. O ile wypowiedzi Franciszka odnośnie imigrantów są tragicznym i przerażającym błędem, to może pozostawi po sobie pozytywne zmiany w zakresie podejścia do małżeństwa. Widać, że nurtuje go ten problem.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
    2. Szanowny Dibeliusie,

      Ja bym sobie zbyt wiele nie obiecywał. Nawet w Watykanie coraz większe wpływy ma frakcja, której "cywilny" odpowiednik to euro lewactwo. Tak więc pomni na spustoszenie jakiego w europejskich społeczeństwach dokonało lewactwo, powinniśmy się poważnie obawiać o dalsze losy Kościoła.

      Serdecznie pozdrawiam, TF.

      Usuń
  3. Witaj Dibeliusie.
    Interesujący wywiad z abp Stanisławem Gądeckim:

    http://chnnews.pl/index.php/pl/europa/item/2891-abp-stanislaw-gadecki-relacjonuje-synod-w-watykanie-pojscie-w-kierunku-protestantyzmu.html
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Józefie,
      Moim zdaniem przewagą religii katolickiej nad protestancką jest większa elastyczność. Doktryna protestantów jest ściśle związana z treścią Pisma Świętego.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń