Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 25 maja 2014

Koncepcja liberalizacji narkotyków w Polsce

Wbrew większości środowiska konserwatywnego opowiadam się za liberalizacją narkotyków. Obecnie pomimo zakazu narkotyki są z łatwością dostępne na czarnym rynku. Ilustruje to anegdota o mamie zaniepokojonej prelekcją o narkomanii wśród młodzieży. Odważyła się zapytać syna, czy nie ma problemu z narkotykami. Odpowiedział:

- Nie mam żadnego problemu. Dzwonię do dilera i mam.

Zyski z handlu narkotykami płyną szerokim strumieniem do mafii powiązanej ze środowiskami rządzącymi, ale także terrorystami. Ten biznes do tego stopnia umacnia świat przestępczy, że podważa on stabilność nawet tak dużych państw jak Meksyk.

Jest oczywiście przykład Singapuru gdzie skutecznie pozbyto się problemu wprowadzając karę śmierci za handel narkotykami. Jest to jednak wyjątkowe miasto-państwo cechujące się władzą autorytarną, zdyscyplinowanym społeczeństwem, ładem i dobrobytem:

I tak zabrania się jedzenia w środkach komunikacji miejskiej, wyrzucania niedopałków na ziemię, zaśmiecania ulic, plucia na chodniki, niekulturalnego wykorzystania toalet publicznych, a nawet posiadania kserokopii materiałów objętych prawami autorskimi. Za większość z tych "wykroczeń" grozi mandat w wysokości nawet do 1500 dolarów.

Za niszczenie mienia publicznego grozi kara chłosty. Razy wymierzane są 120-centymetrową, rattanową trzciną, którą dla wzmocnienia moczy się jeszcze w wodzie.

Wszyscy są wręcz zadowoleni i chwalą panujący dobrobyt. Czyżby pozbycie się typowej dla zachodniego świata demokracji miało być receptą na porządek na ulicach?
Faktem jest jednak, że przestępczość w Singapurze prawie nie istnieje. Są dzielnice, w których od lat nie popełniono ani jednego przestępstwa. Ani jednego! Policjanci w ramach podziękowań urządzają mieszkańcom pikniki. Dla nas brzmi to jak utopia.


Kara śmierci za handel narkotykami funkcjonuje także w Chinach i Iranie, a społeczeństwa te borykają się z problemem narkotykowym:

Islamska Republika Iranu boryka się obecnie z jednym z najpoważniejszych problemów uzależnień od narkotyków na świecie. Badania przeprowadzone w 2007 roku wykazały, iż szacowana liczba użytkowników narkotyków w Iranie sięgała 1mln 200 tysięcy osób. Odpowiadało to około 2,2 procent dorosłej populacji. Obecnie liczba ta wynosi około 2 mln. Są to jednak dane oficjalne, niejednokrotnie znacznie odbiegające od rzeczywistości. Według danych szacunkowych 20 procent uzależnionych od opium oraz ok. 250 000 zażywających narkotyki drogą dożylną zamieszkuje Islamską Republikę Iranu. Liczba ta maleje obecnie na rzecz spożycia heroiny oraz amfetaminy. W 2008 roku spożycie heroiny w Iranie stanowiło 5 procent światowej konsumpcji i wyniosło około 17 ton. Szacowany udział w globalnym spożyciu opium wyniósł 42 procent czyli około 452 ton.


Mafii kontrolującej rynek narkotykowy nie zależy na bezpieczeństwie klientów – narkotyki zawierają substancje toksyczne oraz zwiększające uzależnienie, sprzedaje się je dzieciom i młodzieży.

Proponowana przeze mnie liberalizacja wyglądałaby następująco:

  • narkotyki sprzedawane tylko w aptekach, opodatkowane VAT i akcyzą
  • lista dozwolonych narkotyków zatwierdzona przez Ministerstwo Zdrowia. Dozwolone środki powinny mieć ograniczoną szkodliwość i zmniejszone prawdopodobieństwo uzależnienia
  • konsumentem narkotyków może być tylko osoba pełnoletnia, posiadająca licencję. Zakup wyłącznie na swój użytek.
  • licencję otrzymuje się po badaniach lekarskich, psychiatrycznych, ginekologicznych i odnawia co rok. Preferencje w otrzymaniu licencji mają osoby o wykształceniu lub zawodzie artystycznym, lub humaniści.
  • każdy zakup narkotyków jest zapisywany do centralnego rejestru, a konsument narkotyków monitorowany
  • zakaz bycia pod wpływem narkotyków przez pracowników, funkcjonariuszy państwowych, studentów, osoby prowadzące pojazdy oraz w miejscu nauki lub pracy. Pracodawca może wyjątkowo udzielić zezwolenia, jeśli nie zagraża to bezpieczeństwu.
  • prowadzony jest także na szeroką skalę monitoring ewentualnego nielegalnego spożycia u kierowców, w miejscach pracy i uczelniach
  • w przypadku stwierdzenia spożycia bez licencji lub stwierdzenia uzależnienia osoby posiadającej licencją osoby kierowane są do ośrodków rehabilitacji
  • w przypadku czarnorynkowego handlu narkotykami kara śmierci

Załóżmy, że wprowadzono już postulowaną liberalizacją. Poniżej przedstawiam relację postępowej, młodej i ślicznej dziennikarki z Holandii Bettiny Wurst, z zachwytem opisującej przemiany, jakie zaszły w dotąd zacofanej Polsce:

Wybieram się do tego jądra Ciemnogrodu ze strachem, ale i nadzieją. Dotarłam do wreszcie do wzorowego narkomana Filipa. Mieszka w warszawskich Kabatach. Filip pokazuje mi zapas narkotyku najnowszej generacji THX. Opowiada, że daje niesamowity odlot i ma minimalny wpływ uzależniający, nie ma żadnych skutków ubocznych. Środek nabył w pobliskiej aptece na podstawie licencji – pokazał mi ją – to estetyczna karta z mikroprocesorem z uroczym obrazkiem liścia marihuany. Z radością i zaufaniem wyjaśnił, że nie jest pozostawiony samemu sobie. Pokazał mi na nodze nad kostką obrożę diagnostyczną, która monitoruje zażywanie i jego stan zdrowia. Wyjaśnił, że jeśli stwierdzą uzależnienie, otrzyma kolejno dwa ostrzeżenia, a następnie zostanie skierowany do ośrodka rehabilitacji. Siedzi wygodnie w fotelu, pilotem włączył na DVD Jezioro Łabędzie Czajkowskiego, na kolana wskoczył mu kot. Zażył. Prosi mnie, abym zrobiła dla niego strip-tease, aby miał pełny odlot. Zgodziłam się tylko na topless, w tej Polsce mogą być jeszcze trochę zacofani:)

Zadowolona i pozytywnie nastrojona jadę nowoczesnym tramwajem do hotelu. Nagle drogę zajechała półciężarówka. Wyskoczyli zamaskowani funkcjonariusze w czarnych mundurach z napisem AAN. Motorniczy otworzył przednie drzwi wagonu. Podeszli do niego. Chłopak w czerwonej bejsbolówce szarpnął i gwałtownie otworzył tylne drzwi wagonu. Ucieka przez ulicę. Padł strzał. Czołga się. Czarni podbiegają do niego. Pada kolejny strzał. Chłopak leży w kałuży krwi, bejsbolówka spadła mu z głowy. Wracają do tramwaju. Każą pasażerom ustawić się wzdłuż tramwaju z rękami do góry. Sprawdzają każdego jakimś aparatem. Przy mężczyźnie w kaszkiecie aparacik zapiszczał. Zbladł. Robią mu rewizję osobistą. Znaleźli jakieś pakunki. Odprowadzają pod ścianę budynku. Kolejny strzał. Mężczyzna osuwa się na chodnik. I jeszcze jeden strzał dla pewności. Wszyscy stoją biernie. Zbieram się na odwagę. Wyciągam legitymację prasową, podchodzę do funkcjonariusza, proszę o wyjaśnienie. Wyjaśnia całkiem uprzejmie, że są pracownikami Agencji Anty Narkotykowej i wykonują swoje obowiązki. Za nielegalny handel narkotykami obowiązuje kara śmierci i zgodnie z prawem wymierzana jest na miejscu.

Wreszcie dojechałam do hotelu. Co za szok, jestem roztrzęsiona. Nie mogę wytrzymać, muszę coś zażyć. Dobrze, że mam żelazny zapas kokainy. Nareszcie ulga... Za pół godziny pukanie do drzwi. Otwieram. Widzę zgrabną blondynkę w czarnym mundurze ze znajomym napisem AAN. Stwierdza, że detektor wykazał spożycie w pokoju kokainy, prosi o okazanie licencji. O Marksie – jakiej licencji – nie mam licencji!!! Prosi w takim razie o udanie się z nią i informuje o skierowaniu do Państwowego Ośrodka Rehabilitacji.

Ubrali mnie w czerwony kombinezon, ogolili na łyso. Wysiadam z busu wraz z grupą innych nowo przyjętych. Przed nami uzbrojeni strażnicy, psy, teren otoczony drutem kolczastym, jakaś pustynia. Wyglądający na dowódcę zaczyna przemowę:

- Znaleźliście się w POR Błędów. To jeden z najlepszych POR-ów i nie próbujcie tego zepsuć. Za próbę ucieczki – kara śmierci, za nieposłuszeństwo – kara śmierci. Jeśli będziecie posłusznie pracować, macie 80% szans na przeżycie jednego roku. Dostaniecie narkotyki, ale jeśli dobrowolnie z nich zrezygnujecie i poddacie się terapii po 5 latach opuścicie Ośrodek, całkowicie zrehabilitowani. Naszym zadaniem jest aktualnie budowanie na pustyni piramidy przy użyciu technologii stosowanych w starożytności.

Dołączyłam do zaprzęgu ciągnącego blok kamienny.
- A jednak Ciemnogród, scheisse – odważyłam się tylko pomyśleć.

Poniżej link do piosenki ukazującej straszliwe skutki zażywania narkotyków, (ocenzurowanej przez automat blogspot)


85 komentarzy:

  1. Czasami mam wrażenie, że dla ludzi nadto wrażliwych, acz odpowiedzialnych narkotyki byłyby dopuszczalną odskocznią od rzeczywistości Muszelki Kiełbasy czy naszej rodzimej, kreowanej chociażby przez ZUS. Zdaję sobie jednak sprawę, że jeden wyłom spowoduje kiedyś lawinę narkotykowego rozpasania. Do korzystania z tych środków potrzebna jest odpowiedzialność i umiejętność przyjęcia konsekwencji. Patrząc na hołotę za kierownicą uważam, że dostępność narkotyków byłaby wielkim złem. Z Twojej notki bardzo podoba mi się koncepcja wymierzania kary śmierci na miejscu. Byłbym rad za jej rozszerzenie na pijanych kierowców. Kilka takich "świadectw" na drodze byłoby o wiele więcej warte, niż te bezsensowne kampanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie napisałem o oczywistym postulacie zaostrzonych kar za przestępstwa popełniane pod wpływem alkoholu lub narkotyków, to już jest w Kodeksie Karnym.
      Myślę, że odstraszająco działałyby ustawione przy drogach szubienice ze sprawcami wypadków popełnionych pod wpływem środków odurzających.

      Usuń
    2. @Dibi...
      nie do końca tak jest, jak piszesz... są niestety sędziowie, którzy poruszając się w widełkach tzw. "wykładni prawa", bycie pod wpływem narkotyku /na przykład alkoholu/ traktują jako okoliczność łagodzącą... to samo też dotyczy przestępstw popełnianych na głodzie narkotycznym... wynika to z traktowania narkomanii /alkoholowej, opiatowej, etc/ jako choroby... istotnie, jest to choroba /co prawda "na własne życzenie"/, ale powodująca pewien stopień niepoczytalności, co daje podstawy do złagodzenia wyroku...
      i tu mamy pewien problem filozoficzno-prawny...
      osobiście jestem za zaostrzeniem kar za przestępstwa "pod wpływem", bo jak uzgodniliśmy wcześniej "ćpać trza umić"... niemniej jednak w praktyce to działa nieco inaczej...

      Usuń
    3. Ja też jestem zdecydowanie za zaostrzeniem kar za przestępstwa dokonane pod wpływem narkotyków lub alkoholu, lub motywowane "głodem" nałogowca. Stąd wizja POR-ów w moim wpisie, które byłyby idealnym miejscem resocjalizacji dla takich osób.

      Usuń
  2. Drogi Dibeliusie,

    Pozwól, że podzielę się z Tobą moimi wątpliwościami odnośnie niektórych punktów.
    "• narkotyki sprzedawane tylko w aptekach, opodatkowane VAT i akcyzą"
    To trzeba się zastanowić, czy apteki nie wymagałyby jakichś wzmocnionych zabezpieczeń czy ochrony, bowiem nie wiem czy nie padałyby ofiarą napadów w celu pozyskania towaru?
    "• lista dozwolonych narkotyków zatwierdzona przez Ministerstwo Zdrowia. Dozwolone środki powinny mieć ograniczoną szkodliwość i zmniejszone prawdopodobieństwo uzależnienia"
    A co z tymi niedozwolonymi? Czy te zakazane nie doprowadziłyby do powstania czarnego rynku, a co za tym idzie struktur mafijnych? Zresztą, nie wiadomo jaka byłaby korelacja ceny tych legalnych i czarnorynkowych? Bo mam takie wrażenie, że w obliczu VAT i akcyzy, to te z czarnego rynku byłyby tańsze.
    "• konsumentem narkotyków może być tylko osoba pełnoletnia, posiadająca licencję. Zakup wyłącznie na swój użytek."
    Już samo to ograniczenie powoduje podejrzenie powstania czarnego rynku, a poza tym, nie ma żadnych gwarancji, iż osoby z licencją nie będą kupowały dla gówniażerii.
    "• licencję otrzymuje się po badaniach lekarskich, psychiatrycznych, ginekologicznych i odnawia co rok. Preferencje w otrzymaniu licencji mają osoby o wykształceniu lub zawodzie artystycznym, lub humaniści."
    Czy mam rozumieć, że na przykład inżynier miałby trudniejszy dostęp do tego syfu, niż dajmy na to magisterek bambusologii stosowanej z uniwerku? No i oczywiście jakie byłyby kryteria uzyskania prolongaty licencji?
    "• każdy zakup narkotyków jest zapisywany do centralnego rejestru, a konsument narkotyków monitorowany"
    Jak to się ma do podstawowego poszanowania swobód obywatelskich i wolności osobistej, prawa do prywatności?
    "• zakaz bycia pod wpływem narkotyków przez pracowników, funkcjonariuszy państwowych, studentów, osoby prowadzące pojazdy oraz w miejscu nauki lub pracy. Pracodawca może wyjątkowo udzielić zezwolenia, jeśli nie zagraża to bezpieczeństwu."
    Jak chciałbyś prowadzić nad tym nadzór, bo jak na razie to mam wrażenie, że wprowadzenie tego programu wymagałoby zmiany ustroju na wypadkową skrajnego stalinizmu, rządów Czerwonych Kmerów nazizmu i wzbogacenia wszystkiego o wszystkie pomysły Orwella.
    "• prowadzony jest także na szeroką skalę monitoring ewentualnego nielegalnego spożycia u kierowców, w miejscach pracy i uczelniach"
    Zastrzeżenia te same co powyżej.
    "• w przypadku stwierdzenia spożycia bez licencji lub stwierdzenia uzależnienia osoby posiadającej licencją osoby kierowane są do ośrodków rehabilitacji"
    To mi z kolei pachnie obozami koncentracyjnymi tudzież psychuszkami.
    "• w przypadku czarnorynkowego handlu narkotykami kara śmierci"
    Tu jestem w stanie się zgodzić, choć pomysł w stylu Sędziego Dredda nie bardzo mi się widzi i wolałbym klasyczny proces.

    Dibelusie drogi, jako by na to nie patrzeć, to realizacja Twojego pomysłu wymagałaby wprowadzenia ustroju totalitarnego przynajmniej dla pewnej części społeczeństwa, a że ćpuny to przeważnie anarchiści, to na jego poparcie nie ma co liczyć - oni i tak uderzą do czarnorynkowego dealera z dyskoteki.

    Pozdrawiam serdecznie, TF

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Jak chciałbyś prowadzić nad tym nadzór, bo jak na razie to mam wrażenie, że wprowadzenie tego programu wymagałoby zmiany ustroju na wypadkową skrajnego stalinizmu, rządów Czerwonych Kmerów nazizmu i wzbogacenia wszystkiego o wszystkie pomysły Orwella."

      A pewnie. Taka "wolność" jest gorsza od klasycznej niewoli.

      Usuń
    2. @Tie Fighter
      Drogi Tie Fighterze,
      Z prawie wszystkimi Twoimi zastrzeżeniami się zgadzam. Bronię jednak pomysłu ograniczenia legalnego dostępu do narkotyków dla przedstawicieli zawodów technicznych. Od nich wymagamy odpowiedzialności, stabilności, pewności, a nie halucynacji i wizji. Po pracy mogą sobie iść najwyżej na piwo.

      Rozwiązania szczegółowe są do dyskusji. Natomiast jestem przekonany co do słuszności zasadniczego pomysłu. Legalny obrót to będzie tak intratny interes, że producentom i dystrybutorom będzie opłacało się przestrzegać prawa. Tak jak obecnie w większości przestrzegają go producenci i dystrybutorzy alkoholu. Czarny rynek pozostanie, ale zostanie znacznie ograniczony. Musi być kontrola ilości zakupywanych przez osoby z licencją, znaczne zakupy zostaną automatycznie raportowane do Agencji.

      Generalna ideę przedstawię na symbolicznym przykładzie - mamy zbiornik z niebezpiecznymi oparami, które wydobywają się szczelinami. Jedna metoda to wzmocnienie ścianek. Druga metoda - kontrolowane spuszczenie oparów. Dwie metody działają skuteczniej niż jedna.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
    3. @Kira,
      Już Hegel tłumaczył, że wolność jest zrozumieniem konieczności. A połowa Polaków to potomkowie obywateli państwa pruskiego...

      Usuń
    4. Chyba sobie , Szanowny Dibeliusie, jaja robisz.

      "Tak jak obecnie w większości przestrzegają go producenci i dystrybutorzy alkoholu"

      Toż obecnie w Polsce co trzecia butelka alkoholu jest sfałszowana! Co trzecia!!! Zyski mafii alkoholowych sa wyższe od mafii narkotykowych i paliwowych!.
      Na[rawde nie wiesz o tym, czy udajesz? Ja przyjeżdżając do Starego kraju w odwiedziny zawsze kupuje 3 butelki róznych alkoholi. Próbujemy z batem wszystkie. Pijemy tylko tę, po której włoski na rękach nam staja dęba.
      Jeszcze kilka lat tyemu mafiozi wtapiali przez własną głupotę, jak ci, którzy produkowali banderole lepsze od państwowych ,czym podpadli.
      Podrabianie alkoholu to tak intratny i bezpieczny interes, że jest trudny do wytropienia. Nikt nie wie na ktorym etapie jest produkowany. Wyprodukowanie 1 litr czystego alkoholu to jakieś 3 złotych, podczas gdy w detalu to około 8o złotych. Za cysternę takiego alkoholu można zabić wielu zbyt dociekliwych policjantów i och rodzin. Za łapówki z tak intratmnego interesu może żyć wielu policjantów i ich rodzin...
      pozdrawiam

      Usuń
    5. errata. Po której włoski na ręce nam nie stają dęba

      Usuń
    6. @ Niedzisiejszy
      Czcigodny Niedzisiejszy
      Dałeś "legalizatorom" pięknego mata. Chapeau bas!

      Usuń
    7. @Niedzisiejszy
      Afera alkoholowa była niedawno w Czechach, w Polsce o tak istotnym incydencie przez ostatnie parę lat nie słyszałem:

      W następstwie nielegalnego wprowadzenia do obrotu zaopatrzonych w markowe etykiety napojów wyskokowych z zawartością metanolu zmarło w Republice Czeskiej od września 38 osób, a kilkadziesiąt doznało ciężkiego zatrucia i trwałego uszczerbku na zdrowiu.

      http://www.money.pl/archiwum/wydarzenia/afera;alkoholowa;w;czechach.html

      Przyznaję, że powszechnie znany jest fakt, że część alkoholu zwłaszcza w Europie Środkowej w tym w Polsce wytwarzana jest poza legalnym obrotem ( w tym bimber pędzony przy gospodarstwach domowych). W mojej ocenie jest minimalna szansa, że w ten proceder zaangażowani są legalni producenci. Większość produkcji w Polsce kontrolowana jest przez światowe koncerny:

      Największy udział w rynku wódki w Polsce ma wciąż Stock Polska, właściciel takich marek jak: Żołądkowa Gorzka, Lubelska, czy Stock Presige. W ciągu 12 miesięcy zakończonych we wrześniu tego roku firma ta posiadała 34,8 proc. rynku. Na drugim miejscu znajduje się CEDC, z udziałem 23,6 proc., a następnie Grupa Sobieski (21,3 proc.) - wynika z danych zaprezentowanych przez spółkę CEDC.Miejsca poza podium zajmują kolejno: Pernod Ricard (5,8 proc.) i Brown Forman (3,2 proc.) . Pozostali mają 11,2 proc. rynku.

      http://www.portalspozywczy.pl/inne/alkohole/wiadomosci/trzech-najwiekszych-producentow-wodki-ma-lacznie-80-proc-polskiego-rynku,78584.html

      „Co trzecia butelka jest sfałszowana” – skąd czerpiesz tak autorytatywne i precyzyjne dane, których nie ma GUS, może podaj źródła.
      Nawet jeśli co trzecia butelka jest sfałszowana, to legalny obrót alkoholem wynosi 66%, a legalny obrót narkotykami 0%.

      Usuń
    8. O Czechach to wiedziałem juz od baaaaardzo dawna. Skąd? Sam przemyciłem setki litrów spirytusu. Raz tylko spróbowałem tego wytworu i mało nie zjechałem. Od tego czasu czeskiego alkoholu ( z wyjątkiem piwa) nawet kijem nie ruszam. Co ciekawe, akurat w Czechach fałszowaniem alkoholu na skale przemysłową zajmuje się wietnamska mafia. Nie wiem jak teraz, ale kilka ładnych lat temu, niemal oficjalnie od wietnamczyka kupowało się litrową butelkę wody mineralnej, fabrycznie zamknietej, a w środku był czysty spirytus. Nigdy nie oszukali klientów, tylko czeski urząd skarbowy. Co ciekawe, wiedzieli o tym procederze zarówno czescy i polscy celnicy, ale nigdy nie reagowali, nigdy nawet nie sprawdzali co jest w tych butelkach wody mineralnej. Tylko mrugali znacząco oczkiem... Ot, pewnie nie chcieli być uznani za rasistów i psuć złoty biznes Wietnamczykom... ;)
      Z Węgier z kolei woziło się jugosłowiański spirytus do mycia strzykawek. Wyjątkowe swiństwo, chyba gorszy od denaturatu. Ale śliczny bezbarwny, no i 96% . Tylko raz spróbowałem i później przez tydzień odbijało mi się jakby spaloną gumą...
      Takich mrówek jak ja było setki autokarów z Polski. Raz mieliśmy okazję się policzyć, gdy wegierscy celnicy nie chcieli przepuszczać polskich autokarów z setkami litrów spirytusu. Po całonocnych negocjacjach stanęło na 300 dolarach od każdego autokaru. jako że byliśmy jednym z ostatnich autokarów, policzyłem te przed nami. 226. W każdym 40 osób, każdy prynajmniej po 10 litrów, bo mniej się nie opłacało. I tak dzień w dzień....
      Ale to i tak tylko drobnica w porównaniu do importu alkoholu przemysłowego przez rózne grupy przestępcze. Alkohol wjeżdża do Polski jak najbardziej legalnie jako półprodukt do chemii przemysłowej, czy też do barwników, odczynników czy cholera wie do czego. Następnie gdzieś w dziupli mafia miesza toto z kranówą i leje do buteleczek oraz nakleja piekne, oryginalne etykiety. Mają nawet barwniki żeby kolor się zgadzał np z żołądkową gorzką czy koniakiem armeńskim...
      Oj mozna by tak długo Dibeliusie, tylko po co?
      Ale to i tak dziecinne przekręty wobec skali przekrętów jakie by robiono gdyby mafii mozna było legalnie wwieźć narkotyki do Polski, do pana aptekarza. Po roku takich mozliwości taki Pruszków czy inny Wołomin pytałby się ile Polska kosztuje wraz z obywatelami...
      pozdrawiam gorzko

      Usuń
  3. No, Dibeliusie, teraz to ośmieszyłeś potencjalną liberalizację dragów na całego. :) Powinieneś zacząć pisać opowiadania fantastyczne. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korwin też zaczął od ośmieszenia, a teraz kto jest górą? :)

      Usuń
    2. @ Dibelius
      Czcigodny Dibeliusie
      W przypadku KNP górą jest frekwencja wyborcza. Bo gdy będzie ona w wyborach krajowych na poziomie nie 24% lecz około 40% to sama dyscyplina fanów JKM może nie wystarczyć.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Czcigodny Dibeliusie
    Przytoczyłeś przykład Singapuru gdzie narkomanię praktycznie zwalczono. A więc jest sie od kogo uczyć rozwiązań SKUTECZNYCH. I Iranu w którym życie ludzkie staniało już dawno temu a poczucie beznadziei jest głównym powodem sięgania po różne gówna.
    Skoro w porównaniu z Twoją wizją "narkotyków pod kontrolą państwa" nazizm był ustrojem z ludzką twarzą, pięknie dziękuję za takie pomysły. Bo jestem konserwatystą - thatcherystą (nie mylić z wyobrażeniami o konserwatyzmie pewnego paranoika).
    A już tak całkiem na poważnie, nieletni nie mają we Polsce problemów z dostępem do alkoholu czy tytoniu, teoretycznie sprzedawanych jedynie dorosłym. Więc te ograniczenia to w praktyce jedna wielka bzdura. Jak napisał TF, wielu meneli, do tej pory kupujących gówniarzom "flaśkę", zarejestrowałoby się aby kupować za znacznie większą marżę "dragi".
    Tyle tylko że aby się zapić czy dorobić raka płuc, trzeba popracować co najmniej kilka latek. I dodatkowo organizm posiada możliwości obronne - smarkacz może zwymiotować. A narkotykami bezmyślny gnój może się skasować w kilka miesięcy.
    Dlatego nie gniewaj się ale ten pomysł to mówiąc bez ogródek, pieprzenie w rattan. Który jak to opisałeś, powinien być używany do zupełnie innych celów.
    Zechciej usunąć ślad po moim poprzednim wpisie (głupia literówka).
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
      Cieszę się, że w tej sprawie szczerze i dobitnie przedstawiłeś swoje stanowisko. Wiele razy dyskutowaliśmy i jak wiesz, ja pozostanę przy swoim.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
    2. @ Dibelius
      W takim razie wirtualnie podpisujemy protokół rozbieżności i wymieniamy ukłony. Niestety wirtualnie nie możemy wzorem narodów romańskich wypić po kieliszeczku porządnego wina. Przez durniów uważanego za twardszy narkotyk niż jarany przez nich shit.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. Ciekawa koncepcja, niemniej podobnie do Starego Niedźwiedzia wolę prostsze rozwiązania: ks i rattan.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Anonimowy
      Skoro istnieją sprawdzone i działające rozwiązania to nie można nie zadać pytania: czy zależy komuś na ograniczeniu narkomanii praktycznie do zera, czy chce jedynie z nią "walczyć" (a ściślej rzecz biorąc, udawać że to robi). Lub jak twierdzą toleraści, wolnościowcy, leberały i inny szrot, gaworzyć że zlikwidować jej rzekomo się nie da.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Cieszę, się że jest tylu zwolenników rattanu. Obawiam się, że jeśli ideę takich kar uda się upowszechnić, zabraknie surowca na meble. Ale warto z luksusu zrezygnować dla dobra praworządności...

      Usuń
    3. Czcigodny Dibeliusie
      O rattan nie musisz się martwić, w Azji rośnie go do diabła i trochę więc przemysłowi meblarskiemu kryzys nie grozi.
      Dzięki za przytoczenie danych o przestępczości (a właściwie jej braku) w Singapurze. Już rozległo się biadolenie że tam "nie da się żyć". No cóż, dla niektórych drobnoustrojów tlen plus światło słoneczne są zabójcze. A "wolnościowcy" nie mogą egzystować w jako tako uporządkowanym pod względem obyczajowości i skutecznej walki z przestępczością społeczeństwie.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  6. Do listy krajów, w których za posiadanie narkotyków grozi kara śmierci mogę dołączyć Sri Lankę. Trawkę można kupić u każdego kierowcy tuk tuka. Więc również skłaniam się ku diagnozie, że Singapur to ewenement z dwóch powodów: izolacji (szczelna granica z tylko jednym państwem, Malezją) oraz mentalności państwa policyjnego.

    Na pewno moja próbka nie jest reprezentatywna, ale wszystkie osoby, które spotkałem bądź mieszkały w Singapurze, marzyły o przeprowadzce do innego miejsca. Osobista konkluzja: w Singapurze mieszka się dla pieniędzy, nie dla przyjemności.

    Natomiast Twój plan monitorowania spożycia narkotyków jest - w przypadku Polski - utopijny. O ile nie mam nic przeciwko karaniu śmiercią czarnorynkowych dilerów (choć oczywiście pozostaje kwestia, jak odróźnić posiadacza od dilera), to licencja na branie brzmi po prostu śmiesznie. Tak samo jak monitorowanie uzależnienia, co zresztą już wytknęła Ci Kira. Z czysto finansowego punktu widzenia, nawet przy zwiększonych dochodach z podatku, taka prewencja kosztowałaby za dużo. Już lepiej skupić ten przychód na terapii uzależnień i kampaniach społecznych.

    Natomiast - skoro już jesteśmy przy temacie - jestem absolutnie za tym, by papierosy również były dostępne tylko w aptece.

    Pozdrawiam, Kamil

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Kamilu,

      Piszesz o przyczynach sukcesu drakońskiego prawa w Singapurze, a jego porażce w tak uroczych krajach jak Iran czy Sri Lanka, a ja mam taką roboczą hipotezę, że w Singapurze władze nie mają w tym narkotykowym biznesie swoich udziałów, a w innych krajach i owszem. Stąd mimo drakońskiego prawa, na gałęzi lądują tylko płotki, a cały interes kręci się niezależnie od obowiązujących przepisów w najlepsze.

      Pozdrawiam życzliwie.

      Usuń
    2. @Kamil,
      Szczegółowe rozwiązania są dyskusyjne. Ale zgodziłbym się na liberalizację tylko pod warunkiem zaostrzenia prewencji. Jeśli na polskich ulicach są rano masowe kontrole trzeźwości kierowców, to można by je rozszerzyć o kontrolę antynarkotykową - kwestia rozwiązań technicznych. Także kontrole w pracy. Zdarzali mi się współpracownicy narkomani i nie zawsze udawało się zorientować w porę i zwolnić, zanim nie narobili szkód.
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Singapur jest dość kiepskim przykładem, bo ze względu na mały obszar i patologiczną gęstość zaludnienia wymaga "sztywnego" prawa... zresztą "alkoholowa obłuda" również tam panuje, bo flaszkę można w sklepie legalnie kupić... inna sprawa, że ten narkotyk również jest obłożony surowym prawem, ale to wynika z tego, co wspomniałem na początku... zresztą, kto mądry chciałby tam mieszkać?... tylko socjalista konserwatysta czułby się tam dobrze, bo tam nie trzeba myśleć, tylko robić co każą... taka Korea Płn - bis, tylko bogatsza w dobra materialne...
    w Iranie z kolei co prawda ubywa dziennie jednego dilera, ale przybywa kilku ćpunów /o używaczach już nie wspomnę/...
    socjalistyczne rozwiązania nie działają... w Polsce /RP/ mamy 2 miliony uzależnionych od alkoholu, a zagrożonych jest 4 miliony... dokładnie tyle samo było za czasów peerelu, gdy panowała lajtowa prohibicja /godzina 13 i mało legalnych sklepów/...
    moja koncepcja jest znana od lat... kontrolowana legalizacja maryśki i innych podobnych używek, których nazywanie "narkotykiem" jest mocno dyskusyjne... spełnia to rolę profilaktyczną, bo spada konsumpcja takich narkotyków jak alkohol i ostrzejsze substancje... plus drakońskie kary za udzielanie szczeniakom nawet Red Bulla... obecnie sklepowa, która smarkowi sprzeda piwo dostaje naganę, w skrajnym przypadku wylatuje z roboty...
    ...
    tu naprawdę nic się systemowo więcej nie zrobi... niedawno odmówiłem smarkom zakupu narkotyków /w postaci piwa/ w sklepie... za chwilę przyszedł menel i nie odmówił, dostał działkę i był zadowolony...
    ...
    w krajach, gdzie marycha jest liberalniej traktowana jest mniej uzależnionych od dragów wiktymogennych /alkohol, opiaty, spidy etc/... co więcej, nawet spożycie zielska np. w liberalnej Holandii jest poniżej średniej europejskiej...
    ...
    w polityce narkotykowej /i używkowej/ nie chodzi o to, by ludzie nie ćpali, bo to jest utopia i grzech przeciwko wolności... rzecz w tym, by robili to z głową... ale tego odgórnie się nie da wprowadzić...
    ...
    natomiast niegłupi jest pomysł odrębnych regulacji prawnych dla poszczególnych grup substancji modyfikujących świadomość, tylko chyba już trochę na to za późno... na skutek restrykcyjnego prawa pojawiło się na rynku zbyt wiele tych substancji, by teraz to ogarnąć...
    pozdrawiać :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Peter,
      W tej kwestii mamy podobne stanowisko. Używać, byle z głową - i sensowną kontrolą państwa. Jak ogarnąć? Zakazać wszystkiego z wyjątkiem listy dozwolonej. Aczkolwiek osobiście pozostaję fanem alkoholu, zwłaszcza wina, whisky i dobrego piwa.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. czyli zamiast listy "negatywnej", lista "pozytywna"?... ma to pewne ręce i nogi... zwłaszcza, że polska lista /chyba najdłuższa na świecie/ zawiera także substancje nie mające działania narkotycznego, a nawet nie istniejące... stało się tak w okresie "paniki dopalaczowej", gdy prawodawcy dzielnie broniąc monopolu alkoholowego wpisywali na nią wszystko, co było na etykietkach owych dopalaczy, nie biorąc pod uwagę, że niektóre składniki na nich umieszczone były efektem radosnej twórczości autorów... sorry, ale nie pamiętam już dokładnie nazw, ale cała ustawa "antynarkotykowa" to jest taki bełkot, że się czytać tego nie da...
      no cóż, pofantazjujmy co na takiej "pozytywnej" liście mogło by się znaleźć?... na pewno Marysia, której rola w profilaktyce uzależnień od twardych dragów jest tak oczywista, że nie ma o czym dyskutować... można dołożyć parę innych paranarkotyków, np. kratom lub kava-kava /nie mylić z kawą/...
      ...
      akurat nie jestem fanem niczego, w przeciwieństwie do niektórych dyskutantów na tym forum, którzy bez flaszki nie potrafią zafunkcjonować towarzysko... ale to nie znaczy, że wrogiem wszystkiego... dobra trawka /nie rasowana/ jest okay od czasu do czasu... z twardszych dragów alkohol /również od czasu do czasu/ pod postacią piwa /byle nie sieciowe/ lub zacnego wina... jakieś kilka lat temu testowałem mefedron i cracka... to pierwsze nie za specjalnie mi podpasowało, to drugie to nawet fajne doświadczenie, ale na raz... krótka, szyba jazda, do tego kosztowna...
      ...
      no wiesz, wszystko fajnie, Ty mieć rozum, Ja mieć rozum, ale co z tymi 80% debili, co rozumu nie mają i upierają się, że "alkohol odurza, ale to nie narkotyk?"...

      Usuń
    3. @kanalia,

      Ty twierdzisz, że masz rozum hipokryto jeden? Jeszcze śmiesz tu gardłować i rżnąć znawcę tematu. Powiedz wreszcie otwartym tekstem, że jesteś ćpunem i legalny, powszechnie dostępny towar ci leży, bo nie pójdziesz ponownie za to gówno siedzieć. O nic innego ci nie chodzi i przestań za przeproszeniem pierdolić takie farmazony, że z legalizacji to samo dobro wynika - tak wynika ale tylko dla takich jak ty. Dla zainteresowanych czytelników podaję co kanalia udając rzekomego byłego terapeutę uzależnień bełkotała na blogu niejakiej Missjonash, która w odróżnieniu od niego jest prawdziwą terapeutką uzależnień:
      "pkanalia
      2013/10/21 23:28:46
      swoim "ptysiom" zawsze mówiłem, że dopóki postrzegają się jako "ćpuny", zawsze ćpunami będą i sto lat abstynencji tego nie zmieni... po prostu robić swoje, nie wstydzić się lat ćpuństwa /co najwyżej wspominać fajne wydarzenia, bo takie były na pewno/, ale być dumnym z siebie, że potrafiło się ogarnąć...
      kiedyś spotkałem takiego ptysia z grona moich dawnych "kursantów", który mi powiedział krótko i na temat:
      "nie mam kasy, system mnie nie zdebilił, co do dragów, to 'grzeję' od święta, dla sportu, ale rządzę sobą i żaden syf z tego nie wynika"...
      cieszą ojca takie dziatki...
      pozdrawiać jzns :D..."

      Na te brednie, kanalia otrzymała odpowiedź:
      "missjonash
      2013/10/22 00:02:39
      Pkanalio a cóż Ty za herezje wypisujesz. Ręce mi opadły. A w jakiej to terapii na terenie Polski uczy się kontrolować branie osoby, które z definicji kontroli nie mają? Wiesz co bardzo Cię proszę na tym blogu nie pisz więcej tego rodzaju komentarzy. To nie żarty nie chcę aby ktoś dzięki takiej informacji zrobił sobie krzywdę. Jedyna metoda terapii w Polsce to pomoc terapeutyczna w PEŁNEJ abstynencji. Z wyjątkiem terapii substytucyjnej."

      Potem oczywiście kanalia się połapała, że wyszło szydło z worka i zaczęła się wić jak owsik w gównie, ale prawdziwa terapeutka była bezlitosna:
      "missjonash
      2013/10/22 07:47:33
      Pkanalio - nie herezja to herezja. Nie pisz nieprawdy. Prosiłam abyś podał ośrodek w którym uważa się, ze osoba uzależniona może wrócić do kontrolowanego używania. Chciałabym porozmawiać z personelem.
      Ja dbam o dobro moich pacjentów, chcę aby byli szczęśliwymi indywidualistami, ale potrafiącymi żyć w zgodzie i harmonii z innymi i ze światem. Ale skoro utracili kontrolę to byłabym nikczemna gdybym starała się powiedzieć im, że będą mogli bezpiecznie coś wziąć od święta. Bo większość znanych mi ludzi po kilku "kontrolowanych" drinkach ma za..sty ciąg. I Twojej teorii przeczą dziesiątki historii w których delikwent po kilku, klilkunastu latach abstynencji uwierzył, ze nie jest już uzależniony i może pić/brać kontrolowanie i pooooopłynął. Czasem na długie miesiące.

      Nie pisz tu więcej takich rzeczy. Masz swój blog i tam rozwijaj swoje teorie. Jedyną drogą do dobrostanu u osoby uzależnione jest CAŁKOWITA abstynencja. I przestań mnie traktować protekcjonalnie. Piszę to trzeci i ostatni raz. "
      Oto cała wiarygodność kanalii w temacie ćpuństwa. Spyniaj śmieszny chłopku na swojego blogaska i wciskaj te brednie tym przygłupom, którzy są głupsi od ciebie i to łykają.
      http://missjonash.blox.pl/2013/10/Medal.html#ListaKomentarzy
      Oppressor.

      Usuń
    4. @ Oppressor
      Czcigodny Oppressorze
      Ta sama bloggerka 2013/08/23 o 18:56:20 napisała:
      "Pkanalio - nie wiem kim jesteś z zawodu. Ja jestem terapeutą uzależnień i w większości oczywiście pracuję z alkoholikami, ale w jednym miejscu z marihuanistami. Otóż znam wielu uzależnionych od marihuany (nawet według Twoich filarów, bo objawy uzależnienia są lekko inne), a międzynarodowi specjaliści nie robią z siebie idiotów wpisując zespół uzależnienia od kanabinoli w ICD - 10 pod kodem F 12.2. "
      Ale co tam ona może wiedzieć? W końcu nawet za narkotyki nie siedziała.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    5. chore rojenia na temat desygnatu nicka "pkanalia" /z buracką premedytacją po chamsku zmienionego zresztą/ nikogo na poziomie nie zainteresują, więc daruj sobie "oprychu-chory" /też umiem być chamem/ marnowanie czasu na ich opisywanie...
      zaś co do cytowanej dyskusji, to szkoda, że nie zadałeś sobie trudu poszperania dalej, bo zaczęła się ona wcześniej, dotyczyła różnic zdań na temat filozofii leczenia pacjentów /czy pomagać człowiekowi w rozwiązaniu jego problemu, czy przywracać "zagubioną owieczkę do stada"/... podany zaś przeze mnie przykład dotyczył pacjenta /opiatowca/, postrzeganego jako przypadek beznadziejny, który po pewnym okresie pobytu w ośrodku zmienił styl życia na nieautodestrukcyjny, z tym tylko, że czasem na drobne ćpanie sobie pozwalał... jednak w jego przypadku ów wynik można było uznać za zadowalający, stąd to /faktycznie niezręczne/ sformułowanie o "ojcu i dziatkach"... później jednak nieporozumienie się wyjaśniło, został osiągnięty częściowy consensus, częściowo zaś obie strony zostały przy swoich zdaniach...
      to wszystko... źle się przygotowałeś do swojej wypowiedzi... kombinuj dalej, jak nie masz nic lepszego do roboty...

      Usuń
    6. p.s "oprychu -chory"... zasada Geobbelsa, którą z uporem maniaka próbujesz stosować wzorem swojego guru nie zawsze działa... możesz milion razy powtarzać, że ktoś jest ćpunem, marsjaninem lub słoikiem z ogórkami, to od tego pieprzenia ten ktoś nie zostanie, ani ćpunem, ani marsjaninem, ani słoikiem z ogórkami, choćbyś nawet zaczął gryźć wodę i narżnął w gacie z tego wszystkiego...

      Usuń
    7. Tobie to się chyba coś pomyliło. Myślisz, że gadasz z tą amebą Julianne? Taką ciemnotę to możesz kanalio jej wciskać a nie tutaj. To twoje rzekome "wyjaśnianie" polegało na wycofywaniu się z tego coś w chwili szczerości powiedziała plus wicie się jak piskorz. Aż ciota przyleciała na pomoc bredząc najpierw coś nie na temat, a potem już zupełnie odleciała majacząc coś o porównywaniu czerwonego mięsa z prochami. Naćpaliście się wtedy razem czy co? To już trzeba mieć tupet , żeby własnych słów sie wypierać, albo próbować namotać ludziom w głowie. Nie jesteś u siebie na blogu, tu jest inny poziom, załgana kanalio ciemnotę możesz wciskać temu pedałkowi co najwyżej a nie nam.

      Oppressor

      Usuń
    8. @Panowie,
      Ja też zachowałem sonie kilka perełek.
      Jak rozumiem, to też konfabulacja innego tym razem terapeuty uzależnień:

      "baluwolanda.blog.onet.pl
      2013/09/27 18:14:54
      Nie zmyślaj teorii spiskowych, @Pkanalia, mechanizm zarażania -polega na tym samym, na czym polega mechanizm zarażania legalnym alkoholem- używający marihuany częstuje nią obecnych. Takie bzdety o rzekomym skutku restrykcyjnej polityki, to pro-paganda ze stron dla ćpunów, akurat ja w życiu nie spotkałem marihuanisty, który na imprezie pali sam, a nie częstuje. KAŻDY UŻYWAJĄCY MARIHUANY jest dealerem, pewnie są od tego jakieś wyjątki, ale to nie zmienia ogólnego obrazu. Marihuana jest środkiem silnie uzależniającym psychicznie i nie potrzeba żadnego dodatku, żebyś się uzależnił. Uzależnienie psychiczne jest groźniejsze od fizycznego, bo to ono odpowiada za powroty do uzależnienia nawet po latach abstynencji. Mało tego, praktycznie każdy używający marihuany naraża się na uzależnienie krzyżowe marihuana/ tytoń/ alkohol, bo nie palą pod mleko, a pod piwo, a skręty tasują tytoniem. Nie powtarzaj mi, proszę, pobożnych życzeń uzależnionych ze stron dla ćpunów."

      "baluwolanda.blog.onet.pl
      2013/09/27 18:18:53
      Swoją drogą, patrz, jakich to dziwnych ćpunów spotykałem w Holandii: Mimo nabywania "czystej" maryśki holenderskiej, przyjmowali również namiętnie speeda i różne odmiany ecstasy- raczej ci, co jechali na samej maryśce byli wyjątkami, ale oni ćpali dopiero od niedawna (ze względu na młody wiek)."

      Prędzej mi grzyb na wacku wyrośnie, jak uwierzę w szczere intencje co poniektórych w sprawie legalizacji narkotyków.

      Usuń
    9. @Stary Niedźwiedź,

      Chyba możesz Niedźwiedziu przymierzyć się do kolejnego odcinka słownika postępacko - polskiego. Bo gotowe jest hasło:

      "został osiągnięty częściowy consensus, częściowo zaś obie strony zostały przy swoich zdaniach..."
      co oznacza:
      "Terapeuta zawodowiec skopał propagatorowi narkomanii tyłek na granatowo."

      Oppressor

      Usuń
    10. Szanowny Dibeliusie,

      Po przeczytaniu wszystkich opinii, dochodzę do wniosku, że w różnych proporcjach wszyscy mają rację. Niemniej, patrząc na problem z czysto biznesowego punku widzenia i uwzględniając wszystkie dane, dochodzę do jednego wniosku, a mianowicie takiego, że proponowana próba zalegalizowania tego procederu, zaowocowałaby stworzeniem dwóch równoległych rynków narkotykowych. Pierwszy byłby mutacją legalnego biznesu za którym z cała pewnością będą stać narkotykowi mafiosi, a ten drugi będzie funkcjonował jak do tej pory nielegalnie, bo wobec obostrzeń i kontroli, popyt na towar czarnorynkowy na pewno nie spadnie, a co najwyżej zmieni się nieco profil oferowanych "towarów/usług. Jednym słowem, obrót tego typu asortymentem wzrośnie do takich rozmiarów, że staniemy się jednym z głównych akcjonariuszy na światowej giełdzie narkotykowej. Przypomina mi to nieco próbę oswojenia jadowitego gada - można nawet poczynić jakieś postępy, ale pewne jest, że Cię i tak up....oli.

      Pozdrawiam serdecznie TF.

      Usuń
    11. P.S.

      Drogi Dibeliusie,

      Jeszcze na koniec jedna refleksja, a mianowicie jeżeli weźmiemy pod uwagę pierwsze z brzegu koncesjonowane obszary jak alkohol, tytoń i powiedzmy paliwa, to sie okaże, że są one polem ogromnych nadużyć. Oszustwa podatkowe, przemyt fałszowanie itd. Oficjalnie to niby funkcjonuje i jest regulowane prawnie i chronione przez stosowne służby, a nieoficjalnie dochodzi do nadużyć na skalę sumy budżetu niedużego państwa. Jakie zatem przesłanki miałyby świadczyć o tym, iż w przypadku narkotyków będzie inaczej?

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    12. @pkanalia

      "/też umiem być chamem/"

      Raczej jest to twój naturalny stan i tylko wielkim wysiłkiem udaje ci się przekonywać co głupszych, że tak nie jest.

      Usuń
    13. @ Grover
      Czcigodny Groverze
      Jak słusznie zauważyłeś, nasz "zielny" mózgowiec sobą może być jedynie w swoim "hurezimmerze". Bo tylko jego lokatorkom może zaimponować swoimi wiedzą, nienagannymi manierami i wersalskim słownictwem.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    14. @kanalia,

      Tak na marginesie to może ty jesteś "Geobbelsem" szatanistów na województwo mazowieckie, ale tak normalnie to pisze się "Goebbels".
      Jak widzę, co do waszego poziomu, to się Oppressor w swoich parodiach nie pomylił.

      Usuń
    15. @ Grover
      Czcigodny Groverze
      Pewnie robaczek po "nieszkodliwej używce" widział dwie klawiatury więc dyktowany tekst wpisywali mu albo libertarianin albo jego faworyta - "studętka" Uniwersytetu Pigalle.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  8. A co do tych narkotyków co to kanalia tak je reklamowała, to u nas szatanistów każdy wierny to producent diler i wchłaniacz zarazem. Po czarnej mszy mamy towaru w pytę. i to właśnie sam wielki mistrz Laveyanski co to z samego Ursynowa miał na szprycę do nas przybyć. Ale te juchy katole to chyba na naszego wielkiego mistrza klątwę rzuciły, bo czarnym rydwanem przybyć nie mógł, bo mu te kołtuńskie milicjanty za sodomię konie zabrały. Tedy nasz wielki mistrz chciał odpalić czarnego Wartburga, ale się okazało, że jakiś akolita mu kwas z akumulatora wypił. A jużci nasz wielki mistrz Laveyański dosiadł czarnego rowera marki Romet i w te pędy do nas pognał. Alić jest podstępny katol i klątwa nadal działała tedy wielki mistrz nie dotarł bo mu pelerynę w zębatki wkitrało i jak się wy.......ił, to takie tarcie o grunt było, że się jeszcze zapalił. Teraz nasz wielki mistrz Laveyanski w szpitalu leży, a my u nas na prowincji żeśmy wielki konkurs wiedzy o mistrzu naszym vel papieżu czarnym urządzili. Pytania były różne. Łatwe czyli ile razy papież był w pierdlu. Średnie czyli dlaczego kodeks ma się odpieprzyć od kazirodztwa. Podchwytliwe czyli kto powinien płacić za skrobanki. Bo papież frajerom wciska kit że chętni. Ale raz był tak naćpany że na jednym blogu wygadał się że płacić powinni frajerzy czyli NFZ. I zajebiście trudne czyli ile dziewuch papież wysłał na skrobankę i czego jeszcze nie ćpał.
    Nagrodą miała być usługa Jumane gratis. Gienek protestował że jeszcze mu zdrowie miłe ale Jumane dała mu w ryj i pokazała świeże wyniki badań. Kiedyś nazywała się normalnie czyli Gocha. Ale naoglądała się jakichś seriali i teraz ma taką cholernie trudną francuska ksywę. Sama uczyła się z miesiąc jak to się mówi ale ja za groma nie potrafię powtórzyć. Jumane czy tak jakoś podobnie. Mariolka, jej kumpela spod znaku ograniczenia do pięćdziesiątki, robi sobie jaja że ta ksywa stąd że gdy Zocha załapała się do pracy w agencji w wielkim mieście (chyba w Sochaczewie) trzeciego dnia zajumała klientowi z portfela dwie stówy i ją wywalili z roboty. I teraz robi przy A2.
    Ach my biedni nieboracy. Cóż my poczniemy bez naszego czarnego papieża i nasz miszcz nasz kochany lokalny taki struty chodzi.

    Ave Satan!

    Pozdrawiać jak zawsze zwyczajnie nieszczerze Oppressor.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Oppressorze
      Znowu uśmiałem się do łez. Więc należą Ci się wielkie dzięki za tę chwilę radości w nieprzesadnie wesołej rzeczywistości. Krytykantom z góry można powiedzieć że Twoja satyra na lavejańskie bydło nie bardziej odbiega od stanu faktycznego niż filmy Barei od realiów PRL.
      Nie miałem niestety okazji do poznania Cię w realu. Ale z wielką przyjemnością porozmawiałbym z Tobą przy jakiejś zacnej butelczynie, przez degeneratów nazywanej narkotykiem. Jako że "trawę" , jak uczy zoologia, należy pozostawić rogaciźnie.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Oppressorze zacny!

      Masz znakomite pióro, czy raczej klawiaturę. Możesz śmiało stawać w szranki z Terry'm Prachetem.

      pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. @Refael72

      Wielce Czcigodny Refaelu,

      Dziękuję za dobre słowo i będę kontynuował cykl o szatanistach tak długo, aż pewien domorosły szatanista z Ursynowa zniknie ośmieszony z blogosfery raz na zawsze.

      Pozdrawiam Oppressor

      Usuń
  9. jest to moze i jakis pomysł, ale myslę że nawet wprowadzony zmieniłby niewiele.
    po pierwsze gangi narkotykowe kupiły by sobie apteki razem z aptekarzami. W Polsce to przeciez mozliwe i nikt by tego nie próbował nawet utrącić. mafie w Polsce mają sie swietnie, więc mieliby nastepne zerowisko, w dodatku z moliwością odliczania sobie VATu.
    Tu taki mały wtręt. Wiekszość zjadaczy chleba w Polsce myśloi sobie (o ile to mozna nazwac mysleniem) że podatek VAT płaca firmy, podczas gdy nic bardziej mylnego. Podatek VAT ma bowiem taka konstrukcję, że finalnie płaci go tylko i wyłącznie ostateczny konsument czy klient w sklepie czy w tym przypadku, w aptece. A cały łańcuszek kolejnych posredniktów towaru czy usługo tylko sobie ten podatek odlicza. Im bliżej klienta, tym to odliczenie jest większe. Tak, że na przekretach BATu np zarabia sobie miliardy dolców ruska mafia w Stanach. No, ale tam przynajmniej próbuja z tym zjawiskiem walczyć, bo ile zarabiają na zwrotach VATu najróżniejsze grupy przestępcze - tego nie wie absolutnie nikt.
    W przejętych przez mafie narkotykowe aptekach, byłby towar dla zarejestrowanych klientów i spod lady dla niezarejestrowanych, głównie małolatów. Po prostu dealerzy nie musieliby już ukrywac się gdzieś w krzakach czy w beemach wypatrywac ofiar, tylko ofiary same by do nich przychodziły do apteki.
    Poza mafijni dealerzy tez by przecież nie zbankrutowali, bo klienteli im raczej nie ubędzie wśród malolatów i chorych psychicznie lewaków, postępaków, nowoczesnych w domu i zagrodzie.
    Co do przykładu Singapuru, to rzeczywiście smiać mi się chce z porównań wyspiarskiego kraju, z represyjnym systemem prawnym do swobody euro-amerykańskiej. Gdyby umieścić taki Singapur w miejsce Polski, z brakiem granic, mieliby to samiuteńko co u nas. kara śmierci nigdy nie działa odstraszająco, gdy ma się do czynienia z desperatami, którzy mają do wyboru zarobic tysiące euro lub zdychać z głodu z całą rodziną. Co najwyżej cena na ulicy by podskoczyła.
    Już pomijam poslie piekiełko korupcyjne, gdzie kwestia takich "talonów na prochy" byłaby kwestią ceny u zaprzyjaźnionego doktorka....
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet legalny biznes produkcji i sprzedaży narkotyków przynosiłby tak dobre zyski, że większość właścicieli moim zdaniem nie ryzykowałaby. Zwłaszcza, że branża byłaby pod szczególnym nadzorem służb. W analogicznej branży alkoholowej w Polsce nie słyszałem o jakichś wielkich aferach i przekrętach.

      VAT w normalnym biznesie powinien odprowadzać każdy pośrednik stawka % vat x (wartość netto sprzedaży - wartość netto zakupów). Faktycznie na koniec cała kwota VAT jest płacona przez klienta ale odprowadzają do US każdy pośrednik swoją część. Faktycznie są przekręty jak firma przedstawi do US lewe faktury z samym zakupem, nie wykaże sprzedaży i zażąda zwrotu. Ale jest to w całej UE ścigane.
      Pomimo częściowej legalizacji czarny rynek narkotykowy dalej by istniał, ale zostałby ograniczony. Powinien być wtedy szczególnie surowo tępiony.
      Jesteśmy zgodni co do fenomenu Singapuru. Nie da się tego ekstrapolować.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. @ Niedzisiejszy
      Czcigodny Niedzisiejszy
      Zgadzam się z Tobą że dopuszczenie tego gówna do obrotu pozwoliłoby mafii wykupić odpowiednia ilość aptek i przejść do legalu. A obecne masowe picie i palenie tytoniu przez nieletnich to moja odpowiedź tym wszystkim którzy wierzą w bociana, krasnoludki oraz skuteczne ograniczenie dostępu do zalegalizowanych narkotyków małolatom.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  10. "Wbrew większości środowiska konserwatywnego opowiadam się za liberalizacją narkotyków. Obecnie pomimo zakazu narkotyki są z łatwością dostępne na czarnym rynku."

    Szanowny Dibeliusie.
    Zgodnie ze zwykłym rozumem nie widzę potrzeby zajmowania się tym gównem.
    Nie masz większych problemów?
    Na dzień dzisiejszy,kto chce ćpać-ćpa.Tak samo jak przykładowo wóda..Za komuny ten towar był częściowo reglamentowane,ale ja i każdy z moich kolegów aparaturę w domu miał.

    "Proponowana przeze mnie liberalizacja wyglądałaby następująco:"

    Rozumiem,że sobie tradycyjnie jaja robisz,więc nie skomentuję.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Józefie
      Oczywiście potężnie przerysowaną przez Dibeliusa jego wersję rozwiązania problemu można uważać za robienie sobie jaj gdyż nasz gospodarz już nie raz prezentował takie poczucie humoru. Ale gdy jakiś ciul celebryta w telewizorni chwali się że jara a inny ciul broni go próbując wmówić że nie jest to zachęta do spróbowania tego łajna, trudno uznać to za robienie sobie jaj.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Witaj Niedźwiedziu.
      Moje stanowisko w sprawie liberalizacji dostępu do narkotyków dla nieletnich znasz.Ponieważ rozwiązanie singapurskie w rachubę nie wchodzi(tu zgadzam się ze Zgryźliwym,którego pozdrawiam) na dzisiaj-prawny szlaban.
      Co do ćpania dorosłych-zasada:
      Legalnie nie kupisz,więc kombinuj.Masz swoje lata to rób jak uważasz.Ale nie spodziewaj się,że będziesz się leczyć na mój koszt.A gdy od przedawkowania tego świństwa padniesz w jakieś norze,to wyłącznie że względów czysto sanitarnych należy ciebie zakopać na cmentarzu,bo to reguluje obowiązujące Prawo.Tu niestety,do tego interesu muszę się także dołożyć.
      To by było na tyle w tym temacie.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Szanowny Józefie,
      Przedstawiłem w może przejaskrawionej formie, ale rzeczywiście opowiadam się za koncepcją: liberalizacja + prewencja. Obecnie mamy: zakaz + rozkwit czarnego rynku.
      Twoje, odmienne stanowisko przyjąłem do wiadomości.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
    4. "liberalizacja + prewencja."

      Fakt,o liberalizacji piszesz i to rozumiem.Szanuję twoje stanowisko.
      O prewencji m.in.piszesz:
      "w przypadku czarnorynkowego handlu narkotykami kara śmierci".
      Dlatego napisałem,ze jaja sobie robisz.
      Mogę uzupełnić-z rozumu.Przynajmniej mojego.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    5. A to mi "umkło":
      ""Wbrew większości środowiska konserwatywnego opowiadam się za liberalizacją narkotyków. Obecnie pomimo zakazu narkotyki są z łatwością dostępne na czarnym rynku.""

      Ciekawe podejście do problemu. To moze zalegalizujmy kradzieże czy łapówki. Przecież też są powszechnie dostepne i praktykowane...
      pozdrawiam ;)

      Usuń
    6. @ Niedzisiejszy
      Jak widzę, w sprawie legalizacji handlu narkotykami mówimy jednym głosem. A i argumenty mamy bardzo podobne.
      Więc ściskam Twoją dłoń i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    7. aż nie wierzę, ze Dibelius napisał takie coś na poważnie...

      zgadzam się z Niedźwiedziem, co to za argument, że "skoro to się i tak dzieje to zalegalizujmy"..? toż to ten sam, którego używają zwolennicy legalizacji aborcji na żądanie...
      prawo musi być modelem życia, a nie zgniłym kompromisem

      ale "profesjonaliści" i tak mają dostęp do dragów, wszak morfina to środek uśmierzajacy ból w szpitalach, w czym problem, żeby tak zostało...?

      pozdrawiam

      Usuń
    8. @Niedzisiejszy
      "To moze zalegalizujmy kradzieże czy łapówki. Przecież też są powszechnie dostepne i praktykowane..."
      Gratuluję udanego chwytu erystycznego, niektórzy nawet dali się nabrać.

      To może się zrewanżuję chwytem odwrotnym:
      Alkohol, noże kuchenne w gospodarstwie domowym, samochody powodują niebezpieczne sytuacje, wypadki i zgony, to może wprowadźmy zakaz...

      Ale już bez chwytów retorycznych: nie powinno zakazywać się tego, co przy normalnym stosowaniu nie powoduje zagrożenia dla innych.

      Usuń
    9. @ Ola
      Czcigodna Olu
      Przedstawiłaś kolejną doskonałą analogię, ilustrującą bezsens legalizacji handlu tym barachłem. Aborcja jest moralnie dopuszczalna w możliwych do sprecyzowania ściśle określonych przypadkach, takich jak na przykład ratowanie życia matki. Ale na pewno nie wtedy gdy jakaś szmata zaćpała w cztery litery i nie ma pojęcia kto ją "zaliczył". Tak samo narkotyki powinny być stosowane jedynie pod nadzorem lekarza, choćby wtedy gdy konieczne są aż tak silnie działające środki przeciwbólowe. "Problemy" cpunów tyle mnie obchodzą co zeszłoroczny śnieg a w stosunku do dilerów jestem za "uwolnieniem konopii". Rzecz jasna w formie stryczka.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    10. Jeśli chodzi o legalizację narkotyków to w pełni zgadzam się ze SN, Olą i Niedzisiejszym. Co to gówno robi z człowieka miała okazję przekonać matka Jerzego, opisanego przeze mnie na gościnnych łamach "antysocjala" http://antysocjalbis.blogspot.com/2013/08/ziele-bez-happy-endu.html, gdy syn złapał ją za gardło i powiedział dawaj, kurwa, pieniądze, bo cię uduszę. A postludium było takie, jak przewidział nieznajomy w kondukcie: nawet najbliższa rodzina powiedziała UFFF.

      Usuń
    11. @ Refael
      Czcigodny Refaelu
      Wytłumacz to jeszcze tym których idea "wolności", przekraczająca od dawna granice absurdu, pozbawiła elementarnej empatii w stosunku do rodzin ćpunów. Bezsilnie przyglądających się zanikowi człowieczeństwa u bliskiej im osoby. I jak to opisałeś, po swojej gehennie przyjmującej niekiedy jej śmierć z uczuciem ulgi a nie rozpaczy.
      Nie mogę nie napisać że faszyzm (nie mylić z nazizmem, jak to ma zwyczaj czynić pewna ciota komunistka), to taki liberalizm z ludzką twarzą.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    12. "nie powinno zakazywać się tego, co przy normalnym stosowaniu nie powoduje zagrożenia dla innych."

      alez zgadza się Dibeliusie. Tyle że "normalnie stosowanie" ma dla każdego inny wymiar. Dla jednego jedno piwo czy szklaneczka czerwonego wina do kolacji, dla innego norma to butelka bełta w bramie codziennie.
      I może nie porównujmy używania narkotyków do używania kuchennego noża, bo to chwyt ponizej pasa.
      Jak przeciez wiesz, łatwość wpadnięcia w nałóg w wypadku narkotyków jest kilkakrotnie łatwiejszy niż przy spozywaniu nawet sporych ilości alkoholu. Pisze to jako swego czasu niemal alkoholik. Wyjść z tego jest stosukowo łatwo, zapewniam. Tymczasem wyjść z nałogu narkotycznego jest niemal niemożliwe. Jest to wielokrotnie trudniejsze niz wyjście z alkoholizmu. O wiele , wiele bardziej...
      Co nie znaczy, że sprawę narkotyków trzeba zostawić tak jak jest. Trzeba szukać rozwiązań, ale dla mnie kluczowym problemem jest pytanie: dlaczego ludzie sięgają po prochy. przecież chyba wszyscy wiedzą do czego to prowadzi. Skąd ten samobójczy ciąg się bierze. Nie każdego namawia przeciez degenerat, że to nic takiego. Że jeden dymek czy jedna kreska to tylko fajna , niewinna zabawa. Młodzi ludzie mają przecież pogadanki w szkołach, oglądają filny, a mimo to wielu wpada w szpony tego samobójczego nałogu. Gdzie tu jest popelniany błąd?
      Czemu ludzie sięgają po to świństwo, wiedząc, że prędzej czy później skończą jako warzywo...
      I tu jest klucz do walki z narkomanią. Nie w zakazach czy legalizacji. W przekonaniu durniów i idiotów, że skazują się na powolną, męczącą śmierć. I na życie w szambie do czasu okrutnej śmierci...
      pozdrawiam

      Usuń
    13. Reprezentujesz życzliwe, humanistyczne podejście. Nie mam nic przeciwko szukaniu odpowiedzi dlaczego?, tłumaczeniu, ostrzeganiu. Ja jestem za podejściem liberalnym, w tym wypadku darwinowskim. Nałogowców alkoholowych lub narkotykowych popełniających przestępstwa, uciążliwych dla społeczeństwa odizolować w obozach pracy, pozostawiając im możliwość dobrowolnego wyjścia z nałogu.
      Pozdrawiam

      Usuń
  11. No dobrze,już mniejsza o te szubienice na każdym rogu i rattan.Smród padliny swoją drogą i moczu byłby straszny, zwłaszcza latem;)
    Wiadomo też ,że rewersem każdej liberalizacji jest zamordyzm ,ale Ty,Dibeliusie sympatyk Korwina jako pomysłodawca powszechnej inwigilacji?No,no...
    Ja bym raczej dał dyla z tego raju kontrolerów,monitoringu i "aptek".Policzyłem sobie ilość tych potencjalnych kontroli w ciągu dnia i wyszło mi,że stan wojenny to było małe miki.I że na taką "liberalizację z gwarancją" nie starczy kasy ze sprzedaży całej światowej "produkcji"tego interesu.Nawet jeśli się mafia dorzuci;)
    Tak więc tekst w konwencji "ad absurdum" bardzo celny

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Jugglerze
      Znając przekorę Dibeliusa i jego przywiązanie do pure nonsensowego poczucia humoru, nie dziwię się przedstawionej tu wizji. Czarno na białym udowadniającej że legalizacja handlu narkotykami plus prawdziwa (a nie tylko papierowa) realizacja nałożonych na ten proceder ograniczeń to koszmarna bzdura, wymagająca zamiany kraju niemalże w Kambodżę z czasów Pol Pota. Więc pozostaję przy swoim thatcherowskim konserwatyzmie, z konslibami i narodowcami chętnie porozmawiam, na "leberalne" pomysły zareaguję puknięciem się w czoło.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. @Juggler
      Skuteczna prewencja powstrzymuje rozwój nałogu. Ja np. po przejściu kilku porannych kontroli trzeźwości na drodze (wprawdzie bez problemów, ale ze dozą niepokoju) bardzo rozważnie reglamentuję ilość alkoholu, którą mogę spożyć wieczorem.
      Aczkolwiek konwencja była rzeczywiście "ad absurdum".
      Pozdrawiam

      Usuń
  12. Czcigodny Dibeliusie
    Widząc rozwój dyskusji, muszę wyrazić Ci swoja wdzięczność. Do tej pory dilerzy, narkomani i inny ludzki pomiot, kłamali w żywe oczy iż po legalizacji tenże handel zostałby "ucywilizowany". Nazywałem to zawsze "baju baju na haju". Ty z pozycji liberała a nie załganego ćpuna potraktowałeś problem serio i opisałeś po jakie środki należałoby sięgnąć aby likwidacja niepożądanych skutków ubocznych (otwarcie na oścież dostępu do narkotyków nieletnim etc.) była choć w części realna.Tie Fighter i Niedzisiejszy niezbicie udowodnili że zrobić się tego nie da. A przedstawione przez Ciebie środki zaradcze trochę przypominają mi leczenie dziecka które ma robaki cyjankiem potasu.
    Dlatego bardzo Ci dziękuje zarówno za sam wpis jak i sprowokowaną nim dyskusję, praktycznie jednogłośnie wykazującą jak koszmarnym błędem byłaby taka legalizacja.
    Swego czasu Czesi dali się złapać w tę "leberalną" pułapkę ale w zeszłym roku musieli odszczekać te idiotyzmy i powtórnie zaostrzyć prawo "antynarkotykowe". Więc bądźmy od nich mądrzejsi, tym bardziej że takie okazje nie trafiają się często.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
      A ja cieszę się z interesującej dyskusji. Jako bloger wyrażam swoje zdanie, ale nie staram się go narzucić komentatorom.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  13. @ Dibelius

    Narkotyki nie są jak nóż czy samochód. One nie mogą, ale NA PEWNO skrzywdzą człowieka. Tryb przypuszczający trza tu zamienić na twierdzący. Tak było, jest i będzie.

    Swego czasu stałam twardo na stanowisku, że "chcącemu nie dzieje się krzywda", więc po cholerę łapać tych wszystkich ćpunów? Niech se żyją w jakiejś melinie i czort z nimi. Niestety, oni nie żyją w melinie tylko często ze swoimi rodzinami. I tak jak inny rodzaj popaprańców, czyli alkoholicy, niszczą życie najbliższym.

    Dochodzi do tego jeszcze kwestia tzw. częstowania. Za moich młodzieńczych lat nastoletnie bydło zachęcało imprezujących, a jeszcze nie zbydlęconych kolegów i koleżanki do chlania. Jak zalegalizują narkotyki, to będzie zachęcać do ćpania. I tak oto młoda, ale spragniona akceptacji rówieśników osoba m o ż e zostać nakłoniona do złego. Prawdę bowiem pisze Woland: pierwszy dealer to najczęściej kumpel ze szkoły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liberalizację poparłbym wyłącznie z jednoczesnym zaostrzeniem prewencji i represji antynarkotykowych. Jeśli nałogowiec narkotykowy lub alkoholowy popełnia przestępstwo pod wpływem, jeśli staje się uciążliwy dla rodziny trafia nie do luksusowego więzienia, tylko do obozu pracy.
      Świadomość wysokiego prawdopodobieństwa takiego zagrożenia będzie o wiele skuteczniejsza niż prawny zakaz. Akurat zresztą młodzież uwielbia łamać zakazy.

      Usuń
  14. A tak na marginesie:
    "w przypadku czarnorynkowego handlu narkotykami kara śmierci"

    A właściwie czym,poza paragrafem,chcesz uzasadnić taki wyrok,Dibeliusie?
    Karać śmiercią tylko za nielegalną dystrybucję " tego, co przy normalnym stosowaniu nie powoduje zagrożenia dla innych"?.
    Przecież to tylko złamanie monopolu państwa.Żadnych moralnych uzasadnień już nie masz.To już nie handel śmiercią,skoro głównym dysponentem towaru jest państwo czerpiące z tego zysk.To produkt.W tej sytuacji prawo jest w potrzasku
    i może dilerom naskoczyć jak bimbrownikom

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie,nie o to mi chodziło: Ty przywołałeś rację moralną:
      "Nie powinno się zakazywać" itd i szermujesz jako argumentem racją moralną,stąd moje pytanie.Nie powinno się bowiem też zabijać za konkurencyjny dil.Gdybyś powiedział,że to tylko kwestia finansów państwa - nie czepiałbym się.Po prostu mariaż moralności i zysku jest tu niedorzecznością - dlatego prawo staje się nieunikniona parodią
      prawa,a to niebezpieczna droga - i z górki.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. [sorry, uzupełniłem wyraz]
      W mojej koncepcji państwo zezwoliłoby na narkotyki o ograniczonej szkodliwości i stopniu uzależnienia. Nie można wykluczyć, że nielegalny diler oferowałby analogiczny towar, tylko bez akcyzy. Ale byłoby to otwarcie furtki do handlu także specyfikami szkodliwymi i specjalnie uzależniającymi.
      Kara śmierci za to przestępstwo obowiązuje w kilku krajach i jest uzasadniona moralnie samoobroną społeczeństwa przed istotnym zagrożeniem.

      Usuń
    3. Poruszyłeś ciekawy problem, bardziej złożony moim zdaniem. Jednostka może kierować się moralnością. Państwo kieruje się raczej utylitaryzmem. Prawo chroniące interesy większości może w szczególnych przypadkach w pewnym sensie przeciwstawiać się moralności jak w przypadku, który podałeś - zakładając, że towar sprzedawany przez dilera jest tej samej jakości co w aptece i sprzedaje temu samemu klientowi. Ale państwo to nie jest diler. Załóżmy, że podatku z akcyzy zabraknie w budżecie, obetnie się fundusz NFZ i biedne dzieci umrą, bo ich choroba nie będzie objęta koszykiem.

      Usuń
    4. Poza tym nie wiem co kwestionujesz - samą karę za przestępstwo w tym wypadku gospodarczo-podatkowe, czy jej wysokość. Jeśli twierdzisz, że sama kara jest niemoralna, to znaczy, że podatki są niemoralne, że państwo jest niemoralne. Niech żyje anarchia.
      Wysokość kary jest zawsze kwestią dyskusyjną. Istnieją pewnie dyscypliny naukowe zajmujące się określaniem optymalnej nieuchronności i wysokości kary.

      Usuń
    5. Dibeliusie to moralna ekwilibrystyka."Istotnym zagrożeniem" są prochy
      Nie da się ustalić granicznego punktu do którego takim zagrożeniem nie są.To tylko kulawe alibi.Jeśli państwo bierze na siebie rolę dilera ,bierze tez na klatę odium z tym związane i stąd te paradoksy prawne.
      Ola powiedziała rzecz arcyważną,która została jakos pominięta:'prawo musi być modelem życia, a nie zgniłym kompromisem"
      O to chodzi.Państwo nie może zalegalizować narkotyków bez konsekwencji w postaci paskudnych kompromisów ze swoją naczelną funkcją i rolą. Kara śmierci dla "konkurencji" jest hipokryzją w czystej postaci,próbą odwrócenia uwagi od faktu,że "ograniczona szkodliwość" to furtka do państwowego interesu - norma,którą można zmienić jeśli zmiana powiększy zysk.
      Założyłbym się ,że po wprowadzeniu "legalnej listy" zaczną się marsze
      "wyzwolenia listy" albo "dłuższej listy".
      Legalizacja to odkręcenie zaworu wodociągu,tego już nie zatrzymasz

      Pozdrawiam

      Usuń
    6. @ Juggler
      Czcigodny Jugglerze
      Oczywiście proponowanego przez Ciebie zakładu (marsze kanalii domagających się "uwolnienia listy") nie przyjmę ale wiem że się o to na mnie nie obrazisz.
      A skoro już mowa o pobieraniu przez państwo działki od ohydnych procederów, na końcu języka miałem prześmiewczą propozycję akcyzy na inny rodzaj usług. Ale się powstrzymałem bo w Tusklandii taki pomysł mógłby trafić na szybką ścieżkę ustawodawczą.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  15. Popieram stanowisko Oli ( nic mi nie umknęło:) ) i Jugglera stojąc na stanowisku, że eksperymenty w prawodawstwie są niebezpieczne.
    Jestem przeciwna legalizacji zwłaszcza, że żyjemy w kraju w którym stosowanie i egzekwowanie prawa jest żałosne. Przed kamerami tłumaczą się kilka dni bohaterowie afery batonika za 0,99 pln a w "majestacie prawa" powstają kolejne Amber Goldy czy inne goowna ośmieszające polski wymiar sprawiedliwości.
    W Polsce mamy problem słabego-wadliwego prawodawstwa, korupcji, koszmarnej opieszałości sądów i de facto zupełnego braku ochrony interesu pokrzywdzonych, którym czas często odbiera szansę wyegzekwowania wierzytelności ( dłużnik goły i wesoły bo zdążył ukryć-sprzedać-zniszczyć-zmataczyć). Wiem coś o tym.
    Kobieta-Polka- przedsiębiorca, 17 lat była maltretowana przez "polski wymiar sprawiedliwości" gdzie wielokrotnie wygrywała. Na skutek wadliwego i niesprawiedliwego prawa ,strona pozwana przy poparciu sądu odwoływała się, zaskarżała i sprawa trafiała do ponownego rozpatrzenia. Kiedy parę dni temu 18 raz ta polska, pracowita Rodzina została potraktowana przez polskie "prawodawstwo" jak ostatnie szmaty, Kobieta popełnia samobójstwo, tracąc nadzieję na sprawiedliwość i zwrot nienależnie pobranego podatku akcyzowego w kwocie ok. 3 milionów złotych!!!
    Jak widać nie można ufać własnemu państwu, bo prawodawstwo służy oszustom, chroni popełniających karygodne błędy urzędników i prowadzi do samobójstw niewinnych, oszukanych, pozbawionych godności i zrujnowanych z winy państwa obywateli.
    Do kompletu brakuje jeszcze tylko legalizacji narkotyków.
    I kto miałby w tym dziwnym kraju dbać o stosowanie prawa? Policja, która nie ma kasy na zatankowanie radiowozów? Ostatnio próbowałam się bezskutecznie dodzwonić na nr 112, na policję i do straży pożarnej.
    Nie żartujcie sobie z umęczonego społeczeństwa polskiego i dajcie spokój z tymi pomysłami.
    Dopóki nie nastąpią zmiany w wyniku których polski obywatel będzie miał zapewnione szeroko rozumiane bezpieczeństwo i ochronę prawną, pomysł legalizacji narkotyków obojętnie w jakiej formie jest po prostu kolejnym polem do malwersacji i robieniem niepotrzebnego, dodatkowego burdelu w już istniejącym.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ EwaL
      Dobitnie wykazałaś że już obecnie w kwestiach prawnych panuje w Tusklandii jeden wielki syf. A mówiąc prostymi żołnierskimi słowami, te qrwy w togach które kilkanaście razy kierowały sprawę do ponownego rozpatrzenia, należałoby publicznie powiesić za genitalia.
      No to dołóżmy jeszcze jeden problem!
      Halo liberałowie tu ziemia. Chyba straciliśmy z wami kontakt.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. @Ewal
      "Jestem przeciwna legalizacji zwłaszcza, że żyjemy w kraju w którym stosowanie i egzekwowanie prawa jest żałosne."
      "Jak widać nie można ufać własnemu państwu, bo prawodawstwo służy oszustom, chroni popełniających karygodne błędy urzędników i prowadzi do samobójstw niewinnych, oszukanych, pozbawionych godności i zrujnowanych z winy państwa obywateli."

      Nie widzisz sprzeczności we własnej postawie - całkowity brak zaufania do państwa i prawa i jednocześnie kategoryczny zakaz zmieniania tego prawa. Jeśli prawo jest nieistotne, to dlaczego się sprzeciwiasz?

      Odczytuję to w ten sposób, że zakaz prawny w praktyce nie jest respektowany i nie funkcjonuje, ale ma dla Ciebie doniosłą moc moralną, jest drogowskazem. Jeśli ktoś wspiera taki zakaz, który jest moralny, to sam ulega nobilitacji i uświęceniu moralnemu.

      Jak dla mnie to w ten sposób tworzy się jakiś alternatywny świat świętych idei, symboli i osób uświęconych ich wyznawaniem. Świat w opozycji do brudnej, pełnej podłości, zdrady i zakłamania rzeczywistości.

      Sorry, ale ja do tego świata nie wsiadam. Wolę pozostać i działać w tej brudnej rzeczywistości.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. @Dibelius
      Nie widzę sprzeczności, bo jej nie ma. Projektujesz jakieś dziwne imaginacje.
      Mój post był prosty jak drut z jeszcze bardziej prostym przekazem i przyznam, że nie łapię Twojej teorii "uświęcania , świętości i alternatywnego świata"
      Pisałam przywołując przykłady o tym, że państwo rękoma swoich urzędników nie dba o obywateli ,uczy kombinowania,omijania i łamania obowiązującego prawa niszcząc wiarę w sprawiedliwość ,a Ty chcesz wprowadzać w tym bajzlu legalizację narkotyków jakieś dziwne licencje, monitoringi i inne pierdoły. W realiach polskiego wymiaru niesprawiedliwości i burdelu w sądach ( czekam na egzekucję swoich wierzytelności od roku, bo dłużnik odwołuje się od odwołania, odwołania do odwołania a akta przemieszczają się w tempie żółwia z gośćcem i dną moczanową ) Twoje pomysły do mnie nie trafiają, bo Polska to nie Singapur .

      Oczywiście to w jak bardzo brudnej rzeczywistości wolisz żyć jest wyłącznie Twoją sprawą.
      Ja również nie jestem zainteresowana wspólną podróżą w odmienne stany świadomości choćby z licencją, na zabijanie.

      Pozdrawiam

      Usuń
  16. @Dibelius
    "Poza tym nie wiem co kwestionujesz - samą karę za przestępstwo w tym wypadku gospodarczo-podatkowe, czy jej wysokość. Jeśli twierdzisz, że sama kara jest niemoralna, to znaczy, że podatki są niemoralne, że państwo jest niemoralne. Niech żyje anarchia"
    Kara śmierci za przestępstwo gospodarczo-podatkowe dewaluuje karę najwyższą
    co skutkuje koniecznością jej eskalacji

    Państwo nie jest dilerem,mówisz.Dobrze,jest udziałowcem i gorylem.Niech będzie
    " Załóżmy, że podatku z akcyzy zabraknie w budżecie, obetnie się fundusz NFZ i biedne dzieci umrą, bo ich choroba nie będzie objęta koszykiem"
    Pan słyszał,panie Palikot? Tępy głąbie - tak się to robi,a nie lata po ulicy z jakimiś gałęziami i wyrobami gumowymi.Zapisać i uczyć się.

    A to jeszcze mocniejsze:
    "Prawo chroniące interesy większości może w szczególnych przypadkach w pewnym sensie przeciwstawiać się moralności"
    Potwornie niebezpieczna rzecz: wszystko sprowadza się do kwestii definicji "chronienia interesów większości".Wiesz,że prawo euroamerykańskiego edenu stało się już małpim gajem urzędników i lobbystów wolnych od wszelkiej odpowiedzialności,więc wiesz,co proponujesz.
    Z tym warunkiem, jako zainteresowany /np.przez lobby ubezpieczeniowe/ obroniłbym prawo do eutanazji w cuglach.Nawet do eutanazji bez zgody i wiedzy "ofiary"

    To jest niebezpieczna zabawa,Dibeliusie.Starożytni Żydzi wiedzieli,co robią każąc ryć prawo w kamieniu.

    Pozdrawiam.






    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Juggler
      "Dibeliusie to moralna ekwilibrystyka."Istotnym zagrożeniem" są prochy"
      To jest niebezpieczna zabawa,Dibeliusie.Starożytni Żydzi wiedzieli,co robią każąc ryć prawo w kamieniu."

      Małe pytanko. Które przykazanie dotyczy narkotyków?

      Narkotyki towarzyszyły naszej cywilizacji od tysięcy lat i dopiero w XX wieku zostały zakazane przez "oświeconych". W Biblii nie ma jednoznacznego zakazu narkotyków, tylko wezwanie do wstrzemięźliwości:

      Co Biblia mówi na temat narkotyków i alkoholu, przyjmowanych inaczej niż w formie lekarstw i przypraw smakowych?
      W przekładzie angielskim nie ma wersetu Pisma, który odnosiłby się otwarcie i szczegółowo do używania lekarstw odprężających lub halucynogennych. Zobaczymy jednak, że do takich przypadków odnosi się grecki wyraz pharmakeia. Znajdujemy jednak znaczną liczbę wersetów, które mówią o złym użytku z napojów alkoholowych, które wywołują podobną przemianę umysłów. Dla określenia granic tego tematu spójrzmy na kilka z nich.
      Efezjan 5:18 (Biblia Warszawska)
      I nie upijajcie się winem, które powoduje rozwiązłość… [w przekładzie Biblii Warszawskiej grecki wyraz został zinterpretowany wiernie].
      Przypowieści Salomona 23:21 (Biblia Warszawska)
      …gdyż pijak i żarłok ubożeją…
      1.Koryntian 5:11
      Lecz teraz napisałem wam, abyście nie przestawali z tym, który się mieni bratem, a jest wszetecznikiem lub chciwcem, lub bałwochwalcą, lub oszczercą, lub pijakiem, lub grabieżcą, żebyście z takim nawet nie jadali.
      W przeciwieństwie do tego, co nauczają niektórzy Chrześcijanie, w Bożym Słowie nie znajdujemy zakazu odnośnie napojów alkoholowych. Nie jest grzechem picie piwa lub nawet whisky. Jednak mamy wyraźny zakaz odnośnie upijania się. Chrześcijanin może dojść do wniosku, że całkowite odstąpienie od picia alkoholu mogłoby wyeliminować możliwość jego nadużycia i postanawia nigdy w tym nie uczestniczyć. Każdy z nas, na swój użytek, może wybrać stanowisko jak powinien się odnosić do „baniaczenia”, jednak nie ma biblijnej podstawy, aby patrzeć z góry na naszych braci w Chrystusie, którzy jednorazowo wypijają drinka, ale się nie upijają.

      http://www.truthortradition.com/polish/modules.php?name=News&file=article&sid=110

      Strzelasz z grubej rury moralnej, ale dla mnie nie jesteś Mojżeszem, tylko co najwyżej kandydatem na proroka, biegającym z tablicą kamienną i rysikiem i nerwowo szukającym wyznawców.

      Usuń
    2. Mocno;)ale niezupełnie w cel.
      Pisząc o ryciu prawa w kamieniu przypomniałem pewien znany esej A.Frossarda,który mówił o skutkach chwiejności,bądż zaniku spójnej bazy etycznej,co w początkach XXI wieku i rzeczywistości europejskiej stało się faktem.Troszeńkę mi to wyszło poza temat prochów- prawda,za to dało do myślenia w kwestii funkcji i roli państwa.Nie tej deklarowanej przez kogoś lecz rzeczywistej,czyli faktycznego non possumus danej osoby,czy grupy światopoglądowej .Staje się to w miarę przejrzyste przy okazji rozpatrywania tzw.problemów zapalnych np. poruszonej przez Ciebie liberalizacji prawa dot.dostępności narkotyków.
      Nie szukam wyznawców;)Co za pomysł;)I za gorąco na bieganie;)Ale nad płynnością granic dopuszczalnego kompromisu między etyką i coraz bezwzględniej pojmowanym pragmatyzmem -
      - zastanawiam się z coraz większym niepokojem.

      Dziękuję za rozmowę.Wszystkiego dobrego,Dibeliusie.

      Usuń
  17. Fajnie to wszystko zostało tu opisane.

    OdpowiedzUsuń