Od
dawna byłem zwolennikiem modelu chińskiego. Wywarły na mnie wpływ
poglądy środowiska JKM. Cywilizacja zachodnia oparta na demokracji
nieuchronnie zmierza do socjalizmu, a więc rozdawnictwa dóbr,
regresu i degeneracji. Na tym tle Chiny oparte na autorytarnej władzy
i kapitalizmie stały się największym światowym mocarstwem. Ich
model spowodował powstanie kilkuset milionowej klasy średniej,
imponujących miast, linii komunikacyjnych i fabryk produkujących
dla całego świata.
Spotykałem
także negatywne opinie – totalnie zniszczone środowisko
naturalne, na tle zamożnej klasy średniej uboga i niedoinwestowana
prowincja. W ostatnich latach wzrasta cenzura, następuje powrót
komunistycznej propagandy, nasilają się represje polityczne.
Społeczeństwo poddano komputerowemu systemowi oceny obywateli –
za niepłacenie w terminie, zadawania się z niewłaściwymi osobami,
przechodzenie na czerwonym świetle czy wszelkie inne przewinienia
otrzymuje się punkty karne. W efekcie niektórym za karę odbiera
możliwość zaciągania kredytu, spowalnia się internet, zakazuje
zatrudniania w niektórych zawodach, zakazuje zakupu biletów
kolejowych lub lotniczych itp.
Ogromne
środki Chiny wydają nie tylko na nowoczesną armię ale i na
projekt Nowego Jedwabnego Szlaku. Kraje rozwijające się otrzymują
preferencyjne chińskie kredyty – miliardy dolarów powędrowały
do Afryki, Filipin, Pakistanu, Sri Lanki. Kończy się to nieraz tak
zwaną pułapką zadłużenia. Zgodnie z umowami infrastruktura
energetyczna i komunikacyjna budowana jest wyłącznie przez firmy
chińskie, otrzymują one dodatkowo preferencje podatkowe i wypierają
firmy rodzime. Na koniec państwa nie są w stanie spłacić
rozbuchanych kredytów i Chińczycy przejmują aktywa – np. prawa
wydobycia surowców, porty.
Jednak
dla mnie decydującym psychologicznym impulsem jest stanowisko Chin
wobec Wenezueli. Kraj doprowadzony przez socjalistów do całkowitej
nędzy. Milion procent inflacji rocznej. Stos banknotów konieczny do
zakupu rolki papieru toaletowego, jest większy od tej rolki.
Banknoty często waży się zamiast liczyć. Kilka milionów
Wenezuelczyków uciekło za granicę. Kiedy pojawia się szansa na
reformy dzięki sympatycznemu liderowi opozycji Juanowi Guido, Chiny
wraz z Rosją i nieodłączną Turcją twardo udzielają poparcia
marksistowskiemu reżimowi Maduro.
Wiadomo,
że udzieliły socjalistycznemu rządowi kredytu 5 miliardów
dolarów, oczekują spłaty w dostawach ropy naftowej i prawach
wydobycia złota. Dla mnie jest to dowód, że dla rządu Chin 5
miliardów dolarów, władza i wpływy są ważniejsze niż
wieloletnie cierpienia narodu. Dlatego lepiej już wybrać dominację
USA – nie zaszkodziła Niemcom, Japonii, Korei Południowej,
Izraelowi. A nawet Wietnam po przejściowych dąsach zmierza do
sojuszu z USA.
Po raz pierwszy chyba... Po prostu się z tym zgadzam. Ale to niemożliwe. Tu musi być jakiś haczyk.
OdpowiedzUsuńMiałem moment słabości. Ale zamierzam powrócić do nastroju klerykalnego...
UsuńCzcigodny Dibeliusie
OdpowiedzUsuńDziękuję za trzeźwą analizę. Widocznie Chiny odrabiają zaległości i są liderem neokolonializmu. Z nieoficjalnych rozmów z kilkoma mieszkańcami Afryki wiem, że ludzie ci z rozrzewnieniem wspominają czasy, gdy ich kraje były koloniami, głównie brytyjskimi czy francuskimi. Eksploatacja ich bogactw naturalnych przez białasów była podobna, ale w ich krajach nie było aż takiej korupcji i degeneracji władzy.
Ale weź też pod uwagę, że jak powiedział dawno temu Pat Buchanan, Stany Zjednoczone są niczym pies, którym merda ogon zupełnie innej narodowości.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
UsuńUSA relatywnie słabną, ale pozostają w czołówce wielkich mocarstw. Z tym merdaniem - Izrael ma skuteczne lobby, które jak widać irytuje nie tylko Polaków. Nas irytuje z oczywistych względów - próby wyłudzenia naszego majątku narodowego. Amerykanów może irytować z powodu uwikłania w konflikt na Bliskim Wschodzie.
Osobiście jednak wolę, aby Izrael pełnił rolę wysuniętego bastionu. Arabowie podbili Irak, Syrię, Jordanię, Liban, Egipt i resztę północnej Afryki. Są w trakcie gorączkowej kolonizacji Europy. Izrael opóźnia ten proces.
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Dibeliusie
UsuńCo się tyczy kolonizacji Europy, w żywotnym interesie Izraela jest intensyfikacja tego procesu, a nie jego opóźnianie. Islamski bydlak, zabijający skretyniałych Szkopów, Żabojadów czy Belgów w prowadzonym do zagłady przez enerdowską obłąkaną lochę euroburdelu, siła rzeczy nie jest w stanie w tym samym czasie zabijać Żydów w Izraelu.
Proste niczym ostatni nie zniszczony jeszcze przez alkohol zwój mózgowy zalanego w cztery Kwachy Junkersa.
Pozdrawiam serdecznie.
PS
UsuńPrzecież gdyby do Europejczyków ze "starego" eurokołchozu nie zaczęło docierać, że tkwią już po szyję w gnojówce, Izrael najchętnuiej zafundowałby wszystkim Arabom w wieku poborowym bilety do Niemiec czy Żabolandii. Na pewno byłoby ich na to stać, bo przecież za wszystko i tak zapłaciliby oczywiście Amerykanie.
Swego czasu nieboszczyk Bush starszy postanowił sprzedać Arabii Saudyjskiej jakąś broń czysto defensywną. A gdy jego sekretarz stanu James Baker spytał, co zrobić, gdy żydowska sitwa podniesie giewałt, Bush odpowiedział:
Fuck them!
No i jak diabeł z pudełka wyskoczył "niezależny" kandydat na prezydenta Ross Perot i dzięki tej dywersji wybory prezydenckie wygrał gnojek Clinton. Analiza amerykańskiego systemu elektorskiego jasno wykazała, że bez tej dywersji reelekcja Busha byłaby pewna.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
UsuńTeorie spiskowe równie trudno jest udowodnić, jak i obalić. Tym niemniej przedstawię swoją opinię.
Przyrost demograficzny muzułmanów jest tak intensywny, że wszelkie ubytki emigracyjne są w stanie szybko nadrobić. Na przykład liczba Palestyńczyków wzrosła z poniżej miliona w 1950 do ponad 5 milionów w 2019. Dlatego z punktu widzenia Izraela bezsensowne byłoby kreowanie wrogich państw muzułmańskich w Europie kosztem przejściowego i krótkotrwałego spadku ludności państw arabskich. Zresztą Palestyńczycy akurat nie emigrują.
Główne źródła imigrantów to: Syria, Irak, Afganistan, Nigeria, Pakistan, Erytrea, Bangladesz, Somalia, Iran i kraje Afryki subsaharyjskiej. Możliwość spisku izraelskiego we wszystkich tych krajach powodującego emigrację uważam za całkowicie nieprawdopodobną. Realnym powodem problemów wewnętrznych tych wszystkich krajów jest islam. Religia wymuszająca zacofanie. Zacofanie powoduje biedę. Dodatkowo islam jest przyczyną walk wewnętrznych: sunnitów z szyitami, oraz odłamów muzułmanów o różnych stopniach ekstremizmu/fanatyzmu.
Ubocznym skutkiem konfliktów w Iraku i Syrii jest umocnienie wpływów Iranu, śmiertelnego wroga Izraela. Dlatego wątpię, aby Izraelczycy byli tak głupi, żeby angażować się w destabilizację tych sąsiadów.
Serdecznie pozdrawiam