Łączna liczba wyświetleń

sobota, 20 lutego 2016

Fenomen dżinsów z dziurami

Odniosłem wrażenie, że czytelnicy mniej zainteresowani są obecnie tematyką polityczną, dlatego zmieniam profil bloga na modowy. Dzisiejszy wpis poświęcę fenomenowi dżinsów z dziurami.

Pierwsze dżinsy z dziurami pojawiły się w latach 70-tych w środowisku hipisów. Ich piękne, kolorowe stroje z racji koczowniczego i nieuporządkowanego życia w naturalny sposób ulegały zabrudzeniom, przetarciom, naderwaniom. Dotyczyło to także charakterystycznych dzwonowatych dżinsów, często ozdobionych malowniczymi ornamentami. Pojawił się także specyficzny powód do posiadania w dzwonach dziur. Częste wkłuwanie strzykawek z narkotykami w żyły na rękach powodowało stan zapalny, stąd konieczność wykorzystania żył na nogach. Jednak w liberalnym obyczajowo środowisku hipisów zdjęcie lub zsunięcie dżinsów mogło być i na ogół było odbierane jako zaproszenie do kopulacji. W efekcie dziewczyna zamiast zażycia upragnionej działki narkotykowej uczestniczyła w niekoniecznie pożądanym w tym momencie stosunku seksualnym. Dziura w dzwonach w odpowiednim  miejscu była więc wygodna i praktyczna. Hipisowski epizod z dziurawymi dżinsami przeminął jednak wraz z ostatnimi przedstawicielami tego środowiska, zaćpanymi na śmierć albo zmieniającymi strój na eleganckie garnitury lub żakiety.

Przełomowym momentem był rok 2003. W opuszczonej sztolni w kopalni na kalifornijskiej pustymi Mojave znaleziono zmumifikowane zwłoki brodatego górnika ubranego w dżinsy marki Levi’s z 1880 roku. Legendarna wytrzymałość materiału spowodowała, że oprócz przetarć i zabrudzeń woskiem ze świecy, którą górnik oświetlał sobie drogę w tunelu, spodnie były w idealnym stanie. Ten egzemplarz spodni, które pod koniec XIX wieku kosztowały ok. 1 dolara, sprzedano na aukcji za 46.000 dolarów. Zdarzenie to zafascynowało kreatorów mody, którzy rozpoczęli promowanie dżinsów z przetarciami i dziurami. Propozycja  spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem zarówno celebrytów jak i szerokich mas konsumentów. Wydaje się, że w tym roku pójdziemy na całość. Warto popatrzeć na przykładowe kreacje na portalu zeberka.pl:

Oto największy hit tego sezonu!

Dziurawe jeansy w tym sezonie mają całkowicie nową odsłonę. Do tej pory triumfy święciły lekkie przetarcia i dziury na kolanach. Tej wiosny zdaje się z kolei, że dziur jest więcej niż jeansów!

Mocno podziurawione spodnie mają odsłaniać nogi i dodawać każdej stylizacji luzu i ekstrawagancji. W sieciówkach znajdziemy je w wielu osłonach - od ciemnych, przez jasne aż po całkiem białe.


Stylowe dżinsy możemy nie tylko nabyć w sklepach, ale i wytworzyć samodzielnie metodą DIY do it yourself:






Ale uwaga! Jeden z komentatorów poskarżył się, że opis metody był niedokładny i przerabiając spodnie niechcący obciął sobie penisa.

Ja osobiście nie mam teraz dziurawych dżinsów, ale pamiętam, że w spodniach marki Wrangler nabytych jeszcze w PRL-owskim peweksie chodziłem przez prawie dwadzieścia lat i na koniec rzeczywiście zrobiły mi się dziury na kolanach.

Modowy sukces dżinsy zawdzięczają trwałości, wygodzie, wachlarzowi fasonów – podkreślających albo tuszujących sylwetkę. Jednak jakie mogą być jednak przyczyny nasilającej się mody na dżinsy z dziurami? Niewątpliwe jest ona dogodna dla przemysłu odzieżowego – modele przetarte i podziurawione mają niższą trwałość, nosi się je krócej, nabywa częściej. Nie dziwi więc promowanie tej mody przez kreatorów. Dlaczego jednak ta propozycja tak chętnie przyjmowana jest przez rzesze klientów – głównie klientek? Kobieta w takich podartych spodniach wygląda, jakby przed chwilą została zgwałcona. Może to podświadoma tęsknota za męską siłą w dzisiejszym sfeminizowanym, spedalonym, politycznie poprawnym świecie? 

22 komentarze:

  1. no właśnie chyba jakaś tęsknota za lumpiarstwem?...ludzie teraz ścigają się żeby być cool, takie są trendy mody i obyczajów.

    wprawdzie lubię styl trochę rozczochrany, niedokończony, niedopracowany lub mój ukochany -pognieciony, ale dziury i lumpy mnie jakoś nie zachwycają, za to obcisłe dżinsy w kwiatki i owszem :)
    a Ty jakie dżiny lubisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już sobie Ciebie wyobrażam w tych obcisłych w kwiatki :)

      Ja lubię klasyczne w kolorze granatowym, materiał średnio delikatny, fason slim - czyli przylegające do ciała, ale nie rurki!
      Chociaż ostatnio kadrowa w pracy wezwała mnie na rozmowę i zaleciła nosić spodnie chinosy. Muszę się tym zainteresować.

      Usuń
    2. mam takie białe z szaro-brzoskwiniowym delikatnym wzorem kwiatowym (różanym)- to moje ulubione :)))
      faktycznie slim.. chinosy mnie nie przekonały ale w cygaretkach szukam wzoru - tylko moje kadry też już kręcą nosem, że to ponoć coś narusza :))

      Usuń
    3. Nie wiadomo, czy te kadry to tak z obowiązku, czy z zazdrości. Na panie w cygaretkach, to aż miło popatrzeć...

      Usuń
  2. Czcigodny Dibeliusie
    Na pomysły pedalskich dyktatorów mody (zdrowych psychicznie facetów można w tym towarzystwie ze świecą szukać) jestem chemicznie odporny. Chętniej od dżinsów noszę sztruksy, oczywiście bez dziur.
    W moich czasach studenckich modne były łaty na dżinsach, zrobione z tegoż samego materiału, niekoniecznie w tym samym kolorze. Ale prawdziwą rewią mody były zajęcia studium wojskowego polibudy dla zakwalifikowanych do tak zwanej powszechnej samoobrony. Przychodząc w szarych spodniach z kantem jak żyletka, błękitnych zamszowych półbutach, marynarce w angielską kratkę, białej koszuli i szarej wiązanej muszce w niezapominajki, niczym specjalnym się nie wyróżniałem. Królem mody był kolega, pojawiający się w żakiecie, sztuczkowych spodniach, z pięknym fontaziem pod szyją, monoklem w oku, sztybletach na nogach i nieodłączną hebanową laseczką w dłoni. Do tego nosił bródkę i wywoskowane wąsy a la Naoleon III. Na sam jego widok zupaki dostawały słynnej praczki.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stary Niedźwiedziu w tamtych czasach prezentowanie odmienności w studium wojskowym było w modzie i często tarczą obronną lub orężem do walki z przymusem (pedalstwa się bali i to było ulubioną prezentacją)...
      na wydziale artystycznym polibudy (pseudo artystycznym jak mówią) była duża tolerancja w ubiorze i tam trudno było wywołać zdziwienie lub czyjś szok modowy.

      Na muszkę w niezapominajki to bym zwróciła uwagę (chociaż za muszkami nie przepadam), błękitne buty też by mi się spodobały, ale sztyblety, woskowane wąsy, laseczki i strzelające oczy, raczej byłyby zbyt dużą konkurencją dla mojej osoby to jednak to cudo (królestwo mody) zostawiłabym innym :)
      co do sztruksu to pomimo tego, że ma fakturę 3D to jednak jest tak mięciutki i tak dobrze się układa, że pozwala ciału wypychać kolana, a jednak zdaniem ubioru jest chronić ciało lub dobrze je prezentować a nie wtapiać się i zbytnio z nim spoufalać :))
      moja sztruksowa marynareczka z rysowanym wzorem kwiatowym bardzo dobrze się łączy z twardym dżinsem ale nie lubi wytartego :)
      Pozdrawiam serdecznie, tak czy siak chemia musi być bez niej życie traci urok!

      Usuń
    2. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
      Miło wspominać heroiczny okres walki przeciwko studium wojskowemu. Uważam, że propozycje modowe prezentowane przez Twojego kolegę warto promować jako powrót mody konserwatywnej. Oczywiście zastosowanie wszystkich elementów na raz prowadzi do zamierzonej przesady i śmieszności, ale poszczególne elementy wykorzystane dla kontrastu mogą być inspirujące.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  3. Szanowny Dibeliusie,

    Swoje pierwsze zawodowe kroki stawiałem właśnie w firmie dżinsowej. Ale jak na ironię nigdy dżinsów nie lubiłem. Zwłaszcza, że siedząc w branży przez jakiś czas poznałem fantastyczne materiały znacznie od dżinsu lepsze i wygodniejsze. Świetna była gabardyna - materiał tkany obrączkowo miły w dotyku i bardzo komfortowy. Mimo, że spodnie z tej tkaniny były nieco droższe od zwykłego dżinsu, to zawsze właśnie je wybierałem. W ogóle lubiłem kolekcje non denim, gdyż były bardziej zróżnicowane i co sezon się zmieniały, a linia dżinsów była oparta na kilku sprawdzonych modelach i pozostawała bez zmian nawet kilka lat. I do dzisiaj nic się nie zmieniło - nie dla mnie dziurawe dżinsy i inne szalone pomysły kreatorów mody, których już fachowo opisał Stary Niedźwiedź. Nie dla mnie też rurki dobre dla pedałów i metroseksualnych wymoczków. Krój typu regular fit i ciekawy materiał non denimowy to jest to!
    A tak na marginesie, to dobrze czasowo odpocząć od polityki czy gospodarki i poczytać sobie jakąś lekką notkę choćby i o modzie. Ale mam nadzieję, że nie zrezygnujesz drogi Dibeliusie ze swej podstawowej tematyki publicystycznej.

    Serdecznie pozdrawiam, TF.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. klasyk! mój młodszy syn jest takim zatwardziałym klasykiem , że aż mnie wkurza, bo nawet buty sportowe nie mogą mieć kolorowego paska, a o krawacie w kwiatki nawet nie ma mowy:)) ale kanapkę do pracy potrafi mamie zrobić i nie czeka aż mu ktoś poda obiad :)

      Witaj Tie_Fighter, już myślałam że gdzieś zginąłeś w tej publicystyce.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Witaj Makowa, dobrze Cię widzieć w dobrej formie. Twój młodszy syn jest po prostu gościem z klasą.

      A tak na marginesie to jestem już bardzo zmęczony polityką i jej komentowaniem. Z radością witam lekkie tematy, które moi ulubieni autorzy czasem zamieszczają na łamach swoich witryn.

      Pozdrawiam serdecznie, TF.

      Usuń
    3. cóż, trochę musiał pochodzić głodny :)) żeby żołądek przemówił mu do rozumu i pokazał: co, kto, musi :)

      jeszcze trochę muszę popracować nad tą klasą, bo jednak klasyka jest dobrym tłem dla kobiecych kwiatków ale prawdziwa Klasa nie boi się kolców róży i nie powinna przekroczyć granicy wiecznego cienia ale ciągle mieć szpilkę, która utrzymuje charakter (albo jak mówi mój syn "mieć moc"). To jest trudne do wyuczenia i nie trzyma się reguł. Klasa nie boi niczego, ale trzeba ją czuć!

      Miło mi Tie_Fighter, i do następnego!

      Usuń
    4. @Tie-Fighter

      Szanowny Tie Fighterze,
      Do tej pory preferowałem dżinsy i styl sportowy. Poczułem, że muszę coś w moim życiu zmienić. Przedstawione przez Ciebie propozycje stylu klasycznego przemówiły do mnnie i niewątpliwie się tym kierunkiem zainteresuję.

      Odnośnie tematyki publicystycznej - przy omawianiu kolejnych tematów modowych zawsze może się nasunąć refleksja o takim charakterze, absolutnie tego nie wykluczam.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  4. Dibeliusie, to była ciekawa prezentacja charakterów!

    Jeans ma to coś w sobie! Bywa wytarty, dziurawy, luźny i dopasowany, seksowny i roboczy...Trwa tak od lat i ciągle wpisuje się w kanony mody.
    Nie można go zostawić lub odstawić - dobrze jest mieć go w szafie!
    I czuć siłę w Mężczyznach!
    Artykuł Genialny!
    Miłego dnia, Wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmiana może być ciekawa. Warto czasem przełamać rutynę.

      Szukam nowych alternatyw, ale dżinsów nigdy nie zdradzę. Jak powiedziała celebrytka: Mam szafę pełną ubrań, ale nie wiem, co mam założyć, więc chodzę w dżinsach.

      Dzięki za miłe słowa.
      Miłego dnia!

      Usuń
  5. Szanowny Dibeliusie, Ty i moda - to połączenie zaiste bombowe! :) Ale wiesz co? Nawet się cieszę z tego tematu. W chwili obecnej ani "Bolek" ani żadna inna afera polityczna nie obchodzą mnie bardziej niż zeszłoroczna kupa mojego psa. Ubiór zaś, choć wydaje się kwestią błahą, jest czymś, co dotyczy każdego z nas.

    Moda na podarte dżinsy jest jedną z głupszych, jakie mam okazję zaobserwować. Dziewczyna w takich spodniach wygląda niechlujnie, jak lumpiara właśnie, co zauważyła Makowa. Dziury są jeszcze głupszym wymysłem niż łaty, też swego czasu modne. Tfu, tfu i jeszcze raz tfu!

    Inne modowe idiotyzmy to:

    - traktowanie legginsów jak spodni (czyli odsłonięty tyłek, nawet u grubasków)

    - szeroka koszula wystająca spod wąskiej kurteczki

    - koszulki "bokserskie" u dziewcząt

    - noszenie ciepłej czapki w lecie (jeden ze zwyczajów współczesnej młodzieży)


    Odnośnie ubioru w ogóle, wydaje mi się, że można sformułować kilka prostych, acz klarownych zasad, jakimi należy się kierować podczas kompletowania swojej garderoby. Jaki powinien być idealny ubiór? Moim zdaniem:

    - odpowiedni do okazji (liczy się czas, miejsce, temperatura, rodzaj podjętej aktywności)

    - zgrany z sylwetką oraz typem urody (barwy mają pasować do naszej kompleksji, stopień opiętości do figury, etc)

    - wygodny (nic nie powinno krępować naszych ruchów, materiał ma być przyjemny w dotyku)

    - przyzwoity (nie wykraczający drastycznie poza obowiązujące w danym regionie i czasie normy obyczajowe)

    - ładny i oryginalny, ale nie dziwaczny (dobrze jest się wyróżniać z tłumu na tyle, żeby zatrzymała się na nas jedna czy dwie pary oczu, ale już niekoniecznie sto ;))

    To podstawa doboru toalety. Moim ideałem jest jednak strój, który jest także:

    - prosty (bez udziwnień, nadmiaru falban, guziczków, zapinek)

    - łatwy w czyszczeniu i naprawie (tego chyba nie muszę tłumaczyć ;))

    - trwały (wykonany z dobrego materiału, odporny na kaprysy aury, przypadkowe szarpnięcia, środki piorące)

    - funkcjonalny (im szybciej da się go nałożyć czy zdjąć, tym lepiej; mile widziane spore kieszenie, łatwe zapięcia, etc)

    - kompatybilny z resztą garderoby (pasujący do przynajmniej paru innych sztuk ubrań)

    Kierując się ostatnim wyróżnikiem garderoby doskonałej, jakiś czas temu postanowiłam pozbyć się z szafy większości kolorów. Obecnie 99 % moich ubrań jest w kolorze czarnym, białym i czerwonym, oraz ich pochodnych: szarym i różowym (ten ostatni to mój ulubiony kolor).

    Na dotrzymaniu kroku modzie mi nie zależy. :)


    Nasuwa się jeszcze pytanie, czy strój powinien "wyrażać człowieka". Czy powinien odzwierciedlać jego osobowość, etc. Cóż, ja, co prawda, nie dopasowuję, co prawda, swojej garderoby do wyznawanego światopoglądu czy choćby nastroju, ale gdyby ktoś zechciał mnie ocenić pod kątem preferowanego przyodziewku, doszedłby zapewne do wniosku, że ma do czynienia z niespecjalnie dojrzałą kobietą, właśnie przez upodobanie do różu oraz kwiatuszków. ;)

    Bywają jednak osobliwsze upodobania. Nie ukrywam, że ludzie "czujący się sobą" dopiero wtedy, gdy nałożą lateksową skórę, elegancki garnitur bądź szkocką spódniczkę, wydają mi się dosyć powierzchowni, a w każdym razie zanadto skupieni na wyglądzie. Nie dziwię się, jeśli ktoś źle się czuje w starych, podniszczonych butach czy wytartej jesionce, ale dopracowywanie swojego wizerunku do najdrobniejszych szczegółów nawet przed wyjściem do osiedlowego sklepu to gruba przesada. Przynajmniej dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowna Kiro,
      Zgadzam się z przedstawionymi przez Ciebie zasadami. Aczkolwiek są one w dużej mierze antytezą polityki kreatorów mody. Gdyby zostały powszechnie zaakceptowane, doprowadziłyby ich do rozpaczy, a może bezrobocia. Jednak większość z zapałem poddaje się nowinkom mody, niezależnie od ich - niekiedy - szpetoty i antyfunkcjonalności.

      Ja też trzymam się paru kolorów - czarny, granatowy, szary, zielony. Wydaje mi się, że bardziej jaskrawe mieszanki kolorów i wzorów powodują zdominowanie twarzy. Widzi się ubranie, nie człowieka. Mogą sobie na to pozwolić osoby o bardzo wyrazistej i sugestywnej urodzie, zwłaszcza blondyni lub bruneci.

      Odnośnie modowych idiotyzmów - zgadzam się z Twoją listą. Aczkolwiek w kwestii legginsów jako spodni - na osobach o pełniejszych kształtach wygladają fatalnie, ale samokrytycznie przyznaję, że w niektórych przypadkach zgrabnych pań nie mogłem oderwać wzroku. Wyglądały, jakby od pasa w dół były nagie, podkreślone były wszystkie szczegóły anatomiczne. Jest to oczywiście sprzeczne z zasadą "przyzwoitości".

      Usuń
    2. Przypominam sobie pewną panią w obcisłych leginsach - nie mogłem od niej oderwać wzroku. Ze zdziwienia! Była całkiem zgrabna, ale rzecz w tym, że te spodnie były koloru cielistego i w pierwszym momencie byłem pewien, że wyszła w stroju co najmniej niekompletnym. I nie tylko mnie się tak zdawało, bowiem wszyscy przechodnie mieli wtedy wbity wzrok w jeden punkt. Gdyby chciała odwrócić naszą uwagę od jakiegoś przestępstwa, udałoby jej się to w 100%.

      Usuń
    3. @Nitager
      Nie można wykluczyć, że tak ubranej pani szokująca fascynacja ze strony wszystkich otaczających mężczyzn dostarczała głębszych przeżyć, niż faktyczny seks, ale tylko z jednym mężczyzną.
      Ale ty sobie popatrzyłeś, a ja jako praktykujący katolik po takiej sytuacji musiałbym udać się do spowiedzi i odprawić pokutę.

      Usuń
    4. Przypomina mi się skecz KMN - "Jerzyk dziś nie pije".
      I komentarz Górskiego: "Nie chcesz, nie pij - twój wybór!" - a potem parsknął śmiechem.
      Nie wiem czemu - tak mi się skojarzyło...

      Usuń
  6. Widząc te dżinsy z dziurami myślę sobie jaka ta moda potrafi być przewrotna. Pamiętam, że w latach 70-tych i 80-tych takie paradowanie w podartych dżinsach było traktowane jako najgorsze lumpiarstwo i dlatego nikt się na to nie odważył, a dziś jest dokładnie na odwrót.
    Ale cóż, pozostaje mi ten fakt skomentować przypominając znane słowa Cycerona "O tempora, o mores!".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorszy jest moment kiedy dżinsy przecierają się i dziurawią i wyrzucam je do śmieci. Zdaję sobie sprawę, że robię to w momencie, kiedy wreszcie stały się modne...

      Usuń