Pomimo
upływu ponad 70 lat od końca II wojny światowej znaczne obszary Warszawy
pozostają nieodbudowane. Takim przeklętym miejscem pozostają np. tereny
niedaleko Dworca Zachodniego, stanowiące część obozu koncentracyjnego KL
Warschau. Ten utajniony obóz założono w 1943 roku na podstawie decyzji
Heinricha Himmlera. Miał służyć redukcji liczby ludności w związku z planem
Pabsta, przewidującym przekształcenie Warszawy w niewielkie miasto niemieckie. Według
niektórych publikacji w jednym z tuneli pod dworcem miały się znajdować komory
gazowe. Do tej pory wrażliwe osoby przechodząc tunelem odczuwają paniczny
strach.
Dalej
było już tylko gorzej. Droga wiodła wzdłuż zrujnowanego płotu.
Jeden
z okolicznych mieszkańców opowiedział, że w tej mrocznej scenerii odbywają się nocami
nielegalne walki ostrych psów. Przerażające.
Faktycznie zimny spacer, a do tego tunelu, to bym nie weszła nawet z obstawą! i to nie ze względu na historię, tylko ciemność i długość.
OdpowiedzUsuńGazownia wygląda świetnie, znaczy jako potencjalne miejsce rozwoju kultury, a ten kotlet niekoniecznie :)
Na Zachodnim kiedyś wysiadłam ale to było jakieś straszne zadupie, jak na wyobrażenie Warszawy :)
Pozdrawiam serdecznie
Są jeszcze gorsze miejsca niż okolice Zachodniego, postaram się także kiedyś przygotować relację blogową.
UsuńSerdecznie pozdrawiam
Fakt, nieciekawie to wygląda. A budynek gazowni imponujący - można by spróbować, pozostawiając zewnętrzną fasadę, urządzić w środku jakiś lokal komercyjny, który sam by na siebie zarabiał. Czy to punkt handlowy, czy restaurację. Zawsze to lepiej, niż niszczejący budynek, na którego remont nie ma pieniędzy. Pewnie, najlepiej pozostawić w stanie nienaruszonym i dobrze zakonserwowanym dla przyszłych pokoleń - ale to kosztuje i to niemało.
OdpowiedzUsuńW jednym z miast Wielkopolski ktoś wpadł na dobry pomysł - budynek przestał straszyć, a zaczął zdobić:
http://wikitravel.org/pl/Plik:Ostrow_Energa.jpg
Jest impas bo miasto przekazało obiekty fundacji "Warszawa Walczy" w celu zbudowania muzeum. Fundacja sprzedała je biznesmenowi, który chciał w nich zbudować lofty i biura, ale nic mu nie wyszło i niszczeją. Ale jest nadzieja, bo nowoczesna zabudowa powoli wcina się w tę okolicę.
UsuńPrzykład z Wielkopolski - podoba mi się.
Dibeliusie, czy aby ten burger to ci nie zaszkodził? Wyglądał dosyć podejrzanie - mam nadzieję, że lepiej smakował niż wyglądał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, TF.
Miałem do wyboru banalną pizzerię, albo ten lokal wpisujacy się w mroczną scenerię mojej wyprawy. Konsumpcja burgera była mocnym przeżyciem i cieszę się, że czytelnicy to doceniają. A była to tylko wersja medium well done. Wyobraźmy sobie wersję blue: surowe, krwiste mięso tylko przypieczone z wierzchu - podobno największa atrakcja koneserów.
UsuńSerdecznie pozdrawiam
Czcigodny Dibeliusie
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że bez problemów gastrycznych przeżyłeś ten "fast food". Bo już sam widok takich wyrobów działa na mnie prawie równie deprymująco, jak te ruiny na terenie gazowni. Skandalem jest, że ruiny chyba prędzej niż później "same z siebie" się rozlecą. W końcu pieniądze zawsze w Polsce się znajdą, ale na takie cele, jak upamiętnienie jakiejś klęski, która rzecz jasna była "moralnym zwycięstwem". Przynajmniej w opinii "patriotów", o których można powiedzieć, że Polska istnieje mimo ponad dwustu lat ich działalności.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
UsuńFaktycznie - największym problemem nie jest upamiętnianie klęsk przez "patriotów", ale samo powodowanie tych klęsk pod wpływem martyrologicznego amoku.
Serdecznie pozdrawiam