Zarówno
eksperci partyjni, rządowi, jak i szeregowi blogerzy analizują przyczyny
katastrofalnego spadku dzietności. Doskonałą ilustracją problemu jest tekst
Niedzisiejszego:
Dziś
większość młodych kobiet chce tylko dobrej zabawy z poznanym przystojniakiem.
Ani myśli o ustabilizowaniu sytuacji, o stałości związku. Po co? Życie jest
przecież zabawą. Po co się wiązać z kimś na poważnie, na stałe gdy tyle tego po
dyskotekach chodzi. O dziecko strach nawet pytać, żeby nie zostać oplutym przez
mimowolne parsknięcie takiej „damy”. Dziecko? Przecież to bachor, rozdarty
gówniarz. To obowiązek, a my przecież chcemy się bawić, świat zwiedzać, a nie
tam obowiązki. Obowiązkiem jest praca w korporacji po 16 h/dobę i święte słowo
– kariera. (...)
To
wtedy zauważyłem coś dziwnego w oczach dziewczyn, z którymi chodziłem, gdy
widziały baraszkującego czy tylko śpiącego bobasa. W ich oczach dostrzegłem coś
intrygująco pięknego. Nagle z wesołej, miłej i sympatycznej dziewczyny, w
ułamku sekundy przeistaczała się w Kobietę. W jej oczach był taki błysk, w
spojrzeniu było coś innego, nowego. Dziewczyna widziała już siebie z takim
bobasem. Widziała piękno macierzyństwa, rodziny.
Takie
właśnie kobiety i dziewczyny były OD ZAWSZE. To teraz jest pierwsze pokolenie
kobiet, które gardzi macierzyństwem, stałymi związkami z mężczyzną, chce się
tylko bawić i nigdy dorosnąć.
Autor
formułuje jakby moralny zarzut wobec współczesnego pokolenia. Teoretycznie ma
to uzasadnienie, uniwersalna pozytywna zasada moralności nakazuje: Czyń tak,
jakbyś chciał, aby inni czynili. Chciałbym, aby inni rodacy mieli dzieci, które
zapracują na nasze emerytury i ochronią kraj przed niepożądanymi, obcymi
kulturowo imigrantami. Powinienem więc także sam postarać się o potomstwo. We
współczesnej sytuacji geopolityczno-ekonomicznej posiadanie dzieci jest też
jednym z głównych zadań patriotycznych, dziś nie trzeba, a nawet wręcz nie jest
wskazane chwytać za broń i ginąć dla Ojczyzny. Polska militarnie jest
karzełkiem i próba walki z silniejszym przeciwnikiem skończyła by się masakrą i
beznadziejną klęską. Natomiast bronią demograficzną moglibyśmy śmiało podbić
wszystkich sąsiadów. Na początek Litwę i Łotwę, niemiecką część Pomorza, czeską
i niemiecką część Śląska. Tylko, że sami giniemy.
W
praktyce ludzie nie kierują się jednak uniwersalną pozytywną zasadą moralności,
raczej negatywną, czyli: Nie czyń innym, czego byś nie chciał, by tobie
czyniono – np. nie morduj, nie kradnij, nie cudzołóż. Uważają, że nie mając
dzieci, nie czynią nikomu krzywdy. W codziennej praktyce nie kierują się także
patriotyzmem. Patriotyzm występuje raczej od święta, w krótkich okresach
narodowej euforii, z których nic konstruktywnego na ogół nie wynika.
Rozmnażanie
wynika z instynktu biologicznego, który we współczesnej cywilizacji został
przytłumiony. Co spowodowało to przytłumienie? Może odpowiedź da porównanie lat
osiemdziesiątych – lat wyżu demograficznego z obecnym okresem, kiedy roczna
liczba urodzeń w Polsce spadła o połowę.
Żywych
urodzeń - jak bezceremonialnie nazywa tę statystykę GUS - było: 1970 r. - 548
tys. A w kolejnych latach: 564 tys., 578 tys., 601 tys., 624 tys., 646 tys.,
673 tys., 665 tys., 669 tys., 691 tys., 696 tys., 682 tys., 705 tys., 724 tys.,
702 tys., 680 tys., 637 tys., 608 tys., 590 tys., 564 tys., 548 tys. Dla
porównania w 2011 r. było ich raptem 391 tys. - niemal dwa razy mniej niż w
szczytowym 1983 r.!
Wystarczyło
30 lat. Co się tak diametralnie zmieniło?
- Media. Wtedy tylko dwa nudne, siermiężne, państwowe programy tv. Duża część odbiorników jeszcze czarno-biała, a kolorowe, produkcji radzieckiej, lubiły wybuchać powodując pożary. W kinach ograniczana podaż filmów, na ciekawsze pozycje, kolejki do kas, kupowanie biletów u „koników”. W księgarniach ograniczona ilość tytułów książek. Obecnie telewizja kreuje dla wielu wirtualny świat, żyją życiem bohaterów seriali, celebrytów i gości śniadań telewizyjnych, nie czują potrzeby posiadania własnej rodziny i przyjaciół.
- Telefon. Wtedy wyjątkowe, trudno osiągalne dobro. Było się w kontakcie z rodziną i bezpośrednimi przyjaciółmi. A więc byli w naturalny sposób potrzebni. Teraz w epoce telefonii komórkowej żyje się w jakimś wirtualnym kolektywie. Wiele osób w przestrzeni publicznej koncentruje uwagę na komórce, demonstrując odrzucenie i negację świata realnego
- Internet. To już właściwie ostatni krok przed przeniesieniem gatunku ludzkiego w alternatywny świat wirtualny, w skrajnej wersji połączonym z porzuceniem naszych ciał ssaków, co przewidzieli XX wieczni pisarze science-fiction. To po co się jeszcze rozmnażać?
- Wczasy. PRL zapewniał wszystkim wypoczynek w zakładowych ośrodkach wczasowych. Lubię zwiedzać takie post-komunistyczne ośrodki. Ludzie cieszyli się z możliwości zakwaterowania w ciasnych boksach, lub w domkach przypominających powiększone psie budy. Dzisiaj świat stoi przed nami otworem, all inclusive, trzeba tylko mieć kasę.
- Dobra materialne – wtedy brak towarów w sklepach, kolejki, racjonowanie towarów – kartki lub talony, komunistyczny pieniądz faktycznie nie miał wartości. Większe zaangażowanie w pracy nie miało sensu, bo nic więcej się za to nie dostawało. Zamiast w pracę, w karierę ludzie angażowali się w tworzenie rodziny.
- Reklama – dawniej siermiężna, właściwie niepotrzebna w sytuacji braku towarów na rynku. Obecnie wszechobecna siła obecna na billboardach, w reklamówkach w mediach i przede wszystkim w niejawnej formie w serialach telewizyjnych, programach śniadaniowych, prasie kobiecej wpajająca pęd za posiadaniem i konsumpcją, za podkreślaniem statusu materialnego.
Współczesne
pokolenie realizuje się więc poprzez konsumpcję, co sprzeczne jest z
poświęcaniem czasu i środków finansowych na dzieci. W latach osiemdziesiątych
konsumpcja była ograniczona i siermiężna, zaś życie rodzinne było atrakcyjną
alternatywą. Instynkt rodzicielski został współcześnie przytłumiony. Czy – jak sugestywnie
opisał Niedzisiejszy - jest to głównie wina kobiet? Moim zdaniem kobiety w większym
stopniu pozostały wierne instynktowi macierzyńskiemu, decydującym czynnikiem
jest niechęć współczesnych europejskich mężczyzn do poświęcenia się rodzinie. To
zniewieściali lalusie. Zapytać się takiego co porabia – pada odpowiedź: Czasami
popycham, czasami ciągnę. Tysiące Europejek wybiera tradycyjny, wielodzietny
model rodziny zostając żonami muzułmanów. Jeśli już ma opanować nas islam,
powinniśmy przynajmniej zadbać, aby był to europejski, narodowy islam – a nie
narzędzie obcych mocarstw. Przykładem jest Turcja.
Co
może uczynić socjalistyczne państwo dla ratowania dzietności?
- ukształtować system transferów socjalnych, tak aby powstała klasa niższa, socjalnie upośledzona, funkcjonująca w warunkach zbliżonych do PRL-owskich, która zapewni wysoką dzietność i podaż taniej siły roboczej. Przykład: uboga zachodnia część Chin.
- klasa średnia powinna być objęta kompleksową i konsekwentną propagandą przedstawiającą dwójkę lub trójkę dzieci jako oznakę statusu społecznego. Rodziny rywalizowałby, aby mieć bardziej „wypasione” dzieci – ładne, pięknie ubrane, w najlepszych szkołach, znające kilka języków, uprawiające ekskluzywne sporty itd. Państwo powinno wspierać finansowo rodziny klasy średniej np. poprzez istotną redukcję podatków.
- ściśle i aktywnie kontrolować środowiska muzułmańskie
Możliwości
więc moim zdaniem są, potrzebujemy tylko rządu o charakterze narodowym, który
zrealizuje ten program.
Oglądałam kiedyś w WC Kwadrans rozmowe Cejrowskiego z dr instytutu etyki, który opowiadał o tym jak to w krajach zachodnich, lub tez tych wysoko rozwiniętych promuje się antykoncepcję. Rozmowca nie mogl odpowiedziec na pytanie " dlaczego?". Sami stali naukowcy w kropce, nie wiedzieli. Szły w to niemałe pieniadze. Bo ja rozumiem nawet, ze powinno się "pomagać" wszelkimi możliwymi sposobami tam, gdzie bieda, ale w krajach wypasionych to niech ludzie sami sie jakos w temacie sprawiaja, a nie zeby jeszcze zachecac, nakręcac, etc....Mialam wtedy jakies 18 lat i tez nie czailam. Po częsci dowiedziałam się teraz, o co może chodzić. jest nas duzo na swiecie. Dużej populacji nie da się kontrolować, trzeba nas zmniejszyc. Temu tez sluży miedzy innymi zarcie GMO. Naukowcy przeprowadzający badania bili na alarm, ze sprawę trzeba dogłebnie zbadać, bo badania na szczurach karmionych ziemniakami GMO w 4 pokoleniu traciły płodność. Szczury mnoża sie dosc szybko. Czlowiek musi na efekt poczekać. 4pokolenia imoze nas nie byc.
OdpowiedzUsuńWiesz, z jednej strony sie trabi i problem sie sygnalizuje, ze nikniemy, ale z drugiejmogą byc lobby , którym to na rekę.
Mówisz, ze w Polsce z dziećmi słabo. Kolezanka byla u mnie we wrzesniu i przerazała ja cisza ulic, podworek...ja juz sie przyzwyczaiłam' dla mnie to normalne, ale dla niej to nowośc. Kiedy jej powiedziałam, ze Marie to jedyne dziecko na ulicy. Wtedy stwierdziła: " Teraz rozumiem. Gdyby tu byly dzieci, te ulice tętniłyby życiem.Niemcy wymieraja"
Moja mama prawi, ze kiedys na patologi ciązy (1970) była jedna z bardzu niewielu pacjentek. Wszystko to były normalne, niezagrożone ciąze. Teraz jest na odwrót.l
http://youtu.be/nc-4cN36tKY
Usuńhttp://youtu.be/RzYmwJz_HEg
Nie potrafie odnalezc owego etyka , ktory rozmawial z Cejrowskim.
u Rembialkowskiej jest mowa o reprodukcji myszy, ale jest jeszcze jedno wideo z nia, gdzie sie mowi o owej utracie plodnosci.
ten jest pelniejszy ale musisz ( tzn. proponuje tylko) do konca...tam jest mowa o tych wynikach badan.
Usuńhttp://youtu.be/dywQw3gyvHc
Tu jeszcze cos o plodnosci....temat mnie porusza inaczej, bo ja mam w moim otoczeniu sporo kobiet, ktore chca zostac matkami , a nie moga...z dziwnych powodow nie moga. Ja sama mialabym 3 dzieci, a tak to czlek sie cieszy, ze mu sie udalo choc jedno miec.
Usuńhttp://youtu.be/EDeQ5IeCcBQ
Obejrzałem te filmiki i czuję się teraz zatruty i nieszczęśliwy. Jeśli już to GMO musi coś w naszych organizmach modyfikować, to mogliby dodać coś, co załatwia wirusy grypowo-przeziębieniowe. Dawniej ludzie chorowali na przeziębienie parę razy do roku, wyleczyli się i było OK. Teraz dopada jeden wirus za drugim, często z objawami biegunki, wymiotów.
UsuńAle chyba zdajesz sobie sprawe, ze oni nie chca rozprawiac sie z rozmaitymi wirusami a z nami:))
UsuńJestem sceptyczny wobec teorii spiskowych, ale ich nie wykluczam.
UsuńDrogi Dibeliusie.
OdpowiedzUsuńIleż to już razy czytałam, jacy to ci bezdzietni z wyboru są głupi, niedojrzali, puści, egoistyczni czy wręcz - kompletnie bezwartościowi dla społeczeństwa. (To, że w takich zarzutach celują durne trolle, które mają co najwyżej jedno lub dwójkę dzieciaków, to pikuś. Gorzej, iż część z tych zarzutów padła z ust moich bliskich. A czy jest coś bardziej egoistycznego niż wymaganie, by córka/wnuczka urodziła wnuka/prawnuka???) Najzabawniejszy zarzut brzmi: To paskudni hedoniści! :)))))) Jezu, jak ja chciałabym być prawdziwą hedonistką! ;) Bezdzietną, naturalnie. :)
Ale do rzeczy: Jak Cię lubię, cny Dibeliusie, tak teraz mam nadzieję, że jaja sobie robisz. Bo Ty akurat, chocieś patriota - jak myślę - pełną buzią, nie mógłbyś wpaść na tak durny pomysł, jak traktowanie jednostki jak bezmyślnego bydlęcia, które powinno żyć, pracować i rozmnażać się dla dobra państwa. Tak, z pewnością kpisz sobie dobrotliwie, gdyż TY akurat jesteś człowiekiem na poziomie. A człowiek na poziomie NIGDY nie sugeruje, że należy robić dzieci dla dobra społeczeństwa, cywilizacji, emerytur. Dziecko się "robi" po to, żeby doświadczyć radości rodzicielstwa. Tak przynajmniej postępują ludzie cywilizowani, bo o tępych dzikusach (których i w Necie nie brakuje) nie ma nawet co wspominać. Dlatego biorę Twoją sugestię "Co może uczynić socjalistyczne państwo dla ratowania dzietności" za cudowną drwinę z bezmyślnego konsumpcjonizmu, napędzanego głupotą "klasy średniej" oraz potem "klasy niższej".
Droga Kiro,
UsuńTraktuję te postulaty zupełnie poważnie. Według Twoich kryteriów nie jestem człowiekiem na poziomie, ponieważ właśnie uważam, że należy robić dzieci dla dobra społeczeństwa, cywilizacji, emerytur. Ale jak wyjaśniłem w tekście, zdaję sobie sprawę, że argumenty moralne i patriotyczne nie są skuteczne. Poszczególne osoby i grupy w społeczeństwie mogą mieć inne modele moralności i hierarchie wartości, preferując np. osobisty rozwój, karierę i konsumpcję zamiast posiadania dzieci. Można przekonywać innych do swoich poglądów, nie powinno się narzucać innym swoich poglądów. Ale jesteśmy we wspólnym społeczeństwie i każda grupa stara się wpłynąć na politykę elity rządzącej, aby jej interesy były w większym stopniu uwzględnione. Ja zaliczam się do grupy, której zależy na zwiększeniu dzietności i postuluję wprowadzenie mechanizmów, które to spowodują. Właściwie chodzi nie o wprowadzenie, tylko przywrócenie. Od socjalizmu nie ma odwrotu, ale nie musi być to socjalizm na piątym biegu - ja proponuję przełączenie na drugi bieg. Rozwój ekonomiczny i przyzwoita dzietność jest np. w USA, Turcji, Brazylii - to nie jest model niemożliwy do realizacji.
I tak Cię lubię. :)
UsuńI ja Ciebie lubię - uczucia nie zawsze są zgodne z przynależnością ideowo-towarzyską :)
UsuńSzanowny Dibelisie.
OdpowiedzUsuńDzieci rodzą się w rodzinach.Nie wiem,kogo na ten "patriotyzm" nabierzesz,albo raczej wiem,ale nie powiem.Mogę Cię tylko zapewnić,że moje dzieci przyszły na świat z całą pewnością nie z przyczyn"patriotycznych",a sam nie uważam się z tego powodu za "patriotę".
Cytowany przez ciebie Zgryźliwy na swój sposób zdiagnozował przyczyny,ale nie napisał,jak ten problem rozwiązać.
Ty podjąłeś próbę rozwiązania tego problemu.
Trudno przewidzieć,na ile te twoje postulaty pomogą poprawić tzw.dzietność,ale nie zaszkodzi spróbować,bo z pewnością nie zaszkodzą.Tyle,że nie bardzo wiem,która partia mająca realne szanse wejścia do Sejmu ma to w swoim programie i czy będzie miała chęci i realne możliwości wprowadzić je w życie.
Bo że "potrzebujemy tylko rządu o charakterze narodowym, który zrealizuje ten program",to chyba oczywista oczywistość.
Moja diagnoza i sposób leczenia:
Faktem jest,że Polsce grozi kryzys demograficzny.
Ale faktem też jest,że mamy także kryzys rodziny.
I to jest główna przyczyna obecnego stanu w "w tym temacie",moim skromnym zdaniem.
Leczenie:
Zdefiniować poprawnie pojęcie rodziny i zacząć poważnie traktować zapis w Art. 18 Konstytucji RP,który stanowi, że małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej.
Tyle i tylko tyle.
Pozdrawiam serdecznie.
Do Szanownej Kiry.
Dziwisz się,ze twoja Matka chce mieć wnuka lub wnuczkę?
Sorki,oczywiście:
UsuńSzanowny Dibeliusie.
Nie dziwię się, ale pomimo mojej ogromnej wdzięczności za wszystko, co zrobiła, nie zamierzam jej go "dawać". A i Ty chyba nie żyłeś pod dyktando rodziców, prawda? Najwspanialsze relacje rodzinne mogą zostać zniszczone, jeśli jedna ze stron próbuje dyrygować życiem drugiej.
Usuń"A i Ty chyba nie żyłeś pod dyktando rodziców, prawda?"
UsuńDo pewnego wieku i nie "pod dyktando",starałem się czasem Rodziców słuchać,chociaż oczywiście różnie z tym bywało.
Gdy się usamodzielniłem i założyłem w własną rodzinę,nie zerwałem kontaktu z Rodzicami.
A gdy się urodziły dzieci,to ten kontakt nabrał większego "kolorytu".
I nie ukrywam,często,Dziadków "wykorzystywaliśmy" do pomocy w opiece nad dziećmi.
Pozdrawiam
Nie zamierzam zrywać z nimi kontaktu, ale te kilka lat namawiania mnie na dziecko (praktycznie od momentu ukończenia przeze mnie studiów) tak mocno nadwyrężyło relacje między mamą a mną, że... szkoda gadać. Bolesna sprawa.
UsuńSzanowny Józefie,
UsuńA ja oczywiście popieram Twój postulat przywrócenia roli rodziny. Państwo powinno pomagać, a nie niszczyć ją swoją ingerencją, działaniami różnych mopsów i groteskowych rzeczników. Te instytucje gnębią normalne rodziny, natomiast nie potrafią zapobiec patologicznym tragediom. Więc wreszcie rzecznik wymyślił tę słynną instrukcję dla dentystów: jeśli dziecko boi się zabiegów, to jest to sygnałem molestowania seksualnego. Nie wiadomo śmiać się, czy płakać.
Serdecznie pozdrawiam
@ Dibelius
OdpowiedzUsuńMyślę, że poza odmiennymi priorytetami oraz biedą jest jeszcze jeden, BARDZO WAŻNY czynnik, dla którego kobiety nie chcą rodzić dzieci. Otóż podświadomie (!) czują, iż żyją w bardzo licznych społecznościach, nie ma więc sensu dorabiać się potomstwa. To by tłumaczyło baby boom wśród emigrantów - tak Polek, jak i muzułmanek. W końcu one tworzą społeczność od nowa, gdyż z tą, do której przybyły, nie integrują się zbyt dobrze.
Założę się, że gdyby wysłać kilkanaście bezdzietnych par w wieku 25-35 lat na bezludną wyspę, dać im nie tylko dobre warunki do przeżycia (schronienie, jadło, etc), ale i szereg rozrywek, lecz bez możliwości powrotu na łono cywilizacji, to szybko by się zabrały za rozmnażanie. Tu nie chodzi tylko o bezpieczną starość. Tu chodzi o PODŚWIADOME (czyli nie mające nie wspólnego z egoizmem lub jego brakiem) stwarzanie "sobie" społeczności. Żyjąc w wielkim mieście nie odczuwasz potrzeby rozmnażania się - i słusznie. Żyjąc w maleńkiej społeczności - owszem.
Nie wiem juz na jakich zwiezretach to zaobserwowano... kiedy w okolicy bylo malo jadla, warunki zewnetrzne nie sprzyjajace do wychowu mlodych, bo i startym ciezko sie wiodlo, wtedy tym zwierzetom spadala plodnosc- ograniczaly bara bara...
UsuńTeori rozniastych mozna snuc bez liku. jedni beda sie rozmnazac aby tworzyc süpolecznosc, drdzy beda ja ograniczac bo bedzie im brak poczucia bezpoieczenstwa, ze mlode wychowaja...mozna nazywac jak sie chce, co czlowiek to powod lub jego brak powodu do posiadania potomstwa, lub tez jest im wsio ryba z kim , jak i gdzie, oraz ile tego przybytku po seansach:))
@ Kiro,
UsuńZgodzę się z tym biologicznym instynktem "na plus" - bezludna wyspa, emigracja, ale też np. wojna - to czynniki "zagrożenia" podświadomie zwiększające dzietność.
Ale życie w licznej społeczności niekoniecznie zmniejsza dzietność - np. aglomeracje Trzeciego Świata. Polska poza aglomeracjami i większymi miastami wyludnia się - i na tych opustoszałych terenach wsi i miasteczek nie widać zwiększenia przyrostu. Współczesna cywilizacja wymaga grupowania się ludzi w aglomeracjach, bo tylko one zapewniają pracę, szkoły, infrastrukturę komunikacyjną i kulturalno-rozrywkową.
Widzisz, Dibeliusie, problem w tym, że i w miastach nie ma zbyt dużej dzietności. A że na wsi jest mała? Cóż, zastanówmy się, czy ludzi ze wsi cechuje aż tak odmienna mentalność od mieszczuchów. Mnie się wydaje, iż jedni i drudzy nie mają już "swojej" społeczności, lecz czują się częścią polskiego społeczeństwa, które zapewnia ZŁUDNE poczucie sporej liczebności.
Usuń"Założę się, że gdyby wysłać kilkanaście bezdzietnych par w wieku 25-35 lat na bezludną wyspę, dać im nie tylko dobre warunki do przeżycia (schronienie, jadło, etc), ale i szereg rozrywek, lecz bez możliwości powrotu na łono cywilizacji, to szybko by się zabrały za rozmnażanie".
OdpowiedzUsuńSzanowna Kiro.
Jaką to "bezludną wyspę" wybrałaś do swojego eksperymentu i czego on ma niby dowieść?Przecież taki eksperyment możesz przeprowadzić w każdym porządnym laboratorium na myszkach,szczurach,królikach itp.
Jeżeli te twoje wybrane pary będą miały zabezpieczone środki do życia,dach nad głową i "szereg rozrywek",nie wnikając w szczegóły,ale rozumiem,że "dla każdego coś dobrego",to przyjmując,że te kobiety są płodne,a mężczyźni nie impotenci,nie założę się z tobą.
A tak na marginesie.
Gdyby te "dobre warunki do przeżycia" Państwo polskie zabezpieczyło swoim obywatelom,to po co eksperymentować "na "bezludnej wyspie"?
Chyba piszę niejasno. Przeczytaj, proszę, ostatnie zdanie z mojego komentarza z 21:09.
UsuńSkomentowałem:
UsuńKira28 października 2013 13:31
Powtarzam: chodzi o poczucie (złudne!!!), że nie potrzeba większej ilości pobratymców.
UsuńGdy moja żona była w kolejnej ciąży,nie zawracałem sobie głowy takimi pierdołami,ale jak zarobić na powiększającą się rodzinę.
UsuńDlatego też mam problem ze zrozumieniem,o czym piszesz.
Pozdrawiam.
Dokladnie. na nic tu przyblizanie teorii o zludnym poczuciu, ze mamy wystarczajaca liczbe pobratymcow. Wydaje mi sie, ze wiekszosc ludzi dazy do posiadania potomstwa. problem w tym, jak w dzisiejszych czasach zarobic na rodzine.
Usuń@ Józef, Ania
UsuńStaram się wyjaśnić, dlaczego mamy niż demograficzny. Rozumiem, że wg Was żyjemy w tak straszliwej nędzy, że nawet adwokaci, biznesmeni, politycy czy celebryci nie mogą sobie pozwolić na więcej niż jedno, góra dwójkę dzieci. I że nie ma absolutnie czynnika zwanego "zmianą mentalności", tak? Jakby praca była pewna i lepiej płatna, to każde małżeństwo dorobiłoby się potomstwa w liczbie sztuk 4-8, a wszystkie przed dziesiątą rocznicą ślubu. ;)
PS. Tak na serio: wy jednak nie jesteście typowi przedstawicielami rodu ludzkiego, jeśli marzyliście o wielodzietnej rodzinie. Spójrzcie na bogaczy z pierwszych stron gazet, zwłaszcza modelki, aktorki: Ile z nich ma dzieci, ale dopiero wtedy, kiedy już nie da się odremontować ciała na tyle, by służyło za wabik dla facetów? I wtedy biorą się za rodzenie: ot, żeby dopełnić swoje - jakże udane - życie dzidziusiem.
UsuńJeśli chodzi o tzw. szarych ludzi, to obstaję przy tym, że NAJWAŻNIEJSZĄ przyczyną jest zmiana priorytetów (bo po co się męczyć?) oraz złudne poczucie, że zawsze znajdzie się ktoś, kto jednak... zechce się męczyć. ;) I że na starość będziemy jednak mieli jakiegoś opiekuna, np. w postaci wykwalifikowanego pielęgniarza, którego urodziła inna kobieta. ;)
Dlaczego "złudne"? Ano, moje pokolenie, pokolenie wyżu demo (rocznik 81) może potrzebować tych opiekunów dopiero za kilkadziesiąt lat. I wówczas naprawdę trzeba będzie się bić o porządnego "podcieracza pup". ;)
Ale może się mylę. Może faktycznie jest nas bardzo dużo i prognozowanie na 50 lat naprzód nie ma sensu?
"Staram się wyjaśnić, dlaczego mamy niż demograficzny. Rozumiem, że wg Was żyjemy w tak straszliwej nędzy......itd"
UsuńStaraj się wypowiadać za siebie.Gdzie napisałem,ze przyczyną zbliżającej się katastrofy demograficznej jest jakaś "nędza"?
I nie obraź się,ale moim zdaniem twoje "wyjaśnienia" niczego nie wyjaśniają.
"Jakby praca była pewna i lepiej płatna, to każde małżeństwo dorobiłoby się potomstwa w liczbie sztuk 4-8, a wszystkie przed dziesiątą rocznicą ślubu. ;)"
Siebie także w tym "wyjaśnianiu" uwzględniłaś?
W takim razie,przykładowo ośmioro ślicznych i zdrowych dzieci wypada życzyć.
Pozdrawiam.
Widzisz, drogi Józefie, to była ironia. Gdyby wystarczyło mieć dobrze płatną pracę, to nie byłoby bezdzietnych z wyboru.
UsuńNiech Ci bedzie, ze celebryci i inni maja dzieci wtedy kiedy juz na ciele daleko sie nie pojedzie. A ja mysle inaczej. Na rodzine trzeba tez miec czas... jezeli oni ciagle siedza w terminach, w rozjazdach, wystepach, jezeli zycie rodzinne to u nich wspolnie zejdzona kolacja swiateczna i to tez wcisnieta, bo terminy gonia to...jaki tu czas na dzieci? Czas i pieniadz. U nich ich czas to pieniadz, nie rodzina. W takim zyjemy galimatjasie, w takim napieciu , ze albo pracujesz i dajesz z siebie wszystko aby na juz nie zwykly chleb, ale na chleb z okladem wydolac, wiec na co te dzieci? Dziecko sie przeciez samo nie wychowa tak aby bylo wsparciem dla rodzica na starosc.
UsuńNo ale i wsrod nich mamy "dobre"- nazwijmy to patriotyczne przyklady. Mucha dwojeczke ma, Chylinska trojke, Walesa pieknie sie sprawil, Litza bodaj siodemke posiada, Figura dwojke...w sumei to kazde z nich ma dzieci, moze nie tak jak wyzej wymienieni ale maja...
Pamietam tylko jedna rozmowe ze znajoma, ktora ma dwoje dzieci. syn wkroczyl w wiek dorosly, corka powoli z niego wychodzi...
Usuń"Jak ona moze miec dziecko?- prawi znajoma o corce- zajecia na uczelni do pozna. w wolnych dniach stoi na stoiskach w marketach i robi "pokazy", reklamy z kawa, zacheca do sprobowania. Egzamin koncowy, goni egzamin...ona zajec full. kiedy ona czas na bycie maka bedzie miala? jakos sie przeciez utrzymac musi- nie wyrobimy calosc studiow jej pokryc, tym bardziej, ze i syn zaczal". dziewczyna ma jakies 28 lat i chyba w koncu zakonczy studiowanie. Ale czasu na "milosc" i dzieci jak na lekarstwo.
Droga Aniu.
OdpowiedzUsuńDzieci można nie mieć z wielu powodów.Są tacy coby bardzo chcieli,ale nie mogą.Pozostaje czasem tylko adopcja.
Ale moim skromnym zdaniem,z całą pewnością nie z "nędzy" albo z braku czasu.
Dla mnie dzieci to skarb.A teraz kochane wnusie.....urwisy.Ciągle coś dziadkowi napsocą.
Pozdrawiam
Szanowny Dibeliusie. Cieszy mnie niezmiernie ze jako jeden z niewielu zrozumiales przekaz mojej notki. Jednoczesnie ten fakt mnie przeraza iz tak niewielu rozumie I zdaje sobie sprawe z powagi sytuacji.
OdpowiedzUsuńInna sprawa za .ieszkajac od ponad 10 lat na emigracji pisalem z pozycji eurocywilizacji jako calosci.
Niewiele mnie obchodza polskie dylematy typu bachor albo kariera bo wiem z czy mam do czynienia. Nie z kim, nie mylmy pojec.
Opowiesci komentujqcych bajkopisarzy jak to wystarczy sypnac vroszem a zrobi sie baby boom mnie osobiscie rozwala.
Dyskusja z tego typu porabancami mnie zwyczajnie meczy.
Duren jeden z drugim nie opusci swej gminy a udaje madrego. Dla inych tego typu madrych...
Tlumaczenie durniom ze kasa niczego nie zalatwi w kwestii xemografii przypomina rozmowe z odkurzaczem. Z ta roznica ze odkurzacz predzej by zrozumial zlozonosc problemu.
Kraje zachodu europy trenuja od 40 lat opcje kasa za bachory I co? I jajco. Z tegoskazonego pokolenia nie da sie nic juz wycisnac poza skrajnym egoizmem I sobkostwem.
Oni ie zrozumieja juz gdzie lezy probpem. To poza zasiegiem ich powiedzmy intelektu. Szare komorki odlecialy juz dawno do krainy wiecznych lowow I wole pogadac se z odkurzaczem.
Twoja propzycja product placement dzieci jako przyklad sukcesu jest ze wszech miar godzien rozwazenie.
Moim zdaniem pomysl jest genialny.
Zamiast propagowania singielstwa propagowa ie slicznych ladnie ubranych dzieciakow jako imperatyw sukcesu. Genialne!
Pozdrawiam serdecznie
Szanowny Niedzisiejszy,
UsuńWprawdzie mój tekst jest polemiką, ale w najistotniejszych elementach jesteśmy zgodni. Pomyślałem, że odwoływanie się do pozytywnych cech ludzkiej natury jest daremne, stąd moja propozycja rozwiązania.
Serdecznie pozdrawiam
@ Dibeliusie
OdpowiedzUsuńWidzę, że zamiast egoizmu bezdzietności proponujesz egoizm dzietności. Wszystko po to, żeby zapewnić przetrwanie "naszej cywilizacji". Tylko co to za cywilizacja - oparta na tępym i bezmyślnym naśladownictwie (nie mylić z rozsądnym naśladownictwem)? Sorry, ale kiedy to czytam, to trzymam za ten niż demograficzny kciuki...
Na złość mamie odmrożę sobie uszy? Poruszyłaś ciekawy temat.
UsuńNie można żyć poza cywilizacją. Można wybierać - nasza cywilizacja ma wady i zalety, zmienia się, stała się globalna - bo obejmuje rozwinięte kraje na wszystkich kontynentach. Jednak jest też do wyboru np. burkowaty ortodoksyjny islam, albo entuzjastyczno-patriarchalna cywilizacja północno-koreańska.
Ja wybieram model tradycyjny. Kupiłem sobie w Ikei rattanowy fotel. Trochę się zapada, bo sznurki na dole się poprzecierały. Ale siadam sobie na tym fotelu na tarasie, popijam whisky i wyobrażam sobie, że zamiast tujów i magnolii mam przed sobą pole bawełny, na którym uwijają się czarni niewolnicy.
Chyba tui, nie tujów. Chociaż nie wiem, może u Ciebie w ogrodzie znajdują się same samce. ;)
UsuńNie, nie na złość. Po prostu każda cywilizacja, która wyżej stawia tępy pęd do rozwijania "się" - właśnie: w jakim celu? - kosztem jednostki, jest ZŁA. Propaganda państwowa ZAWSZE będzie propagandą, nie mądrością - a czy nie do tej powinno się dążyć? Tak jak do szczęścia, nie do POZORÓW sukcesu.
Spójrz na Japonię, Chiny... Zwłaszcza tę pierwszą. Wspaniała kultura, technika oszałamiająca, mają chyba wszystko - ale jakie są koszty? Karoshi, hikikomori, samobójstwa młodzieży, która nie potrafi się dopasować... Jedno wielkie mrowisko pełne ludzkich robocików.
Japończycy niewątpliwie załamaliby się, gdyby zapoznali się z Twoją opinią, że ich cywilizacja jest jakimś nieporozumieniem.
UsuńOni już się załamują. I nawet seksu im się odechciewa. Ichniejsi demografowie już biją na alarm. :)))))
UsuńOdnośnie "tujów" naturalnie masz rację.
UsuńA odnośnie przyczyny spadku dzietności w Japonii i Polsce.
OdpowiedzUsuńProsta odpowiedź - nie chce mi się mieć dzieci, bo wolę poświęcić swój czas i pieniądze dla siebie.
Odpowiedź moralisty: W proteście przeciwko niedoskonałości cywilizacji nie pozwolę wykorzystać swojego brzuszka dla jej przedłużenia.
To nie protest, tylko naturalna konsekwencja poczynań owej cywilizacji. Nikt normalny zresztą nie robi dzieci dla dobra innych ludzi.
Usuń