Wg
islamu muzułmankom wolno wyjść za mąż tylko za muzułmanina. Allah mówi
(interpretacja znaczenia):
[Koran
2:221] {…I nie oddawajcie (waszych córek) w małżeństwie dla al-muszrikun
(politeistów, bałwochwalców, niewiernych) chyba że oni uwierzą (w Allaha i Jego
Wysłannika Muhammada) i zaprawdę, wierzący niewolnik jest lepszy niż (wolny)
muszrik (politeista, niewierny), nawet jeśli ten was zadowala}
Małżeństwo
kobiety, która przyjmuje islam i jest zamężna z niemuzułmaninem, jest
anulowane, jeśli jej mąż nie przyjmie islamu. Więcej na ten temat w fatwach
(...)
Ciekawe,
że w polskim tłumaczeniu Koranu Józefa Bielawskiego ten fragment wersetu został
akurat pominięty:
2:221 I nie żeńcie się z kobietami, które czczą
bożków, dopóki one nie uwierzą. Z pewnością wierząca niewolnica jest lepsza od
kobiety czczącej bożków, choćbyście ją podziwiali. Oto ci, którzy wzywają do
ognia. A Bóg wzywa do Ogrodu i do przebaczenia, za Jego zezwoleniem! On
wyjaśnia Swoje znaki ludziom. Być może, oni się opamiętają!
Faktycznie
znajduje się jednak np. w wersji angielskiej:
221. Do not marry idolatresses, unless they have
believed. A believing maid is better than an idolatress, even if you like her. And
do not marry idolaters, unless they have believed. A believing servant is
better than an idolater, even if you like him. These call to the Fire, but
God calls to the Garden and to forgiveness, by His leave. He makes clear His
communications to the people, that they may be mindful.
Zakładając
wierność tłumaczenia wersji angielskiej z arabskiego mamy dokładną symetrię
odnośnie płci: Nie poślubiajcie bałwochwalczyń (...) Nie poślubiajcie
bałwochwalców (...)
Pomimo
tej oczywistej symetrii w wersecie 2:221 większość interpretatorów Koranu stoi
na stanowisku, że muzułmanki mogą poślubiać tylko muzułmanów, zaś muzułmanie
mogą poślubiać muzułmanki, chrześcijanki lub żydówki. Wspierają się wersetem
5:5.
5:5 Dzisiaj są wam dozwolone dobre rzeczy;
dozwolone wam jest pożywienie tych, którym została dana Księga; a wasze
pożywienie jest im dozwolone. I kobiety cnotliwe spośród wierzących, i kobiety
cnotliwe spośród tych, którym została dana Księga przed wami, jeśli daliście im
należny posag jako ludzie uczciwi, a nie rozpustni, biorący je sobie jako
nałożnice. A ktokolwiek odrzuca wiarę, to jego działanie jest daremne i on w
życiu ostatecznym znajdzie się wśród tych, którzy ponieśli stratę.
Werset
2:221 mówi o bałwochwalcach i jest symetryczny wobec obu płci. Nie można więc
interpretować go jako zakazu małżeństw z religiami „Księgi” czyli
chrześcijanami i żydami. Rozszerzająca interpretacja w odniesieniu do jednej
płci jest nadużyciem. Naturalnie mężczyźni mają być bardziej uprzywilejowani i
mieć większą swobodę wyboru. Polskie muzułmanki – konwertytki rzecz jasna taką dyskryminację z
fundamentalistycznym zachwytem akceptują.
Natomiast
werset 5:5 zezwala muzułmanom na małżeństwo z chrześcijankami i żydówkami, ale
nie zakazuje takiego małżeństwa muzułmankom. Naturalna wydaje się interpretacja
rozszerzająca: to co nie jest zakazane, jest dozwolone. Zachowana byłaby
symetria i wzajemny szacunek płci.
Kościół
Katolicki zajmuje bardziej realistyczne stanowisko:
KKK
1635 (...) W przypadku różnicy religii do ważności małżeństwa wymagana jest
wyraźna dyspensa od przeszkody. Zezwolenie lub dyspensa zakłada, że obie strony
znają cele oraz istotne właściwości małżeństwa, oraz że strona katolicka
potwierdza swoje zobowiązanie, znane również wyraźnie stronie niekatolickiej,
iż zachowa swoją wiarę i zapewni chrzest oraz wychowanie dzieci w Kościele
katolickim.
W
Polsce problem jest na razie raczej teoretyczny, ale znalazłem ciekawy raport z
Europy Zachodniej:
W
Wielkiej Brytanii wzrasta liczba muzułmanek wbrew zaleceniom ich religii
poślubiających niewiernych. Jest ponad 22.000 takich małżeństw. Kobiety te są
często wykluczane ze swoich rodzin i społeczności, a niektóre spotykają się
nawet z przemocą. Obecnie następuje jednak przełom – niektóre grupy
muzułmańskie i chrześcijańskie nawołują do zaakceptowania małżeństw mieszanych.
Ukazany jest przykład szczęśliwego małżeństwa muzułmanki i chrześcijanina,
którzy znaleźli imama, stojącego na stanowisku, że taki związek jest możliwy. Natomiast
grupa wiodących imamów z Wielkiej Brytanii wzywa do zaakceptowania
rzeczywistości. Wprawdzie nadal uznaje takie małżeństwa za niewłaściwe, ale zaleca
współczucie i pomoc. Rada Współpracy Chrześcijańsko- Muzułmańskiej wydała
dokument, który formułuje trzy zasady w odniesieniu do małżeństw mieszanych:
współczucie, odrzucenie przemocy, nie wywieranie nacisku w celu konwersji.
Ponieważ
rola islamu w Europie nieuchronnie wzrasta, warto podejmować działania w celu
współtworzenia sensownej europejskiej wersji islamu. Islamiści powiedzą, że
islam jest tylko jeden. Naturalnie, ale każdy widzi odmienność wersji np.
tureckiej od afgańskiej. Możemy obawiać się, że następujący w Wielkiej Brytanii
przełom w kwestii małżeństw mieszanych to tylko podstępna taktyka islamistów takija,
mająca uśpić naszą czujność. Z drugiej jednak strony „kropla drąży kamień” –
wzajemny wpływ obu kultur może przynieść pozytywne skutki. Na pewno nie dotyczy
to naszych muzułmanek – konwertytek. Trudno się oprzeć wizji załadowania ich do
worów z wycięciem na oczy i wyeksportowania do Afganistanu.
Może i jest szansa na reformę islamu, ale gdzie, jak, kiedy, jakim kosztem? Ciągle jeszcze niemuzułmanki wychodzące za muzułmanów doznają "szoku", gdy wyjeżdżają do jego ojczyzny. W Europie może być zatem taki facio całkiem "zreformowany", umiarkowany, etc, ale już "u siebie"... Cóż, a potem tragedia, bo babka urodziła pospiesznie dzidziusia. Takie dziecko ma już przerąbane na starcie.
OdpowiedzUsuńJeśli Europa stanie się w przyszłości jednym z muzułmańskich mocarstw, to będzie mogła dyktować warunki. Ten scenariusz został sprawdzony przez Turcję.
UsuńSwiatłe kobiety islamu mówią, ze "reforma" ich wierzeń i roli kobiety w tym wszystkim powinna dokonac się w islamie, poprzez islaskie kobiety i ich siłami. Nie ma wiec sensu zastanawianie się nad tym kto, jak i kiedy..... na pewno kiedyś i przez nie samodzielnie- knne kultury nie powinny się w to wtrącać, a jezeli jużto z ogromnym taktem, na pewno nie na zasadach europejskiego feminizmu .
UsuńNo i prawdą jest, że hajtanie się z wyznawcą islamu to spore ryzyko. Bliski nam przykład to córka znajomej, która wyszła za chłopaka z rodziny muzułmańskiej. on ją na rękach nosił, bylo im świetnie jakieś 5 lat dopóki ona syna mu nie urodziła..... no i się zaczęło. Nawet jeżeli on chciał po staremu, to rodzinka mu wsiadła na kark, że jak to- ld teraz to on ojcem rodziny jest i żona powinna jego dystans i panowanie odczuć. Zmienił sie nie do poznania. Ale ona tu na zachodzie ma więcej możliwości "chronienia się" przed tego typu zachowaniami niż gdziej. Zastanawia mnie tylko jego "wiernosc" wobec niej, bo ona jawnie , nie kryjąc się se używa zycia na wszystkich gruntach, w tym seksualnym. A on twardo tkwi na "straży" aby syna i jej jednak nie utracić. Jednak więzy rodzinne i wpływ wujków, ojców i innych może sporo popsuć.
"inne kultury nie powinny się w to wtrącać" - czyli główne hasło polityki multi-kulti, która zaowocowała tysiącami ofiar w Nowym Jorku, Londynie, Madrycie, płonącymi przedmieściami Paryża, wyalienowaniem kulturowym społeczności muzułmańskiej. Wydaje mi się, że Europejczycy zrozumieli, że muszą ingerować w islam. Ale na pewno nie przy pomocy feministek i innych lewaków.
UsuńSamo przebywanie kultur obok siebie to już wpływanie, my na nich, oni na nanas. To się dzieje niewątpliwie obustronnie. Mają tam swoje walczące o ich prawa kobiety. Nawet trzy z nich Nobla któregoś roku odbierały, potencjału tam nie brak, ale przemiana mentalności to niełatwa sprawa. One musiałyby wkurzyć się porządnie na swoich facetów. Nie spotkałam wkurzonej na swojego faceta wyznawczyni islamu, ale wkurzonego na swoją kobietę wyznawcę islamu już tak. Jeden bił dziewczynę bez przyczyny,a drugi wkurzał się, że jego kobieta zamiast korzystać z wolności, którą tu może mieć i on jej spoko daje, najchętniej spędziłaby cały czas w domu przy serialach z nim u boku:)
UsuńCiekawe przykłady podałaś. Sądzę, że większość kobiet instynktownie preferuje tradycyjny model rodziny. I taki model zapewnia islam. Europejscy mężczyźni w dużej mierze zidiocieli od feministyczno-lewackiej rewolucji obyczajowej. Zamiast zapewnić kobiecie bezpieczeństwo i stabilizację z niepokojem rozważają, czy zdołają zaspokoić jej nienasycone wymagania seksualne.
UsuńDobra, poszlam ta droga i se pomyslalam. oczywiscie nie wiem, przypuszczam jedynie- trzeba by bylo badania w tym zakresie zrobic, zeby wiedziec, ale moze to wlasnie tak jest, ze te dziewczyny, ktore wybieraja na partnera zyciowego mezczyzne z tego kregu wyznaniowego, stawiaja na stabilizacje i bezpieczenstwo i mysla, ze to zapewni im wlasnie ten system religijny. Razu pewnego czytalam wywiad z jedna z nawroconych na islam Polek. Koran znala perfekcyjnie i wychodzilo na to, ze to, co cytuje bardzo jej odpowiada. A szlo miedzy innymi o role faceta i opieke nad kobieta w islamie. Brzmialo niezle, ale wiadomo jak jest. teoria swoja droga, a praktyka swoja....
UsuńI ta obawa facetow "naszych", ze nie sprostaja niesasyconym kobitom. jakby kazda z nas preferowala te sprawy 5 razy na dzien i jakby to stanowila wspolczesna norme dla kobiet....a w tym wszystkim idzie o cos innego. calkowite odkrecenie rzeczy. postawienie tego na glowie. Orgazm wazniejszy niz milosc. nie powiem, wazny ci on, ale inaczej do tych spraw podchodzi wiekszosc kobiet, inaczej faceci. I jakos tak mi sie wydaje, ze mezczyzni tego jednak nie lapia.
Z tymi sprawami różnie bywa , sporo zależy właśnie z jakiego kraju muzułmańskiego to wyznawca. Nie tylko mówi się o krzywdzonych w islamie kobietach. Ostatni wdziałam program o facecie, który nawiał od rodziny bo go chcieli w małżeństwo z kobietą, która miał zobaczyć pierwszy raz na ślubie własnym , wkrecić. Nawiał, odszedł od rodziny i ułożył sobie fajne życie z Europejką. Czasami odnoszę wrazenie, ze kobiety sa zagorzalsze (nie wiem, czy tak można to ująć) kiedy o wiarę i wyznawanie jej biega niż faceci. Oni wierzą w taki sposób, z reguły, aby im było dobrz,czyli bez przesady ale z drugie strony nie jest im źle.
OdpowiedzUsuńKiedy we Francji toczyły sie debaty o burkach spodobało mi się stanowisko niektórych islamskich duchownych, że skoro wybrali sobie wyznawcy islamu za kraj zamieszkania miejsce, w którym nie uznaje się burek powinni dostosować sie do wymogów danego prawa i kultury.
Też mam wrażenie, że religie (w sensie konkretnych rozwiązań np. obyczajowych) tworzą mężczyźni dla swojej wygody, natomiast kobiety są ich najbardziej fanatycznymi wyznawczyniami.
UsuńZwrócił mi kiedyś na to uwagę pewien ksiądz, może nie w zakresie religijnego fanatyzmu kobiet, ale kiedy idzie o sprawy wiary, ducha to w rodzinie na czoło wystawia się kobiety. To my częściej uczestniczymy w religijnych nabozenstw
Usuńach i innych obrzędach. Kiedy ów kapłan jako młody wikary chodził po wiosce z opłatkiem, to kiedy otwierał mu drzwi facet wowczas mówił: " to lepiej bedzie jak zawołam żonę, ona wie co i jak".
Natomiast kiedy o fanatyzm biega i mamy do wyboru rozmowę z fanatyczną kobietą lub fanatycznym facetem to prawdopodobnie lepiej wybrać tą drugą opcję.Niech to będzie jednak facet.
Dziewulski, ten spec od terroryzmu, opowiadał raz w programie M. Domagalik, że on miał do czynienia z terorystami gdzie z facetami szło się jeszcze dogadać, byli skłonni wejść w układ, kobiety zaś terorystki strzelaly skłonnym pojśc na uklady kolegom, w łeb.
Nie chcę udawadniać w ten sposób, ze męska płeć jest lepsza, bo bardzo różnie z tym bywa, mężczyźni mają większą paletę mozliwosci w fizycznYm krzywdzeniu kobiety.
Natomiast dla faceta ustawionego na ryćkanie islam może być col, z pewnością jest lepiej ustawiony, ale kiedy ma romantyczniejszą duszę to i mu może być niełatwo.
Czcigony Dibeliusie
OdpowiedzUsuńNiedawno opisałem u siebie przypadek małżeństwa Berberyjki i Polaka. Poznali się we Francji i oczywiście przyjechali do Polski (ona do chwili wyjazdu nie pisnąła rodzinie anu słówka) bo tu, w odróżnieniu od tej światłej i europejskiej Francji, nie grozi jej żaden "mord honorowy". Ona pracuje, mają dziecko, drugie w drodze. Romek jest zauroczony żoną która rozpieszcza męża i nie broniła się przed macierzyństwem niczym diabeł przed święconą wodą. Dżamila jest Polską urzeczona i powtarza że gdyby inne atrakcyjne muzułmańskie dziewczyny mogły pójść w jej ślady i tu przyjechać, na polskim rynku matrymonialnym zaistniałaby taka sytuacja że "wyzwolone" (głównie z resztek rozumu) feministki musiałayby poszukac sobie partnerów w ZOO.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
UsuńZależy mi na wypracowaniu takich mechanizmów, aby małżeństwa mieszane nie musiały w Europie uciekać i szukać bezpieczniejszych miejsc. A jest o co walczyć - wystarczy kliknąć w słowo "muzułmanki" w akapicie naprzeciwko "archiwum bloga".
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Dibeliusie
UsuńTak się głupio składa że kobieta z kręgu islamskiego wiążąc się z Europejczykiem ryzykuje żuciem właśnie w krajach w których lewackie oraz "wolnościowe" barachło, działając rąsia w rąsię, pozwoliło mułłom, wbrew łgarstwom pewnego ćpuna, wleźć sobie na głowę. Więc nie miej wielkich złudzeń odnośnie "ucywilizowania" islamu. Brytyjczycy może zdążą się obudzić, wziąć mułłów za mordę i spaść na cztery łapy. Ale na Francji już dawno postawiłem krzyżyk.
A w tej "ksenofobicznej" i "nietolerancyjnej" Polsce wspomniana dziewczyna została zaakceptowana bez cienia problemu. Komentarze kolegów jej męża były bez wyjątku utrzymane w stylu:
Ale sobie skubaniec laseczkę znalazł!
Bo śmiało może ona konkurować z tą z linkowanej przez Ciebie fotki.
Pozdrawiam serdecznie.
wydawać by się mogło, że muzułmanka to idealny materiał na żonę dla białego konserwatysty... zajmuje się taka tylko domem, grzecznie rodzi dzieci, jest posłuszna, skromna, oddana swojemu "panu i władcy", a przede wszystkim NIE MYŚLI... czegoż tu więcej szukać?...
OdpowiedzUsuń/w ogóle świat islamu jest konserwatywnym rajem... zero niezależnego myślenia, wszyscy grzecznie maszerują w szeregu/...
o o ile zrozumiałe jest, że ekspansji islamu obawiają się wolnościowcy, to za cholerę pojąć nie potrafię, dlaczego konserwa robi w portki?...
no dobrze, ale to była tylko taka refleksja natury ogólnej...
podoba mi się końcowa puenta posta... pytanie tylko, na kim się oprzeć?... odpowiedź istnieje...
obecnie większość imigrantów islamskich to ludzie, którym się prozaicznie "robić nie chce" i przyjeżdżają na darmową michę do Europy, która pochyla się nad nimi z troską i udziela im tej michy w ramach socjalistycznej miłości bliźniego... jednak jest pewien drobny procent tzw. "imigrantów ideowych", uciekinierów z totalitarnego piekła, których nie interesuje micha, lecz wolność... niektórzy odrzucają islam w całości, niektórzy pozostawiają sobie sferę mistyczną, odrzucając jedynie obyczajowy syf, którym islam jest obrośnięty... do nich trzeba wyciągnąć rękę, bo są swego rodzaju elitą, perłą w imigracyjnym szambie, z nimi trzeba nawiązywać dialog... czyli takie swoiste "multi-kulti", ale bardzo, bardzo selektywne...
powiedzmy sobie szczerze, że nie wszystko w kulturze islamu jest "złee"... weźmy sobie na ten przykład ich system "małej bankowości" na poziomie "small biznesu" i drakońskie karanie złodziejstwa lub nieuczciwości w handlu... islam to nie tylko burki i walenie łbem pięć razy dziennie o glebę połączone z wąchaniem bąków klęczącego w poprzednim rzędzie...
jeszcze dwa słowa o feministkach...
wyzwalanie islamskich kobiet czołgami nie może zadziałać... mamy tu do czynienia z głębokim stadium syndromu sztokholmskiego, co oznacza, że te "wyzwalane" kobiety jako pierwsze obrzucą wspomniane czołgi koktailami mołotowa... socjalistyczny odłam feministek tego nie rozumie... na szczęście są jeszcze feministki wolnościowe /czyli po prostu normalne, wyluzowane babencje/, które działają z wyczuciem...
pozdrawiać i życzyć /bo mjakis Nowy Ro chyba jutro mamy/...
Każdy ma prawo brać sobie za męża/żonę (lub kochanka/kochankę) taką osobę, jaką pokocha. Szkoda jednak później tych dzieci, które wyrywają sobie rodzice, gdy związek okaże się szaloną pomyłką. Dlatego warto pomieszkać z partnerem przez co najmniej kilka lat, poznać go/ją w jego/jej środowisku, a na dziecko decydować się wtedy, kiedy niebezpieczeństwo, że partner/partnerka zacznie "świrować", jest bardzo mało prawdopodobne.
UsuńJa właśnie jako konserwatysta zaczynam szukać sposobów współpracy z rozsądnymi muzułmanami i sensownego dostosowania naszych kultur.
UsuńCzy muzułmanki nie myślą? Jestem przekonany, że większość kobiet akceptuje umiarkowanie tradycyjny model małżeństwa / związku i nie czyni tego bezmyślnie, choć wpływ ma uwarunkowany socjobiologicznie instynkt.
Socjalistów niezależnie od maści warto zamiast oferowania socjalu zmusić do roboty, a feminazistki spieprzą wszystko, ale i tak nikt nie traktuje ich poważnie.
Pozdrawiam i składam życzenia
@Kiro,
UsuńZgadzam się i jako katolik powierzchowny pozwalam sobie akceptować związek "testowy" w teorii i praktyce. Jednam znam wiele szczęśliwych małżeństw będących efektem "wpadki".
Dibeliusie, kiedy małżeństwo jest udane, to nie ma co dywagować, "co by było, gdyby..." Ale kiedy jest to d..., to warto się zastanowić, czy zrobiło się wszystko, by uniknąć tego stanu.
Usuńbo my , indywidualnie , jesteśmy do du.. i takie zwiazki tworzymy jacy jesteśmy. Nie ważne już, że religia, w sumie, każdy wyznawca realizuje ją po swojemu, według wlasnegl, tak, a nie inaczej ukształtowanego sumienia
UsuńNatomiast wiadomo przecież, nie jeden to gledzi, że bycie z drugim człowiekiem zmusza nas do pracy nad sobą, aby z thm człowiekiem być. My się cholernie, przynajmniej przez pierwsze lata, musimy nastarać aby "wytrwać" przy tym obok, aż potem staje się to proste jak drut.
Tylko według mnie to staranie się nie może przybrać formy poświęcania się jednej ze stron. Jak jedna osoba w związku poświęca się, to druga - choćby dobra i szlachetna - przyzwyczaja się łatwo do korzystania z tego i uznaje ten stan rzeczy za naturalny.
UsuńJa widzę związek jako wymianę - obie strony korzystają, ale też i muszą się starać, obu stronom powinno się to opłacać.
jeszcze raz, bo mi się jedno zdanie zgubiło:
Usuńfeminazistki?... w sumie to nawet o nich nie pomyślałem... rozumiem, że chodzi o grupkę sfrustrowanych, niedorżniętych kobitek, których celem jest odreagowanie na facetach swoich osobistych traum... rzeczywiście przykleiły się do feminizmu i są na tyle krzykliwe, że co poniektórzy idioci dają się nabrać, nawet utożsamiają je z feminizmem... ale wiele nie psują, bo jest ich kilka na krzyż i rację masz twierdząc, że nie ma co ich traktować poważnie...
mnie raczej chodziło o normalne feministki, których wiele /zwłaszcza tych "socjalistycznych"/ jest w moim odczuciu zbyt radykalnych... owszem, nie mam nic przeciwko takim akcjom, jak happening FEMEN-ek w Turcji, bo dodał ducha tamtejszym kobietom, ale dalej stop... gdyby to wykonały w Arabii Saudyjskiej, popukałbym się w czoło uznając to za kompletną głupotę...
czyli jestem za "pracą od podstaw", edukacją, tak jak napisałeś, "kropla drąży kamień"... zbyt radykalne działania przynoszą więcej szkody, niż korzyści... np. jestem antyklerykałem, ale jestem zdecydowanie przeciwny paleniu kościołów i wieszaniu klechów na latarniach... /no, chyba że klechy pedofilne, ale nie każdy klecha jest pedofilem i nie każdy pedofil jest klechą... w temacie pedofili jestem akurat radykałem/...
W feminizmie rozróżniam pierwszą falę - walkę o równouprawnienie, która w naszej cywilizacji w większości zrealizowała swoje cele; oraz drugą falę - pogardliwe odrzucenie dotychczasowej cywilizacji i kultury jako seksistowskiej i faszystowskiej i próba zastąpienia jej ideologią gender, zamiast równouprawnienia promowanie kobiet na siłę - poprzez np. narzucone kwoty procentowe w parlamentach czy zarządach spółek. Pierwsza fala - feminizm "klasyczny" jest według mnie sensowna, natomiast druga fala - to właśnie "feminazizm".
Usuńobecny feminizm dzieli się na tak wiele nurtów, że mówienie o jakiejś "fali" nie ma kompletnie sensu... są feministki, które na samo wspomnienie o tzw. "parytetach" reagują pukaniem się w głowę uważając ten pomysł za idiotyczny i koncentrują się na takich kwestiach, jak np. seksualne niewolnictwo /handel żywym towarem/ lub przemoc domowa... jeśli walka z tymi zjawiskami to "odrzucenie dotychczasowej cywilizacji i kultury", to osobiście nie mam nic przeciwko takiemu "odrzuceniu", a fani tej "cywilizacji i kultury" opartej na prawie do bezkarnego podbicia kobiecie oka niech sobie je nazywają tak, jak im się żywnie podoba...
UsuńSzanowny Dibeliusie.
OdpowiedzUsuńNa nadchodzący Nowy Rok 2013 życzę Ci wszystkiego najlepszego.Dużo zdrowia oraz spełnienia marzeń.
Także dla Twoich gości - Szczęśliwego Nowego Roku.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Józefie,
UsuńSerdecznie dziękuję i życzę Tobie zdrowia i pomyślności w 2013 roku!