Łączna liczba wyświetleń

środa, 22 maja 2019

Moralne zwycięstwo Polski w Konkursie Piosenki Eurowizji 2019


Jestem fanem konkursu Eurowizji. Wprawdzie prezentowane piosenki są na ogół kiczowate, ale wygląd, zachowanie muzyków, choreografia, oprawa artystyczna są odzwierciedleniem trendów nowoczesnej Europy. Ostatnio impreza odbyła się w Tel Awiwie i zasadniczo nie odbiegała od tej normy. Na przykład reprezentantka Białorusi szesnastoletnia Zena – piękna, skromna dziewczyna o rysach twarzy całkowicie przypominających Polkę (nasze narody są jednak bratnie) – przebrana została w jakiś pedalski, wyzywający strój i bez problemu awansowała do finału.

Na tym tle szokującym przeciwieństwem byli przedstawiciele Polski wyłonieni przez TVP prezesa Kurskiego – zespół Tulia. Piosenka, jak piosenka – w stylu folkowym, wykonana przez cztery piosenkarki czysto i silnymi głosami, dosyć monotonna. Istotny był jednak strój i postawa naszych reprezentantek. Stały nieruchomo, niewzruszone, nie wdzięczyły się do kosmopolitycznej publiczności – symbolizowało to wierne trwanie przy naszych wartościach. A jakie to wartości? Wyrażał to ich strój:

  • ludowe spódnice to wierność polskiemu ludowi i poparcie mieszkańców wsi dla rządów Prawa i Sprawiedliwości

  • wysokie kołpaki na głowach odzwierciedlały jedność władzy wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej

  • czerwone kaftany prezentowały przywiązanie do ideałów sprawiedliwości społecznej

Tulia oczywiście nie przeszła do finału, nie mogliśmy zyskać poparcia zdegenerowanej, pedofilskiej Europy. Ale twardo zaprezentowaliśmy wierność zasadom, przy których trwamy i trwać będziemy. Uważam, że zespół Tulia odniósł moralne zwycięstwo.

6 komentarzy:

  1. Po raz pierwszy żałuję, że nie oglądałem Eurowizji - dla takiej recenzji byłoby warto!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się z pozyskania kolejnego wielbiciela Tulii :)

      Usuń
    2. Przy tym jestem chyba jedynym wielbicielem, który nawet nie wie, o jaki zespól chodzi.

      Usuń
  2. Czcigodny Dibeliusie
    Muszę się przyznać, że tej imprezy nie oglądam od czasu wygranej tego czegoś, co się wabiło Conchita Wurst. Bo pomijając samą kiczowatość tych piosnek, cały ten chłam zmierza do asymptoty typu cwelparada. Nie mam Twojej pasji badawczej poznania i skatalogowania najbardziej odrażających indywiduów, a nie chcę zwymiotować.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
      Rozumiem Twoją postawę. Faktycznie obserwuję nieuchronne zbliżanie się kultury masowej do standardu LGBTQ (jeśli zapomniałem dodać literki wyobrażającej jakieś zboczenie, to bardzo przepraszam). Ale nie tracę nadziei, że nastąpi jakieś odbicie. Na przykład nurt disco polo, pomimo swojej skrajnej kiczowatości, wyraża zdrowe, słowiańskie podejście do seksu, odrzucając zarówno degenerację Zachodu, jak i semicką cenzurę obyczajową.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń