Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 26 października 2014

Synod o rodzinie - weto dla zboczeńców

W Watykanie odbył się Synod Biskupów o rodzinie. Synod jest instytucją doradczą. Nie podejmuje decyzji, ale uchwala wnioski większością kwalifikowaną dwóch trzecich.

Dokument posynodalny - Relatio Synodi - którego treść ogłoszono 18 października, przyjęto nie całościowo, ale głosując oddzielnie nad każdym z 62 jego punktów.

Najwięcej zastrzeżeń obecnych wywołały punkty 52-56, dotyczące stanowiska Kościoła wobec rozwiedzionych i homoseksualistów. Stosunkowo najniższą aprobatę zyskał punkt 52., mówiący o możliwości dopuszczenia do Eucharystii rozwodników, którzy powtórnie zawarli związki małżeńskie: poparło go 104 ojców synodalnych, podczas gdy przeciw było 74. Dyskusyjny okazał się też następny punkt, nawiązujący do tej samej tematyki, za którym głosowało 112, a przeciw było 64, podobnie jak punkt 55 (o opiece duszpasterskiej nad homoseksualistami): 118 do 62.

Komentując wyniki głosowania i sam dokument dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej ks. Federico Lombardi SI zwrócił uwagę, że wspomniane wyżej trzy punkty z najniższą aprobatą uzyskały większość nie kwalifikowaną, ale względną.


Zablokowanie liberalizacji wobec rozwodników i homoseksualistów jest sukcesem konserwatywnego nurtu Kościoła, którego przedstawicielem jest nasz arcybiskup Gądecki:

Relacjonując obrady synodalne, abp Gądecki zwrócił szczególną uwagę na konieczność poszanowania tradycji i wcześniejszego nauczania Kościoła na temat rodziny i małżeństwa. 

– Nauczanie o małżeństwie i rodzinie nie zrodziło się na tym synodzie, tylko trwa tak długo, jak trwa Kościół

- Naszym głównym zadaniem duszpasterskim jest wsparcie rodziny, a nie uderzanie w nią – mówił metropolita poznański (...)


Papież Franciszek wezwał do rozsądku i umiarkowania, ostrzegając zarówno skrajnych konserwatystów, jak i liberałów:

- Pokusa, przemienienia kamieni w chleb, aby przerwać długi, ciążący i bolesny (por. Łk 4,1-4), a także przemienienia chleb w kamień, by rzucić nim na grzeszników, słabych i chorych (por. J 8,7), to znaczy, aby przekształcić go „w ciężary nie do uniesienia” (Łk 11, 46).

- Pokusa, aby zejść z krzyża, aby zadowolić ludzi, a trwania na nim, żeby wypełnić wolę Ojca; pochylenia się przed duchem tego świata, zamiast go oczyścić i nagiąć do Ducha Bożego.


Religie potrafią bardzo silnie ingerować w kwestie obyczajowe, czego współczesnym przykładem jest islam. Głównym przesłaniem tej religii stała się kontrola obyczajowa. Muzułmanie mogą cieszyć się takimi atrakcjami jak na przykład chłostanie kobiet za nieodpowiedni strój, kamienowanie kobiet za flirt, wieszanie homoseksualistów.

Obyczajowość to nie moralność. Zasada moralności: nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe ma charakter uniwersalny. Obyczajowość zmienia się w czasie i jest inna w różnych kulturach, ma charakter umowny. 100 lat temu w Europie dziecko pozamałżeńskie było hańbą dla kobiety, obecnie taka sytuacja jest akceptowana. Nasz konserwatywny podróżnik Cejrowski zaproszony przez Indian na wieczorne spotkanie nie wahał się założyć obowiązkowego tam stroju – brak ubrania, oprócz owinięcia penisa liściem i podwiązania lianą.

Współczesny świat jest tak wypełniony przez naukę, technikę, media, że mogłoby się wydawać, że nie potrzebuje religii. Wiele osób czuje się jednak zagubionych w tym matriksie i potrzebuje wsparcia. Konwersje na totalitarny obyczajowo islam są jednak wyjątkami. Praktyka religijna we współczesnej Europie powinna skoncentrować się na kwestiach wiary, moralności, wsparcia psychologicznego, doskonalenia duchowego, a nie na teologii oraz kontroli obyczajowości.

Wzorzec obyczajowości wymagany przez Kościół Katolicki był w Europie społecznym standardem do połowy poprzedniego wieku. Współczesne społeczeństwo funkcjonuje pomimo powszechności antykoncepcji, współżycia pozamałżeńskiego, rozwodów, konkubinatów, tolerowania homoseksualistów. Kontrast teorii głoszonej przez Kościół i społecznej praktyki jest tak drastyczny i szokujący, iż powoduje w społecznej świadomości ograniczenie funkcji, roli i misji religii do kilku zakazów obyczajowych, które wypierają kwestie wiary i moralności. Chrześcijaństwo staje się w tym sensie łagodniejszą formą islamu. Większość wiernych nie mając wpływu na zmiany interpretacji doktryny żyje jakby coraz bardziej obok oficjalnej praktyki Kościoła. Nie buntują się, pełni pokory próbują w swoim sumieniu pogodzić sprzeczności, albo też nie poświęcają kwestiom religijnym uwagi.

Z drugiej strony konserwatywna fiksacja obyczajowa Kościoła fascynuje i przyciąga zboczeńców, którzy z rozkoszą pokonaliby ten bastion. Marzą o ślubach pedalskich, zakonnicach z krzyżami w zadku. Nieustannie krytykują przypadki pedofilii kleru, ale tak obleśnie i namolnie, że jawnie przeziera z tego ekscytacja i zazdrość. Trudno sobie wyobrazić, jakie jeszcze robactwo może wypełznąć z ich lewackich mózgów.

Kolejny synod za rok powróci do kwestii rodziny. Mam nadzieję, że Duch Święty wskaże naszym biskupom rozsądne rozwiązanie tych problemów.

sobota, 18 października 2014

Genderyzm a islamizm

Dzisiaj w lewackim radiu RDC wysłuchałem rozmowy z genderystką profesorką Moniką Płatek. Wiodącym tematem była krytyka mody na młodość. Zadano pytanie: dlaczego kobieta, aby czuć się wartościowa, musi wyglądać młodo i atrakcyjnie. Dlaczego kobieta, która nie jest już młoda i piękna, czuje się bezwartościowa? Dlaczego kobieta w wieku na przykład 36 albo 61 lat, która przytyła, przekroczyła rozmiar 36-38, która ma zmarszczki, nie może być pewna i zadowolona z siebie, nie może siebie zaakceptować? Naturalnie profesorka Płatek i prowadząca rozmowę lewacka dziennikarka akceptowały siebie pomimo całkowitego nie spełniania wymogów młodości i urody. Ale dlaczego większość kobiet ulega temu imperatywowi? Wiedza gender daje oczywistą odpowiedź: Winni są mężczyźni. To oni dla swoich korzyści stworzyli mechanizmy kulturowe, które manipulują kobietami już od najmłodszego wieku. Czytają kolorowe czasopisma  i zamiast prawniczkami, naukowczyniami, ministerkami pragną zostać modelkami, celebrytkami, obiektami adoracji i pożądania seksualnego. Dla mężczyzn przydatność kobiet ogranicza się do roli seksualnej i służebnej i tak mają zostać wychowane.

Naturalnie akceptuję tezę, że o wartości człowieka nie przesądza młodość i uroda i powinniśmy do niedostatków w tym zakresie odnosić się z dystansem i zdrowym rozsądkiem. Jednak przypisanie przez gender „winy” za ten społeczny imperatyw spiskowi mężczyzn jest oczywistym absurdem. Dążenie kobiet do atrakcyjności seksualnej jest naturalnym socjobiologicznym instynktem. Kobiety które potrafiły skutecznie zadbać o swoją atrakcyjność łatwiej znajdowały wartościowych partnerów, miały więcej dzieci. Cecha „dążenia do atrakcyjności” przenoszona przez geny utrwalała się w kolejnych pokoleniach. Wystarczy wybrać się z kobietami do marketu. W większości przypadków niezmordowanie buszują po sklepach z odzieżą i kosmetykami, pomimo apeli znudzonych towarzyszących im mężczyzn. Kobiety upiększają się nie tylko dla mężczyzn, ale także same dla siebie, co można zaobserwować w grupach towarzyskich, czy zawodowych, w których dominują. Promowanie młodości i urody przez media to nie efekt spisku, ale faktu, że się to dobrze sprzedaje, bo jest na to zapotrzebowanie społeczne. Taka jest po prostu natura kobiet – pragną czuć się młodo, być piękne, dobrze ubrane, pragną seksu z odpowiadającymi im partnerami. Dlatego genderystki, które próbują uświadomić kobietom, że są zmanipulowane, które próbują rozpocząć walkę o wyzwolenie kobiet skazane są na pozostanie żałosną sektą. Ich lewackim poprzednikom – komunistom – udało się wyzwolić klasę robotniczą. Efekt znamy – gdyby ci robotnicy mogli, masowo uciekliby do państw kapitalistycznego wyzysku, narastający bunt, terror, bankructwo. Próby praktycznego wdrożenia ideologii niezgodnych z naturą ludzką skazane są na upadek.

Feministyczna ideologia gender definiuje więc  ideał kobiety zdefeminizowanej: rozczochranej, siwej, bez makijażu, pomarszczonej, otyłej, ubranej w workowate stroje. W założeniu ma się ten ideał przeciwstawiać spiskowi mężczyzn, ale w praktyce przeciwstawia się naturze kobiet.

Uderzyła mnie zbieżność głównego przedmiotu zainteresowań genderyzmu i islamizmu – kwestii kontroli nad kobietami.Istotą islamizmu jest utrwalenie panowania mężczyzn nad kobietami poprzez zmuszenie ich do odejścia od naturalnych zachowań. Kobiety w islamizmie nie mają prawa być piękne, kuszące, pewne siebie, pragnące seksu. Islamistyczny ideał kobiety to aseksualny potwór ukryty pod worem. Zadziwiające podobieństwo do opisanego wyżej ideału urody gender. Różnica obu ideologii polega na tym, iż celem islamistów jest zniewolenie kobiet przez mężczyzn, zaś celem genderystek wyzwolenie kobiet z niewoli mężczyzn. Cele przeciwstawne, ale metoda ta sama – zmuszanie kobiet do odejścia od naturalnych zachowań w imię ideologii.

Genderyzm w naszej cywilizacji pozostanie żałosną modą grupki lewackich kretynów, ale islamizm jest realnym zagrożeniem. Z satysfakcją śledzę doniesienia z frontu walki przeciwko islamistom w Iraku i Syrii. Kurdyjskie dziewczyny nie chciały stać się seksualnym łupem dżihadystów. Wstąpiły w szeregi kurdyjskich wojowników. Są nie tylko energiczne i wojownicze, ale starają się wyglądać atrakcyjnie. Niech natura zwycięży.



niedziela, 12 października 2014

Dyskryminacja Cyganów w Polsce

Październikowa letnia pogoda zachęciła mnie do odwiedzenia Ciechocinka, w XIX wieku największego uzdrowiska na terenie rozbioru rosyjskiego (Królestwa Polskiego). W związku z dogodną komunikacją kolejową miasteczko to nazywano „przedmieściem Warszawy”. Także obecnie jest przyjemny dojazd autostradą A1. Do wizyty zachęcił mnie entuzjastyczny opis największego w Europie basenu solankowego w Dzienniku Toruńskim Nowości:

Ciechociński basen został otwarty w 1932 roku przez prezydenta Ignacego Mościckiego. W tym czasie dzieło architektów Romualda Gutta i Aleksandra Szniolisa było jedynym takim obiektem w Europie. Przez dziesięciolecia basen był wizytówką uzdrowiska niemal tak sławną, jak tężnie. 

Pomyślałem, że z rozkoszą zanurzyłbym się w leczniczej słonej wodzie i powdychał ożywczego powietrza z okalających basen tężni.



Najpierw zobaczyłem tężnie. Wstęp na kilkukilometrową ścieżkę za symboliczną opłatą.



Z słona góry konstrukcji spływa słona woda. Rzeczywiście czułem, jak z każdym krokiem słony powiew mnie uzdrawia.



Kilkukilometrowa konstrukcja służy w istocie do produkcji soli, która zbiera się w drewnianym korycie na dole. Wreszcie doszedłem do basenu.



Słabo widać przez te krzaki, ale są to niestety tylko ruiny basenu.


Fragmenty ruin ozdobione interesującymi malowidłami.

Nurtowało mnie pytanie, dlaczego to najważniejsze w XIX wieku polskie uzdrowisko, znakomicie rozwinięte w okresie międzywojennym, znajduje się obecnie w stanie bliskim ruiny. Wyjaśnił mi to sympatyczny starszy pan, z którym nawiązaliśmy rozmowę w kawiarni. Ciechocinek to także centrum kultury cygańskiej. Tutaj mieszka legendarny piosenkarz i kompozytor Don Wasyl, twórca zespołu Don Wasyl i Cygańskie Gwiazdy. W Ciechocinku odbywa się Międzynarodowy Festiwal Piosenki i Kultury Romów – największy cygański festiwal w Europie organizowany w Polsce od 1997.



Według rozmówcy z kawiarni rząd w Warszawie dyskryminuje Ciechocinek właśnie dlatego, że stał się nieoficjalną stolicą i centrum kultury polskich Cyganów. Zrobiło mi się przykro. Myślę, że nasz rząd powinien zaprzestać rasistowskiej polityki.

sobota, 4 października 2014

Kazirodztwo - o jeden most za daleko dla profesora Hartmana.

Postępowa część społeczeństwa zna doskonale profesora Jana Hartmana, pełniącego rolę autorytetu moralnego, kierownika Zakładu Filozofii i Bioetyki Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, przewodniczącego Krajowej Rady Politycznej partii Twój Ruch, w latach 2007–2013 członka (w tym od 2010 – wiceprezesa) Żydowskiego Stowarzyszenia B’nai B’rith Polska. Zawsze w pierwszym szeregu walki o postęp, walki z faszyzmem, antysemityzmem, kołtunerią. Ukończenie studiów na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim predestynuje go jednak szczególnie do zaangażowania na odcinku zwalczania Kościoła Katolickiego. Dla przykładu parę cytatów z jego znakomitego bloga w tygodniku Polityka:

Rekolekcje dla biskupa

Jesteś biskupem Kościoła katolickiego? Świetnie! Ten tekst jest przeznaczony właśnie dla Ciebie. Witaj. Nazywam się Jan Hartman. Mieszkam w Krakowie, jestem filozofem i zajmuję się trochę teorią polityki. (...)

Inaczej w przypadku katolicyzmu. Wielu ludzi myśli, że skoro katolicyzm jest religią większości, rządowi wolno stanowić prawa odzwierciedlające to, co katolicy uważają za prawo boże czy prawo naturalne, a więc przekonania i dogmaty kościoła. Tymczasem właśnie tego robić im nie wolno!

Jak widać, świeckość państwa polega na tym, że doktryny religijne (ani religii mniejszościowych, ani większościowej) nie mają wpływu na rządzenie i stanowienie prawa.

http://hartman.blog.polityka.pl/2014/07/29/rekolekcje-dla-biskupa/

Okazuje się, że pedofilów w sutannach jest dwudziestokrotnie więcej, niż twierdzili dotychczas! Nie jeden na tysiąc, lecz dwudziestu na tysiąc! Dwóch na sto! Jeden na pięćdziesięciu! Oznacza to ni mniej ni więcej, że po świecie grasuje 8260 księży pedofilów. To cała dywizja zboczonego wojska. Na Polskę przypada z tego statystycznie aż 570! Jeśli wierzyć papieskim ekspertom, z prawdopodobieństwem bliskim pewności mamy w Polsce ponad 500 księży pedofilów (XP)!

Jak daleko musi się jeszcze posunąć kryminalizacja kościoła, by rząd zaczął postrzegać tę organizację w sposób, na jaki zasługuje?

http://hartman.blog.polityka.pl/2014/08/23/alarm-570-ksiezy-pedofilow-idzie-po-nasze-dzieci/

Jak widać ofiarnie angażuje w zwalczanie zboczeńców w Kościele i w ogóle w zwalczanie zboczenia, jakim jest Kościół. Naturalnie nie kłóci się to z popieraniem postępu. Jego niedawny wpis blogowy pochwalający kazirodztwo okazał się jednak akcją „o jeden most za daleko”.  Konserwatywne społeczeństwo polskie nie potrafiło rozpocząć na ten temat dyskusji na poziomie, zdradzili nawet towarzysze z lewackiego Twojego Ruchu:

Prof. Jan Hartman został wykreślony z rejestru członków Twojego Ruchu. Powodem jest publikacja dotycząca kazirodztwa - poinformowało we wtorek wieczorem biuro prasowe TR.(...)

Jak podkreślał, jego celem było przekazanie tego, co "profesorowie etyki przy rządzie RFN podnoszą w kwestii kazirodztwa". Hartmana zainspirowała dyskusja, która w ostatnich dniach przetoczyła się w Niemczech po tym, jak tamtejsza Rada Etyki zaproponowała, aby zmienić prawo i odstąpić od karania kontaktów seksualnych między dorosłym rodzeństwem.

Na pytanie, czy jest autorem słów "jeśli udaje się powiązać harmonijnie miłość macierzyńską albo bratersko-siostrzaną z miłością erotyczną, to osiąga się nową, wyższą jakość miłości i związku", odparł, że to przytoczenie argumentu, który się pojawił w niemieckiej dyskusji. - Ten tekst jest referujący - stwierdził.

Zapytany o kolejny fragment, "w dobie skutecznej antykoncepcji czas postawić sobie pytanie: co właściwie może dziś służyć za usprawiedliwienie zakazu kazirodztwa?", odparł, że doktryna, która stoi za bardzo surowym traktowaniem kazirodztwa jest zupełnie niespójna ze współczesną doktryną prawną, bo z jednej strony podaje się argumenty religijne, a z drugiej eugeniczne, których nigdzie indziej się nie stosuje. - Chodzi o to, że dzieci z takich związków mogą urodzić się niepełnosprawne. Innym parom, które są zagrożone takim problemem się takich argumentów nie przedstawia - powiedział.

Zdaniem Hartmana burza wokół jego wpisu na blogu, "w pewnym sensie rozpoczęła dyskusję o kazirodztwie". - Ta dyskusja nas czeka, dotrze do nas tak czy inaczej - ocenił.

I dodał: - Okaże się, że jest bardzo dużo ludzi, rodzeństw przyrodnich, które żyją ze sobą, cierpią, bo są przestępcami.

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/hartman-wyrzucony-z-twojego-ruchu-za-tekst-o-kazirodztwie-sms-od-palikota,473344.html

Warto podkreślić wątek „harmonijnego połączenia miłości macierzyńskiej z miłością erotyczną” w kontekście jego zaangażowania w zwalczanie pedofilii.

Na szczęście są jeszcze grupy lewackie, które solidaryzują się z profesorem Hartmanem. Oprócz niezawodnej profesor Magdaleny Środy jest to na przykład środowisko Krytyki Politycznej:

Daliśmy się zaszantażować konserwatywnej mentalności.

Jakub Dymek: Czy twoim zdaniem profesor Jan Hartman w swoim krótkim wpisie na temat kazirodztwa powiedział coś szokującego? Albo inaczej: coś, co usprawiedliwia późniejsze wydarzenia, od skandalu medialnego po wyrzucenie z partii i konsekwencje dyscyplinarne ze strony Uniwersytetu Jagiellońskiego?

Marta Konarzewska: Oczywiście, że nie. Ani Hartman nie powiedział nic szokującego, ani nie ma usprawiedliwienia dla dyscyplinarnych kroków podjętych przez Uniwersytet i wyrzucenia z partii politycznej. Więcej, nie ma w jego słowach nic niebezpiecznego politycznie i etycznie. Dlaczego? Bo gdy mówiąc „kazirodztwo” mamy na myśli dobrowolną relację erotyczną dwójki dorosłych osób, która nie krzywdzi żadnej z nich ani nikogo poza tą relacją, to otwieramy debatę, dla której powinno być miejsce. Trzeba sobie specjalnie „niebezpieczeństwo” i „zagrożenie” dopisać, jak w przypadku sprawy Hartmana, by to mogło oburzać.

To z lęku wzięły się uwagi takie, jak „nie wiem, co Hartman pije, a jak nie pije, to niech się napije i idzie spać". To oznaka tego, że czyjś świat zadrżał w posadach. Nic już nie mówmy, prześpijmy to! Oczywiście tak naprawdę lęk jest o to co zawsze, czyli że wraz ze zniknięciem zakazów zniknie możliwość ich przekraczania.


Nieodzownym argumentem jest zaznaczenie, że powodem oporu konserwatystów przed zboczeniami jest ich lęk.

Art. 201
Kto dopuszcza się obcowania płciowego w stosunku do wstępnego, zstępnego, przysposobionego, przysposabiającego, brata lub siostry, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Rok     liczba postępowań wszczętych      liczba przestępstw stwierdzonych
2013   42       18
2012   40       21
2011    40       27
2010   46       135
2009  51        51


http://statystyka.policja.pl/st/kodeks-karny/przestepstwa-przeciwko-6/63502,Kazirodztwo-art-201.html