Siedzący
tryb pracy doprowadził mnie wreszcie do konieczności ćwiczeń rehabilitacyjnych
na kręgosłup. W przerwach między kolejnymi porcjami tortur rozmawiam z lekarką.
Okazuje się, że sporo jest takich przypadków jak ja, ale większość stanowią
sportowcy. Uprawianie sportu powoduje straszliwe kontuzje. Sportowcy zawodowi
są pod opieką lekarzy, ich trening prowadzony jest przez fachowców, ale
oczywiście nie udaje się im uniknąć problemów. Natomiast sport amatorski w
wielu przypadkach okazuje się działaniem samobójczym. Porywy szlachetnego
zapału doprowadzają do tego, że ledwo mogą się poruszać i jęczą przy tym z
bólu. Wielokrotnie słyszałem ich przypominające odgłos hieny wycie przez
parawan w gabinecie rehabilitantki.
Moda
na sport owocuje nie tylko utratą zdrowia, może doprowadzać do upodlenia i
degeneracji moralnej. Ważą się losy udziału rosyjskiej ekipy lekkoatletów na olimpiadzie w Brazylii. Ale nie mam na myśli tylko dopingu. Osobliwym przykładem
jest sąsiednie miasteczko. Popularność zdobył w nim klub karate. Popularność to
za mało powiedziane. Ćwiczą wszyscy – młodzież, starcy i dzieci. Szereg za
szeregiem karnie wykonują ćwiczenia, wykrzyczane japońskie słowa rozlegają się
nad miastem jak grom. W pierwszym szeregu ćwiczą – a jakże – miejscowi dowódca
policji, burmistrz i proboszcz. Apogeum następuje w trakcie obchodów chińskiego
nowego roku. Na ulicach dominują tłumy w białych i czarnych kimonach, dzieciaki
obsługują szalejące czerwone smoki.
Za
fasadą demokracji prawdziwym szefem szefów tego miasta stał się sensei. W tej
sytuacji nie dziwi, że nie zabrakło pieniędzy na wybudowanie nowego dojo za 65
milionów zł. Nie dziwi, że jednym z udziałowców spółki prowadzącej budowę był
sensei. Osoby próbujące cokolwiek kwestionować napotykają na skuteczną
perswazję ze strony nieznanych sprawców. Trudno pogodzić się jednak z próbami
ingerencji w życie sąsiednich wsi. Konfliktowa sytuacja pojawiła się w moim
sąsiedztwie. Niedaleko mieszka 10-letnia dziewczynka, ładna, szczupła brunetka,
nazwijmy ją Klara. Nie wiadomo dlaczego sensei zaproponował jej osobiste
treningi. Odmówiła. Szok. Senseiowi się nie odmawia. Zaczęły się problemy.
Pojawiły się groźby, zaczepki ze strony agresywnych wyrostków. Wreszcie
zaatakowali Klarę. I kolejny szok – cała wieś widziała jak wracali słaniając
się, zakrwawieni, zmasakrowani przez dziewczynkę. Nie wiem jak to wyjaśnić. Pojawiły
się plotki, że to dziadek przekazał Klarze swój styl walki. W każdym razie trzymamy
kciuki za dzielną dziewczynę.
Oczywiście
sport bez przesady może być pożyteczny i sympatyczny. Na koniec więc parę
propozycji modowych.
ochraniacz na biust
ochraniacz na krocze
https://www.decathlon.pl/C-614003-karate
Dibeliusie, w ciekawej okolicy mieszkasz!
OdpowiedzUsuńw mojej okolicy wszyscy biegają maratony - jakieś szaleństwo wszystkich ogarnęło. Mówi się, że dla zdrowia ale słyszę ,że kończy się na SORze.
Ludzie po prostu przestali pracować fizycznie i ...głupieją?
Jakby zatraciła się granica między przyjemnością a obowiązkiem wysiłku? Do tego zbudowano całą infrastrukturę trenerów, siłowni, wzmacniaczy i suplementów diet...
Ze sportu zrobił się przemysł?
Pozdrawiam z wiosną!
Witaj Makowa,
Usuń"w mojej okolicy wszyscy biegają maratony - jakieś szaleństwo wszystkich ogarnęło. "
To jest mało powiedziane! Te pojeby ubrane w kondomy biegają o każdej porze dnia i nocy. Właściwie to nie byłoby w tym nic wkurzającego, gdyby nie to, że te ubrane w kondomy pojeby biegają zawsze ulicą, mimo że obok mają chodnik. Ci durnie z lubością utrudniają ruch samochodom i doprowadzają kierowców do szału. A gdy zwrócić takiemu uwagę, że łamie w ten sposób przepisy, to jeszcze ci taki pyskuje. No nie miałem ostatnio wyjścia - musiał dostać jeden plombę. Przynajmniej ostatnio go nie widzę - nie biega.
Pozdrawiam, TF.
@Makowa
UsuńWspółcześni maratończycy nie umierają jak ich prekursor, ale ponoszą cierpienia i ofiary. Znajomy maratończyk czeka na operację stawu biodrowego. W Warszawie brutalnie zgwałcono biegaczkę w Lesie Kabackim. Jak opowiada Tie-Fighter - jeden dostał plombę. Maratończycy to jakby współcześni powstańcy.
Serdecznie pozdrawiam
"Maratończyk" stary dobry film. Właśnie skończyłam oglądanie :)
UsuńCzłowiek ma nogi do chodzenia ale chce szybciej, to biega, potem, to już się tylko nakręca na sprężynkę i nie może zatrzymać. Najgorsze jest to, że daje się nakręcać tłumowi i wtedy ginie. Traci cel i sens. (to ma swoje zalety przy sterowaniu tłumem, co jest wiadome od czasów Faraona :))
Współcześni biegacze pokonują czas na własnym zegarku a nie walczą o zwycięstwo. Tracą przy tym ducha odwrotnie niż powstańcy.
Witaj Tie_Fighter, to musiało być emocjonujące widowisko drogowe, taki sportowy strzał w plombę :)))
Mam nadzieję, że nie miałeś na sobie tych prezentowanych strojów sportowych :)
Pozdrawiam Panów.
Witaj Makowa,
UsuńTo było wymuszone spotkanie maratonu i boksu. Maratończyk odziany w kondom truchtał sobie niemal środkiem ulicy blokując ruch samochodów, mimo że obok miał szeroki chodnik. Spienił mnie do granic możliwości, bo jak mu zwróciłem uwagę, że łamie przepisy i żeby spierdolił jednak na chodnik, to się pedał jeden zacietrzewił i zaczął pyskować. No to co mi pozostało jak nie wysiąść i nie dać w ryj? Nie pastwiłem się nad nim. Po jednej plombie klapnął na dupsko, a jak się pozbierał, to jednak przeniósł się grzecznie na chodnik. I nie trzeba było tak od razu? Ominęłaby go plomba. Co mnie natomiast zaskoczyło, to żywiołowy aplauz innych kierowców, dopingujących mnie żeby maratończykowi poprawić. To było budujące, bo zrobiłem to, co pozostali kierowcy też chcieli zrobić, ale nie starczyło im determinacji.
Pozdrawiam.
dokładnie tak tą sytuację sobie wyobraziłam Tie_Fighter.
UsuńJa miałam tydzień drogi krzyżowej z duchem, no i też zaliczyłam plombę! Od ducha! Nokaut totalny! Wrócił z efektem jojo!
Czyli wyglądam jak z krzyża zdjęta. Aż dziwne, że nikt się w pracy nie zapytał kto mi umarł.
W sumie gdybym kiedyś nie dała się ponieść głupim założeniom, to by mnie ta plomba chyba ominęła :)
Ale nic to jakoś się pozbieram.
Najważniejsze, że znalazłam, to swoje miejsce gdzie chciałabym żyć, i nie jest to internet!
I nie jest to duch!
Póki co zbieram się do wyjazdu na Święta. Nie będzie tam internetu (z wyjątkiem tego w komórce), to nie wiem czy duchem wrócę po Świętach.
Tak czy siak jadę zakończyć sezon zimowy i cokolwiek się później wydarzy, to wiem gdzie jest mój dom, albo którą stroną drogi powinnam chodzić :)
Zdrowych i Pogodnych Świąt Wszystkim życzę!
Dibeliusie dziękuję za miłą gościnę!
Tobie również Makowa życzę Wesołego Alleluja i wracaj mi zaraz po świętach - kto mnie będzie irytował?:)))
Usuńna żywo mi to lepiej wychodzi :)))
Usuń:)