Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 21 października 2012

Moralność zwierząt

Teoria moralności Kohlberga propagowana przez Kirę zainspirowała mnie do przedstawienia własnego stanowiska na temat moralności. W kolejnych wpisach wykażę, że ateiści są pozbawieni moralności i obalę teorię Kohlberga, poniższy artykuł ma charakter koniecznego wstępu i odniesie się do moralności zwierząt.

Podzielam pogląd, że źródła moralności mają charakter przyrodniczy i wynikają ze społecznej ewolucji gatunku. To logiczny wniosek z odkryć socjobiologii wykazującej, że celem instynktownych zachowań człowieka , także altruistycznych jest maksymalizacja rozprzestrzeniania się własnych genów w populacji. Człowiek żyje w grupie i proces ewolucji utrwalił zachowania zachowania prospołeczne. Jednostki aspołeczne były eliminowane i ich geny nie rozprzestrzeniły się. Podstawowe normy moralne mają więc charakter przyrodniczy i naturalny, a nie humanistyczny i transcendentalny – nie pojawiły się w momencie otrzymania Dekalogu przez Mojżesza, zostały tylko potwierdzone. Normy moralne nie pojawiły się też dopiero w efekcie Rewolucji Francuskiej, ani nie wynikły z dzieł Marksa, Lenina lub Biedronia.

Jeśli źródła moralności mają charakter przyrodniczy, to można założyć, ze nasz gatunek nie jest pod tym względem wyjątkowy i występują analogie wśród społecznych gatunków zwierząt.
Obserwowałem na przykład swoje nieznośne psy. Położyłem dwie porcje przysmaków – dla psa A i psa B.  A akurat nie było. B chwycił swój przysmak i zaniósł sobie do budy. Wrócił się, uważnie rozejrzał i chwycił przysmak A. Ale nie zaczął go spożywać, lecz chyłkiem ukrył się w zaroślach. B nie zachował się moralnie, ale widać było wyraźnie, że zdaje sobie sprawę z niesprawiedliwości swojego uczynku.

Inne przykłady:

Ekipa japońskiej telewizji filmowała wczoraj zrujnowaną panoramę jednego z osiedli w prefekturze Ibaraki na północ od Tokio. Nagle spomiędzy szczątków i gruzu wybiegł im na spotkanie umorusany spaniel. Jak się wnet okazało, szukał pomocy dla przyjaciela - innego psa.
No proszę, pies narażał swoje życie dla innego psa. Mógł przecież uciec i zostawić kolegę na pastwę losu. A jednak zdecydował się być przy nim i wezwać pomoc. Czyż nie jest to zachowanie, które my określilibyśmy jako moralne?

 
Teorie etyczne ze względu na motywacje zachowań dzielimy na: systemy motywistyczne, które zakładają, że o moralnej ocenie danego czynu decyduje przede wszystkim motyw, efektywistyczne – o moralnej ocenie danego czynu decyduje wyłącznie jego efekt i wreszcie nominalistyczne, które abstrahują zarówno od motywu jak i efektu. Zgodnie z ta ostatnią, dobre w obrębie danego systemu moralnego jest po prostu to, co jest zgodne z nakazami tego systemu (np. przykazanie „nie zabijaj”).

Zwierzęta podzielają z ludźmi te zachowania, które dążą do utrzymania spoistości i trwałości grupy. Świadczy to o tym, że występują wśród nich zachowania zgodne z normami efektywistycznymi, które ukierunkowane są na cel (np. trwanie zwartej społeczności) oraz  nominalistyczne, czyli ukonkretnione zasady, które powinny być przestrzegane w danej zbiorowości (np. norma „nie zabijaj” ograniczająca możliwości konfliktu wewnątrz grupy).  Biorąc pod uwagę tak zdefiniowaną moralność, dobrymi i dozwolonymi zachowaniami są te,  które sprzyjają umacnianiu trwałości grupy.

Przykładem na powyższą tezę jest zachowanie. afrykańskich koczkodanów tumbili, które reagują na wołanie o pomoc swojego pobratymca tylko wtedy, kiedy ten ostatni pomógł im wcześniej w analogicznej sytuacji. Podobnie u ryb cierników. Są one bardziej tolerancyjne w stosunku do tych „nielojalnych” (czyli działających na niekorzyść zbiorowości) przedstawicieli swojego gatunku, którzy w przeszłości systematycznie współpracowali z grupą. Natomiast te ryby, które permanentnie oszukują społeczność, odsuwane są na margines zbiorowości (ostracyzm grupowy)

 
Filarami moralności według badacza zachowań zwierząt, profesora Fransa de Waala są Wzajemność i Empatia. W poniższym wykładzie przedstawił wyniki swoich ciekawych badań, z których wynika, że zachowania zgodne z tymi zasadami występują także w społecznościach zwierząt
 
 
W kolejnym wpisie postaram się wykazać, że pod względem moralnym ateiści stoją niżej od zwierząt.

 

28 komentarzy:

  1. Hmm. Innymi slowy wykazesz, ze moralny czlowiek, uwazajacy sie za ateiste, tak naprawde ateista nie jest. Nie moge sie doczekac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie zauważyłeś, że czeka mnie ciężkie zadanie, ale śmiało przedstawię swoje bezlitosne argumenty.

      Usuń
  2. Dibeliusie, tłumaczenie tłumokom, że w grupie raźniej, że duży może więcej, że zasada dziel i rządź jest starsza niż lewackie teorie o rzekomej "kolektywizacji", można próbować przynajmniej tłumaczyć ludziom nieuprzezonym i z otwartym umysłem. Jesteśmy jako społeczeństwo totalnie zatomizowane kopane w dupę kolejno odlicz i nikomu z miłośników "samorealizacji" nie przyjddzie nawet do głowy myśl, ze czasem warto zrezygnować z jakiegoś małego atrybutu wolności osobistej, aby nie zostać rozdziobanym przez grupę wron. Daremne tłumaczenia i ostrzeżenia, że największą siłę stanowią dobrze i solidarnie grające zepoły. Dlatego m.in. przegramy z muzułmanami Europę a i chyba Amerykę północną , bo Murzyni, Latynosi, Żydzi czy muzułmanie potrafią się ustawić jako lobby swoich interesów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to daremne. Próbuję zacząć od najniższego szczebla - moralności zwierząt, to sukces byłby gdyby niektórzy potrafili wznieść się do takiego poziomu.
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Czcigodny Dibeliusie
    W epoce Marksa, Lenina i Biedronia normy moralne zaczęły wręcz zanikać. Wiec Twoje stwierdzenie że się wtedy nie pojawiły jest nie tylko prawdą ale i najłagodniejszym eufemizmem z jakim spotkałem się w ciągu kilku ostatnich lat.
    A co się tyczy oceny altruizmu i egoizmu, niejaka Ayn Rand (babsztyl durniejszy chyba nawet od Magdaleny Środy choć to z pozoru wydaje się niemożliwe) miesza z błotem ten pierwszy a wychwala pod niebiosa drugi. A podobno kretynka robi za papieżycę u liberałów. Czyżby ta ostatnia wiadomość była nieprawdziwa?
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
      Nie odrzucam całkowicie koncepcji Ayn Rand vel Rosenbaum, jednak jej apoteoza egoizmu jest wydumana, sprzeczna z ustaleniami socjobiologii i z przykładami zaprezentowanymi w powyższym wpisie. Człowiek żyje w społeczności i w zakresie długofalowym to altruizm się właśnie opłaca.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
    2. Czcigodni Dibeliusie i Stary Niedzwiedziu,

      "Człowiek żyje w społeczności i w zakresie długofalowym to altruizm się właśnie opłaca."

      No to w takim razie to nie jest altruizm tylko egoizm. Za http://pl.wikipedia.org/wiki/Egoizm_etyczny:

      Egoizm etyczny – pogląd mówiący, że każdy powinien robić to, co leży w jego własnym interesie. To co leży w jego interesie może być w efekcie krzywdzące, korzystne lub neutralne dla innych.

      Zanim sie nazwie kogos idiota wiekszym od prof. Srody, warto, Stary Niedzwiedziu, znac temat lepiej niz powierzchownie. Rand operowala w swoich rozwazaniach nieco zawezona (niektorzy powiedza, przekrecona) definicja altruizmu, ktorego istotna skladowa bylo przymusowe samoposwiecenie. Ale konsumenci medialnej papki, slyszac "altruizm be, egoizm cacy" nie beda sie przeciez wglebiac, o jaki altruizm i o jaki egoizm chodzi.

      Mysle, ze ten fragment ideologii (niestety po angielsku) znakomicie wyjasni nieporozumienie: http://aynrandlexicon.com/lexicon/altruism.html

      Pozdrawiam serdecznie, yrk

      Usuń
    3. Czcigodny Yrku
      PRZYMUSOWE samopoświęcenie się nie ma nic wspólnego z altruizmem. Na tej zasadzie "dostawy obowiązkowe" płodów rolnych do których rolnicy indywidualni byli zmuszani w czasach PRL możesz nazwać ich dobrowolna i altruistyczną inicjatywą. Jak dla mnie, czysty idiotyzm lub typowa dla lewactwa żonglerka pojęciami (w stylu nazywania baraniego zachwytu pedalstwem tolerancją ).
      Klaniam się.

      Usuń
    4. Czcigodny Stary Niedzwiedziu,

      o tym, ze definicja altruizmu nie zawiera czynnika dobrowolnosci najlepiej swiadczy fakt, ze sam musiales uzyc zwrotu "dobrowolna i altruistyczna" w jednym ciagu.

      Zreszta patrzac na definicje ojca altruizmu, Augusta Comte:

      Atruizm - doktryna etyczna, ktora zaklada, ze jednostki sa MORALNIE ZOBLIGOWANE do pomocy innym - jesli to konieczne - poswiecajac przy tym wlasny interes. Wersja altruizmu wg A. Comte'a nawoluje do zycia dla innych - http://en.wikipedia.org/wiki/Altruism_(ethics)

      Wedle tej defincji lozenie w podatkach na pomoc dla powodzian przez osobe, ktora mieszka z dala od niebepiecznych ciekow wodnych jest dzialaniem altruistycznym. Tak samo, jak niemiecki Solidaritaetszuschlag, placony przez mieszkancow zachodnich landow na pomoc dla zjednoczonej NRD. Co nie oznacza, ze wszyscy automatycznie jestesmy altruistami, bo zeby nimi byc, trzeba wierzyc w te doktryne, a tylko byc jej wykonawca.

      Teraz zrozumiesz, ze Rand sprzeciwiala sie przymusowi (nawet jesli tylko moralnemu) poswiecania swojego zycia na rzecz innych. Jak na przyklad stara, "dobra" socjalistyczna redystrybucja. Natomiast nie miala nic przeciwko dobroci czy dobrej woli. Wersja skrocona: Matka Teresa ok, socjalizm be.

      Pozdrawiam, yrk

      Usuń
    5. Czcigodny Yrku
      Napisałem "dobrowolna i altruistyczna" na zasadzie figury stylistycznej typu dwa grzyby w barszcz bo przecież są to synonimy.
      Płacenie podatków na pewno nie wynika z moralnego zobligowania. Uchylający się od tego są narażeni na bez porównania dotkliwsze kary niż moralne potępienie. Więc twierdzenie że podatnik jest altruistą uważam za bzdurę. W języku normalnych ludzi altruizmem jest dopiero całkowicie dobrowolne pomaganie innym, niewymuszone żadnym zagrożeniem karą ani nie wynagradzane współmiernym rewanżem ze strony "pomocobiorcy". Czyli właśnie Matka Teresa która swoją działalność prowadziła WYŁĄCZNIE Z POTRZEBY SERCA. A wartość prac naukawych (nie mylić z naukowymi) najpierw pokracznie nazywających amatorów mięsa weganami a potem piszących że weganie chętnie jadają kotlety wieprzowe wynika jedynie z bieżącej ceny skupu makulatury. Bo to są szulerskie sztuczki na miarę, uczciwszy Twoje uszy, niejakiego Marksa.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    6. Czcigodny Stary Niedzwiedziu,

      podatnik nie jest altruista, ale czynnosc placenia podatkow (wylacznie na cele socjalne) jest dzialaniem altruistycznym, gdyz ktos bedacy altruista stwierdzil, ze pomaganie innym jest naszym obowiazkiem.

      Jak sam zauwazyles, potoczne rozumienie altruizmu odbiega od tego ksiazkowego. Ale rozmawiamy o Ayn Rand, a nie o tym co powedzial Waldek spod budki. Szulerskie sztuczki? Mimo ze filozofia nie jest tak scisla jak matematyka, to metoda naukowa dziala rowniez. Nie mozna podjac sie dowodu bez poczynienia pewnych zalozen. Ciescia tego procesu jest dodefiniowywanie pojec, czesto zawezajace potoczne rozumienie.

      Ale nic to, w koncu doszlismy do sedna - Rand nie miala nic przeciwko postawom w rodzaju Matki Teresy, natomiast oponowala przeciwko moralnemu obowiazkowi poswiecania zycia na rzecz innych (obojetnie, czy jest to wg Ciebie altruizm, czy nie).

      Jeszcze jedno: jak mozna nazwac papiezyca zdeklarowanego ateiste? :P

      Pozdrawiam serdecznie, yrk

      Usuń
    7. Czcigodny Yrku
      Swego czasu Rzymianie przedłożyli spokojne i wygodne życie nad służbę w legionach. Czyli oddali hołd INDYWIDUALIZMOWI, tak cenionemu przez osobę o której mówimy. Ale przyszli Germanie, kopnęli w drzwi i ten chlew zwany Cesarstwem Zachodniorzymskim diabli wzięli.
      Gdy w Indiach wybuchło Powstanie Sipajów, angielska załoga arsenału w Delhi nie mogąc skutecznie bronic zgromadzonego tam uzbrojenia i amunicji wysadziła się wraz z nimi w powietrze aby zasoby te nie wpadły w ręce powstańców. Bo dla tych żołnierzy był to MORALNY OBOWIĄZEK.
      Skoro nie podoba Ci się "papieżyca" niech już będzie guru sekty. Dzięki takim szkodnikom jak ona islam ma coraz większe szanse podbić Europę. Bo różni filozofowie z Psiej Wólki, negujący KONIECZNOŚĆ działań na rzecz społeczeństwa, są dla ledwo co piśmiennych mułłów tym czym swego czasu europejscy "intelektualiści" dla Lenina. Użytecznymi idiotami.
      Akceptuję wyjazdy Polaków za chlebem bowiem nie widzę w dającej się przewidzieć przyszłości szansy na rozpoczęcie przez nich naprawy państwa wbrew rządzącym. Ale Niemcami, Wielką Brytanią czy Francją nie rządzą szajki na usługach zagranicy. Więc to palenie w tamtych krajach kadzidła przed bałwanem indywidualizmu uważam za sabotaż. I dziękuję Bogu za to że liberalizm jest w Europie poza Wielką Brytania i Niemcami jedynie folklorem. A partia mająca to słowo w nazwie odgrywa w Niemczech jedynie rolę politycznej prostytutki zaś brytyjska jest chyba bardziej prounijna niż labourzyści.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    8. @YRK
      Dzięki za wyjaśnienie - nie zagłębiałem się w jej nauki. Jeśli tak definiować altruizm, jak ona - to jest to socjalizm skrzyżowany z jakąś psychozą i naturalnie nie można tego nie potępić. Z logicznego punktu widzenia każdy ma nieskrępowane prawo do kreowania własnych definicji. Można jednak definicje oceniać z punktu widzenia ich społecznej użyteczności. W mojej ocenie definicja Rand wprowadza zamieszanie, jest efekciarska i idzie wbrew współcześnie ukształtowanej i dominującej tendencji pojmowania altruizmu.

      Sensowna definicja altruizmu dla mnie to: dobrowolne działanie dla dobra innych, za które nie otrzyma się w szybkim terminie ekwiwalentnej odpłaty.

      W tle kryje się naturalnie zdrowy egoizm. Np. przepuszczam kierowców z ulicy podporządkowanej. Liczę na to, że utrwalając kulturę współpracy na drogach także ja zostanę przepuszczony kiedyś w trudnej sytuacji. Nawet Matce Teresie można przypisać egoistyczny motyw - będąc dobrą zostanie świętą i zapewni sobie miejsce w Niebie.
      Serdecznie pozdrawiam


      Usuń
    9. Absolutnie WSZYSTKO, co robimy, robimy albo dlatego, że musimy, albo dlatego, że MY tak chcemy - lub uważamy, że powinniśmy. Tak więc albo jesteśmy zniewoleni (np. gdy musimy płacić podatki) albo jesteśmy zdrowymi egoistami (zaspokajamy potrzeby WŁASNEGO sumienia). Tak czy siak - unikamy niebezpieczeństwa (kary) lub otrzymujemy (duchową choćby) gratyfikację.

      Usuń
    10. Kiro, do tego momentu Twojej wypowiedzi jesteśmy mniej więcej zgodni.

      Usuń
    11. @ Dibelius
      Czcigodny Dibeliusie
      Wielki Konfucjusz powiedział że naprawę państwa należy zacząć od naprawy mowy. Czyli doprowadzić do tego aby różni ludzie używając tego samego pojęcia przypisywali mu to samo znaczenie.
      Dlatego fikołki definicyjne owej Ayn Rand mam za logiczny szajs a ją samą za szkodnika psującego dyskurs publiczny.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Szanowny Dibeliusie!

    Mylisz moralność z emocjami, a altruizm z oświeconym egoizmem. Może uporządkujmy to wszystko, dobrze? Z Wiki:

    Poziom I - Przedkonwencjonalny (wiek przedszkolny i młodszy wiek szkolny) - dziecko kieruje się chceniem, tym, co dla niego przyjemne i przykre
    Stadium 1 - Orientacja posłuszeństwa i kary - Egocentryzm. Reguły przestrzega się tylko po to, by unikać kary. To, czy czynność jest dobra i zła określają ich skutki. Punkt widzenia i interesy innych nie są brane pod uwagę.
    Stadium 2 - Orientacja naiwnie egoistyczna - Relatywizm moralny. Działanie dobre to działanie, które ma na celu dobro własne a nie innych. Potrzeby innych są brane pod uwagę, jeśli rezultat ich działania jest korzystny dla własnego dobra.
    Poziom II - Konwencjonalny (aprobata społeczna) (ok. 13-16 rok życia)- jednostka zaczyna orientować się w konwencjach społecznych, dopasowuje pragnienia do konwencji.
    Stadium 3 - Orientacja "dobrego chłopca/dziewczyny" - Czynność jest oceniana jako dobra albo zła ze względu na intencje jednostki. Cenione są społecznie akceptowane standardy zachowania.
    Stadium 4 - Orientacja prawa i porządku - Pojawia się szacunek dla autorytetów oraz przekonanie, że reguły społeczne muszą być przestrzegane. Zwraca się uwagę nie tylko na motywy działania jednostki, ale również na standardy zewnętrzne.
    Poziom III - Postkonwencjonalny (zasady moralne, ideały) (powyżej 16 roku życia) - jednostka jest w stanie spoglądać na to, co w danym społeczeństwie jest konwencjonalne jako na konwencjonalne; jednostka może być autonomiczna moralnie, może porównywać własne zasady moralne z zasadami innych.
    Stadium 5 - Orientacja umowy społecznej i legalizmu - To, co jest słuszne, zależy od opinii większości w danej grupie społecznej.
    Stadium 6 - Orientacja uniwersalnych zasad sumienia - O postępowaniu decydują wybrane przez jednostkę zasady etyczne. Gdy obowiązujące prawo wchodzi w konflikt z tymi zasadami jednostka postępuje zgodnie z tymi drugimi.



    Nie gniewaj się, ale... zwierzęta dotarły zaledwie do moralności stopnia 1. i 2.

    Moralność przedkonwencjonalna:

    1. Orientacja posłuszeństwa i kary.

    Egocentryzm. Reguły przestrzega się tylko po to, by unikać kary. To, czy czynność jest dobra i zła określają ich skutki. Punkt widzenia i interesy innych nie są brane pod uwagę.

    2. Orientacja naiwnie egoistyczna.

    Relatywizm moralny. Działanie dobre to działanie, które ma na celu dobro własne, a nie innych. Potrzeby innych są brane pod uwagę, jeśli rezultat ich działania jest korzystny dla własnego dobra.

    Zwierzę może pomóc komuś, kogo lubi, lub kto kiedyś pomógł jemu. To nie jest altruizm!


    NIEKTÓRE zwierzęta przerobiły stopień 3.

    Moralność konwencjonalna:

    3. Orientacja "dobrego chłopca/dziewczyny".

    Działania moralne, to takie, które odpowiadają oczekiwaniom rodziny, czy innej ważnej grupy. Cenione są społecznie akceptowane standardy zachowania.


    U ludzi moralność konwencjonalna jest poszerzona o stopień 4.

    4. Orientacja prawa i porządku.

    Pojawia się szacunek dla autorytetów oraz przekonanie, że reguły społeczne muszą być przestrzegane. Zwraca się uwagę nie tylko na motywy działania jednostki, ale również na standardy zewnętrzne.


    U niektórych jednostek pojawia się pkt 5.

    Moralność postkonwencjonalna:

    5. Orientacja umowy społecznej i legalizmu.

    To, co jest słuszne, zależy od opinii większości w danej grupie społecznej.


    I w końcu moralność najwyższego, 6-tego stopnia.

    6. Orientacja uniwersalnych zasad sumienia.

    O postępowaniu decydują wybrane przez jednostkę zasady etyczne. Gdy obowiązujące prawo wchodzi w konflikt z tymi zasadami jednostka postępuje zgodnie z tymi drugimi.



    UWAGA! Żaden z tych stopni (od 1-szego do 6-tego) nie gwarantuje obiektywnej oceny tego, co dobre, a co złe. Moralność wg Kohlberga to w istocie stosunek zasad jednostki do zasad społeczeństwa.


    A teraz powiedz mi: osobnik o jakim stopniu moralności NAJPEWNIEJ poświęciłby życie i swoje i innych ludzi w imię ZASAD? ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Droga Kiro,
    Polemice z teorią Kohlberga poświęcę osobny wpis. Poświęcać życie innych ludzi można nawet bez żadnych zasad, trudniej z własnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe. Ale nie ma ludzi bez zasad. A że ateista prędzej będzie miał swoje zasady, niż osoba wierząca, to i ciekawi mnie, jakich to argumentów użyjesz, by dowieść, że nie posiada żadnych. Na razie PRAKTYKA mówi, że jest inaczej.

      Usuń
    2. Sam jeszcze do końca nie wiem, jakich argumentów użyję. Ale mam już wizję, dzięki chwili oświecenia jakiego doznałem w Kolegiacie Św. Anny w Wilanowie.

      Usuń
    3. Nie mam nic przeciwko odmiennej opinii, nawet egzotycznej, byleby nie udawała argumentu. A w przypadku moralności o argumenty trudno...

      Usuń
  6. Z tym psem B to przesadziłeś Dibeliusie. Pies nie zrobił tego z powodu moralności. Jego zachowanie związane było z obawą przed psem A, że jak wywącha sprawę to „wyniknie niezręczna sytuacja” , która już wcześniej była dla niego „dyskomfortem” - zapewne fizycznym a nie moralnym.
    To samo dotyczy ludzkich zachowań. Ludzie też podlegają tresurze, np. żeby w stosownym momencie trafić pupą do nocnika.
    Psy i ludzie są przyzwyczajone do życia w stadzie i w sytuacjach skrajnych – jak trzęsienie ziemi w Japonii i nie tylko – pomagają sobie wzajemnie, bo w grupie łatwiej przeżyć. Sam o tym dalej piszesz.
    Moim zdaniem człowiek z punktu widzenia świata zwierząt jest nienormalny. Bo nie jest normalnym zwierzęciem. Po prostu jest człowiekiem. Czasem zachowuje się jak zwierzę. Czasem gorzej: podobno wilki odpuszczają wrogowi gdy ten się poddaje a z ludźmi bywa różnie. Ale to powikłanie wolnej woli i sumienia. Na ogół kieruje się tym co go ze świata zwierząt wyróżnia: moralnością. W końcu jesteśmy ulubionym gatunkiem Pana Boga.
    Z niecierpliwością czekam na dalszy wywód.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wchodzimy w spór definicyjny.
      1) Moralność w odniesieniu do zwierząt można rozpatrywać na poziomie morm i zachowań, a nie intencji, bo nie jesteśmy w stanie ich ocenić.
      2) Można rozpatrywać różne poziomy moralności - zgodnie z tym co cytuje Kira. Na niższym poziomie zachowania moralne wynikają z obawy przed karą, co dotyczy kilkuletnich dzieci i niektórych zwierząt.
      Zabieram się za szykowanie ciągu dalszego.

      Usuń
  7. szacun dla Yrk-a, który zrozumiał myśl Ayn Rand... nie chodzi tu o to, by pomagać lub nie pomagać... chodzi o to, by nie nakazywać i nie zakazywać pomagania /ani prawnie, ani w formie "nacisku stada"/... wydaje się to łatwe do zrozumienia, ale okazuje się, że nie dla wszystkich...
    ....
    Dibi, jeśli przepuszczasz ludzi z ulicy podporządkowanej /choć wg. prawa stanowionego nie musisz/, robisz to dla SIEBIE... robisz im "dobrze" niejako przy okazji /jednocześnie robisz "źle" jadącym za Tobą, ale to już kwestia Twojej wewnętrznej kalkulacji/... sam świetnie wyjaśniłeś swoje racjonalne pobudki... syf zaczyna się w momencie, gdy wpuszczasz się w poczucie winy, gdy zdarzy Ci się takiego kolesia nie przepuścić... bo to oznacza, że umocowałeś za mocno w "superego" swój schemat zachowania /a zbiorem takich schematów jest dokładnie moralność/ i Twoje "ego" utraciło nad tym kontrolę...
    aha...
    zakonnica z Albanii również pomagała dla SIEBIE, bo taki był jej patent na samorealizację...
    niejaki Jezus też się dał zabić, bo tak się chciał zrealizować...
    centrum jest zawsze "JA"... a altruizm jest tylko jednym ze sposobów na tą samorealizację...
    pozdrawiać :))... /przy okazji Zacną Kirę też :))/...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co, to wyrzuty sumienia są złe? Bez nich nie miałoby sensu wyrabianie sobie jakichkolwiek zasad. A zasady nie zawsze są przyjemne, PKanalio. ;)

      Obrzucanie Ayn Rand błotem za to, że niby promowała kompletny egoizm, jest czynem obrzydliwym. Niestety, sensowne wypowiedzi Yrka utonęły w gąszczu ujadania pewnego osobnika...

      Usuń
    2. "wyrzuty sumienia"... czyli pewien sygnał z podświadomości, że popełniło się błąd... pomocny dodatkowy mechanizm, owszem... ale w nadmiarze autodestrukcyjny...
      tzw. "kompletny egoizm" to dominacja "id", libertynizm... to tak, jak iść ulicą i potrącać wszystkich po drodze bez wyjątków /zamiast selektywnie obdarzać kopami tych, którzy zasłużą/... co najmniej niezbyt mądre... nikt nie ma takiej mocy, by tak działać /co najwyżej ma tej mocy iluzję/... Ayn Rand na pewno tego nie promowała...
      na "osobnika" szkoda mi nawet moich odchodów, więc tego tematu nie podejmę...

      Usuń
    3. Zostałem wywołany do tablicy z Ayn Rand. Po spojrzeniu do Wikipedii pojawia się prosta kwintesencja jej nauki: egoizm jest cacy, altruizm be. Z waszych wyjaśnień wynika inny, ukryty pod tym schematycznym hasłem sens jej teorii. Może znajdę czas, żeby się zapoznać.
      Coś jest na czasie z psychoanalizą i poczuciem winy. Ciągłe poczucie, że nie zrobiło się wszystkiego co potrzeba i tak jak należy. Czy życie ma być służbą, bez możliwości wyluzowania się?
      Pozdrawiam

      Usuń
    4. Słuchałam kiedyś wywiadu z Ayn Rand, w którym cierpliwie tłumaczyła, że pomaganie innym jest złe tylko wtedy, gdy robimy to pod psychicznym przymusem.

      Usuń