OUN
i UPA nie osiągnęły żadnych założonych celów. Podczas II wojny światowej w 1941
r. po opanowaniu wschodnich ziem polskich i Ukrainy przez Wehrmacht
nacjonaliści ukraińscy rozpoczęli współpracę z Niemcami. Z zaangażowaniem i
pasją współuczestniczyli w wymordowaniu Żydów. Wkrótce przekonali się jednak,
że Niemcy nie mieli zamiaru budowy niezależnego państwa ukraińskiego – Niemcy
potrzebowali na wschodzie przestrzeni życiowej dla siebie i posłusznych
niewolników. Od 1943 r. OUN i UPA – przewidując klęskę Niemiec zaczęły
przygotowywać się do walki z armią sowiecką, a w międzyczasie dokonały ludobójstwa
i czystki etnicznej na Polakach, wykorzystując doświadczenia zdobyte przy
eksterminacji Żydów. Tylko, że to nic nie dało – armia sowiecka i polska
rozgromiły UPA. Efektem ubocznym dokonywania czystki etnicznej i innych działań
zbrojnych UPA były także tysiące poległych Ukraińców – zabitych przez własnych nacjonalistów
lub w odwecie – przez Sowietów lub oddziały polskie. Gdyby nacjonaliści
ukraińscy zostawili Polaków w spokoju, oni i tak w większości wyjechaliby po
1945 r. na Ziemie Odzyskane, a ci,
którzy zostaliby – byliby lojalnymi obywatelami Ukrainy. Przyznanie wschodnich
ziem polskich Ukrainie było efektem decyzji Stalina, a nie proporcji etnicznych.
Na przykład zdecydowana większość ludności polskiej na Wileńszczyźnie i Grodzieńszczyźnie
nie była żadną przeszkodą przed włączeniem tych ziem do ZSRR. Dziś kult OUN i
UPA jest także przyczyną podziałów i konfliktów w społeczeństwie ukraińskim i
konfliktu z Polską.
Dlaczego
część Ukraińców czci zbrodniarzy, którzy okazali się przegranymi i
nieudacznikami? Bo nie mają czcić kogo
innego. Od czasów Rusi Kijowskiej nie mieli własnego państwa, władców, mężów
stanu, dowódców, polityków – ich ziemie należały kolejno do Litwy, Polski,
Rosji, ZSRR. Wspomnienie autonomicznej
Siczy Zaporoskiej jest zbyt odległe. Decyduje świadomość historyczna pokolenia
urodzonego niedawno po wojnie, których rodzice działali w UPA lub popierali tę
organizację i wychowali swoje dzieci w tym w ich mniemaniu patriotycznym etosie,
a które to pokolenie stanowi teraz elitę rządzącą. Korespondent TVP zwiedzający
pomnik zbrodniarza z UPA w Równem dokonał jednak ciekawego spostrzeżenia –
młodzież ukraińska w ogóle nie wiedziała kim jest postać z pomnika, dla nich ważniejsze
są sprawy współczesne, niż konflikty sprzed kilkudziesięciu lat.
Smurff podał link do strony opisującej przykładowe
136 technik walki bojowników UPA.
Są
na ogół zbyt drastyczne, dlatego podam tylko niektóre przykłady ich kunsztu
chirurgiczno-seksuologiczno-rozrywkowego:
1.
Wbijanie dużego i grubego gwoździa do czaszki gtowy.
2.
Zdzieranie z głowy włosów ze skórą (skalpowanie).
8.
Wybieranie dwoje oczu.
9.
Obcinanie nosa.
13.
Przebijanie zaostrzonym grubym drutem ucha na wylot drugiego ucha.
17.
Podrzynanie gardła i wyciąganie przez otwór języka na zewnątrz.
27.
Robienie miazgi z głowy przez wkładanie głowy w ściski zaciskane śrubą.
40.
Obcinanie kobietom piersi i posypywanie ran solą.
41.
Obrzynanie sierpem genitalii ofiarom płci męskiej.
42.
Przecinanie tułowia na wpół piłą ciesielską.
45.
Rozcinanie brzucha i wyciąganie jelit na zewnątrz u dorosłych.
49.
Rozcinanie kobietom ciężarnym brzucha i wrzucanie do wnętrza potłuczonego
szkła.
50.
Wyrywanie żył od pachwy, aż do stóp.
51.
Wkładanie do pochwy - vagina rozżarzonego żelaza.
101.
Zadźganie widłami, a potem pieczenie kawałków ciała na ognisku.
102.
Wrzucenie dorosłego w płomienie ogniska na polanie leśnej, wokół którego
ukraińskie dziewczęta śpiewały i tańczyły przy dźwiękach harmonii.
Liczbę
Polaków zamordowanych przez nacjonalistów ukraińskich ocenia się na około
100.000.
Prawdopodobnie
podobny mechanizm przekazania przez rodziców patriotycznego etosu powojennemu
pokoleniu, rządzącemu obecnie w Polsce, spowodował u nas kult Armii Krajowej.
Trudno na przykład w Warszawie spacerować w dowolnym miejscu przez kilka minut
nie mijając ulicy, placu, skweru, pomnika poświęconego Armii Krajowej.
Żołnierze Armii Krajowej to szlachetni, nieskazitelni bohaterowie. Armia
Krajowa jednak, podobnie jak UPA, przegrała. Nie zapobiegła utracie ziem
wschodnich i opanowaniu Polski przez Sowietów – akcja „Burza” zakończyła się
klęską. Liczbę ofiar Powstania Warszawskiego ocenia się na 180.000 - 200.000
osób.
Porównajmy:
- rzeź wołyńska – wywołana z nienawiści do Polski, 100.000 ofiar, zniszczone ok. 100 wsi na terenie przejętym przez Ukrainę
- Powstanie Warszawskie – wywołane z miłości do Polski, 200.000 ofiar, kompletnie zniszczona stolica
Akurat
na Wołyniu Armia Krajowa nie potrafiła zapewnić skutecznej ochrony ludności
polskiej. 27 Wołyńska Dywizja Piechoty Armii Krajowej skoncentrowała się
udziale w akcji „Burza”, w trakcie której współdziała przeciwko Niemcom z
wojskami sowieckimi i na koniec pozwoliła się rozbroić. Nic rozsądniejszego nie
można było zrobić.
Większą
ochronę zapewniły Polakom oddziały Samoobrony. Liczba strat była wysoka –
jednak większość ocalała. Na terenie województw wołyńskiego, tarnopolskiego i
stanisławowskiego mieszkało przed wojną ponad milion Polaków. Żołnierze Samoobrony pozbawieni dostaw broni, wsparcia z Polski centralnej, elit
wymordowanych lub wywiezionych przez Sowietów potrafili jednak w wielu punktach
oporu skutecznie powstrzymywać oprawców z OUN/UPA. W braku innych rozwiązań w
niektórych przypadkach oddziały Samoobrony zmuszone były współpracować z armią
lub policją niemiecką.
Część
mojej rodziny mieszkała na Wołyniu i pamiętam z opowiadań dziadka, że dopóki
mogli, bronili wsi przed napadami bandytów. Kiedy od zaprzyjaźnionych Ukraińców
dowiedzieli się o koncentracji znacznych sił UPA i planowanym ostatecznym ataku,
dokonano ewakuacji całej wsi do silniej umocnionej bazy w Ostrogu. Do tej pory
w tym miasteczku znajduje się polska parafia.
Dlatego
w moim przekonaniu brakuje dziś w Polsce pomników tamtej Samoobrony. Jej
dowódcy i żołnierze wykazali się realizmem i skutecznością. Nie ulegali
patriotycznemu idealizmowi lub fanatyzmowi, owocującemu tysiącami lub milionami
ofiar własnych lub cudzych. Potrafili współdziałać z rozsądnymi Niemcami i
Ukraińcami, zamiast obrażać się na całe narody. Kresowa Samoobrona z lat
1943/44 to moim zdaniem dla współczesnych Polaków także wzór na przyszłość.
Ludzkie zbydlęcenie nie ma granic. Nie ma takiej zbrodni, do której nie posunie się człowiek, jeśli:
OdpowiedzUsuńa) jest zaczadzony JAKĄŚ ideologią
b) czuje, że zostanie to zaaprobowane przez większość bliźnich
Dlatego tak wielką nienawiścią darzę zarówno fanatyków, opętanych JAKĄKOLWIEK ideą, jak i ludzi bez zasad moralnych, ulegających kretyńskiemu przekonaniu, że dobre jest to, co za dobre uważa większość.
http://www.fronda.pl/a/malo-wam-krwi,29407.html
UsuńJuż sama wiara w dobrą i poczciwą naturę człowieka, którą może zepsuć tylko złe wychowanie lub wpływy otoczenia, jest groźnym i fanatycznym szaleństwem.
UsuńSzanowny Dibeliusie,
OdpowiedzUsuńMój Dziadek od strony Ojca, pochodzący z województwa stanisławowskiego dobrze pamiętał rzezie urządzone przez banderowców. Nigdy nie pozwalał mówić "przez Ukraińców" ale zawsze przez banderowców. Życie jemu, jego rodzinie i mieszkańcom jego wsi uratowało ostrzeżenie Ukraińca, który potem został zamordowany bestialsko z całą rodziną przez UPA. Dziadek nie dał też nigdy powiedzieć złego słowa na Waffen - SS, bo to właśnie "piorunkarze" udzielili wiejskiej samoobronie wsparcia(w tym czynnego, w walce) przeciw bandom UPA i potem pomogli dokonać ewakuacji mieszkańców wsi na Rzeszowszczyznę (pod osłoną ich oddziału zaopatrzeniowego, jadącego pociągiem do jakichś magazynów).
Mirek
Szanowny Mirku,
UsuńMamy bardzo podobne rodzinne wspomnienia. Wydaje mi się, że otarcie się rodzin o ten horror powoduje większe poczucie odpowiedzialności i realizmu. W odróżnieniu od maminsynkowatych pajaców gotowych wymachiwać szabelką, obrażać wszystkie sąsiednie narody i wzywać do konfrontacji z Niemcami i Rosją.
Szanowny Mirku, masz zupełną rację: nie Ukraińcy, a BANDEROWCY! Nie wolno obarczać całego narodu odpowiedzialnością za zbrodnie bandytów.
UsuńTak: nie Ukraińcy tylko banderowcy,nie Niemcy tylko hitlerowcy ..
OdpowiedzUsuńDibeliusie,z całym szacunkiem dla Ciebie i tego bloga - "UPA i AK - bohaterowie, czy nieudacznicy?"-takich zestawień nie wolno robić.Nawet w imię najchłodniejszego pragmatyzmu.
Wspólnota przegranych to za mało,żeby Powstańców Warszawskich postawić obok sprawców rzezi wołyńskiej.Nawet dla celów publicystycznego handicapu.
"Większe poczucie odpowiedzialności i realizmu",szacunek dla Kresowej Samoobrony - słusznie,ciepłe słowo dla Waffen SS - to pragmatyzm,
AK w jednym szeregu z UPA - to ..s..stwo.
Wybacz,Dibeliusie,ale na widok tego tytułu po prostu mnie zamurowało.
Kłaniam się
Dla mnie istotna jest ilość ofiar. Na drugim planie - podłość lub szlachetność intencji. Jeśli Cię zamurowało, to o taki efekt mi chodziło.
UsuńDibeliusie, jednak Juggler ma rację. Tu nie chodzi tylko o intencje, ale i o powód walki oraz to, jakiego wroga sobie obraliśmy. I ponadto - metody.
Usuń@Kiro,
UsuńJuggler zarzuca mi samo zestawienie w tytule i porównywanie UPA i AK, które jest według niego skurwysyństwem. Rozumiem, że Ty też uważasz, że nie mam prawa do zadawania pytań i samodzielnego wyciągania wniosków z historii. Jedyne co przystoi, to powtarzać patriotyczno-martyrologiczną mantrę.
Odnośnie samego porównania metod walki - Nie wystarcza Ci zacytowany opis "technik walki" UPA, oraz w odniesieniu do AK zdanie: "Żołnierze Armii Krajowej to szlachetni, nieskazitelni bohaterowie."?
Odnośnie wroga i powodów walki. Zarówno AK jak i UPA postawiły na klęskę Niemiec, osłabienie ZSRR i zwycięstwo aliantów zachodnich. Wydaje się, że od 1943 strategicznym wrogiem dla AK i UPA był ZSRR. Zarówno Polacy, jaki Ukraińcy z przesłanek patriotyczno-nacjonalistycznych rościli sobie prawa do południowo-wschodnich obszarów Polski. Polacy planowali bez problemu rozstrzygnąć ten spór po pokonaniu Niemiec i odepchnięciu ZSRR. Ukraińcy wykorzystali nasze osłabienie i zaatakowali analogicznie jak Czesi w 1919 polski Śląsk. Tylko, że Czesi okazali się narodem cywilizowanym w odróżnieniu od krwiożerczej banderowskiej dziczy.
Każdy ma prawo do wszystkiego. Wynika to z istnienia WOLNEJ WOLI. Ale osądu nie unikniemy. Nie podoba mi się takie porównanie UPA i AK, ale, naturalnie, nie będę Cię atakować.
UsuńPowiem szczerze, ze kiedy przeczytalam post to czulam, ze mi cos nie lezy, wiec odeszlam od niego, bo za bardzo nie rozumialam co mi nie lezy. Wlasnie. Dibi :
OdpowiedzUsuń"Dla mnie istotna jest ilość ofiar. Na drugim planie - podłość lub szlachetność intencji."
Jezeli zginela tylko setka ( np.: spalona jedna wies i wyrznieci w niej ludzie) to nie to samo, co zginecie 1000... pomimo tego, ze intencja przy wymordowaniu setki byla o wiele okrutniejsza niz przy tysiacu...A w ogole, o czym tu mowa. Tak wlasnie historycy chcac zachowac "powage" nauki czekaja na statystyki i wtedy wyciagna wnioski czy przestepstwo bylo ciezkie, czy jeszcze ujdzie.
Przestepstwo , to przestepstwo.
Dla mnie rolą historii jest znalezienie wskazówek dla działań bieżących - np. poparcie myśli politycznej zmierzającej do zapewnienia Polakom długofalowego bezpieczeństwa.
UsuńWyobraź sobie, że znajdziesz się w Warszawie w 1944 wśród mieszkańców, których mienie jest niszczone, członkowie rodzin giną lub są mordowani, lub gwałceni i mordowani i zaczniesz im snuć humanistyczne dywagacje o zróżnicowaniu okrutności intencji...
OdpowiedzUsuń
Alez ja wlasnie nie chce statystyk. Zrobiono cos zlego -to czy jedno malenkie przestepstwo, czy jedno wielkie to i tak sa to przestepstwa. A TY sprowadzasz to do statystyk. Jedni lomotali drugich i na odwrot i ja absolutnie nie chce sie w takich czasach znalezc.
UsuńNiewatpliwie jednak na porozumieniu miedzy narodami i podejsciu do narodow stoi na przekor historia. winy przodkow. udawadnianie ktory byl gorszy ( poslugujac sie statystyka) , ktorych bardziej bolalo, ktorzy maja prawo do zalu, kto byl katem, kto ofiara.... no nie rozgryziesz tego. Wszyscy maja jedno wielkie kuku....nie mowie w tym przypadku li tylko o bandach UPA. O calosci mowie. poza tym pojawiaja sie filmy , ktore w niezbyt lladnym swietle pokazuja chociazby zolnierzy AK. Mowi sie o Jedwabnem, ze zbolali Polacy nie pamietaja jak to oni potrafili zadac bol innym....
Dlatego ja tego nie rozbiore i fajnie byloby sie w to nie bawic.
A od kiedy My Polacy czerpiemy garściami naukę z historii w celu znalezienia wskazówek dla działań bieżących? Nie umiemy wykorzystać żadnych doświadczeń, ani uwarunkowań geopolitycznych, czy sprzyjających wiatrów historii, a wszystkim Emisariuszom podcinamy skrzydła i szargamy dobre imię. Po 70 latach zadajesz pytanie : bohaterowie, czy nieudacznicy, jakże diametralnie różne określenia, ale można ich użyć i są niestety uzasadnione. A moje pytanie: czega nas nauczyły te wydarzenia, o jakie doświadczenia jesteśmy bogatsi. Już nie tylko jako Polacy, ale jako ludzie? Bo może rozsądniej byłoby zamazywać grubym markerem wszelkie informacje o przejawach razismu,wrogości,nieludzkich zachowaniach,zbrodniach. Skoro i tak nikt się nie uczy na błędach z przeszłości, a w dobie globalizacji, po co nam tożsamość narodowa? JA
UsuńDibeliusie!
OdpowiedzUsuńMoże dla Ukraińców UPOwcy to nieudacznicy. W Polsce AKowcy są bohaterami. Byli żołnierzami i walczyli w Powstaniu. Taki dostali rozkaz. Problemem było podjęcie decyzji o wybuchu Powstania Warszawskiego w sytuacji gdy w lipcu 44 AK zdobyło Wilno razem z Sowietami, a Ci następnie uwięzili polskich dowódców i rozbroili wojsko. Wiadomości o tym objęte były cenzurą przez Rząd Londyński, który podjął decyzję o wybuchu Powstania Warszawskiego. Do walki zachęcali również Polaków Sowieci. To w interesie Sowietów i Brytyjczyków było Powstanie Warszawskie. To oni mieli wpływ na decyzje Rządu Londyńskiego. Agentura nie jest odkryciem ostatniego dwudziestolecia. Wystarczy rzucić okiem na dokonania rodów Szechterów czy Mellerów. Ale nie sama żydokomuna pisze nam historię. Nie tylko Tusk ma dziadka z Wermachtu. Uchwała PO o Rzezi Wołyńskiej nie jest przypadkowa. Do jej napisania skorzystano z usług posła, który mógł wnieść doświadczenie rodzinne. http://3obieg.pl/uchwala-pod-dyktando-upa#comment-36919
"31 lipca w godzinach porannych odbyła się narada KG AK. W Warszawie od dwóch dni słychać już było odgłosy ognia artyleryjskiego zza Wisły. Podczas tej narady nie podjęto jednak decyzji o rozpoczęciu powstania. Generał „Bór” zarządził jedynie utrzymanie pogotowia bojowego oraz odłożenie decyzji do czasu wyjaśnienia sytuacji na froncie[28]. Podczas kolejnej narady, która odbyła się tego samego dnia o godz. 17.00, pułkownik „Monter” poinformował jednak zebranych, że Armia Czerwona wyzwoliła już Radość, Miłosną, Okuniew, Wołomin i Radzymin, a sowieckie czołgi były widziane na Pradze. Pod wpływem tej informacji generał „Bór” wymógł na delegacie Jankowskim wydanie decyzji o rozpoczęciu powstania. Postanowiono iż rozpocznie się ono następnego dnia o godz. 17.00[29]. Decyzja o rozpoczęciu powstania w Warszawie nastąpiła bez wcześniejszego porozumienia z ZSRR i aliantami zachodnimi."
UsuńNaturalnie zgadzam się, że żołnierze i oficerowie AK to bohaterowie. Ale dowódcy, którzy podjęli decyzję o postaniu doskonale wiedząc o klęsce akcji "Burza" na wschodzie to nieudacznicy albo zdrajcy. Bezsensowne było też przedłużanie Powstania w sytuacji kiedy Sowieci ujawnili swoją obłudę - zachęcali do walki, ale nie pozwolili lądować alianckim samolotom zaopatrzeniowym.
Za mało wiem o kulisach podjęcia decyzji, jednak Anders chciał oddać Bora-Komorowskiego pod sąd za podjęcie tej decyzji. Z braku lepszego źródła podaję za Wikipedią o Okulickim: "W nocy z 21 na 22 maja 1944, po uprzednim przeszkoleniu spadochronowym na kursie cichociemnych, został zrzucony do kraju, w ramach operacji lotniczej „Weller 29”. Z dniem 22 maja 1944 awansowany do stopnia generała brygady i przyjął ps. „Kobra”. 3 czerwca 1944 objął stanowisko szefa Operacji i I zastępcy szefa Sztabu KG AK, gen. Tadeusza Pełczyńskiego ps. „Grzegorz”.
OdpowiedzUsuńGenerał Okulicki był w dowództwie AK jednym z głównych zwolenników walki zbrojnej w Warszawie. To on wymusił na gen. Borze-Komorowskim i gen. Pełczyńskim zgodę na wywołanie powstania. Upoważnienie i wysłanie z misją gen. Leopolda Okulickiego ukierunkowaną na objęcie Warszawy akcją „Burza” czyli na powstanie warszawskie wydał generałowi Naczelny Wódz Kazimierz Sosnkowski." Zastanawiam się czy trudno było antypolskiej agenturze wysłać do kraju i awansować oficera, którego przekonanie do Powstania było autentyczne? Pora wrócić do Historii Polski Mackiewicza.
Czytałem o propozycji Andersa oddania Bora pod sąd wojenny w jego własnych (Andersa) wspomnieniach. Tytuł "Bez ostatniego rozdziału". Polecam też na ten temat książkę "Kulisy katastrofy" wydaną przez grupę byłych powstańców zajmujących się zawodowo lub amatorsko historią. Powstała tylko w 50 egzemplarzach, ale jest dostępna w internecie w pdf (ja mam właśnie e-booka).
UsuńMirek
Dzięki Mirku. Chętnie przeczytam.
Usuń