Łączna liczba wyświetleń

sobota, 9 listopada 2013

Koncepcja reformy edukacji, która pozwoli pogodzić intencje inicjatorów referendum i rządu

Głosowanie nad referendum w sprawie zniesienia przymusu kierowania sześciolatków do szkoły o mało nie obaliło koalicji rządowej. Koalicja osiągnęła pyrrusowe zwycięstwo – wprawdzie wygrała głosowanie w Sejmie, ale zaskarbiła sobie szczerą nienawiść milionów rodziców. Dyskusja toczyła się na temat dojrzałości sześciolatków do obowiązku szkolnego i przygotowania szkół. Nie tylko w mojej ocenie był to temat zastępczy. Rzeczywiste motywy rządu są czysto fiskalne:

– skrócenie łącznego okresu edukacji o 1 rok i o rok wcześniejsze rozpoczęcie płacenia przez kolejne pokolenia podatku dochodowego i składek zus

- zmniejszenie liczby roczników dzieci w przedszkolu – oszczędność na kosztach dofinansowanych przez państwo przedszkoli

Według mnie ten spór referendalny był zupełnie niepotrzebny. Przedstawię poniżej plan reformy systemu edukacji, który spełniłby większość postulatów referendum, a jednocześnie przyniósł rządowi oczekiwane oszczędności.

Podstawowe wady obecnego systemu edukacji:

1) standaryzacja i ujednolicenie. Każdy nauczyciel zetknął się w praktyce z problemem, że nie da się skutecznie pracować z uczniami zdolnymi, większością średniaków i grupą agresywnych i złośliwych rozrabiaków, potrafiących skutecznie uniemożliwiać efektywne prowadzenie lekcji.

2) nadmiernie rozbudowany program. Usiłuje się wtłoczyć uczniom ogromny zakres wiedzy pamięciowej, która w praktyce do niczego nie jest i nie będzie przydatna. Większość przedmiotów jest w zasadzie niepotrzebna. Komu na przykład oprócz przyszłych inżynierów lub naukowców potrzebna jest wiedza z biologii, chemii, fizyki.

Propozycja reformy:

1) Już od szkoły podstawowej podział szkół na szkoły dla dzieci zdolnych, średnich i trudnych wychowawczo.

Dzieci zdolne powinny mieć możliwość intensywnego rozwoju, pracy z najlepszymi pedagogami, nacisk na kreowanie zdolności przywódczych, kreatywności, pewności siebie, odpowiedzialności za siebie i innych.

Dzieci średnio zdolne powinny opanować podstawowe umiejętności – podstawy języka polskiego i matematyki, język obcy, informatyka, wychowanie fizyczne, kształcenie nawyku zdyscyplinowania, współdziałania i komunikowania się w grupie, samodzielnego rozwiązywania problemów zamiast wykazywania się wiedzą pamięciową.

Dzieci trudne wychowawczo zdolne – uszanowanie ich wrażliwości, zapewnienie warunków do ekspresji emocjonalnej i artystycznej.

Dzieci trudne wychowawczo średnio zdolne – szkoły typu akademia kadetów, nacisk na wychowanie fizyczne, sztuki walki, sport.

Selekcja – testy na koniec przedszkola lub kierowanie przez rodziców do szkół prywatnych. Jeśli dziecko nie nadaje się do danego typu szkoły jest przenoszone do innego, w skrajnym przypadku jest usuwane z systemu szkolnego.

2) Poziomy edukacyjne. Należy spełnić żądania referendalne.

- przedszkole od 3 do 6 lat z możliwością, ale nie obowiązkiem wcześniejszego posyłania dzieci do szkoły

- sześcioletnia podstawówka

- gimnazjum zgodnie z postulatem referendalnym zlikwidowane

- zamiast gimnazjum dla dzieci średnio zdolnych trzyletnia szkoła zawodowa

- zamiast gimnazjum dla dzieci zdolnych czteroletnie liceum

- studia odbywane w wieku 17-20 lat

Ograniczenie programu wskutek wyeliminowania niepotrzebnej i bezsensownej wiedzy pozwala zaoszczędzić kilka lat przeznaczanych na edukację. Młodzież wcześniej, z większą energią i świeżością zaczyna realizować się w pracy zawodowej, na tym etapie nabywając rzeczywiście przydatnej i niezbędnej wiedzy.

Efekt: żądania referendalne w większości spełnione, zaś rząd dążący do skrócenia łącznego okresu edukacji zamiast oszczędności 1 roku na przedszkolu zyskuje 2-3 lata na wyeliminowaniu gimnazjum.

15 komentarzy:

  1. Szanowny Dibeliusie.
    Zgoda co do oceny obecnego systemu edukacji.Twoja propozycja reformy jest rozsądna,ale nierealna z uwagi na obecnie obowiązujący system,właśnie.Generuje także dodatkowe koszty na zatrudnienie "ekspertów" do kwalifikowania dzieci na "zdolne' i "mniej zdolne".O dzieciach"trudnych" nie wspomnę,bo tu trzeba naprawdę "wysoko kwalifikowanych"ekspertów,a to może sporo kosztować.Sprawdź ile bierze biegły sądowy,to się załamiesz.

    Można to prościej i taniej załatwić przez wprowadzenie bonu oświatowego,ponieważ to rodzice najlepiej wiedza,jak i kto ma kształcić ich dzieci.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Józefie,
      Są już egzaminy na koniec podstawówki, gimnazjum, liceum. Wprowadzenie egzaminu na koniec przedszkola nie byłoby problemem. Jakiś mechanizm selekcji musi być, bo lepsze i elitarne szkoły mają ograniczoną ilość miejsc. Poza tym pośrednio decydowaliby także sami nauczyciele np. nie radząc sobie z uczniem trudnym, albo dostrzegając talent, zasługujący na szkołę o wyższym poziomie.

      Koncepcję bonu oświatowego naturalnie popieram - to krok w stronę skuteczniejszej prywatyzacji szkolnictwa. Mając ubezpieczenie w NFZ też możemy korzystać z prywatnych ośrodków medycznych.

      Tylko kto dokona sensownych zmian w oświacie jeśli na kierownicze stanowiska w resorcie kierowane są jak nie osoby psychopatyczne, to niedorozwinięte umysłowo.

      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
    2. Szanowny Dibeliuse.

      "Tylko kto dokona sensownych zmian w oświacie.....itd"

      Fakt,w tym podstawowy problem.Twoja,moim zdaniem rozsądna propozycja,właśnie o to się rozbije.
      Pozdrawiam.
      Ps.
      Co trzeba w trybie pilnym zrobić.Poprzeć "kiboli" którzy rozpirzą ten rząd.a międzyczasie zbierać kasę na silną Policję,która ujarzmi kiboli.

      Usuń
    3. Zło zwalczyć złem, aby zwyciężyło dobro.

      Usuń
  2. Bardzo mi się podoba Twój pomysł, Dibeliusie. Obecnie mamy w szkole wiele zła. Za największe uważam MARNOTRAWSTWO - sił, talentów oraz czasu młodzieży. Ty proponujesz rozsądne rozwiązanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Kiro,
      Inspiracją dla mnie był Twój wpis. Starałem się pogodzić nie tylko intencje inicjatorów referendum i rządu, ale także Twoje i moje postulaty dotyczące edukacji. Cieszę się, że przynajmniej to ostatnie się udało.

      Usuń
    2. Ja bym tylko dodała, że tylko podstawówka powinna być obowiązkowa. A wyniki egzaminów nie powinny zmuszać rodziców do wyboru szkoły, lecz dawać im co najwyżej... wskazówkę. ;)

      I bardzo ważna rzecz: ludzie muszą mieć możliwość dokształcenia się lub przekwalifikowania - w KAŻDYM wieku!

      Ale po co my o tym piszemy... Przecież to taka niemądra kawiarniana polityka. Nic nie zdziałamy. :(

      Usuń
    3. Zgadzam się ze wszystkimi uwagami, które dodałaś. Aż zaczyna mnie to niepokoić, że się tak zgadzamy :)

      Usuń
  3. To, co Pan proponuje jest totalnie nie realne.Po pierwsze rodzice się nie zgodzą, aby jego dziecko już na starcie miało przyklejoną łatkę, że jest zdolne średnie lub nie zdolne. Po drugie w tak wczesnym etapie można naprawdę dziecko skrzywdzić przyklejając ją do określonej grupy w tak wczesnym wieku potem idzie do gorszej szkoły i całą przyszłość ma zmarnowaną.. Po trzecie, kto miałby weryfikować takich uczniów. Przedszkolanka z dyplomem wyższej szkoły gotowania na gazie, czy też absolwent zaocznych studiów uniwersyteckich? Czy też jacyś tam pseudo eksperci, którzy takimi się ogłoszą lub władza ich ogłosi mający dyplom dzięki układom Esbeckim czy czyś podobnym?

    Większość osób skupia się na uczniach zdolnych, mniej zdolnych itd., ale nikt się nie skupia na nauczycielach. W swoim życiu spotkałam może dwóch nauczycieli z pasją reszta to byli nauczyciele z przypadku. Może najwyższa pora, aby zawód nauczyciela stał się elitarny, aby osoby, które zamierzają być nauczycielami naprawdę się do tego zawodu nadawaly. Nie może być tak, że nauczyciel ma wadę wymowy, sepleni. Nie może być też tak, że osoba po studiach uniwersyteckich dajmy przykład z filologii obcych robi sobie dokształt na jednorocznych studiach podyplomowych i idzie uczyć w szkołę a potem jak przyjdzie, co, do czego to sobie z uczniem nie radzi, nie umie rozwiązywać problemów, nie zna się na pedagogice, wychowaniu, psycholog ma tylko luźny zarys tych przdniotów. Są też takie przypadki, że nauczyciele mają problemy psychice Powinno się robić kandydatom na nauczyciela testy psychologiczne.To by rozwiązało część problemów.
    Co do programów przeładowanych to się zgadzam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to rodzice, a potem sami uczniowie powinni decydować, jaka placówka oraz jaki zakres materiału (no i z czego!) jest potrzebny. Zresztą, zawsze powinna istnieć możliwość dokształcenia się.

      Co do konieczności przetrzebienia nauczycielskich szeregów - całkowita zgoda.

      Usuń
    2. Pani Livio,
      Co do nauczycieli - zgoda. Mamy do czynienia z ich negatywną selekcją i to powinno ulec odwróceniu.
      Co do selekcji uczniów na poziomie podstawówki. Pozostaję przy swoim zdaniu. Zgadzam się, że można skrzywdzić dziecko przyklejając mu łatkę, ale na pewno krzywdzi się dzieci zdolne równając je do masy przeciętnych i krzywdzi się dzieci przeciętne zmuszając je do znoszenia wybryków dzieci agresywnych i aspołecznych. Mechanizmy selekcji funkcjonują już na poziomie przedszkoli - przenosi się dzieci pomiędzy placówkami, więc tym bardziej powinny funkcjonować na poziomie szkoły podstawowej. Rozumiem Pani zastrzeżenia, ale w tym wpisie nie próbuję wchodzić w szczegóły. Na pewno nie może być to prosty mechanizm, w którym niedouczona pedagog czy psycholog wyda ostateczną decyzję. Jeśli jednak powstaną elitarne szkoły podstawowe, musi powstać mechanizm selekcji.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. "Jeśli jednak powstaną elitarne szkoły podstawowe, musi powstać mechanizm selekcji'.

      Szanowny Dibeliusie.
      Oczywista oczywistość.Czyli zniesienie przymusu nauczania i prywatyzacja szkolnictwa.
      Więc po co kombinować z tą "Koncepcją reformy edukacji, która pozwoli pogodzić intencje inicjatorów referendum i rządu"?
      Bo musisz się zgodzić,że zawsze znajdzie się "niedouczona pedagog czy psycholog która wyda ostateczną decyzję".
      W mojej szkole żadna "psycholog" mącić nie będzie.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    4. Szanowny Józefie,
      Nie mam nic przeciwko Twoim postulatom, poza poczuciem realizmu. Współczesne państwo nie pozwoli ograniczyć swojej biurokratycznej kontroli i władzy.
      Funkcjonują już państwowe matury, egzaminy gimnazjalne, na koniec podstawówki. Można wprowadzić np. egzamin po II klasie szkoły podstawowej. To nie musi być "pani psycholog".
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  4. Po pierwsze - głosowanie nt referendum niczego nie obaliło - nie tak łatwo przekonać trzodę o konieczności zmiany koryta. Po drugie - jak dla mnie - system oświaty jest niezrozumiały i nieczytelny - formalnie rozbudowany, ale - merytorycznie - nic z tego nie wynika. Były podstawówki ośmioletnie-komu to przeszkadzało?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieci po szkole ośmioletniej wychodziły zbyt inteligentne i mogły obalić system.

      Usuń