Łączna liczba wyświetleń

piątek, 22 lutego 2013

Kryzys demograficzny - są rozwiązania

Zaciekła dyskusja o demografii na blogu Kiry skłoniła mnie do całkowitej zmiany poglądów.

Jeśli współczynnik przyrostu naturalnego ((liczba urodzeń – liczba zgonów) / ogólna liczba ludności) jest nawet dodatni, to nie gwarantuje to w żadnym stopniu utrzymania liczby ludności kraju. Na przykład pokolenie wyżu demograficznego funduje sobie po jednym dziecku na rodzinę – przyrost liczby ludności na razie jest, ale w przyszłości, kiedy pokolenie rodziców zacznie wymierać, nastąpi radykalny spadek. Współczynnik przyrostu naturalnego nie uwzględnia migracji, co w przypadku Polski dodatkowo pogarsza sytuację.

Dlatego dalsze rozważania oprę na współczynniku dzietności (Total Fertility Rate = liczba dzieci urodzonych przypadających na jedną kobietę w wieku 15-49 lat). Jest to to wskaźnik determinujący przyrost naturalny także w przyszłości, jego minimalna wartość dla zachowania liczby ludności to 2,10 -2,15.

Przejrzałem tabelę współczynnika dzietności na 2011 r.

oraz tabelę Produkt krajowy brutto per capita na koniec 2011 r.

Średnia ważona dzietność dla świata wynosi 2,6. Dla poszczególnych państw generalnie potwierdza się teza, że im kraj bardziej rozwinięty, tym niższa dzietność. Ciekawe są jednak odstępstwa od tej reguły. Wyselekcjonowałem grupy państw o zbliżonych wartościach współczynnika oraz o pewnych wspólnych cechach. Podział na grupy ma charakter hipotezy, ponieważ niektóre wybrane cechy nie są ściśle zdefiniowane i zmierzone, mają charakter intuicyjny. Dla każdej grupy wybrałem kilka przykładów, podaję kolejno: numer w rankingu dzietności, nazwę państwa, współczynnik dzietności, PKB per capita.

GRUPA A
Kraje słabo rozwinięte, najwyższa dzietność
1          Niger                          WD 7,6                      PKB 800 $
2          Uganda                      WD 6.69                    PKB 1.300 $
3          Mali                           WD 6,44                    PKB 1.100 $
4          Somalia                     WD 6,35                    PKB 600 $

GRUPA B
Kraje wysoko rozwinięte, w całości lub częściowo ortodoksyjne religijnie i obyczajowo, wysoka dzietność
76        Izrael                         WD 2,7                      PKB 31.400 $
78       Kuwejt                        WD 2,64                    PKB 42.200 $
95        Zj. Emiraty Arab.    WD 2,4                      PKB 48.800 $
100     Arabia Saud.            WD 2,31                    PKB 24.500 $

GRUPA C
Kraje wysoko lub średnio rozwinięte, gospodarka o elementach kapitalizmu, ograniczona opieka socjalna państwa, średnia dzietność
102     RPA                            WD 2,3                      PKB 11.000 $
110      Brazylia                     WD 2,18                    PKB 11.900 $
114      Turcja                        WD 2,15                    PKB 14.700 $
124      USA                           WD 2,06                    PKB 49.000 $

GRUPA D
Kraje wysoko rozwinięte, socjalistyczne, aktywna polityka prorodzinna, umiarkowana dzietność
133      Francja                      WD 1,96                    PKB 35.600 $
139      Wlk. Brytania           WD 1,91                     PKB 36.600 $

GRUPA E
Kraje średnio rozwinięte, socjalistyczne, nie stać ich lub nie dają sobie rady ze skuteczną polityka prorodzinną, katastrofalnie niska dzietność
211      Polska                        WD 1,3                      PKB 20.600 $
215      Ukraina                     WD 1,28                    PKB 7.300 $
220     Litwa                          WD 1,25                    PKB 19.100 $

GRUPA F
Kraje wysoko rozwinięte, gospodarka kapitalistyczna spowodowała osiągnięcie powszechnego dobrobytu, najniższa dzietność
222     Japonia                      WD 1,21                     PKB 35.200 $
223     Tajwan                      WD 1,15                     PKB 38.200 $
224     Singapur                   WD 1,11                     PKB 60.500 $

Często wygłasza się pogląd, że w Polsce rodzi się mało dzieci, bo rodzin na to nie stać. To dlaczego ostatni wyż demograficzny z lat 1979-1983 przypadł na okres komunistycznej biedy, braku mieszkań, racjonowania żywności? Jest dokładnie odwrotnie – to poczucie uczestnictwa w dobrobycie powoduje niechęć do posiadania dzieci. Skąd wziął się fenomen Grupy F – zaniku dzietności w państwach najwyższego dobrobytu? Znalazłem ciekawą relację z Singapuru:

Singapur od kilku dobrych lat boryka się z drastycznie malejącym przyrostem naturalnym. 4 lata temu wynosił on 1.11 dla całego kraju, teraz dla grupy chińskiej (stanowiącej 70% społeczeństwa) współczynnik ten spadł do 1.08, zatem na parę rodziców przypada średnio niewiele powyżej jednego dziecka. Na pocieszenie można dodać, że jest on wciąż w miarę "wysoki", bo aż całe 1.68 w grupie malajskiej, ale to i tak za mało, aby zapewnić ciągłość społeczeństwa.

Więc dlaczego? Moim zdaniem (wszystko co tu piszę to moje prywatne teorie i domysły oparte na obserwowaniu społeczeństwa i podczytywaniu lokalnej prasy oraz forów internetowych) przyczyna leży w systemie wartości społecznych. Gdy zapytacie Singapurczyków, dlaczego nie mają dzieci, odpowiedzą Wam, że ich ... nie stać. Bo muszą kupić mieszkanie (a wiadomo, że nikt nie chce kupić jakiegoś mieszkania w starej dzielnicy, tylko świeżutkie i nowiutkie), trzeba mieć samochód, trzeba kupić ubezpieczenie i zapłacić za poród w szpitalu, ale przede wszystkim trzeba odłożyć na edukację dziecka (wiadomo, że musi iść do najlepszej, elitarnej szkoły i jechać na studia do Stanów).

W czym tkwi haczyk? Z mojej perspektywy, normalnie zarabiającą parę stać na posiadanie dzieci, ale z ich perspektywy nie stać... bo przecież nie zrezygnują ze swoich luksusowych torebek, gadżetów, wakacji i przyjemności, a także komfortu życia. Wielu Singapurczyków postawiło znak równości w swoim życiu między dobrami materialnymi, a potrzebą zakładania rodziny. Gdy stają przed wyborem, między swoimi ulubionymi zabawkami, a wydatkami na dzieci, wiele osób nie umie się pogodzić z tym, że mogłoby z dóbr materialnych zrezygnować. A przecież niezależnie od kraju i ekonomii, w której funkcjonujemy, wychowanie dzieci kosztuje i często jest to wybór między wydawaniem pieniędzy na siebie, albo na dzieci.


Karykaturą najwyżej rozwiniętej Grupy F jest socjalistyczna Grupa E. W Grupie F ogólny dobrobyt został wypracowany przez wieloletnią ciężką, uczciwą pracę społeczeństwa. W Grupie E, w średnio rozwiniętych państwach ten dobrobyt ma być zapewniony na skróty, poprzez transfery socjalne do grup uboższych. Budujemy sztuczny dobrobyt – poprzez wysokie podatki obciążające efektywnie pracujące przedsiębiorstwa i grupy społeczne, poprzez niebezpiecznie wysokie kredyty zaciągane przez państwo i poprzez kredyty zaciągane bezpośrednio przez konsumentów. Efekty ekonomiczne mogą być tylko negatywne – wysokie podatki zmniejszają efektywność gospodarczą, zmniejszają inwestycje. Zadłużone państwa zmierzają do bankructwa – przykład Grecji. Kredyty osobiste kończą się często zajmowaniem wynagrodzeń przez nienasyconych komorników.

Tym niemniej przynajmniej przejściowo udaje się wykreować socjalistyczny dobrobyt dla wszystkich. Obywatele państw byłej I Rzeczypospolitej wprawdzie nie kupują masowo torebek od Gucciego i Chanel jak Singapurczycy, ale mieszkanie dla młodego małżeństwa musi być. A w nim naturalnie kino domowe z wielkoekranowym telewizorem. Osobiste wyposażenie to może nie markowe, ale koniecznie modne ciuchy, najnowszy model komórki. W lecie obowiązkowo wczasy za granicą, w zimie wskazany wyjazd do modnego ośrodka narciarskiego. Czy tu jest miejsce na dzieci? Nie za bardzo. Ewidentnie pokazuje to współczynnik dzietności. Rządy próbują prowadzić politykę prorodzinną, ale relatywnie ubogich państw nie stać na bardziej skuteczne działania na wzór Grupy D – np. Francji i Wielkiej Brytanii.

W mojej ocenie najbardziej sensowne rozwiązanie dla średnio rozwiniętych państw – to Grupa C – model zawierający elementy kapitalizmu. Istotą jest ograniczenie transferów socjalnych państwa. W efekcie następuje naturalny podział społeczeństwa na klasę wyższą (wyżej kwalifikowane stanowiska pracy, dobrobyt, niska dzietność) oraz klasę niższą (pracownicy o niskich kwalifikacjach, bieda, wysoka dzietność). Ograniczenie transferów socjalnych oznacza brak zadłużenia państwa, niskie podatki, wysoką efektywność gospodarczą, napływ inwestycji. Klasa niższa zamiast obciążeniem budżetowym staje się jako tania siła robocza motorem napędowym gospodarki. System, aby być stabilny musi zapewnić przedstawicielom klasy niższej pracę i możliwość awansu do klasy wyższej. Jest to konieczne także z powodu niskiej dzietności w klasie wyższej. Klasa wyższa musi stanowić demokratyczną większość, aby system był stabilny.

Alternatywne rozwiązanie to wejście do Grupy B. Niedługo staniemy się potentatem gazu łupkowego, wystarczy jeszcze wprowadzić islam. I Polska w rankingu dzietności znajdzie się obok Kuwejtu i Arabii Saudyjskiej.

Ale to są wszystko dywagacje. W ostatni weekend w warszawskim centrum handlowym Arkadia przeżyłem niemiły moment. Wyszedł na mnie prosto jakiś napakowany łysy dryblas w czarnym płaszczu, w glanach. Wprawdzie pełno ludzi, ale… Ku mojemu zaskoczeniu wita się – i wreszcie go poznaję – to kolega z liceum – Radek. Udaliśmy się do Bierhalle - jak nazwa lokalu to sugeruje – na piwo. Okazało się, że Radek jest członkiem elitarnej na razie partii NPP, próbował mnie zwerbować, ale moje narodowe przekonania okazały się niewystarczająco radykalne. Pominę wątek o konieczności odzyskania przez Polskę od Niemiec zachodniej części Pomorza z koniecznym uwzględnieniem świętej dla Słowian wyspy Rugii, ale interesujące były koncepcje NPP właśnie na temat rozwiązania problemów demograficznych.

Radek łyknął smakowitego pilsa i zapatrzył się na przechodzące dziewczęta.

- Chodzą suki, jakie wystrojone. Nie chce im się mieć dzieci. Jak przejmiemy władzę to się skończy.

- Macie jakieś rozwiązanie?

- To proste. Wprowadzimy uliczne kontrole. Kobiety powyżej 25 lat nie posiadające dziecka i powyżej 28 lat nie posiadające dwójki dzieci będą zgarniane do ośrodków macierzyństwa.

- W jaki sposób zgarniane?

- Patrol odetnie fragment ulicy i sprawdzimy dokumenty wszystkim przechodniom, albo zatrzymamy tramwaj lub autobus, kto nie spełnia warunków – do transportera.

- I co dalej?

- Nie opuszczą ośrodka macierzyństwa, dopóki nie urodzą dziecka.

- A kto będzie ojcem?

- Będą miały prawo wybrać naturalnie męża lub narzeczonego, lub innego faceta, który się zgodzi. Jeśli nie – będą sztucznie zapłodnione.

- A skąd nasienie?

- Także w czasie ulicznych kontroli będziemy wyłapywać młodych bezdzietnych mężczyzn i od nich w ośrodkach sanitariuszki będą pobierać spermę.

- Pomyśleliście o wszystkim!

Ale ja już sam nie wiem, co o tym wszystkim myśleć.

55 komentarzy:

  1. Scenariusze przewiduję dwa.
    1. Od PO odpada tuskowe "lewe" skrzydło i wraz z frakcją Komorowskiego, Palikotem i SLD tworzą Polską Zjednoczoną Platformę Obywatelską. RP zmierza ku dawnym tradycjom PRL, a w sferze obyczajowej zaczyna przypominać Zachód. Lumpenproletariat jako pokłosie gierkizmu rozmnaża się ku chwale Polski.
    2. Zwyciężają niepokorni. Polska pozostaje wciąż krajem pluralistycznym. Wolno wyznawać każdy światopogląd i czytać każdą prasę pod warunkiem, że jest to katolicyzm i GP. Przedsiębiorcy zdychają obciążeni podatkami na rzecz tych, którym się od zawsze należało i dziś też się należy. Lumpenproletariat, doceniony od czasów upadku Gierka, rozmnaża się i stanowi siłę narodu.

    Wniosek? Odrzucić daleko precz ambicje i zostać lumpenproletariatem. Karaluchy przeżyją każdą katastrofę i rozmnażają się nie pytając się nikogo o zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przedstwiłeś dwa scenariusze i obydwa równie optymistyczne. W warszawskim zoo podziwiałem niedawno ekspozycje różnych gatunków karaluchów i rzeczywiście miały się dobrze, nieźle były wypasione.

      Usuń
    2. Z tym podobieństwem do karaluchów to lepiej nie przesadzać. Czasami łapię się na obawie, że jeśli nadal będziemy jeść te nafaszerowane konserwantami świństwa, to wyrosną nam chitynowe pancerzyki.

      Usuń
    3. @Dibelius

      Zawsze podziwiałem ludzi potrafiących ustawić się w życiu wygodnie, niezależnie od okoliczności. Obcujemy właśnie z takim typem człowieka postgierkowskiego. Cz. pg. oczekuje powrotu czasów, gdy państwo dało pracę i zawiozło tam 4 litery zakładowym autobusem. Mieszkania się nie kupuje, tylko dostaje. Prawdopodobnie nie łączą faktu kopulacji z przybywaniem dzieci. Czas spędzają na popijaniu piwka, ew. pracach dorywczych, zaciąganiu kredytów i oglądaniu telewizji. Cz. pg. stanowi większość w Polsce. Jest elementem niezbędnym do wygrania wyborów, a ta siła polityczna, która zlekceważy jego istnienie, traci na znaczeniu.
      Myślę, że niedługo powrócimy do PRL-u. Przedsiębiorców zarżnie się wysokimi podatkami i socjalistycznymi uregulowaniami. Może nie będzie tak, że każdy ma pracę, bo międzynarodowe koncerny będą musiały przeprowadzać selekcję niewolników. Ale proste organizmy, którym wystarczy micha, dach w czworakach oraz tańczące cośtam na lodzie w tv/historia matki Madzi live będą się miały dobrze i będą się rozmnażać. Kryzys nam nie grozi. A jeśli dostaną tysiaczka za następnego dzieciaka, to możemy z nadzieją patrzeć w przyszłość. Do momentu, gdy już nie będzie komu pracować na to, by dobra Massa z Warszawy miała z czego im dać, a banki nie odmówią kredytów. Wtedy pewnie będzie jakaś wojna, ale karaluchy zawsze dobrze sobie radzą w takich sytuacjach.

      Usuń
    4. @Celsusie,
      Ja jestem bardziej optymistą. Pod koniec lat 80-tych elity komunistyczne dojrzały do konieczności zmian (chyba, że ktoś wierzy w siłę sprawczą skoku przez płot Wałęsy).
      Teraz jesteśmy na etapie bankructwa dotychczasowego modelu eurosocjalizmu i wydaje mi się, że europejskie elity rządzące zaczynają dostrzegać konieczność ograniczenia socjalu - np. egzekwowanie limitów deficytu budżetowego, początek ograniczania budżetu unijnego.
      Gdyby wyeliminować socjal - lumpenproletariat szybko stałby się cenną siłą roboczą. Należałoby zostawić jedynie zasiłki na naukę dzieci, one powinny mieć szansę awansu społecznego.

      Usuń
    5. Nie ukrywam swojego poglądu. Państwo powinno podać rękę każdemu, kto chce i ma ku temu zdolności, by być dla państwa korzystnym. Natomiast pomysł, by za robienie kolejnych dzieci, które wzorem rodziców powiększą lumpenproletariat (wierzących w to, że rodzice ów obiecany tysiąc przeznaczą na naukę języków i książki odsyłam na badania do psychiatryka)dodatkowo płacić, jest bardzo, bardzo niebezpieczny. Choć osobiście wątpię w skuteczność awansu społecznego (skąd się wziął lumpenproletariat?), a cuda jak ten, by chłopski syn został papieżem zdarzały się i w wiekach "ciemnych", to wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach powinno się wypracować arystokrację kultury, przedsiębiorczości i nauki. Ktoś o takich aspiracjach rzeczywiście zasługuje na uznanie i jeśli przedkłada karierę naukową nad sączenie z tatusiem pyfka, to tym bardziej należy rękę podać. A nie fundować tatuńciowi pyfko, jak jest obecnie.

      Lumpenproletariat może być reformowalny w społeczeństwach, w których stanowi mniejszość, w których głos decydujący mają przedsiębiorcy, klasa średnia. W Polsce natomiast mamy lumpenproletariat większościowy, potem mniejszość wychylająca łeb ponad przeciętność wbrew zdrowemu rozsądkowi, systemowi podatkowemu i regulacjom prawnym, a następnie kastę oligarchów. Bez elektoratu roszczeniowego nikt nie ma szans na zaistnienie na scenie politycznej.

      Usuń
    6. Mam podobną wizję społeczeństwa socjalistycznego, tylko zamiast "lumpenproletariat" używam "beneficjenci", produktywną mniejszość określam jako "donatorów", natomiast oligarchów włączam do szerszej struktury "klasa rządząca", zawierającej także np. polityków, wyższych urzędników, służby specjalne, dysponentów mediów.
      Czy klasa rządząca jest całkowicie na smyczy beneficjentów? Zobaczymy.

      Usuń
    7. Całkowicie nie. Jeśli zarzucimy fasadę demokracji, to lumpenproletariat stanie się zbędny. To nie oznacza, że przestanie być karmiony, bo w razie buntu trzeba byłoby zabić ze 3/4 obywateli, a to takie mało estetyczne...

      Usuń
    8. Ciągle doskonalone są metody socjotechniczne i nowoczesny model demokracji. Jeśli demokratyczny wybór większości w danym kraju jest niesłuszny, to i tak zostaje odpowiednio skorygowany.

      Usuń
  2. Ten gaz lupkowy i odpowiednia religia:))) Rozbawilo mnie to. A dlaczego mamy przechodzic na islam? Nie moze katolicyzm zalatwic sprawy?
    Bo ja juz wiem w czym tkwi problem. Katolicy trabia , ze dzieci powinno sie palnowac. ze kobiety powinny uczyc sie sposobow naturalnego planowania rodziny...no i tak sie wyuczyly, ze kuniec. To wszystko przez te naturalne metody zapobiegania ciazy.Katolicy powinni powrocic do korzeni, czyli co rok- to prorok(p):)))
    Przez te "chore" nauki o rodzinie i planowaniu dzieci, aby uratowac swoj narod bedziemy musieli przejsc na islam:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poruszyłaś ciekawy problem. Odruchowo napisałem islam, ale czy religia katolicka ma jeszcze swoją szansę? Katolicy w odróżnieniu od żydów i muzułmanów nie mają społeczności ortodoksów, żyjących na sposób biblijny. Tak jakby nie brali swojej religii na serio - religia swoją drogą, a życie swoją drogą. Moim zdaniem pierwszym krokiem powinno być zniesienie celibatu, a wielodzietne rodziny księży powinny stać się wzorem.

      Usuń
    2. Celibatu im nie zniosa, bo w naszym swiecie wszystko rozbija sie o pieniadze, w taki system ekonomiczny zostalismy wkreceni.
      Oni musieliby takiemu ksiedzu zapewnic w sumie wiecej niz on ma teraz...
      Na soborze watykanskim II toczyly sie rozmowy w tym kierunku, bardzo wielu kaplanow mialo nadzieje, ze cos sie w tym kierunku w kosciele ruszy, ale ...sprawa zostala tak zakrecona w historii, ze teraz trudno to odkrecic....W kazdym badz razie owczesny papiez podpisal prawie 30 tysiecy zwolnien z celibatu dla ksiezy- "od reki".

      Usuń
    3. Kościół pada ofiarą własnej potęgi. Ta biurokratyczna instytucja ma tyle kasy, że wierni właściwie nie są potrzebni, pełnią rolę zaledwie listka figowego.

      Usuń
  3. Czcigodny Dibeliusie
    Doceniam Twoje sardoniczne poczucie humoru zaprezentowane w konterfekcie owego łysola. Postać istotnie wzięta ze zwidów narkomana zaćpanego "zielem" lub bredni jakiegoś "wolnościowca" nie mogącego się doczekać kiedy wreszcie Polskę diabli wezmą. Bo jakakolwiek polityka stymulująca dzieci z ubogich rodzin do zdobycia zawodu a w przyszłości podjęcia pracy to przecież "rozdawnictwo". Całe szczęście że ta hałaśliwa w necie sekta cieszy się w realu poparciem na poziomie "Partii Kobiet" czy świrów niejakiego Tejkowskiego.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
      Preferujemy rozwiązania zdroworozsądkowe i praktyczne, a nie skrajne oraz ideologiczne. Te skrajne faktycznie mogą być z dwu stron: lewacki hedonizm i obyczajowe róbta co chceta i po nas choćby potop, albo nacjonalistyczny fanatyzm i rygor.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  4. Kolejny ciekawy wpis, Dibeliusie. Ale szkoda, że nie pociągnąłeś (za przeproszeniem) wątku o tym pobieraniu spermy przez sanitariuszki... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiro,
      Wpis miał być o obowiązkach wobec Ojczyzny, a nie przyjemnościach :)

      Usuń
    2. Drogi Dibeliusie! O co Ty mnie podejrzewasz?! :( Wszak ja właśnie o obowiązkach piszę.

      Usuń
    3. Droga Kiro,
      Przepraszam za przejęzyczenie. Teraz czuję, że się naprawdę rozumiemy. Obowiązki wobec Ojczyzny ponad wszystko!

      Usuń
  5. Ja też jestem zafascynowany niedościgłym wzorem Nigru i jego polityki prorodzinnej oraz rozsądnym balansem PKB per capita owocującym średnią wieku 15 lat.Nie znajdziesz energicznego kolegi wśród aktywistów Zielonych? Mamy po prostu za mało skoczków pustynnych i skorpionów.Jestem pewien,że uzupełnienie polityki demograficznej o ten koronny czynnik sprawczy, spowoduje rewolucyjne zmiany, porównywalne nie tylko z koncepcją Twojego szkolnego druha,ale nawet z efektami polskiej ponadpartyjnej ,prodemograficznej debaty.Niestety bezpośredni związek populacji żmii rogatej z odsetkiem lumpenproletariatu
    pozostaje na etapie badań i powoływanie się nań byłoby przedwczesne.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żarty żartami, ale można by spróbować przeliczyć za ile lat imigranci z Afryki Subsaharyjskiej i ich potomkowie staną się większością w Europie.
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. skin Radek byłby zapewne co najmniej zdziwiony i ciężko urażony, gdyby nazwać go klasycznym "lewakiem", bo to, co zapodał, to maoizm czystej wody...
    aha... nie rozśmieszaj mnie tym Singapurem, bo tam socjalizm /rozumiany jako kontrola państwa nad obywatelem/ jest rozwinięty aż do bólu...
    co do meritum, to może w drugiej części komentarza /zapewne jeszcze dziś/, bo real wzywa...
    na razie pozdrawiać :))...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klasycznego kapitalizmu nigdzie dziś nie ma, dlatego w tekście starałem się posługiwać określeniem "elementy kapitalizmu". Ale nie da się zaprzeczyć, że kraje które dziś są bogate, wypracowały to dzięki kapitalizmowi, o ile oczywiście bogactwa nie zesłał im Allah. Pokój i błogosławieństwo Allaha niech będą z nimi!
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Czcigodny Dibeliusie
    Singapur zajmuje obecnie drugie miejsce (a przez wiele lat był liderem) w rankingu Index of Economic Freedom. Jak wiesz nie jestem czcicielem tego rankingu, bez porównania ważniejsze jest że firmy płacą tam 17% podatku (są liczne zwolnienia dla inwestycji czy rozpoczynających działalność) a obywatele bulą aż 7% VAT. Osoby przebywające tam co najmniej przez połowę roku płacą podatek dochodowy od 2 do 20%.
    Ale w tym kraju za posiadanie pół kilograma "ziela" (dla innych narkotyków są inne progi) trafia się na stryczek (przeciętnie kilkudziesięciu śmieci rocznie w ten sposób kończy swój plugawy żywot). I tu leży pies pogrzebany a raczej degenerat powieszony. Więc stad te narkomańskie brednie o tamtejszym socjalizmie.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
      Dziękuję za te istotne informacje, potwierdzające tezę o podobieństwie modelu singapurskiego do klasycznego kapitalizmu. Dlaczego Brytyjczycy takiej kolonii nie zrobili sobie w Polsce, mogliby nawet Chinek trochę poprzywozić?
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
    2. Czcigodny Dibeliusie
      Tym stwierdzeniem o Chinkach straszliwie naraziłeś się wszelakim feminazistkom i "wolnościówkom". Znam żonę przyjaciela, Chinkę z Tajwanu oraz jej kilka koleżanek które też wyszły za Polaków. Gdyby pojawiły się w znaczącej dla rynku matrymonialnego liczbie to wymienione przeze mnie egerie postępu musiałyby poszukać sobie "partnerów" w ZOO.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
      W telewizji pokazywali, że faktycznie na wykład Magdaleny Środy przyszły jakieś małpy. A ona kokieteryjnie udawała przestraszoną...
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  8. Drogi Dibeliusie,

    nie jestem pewien, czy Twoj Radek jest postacia zmyslona na potrzeby opowiedzenia historii, czy tez czlowiekiem z krwi i kosci. Jedno jest pewne - takie karykaturalne osobliwosci niezbyt pomagaja wizerunkowi konserwatystow.

    Kawal swietnej roboty z tymi tabelkami, mam jednak kilka zastrzezen:

    Grupa F to wszystko kraje azjatyckie. Wygodnie przyjales, ze jest jakas alternatywa dla "kupienia domu, drogich wakacji, itp." Tymczasem w Azji bardziej niz gdzie indziej wazne jest zachowanie twarzy. Jezeli posiadanie domu jest tego elementem, to nie dziwne, ze dzieci schodza na drugi plan.
    Poza tym PKB nic nie mowi o kosztach zycia. Nie przesadze bardzo, jesli napisze, ze wynajecie (o kupnie nie wspominam, bo to abstrakcja) kawalerki w miastach takich jak Singapur, Paryz, czy Londyn kosztuje tyle, co luksusowego wielopokojowego apartamentu we Wroclawiu. Zarabiac 200.000 zl rocznie fajnie wyglada na papierze, ale nie wtedy, kiedy samo mieszkanie kosztuje Cie min 100 tys.

    Grupa B pokazuje jak zludnym wskaznikiem jest PKB - poza Izraelem, ktory jest dotowany z zewnatrz, reszta to kraje, ktore buduja swoj budzet na ropie. Nazywanie ich wysoko-rozwinietymi jest nieporozumieniem .

    Czy w grupie E nie znalazles zadnego kraju, ktory nie bylby w obszrze razenia UE? Bo mnie sie wydaje, ze zapalnikiem zmian demograficznych jest transformacja ustrojowa. Czy inne kraje demoludow (+ tereny NRD) takze sa w tej grupie?

    Pozdrawiam, yrk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi YRK,
      Dzięki, że doceniłeś moją żmudną pracę z tymi tabelkami.
      Potwierdzam, że Grupa F to wszystko kraje azjatyckie, można dodać jeszcze Koreę Pd. - WD 1,23.
      Grupa E to faktycznie byłe demoludy ale i inne kraje europejskie, np. jeszcze Łotwa WD 1,32 Słowacja 1,37 Niemcy 1,41 Rosja 1,42 Włochy 1,39 Grecja 1,38. Spoza Europy weszłyby Kuba 1,44 i Chiny 1,54. Ale Chiny to polityka "jednego dziecka".
      Grupa B - te kraje na pewno są zamożne. Można dyskutować, na ile są rozwinięte - na ile np. potrafiły zainwestować przychody z gazu i ropy naftowej w alternatywne dziedziny gospodarki.
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. "okres biedy w czasie komuny" - jakiej biedy? Przykro mi - ale kapitalistyczny system korporacyjny wyklucza dzietność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za komuny to był dostatek. Sąsiad opowiada, że jak zapił i przez kilka dni nie przychodził do pracy, to z zakładu przyjeżdżała ekipa, aby go odnaleźć, docucić i dowieżć na stanowisko. Przyszedł drapieżny kapitalizm, wyrzucono go z pracy i teraz musi żyć z zasiłku.

      Usuń
  10. Dibeliusie,
    Zestawienie, które przedstawiłeś jest idealne dla obalenia tezy o zabezpieczeniu materialnym jako podstawie rozmnażania się ludzi. Idealne dla tych którzy nie kojarzą z historii, że ludzkość rozmnożyła się w kiepskich jak na dzisiejsze potrzeby warunkach socjalno-ekonomicznych.
    Odkąd media nie mają już zabronione głoszenie prawdy, że ZUS jest niewypłacalny - no, nie w tak drastycznie prostych słowach - to co rusz pojawia się dyskusja skąd się biorą dzieci. W sumie to dziwne, bo głosu nie zabierają dzieci w wieku przedszkolnym. Tymczasem ktoś niezorientowany mógłby przypuścić, że wiedza o tym, że do zajścia w ciążę potrzebny jest seks, chęć zajścia w ciążę (przez kobietę) i płodność jest powszechna. Mógłby póki nie spotkałby się z głosem dziennikarzy, ekspertów, polityków a nawet ludu polskiego. Zwykle okazuje się, że przy prokreacji wszystko kręci się wokół pieniędzy, a nie wokół czego innego, jak to myślano prymitywnie w czasach gdy ludzie mieli dzieci znacznie więcej niż obecnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marku,
      Faktycznie - zamiast dzieci mamy teraz jakby nową dziedzinę nauki, która wyjaśnia, dlaczego nie można mieć dzieci.

      Usuń
  11. Dlaczego nikt nie zauważa takiego ważnego kryterium jak STABILNOŚĆ CZŁOWIECZEGO LOSU?

    W średniowieczu chłop żył raczej marnie ale jego los był STABILNY. Miał prawie pewną podstawę egzystencji. Nie musiał drżeć o to, że jego wiedza i umiejętności nagle staną się nieaktualne bo nie zna jakiegoś-tam Windowsa 9. Poza tym troska o dzieci ograniczała się w przypadku takiego chłopa do ich wykarmienia i odziania. NIE BYŁO OBOWIĄZKU SZKOLNEGO! Dziś "darmowa" edukacja to straszliwy i na dodatek PRZYMUSOWY koszt dla rodziny.

    Dlatego średniowieczny chłop miał dużo dzieci.


    Analogiczna sytuacja była za PRL-u czyli za systemu socfeudalnego.
    Zarobki były marne ale los człowieczy stabilny. Edukacja tańsza bo przez wiele wiele lat używano tych samych podręczników więc można było używać książek po starszym bracie.
    No i ówczesna dzietność była bardzo wysoka. Pamiętam dobrze lata 80-te i pamiętam jak ówcześni prawacy skowyczeli co najmniej tak głośno jak dziś Środa z Biedroniem do jakiej to Afryki naszą Polskę ci wstrętni komuniści doprowadzili. śród skowyczących byli też niektórzy księża.


    Co z tego, że oficjalny PKB Polski stanowi prawie połowę PKB Francji gdy robotę stracić tak łatwo, nowe kwalifikacje zdobyć trudno ( no chyba że się co nieco odziedziczyło po przodklach )?

    A zatem nie liczba dolarów czy euro się liczy ale STABILNOŚĆ CZŁOWIECZEGO LOSU! Gdy jej nie ma, to strach rodzić dzieci.


    Kurna Maciek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz sporo racji, Kurna Maćku. Ale gdyby ludzie chcieli mieć dzieci, to by je mieli. Bo średnio zarabiającą rodzinę byłoby stać na choćby jedno. Tyle, że wówczas biedowaliby. Może i mieliby co jeść (właśnie DZISIAJ można kupić mnóstwo taniego - choć kiepskiego - jadła), ale o luksusach mogliby zapomnieć. Więc...

      Usuń
    2. Przychylę się do komentarza Bruneta, korporacyjny system kapitalistyczny wyklucza dzietność, bo duże populacje bardzo trudno kontrolowa. Moznaby było ten świat tak urządzić, aby ludzi było stać na dzieci (w rozsadnych "granicah").
      Teraz wszystko probuje sie kontrolować- wszedzie monitoringi.....wszedzie trabi się o takiej potrzebie, bo przestępczosc itd. A okazuje się', że bez wzgledu czy monitoring jest czy nie, przestępczośc kwitnie i ma się nieźle. Bo w

      Usuń
    3. Ciekawa myśl z tą stabilnością. W takim Nigrze wieśniak codziennie wyjdzie przed swoją lepiankę, zerwie trochę proso czy sorgo, żona przyrządzi posiłek, nieco pokrzepiony przystąpi do prokreacji. Pełna stabilność.
      A w drapieżnym kapitalizmie nie wiadomo czy najpierw pojawi się nowy model komórki czy nowy model telewizora, bo jedno i drugie wypadałoby mieć. I czy znowu trend mody się nie zmieni - czy kupować ciuchy od razu, czy czekać do wyprzedaży?
      Jak na wojnie.

      Usuń
    4. @Aniu,
      A czy ty wiesz, co oznacza "korporacyjny system kapitalistyczny"? Bo dla mnie oznacza tylko, że użytkownik takiego określenia ma poglądy lewicowe. Płacimy w Polsce w sumie 80% zus i podatków żeby utrzymywać szalejącą biurokrację rządową i dotacje dla proletariatu, ale dla lewicy to widocznie za mało, dla nich to ciągle kapitalizm.

      Usuń
    5. No właśnie Dibeliusie. O to właśnie chodzi! Wieśniak w Nigrze nie musi kupować nowego smartfona by móc odbierać maile od korporacyjnego szefa jak najszybciej, gdziekolwiek się znajduje. Bo gdyby tego nie robił byłby pierwszy do redukcji w korporacyjnym systemie.

      No i zerwanie trochę sorgo to jednak mniejsza troska niż strach, że go zamkną w więzieniu za brak kasy na wyprawkę szkolną dla dziciaków, bo tam obowiązku szkolnego nie ma!

      A Ty Kiro chyba jesteś wielkomiejska. To w sieciach dyskontowych których na wsiach raczej nie ma jest mnóstwo taniego żarcia. W małch wiejskich sklepikach żarcie jest koszmarnie drogie. Poza tym nawet miejskie bazary z racji dużego przerobu mogą zaoferować kości za darmo na któych można ugotować zupę i podroby za śmieszne pieniądze jak ktoś wie co z nimi robić. Na wsi tego nie ma, i pamiętam jak rok temu zdobywałem dla jednej wiejskiej dziewczyny płucka cielęce na pierogi całkowicie niedostępne w jej wiosce.


      Pozdrawiam,


      Kurna Maciek

      Usuń
    6. Na mnie hasło korporacja działa wlaśnie w taki sposob, że z kontrolą mi sie kojarzy- w tym kontrolą naszych portfeli też. Nic bez konta nie powinno przejść przez ludzkie ręce.

      A szcerze powiedziawszy- lewacy- ja nie kumam- moze właśnie o tym samym myslimy, ale do końca nie jestem pewna.

      Usuń
    7. Kurna Maćku, a czy w dzisiejszych czasach miasto i wieś są od siebie aż tak bardzo oddalone?

      Usuń
    8. Kurna Maciek
      Kobiety nie znają tej zasady. Znają odwrotną.
      A chłop nie miał Pay Station i Eurosport, a zamiast kaloryfera miał Marynę.

      Usuń
    9. Miasto i wieś nie są od siebie tak bardzo oddalone Kiro ale koszty podróżowania są dość wysokie. Poza tym jedne wsie są blisko szlaków komunikacyjnych a inne wręcz przeciwnie. I właśnie dlatego na miejskim bazarku da się kupić nereczki na cynaderki nawet za 8 zł/kg a w wiejskim sklepiku nie dość że występują rzadko to jeszcze cena jest prawie 2 razy wyższa. Co innego na wsi, gdzie kursuje do miasta prywatny autobus ( ex miejski z drzwiami pneumatycznymi z jakiegoś niemieckiego albo francuskiego wygwizdowa ) gdzie ceny są dużo niższe niż w państwowym PKS-ie i można się zabrać z dużym bagażem ręcznym. Wtedy nagle się okazuje, że i wiejskim sklepiku cynaderki mogą kosztować nawet "tylko" 10 zł.


      Marku! Chłop zamiast kaloryfera miał Marynę a Maryna nie wiedząc, że istnieje coś takiego jak kaloryfer czy Play Station nie ciosała mu kołków na łbie tylko brała się wraz z chłopem do prokreacyjnej roboty a dyć to jedyna rozkosz na jaką mogła liczyć.
      No i karbowy nie ścigał tegoż chłopa za nieznajomośc gierek na Play Station ( jak dziś co poniektórzy managerowie w korporacjach ) bo i on sam nie wiedział że takie cóś jest. A na to, by pograć w krecę żadne Play Station nie jest potrzebne.

      A jeśli chodzi o Eurosport to nie moja obsesja. Piszesz o własnej?


      Kurna Maciek

      Usuń
    10. Ani Play Station ani Eurosport - raczej blog Dibeliusa. Pozdrawiam.

      Usuń
  12. pominąłeś Norwegię, której ropę zesłał Ymir...
    nie stosuję marksistowskiego podziału "socjalizm vs. kapitalizm", gdyż jest nielogiczny... każda korporacja jest kapitalistyczna, jednocześnie wewnątrz niej panuje socjalizm... taką korporacją był np. PRL... lepszy mi się wydaje podział "socjalizm vs. wolność /gospodarcza, osobista/"...
    tak naprawdę, istotą problemu demograficznego nie jest zbyt mała ilość urodzeń dzieci, bo to w dobie przeludnienia jest nawet korzystne... ludzi i tak jest za dużo... problemem jest obecnie wysoka średnia wieku, tzw. "starzenie się społeczeństwa"... ale to jeszcze nie jest meritum... meritum jest fakt, że obecny postęp medycyny wydłużył czas ludzkiego życia, ale zbyt wolno za tym idzie poprawa jego sprawności w miarę przybywania lat... ergo, owo "starzenie się" powoduje automatycznie spadek PKB... czyli szansę upatrywałbym raczej w rozwijaniu metod utrzymywania owej sprawności, niż w próbach motywowania ludzi do większej dzietności... to oznacza konieczność inwestowania w naukę, w badania... ale żeby było co inwestować, konieczna jest wolność gospodarcza i wolność osobista /dzięki tej drugiej człowiek się rozwija twórczo/, bo inaczej tyle pieniążków nie będzie... zaś ideałem jest ludność Polski w granicach 20 - 25 mln, by wszyscy mogli żyć w miarę w miarę zdrowo...
    jakby nie kombinował, to bez wolności gospodarczej i minimalnej administracji państwowej, która nie wtrącała by się do tej gospodarki, ani rusz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sława Ymirowi!
      Zgadzam się, że klasyczne pojęcia kapitalizm nie jest już adekwatne, bo taki ustrój współcześnie nie istnieje.
      Odnośnie problemu demograficznego zgadzam się z Twoimi uwagami, ale pominąłeś najistotniejsze według mnie zagrożenie. Państwa naszej cywilizacji nie są w próżni, tak jak kiedyś pogrążone w kryzysie Cesarstwo Rzymskie. Współcześni barbarzyńcy nadejdą w postaci chciwego socjalu, roszczeniowego i narzucającego swoją średniowieczną kulturę tłumu imigrantów.
      A o skutecznym i radykalnym rozwiązaniu tego zagrożenia w skali świata nie ma co marzyć.

      Usuń
    2. jasne, że widzę to zagrożenie, ale nie uważam, by mnożenie się Polaków na siłę było skutecznym środkiem w celu powstrzymania fali emigrantów... sensowniejsze jest prowadzenie ostrej polityki imigracyjnej... tylko do tego potrzebna jest całkowita zmiana relacji z UE /i zapewne przebudowa od podstaw samej koncepcji UE/, a to już pozostaje poza zasięgiem...
      czyli pozostaje jedynie podziękować za współpracę przyjezdnemu Jezusowi i przeprosić się z Welesem, który jednak więcej wie na temat nieznanych nam jeszcze bogactw tej ziemi...

      Usuń
    3. Popieram kontrolę imigracyjną, ale to niepewne rozwiązanie. Dlatego popieram zwiększenie dzietności -niekoniecznie na siłę, może wystarczyć zmniejszenie ingerencji państwa (model C).
      Do rodzimowierców odnoszę się z sympatią, ale ten ruch ograniczy się do folkloru. Popieram elementy aryjskie w chrześcijaństwie. Chrystus zwycięży!

      Usuń
    4. Dibeliusie, Chrystus nie był Aryjczykiem. Jeśli jednak ponownie przyjdzie na świat, możesz spróbować przefarbować go siłą na blond...

      Usuń
    5. Kiro, Miałem na myśli podstawy teologiczne, np. Trójca Święta - jeden Bóg w kilku osobach. W judaizmie i islamie mamy ścisły monoteizm. A Jezusowi jest ładnie w każdym kolorze włosów...

      Usuń
  13. No dobrze...WY tu gadu, gadu...ale do jakich wnioskow doszliscie? Plodzic te dzieci, czy nie....bo ja nie wiem jak sie wobec mojego meza powinnam zachowac (P) :))))Pozwolic, nie pozwolic ...oto jest pytanie (P) :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście płodzić. Im rodzice młodsi tym wychowanie dzieci jest łatwiejsze, bardziej naturalne i spontaniczne. Dziecko urodzone po czterdziestce to często mały cesarz / cesarzowa o ogromnych wymaganiach - to dopiero wyzwanie, wysiłek i problemy dla rodziny.

      Usuń
    2. Najlepiej jest rodzić dziecko wtedy, kiedy się CHCE.

      Usuń
    3. Cesarz, cesarzowa...hm... jak wychowasz, gak bedziesz miał człowieku. Tutaj wiek rodziców nie ma znaczenia.

      Usuń
  14. Tudzież nie rozmnażać się wcale. Tie Fighter.

    OdpowiedzUsuń