Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 30 stycznia 2014

Arabska wiosna i Majdan

Egipt – jedno z największych regionalnych mocarstw Afryki i Ukraina – jedno z największych i najludniejszych państw Europy znalazły się w obliczu ludowych rewolucji.

„Arabska wiosna” w Egipcie obaliła rządy wieloletniego prezydenta Mubaraka, do władzy doszło Bractwo Muzułmańskie. Rozpoczęto intensywną islamizację kraju np. ograniczanie praw kobiet, prześladowania chrześcijan, wymuszanie ortodoksyjnej obyczajowości, praktyczne likwidowanie trójpodziału władz, uchwalono totalitarną konstytucję. Działania te wywołały jednak masowe protesty, palenie siedzib partii rządzącej. Armia poparła protestantów i obalono reżim islamistycznego prezydenta Mursiego. Niedawno Egipcjanie w dwudniowym głosowaniu poparli nową, liberalną konstytucję. Na nowego prezydenta prawdopodobnie kandydować będzie dowódca armii gen. Abd el-Fatah Said es-Sisi.

„Pomarańczowa rewolucja” na Ukrainie, wsparta przez Unię Europejską i Polskę, unieważniła wybór Janukowycza na prezydenta. Po okresie euforii rządy „pomarańczowych” skończyły się kryzysem i kompromitacją. Była premier Tymoszenko znalazła się w więzieniu, a do władzy doszedł niestrudzony Janukowycz. Jego spektakularne rzucenie się w ramiona Rosji, poprzez rezygnację z umowy stowarzyszeniowej z Unią,  okazało się jednak zbyt mocnym zagraniem. Nie docenił patriotyzmu społeczeństwa ukraińskiego. Masowe, wielotygodniowe protesty na Majdanie w Kijowie i innych miastach doprowadziły do dymisji rządu Azarowa. Protestanci domagają się jednak nowych wyborów prezydenckich i parlamentarnych. „Majdan” wspierany jest przez licznych unijnych i polskich polityków, z wizytą wybrał się nawet Jarosław Kaczyński. Co komentuje ks. Isakowicz:

„To pseudorewolucja. Na Majdanie mają głos bojówki nacjonalistyczne. To nieprawdopodobna agresja z obu stron. Protestujący robią wszystko, żeby prowokować. To już anarchia. Liderzy Majdanu nad tym nie panują i wkrótce mogą dojść do sytuacji, kiedy Majdan obróci się przeciwko nim. Majdan zapoczątkuje piekło”- mówi Ks. Isakowicz-Zaleski w Kontrwywiadzie RMF FM. „Polscy politycy sławią na Majdanie zabójców z UPA, a przyjaźń z diabłem nie jest niemożliwa. Jarosław Kaczyński jadąc na Majdan popełnił tragiczny błąd. Nie ma chyba orientacji z sprawach ukraińskich. Ołeh Tiahnybok to genialnie wykorzystał” - tłumaczy.


Kryzys w Egipcie i kryzys na Ukrainie to przykład naiwnego zaangażowania polityków europejskich, którzy na słowo „demokracja” reagują jak pies Pawłowa. „Demokracja” kojarzy im się z ciepłymi posadkami, dostępem do „żłobu” i posłusznym społeczeństwem skutecznie kontrolowanym środkami propagandowymi i socjotechnicznymi. Poza granicami Europy okazuje się jednak, że demokracja to środek do wywołania upiorów. W przypadku Egiptu – upiora islamizacji, w przypadku Ukrainy – upiora nacjonalizmu banderowskiego.

Społeczeństwo Egiptu potrafiło przywrócić stabilność. Istotnym czynnikiem jest niewątpliwie ciągłość społeczno-kulturowa tego narodu funkcjonująca pomimo obcych najazdów od kilku tysięcy lat. Kiedy w Egipcie kwitła starożytna cywilizacja, przodkowie Słowian ganiali jeszcze po stepach, a może lasach. Pytanie czy i jaką stabilność zdołają przywrócić Ukraińcy? Raczej rozczarowaniem dla Polski byłby powrót do ideałów rzezi wołyńskiej. Jako rozsądne oceniam słowa tych polskich polityków, którzy wzywają Ukraińców do pokojowego rozstrzygnięcia problemów i nie próbują popierać żadnej ze stron.

Rozwiązanie kryzysu na Ukrainie nastąpi zapewne po zakończeniu Igrzysk w Soczi 23 lutego.

sobota, 25 stycznia 2014

Cejrowski o buddyzmie

Uwaga: aby wpisać lub zobaczyć wpisany komentarz kliknij na dole "Wczytaj więcej..." bo liczba komentarzy przekroczyła standardowy limit

Lubiłem programy Wojciecha Cejrowskiego, ale nie spodobał mi się film przedstawiający buddyzm jako religię szatana:




W dalszej części programu autor znalazł posągi Buddy w bardziej ustronnej okolicy i dał upust swoim uczuciom klepiąc je pogardliwie po głowie.

Nie wszyscy katolicy mają taki stosunek do innych religii:

2 lutego 1986 roku, w Madrasie, w Indiach, na czole Jana Pawła II uczyniono znak tilak. Ta czerwona sproszkowana pasta jest znakiem Sziwy, legendarnego hinduistycznego bóstwa. Otrzymanie tilaka pieczętuje odbiorcę na czciciela Sziwy. 5 lutego, będąc jeszcze w Madrasie, Jan Paweł II pozwolił by jego czoło naznaczono "świętymi popiołami" (vibhuti).

Jan Paweł II osobiście zorganizował panreligijne spotkanie, które odbyło się 27 października 1986 roku w Asyżu. Pośród najprzeróżniejszych niekatolickich, antykatolickich i pogańskich osobistości zaproszonych do wzięcia udziału był anglikański arcybiskup Runcie, prawosławny arcybiskup Methodios, buddysta Dalajlama, metodysta Emilio Castro, jak również wybrani hindusi, sikhowie, szintoiści, jainiści, animiści, muzułmanie, wyznawcy zoroastryzmu, żydowscy rabini, i w końcu, szaman z indiańskiego plemienia Crow z Montany – pan John Pretty-on-Top.

Bezsprzecznie, Jan Paweł II hołduje "błędnemu zapatrywaniu, że wszystkie religie są mniej lub więcej dobre i chwalebne"; czyli, opinii potępionej w Mortalium animos, której zwolennicy "od religii, przez Boga nam objawionej, odstępują zupełnie". Co oznacza, że są apostatami.


Kluczowe znaczenie według mnie ma interpretacja pierwszego przykazania: Nie będziesz miał cudzych bogów przede Mną. Pełna treść tego przykazania zawarta jest w punkcie 2083 Katechizmu i w Księdze Wyjścia:

Wj 20, 3-5

3 Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! 4 Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! 5 Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył (...)

Cejrowski zachowuje się zgodnie z dosłowną treścią tego przykazania – walczy z bałwanami. 

Jednak katolicy i prawosławni także obdarzają obrazy i posągi kultem. Jak wyjaśnia Katechizm:

2132 Chrześcijański kult obrazów nie jest sprzeczny z pierwszym przykazaniem, które odrzuca bałwochwalstwo. Istotnie "cześć oddawana obrazowi odwołuje się do pierwotnego wzoru"  i "kto czci obraz, ten czci osobę, którą obraz przedstawia". Cześć oddawana świętym obrazom jest "pełną szacunku czcią", nie zaś uwielbieniem należnym jedynie samemu Bogu.

Obrazom nie oddaje się czci religijnej ze względu na nie same jako na rzeczy, ale dlatego, że prowadzą nas ku Bogu, który stał się człowiekiem. A zatem cześć obrazów jako obrazów nie zatrzymuje się na nich, ale zmierza ku temu, kogo przedstawiają.

Nie wszystkie treści Pisma Świętego interpretujemy dosłownie. Moim zdaniem istotą pierwszego przykazania jest wezwanie do nie uprzedmiotowienia Boga – w postaci rzeźby, obrazu, ale także słownych opisów teologicznych. Katechizm mówi o niepoznawalności Boga:

42.  Bóg przewyższa wszelkie stworzenia. Trzeba zatem nieustannie oczyszczać nasz język z tego, co ograniczone, obrazowe i niedoskonałe, by nie pomieszać "niewypowiedzianego, niepojętego, niewidzialnego i nieuchwytnego" Boga z naszymi ludzkimi sposobami wyrażania. Słowa ludzkie pozostają zawsze nieadekwatne wobec tajemnicy Boga.

43. Mówiąc w ten sposób o Bogu, nasz język ujawnia wprawdzie swój ludzki charakter, ale w istocie odnosi się do samego Boga, chociaż nie może Go wyrazić w Jego nieskończonej prostocie. Trzeba bowiem pamiętać, że "gdy wskazujemy na podobieństwo między Stwórcą i stworzeniem, to zawsze niepodobieństwo między nimi jest jeszcze większe" , i że "mówiąc o Bogu, nie możemy określić, kim On jest, ale wyłącznie kim nie jest i jakie miejsce zajmują inne byty w stosunku do Niego.

206. (…) To imię Boże jest tajemnicze, tak jak Bóg jest tajemnicą. Jest ono imieniem objawionym, a zarazem w pewnej mierze uchyleniem się od ujawnienia imienia, i właśnie przez to wyraża ono najlepiej, kim jest Bóg, który nieskończenie przekracza to wszystko, co możemy zrozumieć lub powiedzieć o Nim; jest On "Bogiem ukrytym" (Iz 45, 15). (…)

Teologie światowych religii można w maksymalnym skrócie i uproszczeniu scharakteryzować: 
  • judaizm i islam – jeden Bóg
  • protestantyzm – jeden Bóg w 3 osobach
  • katolicyzm i prawosławie – jeden Bóg w 3 osobach plus kult Maryi plus kult świętych
  • hinduizm i większość rodzimowierców – jeden Bóg w wielu osobach
  • buddyzm – prawo karmy (sprawiedliwości moralnej), nirwana jako absolut, kult Buddy

Zakładając, że istnieje kilku konkurencyjnych bogów walczących pomiędzy sobą, wyznawcy boga XXX powinni unieść swoje bałwany i ruszyć przeciwko wyznawcom boga YYY i boga ZZZ. Wtedy taka walka na śmierć i życie ma sens. Także nienawiść i wzajemna pogarda dla swoich bałwanów.

Jeśli jednak pierwsze przykazanie ma sens – Bóg jest jeden i poszczególne religie różnią się jego opisami teologicznymi. Istotny jest Bóg, a nie jego obrazy, rzeźby, opisy, które są tylko środkami pomocniczymi, prowadzącymi ku Niemu. Jako katolik uważam, że moja religia jest najlepsza, ale szanuję inne religie. Jednak w praktycznej ocenie danej osoby bardziej istotna jest dla mnie jej postawa etyczna, niż jej deklaracje teologiczne lub deklaracje ateistyczne.

Zdaję sobie sprawę, że symbole używane przez różne religie są umowne, pomocnicze, niedoskonałe, może przypadkowe – ale szanuję je szanując w ten sposób ich wyznawców. Dlatego nie po drodze mi z nurtem katolicyzmu reprezentowanym przez Cejrowskiego. Ale nie podobają mi się także chamskie, przepraszam – rubaszne, prowokacje ateistów próbujących udowodnić coś, co jest dla mnie oczywiste. (Dlatego przestaję tolerować prowokacje o takim charakterze)

sobota, 18 stycznia 2014

Warszawska awantura o "Czterech Śpiących"

Pomnik Braterstwa Broni zwany potocznie „Czterech Śpiących” na placu Wileńskim usunięty na czas budowy metra podzielił mieszkańców Warszawy. Pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej rozdawali mieszkańcom ulotki przypominające, że stanowi on symbol dominacji sowieckiej nad Polską i nie powinien być ponownie ustawiany.





Opis    Pomnik Braterstwa Broni (Warsaw; Poland)
Data   2006
Źródło           Praca własna
Autor Ireneusz S. Wierzejski

Napis na pomniku głosi:

Chwała bohaterom Armii Radzieckiej Towarzyszom broni, którzy oddali swe życie za wolność i niepodległość narodu polskiego, pomnik ten wznieśli mieszkańcy Warszawy 1945 r.



Natomiast środowisko Gazety Wyborczej konsekwentnie broni obiektu. Na jej zlecenie przeprowadzono sondaż w którym ponad połowa zapytanych mieszkańców opowiedziała się za przywróceniem pomnika. Autorytetem moralnym zaangażowanym w sprawę ze strony redakcji jest Seweryn Blumsztajn:

Nie jestem specjalnie przywiązany do "Czterech śpiących", nie wychowałem się na Pradze i nie pod "śpiącymi" się z dziewczyną umawiałem, tylko jestem przeciw burzeniu pomników. Są świadectwem epoki, świadkami naszej pamięci. Rozumiem, że trzeba było pozbyć się Dzierżyńskiego - to był zbrodniarz, ale czepiać się jakichś smutnych czerwonoarmistów co tu stoją już 60 lat? A skąd nasze wnuki będą wiedziały o tym, że Armia Czerwona na Pradze czekała aż powstanie wygaśnie? (...)

Na przykład nie jestem miłośnikiem postaci Romana Dmowskiego, ale do głowy mi nie przyjdzie, by burzyć jego pomnik. Niech sobie młody narodowiec robi tam ślubną fotkę. Ja, kiedy widzę zgarbioną sylwetkę pana Romana, myślę o getcie ławkowym na uczelniach, o które walczyli jego uczniowie. Może zresztą młody narodowiec myśli o tym samym? No i mamy dzięki temu pomnikowi jakąś wspólną polską pamięć?


I parę  pryncypialnych komentarzy:

wincenty_o   
Kiedyś straszył nas sowiecką dominacją i zniewoleniem.
Ale dziś to jest tylko pomnik 600 tysięcy sowieckich żołnierzy poległych w drodze na Berlin na naszej ziemii.
Sałdatow, na których czekały żony i dzieci i nigdy się ich powrotu nie doczekali.
Oni w swoim przekonaniu nieśli nam wolność, której nie mogli przynieść bowiem sami byli zniewoleni przez satlinowski reżim.
"Tiomnaja nocz"...

misiak-pysiak   
Gdyby Turcy rozumowali jak zacietrzewieni IPNowcy - nie zachwałyby się w ich kraju najcenniejsze GRECKIE budowle świata. Odpieprzcie się od CZterech Śpiących, oszołomy. Zbudujcie sobie kolejny kościółek i tam przesiadujcie, a od Stolicy WARA

an_dziolek24  
Tak rozumując należy jak najszybciej zburzyć zamek w Malborku, bo wiadomo, co Krzyżacy wyprawiali na ziemiach polskich. A od śpiących wynocha.




 http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Czterech_Spiacych.jpg
Opis Pomnik Braterstwa Broni w Warszawie
Data   22 czerwca 2010
Źródło           Praca własna
Autor Cezary Piwowarski

Dla polskich środowisk patriotycznych pomnik stanowi symbol podboju Polski w wojnie rozpoczętej agresją Niemiec i ZSRR w 1939 roku i 50-letniego zniewolenia. Ale powinniśmy też zrozumieć i uszanować wrażliwość środowisk lewicowych. Dla nich 1945 rok to moment triumfalnego powrotu. W usytuowanym także przy placu Wileńskim gmachu Dyrekcji Kolei Państwowych przejściowo mieściły się najważniejsze organy władz komunistycznych. W gmachu tym i w jego okolicy masowo więziono, torturowano i mordowano polskich patriotów. Oprawcy mogli wreszcie wziąć odwet na „polskich panach” za doznane poniżenia, za „getto ławkowe”.

Nie burzmy pomników – hasło ogólnie słuszne, czy jednak element polityki historycznej?

Niektóre środowiska bardzo konsekwentnie prowadzą politykę historyczną. W 3 numerze Najwyższego Czasu Tomasz Sommer w artykule „ Antypolonizm w Muzeum Holokaustu i ... w Kazimierzu Dolnym” opisuje interwencję związaną ze zdjęciem opublikowanym na stronach Muzeum Holokaustu w USA. Zdjęcie przedstawiało roześmianego policjanta w hitlerowskim mundurze stojącego nad leżącym na ulicy, skulonym, skopanym Żydem. W opisie do zdjęcia znajdowała się informacja, że to polski „granatowy” policjant. Po przesłaniu przez redakcję NCz zażalenia na ten oczywisty fałsz przysłano przeprosiny i zdjęcie usunięto. Na to miejsce wstawiono zdjęcie polskiego strażaka powiązane z headlinem: „Miejscowi strażacy i policjanci polują na Żydów”.

Artykuł relacjonuje też ekspozycję w Muzeum Nadwiślańskim w Kazimierzu Dolnym. Wystawa żydowskiego malarza Chaima Goldberga prezentuje obrazy polskiego księdza wraz z chłopami rabujących precjoza żydowskie, polskich żołnierzy w rogatywkach z siekierami atakujących ukrywających się Żydów, wreszcie polskich chłopów wyrywającym Żydom złote zęby.

Współczesne motto naszego przemysłu filmowego to piętnowanie polskiego antysemityzmu – na przykład obrazy Pokłosie, Ida.

Bardziej wrażliwe i słabsze psychicznie osoby poddane temu zmasowanemu naporowi propagandowemu mogą zacząć zadawać sobie pytanie: Myśmy jeszcze Polacy, czy już Palestyńczycy?

Ale wracając do „Czterech Śpiących”. Przyznaję otwarcie, że jestem rusofilem i opowiadam się za pozostawieniem pomnika. Słowianie zachodni do momentu rozbiorów Polski skutecznie bronili Rosji przed zagrożeniem z Zachodu, nie licząc incydentu w XVII wieku. Proponuję pozostawić pomnik, ale przebudować. Czterech śpiących będzie reprezentować przedstawicieli czterech narodów zachodniosłowiańskich: Polaka, Czecha, Słowaka i Łużyczanina. Na szczycie pomnika ustawiona będzie postać pięknej, nagiej dziewczyny symbolizującej Rosję, której „śpiący” strzegą. Nieopodal postać nikczemnego, karłowatego wroga z nożem w zębach, z wytrzeszczonymi oczami, z wyciągniętymi szponiastymi dłońmi. Czy „śpiący” obudzą się, czy ocalą Rosję? Wokół pomnika fontanna z murkiem, na którym można usiąść. Po otwarciu metra Plac Wileński będzie jednym z głównych centrów komunikacyjnych stolicy i taki pomnik stałby się ulubionym miejscem spotkań.


sobota, 11 stycznia 2014

Bezstresowcy

Jeszcze kilka lat temu rodzice szybciej odbierali trzylatki z przedszkola, w porównaniu ze starszymi rocznikami. Zależało im, aby te słodkie kruszyny zestresowane pobytem poza domem wróciły na łono rodziny. Teraz proporcje odwróciły się. Najmłodsi kiblują w placówce od rana do wieczora. Za to biorą odwet.

Cały personel wie, że Maksio nie znosi, kiedy budzi się go z leżakowania równocześnie z innymi dziećmi. Lubi poleżeć dłużej i wstać, kiedy on ma na to ochotę. Przejęta pani tłumaczy wychowankom:  

- Proszę zachowujcie się cicho, żeby nie obudzić Maksia.

Ale inne dzieci też mają temperament. Cyryl podbiega do leżaka Maksia i zaczyna śpiącego napierdalać piąstkami:

- Wstawaj, wstawaj, ty świnio!

Cyryl zostaje momentalnie schwytany i odprowadzony na bok, ale jest już za późno, o wiele za późno. Drżenie szyb w całym budynku towarzyszy początkowi potwornego ryku Maksia. Społeczność przedszkolną czeka jeszcze kilka godzin nieustannego wycia połączonego z próbami demolki. Nie przeszkadza to innym dziecięcym aktywistom, którzy realizują swoje pomysły na prowokowanie sytuacji kryzysowych – na przykład podbieganie do innych i skryte wymierzanie im ciosu, rozwalanie albo zabieranie zabawek. Na tym tle jednostki oddające się próbom masturbacji wydają się oazami spokoju.

Zachowanie dzieci można ocenić w skali prospołeczność – aspołeczność. Przykłady aspołeczności opisane wyżej, natomiast prospołeczność to dostosowanie się do społeczności grupy, ograniczenie zachowań konfliktowych i agresywnych, uznanie obowiązujących norm, respektowanie zwierzchników formalnych – personelu przedszkola i liderów nieformalnych – uznawanych przez grupę.

Wieloletnie obserwacje wykazują systematyczny wzrost tak zdefiniowanej aspołeczności w kolejnych rocznikach. Natomiast rozmowy z dziećmi w konkretnej grupie ukazują następujące korelacje:

- bardziej aspołeczne są jedynaki

- bardziej aspołeczne są dzieci, którym rodzice czas w domu wypełniają przy pomocy komputera i telewizora, zamiast tradycyjnych kontaktów interpersonalnych

Wymienione powyżej przyczyny aspołeczności wyjaśniają jej wzrost w kolejnych latach. Malejący przyrost naturalny – to większy procent jedynaków. Współczesne pokolenie rodziców to osoby, które same najchętniej spędzają czas przed komputerem, w świecie wirtualnym, więc to samo oferują dzieciom. I przy okazji mają spokój.

Okazuje się, że współcześni rodzice nie są w stanie wychowywać dzieci. Dzieci wychowują się więc same. Dziecko to jakiś koszmar, który próbuje wyrwać ich z prywatnego, hedonistycznego świata. Pozbywają się ich oddając na maksymalny czas do przedszkola, a w domu jak mogą unikają rozmów, dyscyplinowania, odpowiedzialności. Idealne dziecko to gadżet, którym można się pochwalić: ładne, świetnie ubrane, ma wypasione zabawki, chodzi do prestiżowego przedszkola lub szkoły i na dodatkowe zajęcia. Ale najlepiej bez osobistego zaangażowania, najlepiej gdyby dało się to wszystko załatwić przy pomocy kasy. Dzieci pozostawione w świecie wirtualnym utożsamiają się z książętami i wojownikami, którzy rozkazują innym, atakują i zabijają tych, którzy im się nie podobają. Dziewczynki utożsamiają się z księżniczkami, to one mają być najpiękniejsze, ich wszystkie kaprysy muszą być zaspokajane. Wszelki sprzeciw i niepowodzenie stają się przyczyną gwałtownej frustracji i agresji.

Zastanawiam się, czy przyczyną licznych ostatnio przypadków śmiertelnego pobicia dzieci nie jest fakt, że współczesne pokolenie rodziców to już pokolenie bezstresowców, którzy sami zostali wychowani zgodnie z wyżej opisanym wzorem. Ich egocentryzm powoduje, że inni ludzie, a nawet ich życie niewiele dla nich znaczą. Jeśli coś ich irytuje, reagują agresją.

Jeśli rodzice nie są w stanie wychowywać dzieci, to pocieszające jest, że rodzeństwo jest w stanie wychowywać się nawzajem. Rodzeństwo to elementarna grupa społeczna w której nieuchronnie dostrzega się drugiego człowieka, jego potrzeby, uczy się kompromisu, współpracy, odpowiedzialności.

Dlatego jako narodowiec uważam, że państwo powinno zdecydowanie wspierać model rodziny 2 + 2+. Bo w tym wypadku ilość przejdzie w jakość.

niedziela, 5 stycznia 2014

Problemy dekomunizacji

Prawicowi publicyści od dawna narzekają i rozdzierają szaty z powodu nieprzeprowadzenia dekomunizacji w Polsce po 1989 roku. Ma przykład Stanisław Michalkiewicz w 1-2 numerze Najwyższego Czasu:

(...) zaostrza się walka klasowa. To znaczy socjalistyczny sanhedryn postanowił przyspieszyć socjalistyczne przeobrażenia również w naszym nieszczęśliwym kraju, o którym powiadają, że trzecie pokolenie UB walczy z trzecim pokoleniem AK. To w zasadzie prawda, bo ubowcy dochowali się potomstwa, tworząc prawdziwe ubeckie dynastie, których początki tkwią w mrokach obydwu okupacji: niemieckiej i sowieckiej – z tym jednak zastrzeżeniem, że AK jeszcze nie odbudowała się organizacyjnie.

Mnie to zagrożenie postkomunistami wydawało się raczej wydumane. Naród ma takie elity, jakie ma i innych nie ma. Nie da się ich nagle zastąpić. Nawet wybitny opozycyjny myśliciel lub dziennikarz niestety nie ma możliwości, umiejętności ani zdolności rządzenia. Klasycznym przykładem jest Janusz Korwin-Mikke którego sukcesy publicystyczne są odwrotnością nieustających porażek politycznych. Chociaż ja i tak zawsze na niego głosuję.

Nasze elity postkomunistyczne weszły w nurt eurosocjalizmu, tak samo jak zachodnioeuropejskie elity postkapitalistyczne. Pochodzenie nie jest więc w praktyce istotne, istotna jest jakość i pozytywna lub negatywna tendencja zmiany tej jakości. Nawet nieuchronny współcześnie eurosocjalizm można realizować bardziej sensownie, albo doprowadzić państwo do ruiny i bankructwa. Jeśli ktoś wybrzydza na pochodzenie współczesnych elit, to przypomnijmy do czego doprowadziła Polskę pod koniec XVIII wieku władza magnaterii i szlachty. A władza feudalna według niektórych konserwatystów pochodzi od Boga. Idealizujemy elity dwudziestolecia międzywojennego, jednak skończyło się ono spektakularną klęską w 1939 roku, oraz narodowym harakiri w 1944 roku – Akcją „Burza”. Przy wsparciu rządu londyńskiego krajowy dowódca AK wbrew instrukcji Naczelnego Wodza gen. Sosnkowskiego wydał rozkaz o współdziałaniu AK z wkraczającymi od wschodu wojskami sowieckimi, w wyniku czego nastąpiła ich dekonspiracja, aresztowania, tortury, egzekucje, zsyłki. Ukoronowaniem Akcji „Burza” było wywołanie Powstania Warszawskiego - całkowite zniszczenie Warszawy i 200 tysięcy ofiar.

Opowiadam się więc za przejmowaniem elit od środka, drogą ewolucji, a nie rewolucji. Młode, energiczne, zdolne, patriotyczne osoby powinny stopniowo awansować na stanowiskach politycznych, samorządowych i rządowych. Radykalne zmiany na lepsze nie są możliwe, ale długotrwałe i konsekwentne wykorzystywanie zawsze istniejącej niewielkiej swobody manewru w długim okresie czasu może przynieść istotne i pozytywne skutki.

Zagrożenie postkomunistami wydawało mi się więc raczej wydumane... Aż do wczoraj. Osoba towarzysząca zbuntowała się i oświadczyła, że tym razem zdecydowanie nie życzy sobie konsumować w fast foodzie. Przejeżdżaliśmy akurat ulicą Żelazną, zaparkowałem, niedaleko ukazała się słynna Oberża Pod Czerwonym Wieprzem. Jest to żywy skansen restauracji prl-owskiej. Na ścianach hasła wzywające do wytężonej pracy dla dobra socjalistycznej ojczyzny, do czujności i walki z wrogiem klasowym. Oprócz haseł zdjęcia przywódców państw komunistycznych z lat siedemdziesiątych. Główną ozdobą jawi się ogromny obraz przedstawiający ucztujących Leonida Breżniewa i Edwarda Gierka, wraz z towarzyszącymi im pierwszymi sekretarzami innych państw. Kelnerki i kelnerzy w strojach przypominających uniformy ZSMP – białe koszule i czerwone krawaty. Spożyliśmy: Jagnięcinę Lenina „Poronin 1913” – grillowane kotleciki z siekanej, podhalańskiej jagnięciny, zapiekane pod kozim serem, podane z sosem jogurtowo-miętowym i prażonymi jabłkami – przyzwoite; oraz Golonkę Ericha – pieczoną w piecu w bawarskim sosie karmelowo-piwnym, podawaną w pure z grochu i z zasmażaną kapustą, przyrządzoną według staroenerdowskiej receptury – znakomitą.

Wrażenia kulinarne raczej pozytywne, ale tym co mnie zaszokowało byli goście. Lokal mimo wczesnej godziny był prawie pełen, ledwo dostaliśmy się bez rezerwacji. Patrzyłem oszołomiony na tych ludzi. Przychodzili całymi rodzinami. Z nabożną czcią wpatrywali się w obrazy pierwszych sekretarzy, tłumaczyli dzieciom jak ważni i dostojni byli to towarzysze, jak wiele dokonali dla rozwoju socjalizmu, jak zasłużyli się w walce z wrogiem klasowym. Szczytem było odśpiewanie przed rozpoczęciem posiłku przez liczną rodzinę hymnu ZSRR:





Teraz rozumiem, że komunizm odradza się jak hydra. Ci komuniści są zdolni do największych poświęceń. Na przykład przy wychodzeniu pojawił się szatniarz ubrany w beret i szary płaszcz roboczy. Przypomniało mi się, że nosiłem taki kiedy pracowałem jako robotnik. 
W ręku trzymał tekturowe pudełko do wrzucenia opłaty za szatnię. W pudełku banknoty 10, 20, 50 zł. Z bólem uiściłem 10 zł. Potrzebowałem takiego doświadczenia, aby wreszcie pojąć prawdę, którą od wielu lat głosi Michalkiewicz.

środa, 1 stycznia 2014

Wołgograd walczy

Do 33 wzrosła liczba ofiar dwóch samobójczych zamachów w Wołgogradzie w Rosji. Ponad 100 osób zostało rannych w wybuchach, do jakich doszło na dworcu kolejowym i w trolejbusie. Ostrzeżenie dla Polaków przebywających w Rosji lub planujących wyjazd wydała nasza ambasada w Moskwie. Sami Rosjanie obawiają się, że może dojść do kolejnych aktów terroru.




http://www.defence24.pl/news_nazwa-stalingrad-wraca

Watahy zdziczałych islamistycznych morderców wybrały dumne miasto nad Wołgą jako cel najnowszych ataków. Trudno uniknąć skojarzenia z innym atakiem – w 1942/43 roku. Hordy maniakalnych niemieckich morderców po opanowaniu prawie całej Europy wybrały ten sam cel, aby złamać sowiecką Rosję. Miasto nazywało się wtedy Stalingrad. Najeźdźcy zginęli lub dostali się do niewoli wraz z oszalałym z wściekłości dowódcą feldmarszałkiem Friedrichem Paulusem. Dowódcą wojsk sowieckiego Frontu Dońskiego, które wzięły do niewoli Paulusa był Polak generał Konstanty Rokossowski. Ten ostatni mniej chlubnie zasłużył się Polsce pełniąc w okresie stalinizacji – do 1956 r. rolę Marszałka i ministra obrony narodowej. Po zwolnieniu ze stanowisk wyjechał do Rosji i nigdy nie chciał już odwiedzić Polski, pomimo, że w Warszawie została jego ukochana siostra.

Czy samozwańczy przywódca terrorystycznego Emiratu Kaukaskiego Doku Umarow skończy jak Paulus? Rosyjski Północny Kaukaz jest tarczą broniącą od południa nie tylko Rosję, ale całą Europę. Zdają sobie z tego sprawę także USA. Po okresie ochłodzenia stosunków w związku z aferą zdrajcy Snowdena, który otrzymał azyl w Rosji, Amerykanie nie mogli jednak nie zareagować na najnowsze akty barbarzyństwa islamistów:

Rząd amerykański zaoferował rządowi rosyjskiemu pełne wsparcie w zakresie bezpieczeństwa podczas nadchodzącej olimpiady w Soczi i z zadowoleniem przystąpi do bliższej współpracy przy ochronie sportowców, widzów i innych uczestników igrzysk - oświadczyła Caitlin Hayden.


Współpraca służb zachodnich może być istotną pomocą. Zamachy w USA, Madrycie i Londynie w latach 2001-2005 były dla tych służb przebudzeniem z ręką w nocniku. Islamiści rekrutują bojowników dżihadu w krajach zachodnich, ale coraz więcej tych bojowników współpracuje ze służbami bezpieczeństwa macierzystych krajów. Rosjanie preferujący taktykę „niszczenia terrorystów nawet w klozecie” nie posiadają takich źródeł informacyjnych i nie zawsze mają pełną wiedzę o planowanych atakach.

Także kraje słowiańskie powinny wesprzeć Rosję w tych trudnych chwilach. Możemy należeć do różnych bloków, mieć w niektórych kwestiach sprzeczne interesy. Jako Słowianie nie powinniśmy już nigdy walczyć przeciwko sobie, za to powinniśmy wspierać się, jak tylko jest to możliwe. Pomimo komunistycznych zbrodni jednak to Rosja powstrzymała maniakalny hilterowski reżim planujący eksterminację Słowian jako podludzi. Pamiętajmy o potrzebie słowiańskiej jedności, kiedy Unia przysyła do Kijowa delegacje alkoholików i zboczeńców, aby wywołać kłótnie i rozkład, zamiast przedstawić Ukrainie uczciwą i konstruktywną propozycję. To wstyd, że Polska udziela azylu islamskim terrorystom i nazywa ich imieniem rondo w centrum stolicy. Jeśli Sowianie pojednają się, pokonamy wszystkich wrogów.




Szkoda, że w tym filmiku zabrakło elementów chrześcijańskich.