Wspólną
cechą religii semickich jest wiara w Sąd Ostateczny poprzedzony masowym
wstawaniem ludzi z grobów:
W
judaizmie wiara w zmartwychwstanie zakłada przebudzenie się wszystkich
prawowiernych Żydów w dniu sądu ostatecznego. Z tego względu Żydzi grzebią
zmarłych w pozycji prenatalnej, skierowanej w stronę Jerozolimy, aby mogli oni
wstać jak najszybciej z grobu na dźwięk trąb obwieszczających sąd ostateczny.
Według niektórych odłamów judaizmu warunkiem zmartwychwstania jest zachowanie w
grobie szczątków ciała zmarłego, z czego w dużym stopniu wynikają starania
Żydów o zachowanie w stanie nienaruszonym miejsca pochówku swoich najbliższych.
W
islamie wiara w zmartwychwstanie w dniu sądu ostatecznego jest zbliżona do
wersji chrześcijańskiej, choć Koran nie opisuje jej tak obrazowo jak
Apokalipsa. Zgodnie z Koranem jako pierwszy ma być przebudzony Mahomet, który
razem z Mojżeszem ma stać przy tronie Allaha. Pozostali ludzie mają być
obudzeniu z grobów i zostać poddani sądowi ostatecznemu, który ma trwać 50 000
lat. Wiara w inne formy zmartwychwstania jest w islamie zabroniona.
Przedchrześcijańskie
wierzenia aryjskie zakorzenione w Europie śmiertelność ciała przeciwstawiały
kontynuacji istnienia duszy, która po śmierci udawała się np. do Walhalli lub
podlega reinkarnacji, jak we współczesnym hinduizmie. Rozpowszechnione było
palenie ciał zmarłych, zamiast ich skrupulatnego przechowywania. Dlatego
Europejczykom trudno było zaakceptować semicką ideę Sądu Ostatecznego:
KKK
996 Od początku chrześcijańska wiara w zmartwychwstanie spotykała się z
niezrozumieniem i oporami. "W żadnym punkcie wiara chrześcijańska nie
spotyka więcej sprzeciwu niż w stosunku do zmartwychwstania ciała" Bardzo
powszechnie jest przyjmowane przekonanie, że po śmierci życie osoby ludzkiej
trwa w sposób duchowy. Ale jak wierzyć, że to ciało, którego śmiertelność jest
tak oczywista, mogłoby zmartwychwstać do życia wiecznego?
Religia
katolicka śmiało rozwiązała ten problem – nie odrzucając Sądu Ostatecznego
wprowadziła koncepcję sądu szczegółowego: bezpośrednio po śmierci dusza trafia
do piekła, nieba, lub czyśćca w zależności od oceny uczynków zmarłego. Był to
krok teologiczny w stronę wierzeń aryjskich.
KKK
1030 Ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem, ale nie są jeszcze
całkowicie oczyszczeni, chociaż są już pewni swego wiecznego zbawienia,
przechodzą po śmierci oczyszczenie, by uzyskać świętość konieczną do wejścia do
radości nieba.
KKK
1031 To końcowe oczyszczenie wybranych, które jest czymś całkowicie innym niż
kara potępionych, Kościół nazywa czyśćcem. Naukę wiary dotyczącą czyśćca
sformułował Kościół przede wszystkim na Soborze Florenckim i na Soborze
Trydenckim. Tradycja Kościoła, opierając się na niektórych tekstach Pisma
świętego, mówi o ogniu oczyszczającym: Co do pewnych win lekkich trzeba
wierzyć, że jeszcze przed sądem istnieje ogień oczyszczający, według słów Tego,
który jest prawdą. Powiedział On, że jeśli ktoś wypowie bluźnierstwo przeciw
Duchowi Świętemu, nie zostanie mu to odpuszczone ani w tym życiu, ani w
przyszłym (Mt 12, 32). Można z tego wnioskować, że niektóre winy mogą być
odpuszczone w tym życiu, a niektóre z nich w życiu przyszłym.
Protestanci
generalnie odrzucają tę doktrynę, powołując się na Biblię. Nie wiem, jakie jest
stanowisko poszczególnych religii protestanckich, ale na portalu biblijnym z
USA znalazłem następujący komentarz:
Czy
doktryna czyśćca pozostaje w zgodzie z Biblią? Absolutnie nie!
Jezus
umarł, aby zapłacić karę za wszystkie nasze grzechy (Rzymian 5:8). Izajasza
53:5 mówi: “Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze.
Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni.” Jezus
cierpiał za nasze grzechy abyśmy mogli zostać uwolnieni od cierpienia.
Powiedzenie, że my także musimy cierpieć za nasze grzechy jest stwierdzeniem,
że cierpienie Jezusa było niewystarczające. Powiedzenie, że musimy odpokutować
nasze grzechy przez oczyszczenie się w czyśćcu jest zaprzeczeniem
wystarczalności ofiary przebłagalnej Chrystusa (1 Jana 2:2). Koncepcja, że
musimy cierpieć za nasze grzechy po śmierci jest sprzeczna z wszystkim co
Biblia mówi o zbawieniu.
Czyściec,
jak i wiele innych katolickich dogmatów, jest oparty na niezrozumieniu natury
ofiary Chrystusa. Katolicy postrzegają Mszę / Eucharystię jako reprezentację ofiary
Chrystusa, ponieważ nie rozumieją, że raz na zawsze ofiara została złożona, że
była ona absolutnie doskonała i całkowicie wystarczająca (Hebrajczyków 7:27).
Katolicy postrzegają chwalebne uczynki jako przyczyniające się do zbawienia,
dlatego, że nie rozumieją, że w ofierze Chrystusa nie ma potrzeby dodatkowego
naszego „ wkładu” (Efezjan 2:8-9).
Można
prowadzić z protestantami dyskusję na temat interpretacji Biblii, wszakże
przyznaję, że na ogół można ufać ich rzetelności w tym zakresie. Źródłem wiary
katolickiej nie jest jednak wyłącznie Pismo Święte, ale także Tradycja. Wiele
rozwiązań protestanckich jest według mnie sensownych i można by je wprowadzić
do religii katolickiej, ale w przypadku idei sądu szczegółowego i czyśćca
jestem głęboko przekonany o słuszności naszej doktryny.
Katolicy
nie interpretują Biblii dosłownie. Od drugiej połowy XX wieku nie odrzucają
teorii ewolucji.
Wspólnota
wierzących z uznaniem spogląda na poszukiwania kosmologii, astrofizyki,
biologii, fizyki, chemii i najróżniejszych nauk humanistycznych, które
wspaniale wzbogaciły naszą wiedzę o wieku i wymiarach wszechświata, o
powstawaniu form żywych oraz o pojawieniu się człowieka. Skłaniają nas one do
podziwu dla wielkości Stwórcy, do postawy wdzięczności za wszystkie Jego dzieła
oraz za rozum i mądrość, których udziela On uczonym i badaczom (por. KKK 283).
Warto pamiętać, że już w 1950 r., w Encyklice "Humani generis",
Papież Pius XII, uwzględniając stan badań naukowych swojej epoki, a zarazem
wymogi stawiane przez teologię, uznawał doktrynę "ewolucjonizmu" za
poważną hipotezę, godną rozważenia i pogłębionej refleksji.
Bóg
nie jest „czarodziejem z magiczną różdżką, ale Stwórcą, który daje istnienie
wszystkim bytom". Papież Franciszek powiedział tak podczas spotkania z
członkami Papieskiej Akademii Nauk, wyjaśniając jednocześnie, że teorie
ewolucji i wielkiego wybuchu nie są sprzeczne z nauczaniem Kościoła. Wręcz
przeciwnie, obydwie wymagają istnienia Stwórcy.
Badania
socjologiczne wykazały dosyć powszechną także wśród katolików wiarę w
reinkarnację. Reinkarnacja będąca formą ewolucji duchowej byłaby uzupełnieniem
ewolucji biologicznej. Teoria ta pasuje do współczesnego racjonalnego obrazu
świata. Swoista kontynuacja istnienia duszy odpowiada funkcjonującej w fizyce
zasadzie zachowania energii.
Kościół
katolicki stanowczo odrzuca ideę reinkarnacji:
Reasumując,
doktryna ta jest absolutnie nie do przyjęcia dla każdego, kto wyznaje wiarę
chrześcijańską. Reinkarnacji nie da się bowiem pogodzić z ewangeliczną nauką,
która głosi, że zbawienie - dar Boży w Jezusie - dokonuje się w jednym tylko
życiu. Przez stulecia Kościół powtarzał słowa Listu do Hebrajczyków:
"Postanowione ludziom raz umrzeć a potem sąd"(Hbr 9, 27). Na Soborze
Florenckim (1439 r.) ogłoszono uroczyście, że los człowieka rozstrzyga się raz
na zawsze po śmierci. Podobnie w sposób pośredni reinkarnacja odrzucona została
przez Sobór Watykański II (1962-65) w Konstytucji dogmatycznej o Kościele (nr
48), w miejscu, w którym stwierdza się, że życie ludzkie jest niepowtarzalne (...)
Reinkarnacja
jest nie do pogodzenia z wielką godnością, jaką zostaliśmy obdarzeni. Bóg
stwarza każdego człowieka jako istotę wyjątkową i niepowtarzalną oraz pragnie,
aby spełnił się on w wieczności, mając za podstawę wiarę i zasługi zgromadzone
w życiu doczesnym. Teoria reinkarnacji kontrastuje również z nauką o
zmartwychwstaniu ciał. Bóg nie stwarza dla zagłady i pragnie zbawienia całego
człowieka, ostatecznie także w jego cielesności. Które więc ciało miałoby być
przeznaczone do zmartwychwstania, co działoby się z pozostałymi?
Wiara
w zmartwychwstanie oraz reinkarnacja są całkowicie rozbieżne, tak jak dalekie
są od siebie systemy religijne i kulturowe, z których pochodzą chrześcijaństwo
i hinduizm. Wiarę w reinkarnację wyklucza chrześcijańska koncepcja zbawienia.
Współcześnie
dowody empiryczne na istnienie reinkarnacji nie są jednoznacznie
przekonywujące. Opierają się na weryfikacji informacji przekazywanych przez
dzieci, które przypominały sobie fakty z domniemanego poprzedniego wcielenia.
Załóżmy,
że zjawisko to zostanie poddane systematycznym badaniom naukowym i zostanie w
znacznym stopniu potwierdzone, podobnie jak stało się z teorią ewolucji. Czy
Kościołowi pozostanie trwanie przy dotychczasowej negacji?
W
zacytowanym tekście padły słowa o całkowitej rozbieżności chrześcijaństwa i
hinduizmu. O całkowitej rozbieżności możemy mówić w przypadku religii semickich
i hinduizmu. Chrystus nauczał w środowisku semickim, ale Żydzi i Arabowie
odrzucili jego naukę, zaś trwale przyjęła się ona w aryjskim społeczeństwie
Europy. Jak napisałem wyżej – idea sądu szczegółowego i czyśćca była
zdecydowanym krokiem w stronę wierzeń aryjskich. Nie jedynym zresztą. Wystarczyłoby
zinterpretować reinkarnację jako formę realizacji czyśćca. Niewątpliwie
pojawiłyby się kwestie teologiczne – do rozstrzygnięcia przez uprawnione do
tego gremia teologów. Przykładowa interpretacja:
Czy
podważyłoby to sens zmartwychwstania Jezusa? Skoro każdy i tak podlega
reinkarnacji, to na czym polegałaby wyjątkowość tego wydarzenia? Nie byłaby to
zwykła reinkarnacja. Jezus, jako człowiek i jednocześnie Bóg, ukazał, że
znajduje się ponad cyklem życia i śmierci. Ukazał drogę – sąd ostateczny dla
każdego indywidualnie byłby przerwaniem cyklu reinkarnacji i ostatecznym
zjednoczeniem się z Bogiem. Sądu Ostatecznego opisanego w Biblii z masowym
wstawaniem ciał z grobów nie należałoby traktować dosłownie.
Na dziś są to oczywiście spekulacje. Stanowisko Kościoła jest jednoznaczne.
Szanowny Dibeliusie.
OdpowiedzUsuńMówi się, że telewizja kłamie. Że gazety kłamią. Że radio kłamie. Internet, rzecz jasna, również. Bo można napisać, a obecnie nawet i pokazać WSZYSTKO.
Komu więc wierzyć? Grupie teoretyków memlających temat, o którym nie mogą NIC wiedzieć - bo i skąd mieliby czerpać tę wiedzę?
Czy jednak programom na Discovery i innych kanałach naukowych, a także paranaukowych, które pokazują zdjęcia duchów, UFO, Wielkiej Stopy, wywiadom z ludźmi opowiadającymi o swoich przeszłych wcieleniach, analizom badaczy niesamowitości, etc?
Ja jednak wolę słuchać wszystkich, którzy MOGĄ mówić prawdę. Nie wierzę bezgranicznie, ale nawał informacji o tajemniczych zjawiskach jakiegoś typu świadczy o tym, że nie należy zagadnienia bagatelizować, ani tym bardziej pukać się w głowę z pobłażaniem.
Zaś ten, kto tylko teoretyzuje, jest w moich oczach kompletnie niewiarygodny.
Czcigodna Kiro,
UsuńMnie interesują zjawiska paranaukowe i traktuję je poważnie. Ci którzy wyśmiewają je z pozycji współczesnej nauki nie pamiętają historii nauki. To - co dziś stanowi najnowsze praktyczne osiągnięcia - dawniej było wyśmiewane jako wymysły i fantazje. Wskazana jest postawa krytycznej pokory wobec zagadek świata.
Zgadzam się, że ci którzy tylko mądrzą się, memłając wyłącznie teorię, nie są wiarygodni.
Nie wiem, czy uda mi się wyrazić wystarczająco precyzyjnie, aby być dobrze zrozumianą, ale jeśli chodzi o reinkarnację i "dowody" w postaci wspomnień dzieci, to widzę to tak /zakładając, że teoria Einsteina wciąż obowiązuje :-) /
OdpowiedzUsuńW przyrodzie wg twierdzenia E=mc2 istnieje obieg materii i energii. Maksymalnie upraszczając: mój przodek, żyjąc na ziemi był "materią", ciałem, które emanowało również energią, przejawiającą się w każdym czynie, ruchu, nawet w myśli i uczuciu. Po śmierci materia powoli rozsypała się w proch, a jeżeli na przykład poległ w bitwie i pozostała na polu, to nietrudno wyobrazić sobie jak powoli wtapiała się w obieg przyrody. Pozostała też jego energia energia, nawet ta pojmowana najprościej, fizycznie, "wtopiona" w ziemię po której chodził, w przedmioty, których dotykał, w narzędzia, których używał. Pozostała pamięć, także ta genetyczna, której elementy mogły też pozostać w łańcuchu DNA i przekazane potomkom.
Pytanie - zakładając, że mam ciut racji - jakie czynniki potrafią wyzwolić te elementy, co sprawia, że niektóre dzieci "pamiętają" swoją przeszłość do tego stopnia wyraźnie, że identyfikują się z przodkiem?
Gdzie, w niezbadanych do tej pory strukturach mózgu znajduje się ten pokoleniowy bank pamięci i jaki jest do niego klucz?
Jaka energia wyzwala te "odczyty"?
Tak sobie kiedyś dyskutowaliśmy z jednym mądrym człowiekiem, który Teraz Już Wie - ale nie powie... chyba że we śnie...
Pozdrawiam świątecznie,
Brunetka
Słyszałem taką tezę, że nawet fizycy nie pojmują istoty czy głębii teorii Einsteina. Wystarcza im, że urządzenia skonstruowane na podstawie jej równań w praktyce funkcjonują.
UsuńJa mam jakieś wspomnienia jakby z okresu międzywojennego, ale nie będę próbował spekulować czy to reinakrnacja, czy sen, który utkwił w pamięci... Ten tekst poświęciłem przeglądowi obecnego stanowiska teologicznego w tej kwestii.
Serdecznie i światecznie pozdrawiam
Dodam tylko, że fizycy, łącznie z Einsteinem. On sam sprawdzał swoje obliczenia wielokrotnie, przekonany, że gdzieś popełnił błąd, bo nie wyniki nie mieściły mu się w głowie.
UsuńW czasie studiów nasz wykładowca fizyki powiedział nam, że próba zrozumienia teorii względności to strata czasu. Nie należy próbować jej zrozumieć, tylko trzeba ją przyjąć do wiadomości. I tak też uczyniłem.
Słynne jest powiedzenie Einsteina: "Stanąłem nad brzegiem morza, a ono wyrzuciło mi muszelkę" To mówi samo za siebie.
UsuńSłyszałem kiedyś, że Kościół wprawdzie nie uznaje reinkarnacji, ale dopuszcza coś takiego jak "zaginiona dusza", co możnaby od biedy pogodzić z reinkarnacją. Tyle tylko, że to co w buddyzmie, czy hinduizmie jest regułą, w katolicyzmie jest sytuacją wyjątkową. Wiesz może coś o tym? Ja słyszałem tylko z trzeciej ręki - opowiadał mi to ktoś, kto słyszał wypowiedź jakiegoś teologa na ten temat, więc równie dobrze może to być zwykła plotka. Ale ciekawi mnie ten temat.
OdpowiedzUsuńUważa się, że Bóg pozwala niektórym duszom cierpiącym w czyśćcu, skontaktować się z wybranymi osobami i prosić o pomoc, szczególnie o Msze św. i modlitwy w ich intencji.
UsuńNie jestem pewien, czy mówimy o tym samym. Kontakt z żywymi bardziej kojarzy mi się z seansami spirytystycznymi, albo zjawami, które niektórzy, jak twierdzą, mieli okazję spotkać. W ostateczności, podobno zmarli mogą odwiedzać nas we śnie.
UsuńMnie chodzi o sytuację, w której małe dziecko opowiada ze szczegółami o swoim poprzednim życiu, w odległym miejscu, w którym nigdy nie było. Był nawet kiedyś film o tym, gdy sprawdzono te dziecięce historie i okazały się prawdą. I to zjawisko właśnie jakiś ksiądz określił jako "zaginiona dusza". Film podobno był na faktach. Ale tytułu nie pamiętam, bo raz, że dawno, a dwa, że oglądałem go jednym okiem.
No, ale to rzeczwyiście pytanie bardziej do teologów.
Pozdrawiam
Na CI Polsat leci cała seria programów o dzieciach, które opowiadają o swoich poprzednich wcieleniach.
UsuńSzanowny Dibeliusie,
UsuńJeżeli chodzi o wątek czyśćca, to arcyciekawy może być przypadek bojownika ISIS, który śmiertelnie ranny po jednej z potyczek trafił do szpitala polowego prowadzonego przez mnichów katolickich. Tym ostatnim udało się brodatego utrzymać przy życiu i finalnie wyleczyć. Okazało się, że bojownik zdał relację z tego co sie z nim działo podczas śmierci klinicznej i opisywał, że doświadczał cierpienia wszystkich swoich ofiar. Nie mógł też pojąć, jak to możliwe, że ci, których z taką pasja uśmiercał uratowali mu życie. To przeżycie tak go odmieniło, że dokonał konwersji na katolicyzm i próbuje odpokutować swoje winy tu na ziemi, pomagając chorym i umierającym w szpitalu polowym, w którym niedawno przywrócono go do życia.
Serdecznie pozdrawiam, TF.
@ Tie Fighter
UsuńMyślę, że tak właśnie wygląda - mam nadzieję, że TYMCZASOWE - piekło: jako odczuwanie cierpienia tych, którym sami je zadaliśmy.
Szanowny Tie_Fighterze,
UsuńNajwyraźniej Bóg zadecydował dać temu osobnikowi szansę. Czytałem też o przypadkach muzułmanów, którzy przeszli na chrześcijaństwo w efekcie snu, w którym pojawił się Jezus.
Wydaje mi się natomiast, że konwersji na islam dokonują na ogół psychopaci owładnięci nienawiścią, żądzą zemsty i mordowania.
Serdecznie pozdrawiam
@Kira,
UsuńJeżeli tak wygląda tymczasowe piekło, to strach pomyśleć jak wygląda to piekło właściwe. Niemniej sama forma kary polegającej na odczuwaniu zadanych innym cierpień, wydaje się bardzo sprawiedliwa.
Szanowny Dibeliusie,
UsuńRzeczywiście człowiek dokonujący konwersji na islam normalny być nie może. Podobnie jak przeciętny wyznawca bliźniaczej do islamu "religii" - czyli satanizmu.
Pozdrawiam serdecznie, TF.
koncepcje tego, co się dzieje lub będzie dziać po śmierci to tak zwana "kwestia wiary", jak do tej pory nauka niewiele ma do powiedzenia na ten temat... można co najwyżej sobie poopowiadać, podzielić się tym, kto w co wierzy lub nie, ale już wartościowanie typu "kto wierzy słuszniej?" jest kompletnie pozbawione sensu...
OdpowiedzUsuńno cóż, każdy stoi przed koniecznością rozwiązania we własnej psychice tzw. "problemu śmierci" i każdy jakoś to robi... natomiast w naturze ludzkiej leży też dążenie, by poznać niepojęte, więc "naukowym" spekulacjom na ten temat nigdy nie będzie końca...
nie ma więc sensu również porównywanie, która koncepcja "linearna" czy "cykliczna" /reinkarnacja/ jest bliższa prawdzie... obie powstały w odmiennych uwarunkowaniach kulturowych, systemach społecznych /na przykład reinkarnacja koresponduje z systemem kastowym/, obie też znakomicie mogą spełniać swoją rolę jako narzędzie sprawowania władzy /jak każde ludzkie wierzenia zresztą/... ale to już pozostawmy socjologom...
Mnie bardziej interesują relacje teologii z nauką i socjologią, niż teologia sama w sobie. Rozszerzająca się sfera opisywana przez naukę, podlegająca empirycznej weryfikacji może wywierać wpływ na teologię. Pomimo rosnącej zbiorowej wiedzy naukowej, to co niepoznawalne, pozostaje jednak dla wielu osób istotne.
UsuńTy kanalio nie musisz się martwić co cię czeka jak wreszcie zdechniesz. Jak zaistnieje koncepcja "linearna", to masz przejebane, a jak zaistnieje koncepcja "cykliczna" , to też masz przejebane - odrodzisz się co najwyżej jako kaczka.
OdpowiedzUsuńOppressor
Szanowny Dibeliusie,
OdpowiedzUsuńDla porządku definicja:
"Reinkarnacja (również: metempsychoza, transmigracja; łac. re+in+caro, carnis – ponowne wcielenie) – pogląd, według którego dusza (bądź świadomość) po śmierci ciała może wcielić się w nowy byt fizyczny. Np. dusza jednego człowieka może przejść w ciało nowonarodzonego dziecka lub zwierzęcia czy nawet według niektórych poglądów rośliny. Samo słowo reinkarnacja jest zestawieniem dwóch członów: inkarnacja (wcielenie) i przedrostka re (oznaczającego powtórzenie czegoś). Dosłownie więc reinkarnacja oznacza powtórne wcielenie."
Jednym słowem to się kupy nie trzyma. Porównajmy bowiem całą populację ludzi z całą populacją zwierząt i dostaniemy potężną rozbieżność ilościową. A jeżeli przyjmiemy, że cześć zmarłych odradza się jako ludzie, a część jako zwięrzeta, to tym bardziej kupy to się nie trzyma. Przez litość nie poruszyłem wcielania się w rośliny.
Szanowny Tie_Fighterze,
UsuńPodoba mi się Twoje naukowe podejście. Pozostałoby jeszcze ująć prawdopodobieństwo reinkarnacji w zależności od odległości czasowej i geograficznej od miejsca zgonu, a następnie obalić to twierdzenie.
P.S.
OdpowiedzUsuńJeśli do tego uwzględnić długość życia zwierząt (nawet tych wyższego rzędu) i ludzi, otrzymujemy totalny galimatias.
Szanowny Dibeliusie,
OdpowiedzUsuńDla porządku definicja:
"Reinkarnacja (również: metempsychoza, transmigracja; łac. re+in+caro, carnis – ponowne wcielenie) – pogląd, według którego dusza (bądź świadomość) po śmierci ciała może wcielić się w nowy byt fizyczny. Np. dusza jednego człowieka może przejść w ciało nowonarodzonego dziecka lub zwierzęcia czy nawet według niektórych poglądów rośliny. Samo słowo reinkarnacja jest zestawieniem dwóch członów: inkarnacja (wcielenie) i przedrostka re (oznaczającego powtórzenie czegoś). Dosłownie więc reinkarnacja oznacza powtórne wcielenie."
Jednym słowem to się kupy nie trzyma. Porównajmy bowiem całą populację ludzi z całą populacją zwierząt i dostaniemy potężną rozbieżność ilościową. A jeżeli przyjmiemy, że cześć zmarłych odradza się jako ludzie, a część jako zwięrzeta, to tym bardziej kupy to się nie trzyma. Przez litość nie poruszyłem wcielania się w rośliny.
Hmm, a może odrodzisz się jako mieszkaniec innej planety? Taki współczesny Anunnaki?
UsuńBędę miał zieloną skórę, oczy na słupkach i czułki?
UsuńChyba wyglądali inaczej. :)
UsuńW sumie fakt. O ile pamiętam Anunnaki mieli humanoidalno - gadzi wygląd. Też niedobrze.
UsuńCzcigodny Dibeliusie
OdpowiedzUsuńOdnośnie czyśćca czy rozumienia istoty nabożeństwa, przytoczone przez Ciebie za tym amerykańskim portalem biblijnym informacje istotnie reprezentują stanowisko wspólne dla wszystkich kościołów protestanckich. Natomiast już w kwestii Eucharystii zdania w naszym gronie są podzielone. W szczegółowe wyjaśnienia nie będę się wdawać. W końcu goszczę na blogu katolika a nie jestem jakimś ateotalibańskim czy satanistycznym ćwokiem.
Milom dzieli religie na "przyzwoite" i "nieprzyzwoite". Spośród tych powszechnie znanych, do drugiej grupy zalicza islam oraz judaizm talmudyczny. Bowiem ten pierwszy uważa zabijanie giaurów za czyn miły niejakiemu Allachowi, który "świętym męczennikom" rzekomo oferuje w nagrodę po sto panienek. W tym przypadku akurat nie na głowę. Zaś w porównaniu z Talmudem "Mein Kampf" było tylko mocno lajtowym plagiatem.
Reinkarnacje uważam za bzdurę, bowiem przez całe życie spotkałem się raptem z jednym przypadkiem, który od biedy można było potraktować jako argument za reinkarnacją. mam na myśli znana Tobie historię jamniczki Sepii. Która WIEDZIAŁA, że plaster szynki w jej miseczce powinien być polany sosem tatarskim, a kawałek pieczonej indyczki obłożony borówkami.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
UsuńDziękuję za wyjaśnienie stanowiska kościołów protestanckich. Odnoszę się do niego z szacunkiem i przyznaję, że jest ono logicznie konsekwentne. Nie powoduje sprzeczności pomiędzy sądem szczegółowym i sądem ostatecznym, której doktryna katolicka moim zdaniem nie potrafi jasno i przekonywująco wytłumaczyć.
Mimo to, jako katolik, opowiadam się naturalnie za naszym stanowiskiem.
Dobrze, że Sepia jest wyjątkiem, bo więcej takich przypadków mogłoby zachwiać moim światopoglądem.
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Dibeliusie
UsuńMam nadzieję że nie urażę tym uzupełnieniem uczuć katolików. W roku 1999 podpisany został dokument katolicko - luterański, w którym najistotniejsze jest stwierdzenie:
"My katolicy i luteranie, wierzymy, że tylko dzięki łasce, przez wiarę w zbawcze dzieło Chrystusa, a nie ze względu na jakikolwiek wysiłek po naszej stronie, jesteśmy przyjęci przez Boga i przyjmujemy Ducha Świętego, który odnawia nasze serca i wyposaża nas i powołuje do dobrych czynów".
Wybacz to uzupełnienie, ale wobec bezmiaru teologicznych bredni, które pojawiły się na twoim blogu, nie mogłem tego nie dopowiedzieć.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
UsuńNa pewno nie uraziłeś moich uczuć. Jestem i będę zwolennikiem pojednania i współpracy chrześcijan.
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Dibeliusie
UsuńWiedziałem, że Twoich uczuć nie urażę, więc zamieściłem ten w moim przekonaniu istotny cytat. Urażone mogło się poczuć dziecię śmieć, pisujące jarmarczne rymowanki do króla Lula z czerwonym nosem kurnosem. I twierdzące że kardynał Richelieu był ... republikaninem.
Pozdrawiam serdecznie.
Pismo Święte zawiera fragmenty, które można interpretować jako potwierdzenie istnienia czyśćca, oczywiście nie dosłownie i nie jednoznacznie. Przychodzą mi do głowy dwa. Pierwszy - z Księgi Mądrości:
OdpowiedzUsuń"A dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności. Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi siebie." (Mdr 3, 1-5).
Chodzi oczywiście o to "nieznaczne skarcenie", które jednak, ponieważ jesteśmy w Starym Testamencie, można rozumieć jako przebywanie w Otchłani do czasu Męki i Śmierci Chrystusa oraz Jego zstąpienia do piekieł (czyli właśnie Otchłani). Ale drugi fragment znajduje się już w Nowym Testamencie:
"Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj! Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz." (Mt 5, 23-26)
Chodzi oczywiście o owo więzienie. Jest raczej myślę dosyć oczywiste, że drogę należy tu rozumieć jako życie, cóż bowiem innego mogłoby to znaczyć?
Podając argumenty przeciwko czyśćcowi protestanci w zacytowanym we wpisie fragmencie posługują się błędną nauką dotyczącą sensu i istoty Ofiary Chrystusa. Ofiara bowiem Chrystusa otwiera ludziom Bramy Raju, nie likwiduje jednak pojęcia grzechu, nie powoduje, że każdy, niezależnie od tego jak żyje, w co wierzy etc. będzie zbawiony. Nie przekreśla znaczenia uczynków, wręcz przeciwnie - powoduje, że nabierają one znaczenia, gdyż przedtem były "jak skrwawiona szmata", jak mówi św. Paweł, ponieważ same w sobie nie znaczyły nic, nie mogły i nie mogą otworzyć komukolwiek Bram Raju, zbawić kogokolwiek. Zbawił nas Chrystus za darmo, niezasłużenie, z Łaski Bożej, to On, Bóg, zaprasza nas na ucztę, jak w owej przypowieści z Ewangelii. Od nas jednak zależy czy skorzystamy, czy - jak ludzie z przypowieści, zaczniemy się wymawiać, uznając za ważniejsze sprawy ziemskie (wypróbowanie pary wołów, małżeństwo etc.). Ponieważ zaproszeni nie przychodzą, Król z przypowieści każe słudze wprowadzić każdego kogo spotka. Jednak człowiek bez stroju weselnego zostaje wyrzucony. Aby więc wejść do nieba trzeba mieć odpowiedni stan duszy - duszy, która chce tam wejść naprawdę, która nie jest tak przywiązana do spraw ziemskich, że nie może bez nich żyć. Czyściec więc nie dopełnia w żaden sposób ofiary Chrystusa, która dopełnienia nie potrzebuje, jak słusznie zauważają protestanci, jest tylko przygotowaniem naszej duszy do wejścia do Raju, którego Bramy Chrystus już nam otworzył Swoją Ofiarą.
c.d.n.
Zapraszam:
http://milkblog.cba.pl
Ciąg dalszy:
OdpowiedzUsuńNie wiemy oczywiście jak czyściec wygląda. Jednak wizja Szanownego Autora dotycząca ewentualnego uznania w przyszłości reinkarnacji jako formy czyśćca, owo fikcyjne uzasadnienie, które Szanowny Autor podaje, jest błędne. Bowiem skoro czyściec ma służyć oczyszczeniu duszy z przywiązania do rzeczy ziemskich, trudno żeby doświadczyła tego, wcielając się w ciało. W dodatku, po wcieleniu się ewentualnym w nowe ciało, dusza musiałaby zapominać większość swego dawnego życia (przecież nie pamiętamy poprzednich wcieleń, jeżeli one były, pamiętamy jedynie jakieś niejasne fragmenty i to też tylko czasami - o ile są to wspomnienia w poprzednich wcieleń...), a więc byłaby skazana na życie całkiem od nowa, w nowym, może innym środowisku, w związku z czym mogłaby się ukształtować od nowa całkiem inaczej (kto zapewni, że dusza katolicka nie stałaby się ateistyczna, muzułmańska, protestancka? A z czyśćca przecież jest droga tylko do nieba, jakże więc taka dusza miałaby się tam dostać?), w związku z czym zaczęłaby być właściwie nową duszą, przestając być starą. W związku z czym sens oczyszczenia byłby żaden, nie byłoby o nim mowy, jest to więc nielogiczne z katolickiego punktu widzenia. Nie wspominając już o wcielenie się w zwierzę - przecież zwierzę nie ma duszy...
Nie ma więc gdzie zmieścić reinkarnacji w katolicyzmie i w chrześcijaństwie w ogóle. Może byłoby miejsce, gdyby dusza miała pełną świadomość i pamięć swoich poprzednich wcieleń, ale wtedy reinkarnacja byłaby faktem właściwie naukowym, a nie kwestią wiary.
Zapraszam:
http://milkblog.cba.pl
Szanowny MP,
UsuńŻyczę owocnej aktywności na własnym blogu.
Szanowny Dibeliusie.
OdpowiedzUsuńMoim skromnym zdaniem wypada zgodzić się z mądrym człowiekiem jakim niewątpliwie jest o.Leon Knabit,że nie wiemy co jeszcze wymyślą teolodzy na temat Czyśćca,ale dla mnie to wyjaśnienie w zupełności wystarcza:
http://ps-po.pl/czysciec/
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Józefie
UsuńDziękuję za ciekawy link. Ojca Leona Knabita szanuję jako mądrego człowieka. W materii o której dyskutujemy mam oczywiście inne zdanie. Ale wierząc w to, że jedynym źródłem zbawienia jest łaska Pana Boga, nie śmiem wychylać się z jakimikolwiek sugestiami, że ktoś na nią nie zasłuży z powodów "formalnych".
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Józefie,
UsuńSpodobało mi się, że o. Leon przedstawił sprawę prosto, bez teologicznej ornamentyki. Nie wiemy dokładnie, jak jest po śmierci i napuszone formuły słowne tego nie zmienią.
Serdecznie pozdrawiam