Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 15 lutego 2015

Murzynek Kulibuli przyczyną odwrócenia światowych sojuszy?

Murzynek Kulibuli który stał się męczennikiem dżihadu, mordując w Paryżu policjantkę i kilku Żydów, wykształcenie terrorystyczne zdobył w szeregach Al-Kaidy w Jemenie. USA starały się kontrolować sytuację w Jemenie poprzez ścisłą współpracę z miejscowym rządem – amerykańskie drony likwidowały bojowników tej organizacji. Niedawno jednak stolica Jemenu została opanowana przez Hutich - szyickich separatystów z północy, wspieranych przez Iran. Prezydent i rząd podali się do dymisji. Państwo i armia w zasadzie przestały funkcjonować. Rozgniewane przewrotem i ekspansją Hutich wojownicze plemiona sunnickie z południa sprzymierzyły się z Al-Kaidą. Państwa zachodnie i sunnickie państwa arabskie ze względów bezpieczeństwa zamknęły ambasady. Te ostatnie domagają się sankcji ONZ i międzynarodowej interwencji.

Bliskowschodnia polityka USA opierała się do tej pory na sojuszu z Izraelem i państwami sunnickimi na czele z Arabią Saudyjską. Natomiast szyici zaliczani byli do „osi zła” – Iran, Syria, libański Hezbollah. Okazało się jednak, że sunnici prowadzą dwoistą politykę. Z jednej strony polityczno-militarny sojusz z Zachodem. Z drugiej strony – podminowywanie i rozkładanie Zachodu od środka poprzez eksport i finansowanie radykalnych imamów i ruchów islamistycznych. Przegięciem okazało się jednak wspieranie przez sunnitów islamistycznych organizacji walczących przeciwko rządowi al-Asada w Syrii. Wyhodowano potwora w postaci ISIL – państwa islamskiego, które oprócz części Syrii zajęło część Iraku, dokonuje masowych mordów i szykuje się do pożarcia własnych twórców, oskarżając np. Arabię Saudyjską o zdradę islamu.

W sytuacji kompromitacji polityki sunnickiej USA rozpoczęły nieśmiałą współpracę z Iranem – oba państwa wspierają rząd Iraku w walce z państwem islamskim. Toczą się negocjacje z Iranem, wymieniane są nieoficjalne listy pomiędzy prezydentem Obamą i ajatollahem Chameneim.

O liście ajatollaha do amerykańskiego prezydenta poinformował dziennik "Wall Street Journal", wskazując jako źródło wysokiej rangą irańskiego dyplomatę. Biały Dom odmówił oficjalnego potwierdzenia istnienia pisma.

Według irańskiego dyplomaty, list Chameneiego do Obamy był "pełen szacunku" i miał charakter niezobowiązujący. Stanowił odpowiedź na pismo prezydenta USA z października ub.r., w którym zasugerował możliwość współpracy z Iranem w walce z dżihadystami z Państwa Islamskiego, jeśli dojdzie do zawarcia porozumienia w sprawie irańskiego programu nuklearnego.

Nowy termin ostatecznego porozumienia z Iranem w sprawie ograniczenia jego programu nuklearnego upływa 30 czerwca, ale urzędnicy mają nadzieję osiągnąć porozumienie co do głównych punktów do marca.

http://wiadomosci.onet.pl/swiat/ajatollah-chamenei-wyslal-tajny-list-do-baracka-obamy/r233g

Zmiana polityki zagranicznej USA jest na razie niewielka, ale to znacząca  różnica w porównaniu z naiwną, idealistyczną polityką harcerzyków - prezydentów z Partii Republikańskiej - którzy wierzyli w konieczność zaszczepienia na całym świecie demokracji w stylu zachodnim, integralności terytorialnej państw, praw człowieka itd. Ten obsesyjny idealizm przyniósł tysiące niepotrzebnych ofiar żołnierzy koalicji w Afganistanie i Iraku i tysiące miliardów dolarów niepotrzebnych kosztów.

Amerykanie dopiero teraz odkryli Kurdów. Ziemie tego kilkudziesięciomilionowego, indoeuropejskiego narodu, istniejącego od starożytności, obecnie podzielone są między Turcję, Syrię, Irak i Iran. Kiedy w lecie poprzedniego roku Państwo Islamskie zaatakowało tereny kurdyjskie na północy Syrii i Iraku, liczyło, że szybko zgniecie ich opór. Pomimo słabego uzbrojenia Kurdowie okazali się w przeciwieństwie do Irakijczyków bitnymi i doskonale zorganizowanymi żołnierzami. Po uzyskaniu wsparcia lotniczego koalicji odparli islamistów. Symbolem ich heroicznej walki było kilkumiesięczne oblężenie kurdyjskiego miasta Kobane na granicy syryjsko-tureckiej, które okazało się dla islamistów Stalingradem. Islamiści zamiast podbicia ziem kurdyjskich mają na północy kilkusetkilometrowy front z zawziętymi, nieustępliwymi przeciwnikami. Gdyby Amerykanie po pokonaniu Saddama od razu uzbroili Kurdów i zapewnili im autonomię, niepotrzebna byłaby ta cała zabawa z okupacją Iraku, budową „armii” irackiej, wdrażaniem demokracji itd.

Współpraca z Kurdami jest elementem strategii USA ograniczenia się do udzielania wsparcia lotniczego. Do tej pory żołnierze koalicji wkraczali, robili całą robotę za muzułmanów, obalali im znienawidzonych dyktatorów. Muzułmanie wyrażali swoją wdzięczność żołnierzom z Zachodu poprzez nienawiść, złorzeczenie, organizowanie zamachów itp. Teraz sami zmuszeni są stawić czoła islamistom, którzy chętnie ucinają im głowy, rozstrzeliwują tysiącami, palą żywcem itd. Walory dydaktyczne tej strategii są znakomite. Nic lepiej nie wbije do tępych muzułmańskich głów na czym polega wybór – przynależność do świata cywilizowanego, czy do świata krwiożerczych bestii. Dopiero od niedawna Obama zaczął starać się o uzyskanie zgody na ograniczone użycie armii w walce lądowej przeciwko ISIL.

Kolejnym przykładem bardziej pragmatycznej polityki jest ostatnia wizyta prezydenta USA w Indiach i serdeczne spotkanie z prezydentem Modim. Oba mocarstwa rozwiązują sporne problemy i nasilają współpracę. A jeszcze niedawno Modi był znienawidzony w USA i obowiązywał go zakaz wjazdu do tego państwa. Powodem była rzeź muzułmanów w indyjskim stanie Gudżarat, którego Modi był wówczas premierem. Do tej pory Indie uważane były za strategicznego sojusznika Rosji, ale wobec wzrostu zagrożenia ze strony Chin widać tendencję do zmiany sojuszów. Warto podkreślić elastyczność, jaką potrafi wykazać Obama.

Jednak najbardziej spektakularnym przykładem jest przełom w polityce wobec Kuby. Podjęto decyzję o nawiązaniu stosunków dyplomatycznych i stopniowym znoszeniu sankcji. USA przez ponad 50 lat próbowały zwalczyć komunistyczny reżim na Kubie, bez żadnego rezultatu. Wydawało się, że nie ma alternatywy, bo czyż można rozpocząć współpracę z niedemokratycznym reżimem? Obama najwyraźniej doszedł do wniosku, że można. Chinom nowoczesny ustrój komunistyczny nie przeszkodził w doskonałym rozwoju ekonomicznym i współpracy handlowej z USA. Dlaczego tej drogi nie może wybrać Kuba?

Nasze środowiska prawicowe zgodnie uznawały Obamę za lewackiego oszołoma, dlatego dosyć nieśmiało przedstawiam powyższe wnioski. W zakresie polityki zagranicznej wydaje mi się bardziej inteligentny i elastyczny od swoich poprzedników, potrafi uczyć się na błędach.



13 komentarzy:

  1. Moim zdaniem Obama wyciągnął dobre wnioski z błędów poprzedników, ale - nie byłbym optymistą - o jego błędach dowiemy się za kilka lat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie byłbym optymistą, zwłaszcza po lekturze komentarzy poniżej...

      Usuń
  2. nie zgodzę się co do walorów Obamy. To chwiejny mazgaj przesączony lewacką ideologia. Choćby jego sztandarowe dzieło : Obamacare.
    jego "dokonania", a właściwie spustoszenia do jakich doprowadził na Bliskim Wschodzie aż się proszą o jakiś międzynarodowy trybunał karny. Za te setki tysięcy ofiar i cofnięcie tych krajów do średniowiecza. Za miliony uchodźców.
    To właśnie Obama poprzez ideologiczne, a wręcz pacyfistyczne dogmaty lewizny spaprał sprawę Afganistanu,a w sposób wręcz koncertowy oddał islamistom Irak i Syrię. Gdyby nie pomoc Iranu dla rządu w Bagdadzie, IS byłoby już dawno w Bagdadzie.
    Zreszta nie ma pewności, że za miesiąc tam nie będa. To właśnie miękka polityka Obamy wprowadzania demokracji na BW doprowadziła do obalania jeden po drugim "naszych sukinsynów". To co powstało po Libii Kadafiego coraz bardziej przypomina Somalię. Tyle że bardzo blisko Europy. Włosi już srają ze strachu, że po zdobyciu Trypolisu przez islamistów, oni będa nastepnym celem.
    Obama do dziś się gniewa bardzo na wojskowy zamach stanu w Egipcie, gdzie obamowska demokracja dla średniowiecznych ludów doprowadziła do władzy absolutnej bractwo Muzułmańskie. To Obama właśnie szczuł Saudów na Sisiego, na co Saudowie nie dali się naciągnąć i pomagają wojskowym w Egipcie w walce z tą plagą 21 wieku - islamistami.
    To Obama nie dalej jak wczoraj "wyrażał smutek i głęboka dezaprobatę " wobec jakiegoś furiata, który w sprzeczce o miejsce parkingowe zastrzelił trójke studentów. Pech tego furiata polegał na tym, że ci studenci to byli muzułmanie. Obama to tylko chwiejny prostaczek, który interweniuje tylko wtedy, gdy zabijają czarnoskórego lub muslimów w Stanach. Doszukiwanie się u tego lewaka jakiejś głębszej strategii mozna równie dobrze jak w PO ludzi uczciwych. On działa tylko od akcji do akcji. Zupełnie jak Tusk gdy był premierem. teraz na szczęście Tusk zniknął w bnrukselskich czeluściach, ale z Obamą Amerykanie i cały świat będzie się musiał jeszcze męczyć przez 2 lata. 2 stracone lata...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w 100% z Niedzisiejszym
      Ostatnio przywoływana hucpa z obamowskim zarzekaniem się w temacie małżeństwa jako związku między kobietą i mężczyzną, które ustąpiło brutalnej polityce degradacji tegoż, jako że tego oczekuje aktualne lobby
      ten człowiek to chorągiewka na wietrze
      http://www.huffingtonpost.com/2015/02/10/obama-same-sex-marriage_n_6652892.html

      on tak ma ze wszystkim, dokłądnie tak samo jak politycy platformy - nachapać ile się da, choćby sprzedając duszę diabłu

      pozdrawiam!

      Usuń
    2. Do polityki wewnętrznej Obamy także odnoszę się krytycznie.

      Wyrażenie dezaprobaty wobec zabicia muzułmanów - jest to naturalny gest w sytuacji kiedy tysiące żołnierzy amerykańskich jest w państwach muzułmańskich, gest, który nic nie kosztuje.

      Odnośnie Afganistanu - nie widzę co takiego akurat Obama spaprał. Kontynuował politykę poprzedników. Nauczony doświadczeniem z Iraku pozostawił ograniczony kontyngent żołnierzy po oficjalnym wycofaniu wojski koalicji. Sprzyjająca stabilizacji w Afganistanie może być zmiana polityki Pakistanu, który rozpoczął współpracę po morderczym ataku Talibów na szkołę w Peszawarze.

      Dąsy pomiędzy Obamą a Sisim niedługo sie skończą. Amerykanie już odblokowali pomoc wojskową dla Egiptu.

      Generalnie nie zgadzam się z Twoją oceną Arabskiej Wiosny. Poza ewidentnym przypadkiem interwencji militarnej w Libii nie przeceniałbym spiskowej roli USA i Zachodu. Powodem było niezadowolenie ludności z powodu beznadziejnej sytuacji ekonomicznej, korupcji i chamstwa władzy. Europejczycy przeszli niedawno okres faszyzmu i komunizmu. Arabowie też muszą dojrzeć. Przeszli dekolonizację, socjalizm arabski, islamizm na fali arabskiej wiosny. W Tunezji i Egipcie sytuacja się unormowała. Libia to jakaś dzicz - tu rzeczywiście bez interwencji się nie obejdzie. Irak i Syria okazały się sztucznymi państwami - zlepkiem wrogich grup religijnych i narodów. Wątpię, żeby przetrwały w tej formie. Jugosławia też sie np. rozpadła. Generalnie muzułmanie muszą dojrzeć do normalności i nowoczesności i nie osiągnięmy tego próbując nimi na chama sterować.

      Usuń
    3. "Wyrażenie dezaprobaty wobec zabicia muzułmanów "

      tak myslisz? I nie dziwi Cię że się zbiegło z żądaniem Erdogana? Na pewno każdą grupe religijną tak "żałuje"? W każdej sytuacji podnosi sprawę wyznania ofiar? Czy coś mi "umkło"? Przecież to było zwykłe "road rage" jakich się zdarza w Stanach co tydzeń kilka, może ofiar nie jest aż tyle. Niemniej jego włazidupstwo muslimom daje do myslenia. Do matki Pawła Pietrzaka zamordowanemu wraz z żoną w okrutny sposób nawet się nie odezwał. Nie współczuł wszystkich chrześcijanom z powodu tej zbrodni. Dajesz się nabierać temu celebrycie...

      "Odnośnie Afganistanu - nie widzę co takiego akurat Obama spaprał. "

      bo nie sledziłeś sprawy na bieżąco. Jeden za drugim szefowie armii podawali się do dymisji, bo Obama co rusz zabraniał czegoś robić w Afganistanie. Dowódcy nie widzieli mozliwości walki z talibami, gdy zwierzchnik sił zbrojnych był koniem trojańskim talibów...

      "Poza ewidentnym przypadkiem interwencji militarnej w Libii nie przeceniałbym spiskowej roli USA i Zachodu."

      o Syrii zapomniałeś i o przedwczesnym wycofaniu się z Iraku. Poza tym nie popieranie "swoich sukinsynów" to tez rodzaj interwencji...

      " W Tunezji i Egipcie sytuacja się unormowała."

      mylisz się i to bardzo. Bractwo się radykalizuje, jihadyści egipscy co tydzień atakują wojsko zabijając dziesiątki żołnierzy. Gdyby nie terror armii wobec radykałów to nie byłoby tam spokojnie. Ale nie bój, jihadysci są przygotowani na ofiary i zamachów będzie sporo. W Tunezji też cały nczas toczy się walka radykałami. tez giną ludzie, tyle że tam nie ma ropy, to nikt się tym nie interesuje. Walka zresztą nie jest tak spektakularna jak w Iraku czy Jemenie, ale ludzie gina niemal codziennie.
      itd itp

      Usuń
  3. Bardzo ciekawy post.
    Przyznaję, że słabo się orientuję w kulisach amerykańskiej polityki zagranicznej, dlatego dziękuję Ci Dibeliusie, że mnie odrobinę w to wtajemniczyłeś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podzieliłem się swoimi skromnymi spostrzeżeniami :)

      Usuń
  4. Czcigodny Dibeliusie
    Zmiany w amerykańskiej polityce zauważyłeś. Tyle tylko że nie pojmuję, jakim cudem wiążesz je a osobą lewackiego kretyna, któremu starsi i mądrzejsi wsadzili w tyłek patyczek i kręcą tą kukiełką. Dali mu pieniądze (podatników a nie swoje!) na "obamacare", bo per saldo wylądują one tam gdzie trzeba. Proste jak świński ogon. A po przepieprzeniu bilonów (mam na myśli jedynkę z 12 a nie 9 zerami) dolarów zaczynają rozumieć, że "demokracja" ma w świecie islamskim takie szanse na sukces jak uprawa cytrusów na Antarktydzie. Więc usłyszał od swoich lalkarzy, że ma się w tej części świata odpieprzyć od demokracji, równouprawnienia etc.
    O co zakład, że gdyby zaczął brykać, jego prawdziwa metryka urodzenia odnalazła by się "w try miga"? Jak mawiał jego literacki pierwowzór, Nikodem Dyzma.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
      Twoja koncepcja znakomicie rozwiązuje mój dysonans poznawczy. A więc plus dla lalkarzy.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
    2. Czcigodny Dibeliusie
      Oczywiści że dla lalkarzy. Przecież kilkadziesiąt lat temu ten głąb byłby zbyt głupi, żeby dochrapać się posady ekonoma na plantacji bawełny. A gdyby się wydało, że urodził się poza terytorium USA, byłby straszny skandal. Bo amerykańskie lemingi jeszcze nie olewają konstytucji swojego kraju tak, jak polskie.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. Przepraszam Dibeliusie nie czytałam Twojego wpisu o polityce, przyznaję, ale nie mogę się powstrzymać od komentarza do tej piosenki
    po prostu nogami przebieram.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam muzykę latynoską, a ten utwór pasował do treści. Cieszę się, żę i Tobie się spodobał.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń