Łączna liczba wyświetleń

środa, 23 lipca 2014

Społeczeństwo postgenderowe

Nie ma już dziwek na Placu Pigalle. Poprzednim razem musiałem uciekać przed natrętną starszą panią, teraz można spokojnie zwiedzać. Czyżby ustawa o karaniu klientów grzywną 1.500 euro okazała się skuteczna? Seks heteroseksualny w społeczeństwie postgenderowym powinien być stopniowo, ale konsekwentnie eliminowany.

Większą aktywność wykazują natomiast czarni. Przed wejściem do Luwru wystawili obywatelski kordon sprzedawców tandetnych pamiątek. Natomiast kiedy zszedłem schodami ze wzgórza Montmartre, byłem nieco zdyszany. Potworny upał, a do tego widok niezliczonych Japonek w infantylnych strojach – króciutkie spódniczki, a do tego wzorzyste rajstopy lub podkolanówki. Zatrzymałem się, aby wyciągnąć z plecaka butelkę z wodą. Natychmiast zagadnął mnie czarny. Zapytał z jakiego kraju jestem – pochwalił się znajomością zwrotu „dzień dobry”, poinformował, że sam pochodzi z Senegalu. W ręku trzymał kolorowy sznurek i namolnie proponował, że założy mi na palec i przymierzy. Tłumaczył, że przecież nie utnie mi palca i nie muszę nic kupować. Wyczułem wyrafinowaną socjotechnikę handlową i stanowczo odmawiałem. Wreszcie wyrwałem się z jego objęć, wtedy pogonił za mną drugi czarny, zdenerwowany, że kolega tak głupio wypuścił klienta. Ale i temu uciekłem. Maszerując dalej bulwarem de Rochchouart natknąłem się jednak na dobrą setkę czarnych maszerujących środkiem ulicy i bijących w tam-tamy. Poprzedzały ich radiowozy policyjne. Rytm bębnów wprawiał w ekstazę, której się jednak nie poddawali, gniewnie pokrzykując. Najwyraźniej protestowali przeciwko doznawanym w społeczeństwie krzywdom. Przyszłość należy jednak do czarnych. Symbolem tego jest dla mnie dzielna murzynka, którą widziałem w metrze. Na plecach i wydatnej pupie trzymała niemowlaka przymocowanego kolorową chustą, którą zawiązała sobie na obfitych piersiach. Spracowaną dłoń wsparła na wózku z paruletnim dzieckiem. Wózka trzymała się dodatkowo para starszych dzieci – chłopiec i dziewczynka. Zadziwiająca była ich prospołeczność – kiedy dziecko w wózku zaczęło krzyczeć, po kolei dołączyły się wszystkie przeraźliwie wyjąc. Biali o takim przyroście naturalnym mogą zapomnieć. Dziecko w społeczeństwie postgenderowym jest tylko chwilową zabawką dla kobiet pragnących doznać dreszczyku emocji związanych z aborcją. Natomiast czarni śmiało zapełniają lukę demograficzną w klasie średniej – widać ich na wielu merytorycznych stanowiskach pracy. Wiele murzynek jest szczupłych, świetnie ubranych, wyglądają jak modelki.

Maszerując bulwarem de la Chapelle wkroczyłem natomiast w obszar odmiennego folkloru. Język francuski nagle zastąpiony został przez arabski. Mężczyźni przesiadują gdzie się da głośno rozmawiając i gestykulując, poza tym pogrążeni w lenistwie. Kontrastują z nimi młodzi, ale poważni dżihadyści z brodami zdecydowanie kierujący się w różnych kierunkach, zapewne na stanowiska walki o islam. Przemykające kobiety w hidżabach z torbami wypełnionymi zakupami. Wszechobecna muzyka arabska i niezliczone rożny na których pieką się kurczaki, czy inne jagnięta. W sklepie z sukniami ślubnymi wszystkie manekinki z chustkami na głowie. Do tego większość sukni nie białych, ale kolorowych – na przykład czerwonych ze złotymi ozdobami. Mimo to młode Francuzki wolą Arabów, niż Europejczyków, politycznie poprawnych, ale aseksualnych, genderowo wyjałowionych. Spostrzegłem taką szczęśliwą rodzinę na ulicy de Maubeuge. Młody, pewny siebie, przystojny Arab z przyjacielem murzynem, a po drugiej stronie z żoną, ewidentnie Europejką. Szli naprzeciwko mnie, rozmawiali. Nagle Arab zatrzymał się i z półobrotu przyłożył żonie porządnego kopa w tyłek. Sądziłem, że to rubaszny żart w stylu tutejszego folkloru. Ale kiedy przechodzili koło mnie, spostrzegłem, że dziewczyna miała łzy w oczach.

Ta scenka najlepiej ilustruje przyszłość społeczeństwa postgenderowego.