Atak
islamistów na rafinerię gazową w Amenas w Algierii to kolejny etap ofensywy
Al-Kaidy w Afryce. Bezpośrednią przyczyną tego wydarzenia stała się współpraca
Algierii z Francją - udostępnienie przestrzeni powietrznej dla lotnictwa
francuskiego interweniującego w Mali. Al-Kaida próbuje zastosować strategię
domina – opanowywać kolejne kraje, zniechęcając pozostałe do udzielenia pomocy
groźbą terroru.
Francję
i Algierię łączy i dzieli wspólna przeszłość. Algieria jako kolonia francuska
od 1830 roku z dzikiego i pustynnego kraju zmieniła się w obszar cywilizowany i
rozwinięty gospodarczo. Panowanie francuskie zakończyło się jednak w 1962 roku
po krwawej wojnie z powstańcami. Pomimo sentymentu Algierczyków dla języka i
kultury francuskiej panuje od tej pory nieufność i wzajemne poczucie krzywdy.
Przejawiają się one także w algierskim nacjonalizmie milionów imigrantów z tego
kraju we Francji i ich niechęci do asymilacji. Paradoksalnie ofensywa islamistów
w Afryce może – jako wspólne zagrożenie – przyczynić się do historycznego
pojednania i zbliżenia Algierii i Francji.
Pomimo
krytyki pacyfistycznych rządów Zachodu oddziały algierskie śmiało wkroczyły do
akcji i pomimo strat odbiły większość zakładników. Terroryści z niewielką grupą
zakładników zabarykadowali się w budynku warsztatu na uboczu kompleksu. Jedyna
skuteczna metoda negocjacji z terrorystami to negocjować tylko z martwymi
terrorystami.
Obecna
współpraca francusko-algierska to przykład szerszego wyzwania stojącego przed
Europą – unormowania stosunków z muzułmanami. Przy obecnych trendach
demograficznych możemy zapomnieć o zmarginalizowaniu tego problemu.
Niewykluczone, że za kilkadziesiąt lat będą oni stanowić większość. Źródłem
problemu stała się lewacka polityka multi-kulti wspierająca nieograniczoną
imigrację i zniechęcająca do asymilacji kulturowej. Brak kontroli spowodował,
że w środowiskach europejskich muzułmanów zaczęli się swobodnie plenić
islamiści – stanowiący muzułmański odpowiednik lewaków. Zachód przebudził się z
obręczami płonących przedmieść, z porwanymi samolotami pasażerskimi rozwalającymi
wieżowce w Nowym Jorku, w ogniu wybuchów w metrze londyńskim i madryckim. Rządy
zachodnie zaczęły rozumieć, że dla muzułmanów religia i państwo to jedno.
Dlatego rząd musi kontrolować islam. Ekstremistyczni imamowie i ich
zwolennicy muszą być likwidowani.
Dokładnie tak dzieje się w państwach o długiej tradycji rządów muzułmańskich.
Natomiast
europejska prawica powinna rozważyć współpracę z rozsądnymi muzułmanami. Lewacy
ściągnęli muzułmanów na złość prawicy, w nadziei na zniszczenie
chrześcijańskich fundamentów naszej cywilizacji. Wygląda na to, że nie ma
wyboru i trzeba zastosować taktykę dżudo – wykorzystać siłę ciosu przeciwnika
przeciwko niemu. Konserwatyzm muzułmanów wykorzystajmy przeciwko lewakom. Jak
donosi Najwyższy Czas muzułmanie dołączyli się do akcji prowadzonej przez
francuskich katolików:
50
wpływowych muzułmanów wystosowało list otwarty wzywający francuskich wyznawców
islamu do udziału w proteście przeciwko projektowi ustawy umożliwiającej „małżeństwa”
gejów. Podpisali je intelektualiści, ważni przedsiębiorcy i przedstawiciele różnych
ugrupowań muzułmańskich.
Zwalczanie lewaków i islamistów – to powinien być wspólny cel. W obliczu rosnącej potęgi
nowych mocarstw – Chin, Indii, Brazylii - Europa i kraje arabskie powinny
zacząć ściślej współpracować.
Kurcze Dibi, z kimbyś sie nie zadał zawsze będziesz miał przeciwnika. Będziesz miał zawsze kogoś z kim trzeba będzie walczyć. Kazdy chce przetrwać. Kazdy che tak urzadzić sie na tym swiecie, aby mu było tu Bezpiecznie i przytulnie. Kazdy chce aby jego było na wierzchu. Jeżeli zrobisz jeden ruch i pozyskasz w pewnej sprawie zwolenników to od razu bedziesz mial lustrzane odbicie swoich pogladow i akcje przeciwko twojej akcji-przeciwników. Przecież Chiny na uklady z krajami arabskimi sami obojętni nie sa. Kiedy mamy silaczy to oni dyktują warunki, które im sie podobają , a niekoniecznie podobają sie słabszym. Tak mi się coś sydaje, ze dopoki ludzie nie pojmą, ze walkay pomiędzy sobą nic dobrego nie daje, dopoty będzie orzeł i reszka, oby tylko w tych samych proporcjach- najlepiej w równowadze, bo to na stan naszych obecnych pojęc i strachu machaczy maczugami, jest jakims tam , być moze słabym zapewnieniem pokoju na świecie- pomijam wojenki lokalne.
OdpowiedzUsuńCele polityczne najlepiej osiągnąć bez walki. Odnośnie Chin - nie odczuwam wrogości, ale niepewność. Chiny do tej pory nie były mocarstwem globalnym. Nie wiadomo, jak będą traktować słabszych, kiedy osiągną przewagę. Czy nie okażą rasizmu i okrucieństwa? Przykład Tybetu nie jest sympatyczny.
UsuńBo człowiek nie jest przygotowany wewnętrznie na system, ktor mu wymyslono- globalne zjednoczenie...wszyscy bracmi sa. To ladne ma zalozenia, ale nijak przeklada sie na naszą kondycję duchową. Nie lubimy innosci, zrozumiec nie chcemy, my z innoscią walczymy, nie pozwalamy aby współistniała, czasami, czasami damy jej prawo głosu.
UsuńOgólnie najlepiej czujemy się w tym co nam znane. Inność wymaga wysiłku zrozumienia jej, a to jest , jak widać, czasami nie do przejscia, bo wymaga donrych checi z dwóch stron. A nientego, ze jak on mnie rozumie tzn. że go przekonałem i jest po mojej stronie. Czasami i tak się dzieje, ale jeszcze częsciej bywa, ze przeciwna strona również zrozumienia oczekuje.
Nie mamy empatii, albo bardzo jej mało. Rozwoj duchowy nijaki..... i dlatego konflikty,wony, terror....wymuszanie zrozumienia, a jezeli nie da się to przymuszenie do przyjecia moich opcji.
Poruszyłeś tam problem hmoseksualizmu. Oni powinni miec mozliwośc legalizowania, chociażby prawnego zwiazkow. U nich istnieje wieksza zależnosc finansowa w zwiazku niż w zwiazkach hetero........dlatego, koedy nie wychodzi, kiedy partner jest ponizany w ukladzie i chce odejsć to niech choć ma prawo na krzesło segment i dywan.....ktore wspolnie zakpili z partnerem.
Akurat we Francji istnieje związek partnerski PACS i to powinno wystarczyć. Jedynym celem walki o "małżeństwo" gejów jest więc niszczenie tradycji i fundamentów naszej cywilizacji.
UsuńFundamsnty naszej cywilizacji ? Powołałeś sie na coś co nie pachnie zawsze fiolkami. Nie, nie może byc tak,że jedni chcą władzy nad drugimi.Że większość ustala normy, w takiej sytuacji nie chciałabym być nigdy w mniejszości....trudny żywot. A wystarczyło by zrozumieć odmiennośc innych i jej nie odrzucać. A na razie sprawy maja sie tak: " ja ta nic do nich nie mam, ale niech nie siadaja przy mnie w kinie":-)
UsuńNie pachnie fiołkami, ale gotów jestem o to walczyć. Nie mam nic przeciwko gejom, pod warunkiem, że nie tworzą ze swojej orientacji oręża politycznego w służbie lewaków. Jestem przekonany, że większość gejów nie chce być przedmiotem manipulacji politycznej, ale medialnie udziela się krzykliwa mniejszość. Obrońcy tej lewackiej mniejszości pełnią rolę "pożytecznych idiotów".
OdpowiedzUsuńDibeliusie, rodziny nie trzeba niszczyć. Ona nigdy nie była idealna, ludzie od wieków porzucali rodziców, małżonków, dzieci, od wieków krytykowali władzę rodzicielską, zakłamanie nakazujące mówić o rodzinie tylko dobrze. Teraz po prostu się tego nie ukrywa.
OdpowiedzUsuńTo nie geje i lesbijki niszczą rodzinę. Nie transy, nie lewacy, nie rozwody, nie antykoncepcja. Rodzina albo jest dobra i przetrwa mimo wszystko, albo jest kiepska i MOŻE się rozlecieć.
Piękne twe słowa, lecz w rzeczywistości trzeba toczyć brudną i brutalną walkę.
UsuńAby można było używać słów: mama i tata, aby nie odbierano dzieci biologicznym heteroseksualnym rodzicom żeby dać je na wychowanie gejom, aby rodzice z klasy średniej mieli czas na wychowanie dzieci, a nie musieli z powodu wysokich podatków spędzać czasu od rana do wieczora w pracy, aby socjalistyczni szpicle i kontrolerzy nie ingerowali w to, jak normalne rodziny wychowują dzieci.
A mają prawo ingerować w wychowywanie w "nienormalnych" rodzinach? ;) Bo JA im daję prawo do ingerowania jedynie w przypadku, gdy dziecku dzieje się autentyczna krzywda. I tylko to może być powodem odebrania dziecka rodzicowi.
UsuńNie wierzę, żeby zmniejszenie podatków polepszyło znacznie byt polskich rodzin. Że ruszy gospodarkę, to niemal pewne. Ale w dobie konsumpcji ludzie będą pracować po to, by zarobić na swoje zachcianki, kiedy już potrzeby zostaną zaspokojone.
PS. Oczywiście nie powinnam pisać "byt", tylko "relacje".
Usuń"Nie wierzę, żeby zmniejszenie podatków polepszyło znacznie byt polskich rodzin. Że ruszy gospodarkę, to niemal pewne. ..."
UsuńJak ruszy gospodarka,to poprawi się także byt rodzinom.To pewne.
Tu"wiara"nie ma nic do rzeczy.Ludzie pracują ,żeby zaspokoić m.in.także swoje zachcianki.A one mogą być przecież różne.Jeżeli niektórym np.zachce się mieć dzieci?
Kiro,
UsuńPrzez "nienormalne" rodziny rozumiem właśnie te, w których dzieci są autentycznie krzywdzone. Pracownicy socjalni albo nie potrafią, albo w obawie o swoje życie i zdrowie nie chcą docierać do takich rodzin. Dlatego o dramatach dowiadujemy się zawsze po fakcie. Szpicle natomiast chętnie docierają do rodzin "normalnych" i na nich się wyżywają, z zabieraniem dzieci włącznie - co tworzy osobną formę patologii społecznej.
Fakt,
UsuńDokładnie zgadzam się z Twoją odpowiedzią Kirze.
sorry Dibi, ale wydaje mi się, że dramatyzujesz /nie powiem "histeryzujesz", bo to byłaby przesada/... bo, czyli co?... niby odbiera się dzieci patologicznym rodzinom hetero, po to tylko, by oddawać je "rodzinom" /politpoprawnie użyję cudzysłowiu/ gejo/leśnym?... to przecież jakaś paranoja... osobników /i związków/ orientacji "homo" jest jedynie pewien procent, tego nic nie zmieni i nie zmieniło w historii ludzkości... czyli statystycznie rzecz biorąc, dziecko odebrane rodzinie uznanej /słusznie lub niesłusznie/ za "patologiczną" trafi przeważnie do rodziny hetero...
Usuń/kwestię, czy zakotwiczy po drodze w watykańskim bidulu ku uciesze klechów i zboczonych zakonnic pomińmy/...
pojadę na skróty...
ja się ludzi orientacji "homo" nie boję... nie tylko osobiście /za stary już jestem, za mało atrakcyjny, by czasem musieć dać w ryj natrętnemu pedziowi/... nie boję się w sensie społecznym... so... what's your problem, man?...
pozdrawiać :))...
Fakt, niektórych się "zachce". A niektórym nie. Wmawianie innym (i sobie), że winą za niż demo należy obciążyć biedę, jest bez sensu. Dzietność poprawiłaby się TROCHĘ.
UsuńPamiętaj zresztą, że bieda nigdy nie zostanie całkowicie wyeliminowana. Zwłaszcza w kapitalizmie.
"bieda nigdy nie zostanie całkowicie wyeliminowana".
UsuńTo oczywista oczywistość.Chociażby m.in.na nieostrą definicję biedy.
Ale ty pisałaś o gospodarce,która może "ruszyć". Ja odebrałem to stwierdzenie,że ulegnie poprawie,z czym się zgadzam.Więc o co chodzi z tym "wmawianiem innym i sobie"?
Widzisz, gospodarka nie ma wiele wspólnego z NASZYM niżem demograficznym. O to mi tylko chodziło.
UsuńGospodarka ma jak najbardziej dużo wspólnego z niżem demograficznym.Jak nie będzie ludzi(pracowników),to jaka ta gospodarka będzie?
UsuńNawiasem pisząc,to co ty próbujesz udowodnić,bo nijak ciebie pojąć nie mogę.
Kilka wątków się pomieszało.
UsuńMiałem na myśli to, że zmniejszenie podatków i w efekcie zmniejszenie czasu pracy (nadgodzin) rodziców da im możliwość lepszego kontaktu i lepszego wychowania dzieci.
Niewątpliwie w pewnym stopniu zwiększy to także dzietność klasy średniej - bo wiele osób warunkuje posiadanie dzieci możliwością zapewnienia im godziwych warunków.
Ale zmniejszenie podatków to automatycznie zmniejszenie socjalu, czyli wzrost biedy - i tu można spodziewać się istotnego wzrostu dzietności. W klasach niższych im większa bieda, tym więcej dzieci. Więcej taniej siły roboczej, która stanie się motorem gospodarki. Produkcja wróci do Europy z Chin. Nastąpi wzrost gospodarczy i awans społeczny przedstawicieli klas niższych do klasy średniej.
Szanowny Dibeliusie.
UsuńMoim zdaniem piszesz jasno.Niezależnie od rozwinięcia tego tematu.przekaz jest jasny.Mniejsze podatki=wzrost gospodarczy.Czyli wszyscy na tym korzystamy.
Pozdrawiam serdecznie
Szanowny Fakcie,
UsuńParę prostych rzeczy wystarczy zrobić. Oby rządzący zdecydowali się to zrealizować, zanim nie będzie za późno.
Serdecznie pozdrawiam
Nie zrobią,bo stracili by koryto.Do czego ludziom potrzebne by było,w normalnym kraju,te badziewie?
UsuńPozdrawiam ponuro.
Fakt, Dibelius, ciągle myślicie, że lepsza sytuacja gospodarki przełoży się na większą dzietność. Otóż - niekoniecznie. Trochę dzieci przybędzie, ale coś mi się zdaje, że nie za wiele.
UsuńDibeliusie, biedota ma dużo dzieci, ale te dzieci są jej konsekwentnie odbierane, kiedy nie ma ich za co wykarmić, wyleczyć, odziać, etc. I dobrze. Bo dziecku TRZEBA zapewnić odpowiednie warunki.
Co tobie się "zdaje", nie ma żadnego istotnego znaczenia.Istotnym problem jest aktualna gospodarka Polski.Rząd ma instrumenty.Takim instrumentem jest m.in.polityka podatkowa.I tylko od woli rządzących zależy,jak będzie prowadzona.
UsuńNiskie podatki,więcej miejsc pracy,więcej pieniędzy w kieszeni obywateli.
Rodzina lepiej gospodaruje swoimi pieniędzmi niż urzędnicy państwowi.
Przykładowo ty możesz je wydać na balety,a inni zainwestują w dzieci.Jeżeli nikt się nie wcina,wszystko toczy się normalnie.
Kiro, nie potrafisz wyobrazić sobie życia poza socjalizmem. Brak socjalizmu to wolność i odpowiedzialność, a nie gorliwa opiekuńczość państwa które musi o wszystko zadbać, wszystko zapewnić, jednym odebrać kasę, innym dzieci...
UsuńSzanowny Józefie,
UsuńProblem w tym, żeby rządzących matołów przekonać, że jak dalej tak będzie, to stracą nawet to swoje koryto.
Serdecznie pozdrawiam
Zgoda.Ale co nagrabili,tego im nikt,niestety,nie odbierze.
UsuńPozdrawiam ponuro.
Dibeliusie, nie pisz bzdur, ja nie jestem za socjalizmem. Po prostu tłumaczę, że wasza wiara w kapitalizm jest nazbyt mocna. Będzie trochę lepiej, jeśli chodzi o dzietność, w klasie średniej. Ale już klasy niższe będą się usilniej zabezpieczać, bo nie będzie ochrony ze strony państwa. Mnie to - oczywiście! - nie przeszkadza.
UsuńPeter,
OdpowiedzUsuńWiększość gejów to godne szacunku i sympatyczne osoby - konflikt dotyczy relacji z lewakami.
Front walki konserwatystów z lewakami przebiega przez całe spektrum życia społecznego. Każdy przyczółek lewaków może oznaczać skuteczną ofensywę, dlatego konieczne są odpowiednie przeciwdziałania. Ostrożności i przezorności nie można utożsamiać z wyolbrzymianiem.
Na przykład walka o "małżeństwo" gejów spowodowała de facto spedalenie wielu finansowanych przez państwo kościołów protestanckich w Europie Zachodniej. Dla chrześcijan małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny, dlatego kościół, który akceptuje odmienne stanowisko przestaje być chrześcijański.
Pozdrawiam
antagonizm "konserwatyści vs. lewacy" teoretycznie mnie nie dotyczy, bo i jedni, i drudzy są wrogami wolności, tylko od różnych stron ją zwalczają... jako wolnościowca, będącego w opozycji do obu stron, przeraża mnie pomysł użycia przez jedną ze stron islamistów, którzy są totalitarni już całkowicie i reprezentują najgorsze cechy obu z tych antagonistów... nasuwa mi się skojarzenie z Krzyżakami, których rola również miała się sprowadzać do bycia narzędziem... jak wiemy z historii, wyszło "trochę" inaczej...
Usuńpozdrawiać :))...
Cieszę się, że ten antagonizm Ciebie nie dotyczy, bo różnica pomiędzy wolnościowcami obyczajowymi, a lewakami obyczajowymi dla wielu nie jest wyraźna.
UsuńTwoje przerażenie przedstawioną koncepcją utwierdza mnie w przekonaniu, że jest trafna. Natomiast przypisanie mi (?) koncepcji użycia islamistów jest kompletnym absurdem, wynikającym z nie zrozumienia tekstu, albo co bardziej prawdopodobne - jest czystą manipulacją propagandową. W tekście od jego początku do końca wielokrotnie podkreślana jest konieczność zwalczania islamistów.
Apropos Krzyżaków - to nie prawica forsowała imigrację muzułmanów do Europy.
spoko i "ciool" /trawestując znanego nam chorego na autyzm bidulka/... nic Ci nie przypisuję, niech będzie, że źle odczytałem tekst... nie mam problemu, by się do tego przyznać... po prostu poruszamy się obaj na trochę innych /nazwijmy to umownie/ "orbitach pojęciowych"...
Usuńcenię Cię za to, że pomimo różnic tych "orbit" /i języka z tych różnic wynikającego/ chcesz normalnie rozmawiać...
a wracając do meritum...
ja po prostu nie rozumiem, skąd ta koncepcja, że liberalizm obyczajowy ma otworzyć wrota dla islamu, który w tej kwestii jest bardziej socjalistyczny /czyli zamordystyczny/ niż socjalizm obyczajowy lansowany przez konserwatystów...
pozdrawiać....