Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 14 października 2012

Zdradziłem Polskę

Zaczęło się od tego, że musieliśmy kupić prezent na 10-lecie ślubu. Rozpoczęło się poszukiwanie sklepu. Intensywny marsz ulicami centrum Warszawy ukazał ponurą prawdę – nie ma już sklepów zapamiętanych z PRL-u, ale nie ma także sklepów zapamiętanych sprzed paru lat. Niekiedy pozostały ponure pustostany z resztkami nazw i reklam, z naklejkami Visa i MasterCard na zakurzonych, odrapanych drzwiach. Handel przeniósł się do centrów handlowych – a tam tylko tandeta i kicz. Dominowały punkty gastronomiczne. Definitywnie zgłodnieliśmy na Poznańskiej koło Wilczej i tam natknęliśmy się na restaurację Tel Aviv. I wtedy właśnie dokonałem zdrady narodu - po raz pierwszy w życiu wchodząc do lokalu żydowskiego. Jasno dowodziły tego zawieszone na ścianach flagi izraelskie oraz obiekty kultu w postaci dziwnych labiryntów. Wyróżniała się kapliczka z Leninem. Od dziecka uczony byłem strachu przed Żydami, dlatego jako żywo obawiałem się, że z piwnicy wylezie tajemniczy Golem i dokona masakry, albo wstąpi we mnie dybuk i opęta. Nic takiego nie nastąpiło. Menu okazało się wegetariańskie. Smaczny humus w cenie 20 zł, do tego herbata marokańska 8 zł – duży kubek lub dzbanek – 14 zł. Sympatyczna obsługa. Z niepokojem spoglądałem też na gości, podejrzewając ich żydowskie pochodzenie i złowrogie zamiary. Goście – w postaci licznych rodzin, albo par - także jednak okazali się wyjątkowo spokojni i mili. Nie wiem już, co o tym wszystkim myśleć – czy nadal jestem antysemitą - może te labirynty zdobiące ściany pomogły nam odnaleźć właściwy sklep. Tuż przed zamknięciem na Chmielnej odkryliśmy sklep z ikonami. Od razu urzekła mnie ikona z Jezusem – silnym, zadowolonym z siebie, dominującym. Z takim spojrzeniem mógłby zostać przywódcą gangu motocyklowego. To było to – świetny prezent.

Zdradziłem Polskę, ale jeszcze gorszej zdrady wobec PO dokonała grupa Gowina popierając w głosowaniu kontynuację prac nad projektem ograniczającym aborcję. Pomimo sympatii dla Gowina,  akurat poparcie dla obowiązującego kompromisu aborcyjnego uważam za sensowne w polityce PO. Jest to dobry moment dla poparcia projektu reformy naszej władzy ustawodawczej.
 
Współcześnie de facto rządzą partie polityczne. Pomimo wyjątków funkcjonuje dyscyplina partyjna, a posłowie lub senatorowie służą do naciskania przycisków do głosowania, popierając projekty przygotowane przez ekspertów pracujących dla partii politycznych. Większe polityczne znaczenie mają wybory władz w poszczególnych partiach. Jednocześnie roczne koszty utrzymywania Sejmu i Senatu przekraczają 500 milionów złotych. W mojej ocenie nie ma najmniejszego sensu wydawanie tak ogromnych środków na utrzymywanie pań i panów naciskających guziki.

Zdecydowanie popieram program wirtualizacji Parlamentu. Wyborcy głosują na partie polityczne wybierając wirtualnych kandydatów wykreowanych przez służby informatyczne partii. Po wybraniu na posłów kandydaci ci w głosowaniach automatycznie oddają głosy zgodnie z decyzją władz danej partii. Znika problem frekwencji, dyscypliny klubowej, korupcji, innych przypadków łamania prawa przez posłów. Oceniam, że wirtualny parlament można utrzymać za kilka milionów złotych rocznie. Służby informatyczne Sejmu i Senatu pracowałyby nad modelowaniem wyglądu, życia i osobowości wirtualnych posłanek i posłów, z którymi obywatele komunikowaliby się za pośrednictwem netu. Za wniesieniem odpowiedniej opłaty można by umówić się np. na osobiste wirtualne spotkanie z przystojnym posłem lub uroczą posłanką. Śledzilibyśmy ich wirtualne życie, problemy, konflikty i chwile przyjemności. Natomiast Państwowa Komisja Wyborcza objęłaby swoim nadzorem statuty i przebieg wyborów wewnątrz partii politycznych – mających zasadnicze znaczenie w systemie współczesnej demokracji.

9 komentarzy:

  1. To bardzo dobry pomysł, ale nie przejdzie. Demokracja, a raczej utrzymanie jej fasadowych czynności liturgicznych jest traktowanie niczym dogmat. Demokracji może nie być, nikt nie zauważy jej braku, podobnie jak nie zauważono upadku Cesarstwa Zachodniego... Ważne, że zachowywano pewne fasadowe formy.
    Co do Żydów, to nic w tej kulturze mnie nie pociąga. Nie widzę żadnych powodów, by interesować się nimi bardziej, niż Ormianami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Celsusie
      Pod względem kuchni ormiańska bije na łeb na szyję żydowską. A i Eczmiadzyn robi wielkie wrażenie.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Jak najbardziej jestem za utrzymaniem demokratycznej fasady, tylko po co tyle płacić.
      Odnośnie kultury żydowskiej - bardziej interesuje mnie ta, której już nie ma, a której ślady napotyka się w Warszawie i innych miastach.

      Usuń
  2. Czcigodny Dibeliusie
    Skoro w tej knajpce nie byliście zdani na konsumpcję leżącej kamieniem na żołądku tłustej gęsiny ale zjedliście smaczne danie wegetariańskie (a jeśli dobrze Cię zrozumiałem, całe menu było takie) to aż strach to wypowiedzieć ale ten lokal ani chybi należy do jakiegoś goja. Co jest kolejnym dowodem na polski antysemityzm wyssany z mlekiem matki.
    W kwestii parlamentu, można to zrobić jeszcze prościej. Sez świrowania że poza liderami poszczególnych partii zasiadają tam jacyś ludzie. Po prostu jest na rynku 460 akcji sejmu i 100 akcji senatu. A po wyborach ogłasza się z kogo składają się zarządy tych spółek akcyjnych i iloma akcjami każdy z nich dysponuje. Okazałoby się wtedy że droższy jest senat w którym mogłoby się pojawić kilkunastu niezależnych" senatorów z jedną akcją na łebka. Chyba koszt spokojnie zamknąłby się w trzech milionach rocznie.
    A jako atrakcję dla telewizyjnych oglądaczy "życia parlamentarnego" można by w "jedynce" dawać występy chippendales'ów dla pań a w "dwójce" striptizerek dla panów. Nawet "mniejszości" nie mogłyby pyskować że są dyskryminowane.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
      Podoba mi się także i Twoja propozycja reformy parlamentu. Są już dwie propozycje, to może się na którąś wreszcie zdecydują.
      Apropos menu - całe było rzeczywiście wegetariańskie. Oferowano jednak także na wynos wino izraelskie w cenie od 85 zł za butelkę. Ta cena przekonuje o autentycznej koszerności lokalu.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
    2. Czcigodny Dibeliusie
      Ta butelka niekoniecznie dobrego wina za 85 zł (podejrzewam że mołdawskie za ok. 30 zł jest lepsze) przypomniało mi stary przedwojenny dowcip.
      W przedziale kolejowym jadą dziedzic i żydowski kupiec. W pewnej chwili pierwszy wyciągnął kanapke z szynka i zaczął jeść, drugi sięgnął po kanapkę ze śledziem. Po zjedzeniu dziedzic spytał:
      -Panie Rozencwajg, czemu wy Żydzi zawdzięczacie taki spryt do interesów?
      - Panie hrabio, to kwestia diety. Jemy dużo ryb a w nich jest fosfor który poprawia myślenie. Może pan spróbować. Mam jeszcze jedną kanapkę ze śledziem i gotów jestem sprzedać ja panu za 2 złote.
      Dziedzic zapłacił, zjadł. Po kilku minutach powiedział:
      - Zaraz panie Rozencwajg. Przeież ten śledź plus bułka nie są razem warte nawet 50 groszy.
      - Widzi pan hrabia? Już działa!

      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Dibeliusie, wielce mnie zasmuciła Twoja zdrada Ojczyzny. Jako pokutę powinieneś sobie wyznaczyć słuchanie naszej najpopularniejszej rodzimej pieśniarki, czyli pani Doroty Dody Rabczewskiej - 3 godziny dziennie przez 7 dni powinno wystarczyć, by odczuć straszliwość swojej przewiny.

    Ja, będąc zatwardziałą zdrajczynią Partii i Narodu, z dużym zainteresowaniem wertuję przepisy z książki kucharskiej z mojej absolutnie ulubionej (choć głównie ze względu na cudny wygląd) serii: http://merlin.pl/Kuchnia-zydowska-Z-kuchennej-poleczki_Elizabeth-Wolf-Cohen/browse/product/1,918540.html

    Kuchnia ta jest na tyle zróżnicowana, że prawdopodobnie zaspokoiłaby nawet dość wybredne gusta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Kiro,
      Przyjmuję pokutę. Jutro przystąpię do nabycia płyty. Łatwiej byłoby znieść słuchanie z teledysków, połączone z wnikliwym wpatrywaniem się w jej bujne ciało, ale jak pokuta, to pokuta :)
      Może i książką kucharską się zainteresuję, ale to by była recydywa.

      Usuń
    2. Jeśli po tygodniu słuchania Dody nie zaczniesz jej sobie wyobrażać jako dorodnej dziołchy w stroju ludowym, to prawdopodobnie jesteś stracony. Wówczas będziesz mógł w spokoju oddać się zgłębianiu Dzieła Szatana, czyli kuchni (a może i kultury) innej niż jedyna słuszna, czyli polska.

      Usuń