Łączna liczba wyświetleń

piątek, 21 września 2012

Wyzysk

Znajomy zatrudniony we francuskiej firmie telekomunikacyjnej dostał zadanie, aby na miejscu sprawdzić organizację i jakość produkcji u kooperanta z Chin. Wielogodzinny przelot samolotem, potem podróż pociągiem, następnie samochodem, na koniec z powodu dzikiego i trudno dostępnego terenu – na osiołku. Ukazała się średnia jak na warunki chińskie wieś – ok. 20.000 mieszkańców, na jej obrzeżu wielkie baraki, a w nich właśnie fabryka kooperanta. Pracownicy zatrudnieni za głodowe pensje. Okazało się jednak, że proces produkcyjny zorganizowany jest sprawnie, a jakość spełnia wymagane normy. Znajomy, osoba o lewicowej wrażliwości społecznej, opowiadał o tej sytuacji z oburzeniem, jako o przykładzie wyzysku.

Autorem teorii wyzysku był Karol Marks:

Marks twierdził, że umowa o pracę, z racji tego, że praca opłacana jest poniżej wartości, którą tworzy, jest aktem wyzysku pracownika przez kapitalistycznych pracodawców; różnica (przypadająca kapitaliście) jest wartością dodatkową. Ta wartość dodatkowa jest następnie dzielona na inwestycje i osobisty dochód kapitalistów.


Po wysłuchaniu relacji znajomego, jako wredny prawicowiec, zacząłem zastanawiać się dlaczego kooperant nie wybudował fabryki na wschodnim wybrzeżu Chin, gdzie jest dogodna infrastruktura – sieć linii kolejowych, autostrad, dostępność wysoko wykwalifikowanych fachowców.  Odpowiedź jest prosta – szukał tańszej siły roboczej. Na wschodzie, rozwiniętym gospodarczo i cywilizacyjnie, ulokowano tyle fabryk, że aby zapewnić pracowników poziom wynagrodzeń musiał wzrosnąć. Wschód Chin rozwinął się dzięki elementom dzikiego kapitalizmu, roztropnie zintegrowanym do nowoczesnego ustroju komunistycznego. Teraz ten kapitalizm wyruszył na podbój biednego zachodu.

W sensie ekonomicznym współcześnie jest oczywiste, że Marks absolutyzował pracę. Co najmniej równie ważnymi czynnikami są np. kapitał, technologia, zarządzanie. Nie miał jednak racji także w sensie moralnym – określając pejoratywnym pojęciem wyzysku dobrowolną umowę o pracę. Ten chiński kooperant pojawił się w odległej wsi i dał ludziom możliwość wyboru – pracy za niską płacę, albo kontynuacji klepania biedy. W efekcie dobrowolnej umowy pracodawcy i pracowników zaczyna funkcjonować na tym obszarze przemysł, w ślad za nim podążą usługi, rozwinie się infrastruktura itd.

Lepsza już definicja wyzysku zawarta jest w naszym Kodeksie karnym:

Art. 304.

Kto, wyzyskując przymusowe położenie innej osoby fizycznej, prawnej albo jednostki organizacyjnej nie mającej osobowości prawnej, zawiera z nią umowę, nakładając na nią obowiązek świadczenia niewspółmiernego ze świadczeniem wzajemnym, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Definicja ta doskonale pasuje do istoty współczesnego eurosocjalizmu. Klasa rządzącej biurokracji nakłada na społeczeństwo podatki, aby dokonywać transferu środków od donatorów na rzecz beneficjentów, a także na własne potrzeby. Donatora można zdefiniować jako członka rodziny, która średnio w sumie płaci więcej podatków, niż wynosi wartość świadczeń otrzymywanych od państwa. Państwo nakłada na donatorów podatki przymusowo i w wysokości niewspółmiernej ze świadczeniem wzajemnym.

Efekty ekonomiczne znamy – inwestycje zamiast do państw socjalistycznych idą do państw stosujących elementy kapitalizmu. U nas ludzie mają świadczenia socjalne, kodeks pracy, związki zawodowe i nie będą pracować za niskie wynagrodzenie. Tylko, że państwa nie wytrzymują ciężaru świadczeń dla beneficjentów. Zwiększają podatki, zarzynając gospodarkę, zwiększając bezrobocie.  Ale to nie wystarcza. Zadłużają się – kosztem przyszłych pokoleń. Ale i to już się kończy i zaczynają bankrutować, tak jak poprzednio państwa bloku sowieckiego.

Zapamiętajmy: SOCJALIZM = WYZYSK. Ale dlaczego tak nieefektywny ekonomicznie ustrój politycznie dominuje na świecie? Obecnie ważą się losy USA. Przeciekła do mediów wypowiedź przerażonego Romneya, że dzięki reformom Obamy 47% elektoratu to twardy elektorat demokratów. W następnym wpisie przedstawię przyczyny politycznej siły socjalizmu.

16 komentarzy:

  1. Ja tam pamiętam ze szkoły: "W kapitalizmie jest wyzysk człowieka przez człowieka. A w socjalizmie - odwrotnie."

    A tak w ogóle, to bardzo źle wspominam brutalny gwałt na umyśle maturzysty, którym byłem w roku 88. Otóż zdawałem na maturze biologię jako przedmiot dodatkowy. Jedną z nauczanych w socjalistycznej szkole teorii był ewolucjonizm. W jego ramach mówiło się o błędach hipotezy Lamarcka, która zakładała, że słoń ma trąbę, bo słonie ją wyciągają coraz bardziej, używając jej, co następnie przenosi się na kolejne pokolenia. (Teoria prawdziwa, tj. Darwinowska, jak mnie uczono, mówi niekoniecznie to samo: trąba wydłuża się na skutek mutacji, a jeśli mutacja ta jest przydatna, to faworyzuje osobniki ją posiadające, w rezultacie czego mają one szansę spłodzić więcej potomstwa.) Tyle wprowadzenia.
    No więc opanowałem ten materiał, a tu nagle na przedmiocie "propedeutyka nauki o społeczeństwie" dowiedziałem się, że wg. Marksa, człowieka stworzyła praca. A to mianowicie człowiek pracując - doprowadził do rozwoju mózgu. Czysty Lamarckizm. Nie dało się to nijak pogodzić, ale w końcu przecież - Marks był nieomylny.
    Najgorzej, że na moje żale pani od propedeutyki powiedziała w końcu: "Chcesz mieć tę maturę? To odpuść."
    Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że matura przygotowuje do życia -- również w taki sposób. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wspominam nauki światopoglądowe w szkole prl-owskiej jako kłębek sprzeczności. Absurd tych teorii w konfrontacji z rzeczywistością dobrze ilustrują ówczesne komedie filmowe, które pełniły rolę "wentyla bezpieczeństwa". Pewnie w obecnej szkole eurosocjalistycznej natrafilibyśmy na nowe absurdy, ale nie wiem czy młodzież w ogóle słucha czegokolwiek np. na przedmiocie wiedza o społeczeństwie.

      Usuń
    2. dziś lepiej nie jest , jest tylko inaczej :)
      yagy

      Usuń
  2. Znam sie na ekonomii tak, jak swinia na gwiazdach, ale logicznym mi sie wydaje, że jeżeli gdzies cos się kręci (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) to w konsekwencji ludziomzaczyna sie pozytywnie zyć. FAktem jest, że w stosunku do zachodu są oni tania siła roboczą, ale na swoim własnym podwórku może jest to do zniesienia. Poza tm nie rozumiem tych różnic ekonomicznych...dlaczego gdzie indziej krowa kosztuje taniej niż u nas?:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrozumienie współczesnej ekonomii wymaga znajomości technik matematycznych daleko wykraczających poza zakres naszej percepcji. Ale faktem jest, że prawie wszystkie towary przemysłowe w sklepach są "Made in China", a Chiny bogacą się i stają się supermocarstwem.
      Więc coś jest na rzeczy z tą tanią siłą roboczą, której pozbawiliśmy się, hojnie rozdając socjal.

      Usuń
  3. Czcigodny Dibeliusie
    Jesteś w mniejszości. Tego ze inwestor tam stworzy miejsca pracy gdzie produkcja czegoś przyniesie mu WIĘKSZY ZYSK nie wytłumaczysz ani socjalistom ani skretyniałym "leberałom" onanizującym się przy lekturze "Index of Economic Freedom" i nie mogącym swoimi ptasimi móżdżkami zrozumieć dlaczego inwestycje uciekają do Chin , Indii czy Brazylii zajmujących odpowiednio miejsca 138, 123 i 99 w tym błazeńskim rankingu. A nie do Australii (3), Nowej Zelandii (4) czy Szwajcarii (5).
    Pozdrawiam niewesoło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
      Kapitaliści głosują nogami, a nie indeksem. Pseudoliberałowie mogą się najwyżej pobawić swoim indeksikiem.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  4. "W efekcie dobrowolnej umowy pracodawcy i pracowników zaczyna funkcjonować na tym obszarze przemysł, w ślad za nim podążą usługi, rozwinie się infrastruktura itd."

    Szanowny Dibeliusie, ja rozumiem, że można się brzydzić socjalizmem, że Kodeks Pracy jest przeładowany przepisami, ale żeby usprawiedliwiać głodowe pensje??? Dla mnie to zwykłe skur...two, płacić niewielkie pieniądze za ciężką pracę. Bogactwo państwa jedzie, jak widzę, nierzadko na niewolniczej NIEMAL pracy jego obywateli. Sorry, to przegięcie.

    Śp. matka mojego chłopaka była biedna przez całe życie. Na starość wpadła niemal w nędzę. Syn, oczywiście, pomagał, ale i ona musiała dorabiać do głodowej renty. No i wówczas zatrudniła ją niewiele młodsza od niej kuzynka, która "ratowała" ją od biedy, zlecając retuszowanie portrecików nagrobnych. Za każdy taki portrecik matka mojego chłopaka dostawała 5 zł. Potem kuzynka ów portrecik wypalała jakoś czy coś w tym guście i sprzedawała za... 150 zł. Miała prawo tak robić? Miała. I jest KURWĄ dla mnie z tego powodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na tym polega również biznes, kupić tanio sprzedać drogo.
      weź takie Oscillococcinum - można znaleźć po 20zł za parę fiolek , a jest to nic innego niż kuleczki cukru.
      Koszt produkcji poniżej 1 zł.
      I jeszcze wmawiają ,że NAUKOWE badania potwierdzają skuteczność.
      Na podłość rady nie ma , ale oszustwa można by już zwalczać...
      yagy

      Usuń
    2. Istnieje coś takiego jak moralność. Może nie u każdego...

      Usuń
    3. Ależ szacowna, udowadniałaś na swoim blogu , że moralność jest pojęciem wysoce względnym :)
      yagy

      Usuń
    4. Z punktu widzenia liberalnego opisana sytuacja jest prawidłowa. Biedni wieśniacy mają wybór - praca u kapitalisty za nędzną pensję lub dotychczasowa wegetacja. Wybierają pracę, więc mimo wszystko opłaca im się to. Efekt: następuje rozwój gospodarczy i poziom życia zaczyna się powoli poprawiać.
      Z punktu widzenia socjalistycznego: egzekwować płacę minimalną lub wręcz płacić socjal. Efekt: kapitalista otwiera produkcję w innym kraju a socjalistyczne państwo powoli bankrutuje.
      Generalne koncepcje ekonomiczne to jedno, a indywidualne przypadki kurewstwa, jaki opisałaś, mogą się zdarzyć w każdym systemie.

      Usuń
    5. Bo jest, Yagy. Twoja moralność może być moją niemoralnością - i na odwrót. W przeciwnym razie ludzie nie kłóciliby się o "prawa" ludzi i zwierząt, o aborcję, o karanie złodziei i morderców. Wyraziłam swoje zdanie. Jak ktoś ma inne, to tylko to dowodzi, że miałam rację, pisząc o względności moralności.



      Dibeliusie, jasne, że lepsza gówniana praca niż żadna. Ale jest to mimo wszystko odrażające moralnie. Przynajmniej dla mnie.

      Usuń
    6. Dlatego Szacowna, się nie dziw ,że ktoś zachowuje się jak skończony padalec lecz w swym mniemaniu uważa się za wysoce moralną osobę...
      yagy

      Usuń
    7. Ja bym się miała DZIWIĆ???????? Ja takiego człowieka traktuję jak śmiecia (oczywiście w taki sposób, żeby sobie nie narobić kłopotu - wiecie, żyjemy w tzw. cywilizowanym kraju ;)) i tyle.

      Usuń
  5. czy pracodawca który mi płaci 700zł na miesiąc umowa-zlecenie to wyzyskuje mnie cyz nie? Niby bezsensowne pytanie ale to jest słowo klucz bo innej tutaj pracy nie ma a ja jestem w rzeczywistości szczęściarzem. Płakac sie mi chce czasami i często płaczę z tego pwoodu ale co mam zrobić?

    OdpowiedzUsuń