Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 4 października 2015

Coming out księdza Charamsy

Krzysztof Charamsa, jest polskim księdzem, do soboty pracującym w Watykanie w Kongregacji Nauki Wiary. Tego dnia na konferencji prasowej przedstawił swojego partnera i oświadczenie w tej sprawie, a także skrytykował Kościół za "wszechobecną i ślepą homofobię". W wywiadzie ksiądz wyjaśniał także, że chciał wyznać swój homoseksualizm, bo "dłużej nie mógł żyć w niezgodzie ze sobą". Watykan oświadczył, że ksiądz Krzysztof Charamsa nie będzie mógł dalej pełnić funkcji w Kongregacji Nauki Wiary oraz w papieskich uniwersytetach, gdzie nauczał.


Homofobia w Kościele? Może oficjalnie tak, ale niejawny homoseksualizm rozwija się znakomicie i polscy duchowni mają w tym zakresie znaczne osiągnięcia.

Abp Juliusz Paetz to skompromitowany hierarcha, który mimo poważnych oskarżeń o zbyt bliskie relacje z młodymi mężczyznami (wielu wprost interpretuje je jako wyraz skłonności homoseksualnych arcybiskupa), wciąż bryluje na salonach. Odwołany ze stanowiska, a także ukarany zakazem udzielania sakramentów i głoszenia kazań Paetz, ma w środowisku niektórych katolickich działaczy złą opinię, ale wciąż żyje w luksusach. "Gazeta Wyborcza" dotarła do mężczyzn, którzy doświadczyli zbytniej "serdeczności" arcybiskupa. Mówią o pocałunkach, przytulaniach, pijaństwie, męskich tańcach i propozycjach wspólnego pójścia pod prysznic.


Józef Wesołowski zmarł w wieku 67 lat i był najwyższym byłym dostojnikiem Kościoła sądzonym za pedofilię. W Watykanie czekał na proces. Oskarżony był m.in. o posiadanie pornografii dziecięcej i wymuszanie aktów seksualnych na dzieciach. Miał to robić zarówno w Watykanie, jak i na Dominikanie, gdzie był nuncjuszem. Został wydalony ze stanu duchownego.


Nauka Kościoła oficjalnie potępia homoseksualizm.

KKK 2357  (...) Tradycja, opierając się na Piśmie świętym, przedstawiającym homoseksualizm jako poważne zepsucie (Por. Rdz 19,1-29; Rz 1, 24-27; I Kor 6, 9;1 Tm 1, 10). zawsze głosiła, że "akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane". Są one sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane.

Rdz 19.24-25 A wtedy Pan spuścił na Sodomę i Gomorę deszcz siarki i ognia od Pana <z nieba>. I tak zniszczył te miasta oraz całą okolicę wraz ze wszystkimi mieszkańcami miast, a także roślinność.

Jednak utrzymywanie przez Kościół celibatu księży w sensie socjologicznym jest zielonym światłem dla homoseksualistów. Nauka w seminarium to dla geja atrakcyjna możliwość kontaktu z młodzieńcami i znakomite usprawiedliwienie dla unikania kontaktu z kobietami. W społecznościach jednopłciowych nieuchronnie wzrasta procent homoseksualistów.

Zepsuciu chrześcijaństwa przeciwstawia się jednoznaczność i czystość islamu, w którym homoseksualizm karany jest śmiercią. Homoseksualizm wśród naszego kleru wydaje się jednak umiarkowany w porównaniu ze natężeniem zboczenia szerzącego się wśród muzułmanów. Ponieważ istotą tej religii jest traktowanie kobiet jako nieczystych zwierząt i odizolowanie ich od społeczeństwa, mężczyźni skazani są w dużej mierze na własne towarzystwo. Z plagą pedalstwa spotkali się np. żołnierze koalicji w Afganistanie:

"W Bagram, powracający z gór brytyjscy żołnierze, nie mówili o niczym innym, jak tylko o propozycjach seksualnych składanych przez rzeszę lokalnych wieśniaków-pederastów" - pisał kilka lat temu jeden ze szkockich dzienników. "Żołnierz piechoty morskiej, James Fletcher żalił się: - Byli bardziej przerażający niż cała Al-Kaida. Jeden facet, który miał umalowane na czerwono paznokcie, podszedł do nas i zaproponował, że nam też pomaluje. (...) Po wiosce przechadzają się mężczyźni z młodymi chłopcami i trzymają się za ręce"

Kolejny marine, opowiadając o swoim pobycie na południu Afganistanu, mówił: "To było istne piekło... W każdej wiosce, w której się pojawialiśmy, napotykaliśmy grupę umalowanych mężczyzn, którzy się do nas zbliżali, głaskali czule po głowach i głośno cmokali w policzki".

Jedną z przyczyn męskiego homoseksualizmu wśród Pasztunów, jest bardzo ograniczony dostęp do kobiet, z którymi można rozmawiać dopiero po zaproponowaniu małżeństwa. Tamtejsi mężczyźni żalą się, że nie widzą wcześniej swoich wybranek i nie mogą ocenić ich atrakcyjności, gdyż są całe zakryte. Mówią: - Jak można zakochać się w kobiecie, której twarzy nie widać? Tymczasem, mogą oglądać młodych chłopców, będących w tamtejszej kulturze uosobieniem największego piękna. Do tego dochodzi jeszcze przekonanie, że kobieta jest "nieczysta" i u wielu z tego powodu budzi odrazę. Powszechne przysłowie Pasztunów mówi: "Kobieta jest dla dzieci, a chłopcy dla przyjemności".

Wśród Pasztunów panuje zwyczaj, zgodnie z którym chłopcy w wieku siedmiu lat są odseparowywani od matek i wychowywani przez ojców, dlatego też praktycznie przez cały czas przebywają wyłącznie w towarzystwie innych mężczyzn, przez których są wykorzystywani. Wielu z nich staje się kochankami bacha baz, czyli zamożnych członków plemienia.

Chłopcy stanowią główną atrakcję tzw. wieczorów tanecznych, podczas których przebrani za kobiety z mocnym makijażem i pomalowanymi na czerwono paznokciami, tańczą przed mężczyznami w średnim wieku, zabiegającymi o ich względy. Za występy otrzymują pieniądze.


W islamie problem jest beznadziejny, religię katolicką można szybko oczyścić z problemu nadmiernego homoseksualizmu, znosząc celibat. Celibat nie ma uzasadnienia teologicznego, wprowadzono go w celu zabezpieczenia interesów materialnych Kościoła. Stoimy przed wyborem: prymat interesów biurokracji kościelnej – czy przetrwanie i rozwój Kościoła jako społeczności wiernych.

51 komentarzy:

  1. To "muzułmańskie" podejście do seksu ("kobiety są dla dzieci...") kojarzy mi się z niedawno przeczytanym opowiadaniem Johna Eversona "Rozgrzewanie kobiet". Jak widać niedobór niewiast i/lub durne obyczaje prowadzą do eskalacji homoseksualizmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ Kira
      Gdy czytam o walce z pedofilią czy pedalstwem w kościołach objętych obowiązkowym celibatem duchownych, przypomina mi się aforyzm ś.p. Stefana Kisielewskiego:
      Socjalizm jest to ustrój bohatersko walczący z problemami ekonomicznymi, nie istniejącymi w innych ustrojach.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Cierpią kobiety, cierpią chłopcy, ale najgorsze jest cierpienie owiec.

      Usuń
    3. Ja tutaj widzę jeszcze jeden problem: niemiłosierne rozdmuchiwanie takich spraw, nadawanie im rangi przełomowych zmian, wałkowanie tematu przez wszystkie media tudzież znaczną część blogosfery. Ale to już pewnie pokłosie powszechnej, a zarazem potwornej banalizacji - wszystkiego. Życie człowieka sprowadzone zostało do dupy, kiesy, czasami przynależności do określonego "plemienia" - tak politycznego, jak i obyczajowego. Nic dziwnego, że wymachujący swoim... życiem prywatnym ksiądz stał się z dnia na dzień - przepraszam za obelgę, ale muszę to napisać - celebrytą. Jedyna rada, to odciąć się od tego typu plotkarskich informacyjek. Niech się Watykan tym zajmie. Albo i nie.

      Usuń
    4. Paradoksalnie taki zarzut postawiły mu nawet środowiska lewackie - łacznie z Gazetą Wyborczą. Przygotował taki show medialno-celebrycki - wybór momentu, wywiady, książka przygotowana do druku, że ich zdaniem wyszedł przed szereg, dokonał falstartu, "spalił" temat gejowski tuż przed Synodem o Rodzinie.

      Usuń
  2. Czcigodny Dibeliusie
    Ci wszyscy którzy bronią herezji celibatu, "zapominają" o liście Apostoła Narodów do Tymoteusza. W którym jest wyraźnie napisane, że biskup powinien mieć tylko jedną żonę. Oraz być przykładnym mężem i ojcem.
    Za ustanowieniem celibatu, poza wspomnianą przez Ciebie pazernością (część majątku zmarłego księdza trafiając w ręce wdowy i dzieci, "marnowałaby się"), stała jeszcze dyspozycyjność względem korporacji. Ale ten problem ciekawie rozwiązały kościoły prawosławne. Żonaty mężczyzna może otrzymać święcenia, natomiast wyświęcony kawaler nie może już zawrzeć małżeństwa. Zaś wyższe stopnie hierarchii (od biskupa wzwyż) zarezerwowane są dla mnichów, z definicji objętych celibatem.
    Przypomniany przez Ciebie ksiądz pederasta (mam nadzieję że biskup pelpliński wyczyści sprawę do końca) miał czelność domagać się, aby Pismo Święte nie było "interpretowane w duchu homofobicznym". Zarówno Twoje odnośniki jak i ten:
    http://www.duchprawdy.com/biblia_o_homoseksualizmie.htm
    wyraźnie udowadniają, że to nie kwestia jakiejś interpretacji, lecz akceptacji lub odrzucenia Biblii. Kto temu tępemu pedałowi nadał doktorat teologii?
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
      Istnieją różnice pomiędzy doktryną katolicką a protestancką, ale moim zdaniem kwestia celibatu powinna być z tej listy usunięta.

      Pedałowie zaś powinni otrzymywać doktorat nie z teologii ale z gejologii, szczególnie cenny byłby uzyskany w Słupsku.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
    2. Czcigodny Dibeliusie
      Zaproponowałeś konstruktywne rozwiązanie. Skoro niejaki Szymon Niemiec, po przegraniu z Biedroniem rywalizacji o rząd dup (bo chyba nie dusz) polskich pederastów, utworzył "kościół" w którym robi za "biskupa", powstało przytulisko dla pedałów w sutannach. Miejmy nadzieję że biskupi ułatwią im podjęcie decyzji poprzez wydalenie ze stanu duchownego Kościoła Rzymskokatolickiego. A procedury nie będą się tak skandalicznie ślimaczyć, jak w prypadku wydawcy niezbędnika komucha czyli "faków i szitów".
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Szanowny Dibeliusie,

    Sodomia jest grzechem i Pismo Święte jest tu jednoznaczne. Zatem kapłan otwarcie przyznający się do sodomii nie może nim dalej być. To chyba oczywiste. Dziwię się powściągliwej reakcji władz kościelnych, przypominającej groźne kiwanie palcem w bucie. Nic dziwnego, że Kościół katolicki nie może się od lat oczyścić z pedofilów i pedałów, co w tym przypadku najczęściej znaczy jedno i to samo. Ten kapłan, podobnie jak wywrotowcy pokroju Bonieckiego czy Lemańskiego powinni być natychmiast wyrzuceni ze stanu duchownego! Dostarczyli sami dość dowodów, aby nawet nie bawić się w procesy, a wywalić ich na zbity pysk za pośrednictwem jednej decyzji administracyjnej. Tak się czyści szeregi z niepożądanego elementu. Kościół nie ma prawa iść na kompromisy ze złem! Kościół musi się umacniać poprzez samooczyszczenie!
    Co do zniesienia celibatu, to pełna zgoda i pójdę nawet nieco dalej i będę postulował obowiązek ożenku przez księży, aby w ten sposób zminimalizować ryzyko przenikania elementu pedalskiego w struktury kościoła. Każdy ksiądz powinien mieć pełną rodzinę, i wiedzieć jak prawdziwe życie wygląda.

    Serdecznie pozdrawiam, TF.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Tie Fighterze,
      Pełna zgoda co do konieczności stanowczego czyszczenia kleru z parszywych owiec.
      Obowiązku ożenku księżom bym nie narzucał, ale wpływ na wybór proboszcza powinna mieć rada parafialna, która z przedstawionych przez Ciebie powodów będzie preferować księży żonatych.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
    2. Czcigodny Dibeliusie
      Wybór proboszcza przez ogół parafian to kolejny postulat zrealizowany w polskim KEA już od wielu lat. To samo gremium może też proboszcza odwołać w przypadku skandalicznego zachowania się. A biskup diecezjalny nie jest w stanie takiej osoby obronić wbrew woli parafian. Więc u nas nie ma "gorących kartofli" przerzucanych z jednej parafii do drugiej.
      Pod rozwagę poddałbym też i inny nasz pomysł, za który nie weźmiemy żadnej opłaty licencyjnej. Duchowny luterański może ożenić się z luteranką bądź "aliantką" (kalwinistką lub metodystką) jeśli biskup diecezjalny tę konkretną osobę zaaprobuje. Chodzi o to, by uniknąć możliwości, iż pastorowi zawróci w głowie swoją powierzchownością jakaś "wyluzowana babeczka", jak takie lafiryndy zwykły nazywać różne moralne mniej niż zera.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
      Podoba mi się to rozwiązanie - biskup pilnujący sensownego ożenku podopiecznego, zamiast stojący na straży celibatu.

      Natomiast zwiększenie roli rady parafialnej w KK ma moim zdaniem znaczenie strategiczne, decydujące o przyszłości Kościoła. Warto korzystać z dobrych doświadczeń.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  4. Wydaje się, że im bardziej restrykcyjne wytyczne dają w tych sprawach religie, tym bardziej są one ignorowane.
    Co do księdza - mam pytanie. Zgodnie z tradycją i prawem kanonicznym, księdza obowiązuje celibat. Zatem, ma on być niejako aseksualny. Czy w związku z tym, orientacja seksualna ma jakiekolwiek znaczenie? Oczywiście, zakładając, że ksiądz przestrzega celibatu - czy w takim wypadku homoseksualista może być księdzem, czy też natychmiast zostałby wydalony ze stanu kapłańskiego, gdyby tylko to ujawnił? Pytam z czystej ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grzech to nie tylko czyny. Grzeszy się również myślą.
      Heteroseksualizm - norma
      Homoseksualizm - zboczenie/patologia/zaburzenie psychiczne
      Homoseksualizm jest zakorzeniony w psychice, nie jest to rodzaj odruchu bezwarunkowego.
      Czy ksiądz może mieć zaburzenia psychiczne i sprawować posługę?
      Czy ksiądz może być zboczeńcem i sprawować posługę?
      Czy homoseksualny ksiądz znając uwarunkowania posługi duszpasterskiej oraz prawa kanonicznego, jest uczciwy wobec instytucji kościoła i swoich wiernych ukrywając swoje zboczenie i wstępując w stan duchowny, wiedząc, że do stanu duchownego homoseksualistów nie przyjmuje się?

      Usuń
    2. @Nitager
      Nie ma jednoznacznej odpowiedzi.
      Watykańska Instrukcja stwierdza m. in., że czynny homoseksualista ani osoba o głęboko zakorzenionych tendencjach homoseksualnych, bądź wspierająca tzw. kulturę gejowską, nie może być dopuszczona do święceń kapłańskich oraz przyjęta do seminarium duchownego.
      Osoba o skłonnościach homoseksualnych, ale nie spełniająca żadnego z powyższych kryteriów teoretycznie może zostać kapłanem, pod warunkiem osobistej determinacji, pragnienia przezwyciężenia problemu, korzystania z pomocy terapeutycznej, zaangażowania duchowego w leczenie swojego zranienia ludzkiego i głębokiej wiary.

      Na zarzut Charamsy o homofobię przedstawiciele hierarchii odpowiadają właśnie, że skoro celibat obowiązuje, to obowiązuje zarówno osoby heteroseksualne jak i homoseksualne, a więc nie może być mowy o dyskryminacji.

      Skoro jednak wielu katolików np. ja albo Tie Fighter jest za zniesieniem celibatu, opowiadamy się za bezwzględnym zakazem kapłaństwa dla homoseksualistów. Biblia jest jednoznaczna w negatywnej ocenie tego zboczenia.

      Natomiast interesującą ofertą dla homoseksualistów zainteresowanych kapłaństwem jest np. Zjednoczony Kościół Chrześcijański biskupa Szymona Niemca.

      Usuń
  5. Celibat nie jest dogmatem wiary w KK więc nie zdziwię się, gdy pewnego dnia zostanie , nie tyle zniesiony ile hierachia zostawi tu pewną dowolność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Celibat jest nieodzownym atrybutem zakonów, a zakonnikom nie powinno zamykać się drogi do kapłaństwa. Ale większość księży powinna być żonata.

      Usuń
  6. Jestem ciekaw na ile szeregowi członkowie KK mogą mieć wpływ na zniesienie obowiązkowego celibatu. Jesteśmy wszyscy członkami kościoła, więc i nasze zdanie w tej kwestii powinno mieć znaczenie, tym bardziej że jest uzasadnienie w Bibli a tradycja nie powinna być tu ważniejsza. Wybierający życie zakonne, to inna para kaloszy - niejako poślubiają Boga więc tu celibat jest OK, zresztą od zamierzchłych czasów tak to właśnie było. Księża pracujacy na codzień z wiernymi wydaje się, że będą im bliżsi mając rodziny. Jak będą utrzymywać swoje rodziny, gdzie będą mieszkać? Tu chyba można podpatrzeć protestanów i prawosławnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Asie
      Co się tyczy utrzymania rodziny, sprawa jest prosta. U nas protestantów proboszcz wybrany przez ogół wiernych ustala z radą parafialną swoje pobory. I dochody pastora są oddzielone od dochodów parafii (składki wiernych, darowizny z zewnątrz etc.), którymi zarządza rada a nie proboszcz.
      Oczywiście masz świętą rację, że w sprawach rodzinnych czy męsko - damskich autorytet celibatariusza w porównaniu tym jaki ma żonaty i dzieciaty ksiądz, jest po prostu żaden. A niektóre twierdzenia niektórych celibatariuszy o tych sprawach budzą politowanie lub zgrozę.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Ja bym tak łatwo nie odbierał głosu księżom w sprawach rodzinnych.
      Zapewne wiesz, że wierni KK muszą spowiadać się i nie chodzi mi o spowiedź powszechną. Kto taką spowiedź odbębnia to odbębnia ale są tacy wierni, którzy traktują ją bardzo poważnie i wtedy są nieocenionym źródłem wiedzy dla kapłana, ergo taki kapłan może mieć pojęcie o czym mówi, nawet gdy sam nie ma żony czy dzieci.

      Usuń
    3. @ AS

      Masz, waszmość, słuszność. Warto czerpać wiedzę o życiu nie tylko z własnego, ale przede wszystkim z cudzych doświadczeń. Dopiero na iluś tam przykładach można wykazać zachodzące w danej sytuacji prawidłowości.

      Usuń
  7. pierwszy raz widzę jak faceci ugotowali się we własnym sosie, a wydawało mi się, że są zbyt rozumni żeby dać się tak wplątać we własne zasady czystości :)
    i ze świętości wychodzi zgnilizna,
    w związkach Kościołowi nie wyszło : ani monogamiczne związki, ani celibat...
    niestety bez rewolucyjnych zmian zgnije od środka.

    OdpowiedzUsuń
  8. jestem za zniesieniem celibatu (znaczy z prawem dobrowolnego wyboru) i wykasowaniem ostatnich słów przysięgi małżeńskiej " że cię nie opuszczę aż do śmierci". Znaczy, że nie zgadzam się na kompromis jednostronny czyli zniesienie wyłącznie celibatu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sakrament małżeństwa to kwestia doktryny, którą jako szeregowy katolik jestem zobowiązany respektować. Doktryna może jednak ulegać doskonaleniu, małżeństwo mogłoby być błogosławione przez kapłana. Kapłan udziela temu związkowi siły duchowej. Co będzie dalej zależy od tych dwojga... Tak bym to widział.

      Usuń
    2. to jest do przyjęcia. Moim zdaniem z rozwodu powinien tłumaczyć się kapłan (a nawet być rozliczany), i udowadniać jakich starań dokonał, w "udzielaniu siły duchowej". Może tym sposobem wizyty duszpasterskie nie będą zwykłą, jednoroczną, zbiórka pieniędzy, a kapłani wyjdą z katakumb do ludzi i zaczną im pomagać wychodzić z trudności życiowych.

      Usuń
    3. @Makowa,

      Pójdę dalej tropem twojego myślenia. Sparafrazuje nieco fragment twojej wypowiedzi zastosowany nie do katolików, ale dajmy na to agnostyków.
      Moim zdaniem z rozwodu powinni tłumaczyć się rodzice rozwodników (a nawet być rozliczani), i udowadniać jakich starań dokonali, aby ich dzieci stworzyły udane małżeństwa.
      Co teraz o tym powiesz? Ma to według ciebie sens?

      Usuń
    4. dość durnowato to zabrzmiało Tie_Fighter :)

      podobnie odpowiedziałam swojej koleżance, która nie chciała odejść od partnera fundując sobie i jemu koszmarne życie, bo to mogłoby mieć negatywny wpływ na przyszłe wybory i ewentualne zawarcie związku jej dorastającej (17 letniej) córki - też ją zapytałam czy ma pretensje do swoich rodziców, o swój nieudany związek.
      ( sama uważa się za wierzącą ale związku małżeńskiego nie zawarła bo chciała mieć niezależność jako czegoś, co jest trwalsze, bo nie trzyma zobowiązaniem - dzisiaj została wyrzucona za drzwi)

      Nie przyznałam się do tego, że ja mam żal do rodziców. I to nie za rozwód albo zły przykład, tylko właśnie za to, że dopuścili do tego, że zawarłam ten związek. Bo po części ich katolickie normy nie dały mi szansy odwrotu.
      A oni bardziej się przykładali do obrony cnoty, niż do obrony i konsekwencji przyszłego życia. Tym sposobem za cenę cnoty sprzedali życie, a diabeł wygrał je z Bogiem. Podobnie jak Kościół, który na naukach prześlubnych nie badał dojrzałości młodych do zawarcia związku ani podłoża jego chęci zawarcia, tylko uczył liczyć dni płodne.
      Chciałabym też, żeby wytłumaczył mi duchowny, który udzielił ślubu kościelnego mojej 65 letniej Mamie z 75 letnim mężczyzną.
      Na jakiej podstawie pobłogosławił i przyjął wyznanie miłości przed Bogiem. Przyjął i pobłogosławił kłamstwo dla zachowania zasad.
      Małżeństwo zostało zawarte dla uniknięcia plotek i zamknięcia ust dewotkom oraz dla Boga (nie Przed tylko Dla), żeby móc żyć w duchu wiary i uczestniczyć w komunii św.
      To chyba była durniejsza przysięga niż moja! I nikt mnie nie przekona, że miała jakiś sens.
      Nie wiem też czy ślub kościelny się należy(wszystkim) a rozwód się niektórym dostaje.

      Moim zdaniem diabeł znowu ucztuje, a Bóg na krzyżu płacze.
      A w przypadku mojej Mamy, po prostu, dwoje ludzi chciało razem przeżyć starość i pomóc sobie godnie ją znieść. Do tego nie potrzebne im były żadne przysięgi, ale Kościołowi i dewotkom -tak.
      W tym przypadku (i wielu im podobnych) pobłogosławiono krzywoprzysięstwo, i to właśnie teraz umrą oboje w grzechu.
      Więc jednak Małżonkowie, i Rodzice, i Kapłani są w tym samym kotle :) Bo ten sens gdzieś zginął w meandrach prawdy przykrytej płaszczem durnoty. A najgorsze jest to, że jedni drugich linczują.

      Pozdrawiam Tie_Fighter.

      Usuń
    5. @Makowa,

      Jestem taki zdezorientowany, że nie wiem co czynić...

      Pozdrawiam.

      Usuń
    6. @Makowa,
      "z rozwodu powinien tłumaczyć się kapłan (a nawet być rozliczany), i udowadniać jakich starań dokonał, w "udzielaniu siły duchowej" - zabrzmiało to prowokacyjnie, a nawet szyderczo, ale w świetle dalszego komentarza rozumiem Twoje emocjonalne motywy.

      Ja akurat te słowa o "sile duchowej", choćby nieścisłe i nieprofesjonalne w sensie teologicznym, traktuję poważnie. Spotkałem - niestety większość - księży urzędników, biurokratów. Ale spotkałem takich, którzy nawet wygłaszając te same standardowe formuły, potrafili przekazać wiarę, siłę, otuchę, optymizm.

      Usuń
    7. przepraszam za ten język ale szlag mnie trafia do dzisiaj!


      Dibeliusie, spotkałam księży, o których piszesz, ale jest ich niewielu i zaszczytem jest ich spotkać na swojej drodze, przez większość ta siła jest dosłownie siłą(wywieraną). Ponadto Ci wartościowi dla ducha księża z powołania, skrępowani są machiną, którą ciężko pominąć albo zatrzymać.
      Szkoda, bo faktycznie w tym zadaniu Kościół ma przygotowanie, i czas, i mógłby dodać tej siły, której ludzie potrzebują.
      Może kiedyś? Jak runie obłuda?...

      Pozdrawiam.

      Usuń
    8. @ Makowa
      Piszesz jak zwykle trochę tajemniczo. Ale nie pojmuję dlaczego ksiądz katolicki ma być ponosić winę, gdy małżeństwo jest nieudane.A w przypadku rozwodu być rozliczany.
      O ile pamiętam doktrynę katolicką, to podczas ślubu sami delikwenci rzekomo udzielają sobie sakramentu, zaś ksiądz jest jedynie świadkiem tego wwydarzenia. Piszę rzekomo bo jest dlamnie czymś dziwacznym aby dwoje ludzi, czyli istoty z definicji niedoskonałe i błądzące, w tej jednej chwili stały się jakimś cudem nieomylne do tego stopnia, że to ich "tak" jest aż sakramentem.
      Kościoły protestanckie widza to inaczej. Mamy tylko dwa sakramenty: chrzest i komunię. I dlatego ewidentnie nieudane malżeństwo może być rozwiązane. A żeby uniknąć wszelkich procedur sprzyjających korupcji (legendarne już "katolickie rozwody" za ciężką forsę), po prostu po rozwodzie przed sądem państwowym przyjmujemy do wiadomości fakt, że to małżeństwo się zakończyło. Czyli nie musimy sie bawić w walkę z trudnymi do rozwiązania problemami, stworzonymi przez nas na własne życzenie.
      Kłaniam się.

      Usuń
    9. @ Makowa

      Z tego, co piszesz, wnioskuję, iż byłaś kiedyś słaba, zagubiona i podatna na wpływ innych. Ale teraz, jako dojrzała kobieta, jesteś już pewnie silniejsza i żyjesz po swojemu, prawda? Może pora - cóż, nie tyle zapomnieć o tym, co było, ile po prostu się z tym - pogodzić? Bolesna przeszłość może dokuczać jak cierń w bucie, a może też zostać wpakowana do szufladki "Było - minęło", skąd wyciągalibyśmy ją wyłącznie w razie chęci udzielenia komuś młodszemu stosownej nauki.

      Oczywiście ja Ci żadnych nauk ani rad udzielać nie mam prawa. Ale skoro już publicznie obnażyłaś (jak swego czasu ja ;)) swoje bolączki, to pozwolę sobie zauważyć, że w Twoim przypadku zaszedł klasyczny problem ulegania naciskom otoczenia. Tymczasem w pewnym wieku - dla niektórych będzie to 15 lat, dla innych 20, 30 czy nawet więcej - trzeba odesłać absolutnie wszystkich (!) ustawiających nam życie ludzi na drzewo (w wersji brutalnej: posłać ich do stu diabłów), nawet jeśli są to nasi bliscy bądź osoby wartościowe i na ogół godne szacunku. Choćby po to, żeby po latach nie mieć do nich pretensji, za to z siebie być dumnym, że się nie było grzecznym, posłusznym i szanowanym przez przywołane przez Ciebie dewotki. ;)

      Sorry, że się wcięłam.

      Usuń
    10. Stary Niedźwiedziu, doktryny są dla tęgich głów, ja takiej nie mam,moje chmurzaste postrzeganie świata i zjawisk, zupełnie mi wystarcza.

      Tak piszą faktycznie, że kapłan jest świadkiem, ale potwierdza i błogosławi. Potwierdzić rozwodu już nie chce. To jest dla mnie niekonsekwencja.

      Z drugiej strony kapłani są pośrednikiem między człowiekiem, a Bogiem, i jako uczniowie Jezusa zostali powołani do nauczania. Prowadzą też nauki przedmałżeńskie, to jednak z tej roli nauczyciela nie zrezygnowali. To konsekwencją tej roli jest odpowiedzialność za poziom przygotowania. Rozwód jest moim zdaniem efektem złego przygotowania. Ilość nieudanych związków zawartych i potwierdzonych powagą Kościoła, mnie by martwiła.

      Moim zdaniem powagą Kościoła zaświadcza się przygotowanie Młodych do zawarcia sakramentu.Sami młodzi mają prawo być w wirze emocji.
      Kościół tak trochę umywa ręce przy zawieraniu małżeństwa (świadkuje a nie zaświadcza) ale tak żeby się nie pochlapać rozwodem (bo to dowód że źle zaświadczył albo źle wykonuje posługę Bożą w kwestii nauczania). Ale mniejsza z tym.

      Pozdrawiam.

      Usuń
    11. Mylisz się Kiro,
      nigdy nie byłam zagubiona i słaba, ani podatna na wpływy. Podobnie jak moja Mama, która zrobiła, co chciała pomimo mojego i rodzeństwa protestu. Taka rodzina :)
      Ale swoje zdanie mamy i nie boimy się jego wypowiadać.
      Moje życie składa się z wielu różnych żali i dlatego jest takie interesujące.

      Więc nie szukaj wyrywanych włosów z głowy, bo mamy wszyscy całkiem zdrowe czupryny, pomimo czupurnych charakterów :)
      Nic się też nie obnażyłam. Podałam tylko przykład, że sprawy, które wyglądają na trochę durnowato, niestety występują realnie. A mój żal ma podłoże religijne wiec trudno rozliczać z tego rodziców. Dlatego czepiam się Kościoła. Bo jeżeli coś czyni zło drugiemu, to nie może być nauką, doktryną czy świadczeniem Kościoła.

      Dewotkami zajmuje się Mama, to ja nie muszę wychodzić z własnej skóry :)
      Wywołuję burzę, żeby zwrócić uwagę, na luki które trzeba naprawić, a nie po to żeby popluć sobie w internecie.
      Pozdrawiam

      Usuń
    12. Obawiam się Makowa, że nie rozumiesz znaczenia sakramentu małżeństwa w ujęciu religijnym, a przynajmniej tak to wygląda.

      ""Na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!" (Mk 10,6-9)

      Ww. słowa Kościół tłumaczy w sposób jednoznaczny:
      "Dziś często spotykamy atak na Kościół, że jest nieżyciowy, bo nie uznaje rozwodów. Powiem jasno: nawet gdyby wszyscy chrześcijanie się rozwiedli, Kościół i tak nadal nie będzie uznawał rozwodów, bo nie może poprawiać Boga. Kościół stoi na straży Bożego prawa, a nierozerwalność małżeństwa to jest prawo Boskie."
      Ks. Edward Staniek

      A skoro tak, to Twoje pomysły Makowa mają prawo się ziścić tylko pod warunkiem, że założysz jakiś swój własny Kościół, bo w Kościele Katolickim to jest po prostu herezja :)

      Usuń
    13. @ Makowa

      Oskarżasz Kościół o złe bądź nieudolne nauczanie przyszłych małżonków, a przecież żadne nauczanie nie przygotuje pary zakochanych w sobie ludzi na wszystkie życiowe wyboje. Cóż zresztą mają robić księża, jeśli ktoś domaga się ślubu? Odmówić? Odwlekać?

      Z mojego punktu widzenia zarówno tzw. nauki przedmałżeńskie, jak i podejście Kościoła do seksualności, instytucji małżeństwa czy rozwodów są zwyczajnie głupie. I jak najbardziej mam do tej instytucji pretensje, że robi wodę z mózgu słabszym psychicznie jednostkom. Ale cóż można z tym zrobić? Idiotów lub cwaniaków próbujących wcisnąć bliźniemu kit lepki a ohydny nie brakuje. Księża są tylko jednymi z wielu.

      Usuń
    14. @All,

      Przypominam tylko uczestnikom dyskusji w tym wątku, że przynależność do Kościoła katolickiego nie jest przymusowa! Jak komuś nie pasuje doktryna, to zamiast utyskiwać, może zmienić sobie kościół. Proponuje kościół laveyański, gdzie nie robią nikomu wody z mózgu. Rozwody, aborcja itd. są legalne czy wręcz mile widziane. Wiernym nie narzuca się prawie żadnych ograniczeń - poza nakazem nienawiści do chrześcijaństwa, której i tak u części z was nie brakuje. Zatem polecam wstępną katechezę u pkanalii, a potem już z górki.

      Usuń
    15. cha, cha, cha Smurffie,
      zauważ, że złączenie w jedną całość Chrystusowi zajęło 33 lata. Przez te lata nauczał i przygotowywał się do tego kulminacyjnego stanu Miłości, a i sam fakt przejścia nie był dla Niego łatwy.

      Kościół ma obowiązek Kochać Bliźniego. Nie może zgarniać owieczki przed ołtarzem, otwierać ramiona i zamykać drzwi. To jest zwykłe przymuszenie, a nie dobra wola. Takie niewinne wpuszczanie ludzi w maliny. Tym bardziej, że do komunii trzeba przygotowywać się rok, do bierzmowania 3 lata, a do tego wyjątkowego sakramentu zawieranego przez ludzi wystarczy weekend (może miesiąc)
      Kościół ma otworzyć drzwi i ramiona, i utrzymać ludzi przy ołtarzu z widokiem na niebo, a nie kraty. Przymuszać do cierpienia swoimi ludzkimi doktrynami.
      Sztuką jest utrzymać wartością ducha, a nie ciałem.
      Jezus umarł na krzyżu nie po to żeby ludzie powtarzali tą drogę, tylko żeby nie musieli nią iść. Otworzył sobą niebo.Poświęcił ciało dla wartości ducha.
      Nie można patrzeć z boku jak ludzie ciągną całe życie krzyż i cierpią bo nie mają odwrotu. Nie cierpienie jest sensem życia, tylko miłość w tymi też miłość bliźniego. Kościół na to cierpienie patrzy i trzyma sztywne zasady.
      A moim zdaniem skoro Małżeństwo jest sakramentem nierozerwalnym, to wymaga długiego przygotowania. I może warto poświęcić ciało dla tej wartości, którą trzeba mieć czas pojąć, ale nie dopuszczać do przysięgi na życie na bazie emocji, zakochania, ciąży, starości lub ładnej oprawy w Kościele.
      Obecnie większość ślubów zawieranych jest w Kościele ze względu na piękną i duchowa oprawę, która jest ładnym tłem dla gości, sukni panny młodej i fotografii. Dla utrzymania wartości moim zdaniem duchowny powinien odmówić potwierdzenia przed Bogiem takiego związku. Ale to ograniczy ilość statystycznych wiernych i dochód ze ślubów . Statystyki ładne nie będą. Tłumy uciekną.
      Jednak nie mogę się zgodzić, że ludzie nie mają prawa do błędu (skoro Papież mógł mieć prawo rezygnacji na tym samym działaniu Ducha św.)
      A jeżeli tak, to trzeba wrócić do korzeni. Do podstawowych wartości i odpuścić, to co jest źródłem nieszczęść. Moim zdaniem źródłem jest grzeszne ciało, ale ja bym poszła na kompromis,i oddała ciało za czystą duszę.
      Ja bym zaryzykowała umową przedwstępną, czyli pozwoliła na płatne śluby i wymagała nauki w związku pod opieką Kościoła, a dopiero po stwierdzeniu dojrzałości do złożenia przysięgi na całe życie, udzieliła błogosławieństwa bezpłatnym sakramentem małżeństwa. Taki sakrament miałby dla mnie wartość i zachował powagę Kościoła a także wypełnił wolę Boga do świadczenia kapłana jako jego wysłannika. W takim przypadku rozwód byłby niemożliwy, bo mógłby go udzielić tylko Bóg po śmierci. Czy to się da zrobić i pogodzić, tego nie wiem.

      Tak czy siak.
      Zniesienie celibatu wymaga dopracowania aktu małżeństwa. Bo umyć ręce i wpuścić w maliny księży, ja przynajmniej, nie mam zamiaru.

      To by było na tyle.
      :)

      p.s. mi się ten Kościół podoba, a przynajmniej ta cześć, która jeszcze nie zdewociała od zbyt długiego przebywania w kręgu dewotek? i nie mam zamiaru jego ani zmieniać, ani zakładać nowego! Nie mam zamiaru też ubierać się o rozwód kościelny, ale chętnie bym ochroniła Miłość przyszłych pokoleń w duchu wartości, a nie sztywności zasad.

      Usuń
    16. @ Tie Fighter
      Z sakramentami bywa różnie. Mistrz Michalkiewicz żartował sobie, że w przypadku jakiejś ponoć ochrzczonej kanalii z Agory, sakrament się nie przyjął, bo organizm biorcy takowy odrzucił.
      Trudno też zrozumieć tych, którzy po zapaleniu świeczki polavejańskim wymiocinom, fundują też Panu Bogu ogarek. Czyżby dostosowali się swoim IQ do średniego poziomu "k**wiarni"?
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    17. @Tie Fighter
      Istotną wartością Kościoła Katolickiego w porównaniu z innymi kościołami chrześcijańskimi jest jedność. Ale nie wyklucza to dyskusji. Obecnie odbywa się Synod o rodzinie na którym purpuraci sobie dyskutują. Uważam, że zwykli katolicy też maja prawo dyskutować i proponować zmiany. Tylko że - dyskusja dyskusją - a obowiązującej nauki powinniśmy przestrzegać, albo uświadamiać sobie, że w niektórych kwestiach grzeszymy, zamiast się tym chełpić.
      Pozdrawiam

      Usuń
    18. Szanowny Dibeliusie,

      Nie mam nic przeciwko dyskusji. Nie mam też nic przeciwko proponowaniu jakichś zmian, aczkolwiek zważywszy na moc sprawczą tych , którzy owe zmiany proponują, jest to najczęściej bicie piany. Natomiast często jest tak, że proponowane zmiany, pozostają w kolizji ze Słowem Bożym i takim "reformom" się sprzeciwiam.

      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    19. @ Makowa

      Na szczęście żeby iść za Chrystusem nie trzeba przynależeć do Kościoła. I to jest pocieszenie dla wszystkich niepokornych owieczek, które olewają kościelne nauki o seksie czy sakramencie małżeństwa. ;)

      Usuń
    20. Zdziwiłabyś się Kiro jak bardzo rygorystyczna jestem dla siebie zarówno w seksie jak i w sakramentach, ale też otwarta na nowe wyzwania :)
      Dziękuję i pozdrawiam..

      Usuń
    21. Dziękuję Panowie!

      Tie_Fighter dobrze trzymasz ramę :) a piana kojarzy mi się z obrazem narodzin czegoś pięknego :)

      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    22. Mówimy o dwóch różnych sprawach Makowa. Ty mówisz o tym, jak byś chciała, aby Kościół podchodził do sakramentu małżeństwa, ja zaś o tym, jak faktycznie Kościół do tego podchodzi. W ten sposób to możemy sobie dyskutować ad mortem defecatum :)

      Usuń
    23. nie wkurzaj mnie Smurffie i nie przedłużaj mojej obecności!

      ja mówię, że pada deszcz: Otwórz parasol, a Ty mówisz, że nigdy nie otwierałeś, to będziesz dalej tak prowadził, i każesz mi być szczęśliwą, bo jesteś stały w uczuciach.
      Tylko kuźwa, ja moknę! To jak mam być szczęśliwa?
      Więc nie mów mi, że kochasz mnie, bo kochasz wyłącznie siebie.A ja barankiem nie chcę być, a jak już, to samotną czarną owieczką.
      A jak nie lubisz z owieczkami chodzić pod rękę, to rusz wreszcie głową i znajdź sposób jak ominąć deszcz.
      Twoja stałość w uczuciach mi się podoba, ale nie lubię moknąć.

      To jest najgorsza do zaakceptowania Wasza męska cecha. Jak wam ubiorą raz portki, to byście w nich umarli. I nie widzicie, że są już za krótkie, albo nadeszła zima.
      Pora zmienić portki, bo my razem z wami zginiemy!

      Droga jest ciągle ta sama, i ja ciągle trzymam rękę, tylko krój portek chcę zmienić. Bo czasy się zmieniły. Zaczął padać deszcz, a osiołki zmieniły się w samoloty. Ty nie chodzisz już w przepasce na biodrach, a ja nie dreptam boso. Zaczyna się robić śmiesznie, a statek tonie.
      Ni mów mi, że kłapię tylko dziobem, tylko posłuchaj co chcę ci powiedzieć.
      Otwieram Ci przestrzeń, w której Ty musisz znaleźć parasol, który mnie ochroni.
      Mówię że mogą zgodzić się oddać ciało, to poszukaj czy czasem za bardzo go nie chronisz. A może już od dawna go nie chronisz, tylko udajesz, że nie widzisz! I w tym jest pies pogrzebany.

      Póki co ja idę swoją drogą, a Ty sobie idź w deszczu skoro lubisz moknąć :)

      Pozdrawiam i znikam.


      Usuń
    24. No normalnie jak głuchy ze ślepym...

      To ja w takim razie też pozdrawiam i znikam nucąc cicho pod nosem :)
      https://youtu.be/D1ZYhVpdXbQ

      Usuń
  9. Zastanawiam się co go do tego skłoniło po tylu latach spędzonych w Kościele. Nie wierzę w jakieś nagłe "cudowne oświecenie", "opadnięcie łusek z oczu", itp. Wydaje mi się, że on liczy na to, że od tej pory będzie takim "wyklętym byłym duchownym", a dzięki temu - popularnym celebrytą, przynajmniej w środowisku LGBT. I myślę, że ma na to spore szanse, bo to środowisko potrzebuje swoich "męczenników", których potem ciągle hołubi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie - ma zdjęciach wygląda na playboya. Ciekawe ilu więcej takich kryje się w szeregach hierarchii?

      Usuń
  10. @ Kira
    Ciekawa robi się dyskusja na temat małżeństwa i nauczania KRK w tej kwestii . A mająca sens, gdyż jej uczestnicy wypowiadają się w dobrej wierze. I nie uważają rozmówców za debili którzy uwierzą w dowolne kłamstwo, jak to czyni również w sprawie Charamsy pewne satanistyczne łajno.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń