Łączna liczba wyświetleń

sobota, 23 listopada 2013

Fiksacja religijno-seksualna

Problemem Kościoła we współczesnej cywilizacji jest sprzeczność jego nauki w zakresie obyczajowości z powszechną praktyką: zakaz masturbacji, antykoncepcji (poza naturalną), oraz seksu pozamałżeńskiego. Zakazy te zawarte są w Katechizmie, jednak nie wynikają z 10 przykazań lub Biblii. Szóste przykazanie „Nie cudzołóż” dotyczy zachowania wierności w małżeństwie.

Pytanie: Czy według Pisma Świętego masturbacja jest grzechem?

Odpowiedź: Biblia nigdzie dokładnie nie wspomina o masturbacji ani nie stwierdza czy masturbacja jest grzechem czy nie. Fragment Pisma Świętego, który najczęściej jest przytaczany w kwestii masturbacji dotyczy historii Onana z 1 Księgi Mojżeszowej 38.9-10. Niektórzy interpretują ten fragment jako stwierdzenie, że „niszczenie nasienia” poprzez wylewanie go na ziemię, jest grzechem. Jednak fragment ten nie dotyczy tego problemu. Bóg potępił Onana nie dlatego, że „niszczył nasienie”, lecz dlatego że Onan odmówił wypełnienia obowiązku powinowatego, aby zachować potomstwo swojemu bratu. Fragment ten nie dotyczy masturbacji, lecz kwestii wypełnienia rodzinnego obowiązku. Drugim fragmentem czasem używanym jako przykład na poparcie, że masturbacja jest grzechem pochodzi z Ew. Mateusza 5.27-30. Jezus naucza, aby przeciwstawiać się nieczystym myślom i mówi: „Jeśli prawa ręka cię gorszy, odetnij ją i odrzuć od siebie.” Mimo, iż istnieje pewne podobieństwo pomiędzy wspomnianym fragmentem a masturbacją, to jednak jest to mało prawdopodobne żeby masturbacja była tematem do którego odwoływał się wówczas Jezus.


Pytanie: Co Biblia mówi na temat kontrolowania liczby narodzin? Czy chrześcijanie powinni kontrolować liczbę narodzin?

Oto kilka wersetów opisujących dziecko z Bożej perspektywy. Dzieci są darem od Boga (Księga Rodzaju 4:1; 33:5). Dzieci są dziedzicami danymi nad przez Pana (Psalm 127:3-5). Dzieci są błogosławieństwem od Pana (Ewangelia wg św. Łukasza 1:42). Dzieci są koroną starszych (Księga Przysłów 17:6). Bóg błogosławi bezpłodne kobiety dając im właśnie dzieci (Psalm 113:9; Księga Rodzaju 21:1-3; 25:21-22; 30:1-2; 1 Księga Samuela 1:6-8; Ewangelia wg św. Łukasza 1:7, 24-25). Bóg tworzy dzieci w łonie kobiet (Psalm 139:13-16). Bóg zna dzieci, jeszcze zanim się one narodzą (Księga Jeremiasza 1:5; List św. Pawła do Galatów 1:15).

Jest ważne, abyśmy postrzegali dzieci tak, jak Bóg je widzi, a nie tak, jak świat. Mówiąc to Biblia nie zakazuje nam antykoncepcji. To nie antykoncepcja sama w sobie określa, czy postępujemy dobrze, czy źle. Jak nauczyliśmy się na przykładzie Onana, to nasze motywacje, które mamy, stosując antykoncepcję, określają, czy stosujemy antykoncepcję w dobrej, czy też w złej wierze. Jeśli ktoś praktykuje antykoncepcję dlatego, że chce sam czerpać jak najwięcej z życia, jest to złe. Jeśli jednak ktoś stosuje antykoncepcję, aby tymczasowo opóźnić przyjście dzieci na świat, ponieważ chce się do tego przygotować finansowo jak i duchowo, antykoncepcja może jest czymś właściwym na jakiś czas. Znów w całej sprawie liczą się nasze motywacje.

Biblia zawsze mówi, że fakt posiadania dzieci jest czymś dobrym. Jeśli ktoś nie mógł mieć dzieci, Biblia zawsze mówi o tym, jak o czymś złym. Nie ma ani jednego bohatera Biblii, który nie chciałby mieć dzieci. Zdecydowanie wierzymy, że każde małżeństwo powinno starać się o dzieci. W tym samym czasie nie wierzymy, by Biblia jasno i wyraźnie mówiła, że źle jest używać środków antykoncepcyjnych w jakimś okresie czasu. Każde małżeństwo powinno szukać woli Pana, jeśli chodzi o właściwy czas narodzin dziecka, i o ilość dzieci, które powinno posiadać.


Pytanie czytelnika: "Moje wątpliwości dotyczą seksu przedmałżeńskiego. (...)”

Odpowiadając na to pytanie, chciałbym najpierw zaznaczyć trzy rzeczy, bez których zrozumienie nauki Jezusa na temat czystości przedmałżeńskiej jest utrudnione.

Po pierwsze, Pan Jezus żył 2000 lat temu i nie mógł powiedzieć: "Słuchajcie, za dwa tysiące lat Adrian zapyta, czy można współżyć seksualnie przed ślubem - więc zapiszcie dla niego moje słowa: współżyć przed ślubem nie wolno!". Jeżeli szukasz w Ewangeliach zapisu tego rodzaju, nic dziwnego, że go nie znajdujesz. (...)

Można zadać sobie pytanie, czy prawo mojżeszowe było znane i przestrzegane w czasach Jezusa. Wszystko wskazuje na to, że tak. Możemy zauważyć, że faryzeusze mieli zamiar ukamienowania cudzołożnicy, w czym Jezus im przeszkodził (J 8,1-11). Jednak czy wolno nam uważać, że tym samym Jezus zezwolił na uprawianie cudzołóstwa? Chyba nie, skoro Jezus wyraźnie powiedział do ocalonej kobiety: "Idź i nie grzesz więcej".

Do uzupełnienia kontekstu kulturowo-religijnego konieczne jest wyjaśnienie, skąd w takim razie wzięło się w Izraelu tyle nierządnic, o których czytamy w Ewangeliach. Otóż są dwa wyjaśnienia: z jednej strony pogańskie wpływy kulturowe były zauważalne również w moralności Żydów, a z drugiej - uprawianie prostytucji nie było karane śmiercią. Nie spotykamy w Ewangeliach sytuacji, kiedy ktoś chciałby ukamienować prostytutkę. Nierządnica więc mogła normalnie funkcjonować, choć była w powszechnej pogardzie. Jedynym przypadkiem nierządu karanym śmiercią był właśnie seks przedmałżeński!


Pierwsze dwa cytaty potwierdzają, że stanowisko Kościoła w zakresie masturbacji i antykoncepcji nie wynika z Biblii. Natomiast trzeci cytat uzasadnia zakaz seksu pozamałżeńskiego kontekstem kulturowo-religijnym. Kontekstem-kulturowo religijnym społeczeństwa żydowskiego sprzed 2000 lat! Rozumowanie zakłada, że skoro Jesus nie przeciwstawiał się temu kontekstowi, to znaczy, że go akceptował i powinien stać się dla chrześcijan obowiązującym prawem. W zasadzie poza nielicznymi wyjątkami powinniśmy ukamienować  się nawzajem.

Skoro ów kontekst miałby być obowiązującym prawem, powinniśmy także respektować zakaz spożywania wieprzowiny, królików, węgorzy, krewetek i zwłaszcza miodu spadziowego.

Aby zrozumieć głęboką filozofię etyczną kaszrutu, warto spojrzeć na jego podstawowe zasady. Oto one (w skrócie):

Zwierzęta, których mięso może być spożywane, muszą mieć rozdzielone kopyto i być przeżuwaczami (np. koń nie spełnia tego wymagania, bo nie ma rozdzielonego kopyta, świnia – bo nie przeżuwa, a królik – bo nie ma żadnej z tych cech). Ptaki nie mogą być ptakami drapieżnymi i ich mięso musi stanowić tradycyjny pokarm człowieka (kury, kaczki, gęsi). Ze zwierząt żyjących w wodzie do jedzenia nadają się wyłącznie ryby z łatwo usuwalnymi łuskami i płetwami. Tak więc większość ryb jest koszerna, ale już na przykład pozbawiony klasycznej łuski węgorz – nie jest. Nie są koszerne skorupiaki i mięczaki. Każda substancja wytwarzana przez niekoszerne zwierzę jest niekoszerna. Odstępstwo od reguły stanowi miód, który jest koszerny, bo jakkolwiek pszczoła jest niekoszerna, ale miód jest przez nią zbierany, a nie wytwarzany w dosłownym, fizjologicznym sensie (wyjątek stanowi miód spadziowy, który koszerny nie jest, bo jest zbieranym przez pszczoły produktem mszyc).


Jako katolik respektuję i staram się w praktyce realizować obowiązującą naukę Kościoła, jednak uważam, że w kwestii obyczajowości powinna zostać zmodyfikowana:

- usunięcie punktów dotyczących masturbacji

- utrzymanie jedynie zakazu antykoncepcji powodującej zniszczenie embrionu

- odnośnie seksu pozamałżeńskiego: brak zakazu, ale rozszerzenie nakazu wierności także na związki pozamałżeńskie

- utrzymanie zakazu aborcji, z wyjątkiem zagrożenia życia matki, gwałtu, poważnej wady płodu

„Katolicki” znaczy „powszechny”. Akurat nauka o obyczajowości jest dokładnie sprzeczna z powszechną praktyką i nie znajduję dla niej uzasadnienia ani racjonalnego, ani w Biblii. Ingerencje przedstawicieli kleru w życie intymne wiernych np. podczas spowiedzi czy kazań są w wielu przypadkach odbierane jako niesprawiedliwe, rażące, niedelikatne. Zwłaszcza, że przykłady z życia osobistego wielu księży, delikatnie mówiąc, odbiegają od głoszonego przez nich wzorca.

Ta sprzeczność staje się głównym wyznacznikiem percepcji Kościoła we współczesnym świecie. Kościół katolicki = zakaz prezerwatyw. Zagadnienia relacji człowieka do Boga, nauki Jezusa – to wszystko schodzi na dalszy plan. Walka z prezerwatywą przesłania nam Boga.

Dlatego naukę obyczajową Kościoła i jej praktyczną realizację określiłbym jako fiksację religijno-seksualną. W kolejnym wpisie omówię natomiast fiksację seksualno-religijną.

67 komentarzy:

  1. Kurcze czesto sie nad tymi sprawami zastanawialam. szukalam potwierdzen w Biblii na "zakazy" moralne preferowane przez kosciol. Wiesz Jezus przyszedl dac ludziom milosc. Pokazal ja praktycznie tzn.: w tak sierjoznym moralnie spoleczenstwie jakim byli Zydzi przebaczyl jawnogrzesznicy. Powstrzymal jej kamieniowanie ( kobiety poganki mogly byc jawnogrzesznicami, ale w spolecznosci zydowskiej to nie uchodzilo, dlatego dla takiej kobiety ostawal sie kamienny lincz- chyba ze byla gdzies tam przy rzymskim wojsku i nocha za koszary nie wystawiala). Zaczal im po prostu wykrecac to koszmarne prawo. Prawda jest, ze nie potepil kobiety ( powiedzial: "kto z was jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem", ale tez nie poglaskal jej po glowce po i nie powiedzial czegos na styl "idz rybo i zyj se w spokoju", tylko powiedzial:" nikt cie nie potepil? ... idz i nie grzesz wiecej".) Czyli ogolnie to sprawa naszego wnetrza, naszej moralnosci. Z jakim nastawieniem robimy te rzeczy. Traktujac drugiego czlowieka z miloscia , czy jak przyrzad do masturbacji, czy tez jak "szmate", albo dmuchana lalke na jakis czas, az sobie czegos konkretnego nie znajde- chodzi o konkret uczuciowy, ma sie rozumiec. Ale jezeli ktos tak do sprawy podchodzi kochac raczej zdolny nie jest.
    Lamal im Jezus szabaty. Uzdrawial w szabat, lazil z apostolami i wcinal klosy zboza. A oni tylko sto krokow w tym dniu mogli zrobic, czyli kobieta mogla w tym czasie obiad-krzatajac sie po kuchni uwazyc. Byli zaklamani, bo jezeli jednak jakas sprawe musieli w szabacie zalatwic wtedy brali osla i siebie usprawiedliwiali, ze to osiol robi te kroki a nie oni. ze w sumie w ciagu calego dnia zrobil ich moze ze dwadziescia schodzac z osla i wchodzac do czyjegos domu, lub wychodzac z czyjegos domu i wsiadajac na osla....probowali to mojzeszowe prawo obejsc jak mogli. A on im jawnie pokazywal, ze to szabat dla czlowieka a nie czlowiek dla szabatu.
    Mysle, ze sam Jezus nie bylby TAKI rygorystyczny kiedy o sprawy seksu biega, bo ocenial by nasze podejscie do sprawy a nie formalny akt. Ale to moje prywatne zdanie nie poparte Biblia:))

    natomiast srodki antykoncepcyjne i ograniczenie plodnosci. kosciol jako taki nie jest za plodzeniem bezmyslnym dzieci- przynajmniej ci nowo wyszkoleni kaplani tak utrzymuja. Masz kontrolowac ilosc urodzin, ale jak do tej pory nie wynaleziono 100% srodka, ktory nie szkodzilby embrionowi lub kobiecie, ktora antykoncepcje uzywa. Poniewaz natuiralne srodki i metody bywaja zawodne wola sie kobiety przytruwac nie myslac o tym co bedzie ewentualnie po ten. trzem sie udaje wyjsc zdrowotnie bez szwanku z antykoncepcji, a czwartej juz nie...no i ja bym nie chciala byc ta czwarta.

    Przykazania jeszcze porusze. W Polsce jest "nie cudzoloz" no i rozszerzamy , omawiamy to przykazanie podciagajac pod nie rozmaite seksualne zachowania. Natomiast w Niemczech brzmi ono :"Du sollst nicht ehebrechen". dla mnie zaczyna to miec inny wymiar niz w polskim. nie powinienes przerywac malzenstwa. W takim ukladzie- oczywiscie podciagamy to pod wiernosc seksualna, ale ma to wiekszy wymiar. Tesciowa wtracajaca sie w malzenstwo moze byc juz taka lamaczka malzenstwa "ehebrecherin". moze to byc siostra napuszczajaca siostre na meza....tutaj ma to szerszy wymiar niz w polskim. kto w polskim wtracajaca sie w malzenstwo tesciowa nazwie cudzoloznica? Nikt- nawet ludziom do glowy nie przyjdzie , ze trudna tesciowa, tesc, kuzynka moga byc cudzoloznicami. Nam tylko te seksualne konotacje w glowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ciekawe, że język może wpływać na interpretację. Zajrzałem do słownika: ehebrechen - cudzołożyć, ale także łamać wiarę małżeńską. Czyli u nas wyłącznie skojarzenie seksualne, a w Niemczech nasuwa się szersze znaczenie. I ma to sens...

      Usuń
    2. Tak, bo w slowniku zaistnieje skopiowanie naszego przykazania. natomiast, kiedy zyjesz wsrod tych ludzi jestes tu codziennie i poznajesz niuanse mowy wtedy wychodzi znaczenie i uycie tego slowa nie tylko jako "lamac" w przykazaniu. Ktos sie wtraca w Twoje slowa, przerywa ci w pol zdania wtedy tez przeprasza, ze zlamal ci gadke, uzywa okresclenia brechen...lamac. Dlatego u nich to przykazanie nie ma wylacznie lozkowego cudzoloznego znaczenia...tymi co naruszaja owe przykazanie moga byc ludzie, ktorzy dzialaja na niekorzysc czyjegos malzenstwa. bardzo czesto, choc niekoniecznie, sa to np.: rodzice , bo wyobrazaja sobie malzenstwo synka lub coreczki inaczej i chcieliby wejsc w to z butami. poza tym zwroc uwage, nie wiem na ile znasz ten jezyk, oni te przykazania maja sformuowane nie jak NAKAZY BOZE, ale propozycje, zacheta: "NIE POWINIENES lamac malzenstwa", czyli proponuje ci tak, taka niby powinnosc, ale...wolna wola. W Polsce jest to na zasadzie bardziej bezdyskusyjnej- "NIE CUDZOLOZ".

      Usuń
  2. Dodam tylko jeszcze, ze seks bywa niesamowicie rozwijajacy, prowadzacy do dojrzalosci o ile jest madrze stosowany. nie jak spuszczanie sobie z krzyza. Nie wiem, czy naszym wodzom w przeszlosci chodzilo o cos takiego jak posiadanie niedojrzalych wiernych, ktorym mozna emocjonalnie wiele kitu wcisnac? Moze i tak. Moze szlo o to aby byc tym sfrustrowanym, skolowanym nerwowo bez mozliwosci zaspokojenia swoich potrzeb czlowieczkiem?
    Robi sie takie kurjozum jakies. Widzimy zaklamane ortodoksyjne spoleczenstwo z Biblii i Jezusa probujacego to odkrecic, a sami zakrecilismy wiele spraw w chrzescijanstwie. Jakby czliowiek bez nakazow nie umial funkcjonowac, jakby bez powiedzenia mu co dobre a co zle sam tego nie rozroznil.....Pewnie, ze bywaja i tacy co nie rozrozniaja, bo nie sluchaja swego wnetrza.

    Twoje postulaty wydaja mi sie bardzo sensowne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteśmy w takim momencie, że warto spróbować odzyskać wiarę chrześcijańską dla chrześcijan i dla Jezusa.

      Usuń
    2. Trudno jest w kosciele dokonac zmian obyczajowych...w sumie oni maja uzasadnienie i to nie glupie uzasadnienie takiego a nie innego stanowiska., tylko.....czlowiek jak bedzie chcial to bedzie tak, czy owak traktowal seks jak sport.....to sprawa sumienia w ktore wniknac sie nie da, ale nakazy i poczucia winy moga powodowac, ze czlowiek z problemem przedmiotowego traktowania innych , chociazby w dziedzinie seksu, moze sie kiedys pod wplywem wytycznej- nakazu przebudzi:)

      najlepiej to ujak sw. Augustyn:" Kochaj i rob co chcesz". kiedy czlowiek kocha nie jest w stanie wyrzadzic drugiemu krzywdy. Ale kto to potrafi?

      Usuń
  3. jak zwykle skomentuję z pozycji niechrześcijańskiego domorosłego religioznawcy amatora /czasem nawet dyletanta/...
    "grzech Onana" rzeczywiście interpretowałem jako marnowanie nasienia poprzez logowanie go gdzie indziej, niż "centralnie" /czyli np. bukkake byłoby grzechem/... ale masturbacja też pod to podpada, ale jedynie wykonaniu męskim /no, chyba że chłopisko stosuje praktykę "tao", czyli nie finiszuje/, natomiast kobieta robi to "na legalu"...
    rzecz jasna przyjmuję Twoją wykładnię, ale zauważ, że w takim wypadku kobiecy "ból głowy" jest grzechem /nie licząc okresu trwania menstruacji, bo działa inny "paragraf"/... co więcej, otwiera się delikatnie furteczka do tzw. "gwałtów małżeńskich"...
    ...
    wydaje mi się, że skoro Jezus był /wszech/bogiem z wszystkimi właściwościami /wszech/boga, to chyba powinien świetnie wiedzieć, o co zapyta Adrian za 2 tysiące lat...
    ...
    rzeczywiście judeochrześcijańskie "nie cudzołóż" pojmowałem zawsze jako zakaz zdradzania partnera/rki, więc choć dotyczy sfery seksu, to nie dotyczy samego seksu bezpośrednio /przy okazji zauważmy, że bzykania niewolnic w tamtych czasach zakaz nie dotyczył/... tak więc zawsze ze zdziwieniem patrzyłem na podciąganie pod ten "artykuł" takich spraw, jak seks przedmałżeński, prostytucja, czy różne formy seksu inne od coitus vaginalis z finałem "tam, gdzie bozia przykazała" /o gwałcie już nie wspomnę/...
    no, ale jak wspomniałem wcześniej nie moje to małpy, nie mój cyrk...
    jest jeszcze "nie pożądaj żony bliźniego swego", nie wiem, jak to jest w oryginale /po aramejsku/, ale myślę, że to jest relikt z czasów, gdy kobieta była rzeczą w o wiele większym stopniu, niż obecnie... jakoś nigdy nie słyszałem sformułowania "nie pożądaj męża... etc"...
    ...
    aborcji nie ruszam, bo choć ciąża to zwykle wynik seksu /nie licząc in vitro/, to samego seksu temat nie dotyczy... tak więc nie będę już wytykał /nie tak dawnej zresztą/ zmiany doktryny na temat czasu, który musi upłynąć od poczęcia do otrzymania przez płód "duszy"... swoją drogą była to genialna intuicja /choć trochę niedokładna/, jeśli jako "duszę" przyjmiemy ruch elektronów w mózgu...
    ...
    puenta jest taka, że nie jestem od tego, by radzić katolikom, jak mają zmienić swoją doktrynę, ale wiem na pewno, że dawne zasady były być może dobre wtedy, w tamtych uwarunkowaniach, zaś obecnie prowadzą do hipokryzji...
    natomiast ową fiksację kościelną na seksie postrzegam tak, że polega to na uporczywym, nieustannym koncentrowaniu się kleru na przysłowiowym "babskim tyłku", zaś inne kwestie moralne /np. stosunek do własności/ poruszane są bardzo pobieżnie...
    pozdrawiać :D...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobiecy "ból głowy" jest grzechem - bez przesady. Z Biblii wynika ogólna zachęta do posiadania dzieci w sensie długofalowym i strategicznym. Ale nie przeszkadza to rozsądnemu planowaniu, antykoncepcji, czy choćby właśnie "bólowi głowy".
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. A ja dziś przypadkiem trafiłem na YT na bardzo ciekawy wywód Stephena Fry'a pt. Catholic Church is Not a Force for Good.. Pada w nim bardzo ciekawa konstatacja - w wolnym tłumaczeniu:

    "Kościół ma seksualną obsesję. A seks jest jak jedzenie, może nawet przyjemniejszy. Jedynymi osobami, które fiksują na punkcie jedzenia są anorektycy i grubasy. I to jest - w odniesieniu do seksu - dzisiejszy Kościół Katolicki w pigułce".

    W ogóle warto obejrzeć całośc (niestety tylko po angielsku) - jest tam np. parę "ciepłych" słów o liście kardynała Ratzingera do biskupów, by ukrywać przed policją przypadki pedofilii.

    Pozdrawiam, yrk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obejrzałem. Pan Frey jako ateista potępia obecną instytucję Kościoła, ale zapewnia o swojej życzliwości dla katolików, którzy poprzez religię realizują swój rozwój duchowy, nie szkodząc innym. Ja także, jako katolik, odnoszę się z życzliwością do ateistów, którzy respektują uniwersalne zasady moralne i nie są agresywni.

      Odnośnie koncepcji, że to celibat i zahamowanie naturalnej dla człowieka realizacji potrzeb życia seksualnego jest przyczyną obsesji seksualnej Kościoła. Teoria brzmi sugestywnie, ale w islamie nie ma celibatu, a obsesja seksualna jest o wiele silniejsza. Chyba, że w islamie tym czynnikiem jest ograniczenie i cenzurowanie naturalnych relacji pomiędzy płciami.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Hmm. Tylko zauważ, że islamska obsesja jest podtrzymywana przez tamtejszy wzorzec kulturowy i tamtejsi duchowni nie działają w oderwaniu od codzienności, jak nasi. A że jest to bardzo surowa dla kobiet codzienność...

      Minie jeszcze sporo czasu, zanim islamskie kobiety się wyemancypują, ale to w końcu nastąpi. I tylko od ich duchownych będzie zależało, czy "pójdą z duchem czasu" czy naprodukują ateistów, jak to się stało w Europie.

      Fry powiedział jeszcze inną ciekawą rzecz - że kościół inaczej rozmawia z wyedukowanym członkiem klasy średniej, a inaczej z biednymi ludźmi bez gruntownego wykształcenia. W Polsce widać to, kiedy pojedzie się na mszę do małej miejscowości. Ale nie sądzę, by był to tylko problem katolicki. Ogólnie, kiedy ludzie stają się bogatsi (w wiedzę oraz pieniądze), religia przestaje być jedyną dostępną opcją samorealizacji. A wszyscy wiemy, jak działa konkurencja. Sytuacja z islamem jest taka, że mają jeszcze mnóstwo biednych ludzi do zagospodarowania.

      Pozdrawiam, yrk

      Usuń
    3. Mamy w islamie sprzężenie zwrotne: islamska obsesja podtrzymuje wzorzec kulturowy, wzorzec kulturowy generuje obsesję. Warto by sprzężenie w którymś punkcie przerwać.

      Usuń
  5. "Jako katolik respektuję i staram się w praktyce realizować obowiązującą naukę Kościoła...itd".

    Szanowny Dibeliusie.
    Z całą pewnością katolik nie musi być osoba bezrozumną i ma prawo do własnego zdania.
    Ale moim zdaniem,jest istota różnica między katolikami a protestantami,o Żydach nie wspominając.
    Konkretnie chodzi o interpretację Pisma Świętego oraz o tzw.Tradycję.I tego chyba nie muszę Tobie wyjaśniać.
    Co prawda katolików i protestantów wiele łączy ponieważ wierzymy w tego samego Boga,ale moim zdaniem ty dokonujesz "fikołków" z tym "ekumenizmem"obyczajowym",ponieważ linkujesz różne strony w celu rozwiązania "problemów Kościoła we współczesnej cywilizacji".
    Więc dla uporządkowania dyskusji w "tym temacie"niezbędny jest jeszcze ten link.

    http://www.gotquestions.org/Polski/katolik-pytania.html

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Józefie,
      Uczyć się należy nawet od wrogów, a protestantów nie uważam za wrogów. Tradycję uważam za źródło siły Kościoła Katolickiego. Tradycja nie jest jednak dana raz na zawsze, ale jest efektem rozważnych i przemyślanych zmian. Katechizm ulega ustawicznym zmianom. Różne nurty katolików mogą proponować różne zmiany. Ja śmiało wypowiadam swoją opinię, podejmowanie decyzji pozostawiam natomiast uprawnionym gremiom.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
    2. "Różne nurty katolików mogą proponować różne zmiany."

      Szanowny Dibeliusie
      Uczyć się należy nawet od wrogów, a protestantów także za wrogów nie uważam.Wręcz przeciwnie,jako chrześcijanie są naszymi braćmi w wierze i istotnymi sojusznikami.
      Te dylematy,które ciebie nurtują(masturbacja,antykoncepcja,etc.) nie stanowią problemu w niektórych kościołach protestanckich.
      Więc po zapoznaniu się z twoimi propozycjami oraz źródłami z których korzystałeś odniosłem wrażenie,że proponujesz tzw.trzecią drogę,czyli jakiś bliżej nie sprecyzowany"katolicyzm protestancki".
      Nie bardzo rozumiem,po co tu kombinować z tym naprawianiem nauczania KRK.Moim skromnym zdaniem każdy dorosły człowiek może sobie dopasować odpowiadające mu wyznanie w obrębie tak chrześcijaństwa jak innych religii,lub zebrać przepisową ilość chętnych i założyć własny kościół.

      "Tradycja nie jest jednak dana raz na zawsze, ale jest efektem rozważnych i przemyślanych zmian".

      Nie jest to precyzyjna definicja Tradycji katolickiej,ale nie to jest istotne.
      Istotne jest,że jest nierozerwalnie złączona z Pismem Świętym w nauczaniu KRK.Kościoły protestanckie w w tej materii mają zdecydowanie inne zdanie.
      Co oczywiście nie wpływa ujemnie na mój do nich szacunek.
      Pozdrawiam serdecznie.



      Usuń
    3. Szanowny Józefie,
      Wielu zadaje pytanie po co było kombinować z naprawianiem nauczania KRK w efekcie Soboru Watykańskiego II. Może obu nam zaproponowaliby znaleźć inne wyznanie lub założyć własny kościół?
      Tak więc dziękuję za radę, ale nie skorzystam.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
    4. Szanowny Dibelisie.
      Fakt że niefortunnie wyskoczyłem z tym zakładaniem własnego kościoła,a ty odebrałeś to prawdopodobnie jako przytyk.Więc na wszelki wypadek przepraszam,bo nie takie były moje intencje.
      Faktem jest,ze lepiej mi wychodzi dyskusja "twarzą w twarz",bo z pisaniem niestety,jak widać gorzej.
      Postaram się doprecyzować,przetaczając twoją wypowiedź z którą się utożsamiam:
      "Jako katolik respektuję i staram się w praktyce realizować obowiązującą naukę Kościoła". Dalej to już moje:
      W związku z tym staram się poznawać nauczanie mojego Kościoła coby nie było sprzeczności z rozumem.Na dzień dzisiejszy rachunek mi się zgadza.
      Gdybym uważał,że nauczacie mojego Kościoła skażone jest błędami,to oczywiście zastanawiałbym się,czy nadal to jest mój Kościół.
      Ja tych błędów nie dostrzegam,a rożne "prztyczki" nie są dla mnie wystarczające do zmiany moich przekonań.
      Biskup Lefebvre‎ nie zaakceptował ustaleń Soboru Watykańskiego II,więc jest możliwość założenia "własnego" kościoła.
      Pozdrawiam serdecznie.
      Ps.
      Na co dzień o swojej religii raczej nie dyskutuję i nie prowadzę prywatnej ewangelizacji,ani też nikogo nie nawracam.
      Odzywam się wyłącznie wtedy,kiedy "szturchają"mój Kościół.Wtedy na miarę moich możliwości i umiejętności staram się go bronić.
      Zdarza mi się także,że zostanę źle zrozumianym.W takim przypadku,jeżeli dyskutant pozwoli,staram się wyjaśnić,dlaczego tak powiedziałem(napisałem).


      Usuń
    5. Takie ma wrazenie Jozefie, jakbym slyszala pewien wers z jednej z ballad Mickiewicza...ze powiedzialo nam to "szkielko i oko". Sluchaj dzieweczko, ona nie slucha...nie chce mi sie streszczac tej ballady, ale dziewczyna jakims siodmym zmylsem odbierala swiat niewidzialny dla szkielka i oka, no i taki jeden medrzec zaczal jej prawic, ze jest szalona, bo tu nic nie widac, wiec nic niema
      Czytajac Twoj komentarz skojarzylo mi sie z tym medrcem co to szkielko i oko bylo jego wyznacznikiem:))) Po prostu skojarzenie, nic wiecej.
      Jako istoty myslace, czujace, mamy prawo poszukiwac, pozn awac, pragnac ...Dibi byc moze na lonie kosciola katolickiego poszukuje, Ty zas jak taki medrzec mowisz mu o wytycznych regulach i pawach swiata ktorego zmyslami nie lykniesz. mowisz mu o wytycznych KRK. Czyli o instytucji:powiedz mi jakeigo Boga mozna zamknac w wytycznych? Co go moze ograniczyc? To czlowiek szuka tych swoich stu krokow, ktore moze w szabat zrobic. to czlowiek potrzebuje scianek i granic, ze odtad , dotad jak sie cos czegos nie zrobi to jest grzech i koniec...dobrze, ze Bog nie ejst ograniczony tymi wyznacznikami. mamy prawo watpic, to jest jeden z elementow wiary...wiary a nie wiedzy...natomiast Ty zachowujesz sie jakbys wiedzial, a nie wierzyl. jezeli tak, to gratuluje. W sumie mowi sie ze jak wierzysz to i wiesz,a le ja tego do konca nie kupuje. jezeli ktos czuje sie w ramkach odkad dokad dobrze to ja nie mam nic ku temu. natomiast pozwolilabym ciut poszybowac tym ,ktorzy na lonie tego kosciola poszukuja. Gdyby nie poszukiwania i koniecznosc ( widocznie tak to bylo) zmian nie byloby Soboru watykanskiego II, czyli kiedy o tradycje biega, nie jest nasz kosciol taki niepodwazalny.
      Slyszalam od znajomych kaplanow, ze w kosciele KRK jest kryzys...sami duchowni szukaja, a coz dopiero my....

      Usuń
    6. "...natomiast Ty zachowujesz sie jakbys wiedzial, a nie wierzyl"

      Witaj Aniu.
      Za mędrca się nie uważam.Piszę tak,jak rozumiem nauczanie mojego Kościoła,bo mam wrażenie,że o tym jest ten wpis.Ty się do tego jak rozumiem,nie odnosisz.
      Co do wiary religijnej.
      Nie wiem jakie moje zachowanie doprowadziło ciebie do takiego wniosku.Bo ja przyznaje się bez bicia,ani siebie,ani tym bardziej Szanownego Dibeliusa nie posądzam o jakąkolwiek "wiarę".
      Jak i czym to zmierzyć?
      Co do kryzysu w Kościele.
      Były one od samego początku,są teraz,więc prawdopodobnie nadal będą.
      Pozdrawiam serdecznie.
      Ps.
      " W sumie mowi sie ze jak wierzysz to i wiesz,a le ja tego do konca nie kupuje".
      Ja także.Moim zdaniem wiara religijna nie potrzebuje żadnej "wiedzy". Wręcz przeciwnie.Wiedza to zagrożenie dla wiary.
      Wiara to zaufanie.
      Jak sobie wyobrażasz dyskusję o wierze?

      Usuń
    7. nauczanie kosciola i jego rozumienie...idzie to wszystko przez nasz wewnetrzny filtr. Kosciol probuje ow wewnetrzny filtr swoich wiernych ujednolicic, ale kiedy pobedziesz w kosciolach katolickich innych narodowosci i mentalniosci to wychodzi na to, ze tam ten filtr jest inny- no chociazby probowalam to pokazac w powyzszych komentarzach ( rozumienie przykazan - jak to ma sie z 6 przykazaniem) lub tez interpretacja przykazan. odnioslam sie , tak mi sie przynajmniej wydaje, do nauczania kosciola....do tego jak to nauczanie wyglada gdzie indziej- w sumie to nie wyglada, bo oni o grzechu i naruszaniu przykazan malo mowia. Chodzi mi raczej o rozumienie tego wszystkiego..co chzlowiek, co kraj to inne spojrzenie, inny sposob myslenia i patrzebnia na sprawy.

      " Wiara to zaufanie.
      Jak sobie wyobrażasz dyskusję o wierze?"
      Wiara to zaufanie, bardzo fajnie powiedziane. Czy chodzi w tym wszystkim o zaufanie do kosciola, ktory w swej nauczycielskiej roli i funkcji tlumaczy, wprowadza, zjednolica.... czy tu chodzi o zaufanie do Boga?

      Usuń
    8. Droga Aniu,eżeli wierzysz w Kościół,to rzeczywiście masz problem.Nie wiem co mam ci doradzić.
      Ja wierzę w Boga.
      Ale dyskusji o mojej wierze nie podejmę się.Po prostu,sam nie wiem,jak z tą moją wiarą jest......
      Pozdrawiam.
      Ps.
      "czy tu chodzi o zaufanie do Boga?"
      Ja to rozumiem bardziej jako zaufanie Bogu.

      Usuń
    9. "Nie jest to precyzyjna definicja Tradycji katolickiej,ale nie to jest istotne.
      Istotne jest,że jest nierozerwalnie złączona z Pismem Świętym w nauczaniu KRK."
      To jest z poprzedniego Twojego komentarza. nie wiem na ile znasz Pismo Swiete, ale ja czasami nie widze w Pismie Swietym konkretnych wskazan, ktore np.: znajduja sie Kodeksie KK , a oni wywodza to z Pisam Swietego. Widocznie tak, a nie inaczej odczytuja i taki kierunek daja swoim wiernym. Taka interpretacje narzucaja, bo na pewno nie proponuja.... Dibi pisze o antykoncepcji i masturbacjach i chce znalezc na to potwierdzenie w Biblii...no i jednoznacznego nie ma. Musimy zufac ludziom dajacym nam ten, a nie inny kierunek interpretacji owego Dziela, chocbys sie z proponowana interpretacja nie bardzo zgadzali. Albo przyjmujesz to, co ci hierarchia podaje, albo innym wyjsciem jest odejscie od kosciola. PAMIETAJ. ONI SA NAZNACZENI CHARYZMATEM ROZEZNAWANIA. oni to potrafia porzadkowac. Kosciol ma taki przywilej. Okazuje sie, ze inni interpretuja inaczej i widza pewne sprawy rowniez inaczej i tez moga na to znalezc potwierdzenie w Biblii. A co z tymi, ktorzy odwarza sie wewntrznie nie przyjac podanej interpretacji , ktora nam sie z gory daje? Maja spadac z kosciola? Nie ma dla nich miejsca? Nie chcioalabym zrezygnowac z Mszy Sw, ale jezeli bede sie na wielu poletkach z kosciolem niezgadzac to...co mi pozostaje? Zaproponujesz mi przejscie na protestantyzm,. albo niemyslenie o pierdolach a zaufaniu starszym w wierze?
      Ja nie potrzebuje doradztwa Jozefie. Nie musisz mi pomagac. Nie jestem zagubiona owca potrzebujaca pasterza. Tylko rozmawiam.

      I swoja droga, wewnetrznie mam swoj kierunek.

      Usuń
    10. Uparłaś się droga Aniu,albo zwyczajnie rzniesz głupa.
      Żeby nie wchodzić w szczegóły,to krótko,bo i pora spać.
      W dyskusji z Szanownym Gospodarzem napisałem zdanie które cytujesz.
      Odniosłem wrażenie,że Dibelius zrozumiał,że piszę o tzw.Tradycji Apostolskiej.Bo są także inne Tradycje w KRK.
      Faktem jest też,ze kościoły protestanckie ją odrzucają.
      Nie jestem teologiem i nie mam ambicji pouczania ciebie.Jeżeli jesteś katoliczką,to mogę jedynie ci doradzić,ze są w necie strony katolickie,które pomogą ci w interpretacji Pisma Świętego zgodnej z religią katolicką.
      Jeżeli jesteś protestantką,to nasza dyskusja jest bezprzedmiotowa,bo szanuję także inną od mojej interpretację Biblii.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    11. Mam nadzieje, ze do tej pory juz sie wyspales :)))

      Usuń
    12. Ta dyskusja jest zbedna... odebralam to co napisales jako przytyk. Takie cus, ze na cholere myslec i sie zastanawiac...laczyc tradycje , skoro kosciol katolicki, tak to prosto i jasno tlumaczy. Nie walmy wiec glupow, badzmy albo z nimi albo z innymi:))

      Usuń
    13. Wyspałem się.
      Z kimś trzeba być.Samemu ciężej.Ale każdy sam sobie wybiera sposób na życie.
      Pozdrawiam.
      Ps.
      Nie mam wpływu na to,jak Ty coś odbierasz,niestety.
      Ale mam wrażenie,że napisałem "dalsza dyskusja jest bezprzedmiotowa" kontekście pytania o twoje wyznanie,ale ty nadal się nie określasz.
      Piszę,być może nieudolnie,jak widzę problemy jako katolik.Na innych wyznaniach się nie znam i tak to powinno z mojego tekstu wynikać.

      Usuń
  6. Owa fiksacja Kościoła wynika z obowiązującej seksualnej fobii, ktora nierzadko prowadziła do obrzydliwych dewiacji (pedofilia, fetyszyzm i o, zgrozo, dewocja, którą niektórzy psychiatrzy wywodzą bezpośrednio z niezaspokojenia seksualnego).
    Obecnie Koścół Rzymsko - Katolicki jest niereformowalny, anachronicznie tkwi w głębokim średniowieczu, gdzie grzeszność człowieka a priori uwłacza domniemaniu niewinności. Impas...
    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to, że pojawił się papież Franciszek z swoimi nowymi koncepcjami nie jest jednak odosobnionym, wyjątkowym przypadkiem...
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. p.s. zapraszam na wywiad z Leszkiem, porzedzający jego post gościnny

    OdpowiedzUsuń
  8. "Owa fiksacja Kościoła wynika z obowiązującej seksualnej fobii....itd"

    Jak rozumiem od tych przypadłości wolni są ludzie innych wyznań,bo że nie dotyczy to ateistów,to oczywista oczywistość.
    Pozdrawiam życzliwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cytat z moje odpowiedzi na komentarz YRK (powyżej):

      Teoria brzmi sugestywnie, ale w islamie nie ma celibatu, a obsesja seksualna jest o wiele silniejsza. Chyba, że w islamie tym czynnikiem jest ograniczenie i cenzurowanie naturalnych relacji pomiędzy płciami.

      Usuń
    2. Szanowny yrk powołuje się także Stephena Fry'a.Nie znam na tyle dobrze angielskiego,żeby wysłuchać linkowaną wypowiedź,ale z tego co o nim mogę sobie poczytać,wychodzi,że sam miał problemy z własną osobowością.Więc "autorytet" z niego raczej niekoniecznie...
      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Nie uważam go za wroga, ale na pewno nie przyjaciela. Z przemówienia wynikało, że największy żal do kardynała Ratzingera ma za pomysł na walkę z pedofilią poprzez ograniczenie dostępu gejów do kleru.

      Usuń
    4. Wcale mnie to nie dziwi.Jako czynny pedał wie czego chce.Wystarczy także przeczytać,co sam o sobie pisze.
      Tylko dlaczego mam ich wyszukiwać w Anglii,jakby w Polsce ich brakowało.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  9. Generalnie zgadzam się z Twoimi tezami.
    Uprzedzę też chyba częściowo kolejny post jeśli powiem, że mój największy sprzeciw wywołuje stosunek Kościoła do rozwodników żyjących po rozwodzie na "kocią łapę". Jak wiadomo tacy ludzie mają zakaz przystępowania do Komunii Św.
    Zbrodniarze i mordercy nie mają takiego zakazu, ale tacy ludzie mają... dla mnie to jest wręcz megafiksacja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rozwodach nie będę na razie pisał, ale wypowiedział się papież Franciszek:

      A Kościół jest Matką: musi iść leczyć rany, z miłosierdziem. A jeśli Pan nie męczy się przebaczaniem, to my nie mamy innego wyjścia, jak to: przede wszystkim, leczyć rany. Kościół jest mamą [dosłownie (!) - nie „Madre”, ale „mamma”] i musi podążać tą drogą miłosierdzia. I znaleźć miłosierdzie dla wszystkich.

      http://gosc.pl/doc/1647917.Co-powiedzial-papiez-o-rozwodach

      Rysuje się więc nadzieja na zmianę nauki Kościoła w tym zakresie.

      Usuń
    2. Szanowny Dibeliusie.
      Bardzo dobrze,że przetoczyłeś ten link właśnie,gdzie jest cała wypowiedź Papieża na ten temat.Bo większość mediów zachłysnęła się wyrwanymi z kontekstu zdaniami.
      Ale ze problem jest,więc Papież wypowiada także,moim zdaniem,istotne uzupełnienie:

      "Jesteśmy na drodze prowadzącej do bardziej pogłębionego duszpasterstwa małżeństw. To jest problem wszystkich, ponieważ jest [ich] wielu, prawda? Dla przykładu, podam tylko jeden: mój poprzednik [w Buenos Aires - przyp. gosc.pl], kardynał Quarracino, mówił, że według niego połowa małżeństw jest nieważna.

      Dlaczego tak mówił? Ponieważ pobierają się bez dojrzałości, pobierają się nie dostrzegając, że to jest na całe życie albo biorą ślub dlatego, że z racji społecznych powinni się pobrać. To także jest przedmiotem duszpasterstwa małżeństw. Istnieje także problem sądowego stwierdzania nieważności małżeństwa, który trzeba ponownie przejrzeć, ponieważ Sądy kościelne tu nie wystarczają. Problem duszpasterstwa małżeństw jest złożony."

      Jak ja to widzę.
      Jest presja także wewnątrz Kościoła(biskupi niemieccy) więc Kościół musi się z tym uporać.
      Nie jestem rozwodnikiem,więc mnie to nie dotyczy,ale gdyby mi ktoś,patrząc mi w oczy powiedział,że to jest problem,tobym mu,patrząc w oczy odpowiedział:
      Ślub kościelny po pijaku brałeś i tak na serio,to nie pamiętasz,co przysięgałeś przed Bogiem i ludźmi?
      Rozwodnika nikt z Kościoła nie wyrzuca,a tym kawałkiem "opłatka" specjalnie też się nie posili.
      Bo jaka jest jego wiara,że przykłada tak duża wagę do tego kawałka "opłatka",skoro na spokojnie skłamał Bogu i ludziom?
      W KRK rozwodów nie ma,ale można małżeństwo przed sądem kościelnym unieważnić.
      Może przykładowo "stan pomroczności" być wystarczającym do tego powodem.Ale że nie znam się na prawie kanonicznym to ewentualnym zainteresowanym radzę tej porady serio nie traktować.

      Usuń
    3. Korekta:
      że przytoczyłeś ten link......

      Usuń
    4. Sprawdza się powiedzenie,że pośpiech wskazany jest przy łapaniu pcheł.
      Te zdanie powinno mieć brzmienie:

      "Ślub kościelny po pijaku brałeś i tak na serio,to nie pamiętasz,co przysięgałeś(ślubowałeś) swojej żonie przed Bogiem i ludźmi?"

      Usuń
    5. Szanowny Józefie,
      Niestety współcześnie duża część małżeństw to fajna impreza dla młodzieży, prezenty. Czy małżonkowie pasują do siebie, czy dojrzeli do małżeństwa, czy w ogóle dojrzeli psychicznie - to już nieważne. A potem rozwód.
      Kościół musi się z tym problemem uporać nie tylko z powodu presji biskupów niemieckich.

      Usuń
    6. Jak wcześniej napisałem,nie znam się na prawie kanonicznym.Ale Papież tak.
      Z jego wypowiedzi wnioskuję,że ma nad czym główkować.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    7. tym kawalkiem oplatka i tak sie nie posili, bo..cos tam takiego u Jozefa szlo. Jozefie. A kto z nas jest godny takiego posilku? NIKT. Jezeli uciwie przyjrzymy sie sobie to kazdy z nas z niefajna geba tam idzie po ten posilek. Baba co obgadal kogos na dwie godziny przed Msza. Matka , ktora sklamala dziecku ...facet, ktory mysnie zdradzil zone...ekspedientka co klamala na wadze. maz ktory zbluzgal zone. Zona , ktora uprawia malzenska prostytucje....doloz sobie co jeszcze chcesz. ale wszyscy zgodnie wala w niedziele z "czystym sumieniem" do kosciola po duchowa strawe.
      No i oczywiscie oni moga, bo nie widac brudu...a tacy rozwiedzeni niestety widac- majha wypisane na czole, ze sa rozwedzeni.

      Usuń
    8. Chce tylko powiedziec, ze to wszystko to zycie i my ustalajac zawiasy odkad dokad komus mozna, a komu nie... mozemy bardzo czesto skrzywdzic. ograniczyc dostep...a Jezus przyszedl do wszystkich a nie tych co wolaja "Panie, panie " i poboznie bija sie w piersi...wydaje mi sie, ze trzeba to "uwolnic", udostepnic wszystkim, bo i tak wnetrze czlowieka to sprawa tego czlowieka i Boga, a nie kosciola .

      Usuń
    9. Widzę, że swoim komentarzem wywołałem dyskusję, co mnie nawet nie za bardzo dziwi, gdyż swego czasu napisałem post na ten temat, jeszcze na moim starym onetowym blogu i wkrótce ten post pojawił się na głównej stronie Onetu i tam też wzbudził gorącą dyskusję. A skoro ten temat wywołuje takie gorące emocje, to chyba jest najlepszy dowód, że Kościół powinien wreszcie coś z tym zrobić.
      Poniżej podaję link do wspomnianego posta:
      http://smurff.blog.onet.pl/2007/06/29/dramat-wierzacych-kobiet-po-rozwodzie/

      Usuń
    10. "Jak wynika z komentarza Violinki, tylko rozwodnik, który związał się z kims innym ma zakaz praktykowania wiary, a zatem to, co napisałem w swoim poście, nie jest pełną prawdą na ten temat."

      Szanowny Smurffie.
      Zgadzam się z Tobą.Nie jest pełną prawdą.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    11. Smurffja to musze napisac, ale drazni mnie to Twoje linkowanie wlasnych postow i dopiski gdzie to sie jeszcze nie ukarze. Prosze, zlituj sie.... ktos kto idiota nie jest i zainteresuje go to, co piszesz wtedy sam Ciebie odnajdzie, a u siebie masz pokatalogowane co i jak. I zachowujesz sie jak psor na uniwerku co to jak nie ma w jakims periodyku i kto to napisal to. wtedy nie jest wiarygodne. Mozna ludziom zalinkowac to i owo, ale bez pruexsady i siebie samych nie ma co stawiac na piedestale autorytetu, bo ja to tam opisalem i poruszylem, wiec(?)...no wiec jest...a kto szuka ten znajduje. :)))
      Co zlego to nie ja:))

      Usuń
    12. Aniu, czepiasz się moim zdaniem.
      Po pierwsze - nikt Ci nie każe czytać tych moich postów, które linkuję.
      Po drugie - skoro już o czymś napisałem, o czym właśnie się dyskutuje, to nie widzę powodów, aby znowu o tym pisać, wolę po prostu zalinkować stosowne posty /a jak się bloguje przez kilka lat, to już sporo tematów w postach się omówiło i od tamtej pory zdania na ogół nie zmieniłem/.
      Po trzecie - nie uważam tego za "profeserowanie", stawianie siebie na piedestale, wymądrzanie się, itp. /a tak swoją drogą - dziwi mnie, że w ogóle tak to odbierasz - czyżby jakieś kompleksy???/.
      Po prostu zamiast pisać coś w komentarzu linkuję stosowny post i tyle.
      Po czwarte - linkowanie postów to nie jest to samo, co szukanie samemu. Ludzie na ogół są leniwi i nie chce im się szukać, a link pozwala im zapoznać się z czymś bez szukania.
      I wreszcie po piąte- jak Ty jakieś swoje posty zalinkujesz w jakimś komentarzu, to z pewnością nie będę się czepiał, że linkujesz posty, za to raczej na pewno otworzę takiego linka, aby zobaczyć, czy warto było go zalinkować, czy też była to tylko strata czasu z mojej strony, czemu /ewentualnie/ dam wyraz w moim komentarzu. Ale będzie to komentarz merytoryczny, odnoszący się do tego zalinkowanego posta, a nie zwykłe czepianie się, jak to ma teraz miejsce.

      Usuń
  10. Witaj Aniu.
    Problem oczywiście jest.Rozwody to zawsze katastrofa.Kościół próbuje na miarę swoich możliwości takim ludziom pomagać.Jeżeli Ciebie to interesuje,to tu masz więcej.
    http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TM/zwiazki_niesakramentalne.html
    Pozdrawiam serdecznie.
    Ps..
    Ten "kawałek opłatka" potraktuj z przymrożeniem oka.Bo masz rację.Kto z nas jest godzień......

    OdpowiedzUsuń
  11. Cny DIbeliusie!

    Wybacz, ale dla mnie takie szukanie wymówek dla współżycia przedmałżeńskiego tylko ośmiesza "powierzchownych" katolików. Którzy de facto sami się wykluczają ze wspólnoty.

    Ja jestem ateistką, kieruję się wyłącznie własnym sumieniem, i to przed nim odpowiadam. Wierzę w życie pozagrobowe, byty inne niż materialne, ale żadnej religii posłuchu nie daję. Wy powinniście nagiąć swoje widzimisię do zaleceń Matki-Kościoła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Kiro,
      Jeśli według Twojej definicji istotą religii jest zestaw norm obyczajowych, to nie dziwię się, że zostałaś ateistką.
      Wiele osób spoza Kościoła jest ekspertami w kwestii naszej religii i jest gotowych nas nauczać i oceniać poziom naszego religijnego zaangażowania - ale Ty jesteś wyjątkowo surowym pasterzem.

      Usuń
    2. Wybacz, Dibeliusie, jeśli Cię uraziłam, lecz nie ja wymyśliłam te zasady. Równie dobrze mógłbyś mieć do mnie pretensje, że nie zaliczam do grona wegetarian miłośników krwawych steków. ;)

      Usuń
    3. Nie uraziłaś mnie, konsekwentnie przedstawiasz tę myśl. Każdy ma prawo do formułowania własnych definicji.

      Usuń
    4. @Kira,

      Mam pytanie. Na jakiej podstawie, jako ateistka wydajesz sądy na temat szóstego przykazania? Masz ku temu jakieś argumenty wynikające z Pisma, czy to tylko takie twoje widzi mi się w celu zdeprecjonowania osób deklarujących się jako katolicy - nawet powierzchowni?

      Antyateista

      Usuń
    5. @ Antyteista

      Na podstawie tego, co mówią WASI pasterze. Popytaj dziesięciu KATOLICKICH księży z rzędu, czy seks przedmałżeński jest OK. I nie pisz mi o Piśmie, bo katolicyzm to nie tylko sola scriptura, jak np. w protestantyzmie, ale także tradycja i nauki Kościoła.

      Teksty o "powierzchownych katolikach" są dla mnie równie zabawne, jak sugestie, że jakaś pani jest prawie dziewicą, gdyż uprawiała seks tylko raz czy dwa razy w życiu. Wybacz, w PEWNYCH kwestiach nie ma mowy o gradacji. Rozumiem, że można upaść, zgrzeszyć, mieć wątpliwości - ale żeby odrzucać nauczanie Kościoła i żyć po swojemu??? No toś żaden katolik, tylko agnostyk, ateista, a może wierzący w Boga, ale w oderwaniu od jakiejkolwiek religii. I tyle.

      Czepiasz się mojego ateizmu. Słabo, kolego. Przeszłam typową "ścieżkę" wychowania religijnego, miałam wtłaczane do głowy bezkompromisowe zasady Kościoła. Odeszłam, bo nie chciałam być śmierdząca hipokrytką. Praktykować mogę dla świętego spokoju, poza tym doceniam wkład religii w polską kulturę. Ale żeby przed samą sobą udawać, że przynależę do KK? Nieee... Oczywiście rozumiem, że nie każdy ma na to odwagę.

      Usuń
    6. @Kira,

      A co z nurtami wiary chrześcijańskiej, które dopuszczają współżycie przed ślubem? To i to chrześcijanie. Przyjmując twój tok rozumowania, katolicy współżyjący przed ślubem wykluczają się ze wspólnoty, a inne obrządki chrześcijańskie, gdzie katechizm KK nie obowiązuje już się nie wykluczają, mimo, że przestrzegają tych samych 10 przykazań. A więc, czy decydujące są zapisy stworzone przez człowieka, czy to co jak wierzą chrześcijanie, pochodzi od Boga?
      Antyateista.

      Usuń
    7. Decydujące są zapisy TWOJEGO Kościoła. Możesz być katolikiem, protestantem, mormonem. Do wyboru, do koloru.

      Usuń
    8. Nie wcinaj się fighter, nie twoja dyskusja.

      Antyateista.

      Usuń
    9. Tylko skończony idiota mógłby uważać, że którykolwiek z kościołów działa wg mojego widzimisię. A jeszcze niedawno toto ośmielało się wypominać pewnej blogerce kontakty z rzekomym satanistą i oceniać jej religijność. Ohyda.

      Niestety, "sól" straciła smak...

      Usuń
    10. Czyli przyznałaś się do byia skończoną idiotką, bowiem przed chwilą oceniałas według klucza, który teraz negujesz.

      Usuń
    11. Dzidziuś nie rozumie, że łamie nakazy własnego Kościoła? Tym gorzej dla dzidziusia... :)))

      Ja się zresztą cieszę z dużej ilości "powierzchownych katolików". Rozmywające się reguły Kościoła to zwiastun poważnych zmian. Może nawet kolejnego soboru? Oczywiście wystąpi na nim kardynał Tie Fighter żądający prawa do "sprawdzania" partnerki przed ślubem.

      Usuń
    12. No całe szczęście, że nie wystąpi tam kardynalica Kira, żądajaca aborcji na życzenie w razie pęknięcia gumki.

      Usuń
    13. I kolejna wtopa Tie Fightera. Kira nie musi pytać Kościoła o zgodę na cokolwiek.

      Usuń
    14. Ty chyba zosałaś ateiską, bo jesteś za głupia, aby wyznawać jakąś religię - no chyba że gender - to byś jakoś ogarnęła.

      Usuń
    15. Tiaaa, jestem za głupia, żeby jak muzułmanie, Żydzi czy chrześcijanie słuchać zawsze innych, zamiast własnego sumienia. Powinnam tępo przyjmować tłoczone mi przez klechy mądrości, bez próby ich chłodnego przeanalizowania. Bo przecież samodzielne myślenie to głupota. No tak...

      A potem powinnam jeszcze zdradzić wszystkie zasady swojej religii, próbując przypiąć sobie łatkę "powierzchownej katoliczki". Wówczas naczelna beksa Internetu uznałaby mnie za mądrą.

      Usuń
    16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  12. Ani myślę, poczekam na rozwój wypadków. Sprowadzi wszystkie swoje poglądy do jednej własnej doktryny i pokona Cię doświadczeniem.

    OdpowiedzUsuń