Decyzja
o przyznaniu nagród dla prezydium sejmu była niefortunna; jeśli politycy nie są
w stanie zagwarantować ludziom podwyżek, nie mogą sobie przyznawać nagród -
ocenił premier Donald Tusk. (..)
Dodał
przy tym, że uważa sprawę "za zamkniętą, przynajmniej jeśli chodzi o
sejm". - Decyzja o przyznaniu sobie nagród nie była, delikatnie mówiąc,
fortunna, ale z uznaniem przyjmuję jednak dość szybką decyzję i bardzo rzadką w
Polsce, chyba bez precedensu, o tym, że te pieniądze się odda - powiedział
Tusk. (...)
Dodał,
że wstrzymał nagrody w rządzie od momentu, kiedy postanowiono "o
zamrożeniu podwyżek płac w budżetówce w związku z kryzysem".
Burza
wokół nagród dla prezydium sejmu wybuchła po tym, gdy "Super Expres"
napisał, że marszałek i wicemarszałkowie sejmu otrzymali nagrody za 2012 rok -
łącznie 245 tys. zł. Kopacz otrzymała 45 tys. złotych, wicemarszałkowie: Cezary
Grabarczyk (PO), Marek Kuchciński (PiS), Wanda Nowicka (RP), Eugeniusz
Grzeszczak (PSL) i Jerzy Wenderlich (SLD) - po 40 tys. złotych.
Palikot
przelicytował Tuska, bo wycofał poparcie dla pani Nowickiej . Czy
wicemarszałkiem z Ruchu Palikota będzie teraz pani Grodzka? Jej osoba byłaby jeszcze bardziej reprezentatywna
dla tego ugrupowania.
Kolejne
wydarzenie to odszkodowanie dla Romaszewskiego:
Dawny
działacz opozycji antykomunistycznej, Zbigniew Romaszewski, otrzyma 240 tysięcy
złotych zadośćuczynienia i odszkodowania. Taki werdykt wydał Sąd Okręgowy w Warszawie.
Sąd
przyznał Romaszewskiemu 192 tysiące złotych zadośćuczynienia i 48 tysięcy
złotych odszkodowania za krzywdę, jaką był dla niego wyrok czterech i pół roku
więzienia. Wydał go w 1983 roku sąd wojskowy za zorganizowanie podziemnego
Radia "Solidarność". Romaszewski spędził w więzieniu dwa lata.
Wywiązała
się publiczna dyskusja na temat postawy etycznej wieloletniego senatora III RP
(w latach 1989 – 2011). W dobitny sposób negatywną ocenę wyraził zaprzyjaźniony
bloger Niedzisiejszy:
Jednak
nad samym wnioskiem Romaszewskiego o odszkodowanie nie sposób przyzwoitemu
człowiekowi przejść obok obojętnie. Argumentacje, że siedział w więzieniu za
swoją działalność, że był szykanowany, mnie osobiście dołują i powodują utratę
wiary, że w Polsce może się cokolwiek zmienić. Jeśli się okazuje, że walka o
wolną Polskę to biznes jak każdy inny, to wolnej Polski po prostu nie będzie.
Jeśli patriotyzm to kwestia ceny, to znaczy że ludzie za pieniądze sprzedadzą
wszystko. Jeśli nie ma wartości ważniejszych od kasy, jeśli za poświecenie
wystawia się rachunki – to kasa zniszczy w Polsce wszystko co ludzkie…
Sprawa
nagród dla prezydium Sejmu została załatwiona zapewne po interwencji Tuska.
Zwolennicy Romaszewskiego wyjaśniają, że skoro był poszkodowany to
odszkodowanie, tak jak i innym poszkodowanym, należało mu się. Może to sprawiać
wrażenie, że w polityce mogą pojawiać się nieprawidłowości, ale są korygowane i
system jest generalnie etyczny.
Naturalnie
jest to papka propagandowa dla naiwnych. Fundamentem eurosocjalizmu
dominującego w Polsce i innych krajach zachodniej demokracji jest tzw. koryto,
czyli szerokie spektrum korzyści i przywilejów klasy rządzącej. Są to
stanowiska w parlamencie, sądownictwie, administracji rządowej i samorządowej,
państwowych i komunalnych zakładach pracy. Są to także korzyści monopolistyczno-przetargowe
powiązanych kręgów biznesowych . Opisane na wstępie wydarzenia są tylko
wierzchołkiem góry lodowej. Ale można wysnuć z nich ciekawe wnioski.
Zauważmy,
że dopóki Super Express nie nagłośnił sprawy, premie solidarnie i dyskretnie wzięli
marszałkowie ze wszystkich ugrupowań. Z pragmatycznego PO, z
patriotyczno-świątobliwego PiS, z ateistyczno-liberalnego obyczajowo Ruchu
Palikota. Te wszystkie partie to etykietki dla naiwnych wyborców, a system jest
jeden, koryto jest jedno. Biorą i będą brać wszyscy.
Postawię
jednak niepopularną tezę:
Zwalczanie
przywilejów klasy rządzącej to donkiszoteria. To oni mają siłę i władzę. Posłuszne
media i tak wmówią większości społeczeństwa to, w co mają wierzyć. W historii
ludzkości zawsze były dominujące klasy społeczne i zawsze zapewniały sobie
przywileje, np. w feudalizmie. Eurosocjalizm w niektórych aspektach przypomina
feudalizm. Członkowie rodzin polityków stają się celebrytami na równi z rodami
królewskimi. Wspomnijmy na przykład euforię i zachwyt mediów jakie otaczały
wesele Oli Kwaśniewskiej, albo zatroskanie kolejnymi perypetiami małżeńskimi Marty
Kaczyńskiej.
Postulat
likwidacji przywilejów klasy rządzącej jest więc całkowicie oderwany od
rzeczywistości. Warto natomiast dążyć do stworzenia jasnych reguł gry. Na
przykład:
Niech
posłowie zarabiają nawet 50.000 miesięcznie, ale zlikwidować senat a sejm
ograniczyć do 100 osobowego. Więcej tych pań i panów do przyciskania guzików
podczas głosowania nie potrzeba.
Niech
burmistrz zarabia nawet 100.000 miesięcznie, ale niech będzie doskonałym
fachowcem mającym wolną rękę w zarządzaniu miastem i zatrudnianiu swoich
współpracowników. Przy takich zarobkach optymalna strategia to działanie dla
dobra miasta i wybór na kolejne kadencje, zamiast koncentrowania się na lewych
interesach.
Kolejna
niepopularna teza:
Rodowód
polityka nie ma dziś żadnego znaczenia. Były opozycjonista i były komunista
zgodnie funkcjonują w obecnym systemie. Dekomunizacja nie ma dziś żadnego
sensu. Problemem jest jakość elit rządzących. Oprócz tego, że dbają one o swoje
interesy, przy okazji warto zadbać o kraj. O swoje interesy zadbać potrafi i
debil, aby zadbać o długofalowe interesy społeczeństwa trzeba osób
inteligentnych, odpowiedzialnych i energicznych.
Jako
społeczeństwo nie obrażajmy się więc w dziecinny sposób na naszą klasę
rządzącą. Nie wymagajmy czystości rodowodowej i absolutnej czystości etycznej. Natomiast
we wszelki możliwy sposób wywierajmy nacisk w celu optymalizacji długofalowej
polityki. W razie potrzeby nie wahajmy się przed poświęceniem naszych bliskich,
aby po wejściu w sfery administracyjno-rządowe podnieśli jakość tych elit i
zmieniali kurs polityczny na bardziej sensowny.