Koleżanka
zgodziła się z argumentami demograficznymi, jednak stwierdziła, że mój błąd
tkwi w założeniu, iż młodzież będzie kierować się patriotyzmem. Oni olewają
patriotyzm. W trakcie dyskusji w swoim gronie doszli do wniosku, że w przypadku
zbrojnego ataku na Polskę nie mieliby najmniejszego zamiaru uczestniczyć w
obronie ojczyzny. Niezwłocznie wyjechaliby za granicę. Podobne stanowisko jest także
często przedstawiane w dyskusjach blogowych.
Niewątpliwie
nastąpiła radykalna zmiana stosunku do patriotyzmu młodzieży III RP, w
porównaniu do II RP. II RP utrwaliła kulturowy i edukacyjny model patriotyzmu
romantyczno-patriotycznego. Przegrane powstania, cierpienia i masowe ofiary nie poszły na marne, bo po I
wojnie światowej odzyskaliśmy niepodległość. Odparliśmy najazd Rosji
Sowieckiej. Świeże i pozytywne doświadczenia historyczne umocniły zapał
patriotyczny, czego przykładem było bohaterskie zaangażowanie młodzieży w walkę
przeciwko niemieckiemu i sowieckiemu okupantowi.
II
wojna światowa przyniosła wielomilionowe straty, zniszczenie kraju, straty
terytorialne, klęskę w 1939, a potem de facto w 1945 – kiedy staliśmy się
protektoratem ZSRR i narzucono nam komunizm. Ukoronowaniem romantyczno-patriotycznego
zaangażowania było powstanie warszawskie – ok. 200.000 zabitych i zniszczenie
większości miasta, realną polityczną korzyść odnieśli jedynie Sowieci.
Faktyczna klęska patriotyzmu romantyczno-martyrologicznego nie wpłynęła jednak
na podważenie dominacji tej idei w sferze propagandowej, edukacyjnej i w
mediach. Zarówno PRL, jak i III RP kontynuują ten kurs. Młodzież jest na tyle
inteligentna, aby zrozumieć, że poddawana jest manipulacji. Mają wielbić i
realizować ideę, która przyniosła w praktyce klęski i ofiary. Wydaje się, że
wbrew wysiłkom propagandystów i edukatorów nastąpiła zmiana świadomości
narodowej. Zmiana podobna do przemiany mentalności Czechów po stratach
poniesionych w wojnach husyckich w XV wieku, oraz podczas wojny
trzydziestoletniej w XVII wieku (utrata połowy ludności). Może dlatego spośród
naszych sąsiadów zaczęliśmy najbardziej lubić Czechów.
Młodzież
odrzuca patriotyzm romantyczno-martyrologiczny, ale nie potrafi dostrzec, że
istnieje inny model patriotyzmu – pozytywistyczno-pragmatyczny. Przykładem
dominacji takiego modelu patriotyzmu są kraje anglosaskie.
Przedstawię
poniżej kilka cech patriotyzmu pragmatycznego:
·
jestem
patriotą dlatego, że mi się to opłaca. Pomagam krajowi, kraj skutecznie
zaspokaja moje potrzeby – np. bezpieczeństwa, sprawiedliwości, infrastruktury,
dobrobytu ekonomicznego, ochrony zdrowia, edukacji, kultury. Zaspokaja poprzez wybór
skutecznego środka - aktywności państwa lub wolnego rynku.
·
preferowanym
rozwiązaniem jest praca, a nie walka. Jeśli walka – to w skutecznym sojuszu
zapewniającym zwycięstwo, przy minimalizowaniu strat własnych i
maksymalizowaniu zysków z wygranej. Istotne są zyski ekonomiczne i polityczne ze
zwycięstwa, a nie dywagacje moralne o tym, kto ma rację.
·
obchody
rocznic patriotycznych są radosne i spontaniczne. Cieszymy się ze zwycięstw. O
klęskach pamiętamy – ale po to, aby się nie powtórzyły, a nie po to – aby je
czcić bez końca.
Wydaje
mi się, że zmiana modelu patriotyzmu jest nieuchronna. Niechęć do PiS wśród
młodzieży wynika nie tylko z tego, że „młodzi wykształceni z wielkich miast”
to lemingi poddane praniu mózgów. W odróżnieniu od kosmopolitycznej PO - PiS to
partia niewątpliwie patriotyczna, ale z anachronicznym modelem patriotyzmu, w
dodatku z odchyleniem smoleńskim. Im
szybciej zmienimy propagowany model patriotyzmu na pragmatyczny – tym lepiej.
Czcigodny Dibeliusie
OdpowiedzUsuńSięganie do wzorców anglosaskich o tyle moim zdaniem nie pasuje do polskich realiów że wymienione przez Ciebie kraje nigdy nie były pod obca okupacją i mówiąc językiem sportowym, swoje wojny rozgrywały "na wyjeździe". Uważam że wzorce patriotyzmu pozytywistycznego mamy znacznie bliżej bo w Czechach i Finlandii. Ci pierwsi po Wojnie Trzydziestoletniej zostali nieomal pozbawieni szlachty i mieszczaństwa. A jednak czescy chłopi odbudowali zarówno kulturę jak i gospodarkę. Zaś Finowie w dziewiętnastym wieku nie organizowali żadnych szaleńczych powstań, beznadziejnie przegranych już w chwili wybuchu. Walczyli i to doskonale jedynie wtedy gdy miało to sens. Moim zdaniem to sa właśnie wzory do naśladowania dla Polaków którzy bardzo wiele mogą się nauczyć od czeskich "kramarzy" czy fińskich "drwali". Bo poczynając od roku 1989 nasze "szlachetki" umieją się głównie kompromitować politycznym analfabetyzmem.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że Czechy i Finlandia to dobre wzory patriotyzmu. Przykład anglosaski podałem, aby podkreślić ofensywność patriotyzmu pragmatycznego. Trucizna martyrologi jednak wpaja pokoleniom Polaków przekonanie, że atak jest zawsze niemoralny, a obrona jest zawsze słuszna. Dzięki ofensywnej polityce Wielkiej Brytanii powstały tak udane państwa jak np. USA, Australia, Nowa Zelandia, czy współczesne Indie lub Singapur. Gdyby Polacy notorycznie nie unikali ofensywy nie mielibyśmy problemu Prus, czy Rosji.
Serdecznie pozdrawiam
Witaj Dibeliusie,
UsuńW kwestii toksycznej martyrologii patriotycznej zwrócę uwagę, że jest równie szkodliwa jak toksyczny pragmatyzm patriotyczny.
Witaj Marku,
UsuńI miłość może być toksyczna...
Szanowny Dibeliusie.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem o patriotyzmie obecnie mogą podyskutować chyba tylko "mohery",zaliczając do tego grona Starego Niedźwiedzia(moim zdaniem nie obrazi się za te określenie). Rozumiem twoją rozmówczynię,bo niestety,znam problem z własnego podwórka.Moje dzieci,teoretycznie dobrze wychowane,nie potrafią rozmawiać o patriotyzmie.Po pierwsze nie rozumieją tego pojęcia.Teoretycznie coś tam wiedzą,że Ojczyzna,że.... i właśnie,że dalej coś tam.....Ale jak dopytam,to wychodzi,ze nic....tam....Dla nich to pojęcie abstrakcyjne.Więc mogę sobie łatwo wyobrazić,jak to jest w skali całej Polski.Skoro moje dzieci,moim zdaniem normalnie i po Bożemu wychowane,nie potrafią zdefiniować patriotyzmu,chociażby na swój sposób,niekoniecznie "encyklopedycznie",to jak jest z innymi?Prawdopodobnie tak,jak z twoją rozmówczynią.
Moje dzieci ,prócz jednego,mają własne rodziny.Mają stałą pracę,własne domy lub mieszkania.Teoretycznie mogą mieć więcej dzieci.Ale wszystkie mają ,lub planuję maks.dwójkę dzieci.Tylko jedna synowa deklaruje trójkę(sama była jedynaczką),bo bardzo podobały jej się nasze Wigilie,gdy jeszcze byli narzeczeństwem.I to jest prawdopodobnie główny powód.
Zapewniam cię,że te dzieci,które już się urodziły ,lub dopiero urodzą są zaplanowane i kochane ,ale z całą pewnością nie zadecydował tu patriotyzm,jakkolwiek go rozumieć.Ich w ogóle nie interesuje demografia,tzw.wskaźnik dzietności i ewentualne tego skutki.Dla nich to czysta abstrakcja.Jeżeli napomknę coś o emeryturach,to patrzą na mnie jak na ufoludka.Tatusiek ,jakie emerytury? Kto na nie liczy? Twoje pokolenie może jakoś dożyje,ale nasze? Przecież tego systemu nic nie uratuje.Itd.,itp. ..Takich to "patriotów"wychowałem.
Mimo wszystko jednak wierzę,ze to się jakoś musi "ułożyć".
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Józefie
UsuńZa nazwanie mnie "moherem" na pewno się nie obrażę bo w dzisiejszych czasach to jedynie powód do dumy. A ponieważ nie jestem katolikiem, zadowolę się godnością "honorowego mohera". Bo w końcu zawsze to jakiś certyfikat świadczący o tym że nie jestem pos-tępakiem, tolerastą, libertalibem czy innym ludzkim barachłem.
Dziękuję za nominację do tego zaszczytnego tytułu i pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedźwiedziu.
UsuńSpodziewałem się takiej odpowiedzi.Serdecznie pozdrawiam.
Szanowny Józefie,
OdpowiedzUsuńDzieci najłatwiej się pojawiają i wychowują spontanicznie, naturalnie, nieplanowane. Teraz to wielkie przedsięwzięcie, stworzenie super warunków, powód do wielkiej chwały - moje dziecko ma super stroje, super zabawki, super przedszkole, basen, angielski, itd. itd. Tylko rodzice nie wytrzymują tej presji i ograniczają liczbę potomstwa. Trzeba jakoś przerwać to błędne koło.
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Dibeliusie,
OdpowiedzUsuńJa mam 44 lata. I stwierdzam z bólem, że również wiałbym stąd, a nie bronił państwa. Kiedyś może miałem inne podejście. Do dziś głęboko mnie porusza widok Polaków, maszerujących 11.11, co można obejrzeć jedynie w Internecie, bo w TV to już niekoniecznie.
Ale patriotyzmu z siebie wykrzesać już nie potrafię. Czułem go ostatnio na początku lat 90, po tzw. upadku komunizmu. Ale potem jedne złudzenia po drugich -- po prostu pryskały. Pierwszym zgrzytem, który mnie wtedy zastanowił, była kilkumiesięczna dyskusja w radiu i TV na temat tego, czy należy znieść cenzurę. Całkiem sporo gadających głów telewizyjnych mówiło wówczas, że cenzura nie jest taka zła, bo gdyby nie ona, "to można byłoby w gazecie napisać, jak zrobić samemu bombę albo narkotyki i co wtedy".
Co u licha, pomyślałem wówczas, czy naprawdę w obliczu niepodległości ktokolwiek może mieć jakiekolwiek rozterki w tej kwestii? Ale jeszcze nic nie wyczułem w tym złego, a cenzurę w końcu zniesiono.
Ale potem, w ciągu kolejnych lat, nastąpiła cała seria wypadków, które wyraźnie dały mi do zrozumienia, że to nie jest mój kraj. Że coś poszło nie tak. Rozczarowało mnie to, a potem ze zdumieniem odkryłem wówczas, że najbardziej pasuje mi tzw. "emigracja wewnętrzna". [Termin ten słyszałem wcześniej w radiu w czasach stanu wojennego - działacze, którzy nie mogli otrzymać paszportów po prostu wycofali się z życia, nazwijmy to, związkowego, w ramach protestu.] Mogąc, ale nie chcąc wyjechać, postanowiłem wycofać się z życia obywatelskiego, skupiając się na pierwszej pracy, żonie, potem dziecku. Mając wrażenie, że karty rozdaje ktoś inny, przestałem np. brać udział w głosowaniach, co chyba należy do obowiązku patriotycznego...
Pewne ożywienie przeżyłem już jako dorosły facet, gdy prezydentem został p. Kaczyński. W tamtych wyborach też nie brałem udziału, ale widząc panikujące gadające głowy odniosłem wrażenie, że po raz pierwszy nie wygrał ten facet, który miał wygrać. Była to maleńka euforia, zacząłem śledzić politykę i to, co się dzieje z państwem... Ale szybko nadeszło kolejne rozczarowanie. Nie z powodu zmasowanych akcji prowadzonych przez pewną stację TV i pewną gazetę, raczej chodziło o koalicje i wybrane działania polityczno - gospodarcze, które wg mnie były całkowicie chybione i nie pozwoliły wykorzystać prezentu od losu.
W chwili obecnej jestem znowu zniesmaczony. Ale to nie wszystko - doszedłem do wniosku, że sytuacja jest całkowicie nie do wygrania. Typ ordynacji wyborczej jest określony w Konstytucji i nie ma szans na żadne, absolutnie żadne zmiany sposobu rządzenia. Nie widzę więc żadnego ratunku dla naszego państwa, tak samo jak tysiące emigrantów, którzy deklarują, że nigdy tu nie wrócą.
W związku z tym powróciłem do zajmowania się rodziną, w tym moją nastoletnią córką. Muszę dbać o jej dobro, więc niestety doradzam jej takie opcje edukacyjne, które pozwolą jej osiedlić się za granicą. Nie używam w ogóle pojęcia "patriotyzm", po prostu chciałbym, aby żyło jej się lżej - gdzieś, niż nam - tutaj. Mam do tego prawo. Można to nazwać mikro - patriotyzmem. Jest to jedyny patriotyzm, na który obecnie mnie stać.
I chociaż wiem, że jest to katastrofalne dla Polski, to muszę stwierdzić, że ścieżka dobra tego państwa i dobra mojej rodziny są całkowicie rozbieżne.
"Anonimowy"
(ten prawdziwy, co zawsze jest anonimem i nie chce się zalogować w bardziej identyfikowalny sposób.)
Czcigodny Anonimowy,
UsuńJa także pozbyłem się złudzeń odnośnie obecnego stanu naszego państwa, jednak pozostaję wierny patriotyzmowi pragmatycznemu. Patriotyzm pragmatyczny nie jest jednostronny. Oczekuję więc, że państwo będzie ewoluować w stronę lepszego zaspokajania potrzeb obywateli. Podobne problemy mają inne państwa europejskie, dlatego emigracja nie jest długofalowym rozwiązaniem. Zdaję sobie sprawę, że droga do naprawy Polski będzie długa i mozolna.
Może i inne państwa europejskie mają podobne problemy, ale startują z różnego pułapu. Nie wiem, czy państwo polskie miało "ludzką twarz" przed wojną. Ale pod rządami komunistów całkowicie ją straciło. Jest niesterowną ciężarówką miażdżącą wszystko na swej drodze. Głównie auta osobowe, czyli nas.
UsuńW rezultacie osadzenia tzw. kapitalizmu na reliktach komunistycznego systemu prawnego mamy taki konglomerat przepisów i urzędniczej mentalności, że nie wierzę w ewolucję w kierunku zaspokajania potrzeb obywateli. Jest raczej ewolucja w kierunku uszczelniania prawa, czyli zwiększania kontroli wszystkich dziedzin życia, a to do niczego dobrego nie prowadzi. Państwa zachodnie były dla ludzi, i w czasach rozwoju gospodarczego wspinały się. Jeśli teraz obniżają loty, to mają z czego. My nie.
Widzę to na co dzień, bo mój szef jest Holendrem. I ciągle pokazuje mi to palcem. Jak bardzo w nas to tkwi. Nie tylko w urzędnikach, ale i u normalnych ludzi, pracujących w normalnych firmach.
Żeby daleko nie szukać: szef nie był w stanie zamówić sobie u prywatnego optyka duplikatu okularów. Bo pierwsza wizyta musi być u okulisty. Musi. Nie wiem, czy reguluje to przepis, czy też lobby lekarskie. Sam noszę okulary od lat, wiem dokładnie jakie, do okulisty chodzę okresowo i nie widzę potrzeby płacenia mu każdorazowo gdy złamią mi się okulary. Więc rozumiem frustrację szefa. Jedyne, co zrobili, to zmierzyli mu wartość szkieł, przez co mógł przez telefon zamówić sobie takie same z Holandii, kurierem. Co ciekawe, nie zadzwonił do "swojego" optyka, bo mieszka tu za długo, żeby go mieć. Znalazł dane w internecie.
Powyższe dotyczy prywatnej firmy, ale urzędnicy i przepisy zachowują się dokładnie tak samo. Podobno przy wymianie dowodu rejestracyjnego auta nie trzeba już odkręcać tablic rejestracyjnych i pokazywać w okienku. Kilka lat temu musiałem to zrobić.
I to ma być ta ewolucja państwa w celu lepszego zaspokajania potrzeb? Wątpię, żeby efekt całościowy był dodatni, bo na pewno w międzyczasie przybyło 3x więcej utrudnień.
"Anonimowy"
Jeszcze uściślenie, bo może się wydawać, że szef pożałował kasy na okulistę, a zapłacił za kuriera. To nie było tak. Okulista był konieczny, ale w tym salonie nie przyjmował tego dnia.
UsuńW czasie drugiej wizyty przyjmował, ale musiał być wcześniej, więc pani zza lady zadzwoniła za ścianę do gabinetu i powiedziała "Mam tu klienta, ale musi pani doktor wyjść już, prawda?"
Więc z szefem też wyszliśmy.
"Anonimowy"
Często wyobrażam sobie, zo zrobiłbym z różnymi urzędnikami, gdybym przejął władzę...
UsuńZacny Dibeliusie, nie mogłeś gorzej zachęcić młodej osoby do patriotyzmu. Już walka w obronie ojczyzny miałaby większy sens niż rodzenie/płodzenie dla niej dzieci (które zresztą i tak by wyjechały stąd po wykształceniu się na koszt podatników, a potem słałyby listy z Ameryki Południowej). Wychowanie dziecka to minimum 20 lat; w niektórych przypadkach - 25. Jeśli więc już się na to decydować, to NIGDY dla ojczyzny.
OdpowiedzUsuńJak sam zresztą widzisz po komentarzach, nawet konserwatyści olewają swój "obowiązek" wobec kraju. Niestety, jest to sprawa kompletnie stracona.
Hamuj dziecko.Nie "olewają",bo problem,jak słusznie Dibeliusz zauważył,jest.Dibeliusz pisze także o patriotyzmie(pojęcie prawdopodobnie dla ciebie niezrozumiałe),czyli m.in.o odpowiedzialności za Ojczyznę.Jeżeli naprawdę jesteś kobietą,to wiesz doskonale,ze nikt na siłę nie zmusi ciebie do"produkcji(płodzenia) dzieci".
UsuńAle powinnaś także wiedzieć,że dzieci można mieć także z miłości.
Pozdrawiam
Dzieckiem Twoim nie jestem, więc sam przybastuj. Wiem doskonale i nie wynika to z mojej płci, tylko z tego, że patrzę trzeźwo na życie. A patriotyzm postrzegam jako robienie czegoś dla ojczyzny. Patriotom za dychę, którzy nie robią niczego, można od razu podziękować.
UsuńNadobna Kiro,
UsuńNie mogę zachęcać do patriotyzmu przemilczaniem oczywistych faktów. Śmiało głoszę brutalną prawdę - bez dzieci nie będzie Polaków, więc nie będzie patriotyzmu.
Nie dziwię się, że ludzie olewają patriotyczne obowiązki, skoro państwo kiepsko wypełnia swoje funkcje, za to łupi podatkami i zadłuża się na wiele pokoleń.
Koncepcja patriotyzmu pragmatycznego wymaga symetrii działania: akceptowania tej idei przez obywateli, ale i polepszania funkcjonowania państwa.
Dibeliusie, lubię Cię, gdyż - w przeciwieństwie do większości konserwatywnej braci - jesteś otwartym na dyskusję człowiekiem, masz do siebie dużo dystansu i potrafisz zrozumieć cudzy punkt widzenia, choć zawsze zostajesz przy swoim zdaniu. Pozwól jednak, że nieco złośliwie - ale nie bardzo złośliwie ;) - spytam: czy sam masz więcej niż 2 dziatek? ;)
UsuńKiro, wbrew konserwatywnej braci też Cię lubię, co nie ujmuje naszym dyskusjom pasji i zaciekłości. Odpowiadając na Twoje nieco złośliwe pytanie - mam dwoje słodkich dzieciątek, co uważam za obywatelskie minimum. Nie deprecjonuję osób, które nie mają lub mają mniej dzieci, ale bardzo poważam osoby z większą ilością potomstwa.
UsuńDibeliusie, jestem nieco zawiedziona... ;) Ale wiesz co, jeśli Ty mieszkasz w Polsce i Twoje dzieci też będą mieszkać (i uczciwie pracować!) w Polsce, to jednak patriotyzmu Ci nie odmówię.
UsuńNiewiele rzeczy natomiast tak mnie brzydzi, jak krytykujący czyjś brak patriotyzmu emigrant, którego dzieci w dodatku również mieszkają "na obczyźnie".
Za "dziecko" przepraszam.
OdpowiedzUsuńCo do porządku.Dibelius nie pisze,moim zdaniem,o "patriotyzmie za dychę".
Podstawowa moja uwaga dotyczyła formy twojej wypowiedzi,z której nadal nie rezygnujesz.Powinnaś napisać,że Ty "olewasz" jakiś "patriotyzm za dychę".
Pozdrawiam życzliwie.
Oceniam po czynach, nie po słowach. Mnie wolno być bierną, ale patriocie? Nie uchodzi...
Usuń"jestem patriotą dlatego, że mi się to opłaca itd."
OdpowiedzUsuńSzanowny Dibeliusie.
W latach 80-tych pracowałem sezonowo w Niemczech,wtedy jeszcze RFN,przy zbiorze m.in winogron,trochę na budowach.Co zapamiętałem do dzisiaj.Jeden z Niemców kupił sobie samochód produkcji japońskiej.
Jaka była reakcja większości jego współziomków,a byli to ludzie prości,z min.wykształceniem,bo tacy robili za parobków u zamożnego "wincera"?
"Kupując ten samochód dajesz pracę Japończykowi.Niemiec kupuje samochody niemieckie".
Do dzisiaj mam w oczach autentyczne ich wzburzenie.Drążyłem to dalej.Dopytałem kolegę(Niemca)jak to u was jest.A on,bez żadnej żenady oświadczył,że to normalna reakcja.W szkole dzieciom na tzw.zajęciach wychowawczych tłumaczy się,że kupując towary niemieckie,daje się pracę Niemcom.To służy wszystkim.Bo jak jest praca,to jest też dobrobyt.Nie wiem na ile to zmieniło się po włączeniu socjalistycznego DDR-u.Ale z zewnątrz widać,ze niemiecka gospodarka wypada nie najgorzej na tle innych państw europejskich.
Tak bym rozumiał "patriotyzm pragmatyczny".
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Józefie
UsuńZjawisko o którym piszesz nie jest niemiecką specjalnością. Pod koniec dwudziestego wieku na japoński rynek próbowali wejść Brazylijczycy ze swoim ryżem, znacznie tańszym od miejscowego. Rząd nie sięgnął po żadne instrumenty w rodzaju ceł. Ale zagraniczna firma która próbowała ten ryż sprzedawać poniosła wielkie straty i musiała się wycofać bo pies z kulawą nogą tego nie kupił. Po prostu Japończycy wiedzą że trzeba utrzymać przy życiu japońskie rolnictwo jako dział gospodarki o znaczeniu strategicznym.
Dla przeciętnego Japończyka jest to oczywiste. Ale dla polskiego wykształciucha stanowczo za trudne.
Pozdrawiam serdecznie.
@Józef
UsuńLudzie, którzy osądzają, kto jakie towary sobie za WŁASNE pieniądze kupuje, nie są godni szacunku. Tego rodzaju kolektywizm (zaglądanie do cudzej kieszeni) ociera się o idiotyzm opisany w powieści "Kariera Nikodema Dyzmy": "Każdy grosz wywieziony za granicę to okradanie własnego kraju".
Porządni ludzie nie węszą, kto co i gdzie kupuje, i u kogo. Jest to równie obrzydliwy socjalizm, jak zaglądanie ludziom pod kołdrę. No ale niektórzy jeszcze się mentalnego niewolnictwa - czyli bezmyślnej solidarności z ogółem - nie wyzbyli.
PS. Przepraszam, ale zamierzam Cię zacytować, Józefie. Oczywiście do Ciebie nic nie mam, zaszokował mnie tylko ten przykład.
UsuńSzanowna Kiro.
UsuńJeżeli dawny RFN był wtedy krajem socjalistycznym,to niechybnie dawny ZSRR (i cały blok sowiecki) był wtedy krajem socjalistycznym.
Pozdrawiam życzliwie i zdrówka życzę
Co do "zacytowania".Dzięki za docenienie,to dla mnie zaszczyt.. Prawa autorskie nie są zastrzeżone.Masz moją zgodę.Im więcej rozsądku,tym więcej korzyści.
UsuńPozdrawiam
Korekta.
Usuńto niechybnie dawny ZSRR (i cały blok sowiecki) był wtedy krajem kapitalistyczny,co jest powszechnie wiadomo..
Widać socjalizm to także rodzaj mentalności: masz kupić od nas, bo nam się należy. Spoko.
UsuńSzanowny Józefie,
UsuńZgadzam się, że patriotyzm powinien polegać takze na tym, że powinniśmy wspierać się nawzajem. Jako liberał nie będę przymuszał nikogo do preferowania krajowych produktów. Jednak zachęcanie nie jest przymuszaniem - np. akcje promocyjne. Sam mając do wyboru towary zbliżonej jakości i ceny wybiorę produkt polski.
Jakbym była patriotką, to uważałabym produkowanie badziewia pod polską nazwą za SABOTAŻ. To wręcz szmacenie swojego kraju. Myślę, że warto piętnować gówniane polskie produkty, wychwalać zaś te, które spełniają nasze oczekiwania.
UsuńSzanowny Dibeliusie.
UsuńDokładnie tak.Nic na siłę.Opisując powyższe zachowanie tych Niemców mam świadomość,że byli to "nie wszyscy Niemcy" i niewątpliwą różnicę mentalnościową.Z tych swoich krótkich pobytów w Niemczech nie mogę powiedzieć,że ich dobrze znam,ale dało się zauważyć ich tzw."obywatelską postawę". Doniesienie na policję na sąsiada,że np. w nieodpowiednim miejscu wyrzucił śmieci,no u nich normalka.U nas uznali by takiego z kapusia.Co kraj to obyczaj.
Tyle tylko,że moim zdaniem warto podbierać innym dobre rozwiązania,a nie podniecać się różnym badziewiem,bo to z "Zachodu".
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Dibeliusie
OdpowiedzUsuńNawet ta mini dyskusja potwierdziła znaną mi od dawna prawdę jak wielką radość sprawiłaby pos-tępactwu katastrofa demograficzna prowadząca siłą rzeczy do likwidacji polskiej państwowości.
Smutne ale prawdziwe.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
UsuńMyślę, że nawet liberałowie obyczajowi woleliby toczyć swoją walkę o postęp w silnym, zamożnym i stabilnym społeczeńswie. Teraz wszyscy czujemy zbliżającą się katastrofę i oddech islamistów na naszych plecach, czy w odczuciu niektórych - tyłkach. I stąd zdarzają się często nieco egzaltowane lub histeryczne komentarze...
Patriotyzm? A co to jest? Dzisiaj wszelki patriotyzm jest usilnie zwalczany. Nie tak dawno jakaś "postępowa" jurorka jakiegoś konkursu piosenkarskiego, doradzała przecież na wizji jednemu z uczestników, że spiewanie polskich, patriotycznych ballad Rosiewicza, to obciach i "żeby nie szedł tą drogą"...
OdpowiedzUsuńDzisiaj na samo wspomnienie o patriotyzmie postępactwo typu wyżej ujadającej kiry, to szajs, obciach, syf , staroć, mohery , katole , szambo itp itsd w ten deseń. Ci ludzie są już dla Polski straceni. Z tego czegoś Polacy nie będą dumni w przyszłości, bo to coś narobi w Polsce gnoju i spierdzieli na Antypody. Z czystej podludzkiej złośliwosci postepackich gnomów. Nasrać, a gdy zacznie śmierdzieć to spierdzielić, niech ich gówno wąchają ci, którzy zostaną....
Taka to konstrukcja psychiczna tego ludzkiego łajna....
pozdrawiam "moherów"
Czcigodny Niedzisiejszy
UsuńNiektóre pos-tępaczki zaklinają się że na pewno nie będą mieć dzieci a jeśli któraś "wpadnie" to się wyskrobie. Jeśli nie łżą i dotrzymają słowa to może nieświadomie ale jednak coś dla Polski zrobią. A mianowicie nie dołożą swoich gównianych genów do ogólnopolskiej puli.
Ponieważ Czcigodny Józef mianował mnie moherem honoris causa, serdecznie dziękuję za pozdrowienia i z przyjemnością je odwzajemniam.
Szanowny Niedzisiejszy,
UsuńNajwiększym zagrożeniem dla polskiego patriotyzmu jest rozpaczliwy poziom naszych elit przywódczych. Trudno identyfikować się z tak beznadziejnie zarządzanym krajem. Ale koleżanka wróciła z wycieczki do Rzymu, podobno tam w metrze jest syf, śmiecie z chodników spłukuje się wężem na ulicę, zamiast sprzątać, o 22-ej biali chowają się w domach a na ulice wychodzą imigranci. To nasza Warszawa w porównaniu z tym jest czysta i schludna, to może warto próbować być patriotą...
Pozdrawiam
To samo widziałem w Paryżu. Rano szliśmy z Monmarte (czy jakos tak) do stacji metra. Bylismy sporą grupą z małymi dziećmi. Jestem nawykły do obcych cywilizacji, ale przechodząc koło jakiegoś nielegalnego bazaru opanowanego przez Afrykę i daleka Azję (nie chodzi mi o Japończyków przecież) to przyznam, że się bałem. Nie dość że smród, że syf taki iż odrzuca, to jeszcze ta nieskrywana wrogość tych "nadludzi" hołubionych przez lewusów szajbusów...
Usuńpozdrawiam ponuro
szanowny Niedźwiedziu. Ja też niezwykle się cieszę, że te odrzuty z naszego gatunku nie będą się rozmnażać. Z radości aż się napiję, bo takie mwydarzenie trzeba oblać. Niech zdycha toto samolubne, egoistyczne, aroganckie i egocentryczne - samotnie, w długich konwusjach. Jakie życie - takie umieranie. Czego życzę każdemu...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ale jak się identyfikować z takim państwem i z takimi ludźmi? Bo, nie oszukujmy się, większość Polaków to socjaliści. I, mimo mojego patriotyzmu, nigdy nie będę w stanie zaakceptować systemu, w jakim chcą żyć moi rodacy. Zdecydowanie bliżej mi do patriotyzmu amerykańskich republikanów (patriotyzm, wolny rynek, wolność jdnostki), niż do patriotyzmu polskiej "prawicy" ("solidarność społeczna", czyli równe haracze i darmocha).
OdpowiedzUsuńMnie nie jest obojętny mój kraj, ale i nie jest mi obojętna moja wolność.
Także nie lubię socjalizmu, ale od socjalizmu nie ma odwrotu. Możemy jedynie walczyć o optymalizację tego ustroju.
UsuńSzanowny Dibeliusie. Proszę o zmianę w linku do naszego bloga. Przeniosłem się na :
OdpowiedzUsuńhttp://niepokornizoddali.blog.pl/
pozdrawiam
Zmieniłem. Czy ktoś jeszcze zostanie na onecie...
UsuńPozdrawiam i życzę udanego blogowania na nowej platformie.