Łączna liczba wyświetleń

piątek, 19 czerwca 2015

Referendum irlandzkie

Irlandia oprócz Włoch, Hiszpanii i Polski uważana była za bastion religii katolickiej w Europie. Ten irlandzki bastion właśnie padł.

Irlandia jako pierwszy kraj na świecie zaaprobowała homoseksualne małżeństwa w referendum. Rozmiary zwycięstwa wprowadziły zwolenników homoseksualnych małżeństw w stan euforii: w referendum z udziałem 62 proc. uprawnionych do głosowania postulat zwolenników równouprawnienia gejów i lesbijek poparli wyborcy we wszystkich poza jednym z 43 okręgów.

– Kościół musi wziąć poprawkę na zmieniającą się rzeczywistość – powiedział arcybiskup Dublina Diarmuid Martin  – Niewątpliwie coraz poważniejsza różnica zdań dzieli w Irlandii duchownych od wiernych i coraz większa przepaść dzieli irlandzką kulturę od Kościoła.

Martin powiedział, że Kościołowi potrzeba "nowego języka, który zostanie usłyszany i zrozumiany przez ludzi". Współcześni młodzi uważają bowiem, że wspólnota katolików skupia dziś "tylko osoby o podobnych zapatrywaniach", przez co nie jest przychylna dla odmienności. Arcybiskup nie przedstawił jednak żadnego pomysłu na przyciągnięcie młodych ludzi z powrotem do Kościoła i przypomniał wszystkim o swoim sprzeciwie wobec homoseksualnych małżeństw. – Dla wielu ludzi [katolicyzm] stał się obcym lądem niemającym wiele wspólnego ze współczesnością – przyznał hierarcha. – Mówiłem już zresztą o tym wcześniej. Jeśli zwierzchnicy irlandzkiego Kościoła katolickiego nie uznają tego stanu rzeczy, świadczy to jedynie o tym, że zaprzeczają faktom. Czy mógłbym im zaproponować magiczną formułę pozwalającą uzdrowić tę sytuację? Z całą pewnością nie.


Słowa arcybiskupa Martina świadczą o zagubieniu hierarchii. Natomiast dla mnie, jako dla prostego i powierzchownego katolika sytuacja jest jasna. Religia musi być dostosowana do stopnia rozwoju społeczeństwa. Cywilizacja radykalnie zmieniła się przez ostatnie dwa tysiące lat. Potrzeby religijne osób pozostających mentalnie na poziomie pustynnych pasterzy zaspokaja islam, ale takich jest – nie tylko w Europie – mniejszość. Nawet muzułmanie z rosnącym obrzydzeniem odnoszą się do zasad swojej religii. Świadczy o tym relacja Arabki z Mosulu. Po opanowaniu miasta przez islamistów w ogóle nie wychodziła z domu. Wreszcie nie mogła wytrzymać i uprosiła męża o wyjście do miasta. Musiała założyć nikab – czarny strój zakrywający ciało od głowy do stóp, z wycięciem na oczy. Nakrycie głowy z ulgą zdjęła, kiedy znaleźli się w restauracji. Znajomy restaurator przeprosił ich jednak i błagał o nałożenie z powrotem, bo lokale nachodzą patrole islamistów i mogliby ukarać wszystkich chłostą. Zresztą los islamistów też nie rysuje się wesoło, oddziały kurdyjskie są już tylko kilkadziesiąt kilometrów od ich stolicy Rakki.

Społeczeństwo pierwotne jest prymitywne i religia spełnia szeroki zakres funkcji:

1) zamiast nauki zapewnia kompleksowy opis funkcjonowania świata

2) wymusza przestrzeganie zasad higieny, zdrowego i bezpiecznego odżywiania

3) szczegółowo reguluje sferę obyczajową, zwłaszcza seksu

4) wywiera wpływ i kontroluje sferę społeczną, polityczną, ekonomiczną

5) realizuje rytuały – np. msza św., małżeństwo, pogrzeb

6) wspiera moralność

7) zaspokaja potrzeby duchowe i wiary

We współczesnym społeczeństwie punkty 1) i 2) nie mają sensu. W punkty 3) i 4) Kościół powinien się angażować, ale nie z pozycji doktryny religijnej, lecz podmiotu funkcjonującego  w społeczeństwie, który ma prawo mieć własne zdanie. Procedury punktu 5) powinny być zoptymalizowane i unowocześnione, doktryna teologiczna dostosowana. 

Główną dziedziną aktywności Kościoła powinny pozostać punkty 6) i 7) – czyli moralność i wiara, realizowane bardziej skutecznie po odrzuceniu zbędnego lub nadmiernego zaangażowania w punkty 1) do 4).

Powracając do konkretnego przykładu referendum irlandzkiego. Kościół powinien zachować umiarkowany konserwatyzm obyczajowy. Oczywiście nie może być mowy o kościelnym małżeństwie homoseksualnym . Jeśli chodzi o świeckie małżeństwo homoseksualne – Kosciół powinien wyrazić  sprzeciw, ale nie czynić z tego wielkiej sprawy, angażować się w rozpaczliwą i beznadziejną obronę.  Na to, jakie części ciała ludzie wkładają innym do jakich otworów ciała, w celu wzajemnego sprawienia sobie przyjemności, mogę patrzeć z zainteresowaniem, obojętnością, albo obrzydzeniem – ale nie jest to według mnie problem moralny ani transcendentalny.

Natomiast kwestia zwycięstwa małżeństwa gejowskiego nie jest według mnie przejawem jakiejś „wolności” – tylko efektem opanowywania ważnych instytucji społecznych przez gejów – zwłaszcza w sferze polityki, kultury i mediów. Geje stanowią mniejszość, ale poprzez wzajemne wspieranie się skutecznie kontrolują kluczowe instytucje.

Załóżmy, że powstaje instytucja X i geje postanawiają ja opanować. Personel co 4 lata ulega wymianie. Personel rekrutowany jest przez managerów, wśród  których procent gejów odzwierciedla procent gejów w całej instytucji. Na początek mamy 2% gejów, co wynika z ich naturalnej reprezentacji w społeczeństwie. Na następną zmianę 98% managerów heteroseksualnych zatrudni 98% heteroseksualnych i 2 % gejów, natomiast 2% managerów gejów zatrudni 100 % gejów. Przy tym założeniu proces geizacji instytucji wyglądałby następująco:

zmiana                         1               2               3               4               5               6               7               8
% gejów                   2.00%     3.96%     5.88%     7.76%     9.61%     11.42%   13.19%   14.92%
% hetero                98.00%   96.04%   94.12%   92.24%   90.39%   88.58%   86.81%   85.08%

Wydaje się, że przy tym tempie opanowywania nasze instytucje byłyby względnie bezpieczne, nawet po 8 x 4 = 32 latach. Ale załóżmy, że decydujący wpływ na rekrutację ma prezes i prawdopodobieństwo wyboru prezesa geja jest zgodne z powyższym rozkładem. Przejęcie instytucji przez prezesa geja oznacza 100% opanowanie przez gejów. Utrzymanie względnej heteroseksualności wymagałoby, aby w żadnym z kolejnych nie wybrano prezesa geja:

zmiana                                            1               2               3               4               5               6               7               8
% że prezez nie jest gejem     98.00%   94.12%   88.58%   81.71%   73.86%   65.43%   56.80%   48.32%

Jak widać, już po 8 zmianach mamy prawdopodobieństwo ponad 50% opanowania instytucji przez gejów. Także instytucji sterujących kulturą i mediami. Ten proces zaczął się w Europie Zachodniej w latach siedemdziesiątych poprzedniego stulecia i jest już raczej pozamiatane. Wynik referendum irlandzkiego nie powinien dziwić.

53 komentarze:

  1. Wytłumaczenie problemu wydaje się być o wiele mniej skomplikowane. Aktualnie dokonywane na złość mamie odmrażanie sobie uszu przez społeczeństwo irlandzkie jest naturalną reakcją na dominację w życiu codziennym Kościoła Katolickiego, który poza troską o światowe przywileje nie oczekiwał niczego więcej i niewiele więcej pozytywnego z siebie dawał. Spodziewam się podobnej reakcji w Polsce, gdyż pokolenie, dla którego KK był depozytariuszem tradycyjnej polskości, odskocznią od obcości komuny, powoli staje się mniejszością. Konserwowanie feudalnego stylu bycia hierarchów, pałace, limuzyny, przyjmowanie homagium, patos w codziennej wypowiedzi, koncentracja na pozyskiwaniu nieruchomości i gwarantowanych przez literę prawa wpływów na życie społeczne, to tylko część zjawisk generujących coraz większą przepaść pomiędzy "zawodowym" Kościołem, a grupą wiernych. Na końcu, podczas sprawdzianu podobnego jak w Irlandii może się okazać, że ta "wierność" jest mocno problematyczna. Nie zapominajmy, że mówimy o kraju, w którym do niedawna obowiązywały prawne regulacje tożsame z oczekiwaniami Kościoła (np. zakaz rozwodów). Wydaje się, że ludzie wcale nie oczekują akceptacji małżeństw gejowskich, antykoncepcji czy aborcji, tylko stylu życia duszpasterzy zbliżonego do współczesnych czasów i nauczania Ewangelii. Pozbawieni takiej szansy w proteście sami sobie odmrażają uszy. Na koniec głos Kościoła jest ledwie słyszalny i jawnie lekceważony w zgiełku liberalnego podochocenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, ciekawa teoria. W kraju niechlubnej działalności sióstr magdalenek faktycznie możliwym jest wybuch skrywanej przez dekady niechęci do KRK. Podobnie u nas miała się rzecz z PO, aczkolwiek jej działalność (wciąż rozmaicie oceniana) ograniczyła się do ośmiu lat rządów.

      Usuń
    2. @ Celsus
      Cieszę się iż jesteśmy zgodni co najmniej w jednej sprawie. Bo polscy hierarchowie uznali że "hulaj dusza, piekła nie ma". A pojedynczy księża (nie będąc wiernym KRK znam osobiście lub ze słyszenia kilku godnych szacunku) po wyczynach panów KEPskich nie posprzątają, Mogą co najwyżej utrzymać stan swoich parafii, posługując się przede wszystkim dobrym przykładem.
      Jeśli uraził Cię ten zwrot "KEPscy, uprzejmie informuję, że jedynie zacytowałem swojego przyjaciela, katolika "przedsoborowego". Który ma o tej instytucji bardzo krytyczne zdanie.

      Usuń
    3. @ Kira
      Wszystko wskazuje na to, ze postawiła poprawna diagnozę.

      Usuń
    4. @Celsus
      Naturalnie zgadzam się, że Kościół "zawodowy" - jako biurokratyczna instytucja kierująca się interesem własnej grupy powoduje psychologiczny rozłam i bunt wiernych. W islamie - religii bardziej demokratycznej, bez rozbudowanej hierarchii występuje większa identyfikacja muzułmanów ze swoją wiarą.
      Jednak będę bronił mojej tezy - w obu religiach występuje wyraźna sprzeczność pomiędzy współczesną cywilizacją, a nadmierną ingerencją religii w kwestie obyczajowe, społeczne, polityczne. Pisma święte spisane tysiące lat temu zawierają myśli, zasady aktualne i dzisiaj, ale także specyficzne dla dawno minionego czasu i społeczeństwa.
      Myślę, że nie tylko ja potrzebuję religii wspierającej w kwestiach wiary i moralności, a nie koncentrującej się na określaniu właściwych sposobów odżywiania się, ubierania, mycia, uprawiania seksu - jak to czynią islam i chrześcijaństwo.

      Usuń
    5. Przykro mi, ale mało wiecie o Irlandii i niepotrzebnie się wypowiadacie. Z częstych rozmów z naszymi rodakami w Irlandii wyłonił mi się obraz kościoła katolickiego oraz kleru jakiego w życiu nie znałem, a nawet o takim nie słyszałem. Wielu Polaków było wręcz zszokowanych bezposredniością i zwyczajnym, ludzkim podejściem księży do ludzi w kościołach i poza nim. Zwyczaj osobistego pożegnania wszystkich wiernych po mszy był szokiem obyczajowym, a już zwykłe pogaduszki z księdzem na zupełnie dowolne, nawet frywolne tematy , co niektórym powodował wypadnięcie z wrażenia szczęki na ulicę. Wielu skorzystało z zaproszeń księży na plebanię, na takie sobie luźne pogawędki. Wielu pierwszy raz w życiu miało okazje zobaczyć księdza-człowieka. Ze zwykłymi ludzkimi problemami, ze zwykłym ludzkim podejsciem do innych. Bez tego polskiego napuszenia i wywyższania.
      wielu powtarzało, że gdyby taki kosciół był w Polsce, to byłby traktowany zupełnie inaczej. Słyszałem to zdanie od wielu młodych ludzi, dla których chodzenie do kościoła, to było tylko nudne przyzwyczajenie. Ot, żeby sąsiedzi nie gadali...
      Kler w Irlandii jest blisko ze swoimi wiernymi. Problem socjologiczny Irlandii leży w zupełnie innym wymiarze. Wymiarem tym jest błyskawiczny awans tego kraju w ciągu jednego zaledwie pokolenia z trzeciego świata, z którego wszyscy zdrowi uciekali na drugi kraniec planety - w kraj bogaty, syty, dostatni, bardzo swobodny.
      Swoboda obyczajowa zaczęła się wraz ze wzrostem dobrobytu w tym kraju. Pamiętam jeszcze z roku 2005 europejski sondaż, z którego wynikało m.in, ze irlandzkie kobiety naczęściej zmieniają partnerów i mają ich przez całe życie najwięcej w Europie! Co zbiegało się z moimi obserwacjami. Widziałem ten luz w pubach, klubach, na dyskotekach. Poza Czeszkami nie widziałem łatwiejszych i chętniejszych dziewuch...
      Ta swoboda obyczajowa nie jest tu traktowana przez kler i kościół jako zło samo w sobie, co jest bardzo dziwne w kontekście konserwatywnego katolicyzmu.
      Kościół w Irlandii również przezywa kryzys tożsamościowy. Z jednej strony kaja się za swoje przeszłe grzechy wynikające z pychy i narzucania surowych norm obyczajowych, co prowadzi do paraliżu światopogladowego. Bo skoro nie można już ludziom niczego narzucać, to trzeba ich przyjąć takimi jakimi są . Z całym ich poharatanym i zepsutym przez nagły dobrobyt odbiorem świata.
      Kościół w Irlandii wpadł w pułapkę, z której nie ma dobrego wyjścia. Jesli będzie bronił swojego wpływu na normy obyczajowe, lobby "postepowców" będzie mu bez przerwy przypominać dawne grzeszki i grzechy wobec społeczeństwa. Gdy nie będzie próbował wpływać na normy zycia społecznego (co czyni obecnie) będzie sam ze sobą w konflikcie sumienia.
      Najgorsze, że tu nie ma dobrego wyjścia. Odzyskac pozycji sprzed chocby 40 lat się już nie uda. To dobrze, bo taka władza demoralizuje. Myślę, że mamy do czynienia ze zmierchem kościoła w Irlandii...

      Usuń
    6. Dla mnie jest dobre wyjście - skoncentrować się na wierze i moralności, a nie na duperelach.

      Usuń
    7. @ Dibelius

      Nie umiem sobie wyobrazić oddzielenia moralności od sfery łóżkowej. W końcu nawet to, że wg protestantów kochanków powinno łączyć uczucie i odpowiedzialność, jest wynikiem przyjęcia takich, a nie innych założeń moralnych.

      Usuń
    8. @Kira
      Sferę łóżkową można podzielić na moralną i obyczajową. Dla katolików sfera moralna określona jest przez przykazanie szóste - Nie cudzołóż. Współcześnie to przykazanie interpretowałbym: jeśli masz stałego partnera (partnerkę), to go nie zdradzaj, bądź odpowiedzialny, troskliwy itd. Religia nie powinna natomiast wkraczać w sferę obyczajową: zakaz antykoncepcji, zakaz seksu pozamałżeńskiego.

      Usuń
    9. Ale dla wierzących to, co Ty uważasz za czystą obyczajowość, podpada często pod moralność i/lub duchowość.

      Usuń
    10. @Dibelius,

      Szanowny Dibeliusie,
      Moralność wydaje się być nierozerwalnie związana z obyczajowością. Starogermańskie plemiona barbarzyńskie dla zabawy wrzucały dzieci pokonanych wrogów do dołów z wygłodniałymi psami i nie było to dla nich niczym nagannym - ot rozrywka. Piszesz, że religia nie powinna się wtrącać do takich obszarów życia jak antykoncepcja czy seks pozamałżeński - może i nie, ale czy powinna pozostać obojętna na takie osiągnięcia cywilizacji śmierci jak in vitro, późna aborcja, czy deprawacja dzieci za pomocą genderowych edukatorów. Czy kościół nie ma prawa mieć swojego zdania w kwestiach zarówno moralnych jak i obyczajowych? Czy twoje postulaty Dibeliusie nie doprowadzą w praktyce do wyrzucenia religii poza nawias społeczny?

      Usuń
    11. @ Niedzisiejszy
      To co napisałeś o irlandzkich księżach katolickich (imienne pożegnanie każdego wiernego po nabożeństwie, spotkania na plebanii etc.) w niczym mi nie imponuje, bo w polskich kościołach protestanckich to standard od kilkudziesięciu lat. Za to jest taka "drobna" różnica, że polscy protestanci nie optowaliby za pedalskimi ślubami, bo zasadę "tylko Pismo" traktują serio. A nasze dziewczyny idąc na dyskotekę, nie maja głębokiego przekonania, że na pewno na pewno dadzą tyłka, tyle tylko że nie mają jeszcze pojęcia komu.
      Tak więc irlandzcy księża naszym polskim pastorom (z punktu widzenia skuteczności nauczania) do piet nie dorośli. Że o hierarchach, próbujących ubrać rząd Irlandii w płacenie odszkodowań za łajdactwa swoich księży (możesz przypomnieć, jak to się skończyło?) nie wspomnę.

      Usuń
    12. @ Tie Fighter
      Takich pogańskich "rozrywek" można wymienić znacznie więcej. Co nie przeszkadza "rodzimowierczemu" bydłu reklamować cudownego pogańskiego świata (choćby azteckie jeszcze bijące serduszka, składane w ofierze jakiemuś pierzastemu bałwanowi), zniszczonego przez wstrętne chrześcijaństwo.

      Usuń
    13. @Tie Fighter
      "Czy kościół nie ma prawa mieć swojego zdania w kwestiach zarówno moralnych jak i obyczajowych?'

      Wyraźnie wypowiedziałem się na ten temat w tekście wpisu.

      Usuń
    14. @ Kira
      Gwoli ścisłości, to nie jesteśmy aż tacy "lajtowi". Bo akceptujemy seks PRZEDMAŁŻEŃSKI jako środek wiodący do celu a nie cel sam w sobie. Nie uważamy małżeństwa za sakrament, ale tę instytucję bardzo szanujemy, więc decyzja o jego zawarciu powinna być podjęta odpowiedzialnie, a obydwoje delikwentów dysponować wystarczającą wiedza odnośnie tej drugiej osoby. Same spacery przy księżycu i trzymanie się za rączkę nie wystarczą.
      Spotkałem się (zresztą w naszej parafii) z jednym przypadkiem, gdy dwoje ludzi z prawnego punktu widzenia nie łączy żadna więź formalna, a traktowani są przez wszystkich jak małżeństwo. Pan będący byłym katolikiem, rozstał się ze swoja pierwszą żoną, katoliczką bardzo fundamentalną. Do tego stopnia, że nie zgodziła się nawet na rozwód "cywilny", konsekwentnie bojkotując wszystkie rozprawy. Pan związał się z protestantką, po pewnym czasie sam dokonał konwersji, maja dziecko, są ze sobą już ponad dwadzieścia lat. Wszyscy traktują ich jak małżeństwo, którym nie są jedynie dlatego, że wyłącznie z powodów prawnych nie mogą wziąć ślubu.
      Ale z drugiej strony możesz być pewna, że osoby pozostające w stabilnym związku nieformalnym jedynie na własne życzenie, nie byłyby pytane rutynowo co jakiś czas o termin ślubu.

      Usuń
    15. @Stary Niedźwiedź

      Szanowny Stary Niedźwiedziu.

      "To co napisałeś o irlandzkich księżach katolickich (imienne pożegnanie każdego wiernego po nabożeństwie, spotkania na plebanii etc.) w niczym mi nie imponuje, bo w polskich kościołach protestanckich to standard od kilkudziesięciu lat."

      nie napisalem tego żeby komukolwiek imponować. Opisałem jak sprawy wyglądają w Irlandii. I wiem, że w polskim kk to nie do pomyslenia. Poza tym rozmawiamy zdaje się o kościele katolickim w Irlandii.

      "Za to jest taka "drobna" różnica, że polscy protestanci nie optowaliby za pedalskimi ślubami, bo zasadę "tylko Pismo" traktują serio"

      skąd przekonanie, że kkw Irlandii ma takowe zamiary? Pomijając fakt, że w krajch skandynawskich i w Brytanii takie praktyki mają miejsce. Chodzi mi o koscioły protestanckie...

      "A nasze dziewczyny idąc na dyskotekę, nie maja głębokiego przekonania, że na pewno na pewno dadzą tyłka, tyle tylko że nie mają jeszcze pojęcia komu."

      jestes tego taki pewien? Znasz je wszystkie?

      "Tak więc irlandzcy księża naszym polskim pastorom (z punktu widzenia skuteczności nauczania) do piet nie dorośli."

      i zapewne nigdy nie dorosną. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości.

      "Że o hierarchach, próbujących ubrać rząd Irlandii w płacenie odszkodowań za łajdactwa swoich księży (możesz przypomnieć, jak to się skończyło?) nie wspomnę."

      czyli powinni iść w zaparte?

      "możesz przypomnieć, jak to się skończyło?"

      nie mam zielonego pojęcia i szczerze mówiąc, niespecjalnie mnie to kręci...

      pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    16. Czcigodny Niedzisiejszy
      Chyba kilka spraw wyartykułowałem niezbyt starannie. Więc dla jasności je doprecyzuję.
      1. Co się tyczy indywidualnego pożegnania każdego wiernego po nabożeństwie, ciekaw jestem, czy w irlandzkich kościołach katolickich ten zwyczaj liczy sobie przynajmniej kilkadziesiąt lat, czy pojawił sie niedawno. W tym drugim przypadku jest to dla mnie mniej przekonujące, bo można podejrzewać, co było przyczyną takichzabiegów wizerunkowych. Ale gadzam się z Tobą, że w polskim KRK na pewno by się przydał.
      2. Pisząc o braku akceptacji dla "homoślubów" miałem na myśli polskich wiernych różnych kościołów chrześcijańskich. Nie twierdzę, że irlandzki KRK te "śluby" zaaprobuje. Ale wynik referendum udowodnił, gdzie Irlandczycy mają to nauczanie. Czyli irlandzki kościół poniósł klęskę, w porównaniu z którą seks przedmałżeński to drobny pryszcz.
      3. Ponad pięć lat temu przeczytałem w jakimś serwisie informacyjnym, że irlandzki episkopat jest przerażony łączną kwotą odszkodowań zasadzonych na rzecz oób molestowanych. I wystąpił o ich dofinansowanie przez rząd, czyli z budżetu. Oczywiście nie twierdzę, że irlandzki KRK powinien iść w zaparte, zresztą w śąwietle tych wyroków i tak było to niemożliwe. Ale pomysł, by to podatnicy płacili za łajdactwa osób w sutannach i habitach, uważam za oburzający.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    17. Szanowny Niedźwiedziu.
      "czy w irlandzkich kościołach katolickich ten zwyczaj liczy sobie przynajmniej kilkadziesiąt lat, czy pojawił sie niedawno"

      Nie mambladego pojęcia. Nie wiem nawet czy to obyczaj kultywowany we wszystkich kościołach.

      "wynik referendum udowodnił, gdzie Irlandczycy mają to nauczanie"

      dokładnie tak. Kościół w Irlandii może sobie głosić co mu się żywnie podoba. Posłuchu już nie ma żadnego. Nie, błąd. Posłuchu nie majuz absolutnie żadnego....

      "pomysł, by to podatnicy płacili za łajdactwa osób w sutannach i habitach, uważam za oburzający."

      Alternatywą jest bankructwo kk i sprzedaż kościołów...

      pozdrawiam

      Usuń
    18. Państwo nie powinno dopłacać do żadnej instytucji religijnej, a już na pewno nie powinno płacić za jej błędy.

      Usuń
    19. @ Kira
      Pomny tego, jak ważne w naszych dyskusjach jest doprecyzowanie pojęć bazowych, od tego zacznę.
      Jeśli z pojęcia "dopłacania do instytucji religijnej" wyłączysz konserwację zabytków sakralnych o niekwestionowanej wartości czy płacenie katechetom pensji, tak jak i innym nauczycielom, za nauczanie w szkołach religii (zgodnie z oczekiwaniem rodziców), to mamy tę sprawę uzgodnioną.

      Usuń
    20. @ Stary Niedźwiedź

      Konserwacja zabytków - jasna sprawa.

      Nauka religii - cóż, jestem za wyprowadzeniem tego przedmiotu ze szkół.

      Usuń
    21. @Kira,

      Nawet wyprowadzając religię ze szkół, pojawi się pewien problem techniczny. Otóż obecnie jest tak, że rodzic składa w szkole oświadczenie, w którym deklaruje czy jego dziecko będzie uczęszczało na dwie godziny religii tygodniowo (wariant dla dzieci wierzących), czy dwie godziny etyki tygodniowo (wariant dla dzieci ateistów). Możliwa jest też konfiguracja 1 godz. religii i 1 godz. etyki tygodniowo, ale niezmiernie rzadko wybierany. Zatem co zrobić z etyką w przypadku wycofania religii ze szkół? Pozostawienie jej będzie dla wierzących dyskryminujące i odebrane jako faworyzowanie ateistów. Czy zatem powinno się wycofać oba te przedmioty? Zaiste zagwozdka. Jak Ty to widzisz?

      Usuń
    22. @ Tie Fighter

      Jak już kiedyś pisałam, jestem przeciwna wychowywaniu dzieci przez szkołę (poza nauką podstaw dobrych manier typu "święta trójca" proszę-przepraszam-dziękuję, ustępowanie miejsca starszym, itp.). Tym samym nie widzę za bardzo miejsca dla etyki w szkole, zwłaszcza, że program jest i tak przeładowany. Co do religii, to chyba wszyscy czytaliśmy artykuły opisujące, jaką to wielką estymą cieszy się ten przedmiot (ironia) wśród młodych. Jaki jest więc sens upierać się przy jego zachowaniu? Tobie owego uporu, rzecz jasna, nie zarzucam, wiem, że sam byś go chętnie widział poza programem.

      Usuń
    23. @ Kira
      Znowu wrócę do definicji. Na "wyprowadzenie religii ze szkół państwowych i samorządowych" zgodziłbym się w sensie nieuwzględniania oceny z religii na świadectwie szkolnym. Ale sale szkolne jak najbardziej powinny być na życzenie rodziców i katechety udostępniane na takie zajęcia.
      Co się tyczy "etyki", mam o niej jak najgorsze zdanie. Skoro tytuły profesorskie maja takie etyczne śmiecie jak Środa, Peter Singer, czy tych dwoje z Oksfordu od "opóźnionej aborcji", dla mnie określenie "profesor etyk" staje się synonimem innego, brzmiącego "skurwysyn pozbawiony ludzkich uczuć". I nie kupuję teorii, że to wyjątki. Bo skoro środowisko dopuściło do nominacji profesorskich takiego czegoś, to samo jest nic nie warte.
      @ Tie Fighter
      Wywalenie w jasną cholerę z programów szkolnych "etyki" uniemożliwiłoby przemycanie na takich lekcjach genderowego i tolerastycznego łajdactwa. Więc byłaby okazja do odwszenia szkolnego programu.
      Moi znajomi agnostycy swego czasu poszli z katechetą na układ. Powiedzieli mu, że zależy om na tym, aby ich dziecko "osłuchało się" z podstawowymi pojęciami i obyczajami, ale nie było pytane. Bo taka wiedza mu się w Polsce przyda, a uczęszczając na religię, uniknie wpajania jakichś pseudoetycznych syfów. Ksiądz oczywiście się zgodził i umowy dotrzymał.

      Usuń
    24. @ Stary Niedźwiedź

      Czy więcej jest etyków skurwysynów niż księży skurwysynów? Moim zdaniem porównanie tych dwóch środowisk - etycy vs kler - wypada na niekorzyść kleru właśnie.

      Usuń
    25. @ Kira
      Znowu proszę o doprecyzowanie, czy masz na myśli ludzi głupich, czy podłych? Bo to przecież nie jest to samo.
      W mojej ocenie w gronie parszywych etyków masz niemal wyłącznie podłych skurwysynów. A w gronie duchownych godnych pogardy, zdecydowanie więcej widzę po prostu głupich. Wyjątkiem są duchowni islamscy, u ktorych bezdenna głupota i wyjątkowa podłość współistnieją we wzorowej zgodzie.

      Usuń
    26. @ Stary Niedźwiedź

      Skąd dane na temat moralności etyków? Ja tego środowiska nie znam. A o wybrykach księży można co i rusz przeczytać, nie tylko w "ateotalibańskich" gazetkach. :)

      Usuń
    27. @ Kira
      Skoro jakaś "rada wydziału" uznała za "prace nałukowe" habilitację Środy czy "dochtorat" Szczuki, to ponad połowa takowej jest stadem baranów. A ponieważ otrzymujący takie "stopnie nałukowe" na ogół pozostają na takim wydziale, masz efekt opisany przez Dibeliusa w tym poscie (zapedalanie stanowisk kierowniczych).
      Na gender UW (jest to chyba jakiś odprysk Wydziału Nałuk Społecnych) pracuje pedał pedofil (ksywa "jej perfekcyjność"), który otwarcie przyznaje w merdiach i na swoim blogu, że żyje z cazternastoletnim chłopcem. A senat UW na to nic. Więc mam ich za chujów. Niekoniecznie "etycznych".
      A co sie tyczy księży, swego czasu TF przytoczył dane (nie pamiętam, czy u Dibeliusa, czy u Ciebie) iż na przykład pedofilia zdarza się wśród księży SIEDEM razy rzadziej, niż wśród pedałów. Tylko że merdia głównego ścieku każdy taki przypadek dotyczący księzy omawiają przez miesiąc, a pedalski za wszelką cenę przemilczają. Jak choćby przypadek szefa młodzieżówki PO w Gnieźnie, który zgwałcił nieletniego chłopca. Ale Kopacz pedałowi łba nie urwie.
      Więc przy takim sterowaniu ionformacją i Ty ulegasz złudzeniu jakoby kler był matecznikiem ohydnej przstępczości.

      Usuń
    28. @Kira
      Też jestem za wyprowadzeniem religii ze szkół. Nauka religii w obecnej formie według mnie jest anachronizmem. Celem powinno być kształtowanie wiary, a nie nauka naszych ułomnych definicji Boga. Pożądana jest relacja: uczeń - mistrz - indywidualna pomoc w jego drodze do Boga, a nie klasa szkolna - biurokratyczny nauczyciel - program. Teologia, która jest tylko naszą niedoskonałą i ułomną próbą zdefiniowania Boga może być tylko punktem wyjścia na drodze do wiary, która wykracza poza sferę empiryczną i racjonalną.

      Reasumując nauka religii w szkole jest desakralizacją i skutecznie, a nieraz definitywnie zniechęca młodzież. Natomiast nie mam nic przeciwko czasowemu użyczaniu pomieszczeń szkolnych na cele reilgijne.

      Usuń
    29. @ Dibelius
      Zgodzę się z Tobą, że lekcje religii dla chętnych, z oceną niepowiązaną ze szkolnym świadectwem, byłyby bez porównania skuteczniejsze. A co dopiero po proponowanych przez Ciebie zmianach programowych. Klasyczny syndrom malowania płotu przez Tomka Sawyera, niezrozumiały co najwżej dla ateotalibańskich debili, którym sam widok krzyża blokuje ostatni neuron na chodzie.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    30. @ Stary Niedźwiedź

      Nie porównywałam księży do gejów, tylko do etyków. Obawiam się zatem, że Twoja argumentacja jest nietrafna.

      Usuń
    31. @ Kira
      Przykładu pedalskiego użyłem po to, aby wykazać, jak mało wiarygodne są media, niekoniecznie ateotalibańskie. Bo skoro na jeden przypadek pedofilii wśród księży przypada wielokrotnie więcej wśród zboczeńców, jako tako obiektywne media powinny o tym mówić w zblożonej proporcji. A sama wiesz dobrze, że tak nie jest.
      Gdy na lekcjach "etyki" (kolejny przykład zmanipulowania znaczenia jakiegoś słowa) podaje się genderowe brednie w stylu, jakoby płeć była kwestią wyboru, takiego "nałucyciela" należałoby dyscyplinarnie pozbawić prawa do uczenia dzieci. Na tej samej zasadzie, na jakiej z zawodu trzeba wydalić "matematyka" uczącego, że 2 + 2 = 5, czy "polonistę" twierdzącego, że "Pana Tadeusza" napisał Kochanowski.

      Usuń
    32. @ Stary Niedźwiedź

      Nie pisałam o proporcjach, pisałam o przypadkach. Jeżeli dowiem się, że jakiś ksiądz popełnił jakieś świństwo, to nie możesz oczekiwać, że uznam to za kłamstwo tylko dlatego, iż ten news zawitał w tzw. mainstreamowych mediach. Tym samym nie widzę sensu potępiania środowiska etyków, którego znajomość, o ile mi się wydaje, również zawdzięczasz mediom, prawda?

      Jeśli chodzi o same media, to o ich manipulacji mediów sporo się naczytałam w pewnym blogu, kiedy wykpiłam wpadki Komorowskiego. No bo przecież telewizja tylko czyhała na jego lapsusy. :) Napisałam wówczas, że szary człowiek MUSI stosować domniemanie prawdy, gdyż nie jest w stanie sam wszystkiego zweryfikować. Nie ma tak, że jedne media są całkowicie wiarygodne, a drugie - zakłamane. Na coś takiego się nie nabiorę. Podobnie jak na przenoszenie opinii dotyczącej paru jednostek na całe środowisko. Oceniam każdego z OSOBNA.

      Usuń
    33. @ Kira
      Wiedzę o "naukach osobliwych" pokroju filozofii (a więc miedzy innymi etyki) i psychologii, czerpię również z relacji trójki moich znajomych, którzy przepracowali po co najmniej kilkanaście lat na warszawskim uniwerku na tych wydziałach lub blisko nich. To od nich wiem o efekcie selektywnego zatrzymywania na uczelni młodych ludzi wedle podobnego klucza, jak opisana powyżej przez Dibeliusa symulacja "pedalizacji" stanowisk kierowniczych. Czym większy lewak plus moralny degenerat, tym większą ma szansę na karierę "nałukową". A niejaki Samson to jedynie wierzchołek góry lodowej wśród psychologów - cwelebrytów. Osoby o których wspomniałem same odeszły z tego bagna. Pracują na gorzej płatnych posadach, ale jak mówią, nie mają przynajmniej problemów z podaniem ręki kolegom z pracy.
      Na pewno nie będę bronić księdza - łajdaka czy ratującego mu tyłek biskupa, również będącego łajdakiem. Pisząc o merdiach protestuję przeciwko temu, że mniej więcej co trzeci (jeśli nie co drugi) nagłośniony przez merdia przypadek pedofilii, dotyczy księdza. Co ma stworzyć przekonanie, że pedofilia to specjalność tego środowiska. A trąbić o tym będą choćby znane Ci łachudry.
      Statystyki wskazują, że na jeden taki przypadek wśród księży, przypada choćby KILKADZIESIĄT popełnionych przez pedałów. Ale o tym, jak sama wiesz, cicho sza. Zatem wątek zboczeńców poruszyłem wyłącznie po to, aby pokazać, jak "obiektywnie" selekcjonowane są informacje merdiów głównego ścieku. Jak widzisz, nie trzeba nawet kłamać. Bo za pomocą samego doboru przedstawianych faktów można zwojować nawet więcej.

      Usuń
    34. @ Stary Niedźwiedź

      Jeżeli czerpiesz wiedzę o środowisku etyków nie tylko z mediów, ale także z relacji znajomych, to zupełnie inna bajka. Cieszę się, że to sobie wyjaśniliśmy.

      Że media manipulują, to naprawdę żadna nowość. Dlatego ja stosuję zasadę ograniczonego zaufania.

      Usuń
    35. Co do mediów, to marzą mi się takie media, które ograniczyłby się do suchego przekazywania faktów, a już opinię każdy sam by sobie wyrobił. No, teraz to pojechałem... Już widzę jak każdy wyrabia sobie opinię - zwłaszcza przeciętny czytelnik Wyborczej, bądź widz TVN-u. Przecież tym idiotom trzeba podsunąć gotową, ideologicznie przyprawioną medialną papkę do przełknięcia. Dopiero wtedy wiedzą, co mają na dany temat myśleć.

      Usuń
    36. @ Tie Fighter

      Media nie mówią wprost, co ludzie mają myśleć i zazwyczaj unikają ordynarnego kłamstwa. One po prostu albo przekazują tylko część prawdy, albo pokazaną prawdę źle interpretują (co jeszcze nie jest oceną), albo ubarwiają jakąś historię, albo nie podają kontekstu danej historii - przykładów ich manipulacji można by mnożyć. Problem w tym, że nawet ja, chcąc przekazać same fakty, chcąc być uczciwą i bezstronną do bólu, mogłabym jednak popełnić jakieś nadużycie i tym samym wpłynąć na opinię publiczną. Wystarczyłoby, żebym w paru dziennikach TV pod rząd podała informację o aferach partii A, a o partii B milczała, uznając jej niechlubne działania za błahe i tym samym niewarte wzmianki. Lub wyliczyć wady jakiejś inwestycji, zaniedbując niechcący (!) omówienie jej zalet. I tak dalej, i tym podobne. Nawet przy ogromnej dozie dobrej woli oraz inteligencji odbiorców, możemy wpaść w pułapkę zakłamywania rzeczywistości.

      Ktoś powie, że k o m p e t e n t n e media w takie pułapki by nie wpadły. W te najbanalniejsze - owszem. Ale właśnie przez to, że ludzie rozmaicie postrzegają rzeczywistość, to i są SKAZANI na jej odmienne omawianie. Zejdźmy z poziomu mediów do poziomu komunikacji międzyjednostkowej. Już choćby użycie odmiennego słowa, frazy czy sposób opowiedzenia jakiejś historii może wpłynąć na jej odbiór. Przykład: Pani Zosia została o 17:00 odwiedzona przez pana Marcina, który wyszedł od niej o 18:30. O 19:00 zawitał do pani Zosi pan Jacek, który wyszedł od niej o 20:30. Te wydarzenia można zrelacjonować na co najmniej 2 sposoby:

      1) - Wiesz, Maciek, do tej Zośki to przychodzą faceci jeden po drugim.

      2) - Wiesz, Maciek, wczoraj Zosia miała dwóch gości.

      Dwa uczciwe przekazy, ale jakże inaczej brzmiące, prawda?

      Piszesz, TF, o idiotach łykających "medialną papkę". A cóż jest w tym świecie całkowicie wiarygodne, jakie medium, jaka gazeta? "Nasz dziennik", Radio Maryja? To pośmiewiska lewicy, podobnie jak dla Was szyderstwem ze sztuki dziennikarstwa jest "Gazeta Wyborcza". Najlepiej czytać periodyki i oglądać stacje każdej opcji światopoglądowej. Albo... ograniczyć się do zapoznawania się z tematami neutralnymi, jak hodowla pszczół czy stolarstwo. ;) Bo już choćby ochrona przyrody zaczyna podpadać pod ideologię. Lubię teksty takiego Wajraka w GW i nie chcę wpadać w paranoję, zastanawiając się, czy ów jegomość został przekabacony na stronę "lemingów" czy nie. Czytam o tym, co mnie ciekawi, bez doszukiwania się na siłę drugiego dna. A że prędzej czy później okaże się, iż część przyswojonych informacji była fałszywa? Trudno. Przeboleję. Trzeba być gotowym na bezustanną weryfikację danych. Tak samo jest zresztą z nauką - trzeba bez przerwy mierzyć się z błędami czy wręcz przekłamaniami dawnych uczonych. Bez słowa skargi. ;)

      Usuń
    37. @Kira,

      Bardzo profesjonalnie to rozebrałaś na czynniki pierwsze. Chciałoby się nadać twojemu komentarzowi tytuł "Wiwisekcja medialnej manipulacji cz.1"
      Ja jedynie nieśmiało rozwinę wątek "Naszego dziennika" i "RM". Otóż wystarczy sobie porównać ilość przegranych procesów i wymuszonych przez sądy przeprosin Gazety Wyborczej i Naszego dziennika, aby mieć porównanie rzetelności i prawdomówności obu tych mediów. A to już nie interpretacje, a twarde liczby. Natomiast RM, będące pośmiewiskiem lewicy, jest zarazem świadectwem ignorancji, indolencji i nieuczciwości środowisk lewicowych. A dlaczego? Ano przez ostatnie osiem lat w różnych dyskusjach, gdzie padają inwektywy pod adresem "RM" trafiłem na góra dwóch lewaków, którzy zadali sobie trudu posłuchania "RM" przez czas nieco dłuższy, niż ten potrzebny na wypalenie skręta. Rzeczywiście oni byli zorientowani w temacie swoich krytycznych ocen, przez co ich krytyczne oceny były znacznie bardziej stonowane i mniej wściekłe, niż ich ideologicznych współplemieńców, którzy "RM" nigdy nie słuchali, a swoją "wiedzę" czerpią od swoich ideologicznych bożków, których jedynym kryterium ocen jest nienawiść.
      Ale to taki wtręt na marginesie.

      Pozdrowionka.

      Usuń
    38. @ Tie Fighter

      I dlatego właśnie prawica dostała teraz od losu - a i po części od historii tego nieszczęsnego kraju - wielką szansę: może postawić naprzeciwko ignorancji, ideologicznego zacietrzewienia oraz zwykłej głupoty zdrowy rozsądek, rzeczowe argumenty oraz chęć do wypracowania ideologicznego kompromisu. Ale czy z tej szansy przed wyborami skorzysta, czy pokaże się od tej lepszej strony, czy przekona wahających się, nie wiedzących, komu ufać obywateli - Bóg jeden wie.

      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Czcigodny Dibeliusie
    Pozycję startową w niepodległym pastwie (po I Wojnie Światowej) polski i irlandzki KRK miały podobne. W jednym i drugim przypadku religia była jednym z elementów czytelnie odróżniających "swoich" od okupantów. Ale polski KRK zgromadził dodatkowo wielki kapitał w czasach PRL, będąc namiastką Polski. I w mojej ocenie ostatnio ten kapitał został już przehulany, jak to wcześniej zauważył Celsus.
    A w Irlandii przez wiele lat obowiązywała zasada "hulaj dusza, piekła nie ma". Ohydne afery były zamiatane pod dywan, prawo państwowe było kalką doktryny (brak "cywilnych" rozwodów, zakaz aborcji w ewidentnych przypadkach typu gwałt). Więc młodzi Irlandczycy doszli do wniosku, że taki mkościół maja tam, gdzie on ma realne problemy życia. Gone with the wind!
    Tu muszę pochwalić polskie (bo z innymi bywa różnie) kościoły protestanckie, których nie dotknęła epidemia odpływu młodych. Po prostu w wiadomych kwestiach dotyczących więzi między dwojgiem ludzi płci przeciwnej (w tej sprawie nie ma dyskusji) istnieje bezwzględny wymóg silnej więzi uczuciowej, odpowiedzialności i uczciwości. Bo nie jesteśmy jakimś "wolnościowym" bydłem. Ale zero reglamentowania korzystania z najpiękniejszego daru Stwórcy, czy wpieprzania się w kwestie antykoncepcji lub liczności rodziny.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
      Niestety zgadzam się z Twoją diagnozą dokonań i stanu polskiego i irlandzkiego KRK. Z sympatią i szacunkiem odnoszę się do polskich kościołów protestanckich. Pojawia się jednak refleksja, że kościoły mniejszościowe w danym kraju muszą się bardziej starać i być lepsze, Tam, gdzie mają większość i pozycję dominującą - pojawia się podobna patologia jak z Kościołem katolickim w Polsce.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
    2. Czcigodny Dibeliusie
      Zgadzam się z Tobą, że pozycja monopolisty demoralizuje, co polski KRK niestety udowodnił. Choć na szczęście irlandzkiego stopnia łajdactwa nigdy nie osiągnął.
      Zaryzykuję hipotezę, że w Europie najlepiej mają się te kościoły protestanckie (Szwajcaria i właśnie Polska), które nie dostają państwowych dotacji. Nie mylić, jak to czyniło bydło, którego szczęśliwie się pozbyłeś, z pensjami dla szkolnych katechetów czy dofinansowaniem renowacji dzieł sztuki i zabytków. Dzięki temu superintendent szwajcarskiego Kościoła Ewangelicko - Reformowanego (czyli kalwinistycznego) odesłał na drzewo pedałów, którym zamarzyły się kościelne "śluby".
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. https://www.youtube.com/watch?v=X5O-KsbLQPU

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ksiądz Natanek głosi kontrowersyjne poglądy, ale z żarem i pasją. Powinno być dla niego miejsce. Jeśli Kościół wyklucza takie osoby, pozostają mierni, bierni, ale wierni...

      Usuń
    2. Nie przypadkiem przywołałem linki do kazań księdza Natanka. On jako jeden z nielicznych trafnie diagnozuje przyczyny słabości naszego kościoła. Ba, on ma odwagę głośno o nich mówić. Sprowadziło to na niego nie tylko gniew hierarchów, ale furiacki wręcz atak przedstawicieli mediów głównego ścieku w postaci TVN, który w typowy dla siebie sposób nakręcił szkalujący i pełen kłamstw oraz manipulacji materiał, w którym próbowano zrobić z księdza Natanka sekciarza i wariata. A jakże, najlepszy sposób na kogoś kto mówi niewygodną prawdę, to wysłanie do niego seryjnego samobójcy, albo zrobienie z niego wariata. Typowe.

      Usuń
  4. Witaj Dibeliusie
    Nasz proboszcz nie pogubił młodszych parafian. A dlaczego? Bo młodych nie miesza z błotem za pójście do łóżka ale taktownie sugeruje im ślub. I w dużym procencie to mu sie udaje. A poza tym żyje w tej samej RP, co jego parafianie, a nie gdzieś w kosmosie. Więc kuma, że jeśli ludzie mają jedno dziecko, to pewnie nie stać ich na kolejne. I nigdy nie zaczyna gadek o antykoncepcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Opressorze,
      Gratuluję proboszcza. O to właśnie chodzi.
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Jeśli obecny trend się utrzyma /mam na myśli rasę, wyznanie oraz orientację seksualną/ to władzę nad światem przejmie krzyżówka rasy czarnej i żółtej /pozostałe rasy wydają się być w odwrocie/, będą to wyznawcy Mahometa /pozostałe religie wydają się być w odwrocie/, no i oczywiście /mając na uwadze to, co wyżej napisałeś/, będą to homoseksualiści.
    Obawiam się, że ten czas ma już nawet swoją nazwę - to Apokalipsa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z krzyżówki ras nie wykluczaj białych. Na Zachodzie Europy jest sporo mieszanych małżeństw. Homoseksualiści spróbują zamienić cywilizację w swoją wieżę Babel, którą jednak mulaci obalą.

      Usuń
  6. Dibeliusie, a Barack Obama napisał tak: "Today is a big step in our march toward equality. Gay and lesbian couples now have the right to marry, just like anyone else". Sąd Najwyższy orzekł, że zakaz homomałżeństw jest niezgodny z konstytucją, a decydujący głos miał sędzia Anthony - nomen omen - Kennedy. No i teraz związki jednopłciowe będą legalne we wszystkich stanach - w tym i w tradycyjnym i zdrowym Teksasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodna Flavio
      O ile mi wiadomo, Stan Żóltej Róży nie został rozbrojomy. Więc na miejscu zboczeńców Teksas omijałbym dużym łukiem.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Flavio,
      Wydaje mi się, że USA są ojczyzną politycznej poprawności, pomimo mitu amerykańskiej prawicowości. Teraz postawili kropkę nad i.

      Usuń
  7. Dibeliusie! Dosyć tego opierniczania! proszę o nową notkę!

    Pozdrawiam serdecznie !!!

    OdpowiedzUsuń