Wracałem do pozostawionego samochodu już mniej gorączkowo. Poczułem dziwny spokój tej okolicy na Żoliborzu. Nawet psy prowadzone na smyczy zachowywały się grzecznie i poprawnie. Nagle dostrzegłem po drugiej stronie ulicy na tle nieba dwie charakterystyczne, spokojne wieżyczki. Zrozumiałem - to Kościół św. Stanisława Kostki, a na przykościelnym cmentarzu grób błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki. Nigdy wcześniej nie byłem w tym miejscu, ale odczułem moc ks. Jerzego. Mam wrażenie, że pomógł mi podjąć właściwą decyzję i odzyskać spokój ducha. Na pewno wrócę w to miejsce, aby się pomodlić.
Łączna liczba wyświetleń
środa, 27 czerwca 2012
Spotkanie na Żoliborzu
Wszystko
szło dobrze dopóki mknąłem Trasą Toruńską. Spieszyłem na spotkanie na Placu
Bankowym. Zjazd na Wisłostradę – w sam środek korka. Czas nieubłaganie ucieka.
Spotkanie umówione od kilku miesięcy, jak się nie zjawię o 10.00, to nie wiem,
co będzie. Po lewej futurystyczny gmach Centrum Olimpijskiego. Nagły impuls –
odbijam w prawo. Okazuje się, że to ul. Krasińskiego, Plac Wilsona, dalej
Krasińskiego. Jakiś parking, wszystko zajęte. Skręcam w ul. Felińskiego,
wszystkie miejsca nadal zajęte. Wreszcie wolne. Porzucam samochód. Pędzę do
metra. Tam i z powrotem trzeba wrzucić 7,20 – wrzucam do ostatnich 10 gr. Cudem
starczyło. Jazda metrem to poezja w porównaniu z korkami na powierzchni.
Dotarłem do budynku, rejestracja na recepcji, winda – patrzę na zegarek. 10.00 –
zdążyłem!
Wracałem do pozostawionego samochodu już mniej gorączkowo. Poczułem dziwny spokój tej okolicy na Żoliborzu. Nawet psy prowadzone na smyczy zachowywały się grzecznie i poprawnie. Nagle dostrzegłem po drugiej stronie ulicy na tle nieba dwie charakterystyczne, spokojne wieżyczki. Zrozumiałem - to Kościół św. Stanisława Kostki, a na przykościelnym cmentarzu grób błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki. Nigdy wcześniej nie byłem w tym miejscu, ale odczułem moc ks. Jerzego. Mam wrażenie, że pomógł mi podjąć właściwą decyzję i odzyskać spokój ducha. Na pewno wrócę w to miejsce, aby się pomodlić.
Wracałem do pozostawionego samochodu już mniej gorączkowo. Poczułem dziwny spokój tej okolicy na Żoliborzu. Nawet psy prowadzone na smyczy zachowywały się grzecznie i poprawnie. Nagle dostrzegłem po drugiej stronie ulicy na tle nieba dwie charakterystyczne, spokojne wieżyczki. Zrozumiałem - to Kościół św. Stanisława Kostki, a na przykościelnym cmentarzu grób błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki. Nigdy wcześniej nie byłem w tym miejscu, ale odczułem moc ks. Jerzego. Mam wrażenie, że pomógł mi podjąć właściwą decyzję i odzyskać spokój ducha. Na pewno wrócę w to miejsce, aby się pomodlić.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wiesz co? Jestes typem o specyficznym poczuciu humoru, ale..on czasami powala. :)) Masz łatwośc pisania o sprawch kontrowersyjnych w zakamuflowany sposób i okraszasz to szczypta poczucia humoru...ja zastanawiam sie czasami...hm...prawda to (czujesz tak, tak uważasz), czy robisz nas w konia...
OdpowiedzUsuńZ reguły to mnie u CIenie pewien rodzaj lekkości dopada:))
To w takim razie sie zwierze, ale pwenosci mi brak, czy tym tekstem nie podpuszczasz (p):) Nigy nie "szalałam" na punkcie JPII. Wydawał mi sie trudnym chrzescijańskim "filozofem". Po prostu był, i...był. Na mnie na serio nie robiło wrażenia, że on Wielkim Papieżem był. Kiedys w TV zachodniej leciał program z gościem, który miał możliwośc blisko "naszego" papieża przedbywać i ten gośc twierdził, że to duchowo była bardzo silna osobowość...ogólnie wprowadzał pokój, spokój. Przeciwnicy owego gościa zgasili...po to przecież się ma przeciwników.
kiedys miałam dośc trudny orzech do zgryzienia. Sprawa nie do ruszenia... mur, mur, mur....i taka myśl spoza mnie do mnie przyszla, cos tak silnego i tak spokojnego i pewnośc:"pogadaj duchowo z JPII". Zrobiłam to....sypnęłam gadkę i ....jak reka odjął. mur został po czasie bez jakiegokolwiek słowa z mojej strony u tej drugiej osoby zburzony...stało sie dobrze, po prostu dobrze....:))
powiem szczerze Aniu... poczucie humoru Dibiego jest dla mnie ciekawe /czasem zagadkowe/ i sprawia mi przyjemność...
UsuńNo właśnie, Ty czyba to lepiej ująłeś...zagadkowośc poczucia humoru Dibiego:)))
UsuńTak mnie rozszyfrowujecie, że sam już nie wiem, co o sobie myśleć. Na pewno pisząc o poważnych sprawach staram się dodać odrobinę poczucia humoru. A ten temat to impresja - szybko i bez zastanowienia podzieliłem się moim przeżyciem. I wierzę Aniu w twoje przeżycie z JPII.
Usuńale joo... klucz tkwi w umyśle... uległeś magii... magii "mniejszej", którą sam sobie stworzyłeś... te psy zachowywały się "grzeczniej", bo tak Ci się wydawało... w sumie fajnie, skoro Cię to bawiło...
OdpowiedzUsuńpozdrawiać :))...
Wiara nigdy nie jest pewnością. Może tak było jak wyjaśniasz, ale czemu nie miałbym ufać swojemu odczuciu.
UsuńPozdrawiam
ależ to właśnie znakomite... ufać swojemu odczuciu... bo niby czyjemu?... większość chrześcijan bardziej ufa komuś i walczy z urojonymi wrogami...
Usuńale wiesz, co Ci powiem?... linia frontu przebiega zupełnie gdzie indziej... tak naprawdę, to nie ma żadnej linii frontu...
ale to już inna historia...
Czcigodny Dibeliusie
OdpowiedzUsuńOkazuje się ze to wszystko Ci się tylko wydawało. Cóż, ateizm jest jeszcze prymitywniejszy od budowy cepa.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
UsuńWalka chrześcijaństwa z ateizmem nie ustaje. Oby odbywała się w sympatycznej atmosferze.
Serdecznie pozdrawiam
A 2 wieżyczki wyglądają czasem tak: http://oknonaplacwilsona.blogspot.com/2011/12/dwuwiezowo.html#links
OdpowiedzUsuńpozdrawia
Okno na Plac Wilsona
Dzięki!
OdpowiedzUsuń