Decyzja
o przyznaniu nagród dla prezydium sejmu była niefortunna; jeśli politycy nie są
w stanie zagwarantować ludziom podwyżek, nie mogą sobie przyznawać nagród -
ocenił premier Donald Tusk. (..)
Dodał
przy tym, że uważa sprawę "za zamkniętą, przynajmniej jeśli chodzi o
sejm". - Decyzja o przyznaniu sobie nagród nie była, delikatnie mówiąc,
fortunna, ale z uznaniem przyjmuję jednak dość szybką decyzję i bardzo rzadką w
Polsce, chyba bez precedensu, o tym, że te pieniądze się odda - powiedział
Tusk. (...)
Dodał,
że wstrzymał nagrody w rządzie od momentu, kiedy postanowiono "o
zamrożeniu podwyżek płac w budżetówce w związku z kryzysem".
Burza
wokół nagród dla prezydium sejmu wybuchła po tym, gdy "Super Expres"
napisał, że marszałek i wicemarszałkowie sejmu otrzymali nagrody za 2012 rok -
łącznie 245 tys. zł. Kopacz otrzymała 45 tys. złotych, wicemarszałkowie: Cezary
Grabarczyk (PO), Marek Kuchciński (PiS), Wanda Nowicka (RP), Eugeniusz
Grzeszczak (PSL) i Jerzy Wenderlich (SLD) - po 40 tys. złotych.
Palikot
przelicytował Tuska, bo wycofał poparcie dla pani Nowickiej . Czy
wicemarszałkiem z Ruchu Palikota będzie teraz pani Grodzka? Jej osoba byłaby jeszcze bardziej reprezentatywna
dla tego ugrupowania.
Kolejne
wydarzenie to odszkodowanie dla Romaszewskiego:
Dawny
działacz opozycji antykomunistycznej, Zbigniew Romaszewski, otrzyma 240 tysięcy
złotych zadośćuczynienia i odszkodowania. Taki werdykt wydał Sąd Okręgowy w Warszawie.
Sąd
przyznał Romaszewskiemu 192 tysiące złotych zadośćuczynienia i 48 tysięcy
złotych odszkodowania za krzywdę, jaką był dla niego wyrok czterech i pół roku
więzienia. Wydał go w 1983 roku sąd wojskowy za zorganizowanie podziemnego
Radia "Solidarność". Romaszewski spędził w więzieniu dwa lata.
Wywiązała
się publiczna dyskusja na temat postawy etycznej wieloletniego senatora III RP
(w latach 1989 – 2011). W dobitny sposób negatywną ocenę wyraził zaprzyjaźniony
bloger Niedzisiejszy:
Jednak
nad samym wnioskiem Romaszewskiego o odszkodowanie nie sposób przyzwoitemu
człowiekowi przejść obok obojętnie. Argumentacje, że siedział w więzieniu za
swoją działalność, że był szykanowany, mnie osobiście dołują i powodują utratę
wiary, że w Polsce może się cokolwiek zmienić. Jeśli się okazuje, że walka o
wolną Polskę to biznes jak każdy inny, to wolnej Polski po prostu nie będzie.
Jeśli patriotyzm to kwestia ceny, to znaczy że ludzie za pieniądze sprzedadzą
wszystko. Jeśli nie ma wartości ważniejszych od kasy, jeśli za poświecenie
wystawia się rachunki – to kasa zniszczy w Polsce wszystko co ludzkie…
Sprawa
nagród dla prezydium Sejmu została załatwiona zapewne po interwencji Tuska.
Zwolennicy Romaszewskiego wyjaśniają, że skoro był poszkodowany to
odszkodowanie, tak jak i innym poszkodowanym, należało mu się. Może to sprawiać
wrażenie, że w polityce mogą pojawiać się nieprawidłowości, ale są korygowane i
system jest generalnie etyczny.
Naturalnie
jest to papka propagandowa dla naiwnych. Fundamentem eurosocjalizmu
dominującego w Polsce i innych krajach zachodniej demokracji jest tzw. koryto,
czyli szerokie spektrum korzyści i przywilejów klasy rządzącej. Są to
stanowiska w parlamencie, sądownictwie, administracji rządowej i samorządowej,
państwowych i komunalnych zakładach pracy. Są to także korzyści monopolistyczno-przetargowe
powiązanych kręgów biznesowych . Opisane na wstępie wydarzenia są tylko
wierzchołkiem góry lodowej. Ale można wysnuć z nich ciekawe wnioski.
Zauważmy,
że dopóki Super Express nie nagłośnił sprawy, premie solidarnie i dyskretnie wzięli
marszałkowie ze wszystkich ugrupowań. Z pragmatycznego PO, z
patriotyczno-świątobliwego PiS, z ateistyczno-liberalnego obyczajowo Ruchu
Palikota. Te wszystkie partie to etykietki dla naiwnych wyborców, a system jest
jeden, koryto jest jedno. Biorą i będą brać wszyscy.
Postawię
jednak niepopularną tezę:
Zwalczanie
przywilejów klasy rządzącej to donkiszoteria. To oni mają siłę i władzę. Posłuszne
media i tak wmówią większości społeczeństwa to, w co mają wierzyć. W historii
ludzkości zawsze były dominujące klasy społeczne i zawsze zapewniały sobie
przywileje, np. w feudalizmie. Eurosocjalizm w niektórych aspektach przypomina
feudalizm. Członkowie rodzin polityków stają się celebrytami na równi z rodami
królewskimi. Wspomnijmy na przykład euforię i zachwyt mediów jakie otaczały
wesele Oli Kwaśniewskiej, albo zatroskanie kolejnymi perypetiami małżeńskimi Marty
Kaczyńskiej.
Postulat
likwidacji przywilejów klasy rządzącej jest więc całkowicie oderwany od
rzeczywistości. Warto natomiast dążyć do stworzenia jasnych reguł gry. Na
przykład:
Niech
posłowie zarabiają nawet 50.000 miesięcznie, ale zlikwidować senat a sejm
ograniczyć do 100 osobowego. Więcej tych pań i panów do przyciskania guzików
podczas głosowania nie potrzeba.
Niech
burmistrz zarabia nawet 100.000 miesięcznie, ale niech będzie doskonałym
fachowcem mającym wolną rękę w zarządzaniu miastem i zatrudnianiu swoich
współpracowników. Przy takich zarobkach optymalna strategia to działanie dla
dobra miasta i wybór na kolejne kadencje, zamiast koncentrowania się na lewych
interesach.
Kolejna
niepopularna teza:
Rodowód
polityka nie ma dziś żadnego znaczenia. Były opozycjonista i były komunista
zgodnie funkcjonują w obecnym systemie. Dekomunizacja nie ma dziś żadnego
sensu. Problemem jest jakość elit rządzących. Oprócz tego, że dbają one o swoje
interesy, przy okazji warto zadbać o kraj. O swoje interesy zadbać potrafi i
debil, aby zadbać o długofalowe interesy społeczeństwa trzeba osób
inteligentnych, odpowiedzialnych i energicznych.
Jako
społeczeństwo nie obrażajmy się więc w dziecinny sposób na naszą klasę
rządzącą. Nie wymagajmy czystości rodowodowej i absolutnej czystości etycznej. Natomiast
we wszelki możliwy sposób wywierajmy nacisk w celu optymalizacji długofalowej
polityki. W razie potrzeby nie wahajmy się przed poświęceniem naszych bliskich,
aby po wejściu w sfery administracyjno-rządowe podnieśli jakość tych elit i
zmieniali kurs polityczny na bardziej sensowny.
Szanowny Dibeliusie.
OdpowiedzUsuńTechnicznie pomysł z reformą systemu parlamentarnego oceniam jako niezły z dwoma zastrzeżeniami. Po pierwsze jest to możliwe tylko po całkowitej wymianie klasy politycznej i usunięciu tych ludzi z polityki na zawsze. Po drugie nie zgodzę się z tym, iż rodowód polityka nie ma znaczenia. Kolokwialnie mówiąc kurwa przebrana w gustowną kreację i posadzona przy stoliku w modnej knajpce nadal jest kurwą tylko w nienaturalnym otoczeniu. Czas skończyć z tymi ponurymi praktykami, w myśl których byle łach może wpompować trochę grosza niewiadomego pochodzenia w kampanię wyborczą i zostać osobą najwyższego zaufania publicznego. Ten przywilej powinien zostać zarezerwowany dla jednostek najbardziej wartościowych a nie byle kmiota, którego wydaliła ubecka matka lub coś pokroju Nowickiej. Tie Fighter.
Szanowny Tie Fighterze,
UsuńCel mamy podobny, ale drogę do jego osiągnięcia widzimy odmienną. Całkowita wymiana klasy politycznej to według mnie rewolucyjne marzenie. Kwestia rodowodu - w Chinach elity postkomunistyczne potrafiły zbudować silne i rozwijające się państwo. Liczy się więc jakość elit, a nie rodowód.
Szanowny Dibeliusie.
UsuńJak patrzę na czyny, tudzież dokonania obecnej "elity" trzymającej władzę od 22 lat to nie mam wątpliwości, że tym ludziom należy podziękować. Możliwe, że jakieś pojedyncze jednostki zostaną pokrzywdzone ale wolę wzorować się bardziej na modelu węgierskim niż chińskim. Jak powiedziałeś - różne drogi a cel ten sam. Tie Fighter.
Dibeliusie, całkowicie się z Tobą zgadzam. Patrzenie, kto jest czyim bratem czy synem to głupota. Liczą się czyny tej konkretnej jednostki.
OdpowiedzUsuńDroga Kiro,
UsuńNa przykład z 3 synów marszałek Nowickiej - których wbrew głoszonej ideologii nie poddała aborcji - tylko 2 zostało lewakami.
I może są to bardziej porządni ludzie od wielu prawiczków. Może!
UsuńSzanowna Kiro
OdpowiedzUsuńMoże przejawiam oznaki głupoty ale zarówno na drodze zawodowej jak i prywatnej spotkałem mnóstwo bydlackich pomiotów i jakoś żaden nie spełniał kryteriów porządnego człowieka. Wystarczy przywołać przykład Sztolcmana czy Szechtera. Może i są wyjątki ale ja niestety nie miałem szczęścia. Mogę odwołać się jedynie do cytatu " Z wilka wilk, z nędzy nędza a z krwi krew". Tie Fighter.
W takim razie wypominaj człowiekowi jego wady, skoro są takie oczywiste, a nie koligacje rodzinne.
UsuńTak też czynię. Z reguły mówię takiemu, że jest taką samą kanalią jak jego protoplaści. Tie Fighter.
UsuńŚwietny pomysł. Ja czynię podobnie, kiedy ktoś np. obraża kobiety. "W ten sposób możesz się wyrażać o swojej matce" - mówię. Lub: "Kto tak mówi o kobiecie, daje świadectwo o własnej matce". I to szybko ucina rozmowę, bo nikt nie lubi, jak ktoś mu wypomina złe zachowanie rodzicielki (rozumiane tu jako złe WYCHOWANIE). Taaak, tego typu odzywki przydają się.
UsuńNie związane z tematem - wiadomość od Ojca Prowincjała Misji Franciszkańskiej w Indiach:
OdpowiedzUsuńMódlcie się za Kościół w Indiach. Buddyjscy ekstremiści w Indiach, podpalili zeszłej nocy 20 kościołów [najpewniej wszystkich wyznań - przyp. red.]. Popołudniu planowane jest zniszczenie 200 kościołów w prowincji Olisabang. Zamierzają zabić 200 misjonarzy w ciągu najbliższych 24 godzin. Obecnie wszyscy chrześcijanie ukrywają się w wioskach. Módlcie się za nich i wysyłajcie tę wiadomość do wszystkich chrześcijan, których znacie. Módlcie się do Boga, aby się zmiłował nad naszymi braćmi i siostrami w Indiach. Gdy otrzymacie tę wiadomość,proszę was bardzo o jej pilne wysłanie do wszystkich ludzi dobrej woli. Módlcie za nich, do Pana Naszego Wszechmogącego i Zwycięskiego.
Z poważaniem,
Gonzalo Duarte G., ss.cc.
Biskup Valparaiso
Buddyści też są mniejszością w Indiach i nie jestem pewien prawdziwości tej informacji:
UsuńBangalore (AsiaNews) - "The news is completely false: no Buddhist in India has ever attacked any Catholic community": Fr. Babu Jose Pamplany, provincial superior of the Franciscans for India, categorically denies a news story circulating on the internet, which has concerned about Catholic communities around the world. According to this false report, in some unspecified date "Buddhist extremists" would have set fire to 20 churches, threatened to destroy another 200 in the province of Olisabang; announced the massacre of 200 missionaries.
"I also received similar information by mail - says Fr. Pamplany to AsiaNews - but I can confirm that this is a hoax. First, there is no Olisabang province in India. Then, the mail names a supposed provincial superior: not me. I want to specify it, because in our country we Christians have always had excellent relations with the Buddhists. It is unfair that they are painted in this way. "
http://www.asianews.it/news-en/Franciscan-Provincial-Superior:-No-Buddhist-has-ever-attacked-an-Indian-Catholic-24867.html
jesteś pewien, że to buddyści?... bo to, o czym piszesz z buddyzmem nie ma nic wspólnego...pominę już fakt, że buddyzmu jest w Indiach tyle, co brudu za paznokciem...
Usuńjakiś oberklecha w Ameryce Południowej dostał cioty i "sra ogniem"... ale tak działa właśnie chrześcijaństwo... wódz Kim mówi "robić kupę" i wszyscy robią kupę...
nie jestem buddystą, ale no problem... odrecytuję 108 razy "dżidżang bosal" za ofiary bandytów... jakby nie było, wśród chrześcijan też są porządni ludzie...
Czyli twierdzisz, że chrześcijaństwo to prawie samo zło. Tie Fighter.
Usuńnie...
UsuńTo jak to widzisz? Tie Fighter.
Usuńw dwóch słowach na tą chwilę tematu "chrześcijaństwo" syntetycznie nie ogarnę... niech będzie, że jestem głupi, albo że się wykręcam, albo jest to po prostu niemożliwe... trudno...
Usuńale, o tyle o ile powiem tak...
generalnie do samej doktryny mam stosunek krytyczny, choć jest we mnie dużo dobrej woli, by ją ogarnąć...
bardzo krytyczny mam za to stosunek do pewnych zjawisk, które na chrześcijańskim podłożu zaistniały... upadek Imperium Rzymskiego /to raczej dla mnie taka historyczna ciekawostka/... rzeź Słowian... sama instytucja Kościoła Rzymskokatolickiego i całokształt jej działalności... a także "mentalność poganiaczy kóz", która do tej pory odbija się mocną czkawką na kwestiach obyczajowych wśród Białasów...
chwilowo tyle, w dużym skrócie, na ten temat...
uzupełnię... generalnie chrześcijaństwo jest to religia dla niewolników, wzmacniająca niewolniczą mentalność... nie przeczę jednak, że można z tej doktryny coś wartościowego wydłubać... znam wartościowych ludzi, którzy potrafią to zrobić, bardzo ich cenię i jestem z co poniektórymi w znakomitych relacjach...
UsuńPeter,
UsuńNie doceniasz elementów aryjskich w chrześcijaństwie. Niewolnicy nie zdobyliby Jerozolimy. Niewolnicy nie osiągnęliby w XIX wieku panowania nad światem. Obecne problemy i defensywa naszej cywilizacji to nie efekt chrześcijaństwa.
Dibeliusie, prawdziwi chrześcijanie również NIE osiągnęli panowania nad światem. Zrobiły to popłuczyny po chrześcijanach. Chrystus został opluty przez każdego wierzącego, kto bardziej dba o ten świat niż o przyszły.
Usuńwidzisz Dibi... odpowiedziałem Tie Fighterowi szalenie wybiórczo, wręcz "po łebkach", bo chrześcijaństwo jest tak złożonym pojęciem, że nie sposób je omówić w kilku zdaniach...
Usuńwiem, że obecne chrześcijaństwo to nie tylko "pierwotna nauka Chrystusa" podparta wcześniejszą "religią księgi"... to także to wszystko, co chrześcijaństwo przejęło, zapożyczyło i przetransformowało później /de facto, wiele "swojego" w sensie kulturowym chrześcijaństwo nie stworzyło/... nie istnieje ostra granica na której chrześcijaństwo się kończy i zaczyna coś innego... przykłady?... proszę bardzo...
prozaiczne święcenie jajek na Wielkanoc... albo takie egzotyczności, jak Santeria lub "kościół peyotlu"... nie wspomnę już o całości doktryny Świadków jehowy, którym wielu miana "chrześcijan" odmawia...
wbrew temu, co próbuje mi imputować Tie Fighter, mój stosunek do chrześcijaństwa nie jest wcale jednoznacznie negatywny... są kwestie, które mają "ręce i nogi"... pamiętasz naszą wymianę zdań na temat "nadstawiania drugiego policzka"... jest to koncept kontrowersyjny nawet wśród samych chrześcijan... do mnie dotarło w pewnym momencie, że jest to prozaiczna rada dotycząca życia codziennego, by nie robić sobie problemów z drobnych nieporozumień międzyludzkich... okazuje się, ze sam ją stosuję w życiu, bo /np./ nie mieszam z błotem przechodnia, który mnie potrąci przypadkiem na ulicy, nie robię afery z powodu takiej dupereli...
ale jeżeli ktoś sobie ubzdura na podstawie pojedynczego zdania, że jestem fanatycznym prześladowcą chrześcijan, bo /np./ wymordowali połowę naszych słowiańskich przodków, to pozostaje mi jedynie pokiwać głową z politowaniem...
zgadzam się, że za obecny regres cywilizacji Białasów chrześcijaństwo bezpośrednio nie odpowiada... niemniej jednak socjalizm wymyślił Jezus /a syfienie, niszczenie środowiska, ulubiony "sport" Białasów wymyślono jeszcze wcześnie, przed chrześcijaństwem, ale to już osobny temat, temat "religii księgi" jako takiej/......
@pkanalia.
UsuńO przepraszam, niczego nie imputowałem. Gdybym chciał to zrobić użyłbym trybu twierdzącego a ja zadałem tylko pytanie. Tie Fighter.
Widzę, że mój post spowodował żywą dyskusję.
UsuńPo pierwsze proszę o wybaczenie, gdyż powtórzyłem bezmyślnie nieprawdziwą informację. Zrobiłem to, gdyż przekazała mi ją znajoma, którą uważałem za wiarygodne źródło. Widać ona sama postąpiła podobnie do mnie. Sam próbowałem znaleźć potwierdzenie informacji w internecie i po znalezieniu podobnych wpisów na dwóch różnych serwisach zdecydowałem się puścić ją w obieg. Okazuje się, że zbyt pochopnie. Po otrzymaniu wiadomości od innego znajomego, że to fałszywka zabrałem się za dalsze kopanie w sieci i faktycznie się to potwierdziło.
Oczywiście ziarno prawdy w tych doniesieniach jest, gdyż chrześcijanie w Indiach są niezwykle prześladowani. Nie przez buddystów jednak, którzy jak słusznie już ktoś zauważył są mniejszością w tym kraju, ale przez hindusów. Powodem jest najprawdopodobniej zagrożenie dla systemu kastowego przez ideologię chrześcijańską.
W związku z powyższym przepraszam raz jeszcze, jednak pamiętajcie, że modlitwa za chrześcijan w Indiach zawsze jest potrzebna.
@Kiro,
UsuńNaprawdę dostrzegam w Tobie potencjał proroczo-religijno-katechetyczny. Mogłabyś utworzyć Chrystusowy Kościół Powrotu do Żródła.
Aczkolwiek dla nas katolików, sprawa jest prosta. W Ewangelii może być napisane: oddaj wszystko ubogim, nadstaw drugi policzek. Ale jeśli katechizm stwierdza: W razie potrzeby napierdalaj, to będziemy napierdalać...
@Pulsarze,
UsuńLepsza troska i fałszywy alarm niż obojętność. Na pewno pomodlę się za chrześcijan w Indiach.
Osobiście jakoś bardziej niż z Chrystusem nadstawiającym drugi policzek, utożsamiam się ze skręcającym bicz z powrozów.
UsuńDibeliusie, ja jestem za przemocą - obronną, rzecz jasna. Jeśli ktoś czyni zło, trzeba mu dopierdolić, jak to słodko ująłeś.
UsuńJeśli chodzi o zasadę nadstawiania drugiego policzka to trzeba pamiętać, że na szczęście mamy ich tylko dwa.
Usuńczyli wychodzi na to, że tabloidy grające na ludzkim buractwie i podtrzymujące kołtuńskie stereotypy nie są do końca takie złe i od czasu do czasu robią dobrą robotę...
OdpowiedzUsuńprzyznawanie sobie różnych podwyżek, nagród i premii przez ustawodawczą gałąź administracji to proceder uprawiany cyklicznie już od dawna... nihil novi sub sole...
pojęcia nie mam, co z tym można zrobić... na obecne uwarunkowania przyszedł mi do głowy zapis konstytucyjny zamrażający uposażenia posłów... bez żadnych indeksacji, poprawek na inflację... ale to są tylko takie moje fantazje, bez żadnej mocy sprawczej...
pozdrawiać :))...
Premie dla prezydium sejmu to ćwierć miliona - problem w sam raz dla tabloidu. Na socjal idą setki miliardów złotych.
UsuńPozdrawiam
Socjal w większości tak jak premie marszałków to nic innego jak reaktywacja i wspieranie zawodowych pasożytów. Tie Fighter.
UsuńDokładnie tak. Redukcja socjalu to najpoważniejsze zadanie przed którym stoją rządy państw europejskich. Rząd Tuska nie ma w tej dziedzinie specjalnych osiągnięć, w przeciwieństwie do podnoszenia podatków.
Usuńćwierć klocka w porównaniu z kilkoma miliardami haraczu dla klechów to rzeczywiście niewiele... pytanie tylko, za co ta premia?... może i to prezydium Sejmu ślęczało po nocach, ale niewiele wyślęczało... stąd ta ludzka złość...
Usuńsocjal to szerszy temat... w Polsce socjal jest najniższy w Unii i obcinany pod byle pretekstem... filozofia socjalu opiera się na prostej kalkulacji... albo kasa na socjal, albo na budżet policji i służby miejskie sprzątające anonimowe trupy z ulicy... jestem wolnościowcem, wolnorynkowcem, ale z utopii na poziomie piaskownicy a la JKM już się dawno wyleczyłem...
To dobrze, że Tusk Nie ma na głowie całych przedmieść zasiedlonych przez islamistów rodem ze średniowiecza. Ci to dopiero zrobią rozpierduchę jak im ukrócą socjal. Oj to będzie ból - trzeba się będzie wziąć do roboty a to już problem. Nie wystarczy zrobić 1574 potomków aby żyć jak krezus. Tie Fighter.
Usuńnie sądzę, by to była zasługa Tuska, że nie mamy takich przedmieść zasiedlonych przez islamistów... od zawsze nie było kasy na socjal dla nich, więc nawet pomysł nie miał się szans narodzić...
UsuńAkurat to, że nie mamy takich przedmieść paradoksalnie zawdzięczamy antypolskim mediom z żydowską gazetą dla Polaków na czele. Michnik i cała reszta wyolbrzymiając stereotypy mimowolnie zniechęcił potencjalnych przybyszów a stosunkowo niski poziom socjalu dokonał reszty. I bardzo dobrze bo Francja czy Anglia mają z tą arabską hołotą poważny problem a w realiach eurokołchozu nie da się tego problemu rozwiązać. Tie Fighter.
UsuńPeter,
OdpowiedzUsuń"w Polsce socjal jest najniższy w Unii" - OK i niech taki zostanie - ok 10 mld - ale masz na myśli pomoc socjalną sensu stricto. Ja używam określenia "socjal" w szerszym sensie - dofinansowanie Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, dofinansowanie nierentownych dziedzin gospodarki i państwowych zakładów, utrzymywanie nieracjonalnych etatów w administracji. I to są kwoty na poziomie 100 mld zł - i tu jest problem.
Jeśli uważnie przeczytałeś mój tekst, to może dostrzegłeś, że z utopii JKM też się wyleczyłem, bo jego główną tezą jest "odebrać koryto". Rozsądny program to - koryto na racjonalnej wysokości dla dobrych fachowców zostawić, ale socjal w szerokim sensie musi zostać zredukowany (oczywiście nie do zera). Przykład Grecji pokazuje do czego dąży cała Europa.
Dekomunizacja jest niezbędna. Ostatnie dwudziestolecie tego dowiodło. Obecnie powinna ona objąć spadkobierców partyjnej nomenklatury i polegać na odebraniu obywatelstwa i możliwości pracy w instytucjach państwowych. Ci ludzie działali i działają na szkodę kraju, są zagorzałymi (a nie tylko oddanymi) sługami naszych okupantów. Oni zawsze będą usprawiedliwiać swoją zdradę i zdradę swoich rodziców i dziadków, a jednocześnie tępić każdy przejaw patriotyzmu. Ci ludzie to typowa V kolumna.
OdpowiedzUsuńPostulat przekupienia tych ludzi nie jest nawet donkiszoterią. Nie mamy im nic do zaoferowania. To oni rozdają karty wg reguł ustalonych przez sowietów, komisarzy unijnych, światową radę żydów, itp. I dlatego mają ich poparcie. I dlatego mają siłę.
W obecnych warunkach nie ma mowy o zmianie innej jak podobnej do okrągłego stołu, w której to oni nas przekupili obietnicami wolności obywatelskiej i gospodarczej, a która dokonana została na odgórny rozkaz, i która stała się dla niech okazją dla zdobycia materialnych podstaw swojej władzy. Poprzednie "okazje" porozumienia to sierpień 80, grudzień 70, październik 56.
Można oczywiści proponować Inflanty ale komuś kto ma możliwość ich przyjęcia. Nasi karbowi nie są władni by podejmować takie decyzje poza plecami swego pana. Rozumiem dobre intencje, że warto ich przekupić i niech się odpieprzą bo więcej marnują niż kradną - to logiczne, ale kompletnie nierealne.
Pozdrawiam.
Drogi Marku,
OdpowiedzUsuńJa nie próbuję ich przekupić. Oni już te środki mają. I będą mieli. W wyborach od wielu lat konsekwentnie 98% głosów jest na partie systemowe. Według mnie trzeba ewolucyjnie zmieniać system - który obowiązuje w całej Europie, nie tylko u nas. Sama wymiana ludzi nic nie da, bo nowe elity natychmiast odtworzą patologie starych elit.
Droga którą proponuję - to sięgając do modnej obecnie analogii historycznej - pozytywizm Wielopolskiego, a nie romantyzm powstańców styczniowych.
Pozdrawiam
Szanowny Dibeliusie..
UsuńZgadzam się, z Twoją oceną pozytywizmu, i z tym, że bez zmiany systemu nic nie da zmiana elit. Pozostaje kwestia zmiany systemu przy obecnych elitach. Oni już zmieniają systematycznie system. Zmieniają na gorszy. Dlatego pozostaje pozytywizm, bo tylko anarchia, czyli utrata sterowalności, może przynieść zmianę elit na takie, które zdolne byłyby do zmiany systemu. To też nie gwarantuje sukcesu. Niestety nie można liczyć na ewolucję ze strony mocodawców "naszych elit". Na taką opcję stawiał Wielopolski. Można liczyć na rewolucję u naszych okupantów i tego im życzę. Historia lubi się powtarzać. Dlatego, niezależnie od tego, że chcemy świętego spokoju, a o wolności możemy sobie popisać, to niestety tylko "niepokój" może zmienić naszą sytuację, a to ryzykowne, nieprawdaż? Jednak historia nie daje ludziom zbyt wiele wyboru i ze strachu o życie dążą do wolności. Czy jest w Polakach jeszcze ten instynkt?
Masy są zdolne do krótkotrwałych patriotycznych wyczynów, ale o ich poziomie inteligencji politycznej świadczy stałe 98% poparcia dla partii systemowych. Zakładając nawet wybuch rewolucji, wrócimy szybko do punktu wyjścia, bo jacyś cwaniacy przejmą władzę. Teraz tę lekcję przerabia np. Egipt. Jedyną szansą jest odtworzenie pozytywnych elit. Jakim cudem się to może zdarzyć? - nie wiem...
UsuńNo cudem właśnie może się zdarzyć. Cudem. Jak w tym dowcipie, gdy Bóg mówi, że Polacy znowu liczą na niego.
UsuńW sumie historia to splot cudów i wydarzeń nieprawdopodobnych, dzięki czemu działania spiskowe rzadziej dochodzą do skutku.
Choć zabrzmi to nieprawdopodobnie, zgadzam się z treścią notki. Przywykłem już do tego, że zwykle mamy odmienne zdanie.
OdpowiedzUsuńNo, nie to byłoby zbyt piękne...
Nie zgadzam się, ale uznaję jej treść za słuszną. Wbrew pozorom, to nie to samo - bo mimo wszystko uważam ja za utopijną.
Dostrzegam tu problem podobny do postulowanego od dawna uproszczenia prawa. Otóż, jedyne osoby, które są w stanie dokonać uproszczenia oplatającego nas gąszczu skomplikowanych przepisów, to prawnicy. Jest to bowiem czynność podobna do operacji chirurgicznej - trzeba naprawdę WIEDZIEĆ, gdzie ciąć, a gdzie szyć. I prawnicy to WIEDZĄ. A jednak żaden z nich palcem nie kiwnie, aby to zrobić, ponieważ nie leży to w jego interesie. Im bardziej skomplikowane jest prawo, tym on ma pewniejszą pozycję na rynku pracy, a jeszcze może ją załatwić wielu innym osobom.
Z politykami jest podobnie. Tylko oni mogą zmienić np. wspomniane zasady wyboru burmistrza. Oni SĄ W STANIE ustalić zasady (i trzymać się ich!) tak, aby na burmistrza wybierać fachowca, w dodatku dobrze umotywowanego do pracy. Ale tego nie zrobią, bo nie po to w ich mniemaniu jest burmistrz - burmistrz w ich pojęciu jest przedłużeniem ich ramienia. Fachowiec jeszcze - nie daj Boże - kierowałby sie w swojej działalności zdrowym rozsądkiem i wzgledami merytorycznymi, a to nie zgadza się z interesami danej partii. Fachowiec będzie myślał o tym, co zrobić, aby mieszkańcom żyło się lepiej, a nie o tym, aby miasto zamienić w partyjny przyczułek.
Dlatego, choć uważam Twoje tezy za słuszne, pozostaję czarnowidzem.
Szanowny Nitagerze.
UsuńMechanizm wyboru burmistrza jest prosty: wystarczy mieć kilku kandydatów wzajemnie się zwalczających, i medialnie im sprzyjać, a pozostałych lekko przygasić, chociażby pomówieniem, o ile ktoś rozsądny w ogóle zdecyduje się kandydować. Demokratycznie wybrany zostanie dowolny ze słusznych kandydatów. Oczywiście, zdarzają się wypadki, ale to margines, żaden system nie jest doskonały.
Można to odnieść i do innych wyborów, np. prezydenckich. Też mamy różne opcje, ale takie, które "pięknie się różnią".
Tu można wspomnieć o powikłaniach: właściwy, wykreowany kandydat uwierzył w siebie i myśli, że może być samodzielny, albo kandydat prześliznął się psim swędem. I od tego jest seryjny samobójca albo wypadki komunikacyjne.
Nitagerze,
UsuńDokonałem analizy problemu, zaproponowałem lepsze rozwiązanie, ale kwestia - jak je wdrożyć - jest w istocie najsłabszym punktem. Na pewno nie istnieje żadna pewna, skuteczna, ani szybka w realizacji metoda. Warunkiem jakiegokolwiek postępu jest włączenie do historycznego współdziałania szeroko pojętych elit, także rządzących i zdefiniowanie wspólnego interesu. Przydatny może być przykład Grecji i innych bankrutujących państw europejskich. Elity komunistyczne też w pewnym momencie dojrzały do transformacji. Oczywiście znamy oszustwo "Okrągłego Stołu" itd., ale skok cywilizacyjny się dokonał. Ja bym nie chciał wracać do PRL-u.
Nasze elyty potwierdzają jedynie moją teorię że bycie durniem nie wyklucza posiadania umiejętności złodziejskich
OdpowiedzUsuńW czymś muszą się sprawdzać...
Usuń