Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 21 listopada 2016

Jezus Królem Polski

Jezus Chrystus jest naszym Królem i Panem - wyznały w sobotnie popołudnie dziesiątki tysięcy wiernych wraz z krajowymi hierarchami Kościoła. Na uroczystości w Krakowie-Łagiewnikach obecni byli przedstawiciele władz państwowych, w tym prezydent RP Andrzej Duda. Pragniemy zaprosić Jezusa do naszych serc i rodzin, do naszych wspólnot i środowisk. Pragniemy zaprosić Go do tego wszystkiego, co Polskę stanowi - powiedział na początku Mszy Świętej metropolita krakowski ksiądz Stanisław kardynał Dziwisz.


W wigilię uroczystości Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata, gdy kończy się obfitujący w łaski Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia, zebrani w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach przedstawiciele Kościoła oficjalnie przyjęli Akt potwierdzający Panowanie i Królowanie Jezusa Chrystusa w sercach Polaków. W niedzielę Akt przyjmą w swoich parafiach wierni. Cały naród będzie miał możliwość głośno i wyraźnie potwierdzić swoją uniżoną postawę wobec Jedynego Boga, Króla królów.



Intronizacja Jezusa na Króla Polski to moment symbolicznego zakończenia duchowego panowania komunizmu w naszym kraju. To koniec traktowania chrześcijan, jako ludzi drugiej kategorii. Pamiętam okres swojej służby wojskowej – do kościoła oficerowie udawali się po kryjomu, ścigano za to. Wydawałoby się, że komunizm zakończył się w 1989, ale jeszcze parę lat temu lewacki rząd Tuska prześladował chrześcijan, odmawiając dostępu do platformy cyfrowej jedynej telewizji katolickiej – Trwam. Trzeba było wielokrotnych, wielotysięcznych demonstracji, aby przełamać upór ateistycznego reżimu.


Nienawiść i knowania ateistów nie ustały, przymierzali się do zwielokrotnionego mordowania nienarodzonych dzieci. Fundamentem ich sukcesu miało być propagowanie relatywistycznej pustki hedonizmu. W ciemnościach ich umysłów rozlega się szatańskie wycie i skowyt, które usiłują narzucić całemu narodowi.

To szaleństwo trzeba było przerwać. Naszą odpowiedzią jest Jezus.



6 komentarzy:

  1. Czcigodny Dibeliusie
    Prawdę mówiąc, nie byłem do końca pewny czy Monarcha Elekt zgodził się objąć oferowany mu tron. Cała nadzieje w tym, że On jest nieograniczenie miłosierny. W odróżnieniu od niejednego członka KEP czy polityka tej naszej RP (na temat numeru trwają spory), którzy są jedynie niemiłosiernie ograniczeni.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
      Wiedząc, że jesteś ewangelikiem, doceniam dyplomatyczny ton Twojego komentarza.
      Jezus przynajmniej na pomniku - na załączonym zdjeciu - nie odrzucił korony.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  2. Szanowny Dibeliusie,

    To jest niestety tylko akt osobistego oddania się temu Królowaniu, a nie o charakterze publicznym, więc może być traktowany wyłącznie jako maleńki krok we właściwym kierunku. Wprawdzie w uroczystość Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Chrystusa za Króla i Pana zgromadziła,oprócz licznych rzesz wiernych, także władze państwowe, jednakże w treści przyjętego dokumentu nie znalazł się zapis o Jezusie Chrystusie Królu Polski. Jezus ma zatem królować jedynie w sercach Polaków, jakby cała pozostała przestrzeń została po prostu pozostawiona złemu. A przecież istotą Ślubów Jasnogórskich króla Jana Kazimierza było oddanie Maryi całej Polski we władanie, nie zaś ograniczenie się do grupy wiernych. A przecież w objawieniach wielu świętych pojawiała się konsekwentnie wizja oddania pod Chrystusowe panowanie całej Polski, którą Bóg szczególnie umiłował. Wedle tych objawień akt poddania się władzy Chrystusa miał ocalić Polskę przed hekatombą drugiej wojny światowej.Niestety nie było po temu woli ani w środowiskach duchownych, ani świeckich sprawujących wtedy władzę. Wobec zbliżających się nieuchronnie kolejnych kataklizmów tylko taki akt mógłby skutecznie uchronić nasz kraj. jednak nadal wydaje się to tak odległe, że aż trudno uwierzyć, że realne.

    Pozdrawiam serdecznie, TF.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Tie-Fighterze,
      Ojciec Rydzyk powiedział kiedyś, że szambo, to nie perfumeria. Zgadzam się, że dokonanego aktu nie można traktować jako ostatecznego zwycięstwa. Walka przeciwko złu musi się toczyć dalej.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  3. Mam tylko nadzieje, że pomimo tych "niedociągnięć" /spowodowanych przez mnóstwo różnych czynników, nie czas je teraz szczegółowo omawiać/, weźmie On pod uwagę szczere intencje tych, którzy już przeprowadzili takie "pełnoprawne" intronizacje w swoich miejscowościach, miastach, środowiskach, oraz potężny ruch, którego efekty widać np w rekolekcjach na Stadionie Narodowym, w Narodowej Pokucie na Jasnej Górze itp.
    oraz tych, którzy zrobili, co mogli /np prezydent, min Ziobro, min Szyszko/, aby ten akt przynajmniej maksymalnie zbliżyć do formuły opisanej w pismach R. Celakówny.
    Pozdrawiam, Brunetka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że ten zbiorowy wysiłek i zaangażowanie nie pójdzie na marne. Zbawienie musimy sobie wypracować, nie będzie podane na tacy.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń