Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 28 kwietnia 2013

Mit Zachodu

Krótko przypomnę - za komuny nie można było w banku wymienić złotówek na waluty zachodnie, zaś kurs czarnorynkowy był znacznie zawyżony. Wyjazd na Zachód stanowił wielki problem – aby otrzymać paszport konieczne było „zaproszenie” obywatela z państwa zachodniego i pozytywna decyzja komunistycznych urzędników, którzy często z sobie tylko znanych powodów odmawiali. Następny etap to stanie w kolejkach do ambasady i pokorne ubieganie się o wizę – gdzie też często można było spotkać się z odmową. Waluty zachodnie zaś konieczne były jako forma oszczędności nie pożerana przez inflację, do zakupu luksusowych towarów w „pewexach”, ale także np. do sprowadzenia z Zachodu leków ratujących zdrowie lub życie, niedostępnych w socjalistycznych aptekach. Pamiętam, że jak udało mi się wreszcie wyjechać na „roboty” do Niemiec to obliczałem, przez 1 dzień zarabiałem tyle, ile w kraju zarobiłbym przez rok, pod koniec letniego pobytu stwierdziłem, że zarobiłem więcej niż  w Polsce zarobiłbym przez całe życie. Przeliczając po kursie czarnorynkowym niewątpliwie dochody babci klozetowej na Zachodzie były wyższe niż w Polsce pierwszego sekretarza PZPR lub premiera.

Pomimo wysiłków komunistycznej propagandy piętnującej świat kapitalizmu jako imperialistyczny i reakcyjny, wytworzył się wtedy mit Zachodu jako raju, wyższej, doskonalszej formy państwa. Mit obejmował także przeciwstawienie obywatela Zachodu – światłego, inteligentnego, pracowitego, zdyscyplinowanego przeciętnemu Polakowi – tępemu, niedostatecznie wykształconemu, leniowi i niechlujowi. Wydaje mi się, że ten mit ciągle w Polsce funkcjonuje.

Po transformacji w 1989 rządy lewicowe w trosce o dorównanie Zachodowi – hasło „każdy musi mieć dyplom wyższej uczelni” – rozwaliły w Polsce system szkolnictwa zawodowego. Dopiero od niedawna przekonaliśmy się, że nie ma tyle McDonaldów oraz posad bileterów w kinach, żeby zatrudnić wszystkich magistrów i zaczęliśmy podnosić z ruin szkoły zawodowe. Aby dorównać standardom zachodnim wykreowano w „zacofanej i nietolerancyjnej” Polsce walkę o prawa gejów, genderówek, stwierdzono rasizm i antysemityzm. 

Mit Zachodu obowiązuje także na prawicy. Z punktu widzenia prawicy w odróżnieniu od suwerennych państw zachodnich Polska już nie istnieje, nasze władze to zdrajcy i agenci, jesteśmy kolonią zarządzaną przez służby specjalne Izraela, Niemiec i Rosji. Zachodnia część Polski jest już właściwie włączona do Niemiec, a na pozostałym obszarze powstanie buforowe państewko zarządzane przez Żydów, w którym Polacy będą pełnić rolę taniej siły roboczej.

Mit Zachodu oddziaływuje także na naszych rodaków, którzy wyemigrowali. Czują się oni od razu częścią wyższego, bardziej światłego, inteligentnego i pracowitego społeczeństwa. Chętnie udzielają rad i pouczeń ciemnym i tępym, pozostałym w Polsce tubylcom. Dobrym przykładem jest dyskusja w sprawie brutalnego morderstwa trzyosobowej rodziny w Gdańsku dokonanego przez Czeczena Samira S. Zacytuję przykłady wpisów lub komentarzy na zaprzyjaźnionych blogach.

Prawicowe pouczenie z Zachodu: 

I tak z każdym takim wydarzeniem widze coraz wyraźniej jak polskie społeczeństwo (bo narodem tego coś nazwać nie sposób) chyli się ku absolutnemu upadkowi. Tu już z tym czymś nic się nie da zrobić. Już pozamiatane. Oczywiście prawie nikt nawet nie zrozumie o czym napisałem powyżej, ale mnie to już totalnie zwisa….(...)

Oczywiście ruskie mafiozy sie pomyliły myśląc że jak w każdym cywilizowanym kraju świata śmierć malutkiego dziecka okrutnie zatłuczonego przez obcokrajowca spowoduje masowe protesty i większą determinację władz w ściganiu obcoplemieńców. Zapomniały kacapy że w kraju takim jak Polska AD 2013 nikogo niemal takie wydarzenie nie rusza. „Moja chata z kraja”, „co mnie tam jakis gównarz obchodzi, ważne są podatki, smoleńsk, związki partnerskie” itd itp. Tego nie wzięli pod uwagę ruskie bandyty, jakim gównianym i odhumanizowanym społeczenstwem są Polacy obecnie…

Lewicowe pouczenie z Zachodu:

Nie jesteś rasist(k)ą za powiedzenie, że Samir S. to zwyrodnialec i że istnieje mafia kaukaska. Ale zahaczasz o rasizm, jeśli mówisz, że wszyscy mieszkańcy tamtego rejonu to badziory.(...)

" Siostra mordercy uczy w jednej z elbląskich szkół i dorabia, udzielając korepetycji z języka rosyjskiego." - No faktycznie, bieda i patologia. Wszak wszyscy wiedzą, że jak już dawać komuś wizę, to tylko Nowym Ruskim, ewentualnie prezesom banków szwajcarskich. (...)

Ale twierdzenie, że każdy Czeczen, czy nawet każdy przyjeżdżający do Polski, jest zbójem z definicji, to już przesada.

Czyli z jednej strony jesteśmy tolerancyjni aż do stopnia znieczulicy społecznej, a z drugiej strony ksenofobami i aktywnymi rasistami. Opinie obu autorów łączy natomiast sumienne przekonanie o własnej wyższości intelektualnej i moralnej.

Ja myślę, że nadszedł czas na odbudowę szacunku Polaków dla siebie samych. Pomimo braku pełnej suwerenności, niskiego poziomu klasy rządzącej i problemów powodowanych przez eurosocjalizm Polska odrabia straty w stosunku do innych państw Europy Zachodniej. Należy nam się miejsce w europejskiej czołówce i jeśli czegoś radykalnie nie schrzanimy – powinniśmy je osiągnąć.

Pieprzyć mit Zachodu!

Aneks:
1990
2012
PKB per capita PPP $
% Polska / kraj
PKB per capita PPP $
% Polska / kraj
Polska
5 984
100%
21 281
100%
Niemcy
18 556
32%
39 414
54%
Grecja
12 692
47%
26 892
79%
Hiszpania
13 337
45%
32 701
65%

czwartek, 18 kwietnia 2013

Dziecko za flaszkę

W trakcie przesłuchań 41-letnia matka przyznała się do zabójstwa trzech niemowląt, których ciała policjanci znaleźli w zamrażalce w domu w Lubawie - podaje Kontakt 24.
41-latka tłumaczyła policji, że schowała ciała dzieci do zamrażalnika, bo "nie mogła się z nimi rozstać".

Jak podaje TVN24 zamrażarka, w której znaleziono ciała niemowląt znajdowała się w ogólnodostępnej kuchni. Na co dzień mieli z niej korzystać wszyscy mieszkańcy - rodzice i czwórka dzieci w wieku 22, 19, 15 i 6 lat.


W Niemczech jest ich ok. 100, w Polsce i Czechach ponad 40, we Włoszech, na Litwie, Rosji, Słowacji, Szwajcarii i Belgii po ok. 10. Ocaliły życie setek dzieci. Dziś mają zostać zamknięte. 

ONZ  w całej sprawie nie widzi jednak nic dobrego. Zdaniem Marii Herczog, węgierskiej socjolożki i członkini komitetu ONZ, "Okna życia nie służą w najlepszym interesie dziecka lub matki". Argumentem ma być m.in. prawo dziecka do poznania rodziców.

Zwolenników oenzetowskiego pomysłu z pewnością w Polsce nie zabraknie. Dała temu wyraz Magdalena Środa, która podczas dyskusji o oknach życia na antenie TVN, w której dowiedziała się, że ocaliły one życie ok. setki dzieci, stwierdziła:

Dla mnie te okna są bez znaczenia. Jeśli było 100 przypadków w ciągu kilku lat to znaczy, że one nie pełnią swojej funkcji.


Trudno odmówić racji profesor Środzie. Opisanej wyżej kobiecie nie chciało się pofatygować do kiosku po środki antykoncepcyjne, nie chciało się udać do szpitala, aby urodzić dziecko i ewentualnie je zostawić, nie chciało się podróżować w poszukiwaniu okna życia, łatwiej było urodzić, udusić i schować do zamrażarki. Dodatkowa motywacja psychologiczna to zaborcze poczucie własności, patologiczna forma instynktu macierzyńskiego – to jej dzieci, woli je zabić niż oddać komuś.

Setka dzieci ocalonych w oknach życia i prawdopodobnie setki tysięcy, a może miliony niemowląt zamordowanych w domach polskich rodzin, przetrzymywanych w zamrażarkach, beczkach, słoikach,  pawlaczach, kompostownikach, wędzarniach. Schowane w szafach patrzą w ciemnościach białymi, porcelanowymi oczami.

Pierwszy wniosek to całkowita niewydolność Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej i podległych mu jednostek organizacyjnych pomocy społecznej. Urzędnicy państwowi koncentrują się na prześladowaniu normalnych rodzin i odbieraniu im dzieci (np. sprawa państwa Bajkowskich), za to szerokim łukiem omijają sytuacje patologiczne. W przypadku w Lubawie decydujący okazał się donos sąsiadów. Proponuję natychmiastową likwidację MPiPS. Zamiast tego wyposażyć policję w fundusz nagród dla donosicieli. 100% wzrost skuteczności wielokrotnie mniejszym kosztem i uciążliwością społeczną.

Drugi wniosek – zamiast likwidacji okien życia i masowego mordowania płodów lub dzieci, co jest marzeniem i ideałem lewaków, proponuję okna życia „plus”. Okno życia „plus” mieściłoby się w każdym urzędzie państwowym, pocztowym, posterunku policji. Po oddaniu noworodka matka otrzymywałaby pokwitowanie. Pokwitowanie można zrealizować w każdym sklepie monopolowym zamieniając na skrzynkę wódki (12 butelek 0,7). Trudno wyobrazić sobie, że rodzina nie dostrzega ciąży pani domu i jej zagadkowego zakończenia. Przy powszechnej społecznej znajomości „przelicznika” kobieta już po pierwszym zamordowanym noworodku dostałaby taki wpierdol od męża, konkubenta, synów itd., że następne gorliwie odnosiłaby do „okna życia plus”.

Po trzecie – radykalne uproszczenie adopcji. W przypadku z Lubawy sąsiad morderczyni ze łzami w oczach opowiadał, że sam nie mógł mieć dzieci i chętnie przyjąłby i wychował całą trójkę. Wystarczy sprawdzić, czy osoba chętna do adopcji ma wystarczające dochody, nie jest kryminalistą ani zboczeńcem. Osobę do adopcji wskazuje matka biologiczna, a jeśli nie – wybierana jest osoba z listy oczekujących. Adopcję rejestruje się w USC i koniec formalności.

W proponowanym rozwiązaniu macierzyństwo, matki i dzieci są obdarte z godności, uprzedmiotowione. To całkowite zaprzeczenie humanistycznych ideałów lewicowego państwa, gdzie wszyscy muszą być godni, szczęśliwi, a wszelkie potrzeby zaspokojone. Tylko że fundament tego „szczęścia” to miliony trupów. Z punktu widzenia prawicy podstawą jest życie, jeśli już ktoś żyje, to będzie potrafił wywalczyć sobie własną godność i własne szczęście. A jeśli nadejdzie humanistyczny lewak i pochyli się nad nim z troską – ty biedny, nieszczęśliwy, dlaczego nie poddano cię aborcji lub postaborcji – to ów biedny człowiek jasno odpowie lewackiemu wypierdkowi, co o nim myśli. Odpowie słowem i czynem.

piątek, 12 kwietnia 2013

Czy istnieje patriotyzm państwowy?

Zaciekła dyskusja na blogu Flavii spowodowała rozszczepienie mojej koncepcji patriotyzmu. Do tej pory bez zastrzeżeń akceptowałem definicję słownikową, np:

Patriotyzm (łac. patria,-ae = ojczyzna, gr. patriates) – postawa szacunku, umiłowania i oddania własnej ojczyźnie oraz chęć ponoszenia za nią ofiar; pełna gotowość do jej obrony, w każdej chwili. Charakteryzuje się też przedkładaniem celów ważnych dla ojczyzny nad osobiste, a także gotowością do pracy dla jej dobra i w razie potrzeby poświęcenia dla niej własnego zdrowia lub życia. Patriotyzm to również umiłowanie i pielęgnowanie narodowej tradycji, kultury czy języka. Patriotyzm oparty jest na poczuciu więzi społecznej, wspólnoty kulturowej oraz solidarności z własnym narodem i społecznością.


Ta definicja nie rozróżnia państwa i narodu/ojczyzny, a są sytuacje kiedy ten podział może być istotny:

  • W sytuacji rozbiorów lub okupacji Polski przez reżim komunistyczny pojawił się istotny dylemat – wybrać lojalność wobec mocarstw zaborczych, uczciwie płacić podatki, przestrzegać prawa, służyć w armii, pełnić obowiązki urzędnicze – czy wybrać lojalność wobec uciemiężonego narodu, sabotować wrogie państwo, a w ostateczności ścisnąć karabin lub ostry sztylet i ruszyć do walki powstańczej.
  • Obecnie, kiedy mamy jedność państwa i ojczyzny, pojawia się u niektórych osób postawa negacji patriotyzmu wobec narodu, natomiast warunkowa gotowość do lojalności wobec państwa.
  • Rzesza polskich emigrantów lub mniejszości w różnych krajach świata może być lojalnymi obywatelami tych państw, ale zachować sentymentalny patriotyzm wobec narodu polskiego i Polski jako ojczyzny.

Dlatego proponuję podział patriotyzmu na: państwowy (lojalność wobec państwa w którym się mieszka) i narodowy (lojalność wobec ojczyzny i narodu).

Na to nakłada się niezależny podział na patriotyzm romantyczny ( służę społeczności kierowany żarliwą ideą, emocjami, lub fanatyzmem), oraz patriotyzm pragmatyczny (służę społeczności, bo mi się to opłaca, bo społeczność zaspokaja w zamian moje potrzeby).

Patriotyzm państwowy ma częściej charakter pragmatyczny. Współczesna Polska nie jest ideałem sprawnego państwa, dlatego na ogół staramy się płacić jak najmniej podatków, omijać idiotyczne i uciążliwe przepisy prawne, z obrzydzeniem i pogardą spoglądamy na nasze władze. Z drugiej strony, w porównaniu z państwami takimi jak Afganistan, Syria, czy raj lewaków Korea Północna, minimum potrzeb jest zaspokajane. Jednak preferujemy pobyt w Polsce i nie przenieślibyśmy się do wymienionych państw. Dlatego wykazujemy pewne minimum lojalności wobec własnego państwa. Czy patriotyzm pragmatyczny wyklucza osobiste ofiary i poświęcenie? Moim zdaniem nie. Jeśli państwo na przykład dobrze opłaca armię, planuje operacje militarne przy założeniu minimum strat własnych, zapewnia skuteczną ewakuację, pomoc i opiekę rannym żołnierzom, to poszczególni żołnierze mogą w walce wykazać poświęcenie i bohaterstwo.

W przypadku patriotyzmu narodowego też preferuję patriotyzm pragmatyczny. Przeciwnicy patriotyzmu narodowego głoszą tezę, że skoro wśród Polaków są ludzie porządni, ale także złodzieje, mordercy, zboczeńcy i mendy to identyfikacja z narodem nie ma sensu, ludzie porządni powinni identyfikować się z ludźmi porządnymi niezależnie od narodowości. Narodowy patriotyzm pragmatyczny – jakie nasze realne potrzeby może zaspokajać naród? Można zaczerpnąć z definicji słownikowej – umiłowanie tradycji, kultury i języka. Dla mnie wartością jest swojskość – nieraz wybieram wakacje w kraju, bo chcę czuć się na luzie, nie chcę silić się na konwersację w obcym języku, dostosowywać do obcej kultury. Cenię polską sztukę – literaturę, muzykę. Nie chcę, żeby to wszystko znikło i zostało zastąpione przez kulturę np. czeczeńską lub somalijską. Pozostaję wierny disco-polo, ale akceptuję także polski folk, pod warunkiem, że jest rzeczywiście wiejski.





poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Tanoreksja

Wydaje się, że po okresie lodowato-arktycznej wiosny, spowodowanej globalnym ociepleniem, nieśmiało nadchodzi nasza europejska, poczciwa wiosna. A z nią pierwsze promienie słońca...

Dziewczyny lubią brąz - piosenka Ryszarda Rynkowskiego w pełni odzwierciedla wciąż nieustającą modę na opaleniznę. Popularyzowana była już w latach dwudziestych ubiegłego wieku przez Coco Chanel, a w latach 50. wartość w modzie nadała jej Bardotka. (...)

Moda na opaleniznę, to „smażenie się" na słońcu, ale także moda na solaria. Gabinety wyposażone w lampy wytwarzające promieniowanie ultrafioletowe (UVR) powstawały i powstają w dalszym ciągu jak grzyby pod deszczu. Tam po kilku seansach, w zależności od fototypu skóry, można uzyskać pożądaną opaleniznę. To jednak nie „samo zdrowie", a efekt reakcji obronnej skóry na działanie promieniowania UVA i UVB.

Efektem bezpośrednim jest powstawanie rumienia po działaniu UVB i nieodwracalnych zmian w strukturze skóry właściwej wywołujących przedwczesne starzenie się skóry. (...)

Według badań, pierwsze korzystanie z solarium przez osoby poniżej 30 roku życia zwiększa o 75 proc. ryzyko zachorowania na czerniaki. Kobiety korzystające z solarium częściej niż 1 raz w miesiącu mają o 55 proc. większą szansę na ich powstanie. U korzystających z solarium 2,5 razy częściej powstają raki kolczystokomórkowe i 1,5 razy częściej raki podstawnokomórkowe, w stosunku do osób unikających takich form opalania. (...)


Biali uwielbiają się więc opalać, a czarni?

W wielu częściach Afryki i Azji kobiety o jaśniejszym odcieniu skóry są uważane za bardziej piękne, łatwiej osiągające sukcesy w karierze zawodowej i w zawarciu małżeństwa.

Według danych Światowej Organizacji Zdrowia przodującymi użytkowniczkami produktów wybielających są Nigeryjki. Regularnie stosuje te środki 77% mieszkanek Nigerii. Kolejne przodujące kraje to Togo - 59%, RPA - 35% i Mali - 25%.

Jak wyjaśnia pracownik naukowy Uniwersytetu w Kapsztadzie - Dr Lester Davids, stosowanie niektórych z tych kremów może powodować zagrożenia dla zdrowia: białaczkę, raka wątroby i nerek, oraz ciężką chorobę dermatologiczną – odmianę ochronozy, powodującą, że skóra przybiera barwę ciemnofioletową.


Pragnienie białych do przybrania ciemniejszego odcienia, a czarnych do rozjaśniania zadaje kłam teoriom rasistowskim. Dowodzi dążenia naszych ras do miłości i braterstwa, pomimo ryzyka medycznego związanego ze korygowaniem koloru skóry. Wybitnym przedstawicielem tego trendu jest mój muzyczny, ale także kulturowy idol Michael Jackson.



Będąc w Budapeszcie nie zapomnijmy o złożeniu hołdu wielkiemu piosenkarzowi przy poświęconym mu drzewie, w parku koło Hotelu Kempinski.



http://realhousewifeofbelgrade.com/2011/10/04/bizarre-budapest-the-michael-jackson-memorial-tree/

wtorek, 2 kwietnia 2013

Projekt reformy Narodowych Sił Rezerwowych

Bagnet na broń
Kiedy przyjdą podpalić dom,
ten, w którym mieszkasz - Polskę,
kiedy rzucą przed siebie grom
kiedy runą żelaznym wojskiem
i pod drzwiami staną, i nocą
kolbami w drzwi załomocą -
ty, ze snu podnosząc skroń,
stań u drzwi.
Bagnet na broń!
Trzeba krwi!

Są w ojczyźnie rachunki krzywd,
obca dłoń ich też nie przekreśli,
ale krwi nie odmówi nikt:
wysączymy ją z piersi i z pieśni.
Cóż, że nieraz smakował gorzko
na tej ziemi więzienny chleb?
Za tę dłoń podniesioną nad Polską-
kula w łeb!
(...)

Władysław Broniewski „Bagnet na broń”


Jak realizować patriotyczne powołanie w sytuacji funkcjonowania w Polsce elitarnej armii zawodowej, braku powszechnego dostępu do broni i przeszkolenia wojskowego? Odpowiedzią są Narodowe Siły Rezerwowe.

Tworzą je wyselekcjonowani ochotnicy-żołnierze rezerwy, posiadający przydziały kryzysowe na określone stanowiska służbowe w jednostkach wojskowych, nadane w wyniku zawartych kontraktów na wykonywanie obowiązków w ramach NSR i pozostający w dyspozycji do wykorzystania w przypadku zagrożeń militarnych i niemilitarnych, zarówno w kraju, jak i w misjach poza granicami państwa.
Głównym przeznaczeniem Narodowych Siłach Rezerwowych jest realizacja zadań z zakresu:
- zwalczania klęsk żywiołowych i likwidacji ich skutków,
- przedsięwzięć związanych z zarządzaniem kryzysowym,
- realizacji zadań poza granicami kraju,
- wzmocnienia jednostek wojskowych


A co na to współczesne Polki?



Olewają także swoją tradycyjną misję – rodzenie i wychowanie dzieci. Polska ze współczynnikiem dzietności 1,3 zajmuje tragiczne 211 miejsce na świecie. Już przywódca palestyński Jaser Arafat sformułował doktrynę wojny XXI wieku: „najpotężniejszą bronią islamu są macice arabskich kobiet”. Najpotężniejszą bronią większości (nie wszystkich) współczesnych Polek jest dupa, bo mają wszystko w dupie.

Polscy mężczyźni przez stulecia nie wahali się walczyć, cierpieć i ginąć dla ojczyzny. Do niedawna każdy młody mężczyzna odbywał dwuletnią zasadniczą służbę wojskową. Nie wahaliby się rodzić dla Polski dzieci, gdyby to było możliwe. Ale nie jest możliwe. Współczesna Polska jest zbyt biednym i małym krajem, aby zbudować silną i skuteczną armię. Nie mamy też szans na wdrożenie liberalnych reform, które rozwiązałyby większość naszych problemów W praktyce niestety nie ma odwrotu od socjalizmu i dominującej roli państwa. Ale możemy wdrożyć doktrynę Arafata.

Proponuję następującą reformę Narodowych Sił Rezerwowych:
  • każda zdolna umysłowo i fizycznie kobieta po skończeniu 18 lat wcielana jest do NSR
  • w ciągu 2 letniej służby zobowiązana jest urodzić dwójkę dzieci – z mężem, wybranym partnerem lub przez sztuczne zapłodnienie
  • szkolenie obejmuje techniki skutecznego wychowywania dzieci i zdobycie uprawnień do prowadzenia rodziny zastępczej
  •  w miarę możliwości w warunkach ciąży i opieki nad małymi dziećmi prowadzone jest także szkolenie typowo wojskowe: sztuki walki, posługiwanie się bronią strzelecką
  • żołnierki w miarę możliwości uczestniczą w ćwiczeniach i służbie wartowniczej

Po zakończeniu służby w NSR na każde niepełnoletnie dziecko własne lub przyjęte przez nią do rodziny zastępczej byłej żołnierce przysługuje zasiłek w wysokości 2.000 zł miesięcznie.

Polska aby przetrwać jako naród i państwo nie potrzebuje odrzutowców, lotniskowców i czołgów, potrzebuje dzieci.