Łączna liczba wyświetleń

sobota, 28 marca 2015

Lot z bezbożnym

Współczesne społeczeństwo jest społeczeństwem tolerancji. Każdy jest równy, każdemu trzeba dać szansę. Osoba po przejściach problemów psychiatrycznych może zostać pilotem, psychol morderca po odsiedzeniu 25 lat wychodzi na wolność, terroryści islamscy mogą spokojnie funkcjonować w społeczeństwie europejskim, dysleksja i dyskalkulia to zaburzenia – a nie nieuctwo, otyłość to puszystość, anoreksja to sylwetka top modelki, para homoseksualistów to małżeństwo i może adoptować dzieci, mężczyzna może obciąć sobie jaja, albo tylko udawać, że to zrobił, aby być uważanym za wzór nowoczesnej kobiety.

Oczywiście nie mam na myśli tradycyjnej tolerancji – niechętnego znoszenia czegoś, czego się nie akceptuje, ale współczesną tolerancję lewacką – bezkrytyczne uwielbianie wszelkich odstępstw od normy zdrowia fizycznego i psychicznego ze szczególnym uwzględnieniem zboczeń seksualnych. Tradycyjne społeczeństwo z tradycyjną tolerancją jest hierarchiczne – osoby zdolne, pracowite, zdrowe psychicznie, prospołeczne zajmują wyższe i kierownicze stanowiska, mniej zdolni i pracowici – stanowiska niższe i pracownicze, osoby antyspołeczne są usuwane na bok, a w skrajnych przypadkach eliminowane. We współczesnym lewackim tyglu początkowo wszystko się miesza. Walka z dyskryminacją ze względu na płeć, rasę, orientację seksualną, walka ze zbrodnią nienawiści sprowadza się szybko do solidaryzmu lewactwa, osoby normalne są konsekwentnie wykluczane z wyższych stanowisk.

Rdz 1:26  wreszcie rzekł Bóg: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!»

Społeczeństwo tradycyjne to odwzorowanie boskiego ładu. Szambo lewackiej tolerancji to bezbożność.

Przy 4:14-17,19 Na drogę bezbożnych nie wchodź i nie krocz drogą złych ludzi! Unikaj jej i nie wchodź na nią, odwróć się od niej i omiń ją! Bo nie zasną, dopóki nie popełnią czegoś złego, a sen ich odleci, jeżeli nie doprowadzą kogoś do upadku, bo chleb który jedzą to chleb bezeceństwa, a wino które piją to gwałt. 19 Droga bezbożnych jest jak ciemna noc, nie wiedzą na czym mogą się potknąć.

„Dopóki...nie doprowadzą kogoś do upadku”  - bezbożny pilot doprowadził 149 osób do śmiertelnego upadku.

Kiedy podczas konferencji prasowej w czwartek reporter zapytał francuskiego prokuratora z Marsylii Briece Robina jakiej religii wyznawcą był Lubitz, Robin odpowiedział, że nie wie i dodał „nie sądzę, aby to stanowiło przyczynę”.


Z tego co donoszą media interesował się bieganiem, lataniem, muzyką pop – ale nie było w jego życiu istotnego miejsca dla Boga.

Bezbożność społeczeństwa i bezbożność jednostki – prowadzą do katastrofy.

Ps 10:2-11 Z powodu pychy bezbożnego trapi się ubogi. Niech uwikłają się w knowaniach, które obmyślili! Bo pyszni się bezbożny zachcianką swoją, a chciwiec bluźni i znieważa Pana. Bezbożny myśli w pysze swojej: Nie będzie dochodził... Nie ma Boga. Oto całe rozumowanie jego. Zabiegi jego w każdym czasie udają się, sądy twoje nie obchodzą go i wszystkimi przeciwnikami gardzi. Mówi w sercu swoim; Nie zachwieję się, nigdy nie spotka mnie nieszczęście. Przekleństwa pełne są usta jego, także fałszu i obłudy. Pod językiem jego krzywda i nieprawość. Czatuje za węgłem zagród, skrycie zabija niewinnego a oczy jego wypatrują nieszczęśnika. Czyha w kryjówce jak lew w gęstwinie, czyha, aby porwać ubogiego. Porywa ubogiego, zarzucając sieć swoją. Schyla się, przyczaja, i wpadają w szpony jego nieszczęśliwi. Mówi w sercu swoim: Zapomniał Bóg, zakrył oblicze swoje... Nigdy nie będzie widział...

Jeśli, jak mówią niektóre źródła, dokonał konwersji na islam, to jawnie rozpoczął służbę szatanowi.

(...) źródła wskazują, że drugi pilot Airbusa w ciągu 6-miesięcznej przerwy w szkoleniu na pilota dokonał konwersji na islam i następnie na rozkaz na rozkaz radykalnych muzułmanów lub osobiście inspirowany (...) Koranem zadecydował o dokonaniu masowego mordu. Śledztwo koncentruje się na radykalnym meczecie w Bremie, w którym często przebywał. Można założyć, że tak jak Mohamed Atta przed atakiem na Nowy Jork otrzymał instrukcje ze ścisłego otoczenia meczetu.




poniedziałek, 23 marca 2015

Walka z hitleryzmem we współczesnej Polsce

Śmiertelni wrogowie USA i Iran prowadzą negocjacje w sprawie programu nuklearnego Iranu. W zamian za zapewnienie pokojowego charakteru programu – zadeklarowania i wprowadzenia ograniczeń technologicznych i międzynarodowej kontroli – państwa zachodnie zniosą sankcje gospodarcze. Amerykański sekretarz stanu John Kerry i irański minister spraw zagranicznych Javad Zarif wydają się być w dobrej komitywie. Ważną polityczną przesłanką jest wspólne poparcie USA i Iranu dla rządu Iraku w walce z państwem islamskim. Znamienne jest, że Michelle Obama gościła w tym roku w Białym Domu występy z okazji Norouz – rozpoczynającego się na wiosnę aryjskiego Nowego Roku. USA okazały w ten sposób szacunek dla kontynuowanej od starożytności kultury Iranu. Nawiasem mówiąc - nazwa „Norouz” przypomina o wspólnych indoeuropejskich korzeniach: No Rouz = Nowy Rok = New Year. John Kerry być może wyszedł trochę przed szereg, wspominając w wywiadzie o konieczności rozpoczęcia negocjacji z sojusznikiem Iranu – syryjskim prezydentem Baszarem al-Asadem. To istna herezja – bo do tej pory głównym aksjomatem wyznawców arabskiej wiosny było: Asad musi odejść.

Ocieplenie w relacjach USA – Iran może zapoczątkować zmianę strategicznych sojuszy na Bliskim Wschodzie i naturalnie budzi wściekłość Izraela i sunnickich państw arabskich. Premier Izraela Benjamin Netanjahu posunął się do tego, że nie zaproszony przez prezydenta Obamę, przybył do USA i w Kongresie wygłosił przemówienie krytykujące rozmowy z Iranem. Jak widać – polityka jest bardziej skomplikowana niż prostoduszny światopogląd większości polskiej inteligencji, że „wszystkim panie, Żydy rządzą”.

Okazuje się, że jeśli gdzieś rządzą – to niestety właśnie u nas. Najpierw w centrum Warszawy zbudowano za w większości państwowe fundusze Muzeum Historii Żydów, a teraz kiedy planuje się obok budowę pomnika poświęconego Polakom ratującym Żydów antypolskie środowiska żydowskie rozpoczęły zmasowane protesty.

List otwarty do Komitetu Budowy Pomnika Sprawiedliwych przy Muzeum Historii Żydów Polskich

(...) chcemy wyrazić głęboki sprzeciw wobec akcji budowy pomnika Sprawiedliwych w pobliżu Muzeum Historii Żydów Polskich. Tym bardziej boleśnie nas to dotyka, że pomysł ten wyszedł ze strony środowiska żydowskiego. (...)

Ten symbol odbiera głos tysiącom istniejących żydowskich świadectw i liczniejszym jeszcze tym, które nie zostały zapisane, ponieważ ich bohaterowie nie przeżyli, i które nie są opowieścią o Sprawiedliwych, lecz o szantażach, donosach, wykorzystaniu, wyrzuceniu, wytropieniu, ograbieniu i śmierci.


Nie chodzi o to, aby pomnika Polakom ratującym Żydów nie stawiać. Chodzi o to, gdzie to robić. Plac przy Muzeum Historii Żydów Polskich na Muranowie to miejsce, w którym w czasie wojny znajdowało się getto. Tu nie było Sprawiedliwych i Ratujących. Tu był głód, bieda, nędza, rozpacz, a w końcu śmierć. Tu były próby wydostania się na "aryjską" stronę. Nie zawsze udane. "Tych kilka ulic i skwerów stanowi jedyną w swoim rodzaju strefę pamięci, na której terenie powinno się przede wszystkim oddać cześć żydowskiemu cierpieniu, a nie polskiemu heroizmowi," napisali w kwietniu przedstawiciele Centrum Badań nad Zagładą Żydów.


Wierzę, że porozumienie Zachodu z Iranem i budowa pomnika Polaków ratujących Żydów przy Muzeum Historii  Żydów w Warszawie staną się przełomem i odejściem od współczesnej kontynuacji hitleryzmu. Do tej pory jedynym przywódcą światowym, który konsekwentnie zdaje sobie sprawę z zagrożenia faszyzmem jest prezydent Rosji Władimir Władimirowicz Putin.


piątek, 13 marca 2015

Nienawiść czy miłość?

W lewackim radiu RDC psycholog Santorski przedstawił ciekawą myśl. Przyczyną lęku przed czymś może być ukryta, nieuświadomiona tęsknota, fascynacja. Całe życie bał się jazdy na nartach. Jako starsza osoba został zmuszony dokonać pierwszego kroku w tym sporcie, aby towarzyszyć synom. Instruktor kazał mu ruszyć z niewysokiej, ale obfitującej w muldy góry. Poczuł paniczny strach, który w trakcie jazdy zamienił się w satysfakcję. Okazało się, że za tym właśnie cały czas tęsknił – poczuciem wolności, pędem.

Ponieważ radio jest lewackie nasunęła mi się od razu refleksja o ateistach. Czy w fanatycznym zwalczaniu Boga przez ateistów wojujących nie kryje się chorobliwa fascynacja? Większość ateistów „słabych” (nie wypowiadających się na temat istnienia lub nieistnienia Boga), agnostyków i – wstyd powiedzieć – katolików powierzchownych zachowuje dystans wobec kwestii teologicznych i szerzej – metafizycznych. Katolicy powierzchowni ogólnie ufają nauczaniu Kościoła w tych kwestiach i nie próbują osobiście intelektualnie się angażować, czy głębiej interesować. Zacietrzewienie ateistów „silnych” można porównać z zawziętością przedstawicieli frontu katechetycznego z drugiej strony, którzy chcieliby wszystkich do wszystkiego nawracać i kontrolować. W historii obie te grupy przejawiały zachowania fanatyczne i totalitarne, jednak ostatnio mieliśmy do czynienia ze zbrodniami ateistów komunistycznych. Czy lęk ateistów przed Bogiem i nienawiść do niego nie jest przejawem ukrytej, nieuświadomionej fascynacji i miłości? Może niektórzy z nich w dzieciństwie byli przykładnymi, głęboko wierzącymi katolikami, chodzili do kościoła, uczęszczali na lekcje religii? Może w jakimś momencie przeżyli moment głębokiego rozczarowania i buntu, spowodowanego kontaktem z nieprofesjonalnym, niekulturalnym, chamskim, albo nadmiernie miłym księdzem? Miłość łatwo zamienia się w nienawiść, i odwrotnie...

Domeną lewaków jest z kolei zwalczanie faszyzmu. Wykazują głęboką nienawiść do faszyzmu i oskarżają o faszyzm wszystkich swoich przeciwników, lub tych, którzy im się w jakikolwiek sposób narazili. Narodowy socjalizm – jak choćby sama nazwa wskazuje, jest ruchem lewicowym. Faszyzm i komunizm miały charakter totalitarny, klasa rządząca zapewniała społeczeństwu socjal, w zamian wymagała ślepej wierności. Oba systemy miały charakter wojenny, uznawały jedną grupę za wybraną – w pierwszym przypadku Niemców, nordyków, w drugim – klasę robotniczą, zaś inną grupę za śmiertelnego wroga – w pierwszym przypadku Żydów i rasy „niższe”, w drugim kapitalistów i imperialistów. Bliskość obu totalitaryzmów potwierdzona jest przez labilność ich aktywistów – bezproblemowe przechodzenie od jednego systemu do drugiego:

Zdaniem historyka Jana Foitzika, rządząca w dawnej NRD partia komunistyczna, Socjalistyczna Partia Jedności Niemiec (SED), w większym stopniu niż dotąd sądzono przyjmowała w swoje szeregi byłych nazistów. W 1954 roku stanowili oni 27 proc. jej członków.

O ustaleniach niemieckiego naukowca z renomowanego monachijskiego Instytutu Historii Współczesnej (IfZ) pisze w niedzielę tygodnik "Der Spiegel".

Od 1946 roku SED przyjmowała do swoich szeregów dawnych członków Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników (NSDAP), a w 1947 roku uznała, że należy ich traktować "na równi" z innymi obywatelami.

Kierowana przez Adolfa Hitlera NSDAP zdobyła w 1933 roku władzę w Niemczech, stając się organizacją masową, liczącą pod koniec wojny 7,5 mln członków.

W 1954 roku, pięć lat po powstaniu NRD, rządząca partia składała się w 27 procentach z byłych członków NSDAP. Jeszcze więcej - nieco ponad 32 proc. - stanowili oni wśród pracowników administracji publicznej.


Czy okazywana na każdym kroku nienawiść lewaków do faszyzmu nie jest w istocie fascynacją i zamiłowaniem?




sobota, 7 marca 2015

Moja wizja Kościoła przyszłości

W kościele w Prószkowie obok tradycyjnej zainstalowano elektroniczną kropielnicę. Wierny podkłada dłoń, spada kilka kropel wody święconej, co sygnalizuje chwilowa zmiana światła z niebieskiego na czerwone. Proboszcz wyjaśnia, że rozwiązanie to zapewnia lepszą higienę. Niektórzy obawiali się, że stały zbiornik wody może zawierać zanieczyszczenia biologiczne i stać się przyczyną infekcji. Elektroniczna kropielnica wysyła też informację sms-em o wyczerpaniu się zapasu wody święconej i o ilości osób, które z niej skorzystały. Większość wiernych wykazała otwartość na innowację i przyjęła ją z zadowoleniem.




Pomysł elektronicznej kropielnicy stał się dla mnie zachętą i inspiracją do przedstawienia doraźnego szkicu własnych koncepcji unowocześnienia Kościoła.

Kościół porównałbym do staroświeckiej armii wyposażonej w masy czołgów, przestarzałych samolotów, piechoty, armii, na którą wydaje się ogromne kwoty, ale która jest kompletnie bezradna na współczesnym polu walki. Rzeczywistym odpowiednikiem tej staroświeckiej armii są rzesze źle wyszkolonego kleru, nieefektywnie wykorzystywanego, niepotrzebna biurokracja kościelna, uporczywa kontynuacja dysfunkcjonalnych aktywności. Odejście wiernych od Kościoła, które już nastąpiło w Europie Zachodniej, nieuchronnie dociera do Polski. Większość młodzieży jest skutecznie zniechęcana katechezą oraz psychiczną traumą przygotowań do pierwszej komunii i bierzmowania. Największym dramatem jest jednak brak przygotowania chrześcijan do obrony i solidarności w obronie. Byliśmy mordowani przez ateistów – np. reżim komunistyczny, jesteśmy nadal obrażani przez niektórych ateistów, współcześnie tysiące chrześcijan jest mordowanych przez islamistów w Syrii i Iraku, chrześcijanki są porywane i zamieniane w niewolnice seksualne. Islamizacja ma już mocne przyczółki w Europie. Powracając do analogii militarnej – zamieniłbym Kościół w mniejszą, ale nowoczesną i profesjonalną armię – w pełni wykorzystując nowoczesną technikę oraz psychologię i socjologię.

Elektroniczna kropielnica w małym, prowincjonalnym kościółku jest moim zdaniem psychologicznym przełomem i wielkim krokiem Kościoła w przyszłość. Zainspirowany tym przykładem przedstawię parę własnych pomysłów:
  • karta identyfikacyjna katolika – aby korzystać ze zwiększającej się liczby automatycznych procedur wierny będzie identyfikować się kartą, ewentualnie dodatkowo skanem dłoni
  • elektroniczny konfesjonał – wierny po dokonaniu identyfikacji zasiada w konfesjonale przed ekranem, wybiera język i rodzaj grzechu, łączy się z krajowym centrum sakramentu pokuty. Spowiedź nie jest prowadzona przez przypadkowego, często źle przygotowanego i nieuprzejmego lub wręcz gburowatego kapłana, lecz przez doświadczonego specjalistę z doskonałym przygotowaniem w zakresie psychologii. Ograniczamy koszty i czas zużywany przez kapłanów i wiernych na spowiedź – przy tradycyjnej metodzie kapłan nieraz siedzi bezczynnie w konfesjonale, albo pojawiają się kolejki wiernych. Taniej jest wstawić więcej elektronicznych konfesjonałów niż zatrudniać na pełen etat kapłanów. Odbycie elektronicznej  spowiedzi będzie odnotowywane w centralnym rejestrze i stanowić warunek skorzystania z sakramentu komunii.
  • elektroniczna komunia – wierny podchodzi do automatu. Po dokonaniu identyfikacji i pozytywnej weryfikacji w centralnym rejestrze wydawany jest opłatek zabezpieczony folią. Dla uniknięcia świętokradztwa przy tym sakramencie konieczna jest jednak asysta kapłana lub pracownika ochrony, który dopilnuje natychmiastowego przyjęcia opłatka i wyrzucenia folii do odpowiedniego pojemnika. Opcjonalnie mógłby być wydawany też – po automatycznej weryfikacji wieku w centralnym rejestrze – pojemnik z niewielką ilością wina. Rozwiązanie sprawne i higieniczne.
  • elektroniczny organista – większość organistów prezentuje żenujący poziom muzyczny. Należałoby zapewnić obsługę organistów tylko w wybranych świątyniach, ale powinni być to artyści poziomu Mozarta, Bacha, Beethovena. Natomiast w większości kościołów o wiele lepszy efekt przyniosłoby zainstalowanie profesjonalnego systemu audio i skorzystanie z bogatego skarbca perfekcyjnych wykonań muzyki sakralnej.
  • elektroniczna msza święta – w kilku wybranych kościołach w kraju odbywają się msze transmitowane na telebimy w mniejszych lokalnych kościołach. W ten sposób wysoką jakość, profesjonalizm i uroczystą oprawę uzyskujemy nawet w małych, prowincjonalnych kościółkach. Transmitowanie mszy byłoby zaszczytem dla wybranej parafii. Uzyskujemy wyższą jakość i ograniczenie zatrudnienia. W wielu parafiach odbywa się kilka mszy niedzielnych i konieczne jest zatrudnianie większej ilości kapłanów, reprezentujących na ogół marny poziom profesjonalny. Msza elektroniczna pozwoliłaby ograniczyć koszty, zatrudnić mniejszą liczbę kapłanów, za to lepiej przygotowanych. W każdej parafii, o ile to możliwe, powinna odbywać się jednak przynajmniej jedna tradycyjna msza święta prowadzona przez kapłana.
  • lepszy kontakt kapłana z wiernymi – automatyzacja procedur kościelnych powinna pozwolić kapłanowi maksymalnie wykorzystać swój czas na rzeczywisty kontakt z wiernymi. Jednym z głównych obowiązków księży byłyby godziny przeznaczone na osobiste, niezbiurokratyzowane spotkania z wiernymi – rozmowę, wysłuchanie problemów, udzielanie im porad, ewentualnie pomocy.
  • przygotowanie chrześcijan do obrony – oprócz nauki psychologii i socjologii głównym tematem nauki w seminariach powinno być przeszkolenie wojskowe. Księża oprócz sztuk walki powinni opanować strzelanie, obsługę nowoczesnej broni – moździerzy, ręcznej broni przeciwpancernej i przeciwlotniczej, dział, wyrzutni rakiet, transporterów opancerzonych, czołgów. Wybrani klerycy zostaliby przeszkoleni w pilotażu helikopterów bojowych. W każdej parafii powinna zostać powołana milicja chrześcijańska, której członkowie byliby dowodzeni i szkoleni przez kapłana, odbywaliby ćwiczenia, pełnili straż. W wybranych obiektach – np. klasztorach powstałyby dobrze zabezpieczone magazyny broni gotowej do użycia przez milicję chrześcijańską.
A zaczęło się od elektronicznej kropielnicy...