Łączna liczba wyświetleń

sobota, 19 maja 2012

Duda - rozsądny związkowiec?

Jak wiadomo demokracja jest najdoskonalszym ustrojem. Doskonałość demokracji ma jednak efekt uboczny – negatywną selekcję liderów politycznych. Skuteczny polityk w kampanii wyborczej musi wygłaszać kłamliwe, ale pożądane przez społeczeństwo obietnice, a także kreować postać, która spodoba się wyborcom. Po wyborach sztukami socjotechnicznymi zręcznie odwraca uwagę społeczną od oczywistego faktu nierealizowania programu wyborczego. Polityk staje się w efekcie przede wszystkim oszustem, aktorem i manipulatorem medialnym. Osoby preferujące skuteczne, odpowiedzialne i etyczne działanie, zdając sobie sprawę z mechanizmów demokracji, unikają kariery politycznej.

Przegląd galerii przywódców państw świata przekonuje, iż mechanizm negatywnej selekcji polityków działa skutecznie. To bezbarwne, glutowate wypierdki jak Szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy, świeżo wybrany prezydent Francji Francois Hollande – nie potrafił nawet iść u boku Angeli Merkel podczas oficjalnego powitania i musiała go sterować popychaniem. Albo nadpobudliwe błazny – jak jego poprzednik, lub fircykowaty Ken o inteligencji Barbie – prezydent najpotężniejszego mocarstwa. Dotrzymuje temu towarzystwu kroku nasz premier Tusk realizujący się w twardych, męskich, ofensywnych akcjach kastrowania chemicznego lub likwidowania dopalaczy, bo poza tym, poza boiskiem nie ma nic do powiedzenia.

Na tym tle pozytywnie zaskoczyła mnie postać szefa „Solidarności” Piotra Dudy. A priori jestem przeciwnikiem związków zawodowych, ale akurat protest przeciwko bezsensownej i szkodliwej pseudoreformie emerytalnej popieram. Solidarność zamiast organizowania strajków szkodzących gospodarce kraju, zakładom pracy – a więc pośrednio samym pracownikom, wybrała bardziej wyrafinowane i nośne medialnie formy protestu. Zablokowanie Sejmu uważam za świetny pomysł. Tusk miał na tyle rozumu, aby nie wysyłać policji. W nagrodę związkowcy posłali mu piłki do gry – aby rząd zajął się, tym na czym zna się najlepiej. Znakomita błazenada posła Niesiołowskiego – przepychanie się z dziennikarką. Rozpacz posła Biedronia, który prawie popłakał się, kiedy przyglądał się, jak związkowcy brutalnie i bez żadnej subtelności sikali na sejmowe trawniki. Tyle rozumu co Tusk nie miał już Wałęsa, który postulował pałowanie blokujących związkowców.

Poprzedni i inni szefowie związków zawodowych przypominają raczej wściekłe psy w czasie rui, ale ten Duda wygląda sensownie, gada sensownie i na razie działa sensownie. Jak tak dalej pójdzie, to może będziemy mieli materiał na lidera politycznego spoza sita tej negatywnej demokratycznej selekcji.

12 komentarzy:

  1. A dla mnie to dzicz, którą jednak należałoby powstrzymać siłą. Z chuliganami się nie rozmawia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W idealnym państwie - zgoda. Ja w idealnym państwie postulowałbym delegalizację związków zawodowych. W praktyce w tej konkretnej sytuacji rozwiązanie siłowe uczyniłoby ze związkowców męczenników, zaostrzyłoby konflikt, spowodowałoby dalszy spadek sondaży PO. Tusk powstrzymując policję od reakcji pozwolił na symboliczne rozładowanie negatywnych społecznych emocji. Dlatego politycznie było to działanie rozsądne (korzystne dla ekipy rządzącej).

      Usuń
    2. I z tym trudno się nie zgodzić. Ciekawe tylko, kiedy następne grupy niezadowolonych pójdą pod sejm... :( Ta blokada trwała krótko.

      Usuń
  2. hm... dla mnie pracobiorca /pracownik/ to sprzedawca swojego czasu... tak jak piekarz, sprzedawca swoich wyrobów... więc nie widzę nic złego w związkach zawodowych, niech się organizują zbiorczo, jeśli chcą...
    problem jest na innym poziomie... oberszyszkownik Siuśk przejął pewien zastarzały syf pod komendę i ja go trochę próbuję zrozumieć... ale syf Siuśka polega na tym, że nie chce on syfu odsyfić... gdy kaczory strzeliły sobie w kolano przedwczesnymi wyborami, ja nie miałem wątpliwości, że nie pójdzie to w wolnościowym kierunku... mundurki "oberschulefuhrera" jedynie odkręcono, ale generalnie "dupa zimna"...
    pozdrawiać :))...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toleruję związki zawodowe dopóki zgodnie z socjalistycznym prawem lub zupełnie wbrew prawu nie gwałcą cudzej własności. Na przykład strajkują przez nie przyjście do pracy - OK, ale strajk okupacyjny to zajęcie cudzej własności, siłowe powstrzymywanie łamistrajków to lewicowy terror.
      Odnośnie Tuska - albo nie chce syfu odsyfić, albo w ogóle nie kojarzy, o co chodzi, bo rzeczywistość poza boiskiem go przerasta.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. tu masz rację... strajk okupacyjny to gwałt na cudzej własności... faktem jest jednak, że trochę inaczej patrzę na sprawę, gdy jest to firma państwowa... i tu jest pies pochowany, bo nie powinno być wcale firm państwowych...
      jeszcze co do Niesioła... nie przepadam za nim, ale wydaje mi się, że w tej dyskusji pod Sejmem miał rację... owszem, może go poniosło i przyargumentował dziwacznie, ale nie ma ustawowego obowiązku gadania i pozwalania na kamerowanie przez każdego dziennikarza, który się napatoczy...

      Usuń
    3. Przedsiębiorstwa państwowe są światowymi liderami strajkowymi. W firmach prywatnych nawet związkowcy wyczuwają. że płyną wraz z zarządem i właścicielem w jednej łódce. W państwowych - hulaj dusza - niech naród dopłaci.

      Usuń
  3. Wiele lat rządów "robotniczo-chłopskich" odcisnęło zbyt wielkie piętno na narodowym rozumku. Nie należy winić związkowców za blokadę Sejmu - jaki naród taka klasa polityczna, jedni warci drugich. Nie sądzę, by Duda miał szansę zostać politykiem - przy najbliższej okazji Najjaśniejszy Prezes Jarosław pozbędzie się go, jeśli naturalnie dojdzie do władzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie tak pomarzyłem o Dudzie jako liderze politycznym, ale zgadzam się, że szanse ma marne.

      Usuń
    2. Marne, bo jak na polityka zbyt wielkim racjonalistą jest:)

      Usuń
  4. Nie lubię polityki..nie znoszę, bo nic nie możemy....okazuje sie, ze to nie my rozdajemy karty. Po wyborach koniec i za jakis czas to samo- błazenada obietnic a potem nic sie nie dzieje....to nie ma nic wspólnego z realnym zyciem obywateli. A ja o nierealnych sprawach raczej gadać nie lubię...już lepiej o kremach przeciwzmarszczkowych nawijać.:))

    OdpowiedzUsuń
  5. I trudno się Tobie dziwić. Niestety demokracja ma to do siebie, że wybiera większość, a większość, jak wiadomo, jest głupia. Szczególnie w dobie telewizji i wszechogarniającej, demoralizującej, eurosocjalistycznej propagandzie.

    OdpowiedzUsuń