Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 2 lipca 2013

Psychoza w MEN

Mariusz Szczygieł w najnowszym wydaniu "Dużego Formatu" opisuje historię nauczycielki, która została skazana na 15 lat więzienia za brutalne zabójstwo 6-letniego chłopca. Dziś kobieta nadal pracuje w szkole i jest ekspertem Ministerstwa Edukacji Narodowej ds. mianowania nauczycieli. (...)

Sześcioletni wówczas Tomasz zmarł w 1982 r. na skutek pobicia. Sprawczynią okazała się ówczesna partnerka ojca chłopca, Ewa T. Sanitariusz, który przybył na miejsce zgonu, zemdlał na widok ciała dziecka. Lekarka podpisująca protokół sekcji zwłok, stwierdziła, że z takim przypadkiem sadyzmu jeszcze nigdy się nie zetknęła.

(...)powodem długotrwałego wymierzania kary, które doprowadziło do śmierci było zagubienie przez malucha sznurowadła.

"Jestem głęboko poruszona sytuacją przedstawioną w artykule redaktora Mariusza Szczygła. W mojej opinii stanowi on podstawę do ponownego poddania ocenie publicznej zbyt liberalnych rozwiązań prawnych, które niedostatecznie chronią nasze dzieci" - napisała w oświadczeniu opublikowanym na stronie MEN minister Krystyna Szumilas.

Jak dodała, jest już po rozmowie z ministrem sprawiedliwości i wystąpi z propozycją zmiany przepisów karnych dotyczących przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu, popełnionych wobec małoletnich. "Zmiana ta ma doprowadzić do sytuacji, gdy osoby, które popełniły takie przestępstwa nie będą już nigdy pracować z dziećmi. Ani w systemie oświaty, ani w żłobku, ani w innym miejscu" - zapewniła.


Dostrzegłem w relacji tv głębokie zaniepokojenie na twarzy minister Szumilas komentującej ten incydent. Radykalnie odcięła się od psychopatycznej koleżanki. Może zbyt radykalnie, jakby chciała stłumić nasuwające się refleksje. Dla osób znających środowisko nauczycielskie reguła awansowania osób o tendencjach psychopatycznych nie jest tajemnicą.

Pierwszy szczebel to dyrektorka szkoły. Na ogół główną jej troską jest maksymalizacja procentu budżetu szkoły, który zasila jej osobiste konto. Przy dowolnym zakupie możliwe są dwie techniki – albo płaci dostawcy za fakturę gotówką np. 90%, 10 % jest jej prowizją, albo płaci dostawcy gotówką lub na konto 100%, ale dostaje do ręki prowizję. Możliwe są też faktury dokumentujące fikcyjne zakupy, albo zakupy luksusowych przedmiotów trafiających do jej mieszkania. Niekiedy organizuje się idiotyczne imprezy i zagania całą szkołę, aby mogła otrzymać swoją działkę. Pamiętam jako młodzi nauczyciele ukryliśmy się z Ł. w męskiej toalecie, aby uniknąć udziału w imprezie. Dyrektorka znalazła nas i tam i zapędziła  na salę gimnastyczną. Był to taniec półnagiej kobiety z wężem. Można by tolerować pseudobiznesowe poczynania dyrekcji, ale nieuchronnie otacza się ona kliką sojuszników i donosicieli i zaczyna tępić resztę pod różnymi pozorami. Na ogół nie posiada ona żadnej wiedzy naukowej ani dydaktycznej, ale nie przeszkadza jej to formułować absurdalnych, bezceremonialnych i chamskich zarzutów wobec nauczycieli w tym zakresie. Wyczuwa, że tępieni i terroryzowani nauczyciele nie będą patrzeć jej na ręce.

Większość dyrektorek doskonale opanowuje te techniki i przy  współpracy z kolegami z władz samorządowych może przetrwać dowolną ilość kadencji. Wyjątkowo nieudolne, za to z nasilonymi cechami psychopatycznymi jednostki budzą tak gwałtowne sprzeciwy i protesty lokalnej społeczności, że muszą jednak odejść ze stanowiska dyrektorki. Osoby te  – jakże zasłużone dla środowiska – są w takiej sytuacji na ogół awansowane do kuratorium lub MEN. Eksperci ci, aby wykazać, że są do czegoś potrzebni, co kilka lat wdrażają w skali kraju jakiś program, opisany w zagranicznej literaturze naukowej, który może sprawdził się i miał sens we wzorcowej zagranicznej placówce. Sprawdził się dzięki zapewnieniu funduszy, warunków, czasu, odpowiedniej proporcji dzieci na jednego nauczyciela, wysoko opłacanych i wysoko kwalifikowanych fachowców. W naszych warunkach jest to przysłowiowy kwiatek do kożucha, a w praktyce ciężka, wielogodzinna praca przy wypełnianiu bezsensownych, sztampowych, biurokratycznych raportów, kosztem czasu który można by poświęcić na sensowną naukę i wychowanie uczniów. Ale MEN musi się wykazać realizacją nowych idei oświatowych, kuratoria sprawdzaniem i weryfikowaniem, dyrektorki nadzorowaniem, a nauczyciele biurokratyczną mitręgą. Obecnie na topie od kilku lat jest EWALUACJA. Poniżej próbka tego pseudonaukowego bełkotu.

Raporty z ewaluacji zewnętrznych – dostępne na stronie internetowej
Nowe rozwiązania techniczne (Internetowy System Ewaluacji Oświaty) umożliwiają stały dostęp do wyników ewaluacji zewnętrznych przeprowadzonych w szkołach i placówkach na terenie całego kraju. Tworząca się baza danych umożliwi, w przyszłości, porównywanie wyników uzyskiwanych przez szkoły i placówki tego samego typu (z uwzględnieniem specyficznych cech kontekstowych), dokonywanie analiz w zakresie spełniania przez szkoły i placówki poszczególnych wymagań oraz wskazywanie tendencji występujących w obrębie obszarów pracy szkół i placówek.
Upowszechnienie raportów to także wielkie wyzwanie dla ich autorów, tj. wizytatorów ds. ewaluacji. Odbiorcą raportu może być bowiem każdy użytkownik Internetu. Najczęściej jednak z ich wyników korzystać będą nauczyciele, dyrektorzy szkół/placówek, rodzice uczniów, przedstawiciele organów prowadzących, media oraz politycy.
Zachęcamy Państwa Dyrektorów do zapoznawania się z raportami z ewaluacji zewnętrznych na stronie internetowej www.npseo.pl (wejście za pośrednictwem ikony: Sprawdź raport z ewaluacji swojej szkoły w prawym górnym rogu strony).


Niewykluczone, że im wyższy stopień w hierarchii MEN, tym wyższy poziom psychopatii. Trudno nie odnieść takiego wrażenia patrząc na brutalne zaganianie sześciolatków do nieprzygotowanej szkoły, ignorowanie protestów milionów rodziców, formułowanie pseudowychowawczych uzasadnień, kiedy jasne jest, że rządowi chodzi o to, aby kolejne pokolenia rok wcześniej zaczęły pracować, płacić podatki i zus. Dlatego incydent z Ewą T. to tylko drobny wyjątek, potwierdzający regułę. Stąd taka konfuzja widoczna na twarzy minister Szumilas.

20 komentarzy:

  1. Umknęła mi chwila kiedy nauczyciel z autorytetu przemienił się w śmiecia. Sądzę, że ta przemiana nie była przypadkowa. Dziś szkoła jest zbędna. Wykształcenie też. Liczy się papierek. Oczywiście do czasu wyjazdu na zmywak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielu nauczycieli to dobrzy fachowcy i pasjonaci. Pomimo niskiego wynagrodzenia i wbrew biurokratycznemu systemowi, który absolutnie ich nie docenia, robią, co mogą. Większość jest wszakże efektem negatywnej selekcji.
      Papierek ukończenia szkoły wyższej rzeczywiście dzisiaj nic nie znaczy.

      Usuń
  2. Jednym z powodów, dla których odeszłam ze szkoły (głównym były: niechęć do dzieci oraz kompletna niemożność utrzymania dyscypliny wśród gówniarzy), była biurokratyczna mitręga. Wypełnianie papierków, zdobywanie jakichś zaświadczeń - odrażające.

    I jeszcze to środowisko... Dałam się nabrać na uśmiechy i życzliwość, potem dowiedziałam się, że ta a ta dupę mi obrabiała. Never more...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u mnie jednym z powodów, dla których odszedłem ze szkoły była nadmierna sympatia do dzieci. Ja byłem świeżo po studiach, one w klasach licealnych, a musiałem utrzymywać dystans.

      Usuń
  3. To już chyba nie tylko, Dibeliusie, banalna psychoza, ale wręcz schizofrenia paranoidalna połaczona z depresją maniakalną! Natomiast termin "ewaluacja w oświacie" brzmi równie uroczo i zasadnie jak ejakulacja impotenta. Stanowisko dyrektora szkoły, a szczególnie casus dyrektorki potwierdza niemal podręcznikowo tzw. Prawo Parkinsona.
    I tak zamiast kaganka oświaty mamy wiecznie ten sam... kaganiec. Biedne dziateczki, a umęczonym ciele (pedagogicznym ofkors) nawet nie wspomnę.
    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Andrzeju,
      "Ewaluacja w oświacie = ejakulacja impotenta" - definicja prosta, ale genialna. Żeby jeszcze MEN ją pojęło...
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Z MEN kojarzy mi się jeszcze stare żydowskie przysłowie (w jidysz):
      "MEN tracht un Gott lacht", które przetłumaczę po swojemu:
      kiedy MEN coś planuje (reformuje, koryguje, ulepsza, ewentualnie spieprza - niepotrzebne skreślić), to Pan Bóg umiera ze śmiechu!!!
      Poprzedni komentarz skasowałem wyłącznie z powodu kretyńskich literówek!
      p.s. zapraszam do mnie na kolejną porcję beztroskiego humoeu, tym razem o dzielnej naszej policji.

      Usuń
  4. Ale się porobiło! Sami byli nauczyciele? Ja zresztą też.
    Ja odszedłem gdy zrozumiałem, że aby poradzić sobie w gimnazjum to nawet dywizja Waffen SS może nie podołać. No i to belferskie rozmodlenie, aczkolwiek po bliższych oględzinach okazuje się, że to ino poza i zwykłe lizanie dupy KAŻDEJ władzy. Ja byłem belfrem za późnego Wiatra i za AWS-u. A i spostrzeżenie Kiry całkiem słuszne. W haremie najokrutniejszego tatarskiego chana nie było tylu intryg co w pokoju nauczycielskim.


    Kurna Maciek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Środowisko blogowe zaczyna przypominać pokój nauczycielski.

      Usuń
  5. A ja , pomimo tego, ze zawod lubilam, odeszlam z powodu wypalenia.

    "Niekiedy organizuje się idiotyczne imprezy i zagania całą szkołę, aby mogła otrzymać swoją działkę. Pamiętam jako młodzi nauczyciele ukryliśmy się z Ł. w męskiej toalecie, aby uniknąć udziału w imprezie. Dyrektorka znalazła nas i tam i zapędziła na salę gimnastyczną. Był to taniec półnagiej kobiety z wężem. "

    Dobre:))) Gdyby nie dyrektorka przegapilbys tak urocze widowisko- polnaga kobiete, zaklinaczke wezy:) Hold dla dyrekcji w zakresie dbalosci o doznania zmyslowe podopiecznych i meskiej czesci ciala pedagogicznego.:)) A mowia , ze dyrekcje to tylko jada po pracownikach, a tu prosze:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jeszcze przed wyjazdem odeszłaś, może za bardzo się angażowałaś?

      Wtedy jako młody człowiek nie potrafiłem docenić tego dobrodziejstwa, teraz bym chętnie na takie ciałko popatrzył:)

      Usuń
    2. doszlam do momentu zrozumienia, ze to syzyfowa praca i doktorem Judymem nie dam rady byc, ze sa wazniejsze sprawy na swiecie- chociazby wyjsc zamaz i plodzic wlasne dzieci, na ktore jako taki wplyw bede miala, a nie zajmowac sie dziecmi na ktore nie masz najmniejszego wplywu i dla nich jestes czlowiekiem po drugiej stronie barykady. Szkola to walka...

      Ale nie wykluczam- gdyby znalazla sie jakas wzorcowa placowka z fajnym programem ksztalcaco wychowawczym, placowka, w ktorej wszyscy kapuja po co tam sa- to czemu nie.

      a w spawie taca i ciala to czlowiek z reguly po czasie docenia to co mial, albo mogl przezyc:))

      Usuń
  6. jako "ekoterrorysta" chciałbym wyrazić pewną dozę nieufności w stosunku do tych zabaw z wężem...
    pozdrawiać :D...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bawienie się zwierzętami świadczy bardzo źle o ludziach.

      Usuń
    2. @Kira...
      dziękować... zwróciłaś mi uwagę na subtelny /choć ipso facto dość istotny/ błąd...
      czyli...
      */ errata:
      jest: "...do tych zabaw z wężem"...
      powinno być: "...do tych zabaw z/?/ wężem"...

      Usuń
    3. Generalnie nie jestem przeciwny zabawom ze zwierzętami, ale tylko w ramach jednej grupy kręgowców t.j. ssaków. Często bawię się ze swoimi psami, mimo że zdaję sobie sprawę, że może to budzić głęboki sprzeciw "ekoterrorystów". Natomiast jestem przeciwny kontaktom z innymi grupami, w tym zwłaszcza gadami. Zbyt bliskie są wspomnienia kiedy jako ssaki byliśmy ścigani i pożerani przez ich przodków - dinozaury.
      Pozdrawiam

      Usuń
    4. @Dibi...
      "ekoterroryści" też się bawią z psami /lub kotami/, którymi się opiekują, więc chyba powinieneś czuć się bezpiecznie...

      Usuń
    5. Każdy szanujący się "ekoterrorysta" zganiłby osobę NIE BAWIĄCĄ SIĘ ze swym psem.

      Usuń
  7. Jestem chyba jedną z najbardziej nieudolnych dyrektorek, bo jak do tej pory nie udało mi się zarobić na fakturze, zamówieniu czy innych inwestycjach ani złotówki dla siebie, a jestem dyr. 7rok. Jaka ja naiwna jestem,że kieruję się uczciwością, a moje działania są transparentne i przejrzyste, jak ja głupia jestem,że po ukończeniu trzech kierunków , zachciało mi się zarządzania, jaka ja naiwna jestem,bo pomimo 20 lat pracy, nadal dostrzegam w sobie powołanie i potencjał w ludziach, i nadal lubię uczniów, pomimo szargania autorytetu nauczycieli, przez nich samych w szczególności. W inerpretacji przepisów należy zachować rozsądek, dać pole do popisu kuratoriom, nie nadinterpretować, bo najważniejszy jest człowiek/ nauczyciel, uczeń, rodzic/, a nie papier. Takie jest moje zdanie i jak na razie nikt mnie jeszcze nie chce zwalniać, a szkoła cieszy się niezłą opinią:)
    Dyrektorka- "niegupia" wbrew pozorom
    PS Wystarczy być porządnym , a wtedy jest się pożądanym . Moja dewiza :" dyrektorem się bywa, a człowiekiem się jest" O!

    OdpowiedzUsuń