Łączna liczba wyświetleń
296,020
czwartek, 24 grudnia 2015
niedziela, 20 grudnia 2015
Biedroń kontra Trump
W
lewackim radiu RDC wysłuchałem fragmentów rozmowy z Biedroniem. Życzę temu
sympatycznemu politykowi sukcesu na stanowisku prezydenta Słupska. To byłby
dobry przykład dla środowiska LGBT – spróbować zająć się czymś pożytecznym, a
nie tylko genderyzowaniem. Jednak wysłuchane fragmenty dotyczyły ideologii – i w
tym zakresie Biedroń pozostał wierny lewackim zabobonom.
Lewacki
redaktor zapytał o problem uchodźców. Rozmówca powtórzył lewacką tezę, że
niechęć do imigrantów spowodowana jest niewiedzą, która wywołuje lęk. W Słupsku
odbyła się niedawno masowa demonstracja przeciwko uchodźcom. Biedroń zauważył,
że przecież mieszkańcy Słupska też są uchodźcami, lub ich potomkami. W mojej
ocenie te słowa to jaskrawy przykład lewackiej demagogii. Co z tego, że jedni i
drudzy to uchodźcy – jedni mogą być pracowici, zdyscyplinowani, przyjaźni,
drudzy – lenie, awanturnicy, nienawidzący naszej cywilizacji, życzący nam
śmierci i aktywnie ten program realizujący. Jedni i drudzy to uchodźcy – na tej
zasadzie można powiedzieć, że naziści to dobrzy ludzie, bo to europejczycy, tak
jak i my.
W
zakresie polityki krajowej Biedroń skrytykował autorytaryzm PiS. Jako politolog
stwierdził, że polityka PiS to autorytaryzm w czystej postaci, zgodny z jego podręcznikową
definicją.
Autorytaryzm
– ustrój polityczny w którym władza jest skupiona w rękach przywódcy i jego
najbliższego środowiska. Decyzje podejmowane przez przywódcę autorytarnego
zatwierdzane są przez podporządkowany mu parlament.
Przyznał,
że Jarosław Kaczyński to wybitny polityk, który wierzy w swoją wizję demokracji
autorytarnej. Na jego miejscu, aby zrealizować swoje cele, działałby tak samo. Duża
część społeczeństwa popiera program zabezpieczenia socjalnego w zamian za
rezygnację z części abstrakcyjnej dla nich wolności. Biedroń jest jednak
przeciwnikiem tej koncepcji. Porównał ją do modelu komunistycznego, który w
końcu zbankrutował, ale przez kilkadziesiąt lat zahamował rozwój kraju. Też
jestem zwolennikiem trójpodziału władzy, ale nie dostrzegam różnicy w
porównaniu do rządów PO. Parlament także pełnił rolę maszynki do głosowania
realizującej kretyńskie pomysły Tuska i jego najbliższego środowiska.
Biedroń
zauważył, że sukces prawicowego autorytaryzmu w Polsce nie jest wyjątkiem.
Podobną sytuację mamy na przykład na Węgrzech, w Turcji, we Francji, a nawet w
Szwecji. Jego zdaniem wynika to ze słabości lewicy w internecie, który stał się
podstawowym źródłem wiedzy dla młodzieży. Bo szkoła żadnym sensownym źródłem
wiedzy nie jest – zmuszając na przykład uczniów do nauki XIX-wiecznych wierszy,
które nie są adekwatne do współczesnej rzeczywistości i których nie starają się
nawet zrozumieć. Funkcjonujący model edukacji jest rzeczywiście anachroniczny,
ale moim zdaniem lepiej już, jeśli uczniowie pochylają się nad poezją
romantyczną, niż nad współczesnymi wierszami o pingwinkach gejach.
Natomiast
nie zgodzę się z tezą Biedronia, że powrót społeczeństw europejskich do idei
prawicowych jest funkcją skuteczności, czy nieskuteczności propagandy. Ludzie,
nawet prości, jednak widzą, co się dzieje i zachowali zdrowy rozsądek. A widzą
lewackie rządy wdrażające szaleńczy program politycznej poprawności i
genderyzacji, za wszelką cenę forsujące napływ milionów fanatycznych i nienawistnych
wrogów – islamistów, widzą realizację programu zniszczenia naszej cywilizacji,
rasy i narodów europejskich, w fazie zaawansowanej.
Przebudzenie
następuje nawet w mateczniku politycznej poprawności – USA. Sąsiadka
terrorystów-morderców z San Bernardino przyznała, że dostrzegła przygotowania
do zamachu, jednak nie odważyła się powiadomić policji – bo sąsiedzi nie mieli
białej karnacji. Próba doniesienia na nich mogłaby być uznana za zbrodnię –
profilowanie rasowe. Nic dziwnego, że na czoło kandydatów republikańskich
wysunął się Donald Trump. Wydaje się, że to prostak, przypominający nieco
byłego prezydenta Rosji Jelcyna, ale przynajmniej mówi, co myśli, odrzucając
knebel politycznej poprawności:
Donald
Trump, jeden z czołowych republikańskich kandydatów do Białego Domu opowiedział
się w poniedziałek za wprowadzeniem całkowitego zakazu wjazdu muzułmanów do
USA. Propozycję Trumpa natychmiast potępił Biały Dom. oceniając, że jest ona
całkowicie sprzeczna z amerykańskimi wartościami.
-
Meksyk nie przysyła nam swoich najlepszych obywateli - stwierdził Trump. -
Przysyła nam ludzi, którzy sprawiają wiele problemów. Przywożą narkotyki i
przestępczość. To są gwałciciele i mordercy! Choć zakładam, że są wśród nich
uczciwi ludzie...
Amerykański
kandydat na prezydenta Donald Trump powiedział, że to dla niego wielki zaszczyt
otrzymać pochwałę od prezydenta Rosji Władimira Putina.
Potentat
na rynku nieruchomości określił Władimira Putina jako człowieka bardzo
szanowanego we własnym kraju i poza nim.
Stało
się to po corocznej konferencji prasowej prezydenta Rosji, na której określił
Donalda Trumpa jako bardzo wyrazistą, utalentowaną osobę.
Mam
nadzieję, że Donald Trump zostanie kolejnym prezydentem USA. Byłoby to znakiem
dla świata – początkiem końca ery politycznej poprawności. Zakończyłby się też
okres bezsensownej politycznej wrogości pomiędzy USA i Rosją.
piątek, 11 grudnia 2015
Spotkanie z psychiatrą
Odwiedził
mnie znajomy z Rosji Witalij, z zawodu psychiatra. Głównym punktem pobytu było
naturalnie odwiedzanie galerii handlowych. Oprócz zakupów znalazł się tam czas
na spożycie kawy, rozmowę i przyglądanie się życiu galerii. Witalij pochwalił
urodę Polek, ale zaszokowała go liczba spostrzeżonych anorektyczek. Wprawdzie
dobrze dobrane ubrania maskowały ich chudość, jednak dało się dostrzec
szkieletowate kończyny i anemiczny sposób poruszania się.
- Są
kliniki, które się tym zajmują, nic więcej nie da się zrobić – powiedziałem. Witia
zamyślił się.
-
A u nas rozwiązaliśmy ten problem – stwierdził z dumą.
-
W jaki sposób?
-
W Rosji także sytuacja była poważna. Na oddziaływanie współczesnego medialnego kanonu
urody promującego szczupłość nałożyły się nasze tradycyjne wzorce kulturowe: narodowy
kult tancerek na lodzie i tancerek baletowych. Dodatkowym problemem był
niewystarczający postęp w równouprawnieniu kobiet. Kariera zawodowa nie była wystarczającą
alternatywą dla tradycyjnej recepty na życie - skoncentrowania się kobiet na
znalezieniu partnera, który zapewni bezpieczeństwo materialne. Prymat
poszukiwania partnera powodował konieczność perfekcyjnego wyglądu, a więc
szczupłości. Ten splot przyczyn zwiększał częstość przypadków anoreksji o
genezie psychologicznej. Doszło właściwie do epidemii, a państwowy system
ochrony zdrowia ignorował problem. W całej Rosji była tylko jedna klinika z
kilkoma łóżkami lecząca tę chorobę. Sytuacja wydawała się beznadziejna.
-
Nie mogę sobie wyobrazić, jak udało się wam z tego wyjść.
-
Genezą rozwiązania problemu był problem niskiej dzietności. Władze zaczęły
przygotowywać kompleksowy program zwiększenia dzietności. Analiza ekspertów
wykazała, że jedną z przyczyn był znaczny procent anorektyczek, które są
właściwe bezużyteczne dla celów demograficznych. Choroba powoduje u nich wstrzymanie
menstruacji. Nie trzeba było długo czekać na decyzje władz. Zorganizowano
ośrodki terapeutyczne i wprowadzono przymus leczenia.
-
Przymus leczenia? To można tylko prawnie nakazać. Nie da się tego w praktyce
wyegzekwować.
-
U nas dało się. Powołano grupy inspekcji medycznej, które skierowano do szkół,
uczelni, zakładów pracy. Kontrole przeprowadzano też na ulicy i w środkach
komunikacji publicznej. Na przykład obstawiano wszystkie wyjścia z metra.
Wszystkie zidentyfikowane anorektyczki były zatrzymywane i z miejsca kierowane
do ośrodków terapeutycznych.
-
Przerażające. Wyobrażam sobie te bidule ukrywające się przez kilka dni w
podziemnej sieci metra...
-
W końcu musiały wyjść. I trafiły do zakratowanego autobusu jadącego w stronę
tajgi.
-
Dlaczego do tajgi? Nie można było leczyć w mieście?
-
Nasi eksperci uznali, że główną przyczyną anoreksji jest dysfunkcjonalne
oddziaływanie współczesnej cywilizacji i najwłaściwszą terapią jest powrót do
natury.
-
A jak wyglądał ten ośrodek?
-
Normalnie, jak w Rosji. Bezkresna przestrzeń. Brzozowe lasy. Naokoło ośrodka ogrodzenie
z drutu kolczastego pod napięciem, wieże strażnicze. Wewnątrz obszerne hale
terapeutyczne.
-
Ale przynajmniej w środku hal pewnie jak w naszych klinikach – pokoje z łóżkami,
gabinety zabiegowe, gabinety lekarskie?
-
Doznałbyś szoku, jakbyś to zobaczył. Pacjentki też doznawały szoku. Wnętrze
hali wypełnione jest szeregami ażurowych metalowych klatek. Każda klatka
wyposażona w łóżko, punkt higieniczny z umywalką, prysznicem i muszlą wc. Oraz wymienny
sprzęt do ćwiczeń fizycznych – rower, bieżnia, stepper, drążki do podciągania i
inne urządzenia – nawet obracające się koło, wewnątrz którego można biegać.
Przed
wejściem do swojej klatki musiały się rozebrać do naga. Widziały się wszystkie
nawzajem. Dlatego do wnętrza hali miał wstęp tylko personel żeński.
-
To poniżające i krępujące. Po co je tak upokarzać?
-
Celem nie jest upokarzanie. Kluczowymi objawami anoreksji jest izolowanie sie
chorej od otoczenia i zaburzona percepcja własnego wyglądu. Spogląda w lustro i
ciągle uważa, że jest zbyt gruba. Umieszczenie pacjentek w jednej sali, tak aby mogły nawzajem oglądać swoje
nagie, nie zamaskowane ciała ma na celu stworzenie kolektywu terapeutycznego.
Pacjentki otrzymują informację o swoim wyglądzie nie zafałszowaną - z lustra,
ale okrutnie prawdziwą – od koleżanek.
-
Ale dlaczego klatki?
- W pierwszej fazie terapii najważniejsze jest przywrócenie odżywiania. Część pacjentek współpracuje od początku. Część trzeba karmić siłowo. Klatki zapewniają niezbędną kontrolę.
-
Siłowo, jakim sposobem?
-
Nasi technicy zdołali zaadaptować do tego celu zestawy do produkcji foie gras.
Wcześniej przy pomocy tych urządzeń karmiono gęsi i kaczki, aby osiągnąć
stłuszczenie wątroby. Po zakazaniu tej metody w Europie Zachodniej jako
przejawu szczególnego okrucieństwa można było urządzenia tanio nabyć. Oczywiście
nie doprowadzamy do jakiegokolwiek stłuszczenia pacjentek, tylko zapewniamy
minimum odżywiania. Przy tej metodzie istnieje zagrożenie bulimią. Jeśli
personel spostrzeże, że pacjentka po posiłku wymiotuje, ma krępowane z tyłu
ręce, aby nie mogła wsadzać palca do gardła.
-
A drugi etap terapii?
-
U pacjentek, które zaczęły się prawidłowo odżywiać, należy wyeliminować
przyczyny psychiczne. Dokonuje się tego poprzez ich kontakt z naturą.
Dziewczyny dostają do ubrania kombinezony maskujące i wyprowadzane są do zajęć
plenerowych – musztra, ćwiczenia fizyczne, nauka walki wręcz, walki nożem,
strzelania z karabinu.
-
I to już ostatni etap?
-
Nie. Ostatni jest etap trzeci. Wywożone są w kilkuosobowych grupach w głąb
tajgi i muszą same dać sobie radę – upolować zwierzynę i zjeść. Przychodzi
moment oświecenia – zjednoczenia z ich biologiczną naturą, z przyrodą, z ich
ukrytym instynktem łowcy. Po tym doświadczeniu są już trwale wyleczone.
-
A skąd tak dokładnie znasz tę terapię, czy jesteś z nią związany zawodowo?
-
Nie. To przypadek. Kiedyś leciałem helikopterem do małej miejscowości na
Syberii. Awaria. Pilot zdołał wylądować, ale radio odmówiło posłuszeństwa.
Przedzieraliśmy się przez bezkresny las. Głód, coraz chłodniej, już nie
mieliśmy sił. Obawialiśmy się najgorszego... To te dziewczyny nas znalazły,
uratowały, nakarmiły. Wypiliśmy razem przy ognisku i opowiedziały mi o terapii.
Od tej pory zacząłem się tą sprawą interesować.
-
W takim razie, Witia, trzeba za to wypić.
Nie
trzeba mu było dwa razy powtarzać.
niedziela, 6 grudnia 2015
Ukryty cel rozgrywki o Trybunał
Media
liberalne oskarżają PiS o gwałcenie prawa i demokracji w działaniach
zmierzających do przejęcia kontroli nad Trybunałem Stanu. Powstaje Komitet
Obrony Demokracji, odbywają się masowe demonstracje. Porównuje się postępowanie
PiS do kroków podejmowanych przez NSDAP podczas przejmowania władzy w Niemczech
w latach trzydziestych.
Ja
patrzę na to z dystansu. Obie strony naginały prawo. Sejm kontrolowany przez PO
usiłował wprowadzić dwóch sędziów spoza swojej kadencji – co stwierdził sam
Trybunał Konstytucyjny. Sejm kontrolowany przez PiS usiłuje wprowadzić trzech
sędziów spoza swojej kadencji. Były minister sprawiedliwości Borys Budka grzecznie
przeprosił, ale co może poza przeprosinami teraz zrobić, kiedy PO straciło
władzę. PO usiłowało nagiąć prawo w sposób elegancki, w białych rękawiczkach –
media wtedy taktownie nie interesowały się tą sprawą. PiS nagina prawo w sposób
bezceremonialny ostentacyjnie ignorując orzeczenie Trybunału.
Wydaje
się, że oprócz przejęcia kontroli nad Trybunałem celem Jarosława Kaczyńskiego
jest zneutralizowanie Andrzeja Dudy. Podczas pobytu w Chinach urzędnicy
prezydenccy sygnalizowali możliwość kompromisu. Prezes szybko przywołał
prezydenta do porządku. Duda zamiast wykorzystać możliwość kreowania się na
niezależnego arbitra został ubrany w mundurek posłusznego urzędnika partyjnego.
Nikt nie spodziewał się, że Andrzej Duda spektakularnie zwycięży wybory. Skoro
nie udało się to Jarosławowi Kaczyńskiemu, to przeznaczony był na stracenie.
Jego sukces był szokiem i wielu komentatorów przewidywało, że dla prezesa
pojawi się wewnątrz PiS poważny potencjalny polityczny konkurent. Konkurent
umocowany konstytucyjnie, którego nie można jedną decyzją usunąć, kiedy
popadnie w niełaskę. Obecne – wydaje się, że wymuszone – zaangażowanie prezydenta
w partyjną rozgrywkę o Trybunał poważnie osłabia jego społeczny odbiór jako
niezależnego męża stanu, arbitra, potencjalnego alternatywnego lidera PiS.
Warto
przypomnieć, że podczas kampanii wyborczej Beata Szydło ostro skrytykowała
Antoniego Macierewicza i oznajmiła, że najbardziej prawdopodobnym ministrem
obrony w jej rządzie będzie Jarosław Gowin. Wiemy doskonale, jak się to
skończyło – zdyscyplinowaniem pani premier i uświadomieniem jej, gdzie jej
miejsce w szeregu.
Jestem przeciwny łamaniu prawa. Rozumiem,
że można krytycznie wypowiadać się o metodach prezesa Kaczyńskiego, ale nikt
nie może kwestionować jego geniuszu. Nie ma dla niego alternatywy. To jedyny
polityk, który może ocalić Polskę przed spedaleniem. Spedaleniem, którego
jaskrawym symbolem była warszawska pedalska tęcza, zdjęta przez HGW tuż przed
wyborami.
Subskrybuj:
Posty (Atom)