Każdy
ustrój przechodzi ewolucję: niszczenie poprzedniego systemu, siermiężne
początki – rozwój - upadek.
Na
przykład feudalizm: okrutny bandyta grasujący z maczugą w lesie staje się
władcą – szlachetny król broniący swojego ludu i religii – zdegenerowany
monarcha nurzający się w obżarstwie, pijaństwie i rozpuście.
Albo
komunizm: destrukcja gospodarki, brutalne represje, odpowiadające okresowi
leninowsko-stalinowskiemu - nowoczesny komunizm chiński łączący autorytarną
władzę z względnym liberalizmem gospodarczym, intensywny rozwój
społeczno-ekonomiczny – ostatnia faza to przeżarcie władzy nihilizmem, korupcją
i rozpad (ZSRR za Grobaczowa, PRL za Jaruzelskiego).
Polski komunizm miał tylko
krótki moment epizod wejścia na drogę intensywnego rozwoju – rządy Rakowskiego
w latach 1988/89 ze słynna ustawą Wilczka o wolności gospodarczej:
Adam
Sadowski: Ustawa Mieczysława Wilczka jest do tej pory niedoścignionym wzorem
ustawy, dającej najwięcej wolności gospodarczej polskim przedsiębiorcom. Co
jest zaskakujące, jest zgodna z polskimi zobowiązaniami wobec UE.
Robert
Gwiazdowski: Ustawa o działalności gospodarczej, zwana ustawą Wilczka,
uchwalona jeszcze za komuny w grudniu 1988 r., stwierdzała, że
"podejmowanie i prowadzenie działalności gospodarczej jest wolne i
dozwolone każdemu na równych prawach". Później było już tylko gorzej:
kolejne regulacje, ograniczenia, koncesje, zezwolenia w myśl typowej raczej dla
komunizmu, a nie budowanego rzekomo kapitalizmu, zasady postępowania z
prywaciarzami: trzeba ich tolerować, ale należy trzymać krótko.
Rok
1989 przyniósł wielkie nadzieje niepodległości i wolności, ale faktycznie
okazało się, że rozpoczęliśmy pierwszy etap wymienionej na początku ustrojowej
triady. Rządy pierwszych premierów II RP odpowiadają okresowi leninowskiemu -
to okres intensywnej destrukcji polskiego społeczeństwa i polskiej gospodarki –
niszczenie przemysłu i przedsiębiorstw, np. przemysłu samochodowego,
chemicznego, elektronicznego, stoczni, złodziejska prywatyzacja NFI w 1995.
Szczytowym momentem destrukcji państwa były tzw. reformy Buzka z 1999:
oświatowa
– zniszczenie dotychczasowego systemu ośmioletniej szkoły podstawowej, szkół
zawodowych i czteroletnich liceów – zamiast tego gimnazja: zbiorowisko
agresywnej młodzieży w okresie dojrzewania z nauczycielami pozbawionymi skutecznych
środków egzekwowania dyscypliny
emerytalna
– wprowadzenie systemu stanowiącego piramidę finansową, determinującego
bankructwo budżetu państwa i katastrofę demograficzna Istotną część łupu przekazano kolesiom z OFE.
Dziś autorzy systemu Balcerowicz i Buzek protestują przeciwko likwidacji OFE
motywując to zawłaszczaniem przez państwo oszczędności obywateli. Tylko, że
nigdy nie wdrożono systemu wypłat emerytur z OFE. Nigdy nie było zamiaru, aby
zwrócić ludziom odebrane pieniądze, niezależnie czy trafiły do biurokratów z
ZUS czy kolesi z OFE.
zdrowotna
– każdy pracujący płaci 10% składki zdrowotnej, są to ogromne i w dużej mierze stracone
środki. Gwarantowany koszyk świadczeń jest z jednej strony tak szeroki, że
państwo nie jest w stanie się z nich należycie wywiązać. Np. wielomiesięczny
lub wieloletni okres oczekiwania na wizytę u specjalisty lub operację. Z
drugiej strony media podają codziennie przykłady osób umierających na rzadkie
choroby, którym NFZ nie może finansować drogiego leczenia. Wiele osób w
praktyce pomimo płacenia na NFZ płaci prywatnie za ubezpieczenia i świadczenia
medyczne.
administracyjna
– wprowadzenie powiatów wraz z ich aparatem administracyjnym.
Liczba
urzędników w Polsce w okresie ostatniego ćwierćwiecza wzrosła prawie
trzykrotnie. W tym czasie liczba
mieszkańców Polski wzrosła o niecały 1% (1988 – 37,9 mln, 2010 – 38,2 mln) a
liczba zatrudnionych poza sferą budżetową wzrosła o 9% (2002 – 11,1 mln, 2010 –
12,2 mln).
Podział
na województwa nie odpowiada historycznym regionom Polski – pozostawia małe
województwa mogące pełnić rolę „korytarzy” dla celów germanizacji np. opolskie,
lubuskie.
Jeśli
rządy pierwszych premierów II RP odpowiadają okresowi leninowskiemu, to odnoszę
nieodparte wrażenie, że współcześnie wraz z liderami narodu Kaczyńskim i
Tuskiem, wymieniającymi się u władzy, wkroczyliśmy w okres odpowiadający
stalinowskiemu.
Wymienię
kilka cech stalinizmu:
-
kult przywódcy wpajany przez medialną indoktrynację
-
walka klasowa: Tusk i Kaczyński są dla siebie nawzajem głównymi wrogami
klasowymi, reprezentują stale powiększający się krąg rzeczywistych i urojonych
przeciwników, wobec których należy stosować represje: np. pokazowe aresztowania
i procesy, odmawianie koncesji Telewizji Trwam
-
cykliczne czystki kadrowe w kręgach aparatu partyjnego: usunięcie przez
Kaczyńskiego środowiska obecnego PJN Joanny Kluzik-Rostkowskiej, Elżbiety Jakubiak,
Pawła Poncyliusza, Adama Bielana, Michała Kamińskiego, Pawła Kowala, Marka Migalskiego,
środowiska obecnej Solidarnej Polski Tadeusza Cymańskiego, Jacka Kurskiego,
Zbigniewa Ziobry, Arkadiusz Mularczyka, Beaty Kempy, Ludwika Dorna; usunięcie
lub odsunięcie przez Tuska: Zyty Gilowskiej, Pawła Piskorskiego, Andrzeja
Olechowskiego, Jarosława Gowina, Johna Godsona, Jacka Żalka, a w praktyce i
Grzegorza Schetyny. W praktyce liderzy pozbywają się wszystkich osób
niezależnych, z charyzmą, mogących stać się konkurentami. Traktują ich jako
zagrożenie, a nie cennych współpracowników, mogących przyczynić się do
rzeczywistego rozwoju.
-
redukcja kierowniczej roli partii do ścisłego kierownictwa pełniącego rolę
dyktatorską, rolą szeregowych członków partii, posłów i radnych jest wypełnianie
poleceń – np. dyscyplina klubowa na głosowaniach w Sejmie
-
stała indoktrynacja, kampanie mobilizujące masy –np. kult smoleński z jednej
strony i obrona społeczeństwa przed zagrożeniem tym fanatyzmem z drugiej strony
-
biurokratyzacja i centralizacja państwa – tutaj obaj liderzy są zgodni
-
obciążanie społeczeństwa wysokimi podatkami, za to system przywilejów dla klasy
rządzącej – ważne tylko, aby „swoi” stanęli przy korycie
-
uniformizacja ideologiczna społeczeństwa: PO propagujące eurosocjalizm i PiS
propagujący narodowy socjalizm
Większość
społeczeństwa polskiego jest wiernymi wielbicielami jednego lub drugiego z
wymienionych liderów. Upłynie pewnie kilkadziesiąt lat, zanim Polacy będą w
stanie dokonywać bardziej racjonalnych wyborów przywódców gwarantujących rzeczywistą
realizację interesów większości narodu. Wielu komentatorów zazdrościło np.
Niemcom spokojnej i merytorycznej ostatniej kampanii wyborczej. Na razie musimy
w Polsce cieszyć się tym co mamy, czyli okresem odpowiadającym stalinizmowi.
Dlatego burzę się, gdy ktoś opowiada koszałki-opałki o "obaleniu komuny" albo, nie daj Boże, nad dokonaniami Okrągłego Mebla. Komuna zmieniła fasadę, ale nadal pozostała komuną. Tak zwany kompromis przy stoliku, dał tylko możliwość uwłaszczenia się pokaźnej grupie (niektórzy z tych beneficjentów systemu, jak pewien komisarz, dalej pełnią ważne funkcje), a wolność gospodarcza została praktycznie uwalona.
OdpowiedzUsuńTo charakterystyczne, że ci politycy, którzy sprawdzili się, potrafiąc dotkliwie zaszkodzić Polsce, nagradzani są ważnymi funkcjami w UE.
Usuńpewną ciekawostką jest to, że po wejściu w życie ustawy Wilczka sporo prywatnych firm padło... po prostu peerelowscy "prywaciarze" nie działali w warunkach wolnego rynku, lecz w pewnej dziwacznej sztucznej konstrukcji, więc wielu z nich się pogubiło, gdy zrobiło się normalniej /tak, jak gubią się uchodźcy z Korei Płn, gdy trafią do innego kraju/... po krótkim czasie odwilży "komuna" wróciła, co prawda zmieniona, ale w swojej istocie taka sama... hołota, która wtedy krzyczała "komuno wróć" ma za swoje, ale co z tymi, którzy naprawdę nie chcieli jej powrotu i cierpią niesłusznie?...
OdpowiedzUsuńpozdrawiać :D...
Faktycznie wiele osób też się pogubiło po 1989 próbując działalności, które były gwarancją znakomitych dochodów w PRL, jak to nazywasz -"prywaciarstwa". Profesjonalna konkurencja wymiotła. Sam się też przejściowo pogubiłem.
UsuńPozdrawiam
Kary za wygłaszanie nieakceptowanych poglądów (np. propagowanie ustroju totalitarnego) - dawniej za deklaracje ideowe podważające wieczną przyjaźń z ZSRR - mają się dobrze. Kara za samowolne rozwinięcie transparentu, wymyślona po stanie wojennym w celu dławienia opozycji i stosowana do dzisiaj. Kary za biwakowanie w miejscu niedozwolonym wymyślone żeby prześladować Cyganów. Specjalne uprawnienia dla coraz większej liczby grup zawodowych, swoisty apartheid tworzący różne prawa dla zwykłych Kowalskich i przedstawicieli służb państwowych. Bezkarność policji nadużywającej przemocy i nie ponoszącej za to żadnej odpowiedzialności. Uprawnienia (wielostopniowe) dosłownie na wszystko, od zawodowych po niespotykane na tzw. Zachodzie uprawnienia do poruszania się niektórymi pojazdami. "Pobicie ze skutkiem śmiertelnym" żeby władza mogła kogoś bez przeszkód zatłuc pałą. Absurdalny egzamin na prawo jazdy obliczony wyłącznie na wyciąganie dutków. Komuna żyje w przepisach i mentalności ludzi mających służbowe głowy.
OdpowiedzUsuńAntydogmatyk
Chciałoby się zawołać "precz z komuną", ale żeby nie było banalne hasło, lecz kompleksowy i długofalowy program działania.
UsuńNie sądzę żeby w obecnym aparacie władzy albo w czołowych partiach politycznych znalazło się zbyt wielu ideowych komunistów. Znalazłbym za to sporo pozbawionych jakichkolwiek poglądów złodziei.
UsuńAntydogmatyk
Nie nazwałbym tego stalinizmem /przede wszystkim obecnie brakuje rozwiniętego aparatu powszechnego społecznego terroru - łącznie z powszechnym donosicielstwem oraz niewolniczego wyzysku wszystkich aresztowanych - głównie w rozbudowanym systemie gułagów/. Niemniej są pewne cechy zbieżne ze stalinizmem, które wypunktowałeś w poście.
OdpowiedzUsuńObecnie Polacy mają tylko pozorny wybór, bo kogo by nie wybrali /PO, PiS, PSL, SLD, Ruch Palikota/, to każda z tych partii będzie obkładać społeczeństwo wysokimi podatkami, przez co dławi się jakikolwiek rozwój gospodarczy /wysokie podatki + składki ZUS/ powodują, że firmy ledwo zipią albo w ogóle plajtują. W takich warunkach trudno mówić o rozwoju. Brakuje nam realnej alternatywy, partie propagujące wolność gospodarczą praktycznie w wyborach się nie liczą.
Wtrącę się. Moim zdaniem to nie wysokie podatki dławią rozwój. Nie ma mowy o rozwoju bez nowoczesnego przemysłu i wdrażania innowacji.
UsuńJak z tym jest w Polsce?
Po drugie, rodacy byli przez wiele lat drenowani m. in. przez OFE, które z wolnością gospodarczą miały tyle wspólnego co dawna Milicja z obywatelskością.
Rolę donosicielstwa przejęły obecnie podsłuchy, nigdzie w Europie nie podsłuchuje się tyle co u nas.
Jawnej cenzury nie musi być, bo wszystkie media głównego nurtu i tak mówią niemal jednym głosem. Głosy pozostałych mało kto słyszy.
Demonstrację można zawsze rozwiązać ze względu na "zbyt małą liczbę uczestników", "zagrożenie porządku publicznego" albo zastosowanie materiałów pirotechnicznych.
Wystąpienia antyrządowe (z lewa i z prawa) pacyfikuje się propagandą o "warcholstwie", "nieodpowiedzialności", "podważaniu reguł demokracji". W ten sposób większość odbiorców jest po "właściwej" stronie.
Metody wysubtelniały i lody się kręcą.
Antydogmatyk
dodam, że donosicielstwo nadal kwitnie, ale obecnie dotyczy sfery fiskusa, "nieprawomyślnych" poglądów państwo raczej się nie boi przy obecnie rozbudowanym technicznie aparacie policyjnym...
UsuńSmurffie,
UsuńZgadzam się z Twoim komentarzem. "Stalinizmu" użyłem w tytule, natomiast w tekście konsekwentnie stosowałem określenie "okres odpowiadający stalinizmowi". Współczesna demokracja zachodnia tak doskonale potrafi kontrolować społeczeństwo i manipulować nim, że nie musi stosować terroru. Aczkolwiek nie można tego wykluczyć - w wyjątkowej sytuacji terror i represje byłyby zastosowane naturalnie "w obronie demokracji".
Odnośnie podatków - powinny być niższe, a wydatki budżetowe bardziej racjonalne. Współczesne państwo pełni ważne funkcje i nikt rozsądny nie postuluje redukcji podatków do zera, czy jakiegoś minimum. Ale to co się dzieje teraz jest chore - podatki są wysokie, a państwo wydaje je w większości na transfery socjalne, zamiast np. na infrastrukturę, czy rozwój. Czyli coraz mniejsza liczba efektywnie w sensie ekonomicznym pracujących utrzymuje coraz większą liczbę nieefektywnych lub nierobów.
Tak może być w państwach tak zwanego Zachodu, gdzie części osób nie chce się pracować. W Polsce łatwo jest nazwać "nierobem" kogoś, kogo absolutnie nikt nie chce zatrudnić. Trudniej dać mu jakąkolwiek szansę.
UsuńW tzw. Urzędach Pracy rejestruje się nawet po kilkadziesiąt tysięcy osób. Oferty pracy są najwyżej dla kilkuset.
Setki tysięcy nie wyjechały z kraju przez przypadek.
Niska efektywność jest m.in. pochodną struktury tworzonej przez pracodawców i warunków zatrudnienia. Trudno rywalizować z wysoko rozwiniętymi technologiami i dobrą organizacją pracy, charakterystycznymi dla państw położonych na zachodzie Europy.
Nawet jak się pracuje po 10-12 godzin dziennie, czyli jak Polak.
Antydogmatyk
Polityka państwa nie jest ponad prawami ekonomii. Pracodawcy nie pełnią służby społecznej ale muszą wypracować zysk dla właścicieli wyższy niż oprocentowanie lokaty bankowej, z powodu większego ryzyka. Ja na przykład straciłem pracę po ostatniej podwyżce składki zus dla pracodawców - właściciele podjęli decyzję o przeniesieniu przedsiębiorstwa do Turcji.
Usuń@Anty...
Usuńo których pracodawców Ci chodzi?... na strukturę mają niewątpliwie wpływ korporacje, ale inne firmy jadą na dokładnie tym samym samym wózku, co sprzedawcy swojego czasu /pracobiorcy/ i niewiele mają do powiedzenia...
No i widzisz Dibeliusie /vide - Twój ostatni komentarz w tym wątku/, składki ZUS idą w górę i w efekcie co się dzieje? Tracisz pracę. Własnie o tym pisałem w poprzednim komentarzu. Moim zdaniem nasze państwo za dużo od nas chce, a za mało samo daje - mam tu na myśli całokształt "usług", jakie nasze państwo nam oferuje. To zdecydowanie nie jest zbilansowane korzystnie dla obywateli i tutaj być może kryje się przyczyna masowych wyjazdów na zachód, niżu demograficznego, kryzysu gospodarczego, itp.
UsuńPiotr, miałem już do czynienia z pracodawcami tworzącymi fikcyjny system zarządzania jakością i masę zapisów będącą zwyczajną papierologią, podczas gdy w zakładzie nic nie funkcjonowało jak należy, ton nadawały święte krowy będące znajomymi szefa i często niekompetentne, masę czasu marnowano na bzdury (np. drogie, zbędne objazdowe "cyklówki"), zatrudnienie na niektórych stanowiskach było zdecydowanie większe od potrzeb (znów te święte krowy). Zakład jakoś działa, bo to bardzo dochodowa działalność, ale niektórzy konkurenci wyprzedzili go o kilka długości.
UsuńTakich przykładów znam kilka. Ale nie tylko o to chodzi.
Bez wdrażania innowacji i inwestycji w drogi park maszynowy praca nigdy nie będzie wydajna na takim poziomie jak na Zachodzie.
Kto spija więcej śmietanki - producent czy podwykonawca? Wytwórca czy hurtownik?
Antydogmatyk
Słusznie prawisz Dibeliusie!
OdpowiedzUsuńPoza "kultem smoleńskim" i jego "fanatyzmem" niczego nie skontruję.
Pozdrawiam
Drogi Marku,
UsuńGdybyśmy się we wszystkim zgadzali, byłoby nudno.
Pozdrawiam
Skoro już mowa o tzw. "kulcie smoleńskim", to co Dibeliusie rozumiesz pod tym pojęciem? Bo np. jeśli o mnie chodzi, to już od dawna widzę spore niejasności w oficjalnej wersji przyczyn katastrofy:
Usuńhttp://smurffwsieci.blogspot.com/2013/04/trzecia-rocznica-katastrofy-smolenskiej.html
- dlatego mam pytanie - czy wg Ciebie z racji moich wątpliwości niejako automatycznie przynależę do grona wyznawców owego "kultu", czy też należę do jeszcze jakiejś innej kategorii, np. "smoleńskich niedowiarków" ;)
Wobec niejednoznacznego stanowiska specjalistów wątpliwości osób, które nie są fachowcami są naturalne. Za "kult" uważam uznanie osób, które zginęły w wypadku do męczenników, zrównywanie ich z ofiarami Katynia, czynienie krzyża symbolem ich męczeństwa i chwały.
Usuńz tym stalinizmem to nie przesadzałbym - jedyne co wiąże tamten i ten okres - to społeczny stosunek do władzy - i wówczas i dziś ludzie mieli władzę w d... i zgadzali się na wszystko
OdpowiedzUsuń