Korzystając
z wiosennej wreszcie pogody wybrałem się na zwiedzanie warszawskiego Żoliborza.
Plac Wilsona przypominał plac w jednostce wojskowej – grupy mieszkańców karnie
ustawiały się w grupy i szykowały do wymarszu – cykliści, biegacze, chodziarze
z kijkami, rolkarze, studenci – strażacy. Obok park z pięknie odrestaurowanym
carskim Fortem Sokolnickiego. Wewnątrz fortu oddziały dzieci zmierzały się w
walce na miecze laserowe. Zdegustowany tym widokiem, poszedłem dalej mniejszymi
uliczkami w głąb dzielnicy. Na ogół jednopiętrowe domy w stylu modernizmu. Ogródki
z wiosennymi kwiatami. Wrażenie przytulności, wzajemnej więzi i życzliwości
mieszkańców. Niesłychany kontrast tej odizolowanej dzielnicy od reszty Warszawy
– cechującej się żywiołowym ruchem ulicznym, wysokimi gmachami, natrętnymi
reklamami i biznesem, brakiem sentymentalizmu, bezwzględnością, a nawet
brutalnością. Żoliborz zachował elitarnego ducha przedwojennej dzielnicy
inteligenckiej – oficerów, urzędników, dziennikarzy.
Nie
mogłem w tym momencie uniknąć skojarzenia z prezesem i głównym ideologiem PiS
Jarosławem Kaczyńskim, który wychował się i mieszka w tej dzielnicy. Mieszkańcy
Żoliborza – swoi, inteligentni, kulturalni, lepsi – w odróżnieniu od podejrzanej
zbieraniny z reszty Warszawy. Odnajduję w tej wizji paradygmat PiS: zwolennicy
PiS – prawi, sprawiedliwi, uczciwi, patrioci – wszyscy inni to oszuści,
złodzieje, aferzyści, degeneraci, zdrajcy. Wpojony w dzieciństwie etos
żoliborski uległ genialnej transformacji w etos czołowej ogólnonarodowej partii
politycznej.
Po
nasyceniu się pięknem promieniujących życzliwością uliczek, ruszyłem dalej.
Każdy spacerujący po Żoliborzy nieuchronnie trafi na cytadelę. Mieszkańcy
dzielnicy potrafili ten obiekt na swój sposób obłaskawić. Wielka fosa
porośnięta trawą zmieniła się w miejsce masowego opalania, grillowania, wybieg
dla ludzi i psów. Zafascynowała mnie pomysłowość niektórych – na przykład jako stolik
wykorzystywali deskę do prasowania.
Pomimo
sielanki w fosie potężne ceglane mury obronne od 1834 roku nadal wyglądają
groźnie. To symbol potęgi carów rosyjskich, ich dominacji i władzy nad
Warszawą. Nasunęła mi się kolejna refleksja związana z prezesem PiS. Wychował
się w cieniu cytadeli – czy nie tłumaczy to jego antyrosyjskości, która stała
się podstawą doktryny polityki zagranicznej PiS. A z drugiej strony – potęga cytadeli
symbolizuje potęgę państwa. Stąd propaństwowość PiS – doktryna silnego państwa
z silnym aparatem urzędniczym, armią, policją, państwa skrupulatnie kontrolującego
i nadzorującego wszystkie dziedziny życia społecznego.
Koncepcja
odnajdywania źródeł doktryny politycznej partii w etosie miejsca ich
zamieszkania w dzieciństwie, zainspirowana wizytą na Żoliborzu, okazała się
według mnie niezwykle skuteczna. Dlatego kolejną wizytę złożę na gdańskim
blokowisku - środowisku blokersów, w którym mieszkał w Donald Tusk, aby
odgadnąć genezę doktryny PO.
Na Żoliborzu byłam na razie tylko raz i krótko. Zauważyłam, że to jedyne miejsce w Warszawie, w którym można uświadczyć trochę zieleni. Żoliborz kojarzy mi się z modernistycznymi kamienicami i zielenią właśnie ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie tereny zielone w Warszawie na ogół nie są koło domów, ale występują w kompleksach parków, albo obszarów takich jak Skarpa Wiślana albo Pole Mokotowskie. Ciekawostką jest wieś Jazdów na tyłach Sejmu z drewnianymi domkami, ogródkami, hodowlą kur, kotów itp.
UsuńPole Mokotowskie kurczy się w oczach. Ciekawe położenie domków fińskich - niedaleko Sejmu ;) A ja najbliższą zieleń mam w Parku Sowińskiego. Dużo rodzin tam spędza wolny czas, kilka osób uprawia jogging, ale głównie jest to miejsce spotkań rodzinnych.
UsuńHmmm.... trochę to powierzchowne spojrzenie. Wychowałam się w domu (jednym z co najmniej kilkunastu), gdzie "trzon" mieszkańców to były rodziny pracowników wyższych uczelni, rzecz jasna już samodzielnych, bo dla asystentów to były hotele pracownicze, jednak na każdej klatce schodowej bodajże najładniejsze mieszkanie należało do jakiegoś sekretarza PZPR czy innego bonzy partyjnego a drugie nierzadko do przodującej prządki
OdpowiedzUsuń"trochę to powierzchowne spojrzenie" - prostota teorii nie jest według mnie wadą, ważne jest, czy teoria się sprawdza.
UsuńChciałam powiedzieć, trochę okrężnie, że nieważna dzielnica, dom i klatka schodowa, tylko to konkretne mieszkanie z konkretną rodziną. Tzn może inaczej- nie najważniejsze..
UsuńA jaśnie pani to z "Włókna" czy z "Abramka"?
UsuńOppressor
Stamtąd, dokąd tacy jak ty nie mają wstępu .Miłego dnia.
UsuńPS. nie mówi się z "Abramka" , tylko z "Abramki" , może ci się przyda , gdy znowu będziesz chciał -jak zwykle nieskutecznie- komuś zrobić przykrość :))
UsuńNie jest wstydem urodzić się w nieciekawym środowisku, ale się z niego wygrzebać. Gorzej gdy środowisko nie chce z kogoś wyjść. I taki ktoś nadal mentalnie w nim tkwi, tak jak jaśnie pani w swoim "Włóknie". Śmieszne zadzieranie nosa najlepszym tego dowodem. Typowe dla hołoty udającej jaśnie państwo.
UsuńOppressor
@ Oppressor
UsuńMasz świętą rację. Damie do głowy by nie przyszło przechwalać się, że mieszkała wśród rodzin pracowników naukowych i to nie będących asystenckim plebsem. Weź jeszcze pod uwagę standardy moralne jej blogowej "przychodni". Gdy ciota wmawiała innym, że powiedzieli coś, czego nigdy nie powiedzieli, szefowa zacierała rączęta. A gdy to samo ją spotkało, jęczała ze zgrozy i biadoleniu nie było końca.
Więc Twoje odniesienie do "niepięknych" rejonów Łodzi chyba nie jest trafne. Przypuszczam że ich mieszkańcy, tak jak to miało miejsce w przypadku analogicznych rejonów Warszawy, jakiś honor jednak mieli.
Pozdrawiam serdecznie.
Oj, chłopcy, chłopcy.....tzn. chłopcze.... :)) .Stary Niedźwiedziu -podobno jesteś pracownikiem naukowym , więc chyba wiesz, że w pewnym wieku zostaje się pracownikiem samodzielnym - to naturalna droga każdego (no, może pominąwszy wyjątkowych nieudaczników) naukowca .Nota bene - ja nic nie napisałam o tym, czy moja rodzina była pracownikami naukowymi, czy sekretarzami, czy może przodującymi prządkami, czy nawet może dozorcami - a jedynie, gdzie mieszkałam :)). Widocznie wasza podświadomość jednakowoż sytuuje mnie wśród tych pierwszych, czy tego chcecie , czy nie:)). A tak poza tym - gdzie ty Kajus , tam i ja Kaja - SN i Oppressorze, jakos mi dziwnie do was pasuje. Zdrowia "obu" panom życzę.
UsuńAleż ja nigdzie nie napisałem, że wywodzisz się z rodziny pracowników naukowych. W komentarzu Oppressora też nie ma o tym ani słowa. Jeśli masz problemy ze wzrokiem, to rzecz jasna współczuję.
UsuńUbawiły mnie jedynie te wyliczanki na poziomie przedszkola, kto to nie mieszkał w tej samej kamienicy, co ty. "Erystyki" na poziomie cioty eurokomunistki nie kupię, więc możesz ją sobie ograniczyć do własnej witryny. A najlepiej zmień nauczyciela, bo takie sztuczki od biedy wystarczą na "Anię" czy "Marzenę".
Co się tyczy imputowaniem komukolwiek trolowania, na twoim miejscu unikałbym tego tematu jak ognia. Wielu jeszcze pamięta twoją mega kompromitację, gdy u Erinti przebrałaś się za Alwakuolę, co bez trudu zdemaskował Juggler.
Również życzę zdrowia, a przede wszystkim wydoroślenia. Bo zabawa w hordę smerfów przystoi twojemu wnukowi, ale w twoim wieku czegoś takiego robić już nie wypada.
Stary Niedżwiedziu - nie ośmieszaj się więcej niż zwykle. Moje współczucie dla ciebie ma jednak swoje granice.
UsuńOśmieszanie się na tym blogu nieudolnymi i banalnie łatwymi w demaskowaniu kłamstwami w żywe oczy , to po zbanowaniu przez Dibeliusa "Julianne" i "Ani" specjalność jedynie twoja i narkomańskiej perły twojego forum komentatorskiego. W tej materii nikt wam nie zagraża. Moje ewentualne współczucie może dotyczyć jedynie stanu zdrowia. W przypadku gdy robisz dokładnie to samo, co zarzucasz czerwonej ciocie gdy opluwa ciebie, nie licz na cień jakiegokolwiek współczucia z mojej strony. Bo mówiąc kolokwialnie, "jesteście po jednych pieniądzach".
UsuńP.S.
UsuńI żeby nie było, że mam długi, spłacę odsetki za zwłokę.
Do tej pory miałem cię za zakłamana paniusię, o tyle spełnioną w życiu prywatnym. że zakochaną w sobie do szaleństwa, na szczęście ze wzajemnością. W blogosferze istotnie nie szukającą sojuszników lecz mówiąc z niemiecka handlangrów, a z rosyjska - padchujszczich. Były to najgorsze szumowiny, przy rekrutacji obowiązywało jedno ikryterium. Ich łajdactwa mogły godzić w kogokolwiek, byle nie w ciebie. A gdy takowych brakowało, tworzyłaś ich sobie na poczekaniu na zasadzie do it yourself. Co bezlitośnie zdradziły identyczne jak w twoich komentarzach usterki interpunkcyjne mal58 i zgrai smerfów. Wyłażace na każdym kroku, niczym rewolucjoniście wiechcie z butów skradzionych we dworze.
W odróżnieniu od ciebie, nie ganiam po całej blogosferze z wywieszonym językiem. Dopiero dzisiaj (link od znajomej) trafiłem na stary wpis niejakiej Elizy Dubordel (czy jak jej tam). W którym o dziwo, w pełni słusznie zjechała cię równo za elementarny brak empatii. A usłyszeć taki zarzut, do tego prawdziwy, od osoby takiej jak owa Eliza, to jeszcze większy obciach, niż z Armii Radzieckiej wylecieć za alkoholizm.
Dzieła zniszczenia dokończył Juggler (za co winien mu jestem wdzięczność), cytując na blogu Erinti twoje dawne łajdactwa na temat zamachu smoleńskiego.
Więc z przykrością stwierdzam, że od sławetnej "Julianne" różnisz sie głównie tym, że usilnie podajesz się za coś lepszego. I czasami jednak miewasz chwile wstydu, co w twoim przypadku należy uznać za słabość. W końcu dzisiaj zlikwidowałaś swój blogowy przybytek. Jest to pierwsza dobra rzecz, jaką uczyniłaś grasując w polskim internecie. Więc mam nadzieję, że też i ostatnia, bo przysięga Hipokrytesa nie weźmie góry.
Stary Niedżwiedziu - masz małą, mściwą duszyczkę, Odrzucony dostajesz amoku. Ponieważ nie jestem tobą- nie nagrywam rozmów telefonicznych (gdzie m.in przyznałeś się do posiadania - wprawdzie tylko jednego- alternatywnego nicka, zapewne ci się wyrwało i nie pamiętasz ??? ) oraz kasuję maile. Nawet gdybym to jednak robiła- nie użyłabym tego,nie napisałabym tego, co mi przekazałeś nie tylko o swoich zaciekłych "wrogach" , ale też o tych, których obdarzasz swoją łaską. (A sporo tego było, bo stosujesz prawo "wszystko albo nic" , bez najmniejszej ostroznosci, bez najmniejszego dystansu , albo się łasisz , albo chcesz niszczyć. I powiem ci szczerze- to ten wielki, wychodzący z ciebie głód akceptacji, chęć przyjaźni wzbudził we mnie wielkie współczucie , autentyczne i szczere , to współczucie , przekonanie o twoim problemie spoowdowalo, że wykazałam tyle cierpliwosci . Nadal ci współczuję, naprawdę, choć tolerancja się skończyła. Chcesz być wielki, SN , wspaniały - jesteś biednym, bardzo biednym człowiekiemDlaczego ? aaaa...tego to zapewne nie jesteś w stanie pojąć, wiec pominę. Co do empatii- nie mam pojęcia o co chodzi, wyrwać z kontekstu można wszystko, napisac można wszystko - a jesteś w tym mistrzem o czym niejeden bloger się już przekonał.U Elizy byłam ostatni raz chyba z dwa lata temu - to w temacie "latania". Natomista co do cytowania - otóż ten uroczy " dżentelmen" niczego nie zacytował. Wstawił w cudzysłów SWOJE słowa, przypisując je mnie. Jedyne ,co wspólne to to, że nie szanuję Kaczyńskich. Jeżeli jest to zabieg człowieka uczciwego to faktycznie różni nas wszystko. A co do blogowania- to nie twój problem (mowa o przysięgach i obietnicach to znowu histeria, bo ja nikomu niczego nie obiecywałam ani nie przysięgałam i jest to wyłącznie mój problem) . NIKT do NIKOGO nie musi zaglądać, czytać, komentować. To jest akurat najprostsze, co można uczynić. Chyba, że grasuje w polskim internecie :)) Nie wiem, czego ci życzyć, SN. Tego , czego ci najbardziej brak.... Byle z dala ode mnie.
UsuńPS. po tym wyjaśnieniu zostawiam ci wszelkie "place boju", gdzie będziesz mógł bezkarnie , za plecami, mścić się na mnie za mój największy grzech- niepodzielanie twoich antypatii, twoich metod itd. Napisac możesz wszystko i wszędzie, tam, gdzie podobno nie grasujesz- ja odejdę w internetowy niebyt. Może ci się uda u tych, którzy nigdy nie przeczytali ani jednego mojego komentarza stworzyć kolejny straszny byt internetowy do straszenia internautów a swoją legendę wzmocnisz:)). A jaki to będzie miało wpływ na moje życie ? Taki jak twoje słowa - żaden. Jesteś groteskowy. Z dużym, dużym współczuciem - żegnam się z tobą przypominając jednocześnie, ze pożegnanie na zawsze w stosunku do mnie ogłosiłeś dawno (ku mojej radości) i to ty, nie ja, ciągniesz ten festiwal pożegnania jak nie przymierzając porzucona nastolatka. no to pa- kłamczuszku i manipulantku.
Skoro już tak subtelnie zaczęłaś ujawniać tajemnicę prywatnych rozmów czy korespondencji, to co sobie bedziesz żałować? Ujawnij wszystko - to w twoim stylu.
UsuńTF- może dosyć ? Ja nie boję się ani waszej napastliwości, ani waszych fantazji w przedstawianiu w krzywym zwierciadle , ani krytyki, ani kłamstw. One po prostu nie zmienią rzeczywistości, wykreują jedynie "obrazek".Jednak tak jak ja miałam dość tych przepychanek , nawet, gdy nie dotyczyły mnie w najmniejszym stopniu, tak jak budziły mój głęboki niesmak, tak zapewne reaguje i większość komentatorów. większość ludzi (przynajmniej ja w to wierzę) , chce po prostu rozmawiać na ciekawe tematy a nie uganiać się za urojonym wrogiem. Gdy nie można się porozumieć, obojętnie z jakich powodów, trzeba po prostu pójść swoją drogą. Jednak na pewno nie śledzić drogi oponenta czy domagać się od niego , by z czegoś zrezygnował - w życiu realnym czasami jesteśmy skazani na różnych ludzi, niekoniecznie takich, których aprobujemy, net daje możliwość wybrania sobie towarzystwa. Tacy jak ty, SN macie potrzebę rozmowy ad personam. Naiwnie sądzicie, że nawet najgorsze wasze opinie zmienią cokolwiek w cudzym życiu. Oczywiście, w pierwszych kilku kontaktach większość ludzi jest zszokowana tą brutalnością, potem jednak to mija i budzi tylko politowanie, niesmak, wzruszenie ramion. Jednak uważam, że takie rozgrywki personalne są po prostu niegrzeczne w stosunku do gospodarza jakiegokolwiek bloga, który podaje temat i oczekuje rozmowy na temat. Nie mam wątpliwości, że SN będzie wypisywał na mój temat jeszcze przeróżne rzeczy- nie widzę sensu , by je weryfikować. Ustalmy raz na zawsze , co następuje- jestem podła, zła, głupia, stara, po menopauzie (no, to akurat fakt niezaprzeczalny), zakochana w sobie( co daje mi dobry humor), pochodzę z nizin społecznych i nie jestem damą (nie pretenduję ).Nie mam empatii, nie jestem uczciwa, mogę być brzydka i krzywonoga, mieć zeza i dwa złote zęby. Wszystkie moje poglądy są złe i niesłuszne i nie wiadomo po co żyję - może to pomyłka waszego Boga a może on jednak mnie lubi. Tak więc macie moje wady na piśmie i dalej bawcie się beze mnie.Tobie TF, życzę dobrego weekendu a Dibeliusa jeszcze raz przepraszam
Usuń@ An-Ka
UsuńDużo sie już nauczyłaś od cioty i ćpuna, skoro łżesz, jakobym w rozmowie telefonicznej przyznał ci się do używania drugiego nicka. Bo nikt nie może oczekiwać, że przedstawisz jakies dowody. W końcu dla ciebie ujawnienie prywatnych rozmów to widocznie nic zdrożnego, "damo z Włókna". Muszę cię zmartwić, dla wielu ludzi już tym jednym się pogrążyłaś.Akceptować coś takiego może jedynie hołota do niedawna grasująca na twoim na szczęście już byłym blogu.
Po pożegnaniu się z tobą w twojej blogowej "przychodni" nie pojawiłem sie tam ani razu. Śmiałem się jedynie z twoich zapewnień, iż rzekomo ty nie mówisz o osobach przez ciebie odrzuconych, bo kilka twoich postów (choćby "i wszystkie ich wcielenia") poświęconych było w znacznej mierze mojej skromnej osobie.
Na blogu Dibeliusa odezwałem się, bo po prostu ubawiło mnie to twoje graniczące z paranoją powtarzanie co chwilę, wśród jakiej to elity rzekomo się wychowywałaś, jakie to super udane masz podobno życie osobiste i jak mało istotny jest dla ciebie internet, w którym nie szukasz sojuszników. Czyżbyś nabawiła się niestrawności po tym bezjajecznym pagaju udającym szarlotkę?
Z rozpędu jeszcze raz kłamiesz, Jakoby Juggler zmyślił twoje wypowiedzi na temat zamachu smoleńskiego.Mam więc dla ciebie niedobrą wiadomość. Juggler nie lubi takich oskarżeń i u Erinti napisał, że jeśli nadal będziesz twierdzić,iż jego cytat nie jest prawdą, wstawi link do takowego. Więc leć w te pędy uprosić go, by tego nie czynił. Bo inaczej po twoim piarowym imidżu, z takim mozołem budowanym, nawet smród nie pozostanie.
z wyrazami pogardy.
@An-ka,
UsuńDużo napisałaś. W kilku akapitach nawet prawdę. Ale zupełnie niepotrzebnie. Nie mieszałem się do konfliktu z Tobą, pomimo tego, że sama byłaś bezpośrednio odpowiedzialna za jego powstanie poprzez szczucie na nas smerfów i zasranych mali 58. bytów, którym nawet powiedzenie "spierdalaj" nie wystarczało i dalej się do nas przypierdalały zamiast zastosować się do twojej bezcennej rady i ignorować nielubianych blogerów. Co ty wtedy robiłaś? Podgrzewałaś atmosferę stronniczo biorąc stronę mali i smerfów. A teraz jeszcze śmiesz tu pierdolić głupoty o uniwersalnych metodach zachowania w przestrzeni blogowej. A gdzie kurwa sama byłaś, kiedy twoje przydupasy te zasady łamały? Zresztą mniejsza z tym, bo twoja retoryka już niemal niczym nie odbiega od tej stosowanej przez kanalię, ale nawet kanalia nigdy nie ujawniła nic z prywatnej korespondencji ze Starym Niedźwiedziem sprzed lat. Stary Niedźwiedź zresztą też nie, nawet mnie w prywatnych rozmowach i to mimo szczerej niechęci i pogardy wobec kanalii. Natomiast Ty przekroczyłaś wszelkie granice podłości ujawniając treść prywatnych rozmów czy maili, pomijając już fakt, że wplotłaś w ten ohydny proceder kłamstewko. To co zrobiłaś stawia Cie niżej od kanalii na szczeblach hierarchii podłości, a to już nie lada wyczyn i wspięłaś się na nieznane dotychczas wyżyny kurewstwa.
"jestem podła, zła, głupia, stara, po menopauzie (no, to akurat fakt niezaprzeczalny), zakochana w sobie( co daje mi dobry humor), pochodzę z nizin społecznych i nie jestem damą (nie pretenduję ).Nie mam empatii, nie jestem uczciwa, mogę być brzydka i krzywonoga, mieć zeza i dwa złote zęby."
Chciałabyś. Niestety prawda o tobie jest znacznie gorsza. Zniknij i nie wracaj. Zapisałaś się bowiem szczególnie haniebnymi zgłoskami w historii internetu. Pozostaje mi tylko współczuć tym, którzy mieli pecha trafić na ciebie w realu. Też miłego weekendu życzę - w realu.
Czcigodny Dibeliusie
OdpowiedzUsuńCelne spostrzeżenia. U Kaczyńskiego szczypta megalomanii i kultywowanie "patriotyzmu martyrologicznego". A u Tuska mentalność kibola szalikowca "Lechii". Z dwoma różnicami. Kibole maja swój przedziwny, ale jednak jakiś środowiskowy honor. Tak jak i przedwojenny świat przestępczy. No i zarówno jedni jak i drudzy, nie śmieliby powiedzieć, że polskość to nienormalność, bo w swoim środowisku byliby nieodwołalnie skończeni. A ten gówniarz przynosi jedynie wstyd Gdańskowi i Kaszubom.
Pozdrawiam serdecznie.
Jak się nazywa, tak się zachowuje. Tusk po kaszubsku oznacza kundla.
UsuńPozdrawiam
A co do kiboli... Bez matury, a miewają większą wiedzę niż studenci
Usuńhttps://youtu.be/6PnZHFaWce4
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
UsuńPomimo swoich drobnych słabostek Jarosław Kaczyński jest jednak wybitnym przywódcą. Natomiast Tusk doprowadził Polskę do upadku, a następnie uciekł. Mam nadzieję, że moja wizyta w środowisku gdańskich blokersów pozwoli znaleźć jakieś wyjaśnienie tajemnic tej osobowości.
Serdecznie pozdrawiam
w sumie ciekawa /choć nienowatorska/ próba znalezienia związku pomiędzy cechami osobniczymi i środowiskiem, w którym ktoś się urodził i wychował... pytanie teraz tylko, jaki wkład w rozwój osobowości Kaczyńskiego miała jego ogólna "żoliborskość", a jaki wkład miał fakt, że /przykładowo, teoretycznie/ na podwórku nie grał w piłkę, tylko co najwyżej pozwalano mu ją podawać, jak wpadła w krzaczory?...
OdpowiedzUsuńpozdrawiać :)...
Gdyby wystarczyło nie grać w piłkę na podwórku, aby zostać wybitnym przywódcą? Możemy tylko próbować znaleźć wyjaśnienie tego fenomenu.
UsuńPozdrawiam
tak swoją drogą, to z tą Cytadelą odebrałem raczej jako żart... niedaleko mnie jest ambasada chińska i pomijając już kwestię, że ni wała po chińsku nie umiem /może właśnie dlatego?/, to jakoś mój szczególnie wyrazisty stosunek do tego kraju nie wynika :)...
Usuńmyślę że tylko u ponadprzeciętnych osób może taki wyrazisty wpływ wystąpić :)... Może pocieszy Cię, że ambasada chińska jest przynajmniej dla mnie kultowym obiektem - bo jest początkiem wygodnego szlaku tranzytowego Świętojerska - Mordechaja
Usuńpocieszyłeś mnie... co prawda zawsze chciałem być osobą ponadprzeciętną, ale nigdy aż tak ponadprzeciętną, by mieć realnie przechlapane z tego powodu...
Usuńto trochę tak, jak z bogactwem /materialnym/... fajnie jest mieć dużo dutków, ale jak się ma za dużo, to tylko ból głowy z tego wynika /bo np. kto tego będzie pilnował, by źli, chciwi ludzie nie buchnęli?/...
Ani ponadprzeciętność Ci nie grozi, ani nadmiar dutków - możesz spać spokojnie.
Usuń@Anonimowy...
Usuńpo użyciu słowa "Ci" z dużej litery /zakładając, że nie przez pomyłkę/, wnioskuję, że nie należysz do tego szumowinu informacyjnego, który próbuje robić Dibeliusowi obciach na tym forum /bo sobie już bardziej nie może/, choć nikt na poziomie tego szumowinu nie czyta i nie zwraca nań najmniejszej uwagi... więc Ci/!/ odpowiem... chciałeś być dowcipny, ale spudłowałeś... bo skąd wiesz, czy właśnie nie cierpię z powodu zbytniej ponadprzeciętności i nadmiaru dutków?... a może ten etap mam już za sobą i kontentuję się teraz umiarkowaną ponadprzeciętnością, tudzież stanem posiadania owych dutków?...
...
a tak prościej, to pacnąłeś sobie głupawo, aby pacnąć, aby było pacnięte... swojego poziomu tym nie podwyższysz, ale zawsze miałeś uciechę... też jakaś wartość...
...
aha... tu już na tym forum jeden szumowin Cię werbuje, podpuszcza /Stary Niedźwiedź15 kwietnia 2015 11:58/... masz próbę, egzamin, wyzwanie, czy dać mu się i obniżyć swój poziom, czy pozostać przy swoim, albo nawet próbować go podwyższyć?...
"choć nikt na poziomie tego szumowinu nie czyta i nie zwraca nań najmniejszej uwagi..."
UsuńAha, rozumiem! Uważasz, że Kira, Dibelius i jeszcze paru blogerów nie są ludźmi na poziomie... Oni czytają ten "szumowin" i nawet z nim rozmawiają. Jak chcesz pogodzić jednoczesne ubliżanie Kirze i Dibeliusowi z bywaniem na ich blogach?
@Anonimowy
UsuńJedyną osobą na poziomie, z którą Kanalia rozmawia, jest Dibelius. Ale poza tym - niespecjalnie się pomylił. Poza Dibeliusem, ludzie na jako takim poziomie umysłowym i moralnym, omijają go.
Kanalia niejednokrotnie wyrażał swój podziw dla koleżanek, z których jedna publicznie przyznała się do aborcji (po czym wypowiedź skasowała, by zacerować swoją cnotę), a druga nawet uznała aborcję za źródło rozkoszy.
Usuń@Anonimowy...
Usuńnie kombinuj, nie manipuluj, nie wmawiaj mi tu ubliżania wspomnianym blogerom, bo zachowujesz się jak szumowina... oceniłem jedynie wartość szumu szumowin, "metafora taka"... dociera?... w końcu sam czasem rzucę okiem na wspomniany szum szumowin, bo skąd bym wiedział, że to szum szumowin?...
więc skoro uzgodniliśmy, że strzeliłeś głupotę, to chyba nie ma sensu dalsza dyskusja o tym co napisałeś?...
/a może "-łaś"?... tego nie wiem... jakby nie było nick "Anonimowy" jest rodzaju męskiego, więc jakieś założenie trzeba przyjąć/...
@Anonimowy /p.s./...
Usuńaha... jeśli chcesz dalej rozmawiać, to musisz zdecydować, czy rozmawiasz ze mną, czy z postacią urojoną, zmyśloną przez szumowiny /drogą mniej lub bardziej misternych przekłamań/, by mieć temat do szumienia...
jeśli wybierasz pierwsze, to gadasz po ludzku...
jedna pomyłka, jeden kiks w wypowiedzi oznacza, że nie chcesz rozmawiać, co automatycznie kończy rozmowę...
Sorry stary, palnąłeś i się mleko rozlało. Chwila słabości, chwila szczerości. Te niby "szumowiny" najwyraźniej się na tobie poznały i to cała tajemnica.
Usuń"aha... jeśli chcesz dalej rozmawiać, to musisz zdecydować, czy rozmawiasz ze mną, czy z postacią urojoną, zmyśloną przez szumowiny"
UsuńNie chcę z Tobą dalej rozmawiać bo nie ma z kim. Żeby nie było, przejrzałam twojego bloga i bloga "szumowin". Nie mam pytań. Widać wyraźnie, że "szumowiny" prowadzą elegancką restaurację, a ty podrzędną mordownię dla lokalnych lumpów.
@Anonimowy...
Usuńoho... analiza moich relacji z szumowinami?... nie za prywatny temat, jak na pierwszą rozmowę?...
moje wypowiedzi sobie nazywaj, oceniaj i interpretuj jak chcesz, nie obchodzi mnie to, ale prawda jest niestety inna...
szumowiny po prostu boją się ludzi mających inne poglądy, nie mieszczące im się w głowach, do tego śmiało /niech będzie nawet, że kontrowersyjnie/ je wypowiadające, zmuszające do ruszenia mózgiem w nierutynowy sposób, wyjścia poza ramki ciasnoty swojego umysłu... to wprowadza je w stan nieopisanej paniki, coś się dzieje dziwnego w ich mózgach... akurat moje ramki czasowe nie pozwalają mi na rozwinięcie tematu, bo sprawa jest bardziej skomplikowana, każdy przypadek jest inny, od w miarę inteligentnego paranoika z manią prześladowczą, po kompletnego młota... ale z bardzo grubsza to tak właśnie wygląda...
to bynajmniej nie chodzi centralnie o mnie i te konkretne szumowiny... to jest o wiele szersze zjawisko...
jak widzisz, choć Cię kompletnie nie znam, być może jesteś jakąś podpuchą /net to net, bywa różnie, więc tego wykluczyć nie można/, to nie ma powodów, bym o tym nie pisał, robię to zresztą nie od dziś, co najwyżej rozmaicie to formując i skupiając się na jakimś fragmencie tematu...
@Anonimowe
UsuńNo, mnie na przykład nie mieszczą się w głowach takie rzeczy:
- nakłanianie kogoś do samobójstwa agresywnymi wypowiedziami,
- pisanie o dokonaniu aborcji,
- dopuszczanie się pomówień (w tym wypadku wyjątkowo ciężkich, bo dotyczących pedofilii). Tak, nie mieści mi się to w głowie, a osoby o takich "dokonaniach" nazywam ŚMIECIAMI.
@Anonimowy...
Usuńjasne, że nie musimy rozmawiać, w końcu to nie ja chciałem tej rozmowy, tylko się na nią zgodziłem...
porównanie blogów?... no cóż, masz prawo do swojej opinii i do swojego sposobu jej wyrażania, używanych metafor, etc...
"nie ma z kim"... chyba nie musiałeś się tak odszczekiwać na koniec dla ratowania twarzy, ale skoro miałeś taką potrzebę... to naprawdę nie mój problem...
Pomylił Ci się chłopcze strach z odrazą, manipulacja z argumentacją, podobnie jak rodzaj męski z żeńskim. Jestem kobietą. Jak już podrośniesz i spoważniejesz, nauczysz się normalnie z ludźmi rozmawiać to może dam Ci drugą szansę na konwersację. Tak to jest, jak poważna osoba próbuje wdawać się w dyskusję z pryszczatymi, acz mocno już demoralizowanymi smarkaczami.
Usuń@Anonimowy...
Usuńnawet nie próbuj "dawać mi szansy" prosząc o rozmowę...
taki drobny przykładzik...
piszesz:
"Pomylił Ci się /.../ rodzaj męski z żeńskim"...
tymczasem wcześniej napisałem:
"a może "-łaś"?... tego nie wiem... jakby nie było nick "Anonimowy" jest rodzaju męskiego, więc jakieś założenie trzeba przyjąć"...
to chyba wyjaśnia wszystko, żadnej pomyłki nie było...
czyli skłamałaś... umyślnie, "przegapiając" moje słowa, czy niechcący, bo nie umiesz czytać?... jakby nie było, punkt ujemny...
"Jak już podrośniesz i spoważniejesz"...
uprzedzałem, że ze mną się gada po ludzku, np. bez takich chwytów /tak mogą żartować tylko dobrzy znajomi/... czyli game over...
...
appendix co do "misia" /nie chce mi się rozbijać komentarza/... fajne ma teksty, niepozbawione pewnego burackiego poczucia humoru /jego target to może bawić/... ciekawe byłyby te historyczne, ale są tak przeideologizowane, że robi się niedobrze...
choroba psychiczna to nie imputacja, lecz wynik kilkuletniej obserwacji... akurat nie postów, bo można je traktować jako ekspresję artystyczną, a nie publicystykę, więc one nie mają znaczenia... analiza wypowiedzi na forach blogowych wyraźnie wskazuje, że "miś" żyje w fikcyjnym świecie, pełnym fikcyjnych, nieistniejących zjawisk i postaci... jaką drogą je sobie tworzy z grubsza /choć niekompletnie/ już opisałem... człowiek cierpiący na manię prześladowczą zwykle próbuje przekonać otoczenie do prawdziwości swoich urojeń... "miś" robi to w wyjątkowo sprytny, wyrafinowany sposób przeplatając to chamstwem i agresją ... przy okazji manipuluje ludźmi, intryguje, próbuje ich skłócać ze sobą, antagonizować...
dalszą analizę już odpuszczę... zaś na pytanie "podłość czy tylko choroba?" w takich przypadkach ponoć najlepsi psychiatrzy nie znaleźli dotąd prostej odpowiedzi...
Nie powinnam Ci już odpowiadać bo zaczynasz ewidentnie manipulować, ale jedno powiem. O czyjejkolwiek chorobie psychicznej orzeka lekarz specjalista i nikt inny. Nie jesteś lekarzem, więc dopuszczasz się zwykłej podłości, a żeby stwierdzić czyjąś podłość nie trzeba specjalisty. Jesteś osobą wyjątkowo podłą i mówię to z całą odpowiedzialnością. A blogowo i komentatorsko to plasujesz się w dolnej części tabeli trzeciej ligi. Przejrzałam pokaźną część twoich notek na blogu i trochę komentarzy. Wszystko pozbawione jakiejkolwiek wyższej wartości - wynurzenia zdemoralizowanego gimnazjalisty i nic więcej.
Usuń@Anonimowy
UsuńMusisz wiedzieć, że to nie jest żaden zdemoralizowany małolat, ale satyr koło 50-tki.
Coooooo? Jeśli tak jest to, jestem wstrząśnięta! Cały czas myślałam, że mam do czynienia ze zdemoralizowanym gówniarzem. Zmyliła mnie ta jego niby luzacka retoryka i tematyka jaką porusza. Głównie kobiece tyłki i zioło. Wszystko typowe dla nieopierzonego nastolatka ze sterczącym wiecznie fiutkiem. A tu mamy starego konia, który Pewnie łyka Viagrę jak landrynki i nie może się pogodzić z bezlitosnym upływem czasu. Może nawet zwykłego zboczeńca. Stary pryk, tkwiący mentalnie w ogólniaku. Rany, jakie to żałosne
UsuńPrzypomnij sobie film Big Lebowski i Franka Gallaghera ze znanego serialu "Shameless". To jest właśnie ten typ. A, zapomniałam. I jeszcze Kamila Durczoka z jego "subtelnymi" awansami" ;)
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=Jx3Zdl_V3zo
Jeszcze tak przy okazji: zdecydowanie najgorsze wrażenie robi na mnie Ursynów. Już kilka razy przy wejściu do stacji metra zauważyłam podejrzanie wyglądających typków. Podejrzewam, że byli naćpani i mogli parać się dilerka. Zresztą, w kwietniu ursynowscy funkcjonariusze zatrzymali cztery osoby za handlowanie amfetaminą i heroiną. Wcześniej czytałam o mieszkańcu Ursynowa, który ukrył marihuanę w ... skarpecie ;) Niektórzy mieszkańcy tej dzielnicy są bardzo "kreatywni".
OdpowiedzUsuńhttp://ursynow.tv/zabezpieczone-narkotyki-zatrzymane-4-osoby/
Faktycznie postkomunistyczne blokowisko Ursynowa można porównać do paryskiej dzielnicy Goutte d’Or:
Usuń"Barbes-Rochechouart to stacja metra w Goutte d’Or, której rejony owiane są złą sławą, głównie za sprawą zamieszkujących je emigrantów przybyłych z francuskojęzycznych krajów afrykańskich.
Merostwo Paryża podjęło decyzję o budowie bloków socjalnych na terenie Goutte d’Or. Cała mniejszość została skumulowana w blokowisku, uznawanym dziś za siedlisko zła, opanowane przez prostytutki, handlarzy narkotyków i broni, złodziei oraz przemytników."
Albo berlińskiej dzielnicy Neukölln:
"Muzułmańska dzielnica oddalona zaledwie sześć kilometrów od Bramy Brandenburskiej to przykład nieudanej polityki multi-kulti propagowanej przez rząd niemiecki - tak Neukölln charakteryzuje Paul-Richard Gromnitza, dziennikarz i ekspert ds. stosunków polsko-niemieckich.
Dzielnicę omijają szerokim łukiem dostawcy pizzy, a nawet policja, ponieważ lokalne gangi libańskich Kurdów, mniejszość turecka oraz czarnoskórzy, postawni mężczyźni w skórzanych kurtkach ustanowili tu swoje własne prawo. Prawo pięści."
http://podroze.onet.pl/dzielnice-o-zlej-reputacji/10e88
Jak przyjechałam do Warszawy, to usłyszałam, że na Ząbkowskiej można dostać w ząbki. A jednak Praga robi na mnie wrażenie bardziej przyjaznego miejsca niż Ursynów. Jak przejeżdżam przez Pragę, to często wsiada paru pijaczków. Ale dla mnie to pikuś w porównaniu z zaćpanymi małolatami, jakich już wiele razy widziałam w centrum Ursynowa.
UsuńPS dopiero niedawno dowiedziałam się o ciekawym pomniku na Pradze ;)
Usuńhttp://www.polskaniezwykla.pl/web/place/3362,warszawa-pan-guma--czyli-nietypowy-pomnik.html
Dibeliusie- wprawdzie jak widać, nie zaczepiłam nikogo, lecz przepraszam Cię za to, że moja osoba stała się bez swej woli przyczyną pewnego zamieszania, ujmując to łagodnie. Powinnam to przewidzieć, że cokolwiek napiszę stanie się pretekstem do takich zachowań. Na szczęście - to nie moja paranoja a blogi nie są niezbędne mi do życia. Dziękuję za gościnę.
OdpowiedzUsuńNie oczekiwałem, że mój weekendowy wpis stanie się przyczyną takiej dyskusji.
UsuńPozdrawiam
w sumie ciekawa /choć nienowatorska/ próba znalezienia związku pomiędzy cechami osobniczymi i środowiskiem, w którym ktoś się urodził i wychował... pytanie teraz tylko, jaki wkład w rozwój osobowości Kanalii miała jego ogólna "więzienność", a jaki wkład miał fakt, że /przykładowo, teoretycznie/ na spacerniaku przecwelono kanalię na wylot... Może dlatego kanalia zaczęła jakieś śmieszne karate ćwiczyć, żeby się w razie czego bronić przed ponownym przecweleniem? A może zważywszy na powód odsiadki kanalia została pożal się Boże "terapeutą uzależnień", żeby już nigdy za narkotyki nie garować?
OdpowiedzUsuńpozdrawiać Oppressor :)...
@ Anonimowy z 15 kwietnia 2015 06:54
OdpowiedzUsuńNie mogę się z Tobą zgodzić, kolego.
O dutkach nie zabiorę głosu, bo nie znam realiów finansowych handlu marychujaną i innymi narkotykami. A nie chcę bawić się w Gówno Wiem Ale Się Wypowiem, tak jak to robią kanalia, czerwona ciota i banda ich cheerleaderek po menopauzie. Ale z tą ponadprzeciętnością to już nie masz racji. bo oceniając czyny a nie deklaracje, większego skurwysyna niż kanalia, nie znajdziesz w całym polskim internecie. Mam na myśli nie słowa (tu znaleźliby się nawet więksi) ale czyny.
P.S.
UsuńTwoja próba rozmowy z zaćpanym kryminalistą przyniosła skutek dla mnie oczywisty. Gówno było jak niemal zawsze na haju, nie pilnowało się obraziło nawet Dibeliusa. I jak to ostatnio ma w zwyczaju, neguje swoje istnienie. Niestety szmata ludzka o ksywie "pkanalia" z odsiadką za narkotyki, współudziałem w zabiciu dwojga swoich dzieci, obroną zażywania narkotyków (marychujana i "dopalacze") , akceptacją kazirodztwa, pomówieniami o czyny haniebne i groźbami pobicia w "dorobku" istnieje. Do tego wszystkiego sama się przyznała, dowody rzeczowe w postaci zrzutów ekranu istnieją.
Teraz świruje, że to nie on, widocznie w przypadku kolejnego aresztowania zamierza symulować chorobę psychiczną.
Co sie tyczy "osiągnięcia jego poziomu", do tego celu potrzebny byłby batyskaf co najmniej tej klasy, jak ten, który dotarł do dna Rowu Mariańskiego.
Odpisuję w osobnym wątku zgodnie z życzeniem gospodarza. A poza tym sam widok takiego gówna jak to coś budzi we mnie odruch wymiotny. Podniecać on może co najwyżej kilka wspomnianych pind trzeciej świeżości z jego orszaku, które zapewne mają nadzieję, że nie skończy się na pogawędkach.
P.S.2
UsuńJa żadnej "szansy" lavejańskiemu pomiotowi o ksywie pkanalia, istniejącemu niestety w realnym świecie, nie daję. Bo nie wierzę aby zdecydował się uwolnić świat od swojej obecności w jedyny właściwy sposób. Czyli wchodząc do muszli klozetowej i spuszczając po sobie wodę.
@Anonimowy...
OdpowiedzUsuńno, i jak widzisz, odbyłeś też drugą rozmowę, zupełnie z kimś innym, kto istnieje tylko w przerażonym, chorym do granic absurdu umyśle blogera "Stary Niedźwiedź"... nawet o tym nie wiedziałeś... ale się dowiedziałeś i już wiesz...
zauważ przy okazji, że diagnoza choroby psychicznej jest ulgowym potraktowaniem, bo alternatywą jest opcja, że świadomie, z premedytacją kłamie, czasem wprost, czasem wykręcając na dziwne sposoby znaczenie wypowiedzi, czasem bardzo subtelnie przeplatając prawdę z łgarstwem... czyli lepiej dla niego jest przyjąć, że on tak widzi świat i de facto żyje w swoim świecie, który sobie tworzy...
kiedyś badałem ten przypadek /był kiedyś taki okres, gdy mnie w pewien sposób fascynował/, wyszło mi, że odkręcenie, odkłamanie jednego zdania jego wypowiedzi wymaga około pięciu... pracochłonne to, niewarte nakładu energii... zaś monotonność i ograniczony repertuar tych bredni sugeruje ostateczną kwalifikację... po prostu szum...
nie wiem, czy o tym wspominałem, ale "misiek" ma pewną mikroskopijną szansę... warunkiem jest chęć leczenia i realizacja tej chęci w postaci leczenia... marna to szansa, bo istnieje mocna przesłanka, że zaistniały nieodwracalne zmiany organiczne... niemniej jednak, zawsze to coś...
Widzisz chłopcze, tak się składa, że po przeczytaniu kilkunastu tekstów na blogu "miśka" dochodzę do wniosku, że nie mogła ich napisać osoba chora psychicznie, jak w obrzydliwy sposób próbujesz tu imputować. Twoje za to teksty, których dla równowagi też kilkanaście przeczytałam sugerują nie tylko niedojrzałego gówniarza, ale też wpływ jakichś substancji zmieniających percepcję. Nie wszystko co tam przeczytałam można złożyć na karb młodego wieku.
Usuń@Anonimowy
UsuńA mnie z kolei fascynował inny przypadek. Przypadek faceta, który wchodził na blogi (zwłaszcza katolickie i prawicowe), by przemycać filozofię swojego duchowego guru, satanisty LaVeya. Udawał przy tym zabawnego i "wyluzowanego", by - zarówno mentalne, jak i metrykalne - małolaty nabrać na to, że może być fajnym kumplem. Nieustannie krążył wokół dwóch tematów - satanizmu i damskiej pupy (trzy sztuki umieścił nawet na fotce, którą opublikował). Przekonywał, że aborcja jest, jak usunięcie pryszcza, a marihuana nie jest narkotykiem. O niewiastach wypowiadał się bardzo subtelnie - "lasencja" albo "dupencja". Za ideał uważał niebezpieczne związki bez "paktu na wyłączność", a gdy kobieta kopnęła go w zadek, skwitował to stwierdzeniem, że nie ma szczęścia do związków. Aby być traktowanym poważniej, udawał terapeutę uzależnień, choć taki z niego terapeuta, jak z UP-owca chirurga.
Wykolejeńców nie brakuje. Szkoda, że nikt pod tym kątem nie monitoruje internetu i nie wygarnia takich degeneratów z przestrzeni publicznej.
UsuńNieszczęście polega na tym, że ani Kaczyński, ani Tusk, ani cała reszta tej bandy nie nosi żadnych znamion prawdziwych mężów stanu... to są tylko farbowane lisy, polityczne kameleony, a tak naprawdę - stado świń walczących między sobą o jak najlepsze miejsce przy korycie... smutne to, ale prawdziwe, niestety.
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy od piętnastu lat nie pójdę (chyba) na wybory... Przynajmniej te prezydenckie. Co do sejmowych, to mam mętlik w głowie. Może niech tacy jak ja - niezdecydowani, niedoedukowani politycznie - zostaną w domu.
UsuńJa nie muszę wybierać pomiędzy PO a PiS. Dopóki Ruch Narodowy nie stanie się dojrzałą partią polityczną, będę jak zwykle popierał JKM.
Usuń