Łączna liczba wyświetleń

sobota, 7 marca 2015

Moja wizja Kościoła przyszłości

W kościele w Prószkowie obok tradycyjnej zainstalowano elektroniczną kropielnicę. Wierny podkłada dłoń, spada kilka kropel wody święconej, co sygnalizuje chwilowa zmiana światła z niebieskiego na czerwone. Proboszcz wyjaśnia, że rozwiązanie to zapewnia lepszą higienę. Niektórzy obawiali się, że stały zbiornik wody może zawierać zanieczyszczenia biologiczne i stać się przyczyną infekcji. Elektroniczna kropielnica wysyła też informację sms-em o wyczerpaniu się zapasu wody święconej i o ilości osób, które z niej skorzystały. Większość wiernych wykazała otwartość na innowację i przyjęła ją z zadowoleniem.




Pomysł elektronicznej kropielnicy stał się dla mnie zachętą i inspiracją do przedstawienia doraźnego szkicu własnych koncepcji unowocześnienia Kościoła.

Kościół porównałbym do staroświeckiej armii wyposażonej w masy czołgów, przestarzałych samolotów, piechoty, armii, na którą wydaje się ogromne kwoty, ale która jest kompletnie bezradna na współczesnym polu walki. Rzeczywistym odpowiednikiem tej staroświeckiej armii są rzesze źle wyszkolonego kleru, nieefektywnie wykorzystywanego, niepotrzebna biurokracja kościelna, uporczywa kontynuacja dysfunkcjonalnych aktywności. Odejście wiernych od Kościoła, które już nastąpiło w Europie Zachodniej, nieuchronnie dociera do Polski. Większość młodzieży jest skutecznie zniechęcana katechezą oraz psychiczną traumą przygotowań do pierwszej komunii i bierzmowania. Największym dramatem jest jednak brak przygotowania chrześcijan do obrony i solidarności w obronie. Byliśmy mordowani przez ateistów – np. reżim komunistyczny, jesteśmy nadal obrażani przez niektórych ateistów, współcześnie tysiące chrześcijan jest mordowanych przez islamistów w Syrii i Iraku, chrześcijanki są porywane i zamieniane w niewolnice seksualne. Islamizacja ma już mocne przyczółki w Europie. Powracając do analogii militarnej – zamieniłbym Kościół w mniejszą, ale nowoczesną i profesjonalną armię – w pełni wykorzystując nowoczesną technikę oraz psychologię i socjologię.

Elektroniczna kropielnica w małym, prowincjonalnym kościółku jest moim zdaniem psychologicznym przełomem i wielkim krokiem Kościoła w przyszłość. Zainspirowany tym przykładem przedstawię parę własnych pomysłów:
  • karta identyfikacyjna katolika – aby korzystać ze zwiększającej się liczby automatycznych procedur wierny będzie identyfikować się kartą, ewentualnie dodatkowo skanem dłoni
  • elektroniczny konfesjonał – wierny po dokonaniu identyfikacji zasiada w konfesjonale przed ekranem, wybiera język i rodzaj grzechu, łączy się z krajowym centrum sakramentu pokuty. Spowiedź nie jest prowadzona przez przypadkowego, często źle przygotowanego i nieuprzejmego lub wręcz gburowatego kapłana, lecz przez doświadczonego specjalistę z doskonałym przygotowaniem w zakresie psychologii. Ograniczamy koszty i czas zużywany przez kapłanów i wiernych na spowiedź – przy tradycyjnej metodzie kapłan nieraz siedzi bezczynnie w konfesjonale, albo pojawiają się kolejki wiernych. Taniej jest wstawić więcej elektronicznych konfesjonałów niż zatrudniać na pełen etat kapłanów. Odbycie elektronicznej  spowiedzi będzie odnotowywane w centralnym rejestrze i stanowić warunek skorzystania z sakramentu komunii.
  • elektroniczna komunia – wierny podchodzi do automatu. Po dokonaniu identyfikacji i pozytywnej weryfikacji w centralnym rejestrze wydawany jest opłatek zabezpieczony folią. Dla uniknięcia świętokradztwa przy tym sakramencie konieczna jest jednak asysta kapłana lub pracownika ochrony, który dopilnuje natychmiastowego przyjęcia opłatka i wyrzucenia folii do odpowiedniego pojemnika. Opcjonalnie mógłby być wydawany też – po automatycznej weryfikacji wieku w centralnym rejestrze – pojemnik z niewielką ilością wina. Rozwiązanie sprawne i higieniczne.
  • elektroniczny organista – większość organistów prezentuje żenujący poziom muzyczny. Należałoby zapewnić obsługę organistów tylko w wybranych świątyniach, ale powinni być to artyści poziomu Mozarta, Bacha, Beethovena. Natomiast w większości kościołów o wiele lepszy efekt przyniosłoby zainstalowanie profesjonalnego systemu audio i skorzystanie z bogatego skarbca perfekcyjnych wykonań muzyki sakralnej.
  • elektroniczna msza święta – w kilku wybranych kościołach w kraju odbywają się msze transmitowane na telebimy w mniejszych lokalnych kościołach. W ten sposób wysoką jakość, profesjonalizm i uroczystą oprawę uzyskujemy nawet w małych, prowincjonalnych kościółkach. Transmitowanie mszy byłoby zaszczytem dla wybranej parafii. Uzyskujemy wyższą jakość i ograniczenie zatrudnienia. W wielu parafiach odbywa się kilka mszy niedzielnych i konieczne jest zatrudnianie większej ilości kapłanów, reprezentujących na ogół marny poziom profesjonalny. Msza elektroniczna pozwoliłaby ograniczyć koszty, zatrudnić mniejszą liczbę kapłanów, za to lepiej przygotowanych. W każdej parafii, o ile to możliwe, powinna odbywać się jednak przynajmniej jedna tradycyjna msza święta prowadzona przez kapłana.
  • lepszy kontakt kapłana z wiernymi – automatyzacja procedur kościelnych powinna pozwolić kapłanowi maksymalnie wykorzystać swój czas na rzeczywisty kontakt z wiernymi. Jednym z głównych obowiązków księży byłyby godziny przeznaczone na osobiste, niezbiurokratyzowane spotkania z wiernymi – rozmowę, wysłuchanie problemów, udzielanie im porad, ewentualnie pomocy.
  • przygotowanie chrześcijan do obrony – oprócz nauki psychologii i socjologii głównym tematem nauki w seminariach powinno być przeszkolenie wojskowe. Księża oprócz sztuk walki powinni opanować strzelanie, obsługę nowoczesnej broni – moździerzy, ręcznej broni przeciwpancernej i przeciwlotniczej, dział, wyrzutni rakiet, transporterów opancerzonych, czołgów. Wybrani klerycy zostaliby przeszkoleni w pilotażu helikopterów bojowych. W każdej parafii powinna zostać powołana milicja chrześcijańska, której członkowie byliby dowodzeni i szkoleni przez kapłana, odbywaliby ćwiczenia, pełnili straż. W wybranych obiektach – np. klasztorach powstałyby dobrze zabezpieczone magazyny broni gotowej do użycia przez milicję chrześcijańską.
A zaczęło się od elektronicznej kropielnicy...

177 komentarzy:

  1. Bardzo dobry tekst :) Wszystko musi mieć jakiś początek.... Przedstawiłeś całkiem możliwą wizję przyszłości, o ile zmieni się trochę przepisy prawa np. aby duchowni mogli szkolić własnych "mundurowych" (policja wiary/wyznania?) :) :) :)

    Jako osoba żyjąca wśród wierzących, ale sama nie będąc katoliczką, myślę, że prawdziwa zmiana dokonałaby się w kk poprzez wyjście duchownych do ludzi, słuchając znajomych dochodzę do wniosku, że całe odchodzenie od kościoła bierze się z poczucia pustki między tym co w kościele, a codziennością. To tylko moje obserwacje, nie wierzę, więc nie jestem zaangażowana i moje uwagi do np. duchownego w mojej gminie nie mają związku z życiem religijnym, bo nic mi do tego.

    P.S. Wracając do owej kropielnicy - znajomi mają córkę, która notorycznie, do zdarcia skóry, myje rączki bojąc się "robaczków zarazków", nie ma siły by użyła tradycyjnej kropielnicy (zawija rękawy łapiąc klamki, nie dotyka poręczy, nie bawi się w piaskownicy etc.), więc taka nowoczesna zlikwidowałaby jej obawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za życzliwe rady, z którymi się zgadzam.

      Także moim zdaniem kapłani powinni być z wiernymi, rozumieć i angażować się w ich codzienne problemy.

      Usuń
    2. @Marzena,

      "P.S. Wracając do owej kropielnicy - znajomi mają córkę, która notorycznie, do zdarcia skóry, myje rączki bojąc się "robaczków zarazków", nie ma siły by użyła tradycyjnej kropielnicy (zawija rękawy łapiąc klamki, nie dotyka poręczy, nie bawi się w piaskownicy etc.), więc taka nowoczesna zlikwidowałaby jej obawy."

      Dziecko twoich znajomych cierpi na zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne (określanego w skrócie OCD, od ang. obsessive-compulsive disorder). W skrócie nerwica natręctw. Rodzice powinni swoją pociechę jak najszybciej skierować do specjalisty, bowiem objawy z wiekiem będą się nasilać. Obawiam się, że problem tradycyjnej kropielnicy będzie najmniejszym, z jakim przyjdzie się nieleczonemu dziecku zmierzyć.
      A tak swoją drogą, to ciekaw jestem, co takiego ma w sobie ten kościół, że przyciąga takich ateistów jak ty? Oczywiście mam na myśli bezcenne rady, jakich dostarczają kościołowi ludzie w ogóle z nim nie związani.

      Usuń
    3. Nie żyję w próżni, dlatego. To nie rady, tylko stwierdzenia, które padają z ust znajomych katolików.

      Usuń
  2. Przypomina mi się sławna scena pokazu mody z "Rzymu" :)
    Są pewne sytuacje, które wymagają zachowania sfery intymności. To co napisałeś jest jak zwykle okraszone znakomitym poczuciem humoru, ale mam nadzieję, że poza wygłupem księdza dalej to nie pójdzie. Troszkę rozumiem tu tradycjonalistów. Dobrze, gdy kościół wygląda na siebie, a nie na galerię handlową. A drogi krzyżowej nie powinno się malować w stylu Pollocka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam się, że pisałem z uśmiechem i pewne gadżety są przejaskrawione. Ale z dwóch celów: zachowanie tradycji czy skuteczność, zdecydowanie wybieram skuteczność. Jeśli wdroży się skuteczne rozwiązania po pewnym czasie pokryją się patyną tradycji.

      Usuń
  3. a dalej elektroniczna dusza, czysta i higieniczna podświetlana na niebiesko, a ta grzeszna i brudna na czerwono...
    i wreszcie kościół zabłyśnie wszystkimi kolorami tęczy z armią białych aniołów...
    ludzie przestaną się dotykać i żadna bakteria ich nie dosięgnie, ot tak sobie dogniją na niebiesko;
    cudownie!

    już zaczynam tęsknić i szukać romańskiego Kościółka z kopcącym światełkiem świecy i wodą prosto ze studni albo przydrożnego źródełka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz duszę anioła. Miła jest ta Twoja tęsknota, ale bezlitosna nowoczesność nie ominie Kościoła.

      Usuń
    2. no właśnie, tylko jest mądra nowoczesność i ta bezduszna, która włazi z butami tam gdzie popadnie...
      jak można wieczne światło przy tabernakulum zastąpić bezduszną lampką elektryczną?
      czerwone latarnie przed domem symbolizują zupełnie co innego,
      woda życia też nie może być podana jak w publicznej toalecie na autostradzie,
      najczęściej nowoczesność jest po prostu wygodna, a to zmora naszego wieku,
      nowoczesność może być co najwyżej narzędziem rozpowszechniania wiary i informacji..

      ogień, woda a także chleb i wino - karmią duszę, a to oznacza, że nie zgodzę się na żadną nowoczesność, czy to będzie elektryczność, czy jakiś inny kosmos.

      Dibeliusie, od tej nowoczesności będziemy już niedługo uciekać, bo zrobi z nas strzyżone hamburgery, obracane po wysłaniu smsa,
      znaczy Wy będziecie uciekać, bo ja jestem przyjaźnie nastawiona do bakterii, lubię całować ludzi, zjadam niemyte owoce i marchewki, a nawet piję wodę z górskich potoków jeżeli nie widzę, że ktoś sika do nich dwa metry przede mną,
      ja przeżyję ze świecą ale ciężko jest bez internetu :)

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Bardzo słusznie, Makowa! Sterylnie czysty świat to... smutny świat. ;) A boski smak wody z górskich potoków pamiętam do tej pory...

      Usuń
    4. @Makowa
      Bardzo mi się spodobały zwłaszcza te słowa o całowaniu :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. inicjatywa proboszcza ciekawa, do tego uzasadniona... zdarzały się badania owej wody z kościołów i rzeczywiście okazywała się "żywa"... jako, że Sanepid wkroczyć nie może /kościół nie jest miejscem publicznym, lecz prywatnym/, więc tym bardziej pomysł wart uznania... myślę nawet, że wyjątkowo nawet dotacji z budżetu...
    ...
    natomiast wykorzystanie nauki do celów religijnych nie jest niczym nowym... jako pierwsze przyszły mi do głowy tybetańskie modlitewne młynki /wiatraczki, tudzież koła wodne/...
    ...
    gorzej jednak widzę temat polityki szkolenia kadr, którą rządzi uniwersalniejsze prawo: "najlepsi do centrali, elita do jednostek specjalnych /tu np. Opus Dei/, a przeciętniacy i gamonie do pracy w terenie"...
    ...
    nie wspomniałeś nic o kwestiach budowlano architektonicznych, tu zmiany od dawna mają miejsce... a to też jest na temat... estetyka budynku to już kwestia gustu, ale akustyka to już inna sprawa... czy nie wydaje Ci się, że /używając retoryki a la posłanka Pawłowicz/ Kościół Rz-kat. jest wrogiem muzyki klasycznej /np. chóralnej/, zwalcza ją i depcze?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odnośnie szkolenia kadr - reforma byłaby rzeczywiście trudna. Gdyby nastąpiła jednak zmiana modelu pracy księży - współpraca z wiernymi, zamiast biurokratycznej posadki, nastąpiłaby też zmiana w selekcji kandydatów. Pojawiłoby się więcej pasjonatów, społeczników.

      Kwestie architektoniczne, akustyczne i muzyczne to temat na klika kolejnych wpisów.

      Usuń
    2. @Dibi...
      muszę przyznać, że na te kwestie architektoniczne i muzyczne patrzę z punktu widzenia turysty, sympatyka muzyki i mieszkańca rejonu w którym ewentualna radosna twórczość architekta - nowatora mogłaby się znajdować... dla wyznawcy zapewne ważniejsze są inne sprawy...
      /domyślam się, że żart o "wrogu muzyki klasycznej" odebrałeś prawidłowo, jak każdy człowiek na poziomie... co prawda to kwestia gustu, ale próby wysłuchania w takim "nowoczesnym" kościele koncertu muzyki klasycznej (czyli unplugged), szczególnie zaś chóralnej, były dla mnie naprawdę koszmarnym doświadczeniem/...
      ...
      kwestia owych kadr... tu również mój stosunek do Kościoła Rz-kat. nie ma nic do rzeczy... jak wspomniałem "rządzi uniwersalniejsze prawo" i komentuję to z pozycji neutralnej, "naukowej"... obawiam się, że do przeprowadzenie reform po Twojej myśli potrzeba by zmian od samych podstaw, typu decentralizacja i autonomia oddziałów terenowych /obecna autonomia niektórych to jedynie pozory/... szczerze mówiąc, to nie wiem, czy to w ogóle byłoby możliwe, zwłaszcza, że nie da się wtedy uniknąć pewnej autonomii natury "doktrynalnej", a na to przecież Kościół Rz-kat. pozwolić nie może...
      no, ale to tylko moje spekulacje... jakby nie było, inne spojrzenie na sprawę ma wyznawca /nawet powierzchowny/, członek tej organizacji, inne spojrzenie ma ktoś neutralny, który choć pozbawiony emocjonalnych klapek na oczach, pozbawiony jest też wiedzy niejako "od środka"...

      Usuń
    3. Odnośnie żartu o muzyce klasycznej - nie wgłębiałem się za bardzo, ale sam uważam, że Kościół będący niejako spadkobiercą bogactwa muzyki klasycznej powinien to w o wiele większym stopniu wykorzystywać, więc zrozumiałem to mniej więcej w ten sposób.

      Usuń
    4. mój kościół, gdzie teraz chodzę, jest zrobiony z drewna i sklejki... płakać mi się chce jak pomyślę o ceglanych murach polskich kościołów, ten wygląda jak szopa albo stajnia :/

      Usuń
    5. @Ola
      W mojej gminie jest przepiękny kościół, drewniany, z 1775 roku. To zabytek, w dodatku położony w przepięknej okolicy (Orle), małe cudo :) Budowa drugiego, z cegły, w stylu późnoklasycystycznym, została ukończona w 1878 - stoi w jednej z najstarszych miejscowości kujawskich: Świerczynie, druga perełka architektoniczna warta poznania.
      We wsi Czamaninek (także na terenie mojej gminy) znajduje się wzniesiona w 1773 r. kaplica pw. św. Hieronima (budowla drewniana, w 2013 została przywrócona do stanu świetności - w kaplicy znajduje się ołtarz z drugiej połowy XVIII w. z rzeźbami św. Piotra i Pawła oraz obrazem św. Hieronima.
      Niestety, trzeci kościół, który powstał ok. dwudziestu lat temu i stoi w tzw. centrum gminy, to architektoniczny koszmar, wielkie, nowocześnie pokraczne gmaszysko, gdzie np. obok całkiem przyzwoitego witrażu straszy sklejka :/

      Usuń
    6. Nowoczesne kościoły często porażają brzydotą. :(

      Usuń
    7. @Marzena
      mój właśnie jest taki nowoczesny
      na stronie internetowej pokazany w pełnej okazałości:)
      http://www.stthomas.se/forsamlingen/inne-i-st-thomas-kyrka.html

      właśnie, Dibeliusie, zapomniałeś o stronach internetowych kościoła przyszłości!

      Usuń
    8. @Ola
      Strona internetowa nie sistniejącego jeszcze kościoła - to mnie przerasta.

      Ale Twój kościół całkiem sympatyczny. Oświetlony z boków i od góry. Ołtarz usytuowany na środku, otoczony przez wiernych, a nie na końcu ciemnej czeluści jak w wielu tradycyjnych światyniach.

      Usuń
    9. @Dibelius
      na stronie ten "mój" kościół wygląda całkiem całkiem, ale w środku ta sklejka wygląda bardzo ordynarnie... jak pierwszy raz byłam to myślałam, że jest w trakcie przebudowy i jeszcze nie zdjęli szalunków...

      ale znajomym protestantom, co kiedyś przyszli na naszą mszę, bardzo się podobał
      może na szwedzkie warunki jest całkiem...hmm... "wykończony" ? ;)

      Usuń
  5. Drogi Dibeliusie,

    Twoją "wizję" traktuję oczywiście z przymróżeniem oka, bo obaj wiemy, że nie tędy droga. W epoce skomputeryzowanych stanowisk pracy, domów, czy samochodów, ostatnie czego ludzie potrzebują to skomputeryzowany kościół. Przeciwnie, potrzebują odbiurokratyzowanego kościoła z ludzką twarzą. I nie mówię tu o odwiedzaniu wiernych raz do roku po kolędzie, w celu wymuszenia haraczu. Raczej o bracie benedyktynie, który dodawał otuchy mojej babci regularnie raz na jeden/dwa tygodnie. Albo o ewangelickim proboszczu, który mojej mamie-ateistce pomagał oswoić się ze śmiercią męża.

    Pomysł z elektronicznym dozownikiem święconej wody wprowadza oczywiście jakiś "cool-faktor", mogący teoretycznie przyciągnąć młodych ludzi. Ale elektroniczny konfesjonał nie zatrzyma ich we wspólnocie, kiedy będą potrzebowali życiowej wskazówki. Tak samo jak ksiądz znający na pamięć katechizm i wytyczne episkopatu, a nieumiejący po ludzku rozmawiać z parafianami.

    Bardzo podobają mi się Twoje ostatnie wpisy, czego niestety nie mogę powiedzieć o komentarzach pod nimi. Cóż, taki urok zostawienia komentatorom wolnej ręki w ośmieszaniu siebie i prezentowanych przez siebie poglądów...

    Pozdrawiam, yrk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Yrk,

      "Bardzo podobają mi się Twoje ostatnie wpisy, czego niestety nie mogę powiedzieć o komentarzach pod nimi."

      To mamy podobne odczucia. Z tą tylko różnicą, że Tobie przeszkadzają zasłużone bluzgi pod adresem pewnej łachudry, a mnie przeszkadzają brednie tej łachudry, która pałając zoologiczną nienawiścią do Kościoła zabiera głos na zasadzie "gówno wiem, ale się wypowiem". Oczywiście kontekst tych wypowiedzi może być tylko aeotalibański - czyli jakieś brednie o "żywej wodzie". Otóż każda woda, również ta, którą pijemy jest pełna żywych organizmów. I jeszcze te złośliwe uwagi o Sanepidzie. Prawda jest taka, że jak słusznie zauważył Oppressor, gdyby ów Sanepid skontrolował melinę kanalii, to dopiero znalazłby pokłady syfu, że o nielegalnych uprawach maryśki już nie wspomnę. Takie właśnie zachowania oddzielają uczciwych agnostyków czy ateistów, od nienawistnych, kierujących się totalitarnymi poglądami gnojków, którzy tylko czekają okazji by dać upust swojej nienawiści do znienawidzonej instytucji Kościoła.

      Usuń
    2. @Tie,

      kolejny raz bronisz czegoś, czego się obronić nie da. W języku szkolnym to się nazywa "praca nie na temat - szmata". Wpis Dibeliusa jest o kościele, nie o (rzekomej, chciałbym zaznaczyć) melinie pkanalii. Przy okazji - wypowiedzi pod nickiem Opressor z automatu ignoruję, podobnie jak komentarze SN - inaczej nie byłbym w stanie w ogóle brać udziału w dyskusji.

      Cenię Dibeliusa za brak jakiejkolwiek cenzury i uważam to za lepsze rozwiązanie, niż np. u Kiry, gdzie kasowanie komentarzy przybiera (jak to cenzura ma w zwyczaju) "wybujałe" formy. Ale o wiele przyjemniej, kiedy się skupiamy na meritum wpisu, nie na wycieczkach osobistych.

      I jeszcze jedno: KRK jest fenomenem społecznym. A nawet gdyby nie był, wolność słowa oznacza, że każdy może komentować jego działanie. Pkanalia - tak strzelam - wie więcej o KRK, niż Wy wiecie o jego melinie. Co nie przeszkadza Wam jej komentować....

      Pozdrawiam, yrk

      PS. Przepraszam, ale braki czasowe nie pozwalają mi podejmować dyskusji tak często, jak kiedyś, więc z konieczności będę się ograniczał do komentarzy merytorycznych, od tej pory po prostu ignorując wszystkie komentarze zawierające przytyki osobiste.

      Usuń
    3. Ba, kiedyś nawet opisał jak to obudził się ze zgniecioną przez siebie w nocy myszą w pościeli. To tak à propos meliny kanalii.

      Usuń
    4. @yrk,

      Nie odnosiłem się do tematu posta, tylko do twojego komentarza. Rozwinięciem tego odniesienia było kolejne odniesienie, tym razem do bredni kanalii. Nie powiesz mi chyba, że każde odniesienie do czyichś słów jest nie na temat bo bezpośredni nie nawiązuje do tematu posta. Wiem, że mocno biję w twojego przyjaciela, ale z tym nie na temat to grubo przesadziłeś.

      Również pozdrawiam.

      Usuń
    5. @Tie

      no właśnie... jak z tą jego meliną jest tak samo jak z naszą przyjaźnią, to resztę sobie sam dopowiedz. Naprawdę nie mam na to czasu.

      @Willy

      oops, widzę że poleciał. Nie wiem za co szczerze mówiąc, ale z modami się nie dyskutuje ;)

      Pozdrawiam, yrk

      Usuń
    6. @ Yrk

      Drogi Yrk,

      Odnośnie mojej i Twojej "wizji" jesteśmy mniej więcej zgodni.

      Odnośnie komentarzy, od dawna w nagłówku bloga jest ostrzeżenie o możliwości kasowania. Ostatnio zacząłem wykorzystywać tę opcję. Nie życzę sobie, aby mój blog stał się kolejnym miejscem ustawki po blogu Kiry i An-ki.

      Pozdrawiam

      Usuń
    7. @ TF

      No, jeszcze tego brakowało, żeby w wodzie nie było niczego. :))) Ale gdzieś Ty się dopatrzył nienawiści w TYM wpisie PKanalii??? Przecież mowa jest właśnie o strachu przed zarazkami.

      Usuń
    8. @Kira,

      Gdzie się dopatrzyłem nienawiści? Już wyjaśniam intencje tego gada.

      Z jego wpisu bije sugestia, że woda w kropielnicy jest potencjalnym źródłem epidemii - boleje przy tym, że Sanepid nie może wpaść i zrobić z tym porządku. Powołuje się przy tym na jakieś badania, których oczywiście nikt poza nim nie widział na oczy - i może poza grupką jego znajomych z wycieczki do Rzymu. Zresztą każdy, kto ma psa czy kota wie, że zwierzę przenosi tysiące razy więcej zarazków niż można się dopatrzyć w tej kropielnicy. I co? Umarł ktoś od tego? Kanalia też zresztą ma kota.
      W innym akapicie stwierdza, że „ Kościół Rz-kat. jest wrogiem muzyki klasycznej /np. chóralnej/, zwalcza ją i depcze?...”
      I on się podaje za znawcę muzyki? Przecież każdy średnio rozgarnięty gimnazjalista wie, że to właśnie muzyka sakralna przez setki lat była źródłem rozwoju muzyki jako takiej, a dzieła muzyki sakralnej na stałe weszły do kanonu kultury światowej. Dotyczy to również akustyki, pod wrażeniem której do dziś są naukowcy zajmujący się tą dziedziną wiedzy.
      Kolejna perełka „gorzej jednak widzę temat polityki szkolenia kadr, którą rządzi uniwersalniejsze prawo: "najlepsi do centrali, elita do jednostek specjalnych /tu np. Opus Dei/, a przeciętniacy i gamonie do pracy w terenie"...”
      To już zwykłe oszczerstwo i zwykła konfabulacja – w przypadku tego gada celowe kłamstwo, które nie wynika z głupoty, tylko zwykłej nienawiści. Celowo pisałem niejednokrotnie, że na temat Kościoła katolickiego do powiedzenia mają najwięcej ateiści, którzy nic na jego temat nie wiedzą i łajzy pokroju kanalii, które tego kościoła zoologicznie nienawidzą, a swoją nienawiść wywiedli ze swych totalitarnych poglądów, co ostatnio celnie łajdakowi wytknął Dibelius.
      Przykładów takiej nienawiści w wykonaniu tego padalca jest znacznie więcej. Wystarczy zajrzeć do jego blogowego burdelu. Ot choćby jego kłamstwa na temat rzekomych bajońskich sum wydawanych z budżetu państwa na Kościół, a idących ponoć w miliardy złotych. Niestety złapany na kłamstwie nie potrafił podać żadnego wiarygodnego źródła swoich rewelacji, mimo, że takie dane są powszechnie dostępne. No, ale jak się czerpie wiedzę z Fucktów i shitów, to się nie dziwię, ze nie mógł tego udokumentować. A przerabianie ku uciesze kurwiarni Świątyni Opatrzności na burdel czy kasyno to co? Objaw miłości czy choćby neutralnego stosunku? Jeśli nie widzisz jego manifestacyjnej nienawiści do Kościoła przejawianej w każdym nadarzającym się momencie, to chyba korzystamy z różnych definicji terminu „nienawiść” Rozgadałem się, bo pytałaś tylko o nienawiść zawartą w jego wypocinach na tym blogu, co jasno wskazałem.
      A woda to jeden z najcudowniejszych związków chemicznych – najlepsza jak sama pisałaś - żywa i prosto z górskiego strumienia.

      Usuń
    9. @Kira...
      jak widzisz, rozmawiasz z tym stworkiem TF o dwóch kompletnie różnych desygnatach nicka, którego nawet nie umie zacytować... pytasz o wypowiedź, on omawia jakąś inną /można sprawdzić, czy istniejącą, próbując go przyłapać na kłamstwie każąc mu podać źródło/... z moją nie ma ona nic wspólnego, co widać jasno i wyraźnie...
      moim faworytem jest kwestia tej muzyki... okazuje się, że tamten odpowiednik podobno zawiera identyczny cytat... tyle że w mojej wersji jest to szersze zdanie, będące żartobliwym komentarzem do faktu, że nowoczesne kościoły zwykle nie spełniają dawnych, tradycyjnych wymogów akustycznych... niejeden chór się o tym przekonał próbując w takim śpiewać...
      aha... ostatnio TF na pewnym forum próbował wyrwać się z bezdennej jamy obciachu i próbował rozliczyć się ze swojej działalności, ale widać mu nie wyszło, bo brnie dalej... widać to na przykład po nawiązaniu do jakiejś próby zamiany kościoła zwanego "Świątynia Opatrzności" na "burdel" lub "kasyno"... akurat zbiegiem okoliczności napisałem kiedyś żartobliwy tekst opisujący pomysły zmiany przeznaczenia budynku, ale o żadnym burdelu czy kasynie nie było słowa /na Twoje życzenie służę namiarem/...

      @TF...
      pozwalam ci zareagować i odpowiedzieć... ale znasz warunki... wypowiedź ma być do mnie /prawidłowo zaadresowana/, żadnych konfabulacji rzekomo o mnie /bo mnie twory twojego umysłu nie interesują/, zero kłamania /spróbuj choć raz w życiu spełnić ten warunek/, zero pytań z zawartym kłamstwem oraz ma być sformułowana po ludzku /żadnego politpoprawnego slangu "różowych ryjków"/... choć cień próby naruszenia tych warunków powoduje koniec dyskusji i zaliczasz kolejne punkty obciachu...

      Usuń
    10. @ Tie Fighter

      Zareagowałeś szalenie emocjonalnie na dość łagodny tekst PKanalii. Jedyne, w czym przesadził, to krytyka rzekomych miernot pracujących "w terenie". Ale już o wodzie święconej jako o źródle zarazków pisze sam Dibelius, a właściwie to odnosi się do powszechnej obawy. Dodam, że ja tej obawy nie podzielam, bo musiałabym lękać się wówczas każdej klamki, każdego kichającego człowieka, etc. Zarazki są WSZĘDZIE. My się musimy obawiać tych najgroźniejszych, a nie wszystkich.

      Usuń
    11. PS. Krytykujesz "melinę" PKanalii, przypominając historię z nieszczęsną myszą, a przecież dobrze wiesz, że mysz została przywleczona przez kota. :)

      Usuń
    12. @ Kira
      Odpowiadam w nowym wątku.

      Usuń
    13. @Kira...
      to Ty wiesz, jak to było z tą myszą, bo chcesz wiedzieć... tak samo jak wiesz o wielu innych sprawach... niestety są stworki, które wiedzieć nie chcą, lub wiedzą, ale nie chcą by inni wiedzieli, więc uporczywie udają, że sami nie wiedzą...

      @TF...
      tak przy okazji... robiłem niedawno w "melinie" /może mi się spodoba ta nazwa?/ porządki w różnych papierach i przejrzałem stare sądowe pisma na temat swojej "słynnej" odsiadki... mam niedobre dla ciebie wiadomości... nie ma tam słowa na temat ewentualnego zarzutu handlu substancjami potocznie zwanymi "narkotyki", czyli tzw. "dilu" /według potocznego języka/... tak naprawdę też to wiesz od dawna, ale ta informacja ci nie pasuje do konstrukcji postaci, którą sobie stworzyłeś w umyśle, by się jej bać i innych nią straszyć... tak? :)...

      Usuń
    14. @ PKanalia

      Jedno przeoczyłam: sugestię, że KRK gardzi muzyką klasyczną. Nawet jeśli kpiłeś, to jednak złośliwie. W lubelskich kościołach można za darmo posłuchać takiej właśnie muzyki. Akustyka wyśmienita.

      Usuń
    15. @Kira...
      poczułem się jak Chuck Norris oglądający reklamę o "włączonych niskich cenach" w wykonaniu Eweliny Lisowskiej i chwyciłem się za głowę, nie kopnę jednak w ekran /mniej zarabiam niż Chuck/...
      ...
      była złośliwość, owszem, ale w stosunku do posłanki Pawłowicz i jej retoryki... natomiast reszta żartu szła według logiki: "skoro Kościół Rz-kat. nie dba o akustykę wnętrz NOWYCH kościołów, to nie zależy mu na tworzeniu dobrych warunków dla muzyki klasycznej"... czyli według retoryki Pawłowicz i innych takich dziwolągów "jest jej wrogiem"...
      /o "pogardzie" już sama dośpiewałaś/...
      nie przeczę jednak, że istnieją nowe kościoły, które tradycyjne kanony architektoniczne trzymają...
      ...
      skoro już /jak przypuszczam/ załapałaś, o co chodziło, to inna sprawą jest, że te tradycyjne kanony nie zostały stworzone "pod muzykę", lecz aby zgromadzeni mogli księdza dobrze słyszeć... stały się niepotrzebne na skutek postępu technicznego... niemniej jednak w wielu przypadkach jako skutek uboczny ucierpiała owa muzyka...

      Usuń
    16. @Kira /p.s/...
      czyli moim zdaniem nic nie przeoczyłaś... po prostu przeczytałaś zbyt pobieżnie i za szybko /to zdarza się każdemu/ i uległaś sugestii pewnej pokraki /bazującej właśnie na owym wspomnianym pośpiechu/...

      Usuń
    17. @ PKanalia

      Szczerze Ci powiem: ja po prostu nie umiem czytać Twoich komentarzy dokładnie! Te wielokropki, osobliwe nawiasy... :///

      Usuń
    18. @pkanalia - ładnie zaadresowałem?

      Po pierwsze, dziękuję za stworzenie możliwości zwracania się do ciebie, ale jak pewnie zauważyłeś doskonale sobie radzę i bez twojego zbytku łaski. Po drugie bardzo mnie cieszy, że spodobała ci się nowa nazwa twojego przybytku "melina" i obiecuję ją szerzej stosować i rozpropagować gdzie się da. Po trzecie, to fakt, że za dilerkę nie siedziałeś (nie traćmy nadziei), nie znaczy, że się nią nie parasz. Sam pisałeś parę razy, że udostępniłeś osobom trzecim - wiec dilerka.
      A teraz bądź już grzeczny, bo pasem po tyłku dostaniesz.

      Usuń
    19. @Kira,

      Nie zareagowałem emocjonalnie, tylko adekwatnie. A tak swoją drogą, to różnica w ocenach pewnych zdarzeń przez Ciebie i mnie wynika z różnej wrażliwości. Ty masz najwyraźniej grubszą ode mnie skórę albo nieco wyżej ustawioną poprzeczkę dla niegodziwości. Dla przykładu, gdyby koś do mnie zwrócił się słowami, że "dałem komuś dupy", to nie miałby u mnie już czego szukać. Tymczasem ty przełknęłaś taką zniewagę dość gładko. Po prostu inna wrażliwość.

      Usuń
    20. @ Kira

      Wybacz, ale Ty byłeś wobec mnie o wiele bardziej chamski, posuwając się nawet do wymysłów na temat mojego życia. Tak więc nie udawaj teraz wydelikaconego dżentelmena, bo nie ma takiej potrzeby.

      Usuń
    21. @Kira


      Obraziłaś już prawie wszystkich. Zachowujesz się chamsko i protekcjonalnie. Niektórych brzydzi blogosfera, gdy widzą twoje infantylne wpisy. Kto się posuwał do wymysłów? Sama obrażałaś swoich bliskich na blogu, ujawniając rzeczy, jakich za Chiny nie powinnaś. I masz czelność pisać, że ktoś "snuje domysły"? Skoro nie jesteś damą (i nigdy nie będziesz), to nie masz prawa oczekiwać, by ktokolwiek zachowywał się wobec ciebie jak dżentelmen.

      PS Rozumiem, jeśli mój komentarz zostanie skasowany. Po prostu nie znoszę udawania, że wszyscy mamy przymykać oczy na fakt, że osoba, która obraża niemal wszystkich, ma status "świętej krowy" w blogosferze.

      Usuń
    22. @Kira,

      Podałem tylko przykład. Chociaż skoro już skierowałaś ostrze przeciw mnie, to przyznać muszę, że kiedy ja Ciebie obrażałem, to reagowałaś prawidłowo. Zupełnie odwrotnie niż na to "danie dupy". Cóż, pokręcone te meandry wrażliwości ludzkiej.

      Usuń
    23. @ Flavia

      W swoim blogu mogę pisać, co mi się żywnie podoba. Nikogo o aprobatę nie proszę, co najwyżej o omijanie mnie z daleka. Łasiłaś się do mnie, teraz na mnie plujesz. Strasznie jesteś męcząca. Jeśli tak się zachowują "damy", to dziękuję, ale przynależności do tego grona zazdrościć nie mogę. ;)

      Twój histeryczny wybuch świadczy o mocno zszarpanych nerwach. Zresztą, czego można się spodziewać po zwichrowanej psychicznie osobie, która z uporem maniaka pozuje na kogoś, kim nie jest i NIGDY nie będzie: na myślącą samodzielnie i niepoprawną politycznie nonkonformistkę, chadzającą - jak kot! a jakże! - własnymi drogami. W rzeczywistości jesteś tchórzliwą i człapiącą pokornie w utartych koleinach, bacząc pilnie, by z nich przypadkiem nie wystąpić, dziewczynką, która nie jest zdolna do normalnego życia. Może dlatego tak przeżywasz to, że ktoś coś o tobie napisał.

      Usuń
    24. @ TF

      Reaguję rozmaicie. Nie poniżam się kontaktami z ludźmi, którzy mnie obrażają, ale i nie dostaję ataku wściekłości za byle wulgarną odzywkę. Nie rozumiem, po co wracasz w TEJ właśnie rozmowie do tego, co ktoś gdzieś napisał i jak ja się wówczas zachowałam. I co miał niby znaczyć tekst o odmiennej wrażliwości. Żadne z nas nie jest osobą kulturalną - takie są fakty.

      Usuń
    25. Co o NORMALNYM ŻYCIU może wiedzieć Panna Nikt, która obraża swoich rodziców, swojego faceta i przymila się do największej gnidy. I co o normalnym życiu może wiedzieć osoba, która nie ma praktycznie kontaktu ze społeczeństwem.

      Usuń
    26. A zdanie takiej łachudry, jak ty, mam w głębokim poważaniu. Piszę to jedynie dlatego, że niestety jesteś tolerowana przez wartościowych blogerów i niekiedy jestem zmuszona cię czytać.

      Usuń
    27. @ Flavia

      Do nikogo się nie przymilam, gdyż - w przeciwieństwie do ciebie - nie mam mentalności niewolnicy czekającej na pochwały. Ty przeżywasz każdą krytyczną uwagę, więc nigdy tego nie zrozumiesz

      Nie rozumiesz praw, jakimi rządzi się WPIS. Oburza cię prawda? Cóż, temu się nie dziwię. Ale i życzę ci, abyś miała tak udaną rodzinę jak ja. I tak cudownego faceta (czyta moje wpisy). Ale to chyba niemożliwe. Nikt z tobą nie wytrzyma, jeśli nie podejmiesz się wyjątkowo ciężkiego zadania: próby wyjścia z bagna wyniszczających cię zaburzeń psychicznych. Bez fachowej pomocy chyba się w twoim przypadku nie obędzie. Tu, w Necie, tylko pogłębisz swoją psychozę, nerwicę, paranoję, czy na co tam cierpisz. Jeśli bowiem kiedyś pisałaś o sobie prawdę, to wtedy, kiedy przyznałaś, że jesteś paranoiczką.

      Usuń
    28. @Kiro

      I właśnie o to mi chodziło! Żebyś się obnażyła. I zrobiłaś to. Pokazałaś wreszcie, jaka jesteś naprawdę. Teraz wszyscy mogą to przeczytać, a jeśli nie wyciągną z tego odpowiednich refleksji (o twojej bezbrzeżnej podłości, małości, chamstwie i braku godności), to znaczy, że są na twoim poziomie. Dzięki, że wykonałaś za mnie stronę dowodową! ;)

      Niesamowite jest to, że do specjalisty wysyła mnie osoba, która neurozę ujawnia w co drugim wpisie. Twoją rodzinę podziwiam niezmiernie - myślę, że moja byłabym przerażona, gdyby musiała znaleźć się w niezbyt przyjemnej sytuacji twoich bliskich ;)

      Pa, Panno Nikt. Pokazałaś klasę.

      Usuń
    29. Nigdy nikogo nie udawałam. Nie łasiłam się też do ciebie ani nie latam za tobą po cudzych blogach. Nie pisz mi zatem o godności, Flavio, Rubio, Lariso czy jak tam się jeszcze zwiesz. Jeśli ktoś najpierw liże komuś tyłek, a potem obrabia, to jak to nazwać?

      Niestety, nie wiesz o mnie nic (lub prawie nic), a oceniasz mnie i moją rodzinę. Składam to na karb twoich kompleksów, które zmuszają cię do takich histerycznych wystąpień. Lecz się, póki nie jest za późno.

      Usuń
    30. To, co piszesz, świadczy o tym, że nie tylko jesteś osobą pozbawioną jakiejkolwiek empatii (ale to odkryłam już dawno temu), ale i osobą, która nie ma zielonego pojęcia o prawdziwym życiu i problemach ludzi. Bo twoim problemem jest najwidoczniej pomalowanie paznokci, wydepilowanie się tu i ówdzie czy zrobienie herby bez spalenia czajnika. Twojej rodziny nie znam, mimo że ją obrażałaś. Ale wiem, że nie znam osoby, która chciałaby mieć w rodzinie taką zakałę, jak ty.

      Usuń
    31. Dobrze by było, gdybyś nie używała słów, których nie rozumiesz ("empatia", "godność"), ani nie wypowiadała się o życiu zupełnie obcych ci osób. Oczywiście chciałabym nie mieć żadnych problemów. A co w tym złego? W przeciwieństwie do ciebie nie jestem idiotką i nie wypowiadam się o tym, jak kto powinien żyć, z kim przestawać czy co pisać - więc nie ma mowy o mentalności "gówno wiem, ale się wypowiem". :) Ty wyciągasz w obcym blogu swoje problemy i KŁAMIESZ o innych (czyli akurat o mnie). Warto tak się ośmieszać?

      Usuń
    32. PS. Weź pastylkę na uspokojenie (ktoś polecał picie melisy), to może unikniesz literówek.

      Usuń
    33. Jesteś osobą społecznie upośledzoną. No i typem kobiety, która - złapana za tyłek przez największą łachudrę - będzie udawać, że nic się nie stało. Rajcuje cię, gdy taki łachudra napisze ci, że chce się bzyknąć albo że "pierdolisz". Wtedy wszystko jest cacy. Ale jak ktoś ci zwróci uwagę, czy wytknie wady - reagujesz histerycznie i sypiesz wulgaryzmami, jak ladacznica. Sama możesz wytykać innym wady - o tak! Wielokrotnie ustawiałaś innych do pionu na ich własnych blogach i szarogęsiłaś się. Bez żadnego wyczucia, bez żadnego taktu. Ale kiedy niektórych cierpliwość się wyczerpała, wtedy była histeria. Wtedy to źli i psychiczni byli ci inny (piszę to, bo zadziwia mnie, że większości oso, które dostrzegają twoje upośledzenie zarzucasz chorobę - to nie pierwszy raz), a ty byłaś tylko "szczerą nonkonformistką".

      Jesteś najbardziej odrażającą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałam w internecie.

      Usuń
    34. I to jest właśnie przykład osoby, która zamiast ŻYĆ - wegetuje. Na własne życzenie poniekąd, aczkolwiek... Hmm... Cóż, jeśli dla kogoś wirtualne kontakty są ekwiwalentem relacji, jakie normalni ludzie tworzą w REALU, jeśli żyje sztucznymi problemami, omawia bzdury z pietyzmem należnym poważnym sprawom, no i - nie jest w stanie pojąć, że WIRTUAL TO NIE REAL! - to można chyba podejrzewać chorobę?

      Przegrywasz życie, Flavio.

      Może już przegrałaś?

      Usuń
    35. Od mojego życia, to ty się odpieprz, skoro sama spędzasz je głównie w internecie. Tego, że wirtualnie można z kimś nawiązać lub chcieć nawiązać serdeczne relacje, nigdy nie zrozumiesz, bo jesteś porąbaną i pozbawioną uczuć socjopatką (może tych uczuć starcza ci dla szczura, węża czy co tam masz). Doskonale pamiętam, jak wykpiwałaś ludzi, którzy mają problemy materialne, nie wykazując ani grama współczucia. Jestem zatem ciekawa, jakie są twoje POWAŻNE problemy - dobór lakieru do paznokci?

      Usuń
    36. @ Flavia

      Owszem, można nawiązać w Necie "serdeczne relacje", ale jeśli ktoś określa w ten sposób każdą grzeczniejszą wymianę zdań, to jest albo szalenie płytki, albo szalenie ograniczony, albo... ma problemy.

      Zresztą, jak tak poczytam, co piszesz, to widzę tylko JEDEN problem. Ale ty się właśnie obraziłaś za wytknięcie go - no i co ja z tym pocznę, hę?

      Tak, Internet to fajna sprawa. O ile nie marnuje się czasu na badanie, kto co komu powiedział (napisał), tylko czyta ciekawe teksty i dyskutuje (nie mylić z pyskówkami).

      A swoją drogą - naprawdę sądzisz, że będę Ci się zwierzać z mojego życia? :)))) Albo że czułabym się źle z BRAKIEM problemów? :)))))

      Życie jest piękne! :)))

      Oczywiście nie dla ciebie. Ale problem tkwi W TOBIE!

      Usuń
    37. "Życie jest piękne! :)))

      Oczywiście nie dla ciebie. Ale problem tkwi W TOBIE!"

      Nigdy nie zrozumiesz problemów osób, które żyją pracą i nauką, więc nawet nie próbuję z tobą polemizować. Wiem, że nie czujesz się źle z brakiem problemów, ale NIGDY nie zrozumiesz innych ludzi właśnie z powodu swojej beztroski i oderwania od świata.

      Ze swojego życia już się zwierzałaś - wszystkim! ;) To zadziwiające, że wszyscy wokół ciebie "marnują czas". Może w takim razie zapytam: ile czasu dziennie poświęcasz na pracę czy naukę? Bo jeśli większość dnia, to istotnie - możesz coś wiedzieć na temat bycia pożytecznym.

      Usuń
    38. PS Czuję się niezmiernie zaszczycona z powodu umieszczenia mnie na liście obok Morgensterna i Opressora ;) Jest to bez porównania ciekawsze towarzystwo niż kryminalna "perła w koronie" twojej witryny.

      Usuń
    39. Boże! Licytacja na zasługi! Buahahaha! :DDDDDDD

      Współczuję. Nie, nie jesteś normalna. Normalni - w sensie: zdrowi na umyśle - ludzie tak się nie zachowują. Nikt o normalnej konstrukcji psychicznej nie poświęci ani minuty na popisywanie się przed obcymi ludźmi, kim to on jest czy nie jest.

      Mam prośbę: trzymaj się ode mnie z daleka. Nie przepraszaj mnie już, nie zapraszaj do siebie. Nie jesteś w stanie NICZYM mi zaimponować.

      Usuń
    40. PS. Czujesz się zaszczycona? Cóż, jaka dama, tacy rycerze. :)

      Usuń
    41. Masz to, jak w banku :) Ja czekam, aż blogosfera będzie wolna od ciebie.

      PS Nic a nic nie zrozumiałaś. Kompletnie. Czy możesz w takim razie posadzić przy klawiaturze swojego psa albo kota? Jestem pewna, że prędzej zrozumie, o co mi chodzi. Bo ty jesteś zbyt głupia, żeby zrozumieć, że nie chodzi o żadną licytację na zasługi.

      Jaka dama, tacy rycerze? W twoim przypadku - jaki menago, taki personel.

      Usuń
    42. @ Flavia

      A czy ty sama jeszcze siebie rozumiesz?

      Nie? Leki! Tak? No to idziemy dalej:

      Czy jesteś w stanie pojąć, jak możesz być odbierana?

      (Podpowiedź: Czy normalni ludzie żyją tym, co się dzieje w blogosferze?)



      Dorośnij. Życie ci ucieka.

      Usuń
    43. @TF...
      rzeczywiście kiedyś, wiele, wiele lat temu opisałem raz /czyli nie "parę"/ scenkę wymieniania się palonym jointem na ulicy z lekką sugestią, że brałem w niej udział... skoro upierasz się to nazywać "udzielaniem", to uczciwość wymaga dodać, że "wzajemnym"...
      ale to było wszystko...
      dodatkowy problem to fakt, że ta część bloga zniknęła z neta zanim ty się pojawiłeś w okolicy i chyba nawet zanim miałem kontakt z twoim guru i informatorem...
      to zaś prowadzi do wniosku, że...
      nie płacz... nie mam czasu na triumfy, że jakiś śmieć został znowu przyłapany kłamstwie...
      ...
      a od tego "dawania dupy" /i Kiry/ to się odpieprz, bo nie wiesz /bo niby skąd?/ co się wtedy dokładnie wydarzyło i to w ogóle nie twoja brocha...
      ale wpieprzanie się w cudze sprawy i odgrzebywanie spraw dawno załatwionych, zamkniętych, zapomnianych przez samych zainteresowanych to specjalność "różowych ryjków", więc domyślam się, że polecenia nie wykonasz...

      Usuń
    44. @Kira

      Ty nie rozumiesz podła łachudro, że obrażenia moich bliskich ci nie daruję. Bardzo dobrze to pamiętam. Mnie możesz obrażać do woli, po mnie to spływa, jak po kaczce, ale tamtego ci nie daruję! Cieszę się, że udało mi się sprowokować ciebie do takich wynurzeń, bo dzięki temu wszyscy (przynajmniej myślący) czytający mogą widzieć, że jesteś kompletnym zerem.

      Gdybym ja napisała o twojej matce, która leżałaby w szpitalu, że jest nieudacznikiem życiowym, to słusznie powinnam dostać w twarz. Ciebie zdzielić z liścia nie mogę, obrzydliwa i podła kreaturo, ale na tym forum muszę napisać, kim naprawdę jesteś. Nie ukrywam, że na ten moment czekałam od dawna :)

      Usuń
    45. Nie żyję tym, co się dzieje w blogosferze, bo mam zbyt dużo zajęć i zbyt dużo celów w prawdziwym życiu. Zwisa mi, czy ktoś mnie lubi, czy nie, a obelgi po mnie spływają. Reaguję dopiero wtedy, gdy ktoś obraża moją rodzinę. Wtedy nie ma zmiłuj.

      Usuń
    46. @ Flavia

      Nie znam twojej matki i nie pamiętam obrażania jej, wyrażałam się PRAWIE zawsze o ogóle ludzi. Ale to, że leciałaś do mnie, lizałaś mnie po tyłku, zapraszałaś do siebie, a potem obgadywałaś, świadczyć może wyłącznie albo o zaburzeniach, albo o braku godności. Nie dziwię się, że twoim głównym problemem jest blogosfera. Nie jesteś zdolna do normalnego życia. O normalności wiesz tyle, ile o niej usłyszysz z TV.

      Usuń
    47. @ Kira
      Masz cholerna sklerozę, jeśli nie pamiętasz, że nabluzgałaś mamie Flavii. Swojego zarzekania się, że w przypadku zajścia w ciążę chyba się wyskrobiesz, pewnie też nie pamiętasz. Odstaw tłustą wieprzowinę i jadaj zdrowiej.
      A skoro nie odróżniasz uprzejmości od lizania tyłka a stanowczości od chamstwa, zostaw Flavii stanowczość i uprzejmość a sama zajmij się lizaniem. Niech każdy robi to, co umie.

      Oppressor

      Usuń
    48. Nie, nie pamiętam. Wielu rzeczy nie pamiętam. Ale o matce Flavii wiem tylko tyle, że fatalnie wychowała swoją córeczkę. Podobnie jak twoja mamusia. Spadaj.

      Usuń
    49. PS. Nie pamiętam wielu rzeczy, ale to nie mój problem. Jeśli ktoś żyje przeszłością i przeżywa, że coś tam o nim napisałam, to przecież nie ja, a on się męczy. :))))

      Usuń
    50. Czyli dla ciebie, tak jak i dla kanalii, ważna jest tylko chwila, i to tylko przez chwilę. Szybko się uczysz od swojego "miszcza". Teraz jasne, dlaczego leci do ciebie tekstami, za które porządna kobieta dałaby mu po ryju.
      A to twoje zero pamięci i zero odpowiedzialności za słowa to razem dwa zera.

      Oppressor

      Usuń
    51. Jeśli nie miałam racji, to trzeba to było WTEDY wyjaśnić - i NIGDY potem do mnie nie przychodzić. A jeśli miałam rację, to cóż... gdzie problem?

      Usuń
    52. Cóż, powtarzam: nie mój to problem, jeśli ktoś gryzie paluchy z wściekłości i przeżywa jak mała niunia jakiś wydumany problem. Widocznie prawdziwych ma za mało. Albo... olewa te prawdziwe.

      Usuń
    53. @pkanalia,

      Weź się Pietja tak nie podniecaj. Robisz u mnie za małpę na sznurku. Wysyłam komunikat i machasz łapkami i nóżkami jak na komendę. Co więcej, dokładnie tak, jak sobie tego życzę. Po prostu dostarczasz mi rozrywki niczym tresowane zwierzę swojemu właścicielowi. Już jakiś czas temu doszedłem do wniosku, że nie można cię traktować poważnie, więc zacząłeś mi służyć jako zabawka. Ot taka małpa na sznurku. Przewidywalna do bólu, ale i tak śmieszna. Zatem kanalio możesz być mi wdzięczny za to, że przypadła ci taka ważna rola, jak poprawianie mojego humoru

      Usuń
    54. No, osoba socjopatyczna każdy wyraz serdeczności czy każde miłe słowo odbiera jako "lizanie po tyłku" ;) To niebywałe! Sama prowadzisz bloga, którego 80% zawartości stanowią plotki - w tym kilka linczów na mojej osobie pod płaszczykiem "polemiki z tekstem".

      Tak, moim wielkim problemem jest blogosfera - spędzam tu zwykle 10 minut dziennie, a czasami i mniej. Gdyby z kolei zajrzeć na twojego bloga, to posty na tematy niezwiązane z blogosferą można by na palcach jednej ręki zliczyć. I ty, kurna mać, zarzucasz innym, że ŻYJĄ BLOGOSFERĄ?? Wiadomo - źdźbło, belka i te sprawy! :)

      Usuń
    55. PS Prawie wszystkim antagonistom zarzuciłaś braki w wychowaniu :) Zdumiewające, że jedynym dobrze wychowanym jest dla ciebie twój duchowy guru, czyli Kanalia. Nawet, gdy sugerował że "pokocha się z tobą bez twojej zgody", potraktowałaś go nader uprzejmie. Umówmy się zatem, że twoja definicja "dobrego wychowania" :)

      Usuń
    56. @twoja definicja dobrego wychowania różni się od normalnej :)

      Usuń
    57. @Pkanalia

      To niebywałe, ale zawsze przybiegasz, gdy przeczytasz o "dawaniu dupy" ;)

      Usuń
    58. 10 minut! :))) Nie ma to jak oszukiwanie samej siebie. :)))

      Zastanawiające, że werbalny atak na drugiego człowieka można - w zależności od tego, kim jest atakujący, a kim atakowany - nazwać albo chamstwem, albo "normalną definicją dobrego wychowania". Cóż, zawsze twierdziłam, że od brudnego i wulgarnego chama znacznie gorszy jest brudny i wulgarny cham udający dżentelmena. To samo dotyczy damskiej wersji chama.

      Oczywiście możesz się dalej okłamywać, że jesteś normalna. :)

      Usuń
    59. Chamami są dla ciebie wszyscy z wyjątkiem Kanalii - który niejednokrotnie werbalnie "dobierał się do ciebie". No, ale najwyraźniej bycie poklepywaną po czterech literach przez takiego faceta jest dla ciebie bardzo rajcujące :) Reszta "chamów" obrywa od ciebie regularnie, jeśli tylko ma czelność mówić o patriotyzmie, empatii, koleżeństwie, moralności.

      Usuń
    60. PS Czyli wszystkim tym, co jest dla ciebie obrzydliwe :)

      Usuń
    61. @ Flavia
      Nie dziw się, że "miszczu" zawsze przylatuje, gdy uczennica mówi o dupie. Pewnie liczy, że załapie się przynajmniej na lizanie.

      Oppressor

      Usuń
    62. No, kiedy o moralności zaczyna pisać taka fałszywa osóbka jak ty, to rzeczywiście jest komiczne. :)))

      A teraz już się uspokój, biedne dziecko...

      Usuń
    63. Gdyby Dibelius nie zbanował Julki, to pewnie mógłby być trójkącik ;)

      Usuń
    64. PS. Zawsze będę szydzić z zakłamania chamów przebranych za dżentelmenów i wulgarnych dziewek przebranych za damy.

      Usuń
    65. Ja jestem bardzo spokojna. To tylko egzekucja :)

      Usuń
    66. Jedyne, co dobrego mogę o tobie powiedzieć to to, że się nawet nie próbujesz przebierać, bo wiesz, co ci zawsze z butów wyjdzie :)

      Usuń
    67. @TF...
      toś się popisał twórczo... zgapiłeś wszystko ode mnie, jedyna innowacja, to ta "małpa" /ja chyba pisałem o "pajacykach" i czymś tam jeszcze/...
      a idźzeidźzeidźe...
      ale odporność na obciach to ty masz... co napiszesz, to skucha i kleks... tu nie ukrywam podziwu...

      Usuń
    68. @Flavia...
      bądź tak dobra i skup się na swojej kłótni... w przeciwieństwie do "różowych ryjków" ja się do niej nie mieszam... jak "solo", to "solo"... no tak, ale do "solo" trzeba jeszcze znać pojęcie "honor"...

      Usuń
    69. @Pkanalia

      Ups! To ty znasz takie pojęcie, jak "honor". Pewnie masz własną oryginalną definicję - podobną do kirzej definicji "chamstwa" ;) Wedle Kiry jesteś bez wątpienia kulturalny i honorowy!

      Usuń
    70. @ Flavia

      O tobie nawet tego nie da się powiedzieć. Jesteś całkowicie pozbawiona kręgosłupa moralnego. Możesz pisać, co chcesz, twoje postępki świadczą o tobie.

      Jeśli histeryczny atak i smrodzenie w cudzym blogu nazywasz egzekucją, to widać naprawdę już z tobą kiepsko. Przykleiłaś się jak kupa do buta. Bez honoru, bez godności...

      Usuń
    71. Domyślam się, że twardy jak stal kręgosłup moralny ma osoba, która publicznie obmawia swojego partnera, pisząc o jego domniemanej ciapowatości.

      Usuń
    72. @ Flavia
      Jak widzisz, odrażające bydlę zwane pkanalia, które:
      1) siedziało w pierdlu za narkotyki
      2) dwóm swoim dziwkom organizowało aborcję
      3) gdzie może, zachwala jaranie marychy
      4) nie widzi nic złego w kazirodztwie
      5) po zbanowaniu włazi na blogi, gdzie go nie chcą i trzeba dziesiątki razy go wywalać na zbitą mordę
      ma jeszcze czelność otwierać ryj na temat honoru.
      Ty go rzekomo nie masz, bo nie "garowałaś", nie "jarasz" i nie puszczasz się z byle śmieciem. "Honoru" to niech on Kirę uczy. Bo do stanu doskonałości Julki jeszcze trochę jej brakuje.

      Oppressor


      Usuń
    73. Piszę, o czym zechcę i jak zechcę, głupia Flavuniu. Blog to swoisty pamiętnik, a komentatorzy to tylko GŁOSY. Nie interesują mnie jako ludzie, nie jestem tak powierzchowna jak ty i nie nazywam przyjaźnią każdej trwalszej wirtualnej relacji. A wracając do tematu: jeśli dostajesz sraczki, bo ktoś coś napisał o swoim czy cudzym życiu, to NIE CZYTAJ! :) Siedź w swoim grajdołku i MILCZ.

      Zaradnością mój partner mógłby obdzielić niejednego mężczyznę. A tak poza tym to niezły z niego fantasta, wyobraźnię ma rozbuchaną do granic przyzwoitości - ale jest przy tym całkowicie i bezdyskusyjnie zdrowy na umyśle! Kiedy opowiadam mu, jak niektórzy się zachowują w blogosferze, jakie śmieszne kółka wzajemnej adoracji tworzą, etc, jego najczęstszą reakcją jest pokręcenie z niedowierzaniem głową i mruknięcie pod nosem: "Paranoja". :)

      Usuń
    74. @ Flavia & Oppressor
      Nie brałem w tym sporze udziału. Ale na pojawienie się narkomańskiego syfu o ksywie pkanalia nie można nie zareagować.
      Jak już napisał Oppressor, musiałem tego moralnego cwela, mutującego niczym wirus HIV, kilkadziesiąt razy wypieprzać z bloga. Flavia przejściowo zahasłowała swój blog, bo inaczej nie była w stanie pozbyć się tego gówna. Z honorem ta wesz ma dokładnie tyle wspólnego, co reklamująca domowe metody aborcji jego ulubiona szmata z dziewictwem.

      Usuń
    75. Głosy? Jak słyszysz głosy, to idź do psychiatry - być może jeszcze nie jest za późno ;) Pisać możesz sobie o czym chcesz, ale - i tu poruszę najbardziej rozpalający się temat! - każdy ma prawo to OCENIĆ :) I każdy, kto jakaś empatię posiada i ten twardy kręgosłup właśnie, powie ci, że obmawianie rodziny nie jest OK. Normalny człowiek o problemach rodzinnych rozmawia z przyjaciółmi.

      No, ale tak... trzeba jeszcze mieć tych przyjaciół. Takich prawdziwych i serdecznych. Wątpię, by takich miała osoba, która każdą serdeczną relację nazywa tworzeniem "kółka wzajemnej adoracji", a każdą uprzejmą i przyjazną wypowiedź "lizaniem po tyłku".

      PS A jak zareagował twój chłopak (moim zdaniem wytwór imaginacji, ale to tak na marginesie), gdy przeczytał, że nazywałaś go ciamajdowatym? :)



      Usuń
    76. Znowu coś ci się w główce popieprzyło, biedne dziecko. Blogi służą właśnie do pisania o WSZYSTKIM. I wystawiamy się na osąd, jasne, ale dlaczego nie osądzasz u siebie, tylko smrodzisz u innych?

      Powtarzam: nie używaj słów, których nie rozumiesz ("empatia", "honor", "przyjaźń", "normalność").

      Usuń
    77. PS. Opluwanie swoich dawnych przyjaciół (pod innym nickiem) czy naprzemienne łaszenie się i kąsanie raczej nie świadczą o twardym kręgosłupie moralnym. Wątpię, żebyś miała jakiekolwiek zasady. Współczułam ci i dlatego omijałam się z daleka, lekceważąc twoje chamstwo. Niestety, ty się lepisz do innych jak gówno. Zero szacunku do siebie.

      Usuń
    78. No, twojej definicji "empatii" z pewnością nie zrozumiem ;) Pewnie jej egzemplifikacją jest Pkanalia.

      Usuń
    79. A ty nawet nie wiesz, że większość rozmówców się z ciebie nabija ;) Szacunkiem do siebie za to nazwać aktywne uczestnictwo na blogu osoby, która nie wstydzi się poparcia dla aborcji, narkomanii, kazirodztwa i która - rzecz jasna - wirtualnie klepie cię po tyłku, jak zaśliniony z podniecenia stary satyr ;)

      Usuń
    80. No już, cicho, cicho... Biedna dziewczynka.

      Usuń
    81. @pkanalia.

      Nie widzisz różnicy miedzy małpą a pajacem? Czym żeś się bawił w dzieciństwie? Pewnie zdechłymi kotami i robalami. Nie dziwi nic. Idźże idźże. Sio!

      Usuń
    82. @Flavia...
      o kim opowiadasz?... jeśli o wyimaginowanych strachach "klubu różowych ryjków", to nie ma sprawy /ale uczciwie to napisz/... a jeśli o mnie, to ohydnie kłamiesz...
      - nie popieram aborcji, tylko prawo kobiet do zrobienia jej na legalu /w pewnych granicach/...
      - nie popieram narkomanii, lecz pewien sposób na jej ograniczenie...
      - nie popieram kazirodztwa, lecz prawo do prywatności dorosłych ludzi...
      i dla normalnego człowieka na poziomie jest to jasne...
      /czwartego idiotyzmu już nie skomentuję/...
      mnie naprawdę interesuje, co sobie załatwiasz psychicznie swoimi kłamstwami?... chyba jednak /co podejrzewam nie od dziś/ sprawy zaszły aż tak daleko, że oddział psychiatryczny się kłania, tak jak zresztą innym "różowym ryjkom"...

      Usuń
    83. Stosując twoją pogiętą logikę, SS-mani nie mordowali podludzi, tylko umożliwiali im kontakt z cyklonem B :) Nie, ty nie popierasz żadnych obrzydliwości:

      "tak naprawdę, to nie interesuje mnie, czy sąsiad za ścianą masturbuje się z użyciem denata (...)"

      "prawo zakazujące seksu pomiędzy ludźmi zbyt blisko spokrewnionymi miało sens w małych społecznościach, które z racji dawnych ograniczeń komunikacji i przemieszczania się miały charakter co najmniej półzamknięty…
      obecnie te uwarunkowania się zmieniły, zmienił też się sam seks… prokreacja nie jest już jego celem priorytetowym /co oczywiście nie wyklucza, że indywidualnie może nim być/, istnieje cała gama zabezpieczeń i chów wsobny mogący skutkować jakąś anomalią genetyczną jest zagrożeniem marginalnym…
      ale ponieważ stuprocentowych zabezpieczeń nie ma /pozwolę sobie odpuścić przykłady w jak kuriozalny czasem sposób kobieta może zajść w ciąże/, powinno funkcjonować liberalne prawo aborcyjne… wtedy dopiero można mówić o spójności prawa…
      pozdrawiać :))…"

      Tak to sobie wykoncypowałeś - członkowie rodziny mogą ze sobą współżyć, a jak kobieta zajdzie w ciążę, to zawsze może się wyskrobać :) A seks z trupem za ścianą zupełnie by ci nie przeszkadzał (ba, może i byś się przyłączył?), gdyby nie kwestie sanitarno-epidemiologiczne.

      Usuń
    84. @ Flavia
      Dzięki za ten cytat. Nie wiedziałem że stara lavejańska kurwa usprawiedliwia nawet nekrofilię. Choć w przypadku tego bydlęcia nie powinno to dziwić.

      Usuń
    85. @Stary Niedźwiedź

      Pozostaje mi życzyć bliskim Pkanalii, by nie odeszli z tego świata przed nim, bo mogą przeżyć romans - nie tyle życia, co śmierci.

      Usuń
    86. @Flavia...
      tak... rzeczywiście powinienem był napisać:
      "tak naprawdę, to nie interesuje mnie, czy sąsiad za ścianą ABY NIE masturbuje się z użyciem denata (...)"... /zresztą cholera wie, czy rzeczywiście tak nie napisałem, znając "umiłowanie prawdy" sekty "różowych ryjków"/...
      takie /dosadne/ sformułowanie jednoznacznie by już wyraziło moją dezaprobatę do podglądactwa... niemniej jednak w tej zacytowanej wersji również nie ma słowa na temat "popierania" jakichkolwiek praktyk, a sugestia /w dalszej części komentarza/ mojego przyłączenia się do nich jest zwykłym burackim chamstwem...
      to chamstwo właściwie kończy naszą wymianę zdań, ale z rozpędu dokończę:
      w drugiej części również nie ma słowa na temat popierania seksu w rodzeństwie, jest tylko kolejny argument za poluzowaniem prawa aborcyjnego, by uniknąć kłopotów, gdy np. taki seks się wydarzy i przyniesie niepożądany skutek uboczny...
      ...
      o wyjmowaniu zdań, wypowiedzi z kontekstu całości dyskusji już nie wspomnę, bo to byłoby kolejne przysłowiowe "rzucanie grochem o ścianę"...

      Usuń
    87. @ Flavia
      Stara satanistyczna kurwa próbuje odwracać kota ogonem i bredzi o "wyrywaniu zdań z kontekstu". Ale oczywiście fotkę mam w archiwum, bo zaćpany degenerat ma u mnie nie gorsze dossier, niż SS-mani w Instytucie Wiesenthala. Więc w jego tłumaczenie mogą co najwyżej uwierzyć trzy jego dziwki z pamiętnej fotki. Bo Julka, Ania i Jaskółka we trzy współużytkują jedną szarą komórkę.

      Usuń
    88. Mnie też nie przeszkadza, że kanalia w zaciszu swojej meliny posuwa swojego kota - w końcu to jego melina i jego kot. To samo jeśli chodzi o posuwanie zmarłego z rodziny - jego melina i jego krewny. Co prawda niespójne i barbarzyńskie prawo coś tam na ten temat bełkocze, ale przecież nie od dziś wiadomo, że prawo jest nieludzkie i stworzone tylko po to, by blokować rozwój psychiczny kanalii.

      Usuń
    89. O mały figiel przeoczyłbym prawdziwą perełkę w wykonaniu kanalii:

      " istnieje cała gama zabezpieczeń i chów wsobny mogący skutkować jakąś anomalią genetyczną jest zagrożeniem marginalnym…"

      I znowu kanalia ma rację, ale tylko w przypadku spółkowania z kotem, będącym członkiem rodziny lub truchłem krewnego. Natomiast w przypadkach spółkowania blisko spokrewnionych, żywych osób (na bosaka), prawdopodobieństwo spłodzenia upośledzonego debila wynosi 60%. Cóż, kanalia też nie załapała się do procentowej szczęśliwej 40-tki.

      Usuń
    90. @TieFighter
      Ale na szczęście są jeszcze w necie osoby bardziej wyrozumiałe, niż Ty, Stary Niedźwiedź czy ja. Wygrałem ze Starym Niedźwiedziem zakład że An-Ka pkanalii łba nie urwie.

      Usuń
    91. W nocy idzie sobie kanalia przez cmentarz (po udanej akcji dewastowania nagrobków). Nagle patrzy, a tam jego kumpel Anty posuwa w najlepsze.

      - Ty, Anty daj pobzykać
      - Wykop se

      Oppressor

      Usuń
  6. Szanowny Dibeliusie,

    Twoje iście fantastyczno - naukowe propozycje zmian sprowadzają się do pytania nie jak to zrobić, ale czy w ogóle powinno się to robić. Mowie oczywiście o wirtualnej spowiedzi komunii i mszy. Nie dość, że Twoje pomysły zabijają ducha liturgii i jej metafizyczny wymiar, to jeszcze w mojej ocenie wprowadzają biurokrację tam, gdzie bogu dzięki jej nie ma. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że zacznie się od wirtualnej kropielnicy, a skończy się na wirtualnym księdzu i wirtualnych wiernych. Popieram natomiast pomysł zbliżenia się duchownych do swoich parafian poprzez osobisty kontakt. Bowiem teraz ów kontakt jest ograniczony do jednej wizyty kolędowej w roku. natomiast kancelarie parafialne są czynne krótko i nierzadko w dziwnych godzinach. Umiejętności organistów też można systematycznie podnosić, a prawdziwym problemem to jest poziom wokalny i w ogóle muzyczny samych wiernych. Tu każdy mógłby popracować indywidualnie w ramach pokuty. Reasumując, siłą naszego Kościoła jest to, że nie jest on podatny na zmiany i trzyma się się sprawdzonych przez setki lat rozwiązań. Drugą sprawą jest fakt, że Kościół katolicki stoi przed groźbą schizmy i głębokiego podziału wewnętrznego.

    http://www.prawy.pl/wiara/8676-niemiecki-episkopat-szykuje-schizme

    Obawiam się, że majstrowanie przy jego doktrynie jest nie najlepszym pomysłem i wodą na młyn tych, którzy tego kościoła nienawidzą i chcą go za wszelką cenę zniszczyć.

    Pozdrawiam serdecznie, TF.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Tie-Fighterze,

      Wyjaśniam, że nie miałem intencji zmiany doktryny. Doktrynę można realizować różnymi środkami technicznymi. Ewentualne zmiany nastąpiłyby po zatwierdzeniu przez teologów i upoważnione do tego gremia w Kościele.

      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
    2. Drogi Dibeliusie,

      Tak na marginesie, to miałem niedawno przyjemność udziału we mszy św. w małym kościółku liczącym sobie ponad czterysta lat. Lokalizacja na totalnym zadupiu. Ale jakie wspaniałe organy. Do tego ksiądz z powołania, prawdziwy pasjonat. Walnął takie kazanie, że do dziś je pamiętam. Tej atmosfery, uduchowienia i piękna nie da się opisać słowami. To trzeba poczuć. Jakiekolwiek zmiany w tym wspaniałym miejscu mogłyby być tylko na gorsze. Tak sobie pomyślałem, że to do tego wzoru powinny dążyć inne kościoły.

      Serdecznie pozdrawiam, TF.

      Usuń
  7. Czcigodny Dibeliusie
    Niezręcznie jest mi wypowiadać się w kwestiach organizacyjno – doktrynalnych kościoła, którego nie jestem wiernym. Tym nie mniej, jak każdy polski chrześcijanin innej konfesji, życzliwie kibicuję polskiemu KRK. Widząc w nim najistotniejszą tamę, chroniącą Polskę przed zalaniem ateotalibańską (a nie ateistyczną, jak łże pewna blogerka), narkomańską, genderową i proaborcyjną gnojówką.
    Twoje propozycje niekiedy wydają mi się nieco przejaskrawione, ale odbieram to jako świadomą prowokację, mającą skłonić katolików do poważnego przemyślenia spraw, nad którymi się do tej pory nie zastanawiali. E-spowiedź to może przesada, ale sieć dostępnych internetowo punktów konsultacyjnych, zajmujących się problemami z zakresu wiary i psychologii to na pewno dobry pomysł. Tak samo jak i pomysł stworzenia formacji chroniących świątynie, cmentarze czy wędrówki procesji. Aby łajdacy obecnie bezkarnie dokonujący napaści i profanacji, liczyli się z możliwością sprawdzania sztucznej szczęki, poprzez mówienie „ataotalib z powyłamywanymi nogami”.
    Do łez rozbawiło mnie biadolenie przedstawiciela gatunku Periplaneta canadiensa na temat\ komentarzy pod Twoimi ostatnimi postami. Przyłazi taki insekt na blog katolika i prawicowca by reklamować pedalstwo, wolność ćpania i wszelkie inne kurewstwa. I jeszcze to to śmie się żalić, że przez czytelników o poglądach zbliżonych do Twoich, a nie skrępowanych względami gościnności, został nazwany po imieniu i pogoniony. Wypad do tajskiego dark roomu, łachmyto!
    Ale przebiło go lavejańskie bydlę, biadające nad wodą święconą. Swego czasu tenże degenerat na blogu Flavii rozwodził się nad koniecznością legalizacji „aborcji na żądanie”. Blogmasterka jeszcze wtedy łudziła się, że z tą kanalią można rozmawiać i odpisała że przecież prezerwatywy są powszechnie dostępne. Na co usłyszała, że niektóre śmiecie „lubieją na bosaka”. I takie bydlę, gotowe zmajstrować dziewczynie dziecko lub czymś ją zarazić, śmie jeszcze otwierać zaćpaną mordę w kwestiach higieny!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ Willy Wonka
      W tym konkretnym przypadku, o którym piszesz, chyba rzeczywiście z epidemiologicznego punktu widzenie nic im nie grozi. Bo zarówno o jednym, jak i o drugim, pozytywnie mogą się wypowiedzieć jedynie testy na HIV czy kiłę.
      Zapraszam serdecznie na "Antysocjal". Adres w linkowni Dibeliusa.

      Usuń
    2. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
      Trafnie odczytałeś moje intencje. Niewątpliwie przesadziłem z tymi gadżetami, ale zmiany muszą nastąpić. Kiedy przyjdą islamiści, aby ucinać nam głowy, brzuchaci biskupi nas nie obronią. Pozytywnym przykładem jest dla mnie Liban - pomimo iż chrześcijanie są w mniejszości, żyją we względnym bezpieczeństwie, ponieważ od wielu lat bronią ich milicje chrześcijańskie. A w sąsiedniej Syrii są mordowani.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  8. @Willy Wonka
    Dodałem ten nick do listy zbanowanych na moim blogu. Wszystkie komentarze będą kasowane.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj Dibeliusie.
    BRAWO!
    Gdy pierwszy raz zobaczyłem w telewizorni tego cymbała w sutannie jak prezentował ten "wynalazek",to pierwsze co mi przyszło do głowy to:
    Urwa żesz jego....Ale nadzieja w tym, że może Dibelius także to zobaczy,więc marny wasz los "postępacy" porąbane.No i wykrakałem.Prorok jakiś jestem,czy cuś?
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Józefie,
      Rzeczywiście trochę "poleciałem" z tymi gadżetami. Ale niektóre moje propozycje były na poważnie. Nie powiem które.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
    2. Drogi Dibeliusie,moim skromnym zdaniem nie "poleciałeś" tylko obnażyłeś zwyczajną głupotę,jak najgrzeczniej to nazywając..
      Co prawda,mieszkam w Ciemnogrodzie i prawdopodobnie takiego "wynalazku"w swoim Kościele nie zobaczę,przynajmniej za kadencji mojego obecnego Proboszcza.
      Co do tych"poważnych propozycji".
      Wydaje mi się że wiem.Ale powiem,które ja bym zaakceptował:
      Ostatnią,po dyskusji i dopracowania rozwiązań szczegółowych.
      Przedostatnią propozycję akceptuję bez zastrzeżeń po usunięciu słów "automatyzacja procedur kościelnych".
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  10. Pomysł z elektroniczną kropielnicą wydaje mi się bardzo dobry, ale mam poważne wątpliwości, czy Twoje pomysły mające na celu unowocześnienie Kościoła wejdą w życie. Na ogół KK jest bardzo zachowawczy i stara się być wierny tradycji, dlatego wątpię, czy takie innowacje, jakie proponujesz, znajdą zastosowanie w praktyce.
    W ramach ochrony kościołów przed atakami "nieznanych sprawców" /jak to miało niedawno miejsce w jednym z częstochowskich kościołów/ byłbym za tym, aby w szerszej skali zaczęto wdrażać stały monitoring w postaci kamer zainstalowanych na zewnątrz kościołów oraz w innych miejscach kultu. Być może pozwoli to chronić miejsca kultu religijnego przed atakami tego typu. Co oczywiście nie oznacza, że jestem przeciwnikiem innych form ochrony kościołów, w tym także proponowanych przez Ciebie metod ochrony czynnej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świadomie i żartobliwie przesadziłem z tymi pomysłami, ale wydaje mi się, że jakieś zmiany nieuchronnie nastąpią. Jeśli chrześcijaństwo nie chce przegrać rywalizacji z islamem musi postawić na skuteczność, a nie ślepą wierność tradycji. Mówi się, że islam tkwi mentalnie w średniowieczu - ale umiejętnie wykorzystuje nowoczesne techniki socjotechniczne i medialne. Imamowie koncentrują się na pracy z wiernymi, a nie zadaniach biurokratycznych.

      Monitoring - zgadzam się z tym pomysłem. Warto od tego zacząć, choćby stanowiło to pewien koszt.

      Usuń
    2. @Dibi...
      nie wiem, czy wiesz, bo mogłeś to zrobić niechcący, przypadkiem, ale dałeś mi do myślenia owym "skuteczność"... czy chodzi o skuteczność w pozyskiwaniu wyznawców, czy o skuteczność sposobu na życie, który dana religia podpowiada w odniesieniu do każdego człowieka z osobna... bo jakiś podpowiada, prawda?...

      Usuń
    3. @Peter
      Osobiście wydaje mi się, że skuteczność w pozyskiwaniu wyznawców nie może być celem samym w sobie. Abstrahując od argumentów teologicznych religia powinna przynosić psychologiczny i społeczny zysk wyznawcom.

      Usuń
    4. @Dibi...
      w religioznawstwie mawia się o religiach tzw. "nawracających" i do nich zaliczają się religie "abrahamiczne" /chrześcijaństwo, islam, judaizm/... różnie to bywało na przestrzeni wieków, ostatnio mocno aktywny jest islam, ale nie w tym rzecz...
      z kolei buddyzm, shinto czy rodzimowierstwo nawracaniem nie są zainteresowane... jakby nie było, samo podzielenie się z kimś informacją na temat swojego narzędzia osiągania "psychologicznego zysku" /bardzo fajne określenie/ to jeszcze nie jest "nawracanie"...
      zaś w nawracaniu chodzi o ten wspomniany przez Ciebie "zysk społeczny"... a ponieważ "zysk społeczny" to de facto głównie zysk pewnej grupy /lub nawet tylko jednostki/, to wszystko powoduje u mnie wątpliwości i nieufność do religii "nawracających", gdzie ludzkie szczęście /"zysk psychologiczny"/ staje się sprawą drugorzędną...

      Usuń
    5. No to masz kanalio ten swój satanizm czy inne pogańskie gusła. Od chrześcijan i innych uczciwych religii się odpierdol. Udaj się do lasu, w bliżej nie określonym kierunku, palić ognie i pląsać wokół drewnianego totemu. Przelecisz "na bosaka" Julkę czy jakąś inną wywłokę, naćpasz się szaleju, a na koniec zrobisz satysfakcjonującą kupę na zajebany z kościoła krzyż. Będzie super! Będziesz miał zysk psychologiczny i przewietrzysz sobie wory przy okazji.

      Oppressor

      Usuń
  11. @ Kira (komentarz z 8 marca 2015 13:05
    Zgodnie z życzeniem Dibeliusa, piszę to w nowym wątku.
    Przeczytałaś bardzo nieuważnie komentarz zaćpanego śmiecia o ksywie pkanalia. Bo przeoczyłaś bombę o rzekomym zwalczaniu przez KRK "muzyki klasycznej":
    ".. czy nie wydaje Ci się, że /używając retoryki a la posłanka Pawłowicz/ Kościół Rz-kat. jest wrogiem muzyki klasycznej /np. chóralnej/, zwalcza ją i depcze?..."
    Czyli "Requiem" Mozart czy "Pasje" Bacha to zdaniem zdegenerowanego narkomana nie jest muzyka klasyczna!
    Więc nie broń łajna, bo go nie obronisz, co najwyżej sama się nim uwalasz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, to przeoczyłam.

      Usuń
    2. @ Kira
      Dzięki za tę informację o akustyce lubelskich kościołów i muzyce, której w nich można posłuchać.
      Czyli nasz ćpun jak zawsze gówno wie, ale się wypowiada. Bo jak każdy lavejaniec - zasraniec, gdy zobaczy krzyż w normalnym położeniu, to szczeka.

      Usuń
    3. @ Stary Niedźwiedź

      Nie byłam, rzecz jasna, w każdym kościele, ale te, które zaoferowały ludowi przyjemność wysłuchania jakiegoś koncertu, wydały mi się do tego celu wręcz stworzone.

      Usuń
    4. Kwestia muzyki w kościele to nie takie proste... Znam miejsca, gdzie w imię ewangelizacji i takich tam wprowadza się byle jakie piosenki religijne (tudzież tłumaczone na kolanie amerykańskie worshipy) - z gitarką, bębenkiem, basem czy wgranymi podkładami na klawiszu. A postulaty o tradycyjny śpiew tudzież chór są wyśmiewane bo "to nie przyciągnie młodych". Temat rzeka. Sama jestem ofiarą takich ambicji pewnego księdza... Wychowana muzycznie u dominikanów nie zdzierżyłam disco polo.
      W skali całego kościoła widzę ogromny problem z celebrowaniem liturgii, rozumiem dlatego komentarz pkanalii o muzyce

      Usuń
    5. Jeszcze dodam - kościół RzK to dzisiaj cała plejada mód i stylów, niestety. Jedni drugich zwalczają. Niby w imię nowoczesności i pozyskania dzisiejszego człowieka, ale czy do tego naprawdę trzeba deptać sacrum?
      (ja raczej z tej tradycyjnej opcji).

      Usuń
    6. @ Kira
      Ja też nie byłem w każdym kościele. Ale zgadzam się z Tobą, że w tych, w których organizowane są koncerty muzyki klasycznej, akustyka jest znakomita.
      Więc możemy uznać ten temat za omówiony i spuścić satanistycznego zadymiarza w klozecie.

      @ Ola
      Moim zdaniem najistotniejsze jest, czy ta muzyka pomaga wiernym w łączności z Bogiem.
      Mój kolega był na nabożeństwie w murzyńskim kościele baptystów. Chórek swingował a pastor szalał na "hammondzie" tak, że śmialutko mogliby wystąpić na festiwalu jazzowym. Ale to wszystko było SERIO i im POMAGAŁO. Więc nie widzę w tym niczego nagannego.

      Usuń
    7. @ Stary Niedźwiedź

      Nienawidzę upupiania - ani literatury (jak choćby dzieła Swifta czy Defoe), ani muzyki. Disco polo i brzdąkanie na gitarce nadają się na imprezę przy ognisku, dyskotekę czy tzw. domówkę. Muzyka w kościele powinna oddziaływać na człowieka tak, żeby odczuwał potrzebę stania się lepszym.

      Nigdy nie przepadałam za jazzem, swingiem, bluesem, soulem i innymi "murzyńskimi" gatunkami muzyki. Ale jeśli IM to pomaga...

      Usuń
    8. PS. Pisząc "murzyńskie" miałam na myśli swoje własne skojarzenia - bo przecież i biali odnoszą w tych gatunkach sukcesy.

      Usuń
    9. @ Kira
      Ja też nie przepada za każdym z wymienionych przez Ciebie gatunków. A ta murzyńska wokalna "chrypka" po prostu mnie razi. Więc wolę jazz "instrumentalny" bez wokalu. Ale masz rację pisząc, że w omawianym przypadku rozstrzyga fakt, że im to pomaga, więc ta śpiewana liturgia jest całkowicie poważna.

      Usuń
    10. Muzyka na liturgii nie ma za zadanie pomóc komuś stać się lepszym - jest nieodłączną częścią mszy świętej, głoszeniem Słowa i ukierunkowywaniem wiernych na to, co jest istotą Eucharystii. Czyli prawdziwą i fizyczną obecność Boga. Mówię oczywiście o mszy katolickiej, inne kościoły inaczej to rozumieją. Muzyka musi być po prostu godna tego, co się dzieje. W naszej kulturze disco polo takim gatunkiem bie jest, choć oczywiście być użyte w celach ewangelizacji i przybliżenia komuś Boga. To jeszcze zależy od miejsca i czasu, oczywiście. Na mszach harcerskich w lesie graliśmy harcerskie piosenki a nie Ave Maria (prawdziwi tradycjonaliści takiej mszy w ogóle by nie uznali).
      Moim zdaniem ważne jest to, co zauważyła Kira. Liturgia (a więc i jej muzyka) ma nas ciągnąć w górę, ku czemuś lepszemu, a nie zadowolić nasze gusta muzyczne. Wg przepisów o muzyce liturgicznej pieśni pisane na Eucharystię nie powinno nigdzie indziej się wykonywać i vice versa. Sacrum ma być wyraźnie odseparowane od świeckości, przyziemności i wszelkiej wulgarności. Nie może być wątpliwości co jest co.

      Usuń
    11. "nie ma za zadanie pomóc komuś stać się lepszym" w sensie dosłownym - cała Liturgia ma takie zadanie, oczywiście, poprzez spotkanie żywego Boga. Od tego spotkania stajemy się lepszymi, nie od super emocji i dreszczy

      Usuń
    12. @ Ola
      Takie podejście może Tobie nie odpowiadać. Ale dla mnie najistotniejsze jest nawiązanie przez człowieka kontaktu z Bogiem. Więc wszystko co mu w tym pomaga, oceniam pozytywnie. Nawet jeśli mnie takie "wspomaganie" by nie odpowiadało.

      Usuń
  12. @Stary Niedźwiedź

    To nie jest kwestia braku uwagi, tylko ignorancja plus głupota.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem sceptyczna wobec koncepcji unowocześniania kościoła. Jako agnostyczka podchodzę do tej instytucji z większą pokorą, ponieważ jej nie znam tak dobrze, jak osoby zaangażowane. I nie zamierzam dołączać do samozwańczych laickich "reformatorów", którzy ostatni raz w kościele byli podczas chrztu :) A którzy przybiegają świńskim truchtem tam, gdzie poruszany jest temat KrK i upierają się, że duchowni zamykają się w wieży z kości słoniowej, by nie wyjść do wiernych.

    OdpowiedzUsuń
  14. @Smurff

    Pomysł z monitoringiem jest bardzo dobry. Zwrócę przy okazji uwagę na fakt, że profanacja w Częstochowie została kompletnie zbagatelizowana przez wiodące media. Te same media za to przez miesiąc informowały o profanacji meczetu w Kruszynianach (żeby była jasność - Tatarzy są doskonale zasymilowani i taki akt powinien u każdego normalnego Polaka budzić oburzenie), a nawet wiedziały, że są narodowej i prawicowej proweniencji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż Flavio , oboje dobrze wiemy, że polityka informacyjna w mediach głównego nurtu rządzi się swoimi własnymi prawami. Jak i to, że nie był to żaden przypadek, a raczej kolejny element układanki dający się wpisać w określoną kampanię, nie mającą z obiektywną informacją nic wspólnego .

      Usuń
  15. Ostatnio sama mam obsesję na punkcie robali, moje dziecko chodzi do przedszkola a ponoć 80% dzieci przedszkolnych COŚ ma... Nie powiem, pomysł higienicznego pojemnika na wodę wydaje się praktyczny... Reszta opisu brzmi prawie jak "kościół w Szwecji za 10 lat". Elektroniczna identyfikacja pozwoli na tak wiele: prawidłowe liczenie podatku na kościół i głosowanie do rady parafialnej we właściwej parafii to pierwsze, co mi przychodzi do głowy :)
    Ale z drugiej strony kościół w nowoczesnych krajach staje się jednostką kulturalną, picie kawy po mszy to nieodłączny element liturgii ;) więc elektroniczne msze się nie sprawdzą raczej
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spodobało mi się z tą kawą. U nas udzial we mszy wydaje się zbyt masowy, tłum wychodzi, aby zrobić miejsce na przybywającym na kolejną mszę. Ale można by spróbować wstawić automat z kawą gdzieś z boku, a ksiądz po mszy mógłby od razu nie uciekać tylko pójść w to miejsce i porozmawiać z zainteresowanymi wiernymi.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Jaki automat, tutaj co tydzień ktoś ma dyżur i robi kawę! PIecze się też ciasta, tudzież kupuje, i serwuje razem - w Szwecji kawa bez czegoś na ząb nie przejdzie,to jakby w Polsce bez cukru zaserwować ;) duszpasterz zawsze przychodzi i można z nim normalnie porozmawiać
      Musze przyznać, że całe zgromadzenie jest o wiele bardziej "wspólnotą" niż wspólnona eucharystyczna w mojej rodzimej parafii. 10 mszy dziennie, pełen kościół obcych sobie ludzi... tutaj jest o wiele bardziej kameralnie, co w sumie pomaga w przeżywaniu Kościoła
      No ale to nieodłącznie związane z liczbą wiernych, co tu dużo mówić, skala nieporównywalna

      Usuń
  16. to się uśmiałem... właśnie przeczytałem na tym forum pochwałę palenia marihuany przez niektórych jogów i rastafarian wyrażoną przez coś, od czego bym się w życiu tego nie spodziewał...
    a może spodziewał?... znając obłudę i hipokryzję tego czegoś nie powinno mnie to jednak dziwić...

    OdpowiedzUsuń
  17. ciekawy sposób świętowania Dnia Kobiet :)

    http://youtu.be/ShzZeg2ObMc

    OdpowiedzUsuń
  18. widzisz, Dibeliusie, do czego doprowadza modernizm w kościele - jatka wiernych!
    ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie, które zaangażowały się w tak ostrą dyskusję, akurat nie są katoliczkami. Ale sami katolicy potrafią równie zaangażowane polemiki prowadzić we własnym gronie...

      Usuń
    2. modernistyczny kościół jest przecież dla wszystkich, nie trzeba żadych waruków spełniać, bo to "dyskryminacja"
      katolickość prawem nie towarem!!!1111!!!
      ;)

      (naczytałam się ostatnio Młodych i Wykształconych z Wielkich Ośrodków... ;) )

      Usuń
  19. W poprzednim komentarzu popełniłem tyle błędów, że trudno go było zrozumieć.

    Generalnie, sama idea automatycznej kropielnicy nie wydaje mi się zła. Że w kropielnicy jest pełno zarazków, to żadne odkrycie - po prostu nie ma innej możliwości. W dodatku znajdują tam idealne warunki do życia i rozmnażania. Uważam jednak, że można było wykonać to lepiej - oczywiście, wyższym kosztem, co jest zupełnie inną sprawą. Można było ustylizować tę kropielnicę tak, by nie tylko nie odzierać jej z sacrum, ale nawet mogłabyb ona stanowić dodatkowy symbol. Co powiedziałbyś na posąg Jana Chrzciciela, któremu woda święcona kapie z dłoni? Albo rzeźbę anioła, który z pogodnym uśmiechem wita wiernych i obdziela kapiącą z palca wodą święconą? Wyświetlacze do fotokomórek też można było urządzić dyskretniej - jasno podświetlony punkt, w którym należy umieścić rękę, a sam promień lasera niewidoczny, albo nawet w ogóle może to nie być (niektóre fotokomórki reagują też na natężenie światła).
    Oczywiście, to nie moja sprawa, w jaki sposób zorganizujecie swoje obrzędy. Wypowiadam się jedynie na temat technicznej ciekawostki i kontrowersji z nią związanych.
    Natomiast bardzo interesuje mnie, jakie Twoim zdaniem zadanie czeka przed chrześcijańską milicją, bo to było trochę niejasne. Siły zbrojne - OK, mają bronić chrześcijan przed przesladowaniami. Ale milicja? Czyżby chodziło o stróżów prawa kanonicznego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje propozycje usprawnień technicznych wydają mi się rozsądne i profesjonalne. To przykład, że reformę Kościoła można by przeprowadzić przy pomocy ateistów. Tak jak cesarze rzymscy angażowali barbarzyńców jako pretorian.

      Bieżącym zadaniami milicji chrześcijańskiej byłyby współpraca z armią jako siły rezerwowe, ochrona obiektów kultu i zgromadzeń chrześcijańskich. Natomiast w przypadku upadku państwa oraz inwazji islamistów - fizyczna ochrona ludności chrześcijańskiej, żydów, muzułmanów i ateistów przed agresorem.

      Usuń
    2. Dodam jeszcze, że z podobnymi oporami przyjmowano kiedyś w kościołach światło elektryczne. Martwe, nieruchome, nie mające w sobie nic z tajemniczego migotania świec. A dziś - nie ma chyba kościoła, nawet zabytkowego, bez elektrycznego światła. Przyzwyczajenie - nic więcej. Być może, gdy nasze pokolenie przeminie, trudno będzie sobie wyobrazić kościół bez elektronicznej kropielnicy, podobnie jak nam trudno znaleźć kościół bez oświetlenia na pstryczek.
      Zresztą, pamiętam kiedyś, gdy zwiedzałem Licheń, zdziwiły mnie elektroniczne świeczki. Zamiast kupować i zapalać świeczkę, wrzucało się 2 złote do odpowiedniej skarbonki, a automat na specjalnej tablicy zapalał dodatkową, migtającą żarówkę, imitującą płomień świecy. To wydaje mi się czyms znacznie poważniejszym niż elektroniczne odmierzanie wody święconej - bo to jednak wciąż woda, tylko inaczej podana. Ale, skoro chodzi tylko o symbol, może niedługo kościoły w ogóle zrezygnują z wody i zamiast niej na rękę będzie "kapać" plamka światła. Błysk, obrazek w kształcie kropli wody wyświetlony przez chwilę na dłoni. Wcale nie wydaje mi się to teraz utopią.
      A milicja, w przypadku obrony przed agresorem, wprowadza tylko dodatkowy chaos. Jest zupełnie nieskuteczna, bardziej przeszkadza niż pomaga. Wydaje mi się, że lepiej będzie ją wykorzystać, jako stróżów ogólnie pojętego prawa kościelnego. Już sobie wyobrażam, jak pukają do drzwi o piątej rano i sprawdzają, czy w mieszkaniu wisi krzyż, czy jest w nim Pismo Święte, w jakim poszanowaniu, sprawdzają obecność na mszach i zajmują się wszelkimi sprawami o bluźnierstwo. Oczywiście, na rewizję musza mieć nakaz, podpisany przez biskupa. Tak myślę, że skoro jest prawo, to muszą być i stróżowie prawa. W końcu, skoro wprowadzono już w Kościele procedury, przypominające urzędnicze, to ktos powinien pilnować ich przestrzegania. Tyle tylko, że taka milicja miałaby prawo działać wyłącznie wśród katolików - tj. tych ludzi, którzy posiadają ważną, wspomnianą przez Ciebie, kartę identyfikacyjną katolika.

      Usuń
    3. W ostatnim akapicie robisz sobie jaja. Na Bliskim Wschodzie tysiące chrześcijan zostało zamordowanych. Względnie bezpieczni są w Libanie, bo tam właśnie dysponują milicją chrześcijańską. Polska jest częścią realnego świata, a nie jest zamknięta w szklanej kuli w której widzisz ciągle tę samą scenkę.

      Usuń
    4. Oczywięcie, że Polska leży na kuli ziemskiej, niemniej w zupełnie innym rejonie i w zupełnie innej sytuacji. O ile w Libanie jest taka potrzeba, o tyle w Polsce jej nie dostrzegam. A milicja, gdy nie ma nic do roboty, ma zwyczaj przypominać otoczeniu, że istnieje i ma władzę - i zmienia się w gnębiciela. Dlatego, jeśli widzisz dla niej tylko takie zadanie, wstrzymałbym się z jej organizowaniem do czasu aż (jeśli) stanie się potrzebna. Chyba, że Twoja wizja obejmuje milicję międzynarodową, którą masz zamiar przerzucaćz miejsca na miejsce - np. na Bliski Wschód - zaleznie od potrzeby. Ale w takim przypadku nie powinna to być żadna milicja, tylko regularny oddział wojska. Ci "szwajcarzy" tylko wyglądają zabawnie w tych kolorowych mundurkach - to są prawdziwi żołnierze. Może rozbudować gwardię "szwajacarów", dozbroić i stworzyć z nich wojska specjalne?

      Usuń
    5. @Nitager,

      "Tyle tylko, że taka milicja miałaby prawo działać wyłącznie wśród katolików - tj. tych ludzi, którzy posiadają ważną, wspomnianą przez Ciebie, kartę identyfikacyjną katolika."

      Nie panie Nitager. Jesteś w błędzie. Jak zwykle w przypadku, kiedy zatwardziały ateista wypowiada się w sprawach Kościoła. Otóż owa milicja miałaby zapobiegać setkom profanacji miejsc kultu, które stają się istną plagą naszych czasów.

      http://www.pch24.pl/ten-kosciol-splonie---satanisci-sprofanowali-swiatynie-w-czestochowie,34181,i.html#ixzz3T9m1FFCU

      http://ekai.pl/diecezje/warszawsko-praska/x67394/klembow-oczyszczenie-swiatyni-po-profanacji-i-przywrocenie-jej-do-kultu/

      http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/64406,profanacja-w-brzozowie.html

      Usuń
  20. Jak dobrze, że w komentarzach jasno dałeś do zrozumienia,ze tekst jest pisany z przejaskrawieniem i ma zachęcać do przemyślenia przyszłości Koscioła - bo czytając Twój wpis, zaczynałam się zastanawiać co się stało. tym bardziej,że całkiem sensowne propozycje /np lepszy kontakt kapłana z wiernymi/ wymieszałeś z takimi, które są nie do przyjęcia - elektronicznie rozdzielana komunia, nie mówiąc o takiej mszy...

    Wiernym, którzy o tym zapomnieli, a także wszystkim życzliwie zainteresowanym naszymi "katolickimi procedurami i zwyczajami" przypominam, że w Kościele działa sam Bóg - a Jego opiekę i dbałość o nasze zdrowie, gdy przychodzimy do Niego w odwiedziny można zauważyć nawet w takim zwyczajnym na pozór znaku, że woda święcona się "nie psuje", więc i o zakażenia stąd płynące możecie się nie martwić :-)

    Pozdrawiam już prawie wiosennie - Brunetka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Innowacje techniczne przedstawiłem żartobliwie, ale jako punkt wyjścia do dyskusji. Kościół nieuchronnie będzie musiał zmierzyć z tym problemem. Oraz szerzej - dokonać przeglądu stosowanych procedur pod względem ich celowości i skuteczności we współczesnym społeczeństwie.

      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  21. Oczywiście, ja to też tak zrozumiałam, niemniej pomieszanie sensownych i pozbawionych sensu pomysłów na pierwszy rzut oka było cokolwiek mylące. Rozumiem też, że był to zabieg celowy - dyskusja rozwinęła się bardzo ciekawie, mam na myśli oczywiście tę część, która jest bezpośrednio związana z treścią wpisu, a nie "wycieczki" osobiste dwóch pań.
    Zazdroszczę więc Oli rodzinnej atmosfery, w duchu siedzę z Makową w drewnianym lub murowanym malutkim kościółku, słucham z tobą w wyobraźni wspaniałej gry i śpiewu organisty dorównującemu w kunszcie klasykom sprzed wieków, a Nitagerowi kłaniam się za komentarz trafnie pokazujący, czego zabrakło w pomyśle innowacyjnego proboszcza.
    Ten pomysł z przeszkoleniem księży i stworzeniu czegoś w rodzaju sił obronnych KRK wydaje mi się niezły po tym, jak go tu niedawno sprecyzowałeś. Sama świadomość siły i zorganizowania często zdolna jest wstrzymać zapędy ewentualnego agresora.
    Kościół musi się dostosować do współczesności, masz rację. W średniowiecznym rachunku sumienia nie musiało być pytań w stylu: "Czy prowadząc auto przestrzegałeś przepisów?", a skrócenie postu eucharystycznego, który jeszcze nasi dziadkowie przestrzegali od północy w sobotę, chcąc w niedzielę przyjąć Komunię to mądra reakcja na stopniowe osłabienie społeczeństwa i zmiany warunków życia.
    Ale w tych wszystkich zmianach trzeba zachować umiar, aby w pędzie za nowoczesnością nie stracić tego, co tak ładnie udało się wyrazić Nitagerowi - Ducha i sacrum... tego, że symbolika kościelna /budowli, urządzeń, wystroju/ma zbliżać osobę-człowieka do Osoby-Boga.
    I to chyba będzie jednym z ważniejszych wyznaczników czy dany pomysł na usprawnienia Krk jako instytucji/budynku/liturgii się przyjmie, czy nie.
    Dobrych snów - B.

    OdpowiedzUsuń
  22. Namąciłeś tym wpisem Dibeliusie nieźle.Ale nie ukrywam,zadałeś mi przy okazji niezłą zagwozdkę.
    Bo te pierdzielenie o "zarazkach" to pryszcz.Palca umoczę,albo i nie,machnę w powietrzu coś,co udaje znak krzyża i po problemie.Ta wersja to oczywiście dla wrażliwych i ostrożnych ateistów,którzy także przecież kościoły odwiedzają.
    Ale moim zdaniem jest większy problem,a mianowicie Chrzest dziecka.
    Przecież ateiści także chrzczą swoje dzieci,a tu nie tylko paluszek ma kontakt z tą "zakażoną wodą".Polewa się przecież główkę dzieciątka.O smarowaniu główki dziecka jakimś podejrzanym olejem strach nawet wspomnieć.
    Będą się teraz domagać aktualnych badań tej"wody"przez Sanepid?
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaaaa właśnie!
      palców po znaku krzyża nie trzeba przecież lizać w czasie mszy, w domu umyć ręce i po sprawie
      ale te oleje?
      albo kropienie ludu "z miotły"??
      a stuły księżowskie wysterylizowane? ręce się młodym obwiązuje podczas ceremonii ślubnej

      jak tak zacząć się zastanawiać...

      Usuń
    2. Witaj Olu.
      Sanepid ostrzega: Po powrocie z kościoła umyj ręce.

      http://zdrowie.dziennik.pl/aktualnosci/artykuly/438550,bakterie-kalowe-w-wodzie-swieconej-czy-to-grozne-dla-zdrowia.html

      Pozdrawiam serdecznie.

      Ps.
      Z tymi olejami to poważna sprawa.Skąd wiadomo,że nie pochodzą z recyklingu?Ksiondze zachłanne na kasę,więc wszystkiego można się po nich spodziewać.
      A kadzidło?Jak się taki zaczadzi,nie daj Boże?
      Tak ogólnie to same niebezpieczeństwa czyhają na biedaków w kościele,bo nawet w drewnianym kościele może takiemu cegła spaść na głowę.

      Usuń
    3. Sanepid ostrzega! kupa pkanalii w kawie na stacjach benzynowych!
      Ale po kolei. Wyobraźmy sobie pkanalię, która właśnie opuściła toaletę stacji benzynowej po wykonaniu satysfakcjonującej kupy. Z lekkością motyla prześlizgnął się obok umywalki, obdarzając ja pogardliwym spojrzeniem. I tymi samymi łapami, którymi przed chwilą gmerał przy rdzawym oku zabiera się za obsługę automatu z kawą. Zatem w pierwszej kolejności pkanalia chwyta za plik kubków jednorazowych, zostawiając przy okazji sporą ilość swoich bakterii kałowych na kilku kubkach sąsiednich. Następnie tymi samymi łapami bierze wieczko do kubka również pozostawiając na kilku innych swoje bakterie kałowe. Wreszcie przychodzi czas na podstawienie kubka i wybór przycisku z napisem "kawa z maryśką" - bardzo popularny przycisk. Oczywiście na nim też kanalia zostawia pokaźną porcję bakterii kałowych. Leje się napój i kanalia sięga po mieszadełko, obdzielając swoimi bakteriami kałowymi kilka sąsiednich mieszadełek. Możemy mówić o szczęściu jeżeli kanalia nie słodzi, bo wtedy upaćka bakteriami kałowymi kilka saszetek z cukrem. Tak oto kanalia opuszczając stację paliw ze swoją ulubioną kawunią, zostawia jeszcze nieco bakterii kałowych na klamce i odjeżdża.
      Sanepid wstrząśnięty

      Usuń
    4. Czcigodny Tie Fighterze
      Chyba przeoczyłeś sprawę fundamentalną.
      Pamiętasz z jakim obrzydzeniem kanalia pisała o singapurskich "czystych kiblach"? Wygląda na to, że sama myśl o wzorowo czystej toalecie uwiera go niewiele mniej od konopi "uwalnianych" raz a dobrze w postaci stryczka dla takich degeneratów jak on. Więc nie dałbym złamanego grosza za to, że ten wolnościowiec dał się zniewolić kołtuńskiemu zwyczajowi trafiania do muszli. Więc stawia obok, żeby "pogonić klechów, katoli i inne konserwy".
      Skoro nie rażą go nekrofilia i kazirodztwo, to i nie powinien pyszczyć przeciwko zoofilii. Ale który pies chciałby się zniżyć do tego stopnia, by mieć z nim romans? Więc cisnące się na usta życzenie pod adresem kanalii byłoby czysto retoryczne.

      Usuń
    5. @Józef
      Ateiści nie chrzczą swoich dzieci!!!! Chyba mówisz o tych, co nienawidzą kościoła, jako instytucji, a jednocześnie posyłają dzieci na religie etc. Takie rozdwojenie osobowości. Znam ateistów i Ci, zarówno po apostazji, w jej trakcie jak i bez, nie chrzczą dzieci. Co to za ateista który zmusza dziecko do jakiejkolwiek wiary? Udawany, marionetka, nic więcej. Tak jak wierzący niepraktykujący. Nie ma czegoś takiego, ludzie sami siebie oszukują i oszukują innych, stąd takie paradoksy.Prawdziwy ateista nie chrzci dziecka. Jeżeli to robi nie jest żadnym ateistą!

      Wierny Czytelnik

      Usuń
    6. @Wierny Czytelniku.
      Zgodzę się z tobą ale pod warunkiem,że nie tylko nie ochrzcisz swojego dziecka,ale poczynisz jeszcze inne niezbędne czynności żeby zasłużyć na miano prawdziwego ateisty:
      Musisz zniszczyć w domu wszystko, co nawet luźno kojarzy się z jakimikolwiek religijnymi przedmiotami. Tak więc kolejno zniszcz:

      Wszelkie krzyże i krzyżyki.
      Ładnie oprawione książki (przypominają Biblię!).
      Obrazy z postaciami z brodą i w jednolitych szatach (przypominają / są świętymi).
      Judasza w drzwiach.
      Posążki Wesołego – albo i Smutnego – Buddy. Nawet jeśli masz kolekcję, nie możesz ich sprzedać.
      Czarne suknie (przypominają sutannę).
      Świeczniki (Menora!).
      Wszelkie złote puchary i talerze – choćby były ze szczerego złota!
      Zwoje zapisane po hebrajsku (jeśli ktoś w ogóle trzyma je w domu).
      Butelki czerwonego wina – nawet ponad stuletnie i bardzo drogie! Nie wolno ich wypić – trzeba je wylać, a butelki stłuc w imię prawdziwego ateizmu.
      Wszelaki chleb i wafle! Możesz jeść tylko bułki, choć w sumie nie – zbyt przypominają prawosławny opłatek. Musisz obejść się ryżem, kuskusem, prosem i kukurydzą. Chociaż nie – kukurydza też odpada, za bardzo kojarzy się z wierzeniami Majów. Zero popcornu w kinie. A ryż to przecież japońskie shinto. Będą problemy z jedzeniem. A może by tak... ser pleśniowy – to jest jedzenie prawdziwego ateisty! Chociaż... Na serze pleśniowym zwykle jest napisane, że jest produkowany według receptury dominikanów. Houston... mamy problem.
      Jeżeli jesteś fanem Simpsonów i masz na DVD wszystkie odcinki, musi to być wersja okrojona ze wszystkich scen z Nedem Flandersem.
      Nie wolno ci grać w Black & White.
      Ani w Medieval II: Total War.
      Nie wolno ci się biczować ani przypalać, bo wtedy będziesz średniowiecznym, zacofanym katolikiem i będziesz musiał ukarać się za to.
      Nigdy nie wolno ci powiedzieć do kogoś: „Wierzę w ciebie”.
      Zero włóczni i bębnów – skojarzenie z wierzeniami afrykańskimi. Prawdziwy ateista nie może być perkusistą.
      Żadnych fajek! Indianie też mają religie (fajka pokoju).
      Narkotyki też zakazane – a myślisz, że Indianie co palą w tych fajkach – papier?!
      Wszelkie złocone szafki i kredensy – zbyt przypominają prezbiteria.
      Zakazane jest słuchanie gospel – baptyści.
      Zakazane jest także mieszkanie w pobliżu jakichkolwiek świątyń – to może być trudne, więc mogą pozostać pustynie, bieguny i Korea Północna.
      Jeśli nie stać cię na nowe mieszkanie – wysadź świątynię – na pewno stać cię na materiały wybuchowe.
      Jakkolwiek – jeśli pozostały ci jeszcze w domu jakieś przedmioty to zatrzymaj je. Jeśli ktoś będzie się pytał, gdzie się podziały twoje rzeczy – odpowiedz, że straciłeś je przez religię.

      Spełniłeś te warunki? Masz duże szanse, aby zostać prawdziwym ateistą.
      Pozdrawiam życzliwie.

      Usuń
    7. Tak jest Józefie, ciężki jest żywot prawdziwego ateisty. Towarzysz Palikot nadkłada drogi, żeby nie jeździć przez skrzyżowania. Wybiera tylko ronda...

      Serdecznie pozdrawiam, TF.

      Usuń
    8. Witaj tie-fighter.
      Fakt,życie ateisty jest ciężkie, ale nikt nie powiedział, że to bułka z masłem.
      Wymaga heroizmu,ale jaka nagroda.Można przykladowo Lenina Wiecznie Żywemu w żydż pocałować trzy razy.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    9. @Józef
      Ateista nie ma krzyży w domach, nie chrzci dzieci.
      Mylisz ateistę z dziwakiem z natręctwami obsesyjno-kompulsywnymi :)
      Ateista to nie ktoś kto zwalcza wyimaginowanego wroga - nie wierzy w niego, więc np. w pięknie oprawionej księdze czy świeczniku,bułce, budowli o przeznaczeniu religijnym, etc. nie widzi jego przejawów, tylko działo ludzkich rąk! ateiście nic nie kojarzy się z bogiem, bo dla niego bóg nie istnieje. Przyznasz, że wiara w istotę wyższą opiera się na wierze, tu nie ma dowodów za czy przeciw, dlatego ma rację wierzący (dowód: wierzy) i niewierzący (dowód: nie wierzy).
      Ateista niczego nie traci przez religie, to jest nielogiczne.
      Przez religie zyskują wierzący, nic nie zyskują niewierzący, jak nakazuje logika.
      Wspomniałem o niby ateistach i niby wierzących bo to przejaw naszych czasów takie paradoksy. Jestem przekonany że za tymi niby stoją ludzie z jakąś urazą do kościoła. Nie można być niby ateistą, wierzącym niepraktykującym, niby mężem, niby ojcem czy niby pracownikiem...

      Wypunktowałeś kwestie, które dla wierzącego mogą być kojarzone z wiarą dla ateisty - nie. Książka to tylko książka, budynek to stos cegieł, zaś chleb to chleb. Wierzący szukają "drugiego dna", ateista żyje ty i teraz. Jestem przekonany, że jest możliwy dialog i współistnienie jednych z drugimi, o ile zachowana zostanie pamięć na odmienne postrzeganie świata. Obydwoje mogą kochać swoje rodziny, być dobrymi ojcami, mężami, obywatelami.
      Tak to już jest, że niektórzy rodzą się z potrzebą/łaską wiary, inni nie.
      Czy jestem prawdziwym ateistą, czy nie? Nie jestem ateistą, tego jestem pewny, co będzie dalej - życie pokaże.
      P>S> Nie będę w zasięgu internetu przez najbliższe dni, nie będę więc mógł odpowiadać.
      Wierny Czytelnik

      Usuń
    10. ",co będzie dalej - życie pokaże".
      Masz rację.Dorośniesz,zmądrzejesz.
      Co do faktów.
      Nie ma tzw."prawdziwych ateistów" ponieważ nie ma jednej ideologii lub zbioru zachowań, przy których obstawaliby wszyscy ateiści.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    11. Trzy przykazania ateisty wojującego:

      1. Po pierwsze Boga nie ma
      2. Nienawidzę go ze wszystkich sił
      3. Całe życie poświęcę na walkę z nim.

      Usuń